-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel1
-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński7
Biblioteczka
2023-01
2023
Sięgam czasem po książki autorów i autorek pochodzenia azjatyckiego mieszkających na stałe w innych krajach z nadzieją na ciekawe nowe perspektywy i interesujące tematy.
Dlatego też przeczytałam Czy muszę odchodzić? Yiyun Li. I choć tematyka przemijania, pamięci a także natury wspomnień i tego, kto tak naprawdę kreuje prawdę o wydarzeniach była naprawdę ciekawa, to została podana w tak mdłej i męczącej formie, że bardzo się zawiodłam. Do tego doszła antypatyczna bohaterka i ciągnące się w nieskończoność dzienniki.
Zajrzyjcie na bloga Azjatyckiej Półki, by dowiedzieć się, co tak mnie rozczarowało, a przy okazji przeczytać o tym:
🥀 jak przedstawia się osoby starsze w powieściach,
🥀 czy to my kreujemy wspomnienia, czy wspomnienia kreują nas,
🥀 że nie wszystko, co zostało spisane, jest wartościowe (patrz dzienniki Rolanda),
🥀jak przedstawiony w książce został Szanghaj.
Słyszałam wiele dobrego o książkach Yiyun Li, dlatego nie skreślam jej po tej powieści.
https://azjatyckapolka.wordpress.com/2024/01/06/czy-musze-odchodzic-yiyun-li/
Sięgam czasem po książki autorów i autorek pochodzenia azjatyckiego mieszkających na stałe w innych krajach z nadzieją na ciekawe nowe perspektywy i interesujące tematy.
Dlatego też przeczytałam Czy muszę odchodzić? Yiyun Li. I choć tematyka przemijania, pamięci a także natury wspomnień i tego, kto tak naprawdę kreuje prawdę o wydarzeniach była naprawdę ciekawa, to...
2023-12
W "Ostatnim opadłym księżycu" towarzyszymy znanej nam już Riley Oh i jej przyjaciołom w wędrówce przez koreańskie piekło, które przeszło... restrukturyzację i teraz zamiast cierpienia i kar, dusze odbywają tu turnusy w specjalnie przeznaczonych do tego parkach rozrywki.
To pełne oryginalności i wyobraźni podejście Graci Kim do koreańskich wierzeń znamy już z pierwszego tomu. Tu zostało jeszcze bardziej podkręcone, co wciągnęło mnie niebywale! W tym tomie pojawiają się też nowe postaci i cała menażeria fantastycznych stworzeń (a także członkowie BTS).
Bardzo polecam ten tom jak i całą serię, bo ja za każdym razem bawię się świetnie, a dla młodych czytelników i czytelniczek będzie to po prostu hit!
Na blogu znajdziecie pełną recenzję, a w niej:
🌗 więcej o koreańskich zaświatach
🌗 Jak zrestrukturyzować piekło?
🌗 Czy nowi bohaterowie są ciekawi?
🌗 Czy poradzono sobie z niebinarnością postaci?
🌗 Kontrowersyjne implikacje wędrówek po zaświatach i czy to na pewno dla młodzieży?
https://azjatyckapolka.wordpress.com/2023/12/30/ostatni-opadly-ksiezyc-tom-2-graci-kim/
W "Ostatnim opadłym księżycu" towarzyszymy znanej nam już Riley Oh i jej przyjaciołom w wędrówce przez koreańskie piekło, które przeszło... restrukturyzację i teraz zamiast cierpienia i kar, dusze odbywają tu turnusy w specjalnie przeznaczonych do tego parkach rozrywki.
To pełne oryginalności i wyobraźni podejście Graci Kim do koreańskich wierzeń znamy już z pierwszego...
Historie zawarte w Kwaidanie dotyczą różnych nadprzyrodzonych zdarzeń, ale straszność nie wynika tu ze znanych z krwawych zachodnich horrorów trików, a raczej z pełnej napięcia niespiesznej narracji, a także obcości i nieprzewidywalności japońskich duchów i demonów. Narrator zdaje się obserwować wszystko z zewnątrz bez nadmiernego zaangażowania emocjonalnego, można doszukać się w nim Hearna-badacza, z fascynacją przyglądającego się wydarzeniom. Historie, jak to na opowiastki zaczerpnięte z folkloru przystało, mają też często charakter dydaktyczny - przestrzegają przed zachowaniami i sytuacjami, które mogą sprowadzić gniew duchów (lub po prostu nie być akceptowalne społecznie).
Zjawiska nadprzyrodzone są zazwyczaj elementem suspensu. Hearnowi udaje się zbudować atmosferę grozy i oczekiwania. Pomaga mu w tym fakt, że - jak już wspomniałam - charakter japońskich istot nadprzyrodzonych różni się od tych nam znanych (albo nawet tych kojarzonych z Japonią, a zaczerpniętych z tamtejszych horrorów). Niektóre z nich są groteskowe, niemal na granicy śmieszności, inne skrywają pod ludzkimi postaciami i do końca boimy się, co zobaczymy, gdy ujawnią swoją prawdziwą naturę. Chyba najbardziej zapadło mi w pamięć i rzeczywiście było najbardziej przerażające opowiadanie Rokuro-Kubi, bo opisy latających potwornych głów działały na wyobraźnię.
Myślę, że nie wszystkich przekona taka forma grozy jak ta zawarta w Kwaidanie. Niektórzy jednak na pewno poczują ciarki, czytając te historie. Przede wszystkim jest to jednak wspaniałe kompendium japońskiego folkloru, historii z dawnych lat, dających nam wgląd w życie w odległych epokach, a także w strachy i obawy Japończyków. Jeśli interesuje Was kultura Japonii, jest to wręcz lektura obowiązkowa. Dla wszystkich innych - klimatyczna ciekawostka.
Po więcej informacji - o autorze, Kwaidanie oraz tym, jak przedstawia się w nim postaci kobiece zapraszam na bloga!
https://azjatyckapolka.wordpress.com/2023/10/31/kwaidan-demony-japonskiego-folkloru-lafcadio-hearn/
Historie zawarte w Kwaidanie dotyczą różnych nadprzyrodzonych zdarzeń, ale straszność nie wynika tu ze znanych z krwawych zachodnich horrorów trików, a raczej z pełnej napięcia niespiesznej narracji, a także obcości i nieprzewidywalności japońskich duchów i demonów. Narrator zdaje się obserwować wszystko z zewnątrz bez nadmiernego zaangażowania emocjonalnego, można doszukać...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-05
W końcu mam możliwość przybliżyć Wam książę Stefana Austa i Adriana Geigesa "Xi Jinping. Najpotężniejszy człowiek świata i jego imperium".
Temat jest naprawdę interesujący i zgadzam się z autorami, że Chiny są teraz tak istotnym i silnym graczem na arenie międzynarodowej, że po prostu warto mieć je na oku i nie pozostawać obojętnym. Ta książka na pewno zarysuje główne problemy i kwestie istotne dla tego kraju oraz pozwoli poznać jego przywódcę. Autorzy przedstawiają Xi Jinpinga, jako postać wybitną, opisują jego drogę na szczyt i każde zdarzenie budujące jego, można powiedzieć, legendę.
Z książki przebija fascynacja autorów tym chińskim przywódcą. Jak we wszystkich tego typu książkach, zawsze trzeba mieć na uwadze, że jest to spojrzenie na Chiny z zewnątrz i przefiltrowane przez wrażliwość autorów, którzy na przykład mają słabość do wybierania bardzo sensacyjnych wątków z historii Chin czy samego Xi. Tak czy inaczej tak aktualnych pozycji na naszym rynku jest niewiele, więc jeśli temat was ciekawi, sprawdźcie ten tytuł, na pewno poszerzy on w pewnym stopniu Waszą wiedzę.
A jeśli chcecie przeczytać więcej m.in. o źródłach, redakcji i sensacjach, zapraszam na bloga!
https://azjatyckapolka.wordpress.com/2023/05/12/xi-jinping-stefan-aust-adrian-geiges/
W końcu mam możliwość przybliżyć Wam książę Stefana Austa i Adriana Geigesa "Xi Jinping. Najpotężniejszy człowiek świata i jego imperium".
Temat jest naprawdę interesujący i zgadzam się z autorami, że Chiny są teraz tak istotnym i silnym graczem na arenie międzynarodowej, że po prostu warto mieć je na oku i nie pozostawać obojętnym. Ta książka na pewno zarysuje główne...
2023-03
Autorka usłyszała kiedyś, że umierając, w momencie śmierci całe życie przelatuje ci przed oczami i wzięła sobie to zdanie bardzo do serca. Osadziła więc fabułę w znajdującym się między światem doczesnym a zaświatami małym studiu fotograficznym, w którym świeżo upieczeni zmarli mogą wybrać kolekcję zdjęć-wspomnień ze swojego życia, zanim udadzą się w nieznane.
Zaczynamy naprawdę przyjemnie, od podnoszącej na duchu i opartej na prawdziwych wydarzeniach inspirującej historii pani Hatsue, która zaraz po wojnie otworzyła przedszkole w małej miesjcowości. Książka stopniowo jednak wybija z ciepłego i komfortowego uczucia, które wywołał początek historii i wprowadzała spory dysonans. Autorka wykorzystała historie Szczura i Mitsuru, by szokować, a ich doświadczenia zostały potraktowane jako coś, co ma intrygować i fascynować. Ja jednak nie znajduję nic fascynującego czy dziwnego w byciu osobą autystyczną czy ofiarą przemocy domowej.
Problematyczne było dla mnie również tłumaczenie tej książki. Po pierwsze występuje w niej tak straszliwy misz-masz czasów, czasem nawet w obrębie jednego zdania. Po drugie jest to wspomniany już kalejdoskop, który w książce kalejdoskopem wcale nie jest (o czym więcej w recenzji na blogu). Bardzo się cieszę, że Wydawnictwo zdecydowało się przetłumaczyć ten tytuł z języka japońskiego (bo Zanim wystygnie kawa, było przekładem z języka angielskiego), ale wydaje mi się, że tym razem zabrakło dobrej korekty i redakcji, które wychwyciłyby takie właśnie błędy.
Mimo to jestem pewna, że "Fotograf utraconych wspomnień" znajdzie również odbiorców, którzy wzruszą się na wielu scenach i zachwycą pozytywnym przesłaniem pierwszej historii, przemianą bohatera w drugiej i losem małej Mitsuru w ostatniej, oraz będą w stanie przymknąć oko na niedociągnięcia redaktorsko-korektorskie. Ja jednak odczuwam zdyt duży dyskomfort podczas tej lektury i poczekam sobie na kontynuację Zanim wystygnie kawa, które ukaże sie niedługo, bo to powinien być zdecydowanie bardziej comfort read.
Całość: https://azjatyckapolka.wordpress.com/2023/03/16/fotograf-utraconych-wspomnien-sanaka-hiiragi/
Autorka usłyszała kiedyś, że umierając, w momencie śmierci całe życie przelatuje ci przed oczami i wzięła sobie to zdanie bardzo do serca. Osadziła więc fabułę w znajdującym się między światem doczesnym a zaświatami małym studiu fotograficznym, w którym świeżo upieczeni zmarli mogą wybrać kolekcję zdjęć-wspomnień ze swojego życia, zanim udadzą się w nieznane.
Zaczynamy...
2023-02
Bohaterem książki jest Rintarō Natsuki, nastolatek, który wraz z dziadkiem prowadzi Antykwariat Natsuki. Kiedy staruszek niespodziewanie umiera, chłopiec przestaje chodzić do szkoły i zaszywa się wśród książek. Jego odosobnienie nie trwa jednak długo, a przerywa je pojawienie się gadającego kota imieniem Tora, który zabiera chłopca na misje ratowania uwięzionych książek… Tora tylko prowadzi go do kolejnych „labiryntów” czyli dziwny lokacji, w których – niczym w grze komputerowej – znajduje się „boss” do pokonania. Do walki jednak nie jest potrzebna żadna broń, a elokwencja – Rintarō po prostu musi obalić argumentację przeciwników, którzy mają błędne przekonania związane z książkami i czytaniem.
Jest to powieść bardzo prosta. Ma ona jednak swój urok i na pewno ukoi serca wszystkich poszukujących historii o odnajdywaniu swojego miejsca, sile przyjaźni i odwadze. No i kotach. Grubych, rudych i gderliwych. Jeśli poszukujecie takiej właśnie lektury, O kocie, który ratował książki jest perfekcyjnym wyborem.
A jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o tej książce, o obrazie czytelnictwa w niej zawartym, a także dowiedzieć się, jakie nieoczekiwane refleksje na temat dbania o zdrowie psychiczne młodych ludzi w Japonii miałam po lekturze, zapraszam na bloga po pełną recenzję! :)
https://azjatyckapolka.wordpress.com/2023/02/22/o-kocie-ktory-ratowal-ksiazki-sosuke-natsukawa/
Bohaterem książki jest Rintarō Natsuki, nastolatek, który wraz z dziadkiem prowadzi Antykwariat Natsuki. Kiedy staruszek niespodziewanie umiera, chłopiec przestaje chodzić do szkoły i zaszywa się wśród książek. Jego odosobnienie nie trwa jednak długo, a przerywa je pojawienie się gadającego kota imieniem Tora, który zabiera chłopca na misje ratowania uwięzionych książek…...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02
"Chińskie książki mówią to, co myślą Chińczycy, a Mongołowie nie umieją pisać książek."
Jiang Rong napisał tę książkę za nich, żebyśmy mogli poznać mongolską perspektywę.
Mongolia Wewnętrzna to rzadki kierunek w literaturze. Musze przyznać, że książka ta była ogromnym wyzwaniem, głównie przez jej gabaryty i tendencję autora do ekscesywnego opisywania szczegółów dotyczących przyrod, życia na stepie i mongolskich zwyczajów. Można jednak dowiedzieć się naprawdę wiele i w pełni zanurzyć się w ten świat, oraz przywiązać do bohaterów, których mamy czas dobrze poznać.
Jednym z nich jest Chen Zhen, którego możemy utożsamiać z autorem. Jest on Chińczykiem i trafia do osady Mongołów w czasach rewolucji kulturalnej. Bohater dobrze odnajduje się w tej społeczności, a szczególne upodobanie ma do wilków, które Mongołowie darzą szacunkiem i z którymi żyją w symbiozie. W końcu postanawia też jednego wychować.
Z prawami obowiązującymi na stepie zapoznaje nas stary Mongoł Bilig, który doskonale rozumie wszelkie zależności zachodzące w ekosystemie, jest jednak również świadomy, że jest przedstawicielem znikającego świata i obawia się zmian zachodzących w Mongolii.
Oprócz ludzkich bohaterów, mamy jeszcze jedną, być może najważniejszą, bohaterkę – naturę, do której podchodzi się tutaj holistycznie i z wielkim szacunkiem. Można się szczerze zachwycić malowniczymi krajobrazami i pięknem Mongolii, można się jednak poczuć też nieco przytłoczonym ogromem informacji wplecionej między fabułę. Gdyby ta książka miała audiobook, mogłaby go czytać Krystyna Czubówna!
Najbardziej zachwycają wszystkie fragmenty dotyczące wilków, ich inteligencji oraz roli, którą odgrywają w stepie, a także relacja, którą Chen Zhen nawiązuje z wychowywanym przez siebie Wilczkiem.
Podsumowując więc, Wilczy totem to wyprawa naprawdę wymagająca, którą jednak warto odbyć, bo wróci się z niej bogatszym o nową wiedzę, doświadczenia i perspektywy.
Więcej o tej książce na blogu: https://azjatyckapolka.wordpress.com/2023/02/09/wilczy-totem-jiang-rong/
"Chińskie książki mówią to, co myślą Chińczycy, a Mongołowie nie umieją pisać książek."
Jiang Rong napisał tę książkę za nich, żebyśmy mogli poznać mongolską perspektywę.
Mongolia Wewnętrzna to rzadki kierunek w literaturze. Musze przyznać, że książka ta była ogromnym wyzwaniem, głównie przez jej gabaryty i tendencję autora do ekscesywnego opisywania szczegółów dotyczących...
2023-01
Liście zbierają opowiadania z różnych okresów literackiej twórczości Dazaia. Jedenaście opowiadań charakteryzuje duża różnorodność zarówno pod względem tematyki jak i formy. Mamy więc historię osadzoną w starożytnej Grecji (Biegnij, Melosie), w dawnych czasach w Japonii (Małpi kurhan), jak i w czasach współczesnych pisarzowi. Mamy tu nawet historię pisaną z perspektywy pieniądza (Pieniądz), jak i zbiór krótkich literackich szkiców budujących dramat człowieka (Liście). Każdy z nich wskazuje na wszechstronność i kunszt autora.
Dazai ma również niezwykły talent to obserwowania ludzkich emocji i opisywania ich. Zdaje się być wyczulony na stan psychiczny bohaterów, oddając w swojej prozie przeróżne zaburzenia psychiczne, których zapewne w swoich czasach nawet nie mógł takowymi określać. Wiąże się to z jego własną kiepską kondycją psychiczną, która też niemal cały czas kładzie się cieniem na jego opowiadaniach. Osobiście jestem szczerze poruszona twórczością Dazaia, pisarza tyle genialnego co tragicznego i nie zawiodłam się na tym zbiorze. Polecam czytać z rozwagą, szczególnie jeśli samemu przeżywa się trudniejsze momenty, bo jest to literatura dość obciążająca.
Więcej o trudnych stanach psychicznych bohaterów opowiadań (o raz samego autora), przeczytacie na blogu: https://azjatyckapolka.wordpress.com/2023/01/28/liscie-osamu-dazai/
Liście zbierają opowiadania z różnych okresów literackiej twórczości Dazaia. Jedenaście opowiadań charakteryzuje duża różnorodność zarówno pod względem tematyki jak i formy. Mamy więc historię osadzoną w starożytnej Grecji (Biegnij, Melosie), w dawnych czasach w Japonii (Małpi kurhan), jak i w czasach współczesnych pisarzowi. Mamy tu nawet historię pisaną z perspektywy...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01
Punktem wyjścia powieści "Wyrok śmierci na życzenie" Masahiko Shimady jest decyzja, którą główny bohater - Yoshio Kita - podejmuje pewnego dnia, by po przeżyciu tyygodnia odebrać sobie życie. Jego siedem ostatnich dni bardzo szybko się jednak komplikuje. Zanim się nie obejrzymy, jedno doprowadzi do drugiego, i tydzień który miał minąć bez większych atrakcji, zamieni się niemal w film akcji z porwaniami, pościgami i płatnymi mordercami. Nie tego się spodziewaliście, prawda?
Czym w takim razie jest ta książka? Powieścią obyczajową? Sensacyjną? Jest pisana na poważnie? A może z przymrużeniem oka? Jak poradzić sobie z faktem, że mimo wszystko motywem przewodnim tej historii jest samobójstwo? Wydarzenia stają się coraz bardziej absurdalne. Balansujemy na granicy groteski, z ciągłymi rozmowami o śmierci, rzucanymi luźnym tonem konwersacji o pogodzie przez kolejne napotkane przez Kitę osoby. Nie wspominając już o zakończeniu, które może być dla wielu trudne do zaakceptowania.
Nie jest to jednak, w moim odczuciu, książka, która ma po prostu szokować swoim tematem i kontrowersyjnym podejściem do niego. Niewątpliwie zwraca ona uwagę na powszechność problemu samobójstw - i to wśród ludzi w różnym wieku i różnej profesji - a także na to, jak niewiele potrzeba, by ktoś się na takie rozwiązanie zdecydował. Choć akcyjna część książki czasem odciąga od tego problemu, co nawet w drugiej połowie książki miałam autorowi momentami za złe, to jednak natrętna myśl o samobójstwie jest cały czas obecna, jakby wszystkie zmysły bohatera były nakierowane na wyłapywanie z otoczenia wszystkiego, co się z nim wiąże. To kojarzyło mi się z natrętnymi myślami, które towarzyszą na przykład chorującym na depresję czy zmagającym się z innymi problemami psychicznymi.
Oczywiście jest to jedyna z dróg interpretacyjnych i myślę, że książka ta oferuje ich dużo więcej. Trzeba jednak bardzo uważać z jej lekturą, szczególnie, gdy jest się w danym momencie szczególnie wrażliwym na tematy zawarte w tej książce. Jeśli czujecie się na siłach, by zmierzyć się z tematyką tej powieści - bardzo ją polecam.
Więcej o samobójstwie w Japonii i mojej interpretacji tej książki na blogu:
https://azjatyckapolka.wordpress.com/2023/01/10/wyrok-smierci-na-zyczenie-masahiko-shimada/
Punktem wyjścia powieści "Wyrok śmierci na życzenie" Masahiko Shimady jest decyzja, którą główny bohater - Yoshio Kita - podejmuje pewnego dnia, by po przeżyciu tyygodnia odebrać sobie życie. Jego siedem ostatnich dni bardzo szybko się jednak komplikuje. Zanim się nie obejrzymy, jedno doprowadzi do drugiego, i tydzień który miał minąć bez większych atrakcji, zamieni się...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11
Haruki Murakami, którego zapewne nie trzeba nikomu przedstawiać, bo to jeden z lepiej kojarzonych japońskich pisarzy na naszym rynku, zaczyna spotykać się z uznanym japońskim dyrygentem Seijim Ozawą na pogaduszki przy dobrym jedzeniu i jeszcze lepszej muzyce, puszczanej z ogromnej kolekcji winyli zgromadzonych przez pisarza.
Muszę się przyznać, że nie byłam pewna, sięgając po tę książkę, czy rozmowa dwóch ekspertów w temacie, to będzie coś, w czym się odnajdę. Mimo że lubię muzykę klasyczną, to co innego jej słuchać, a co innego o niej czytać tak "na sucho" - obawiałam się, że może to stracić na swojej atrakcyjności. I rzeczywiście książka nabiera sensu dopiero, gdy się ją czyta jednocześnie słuchając utworów, o których rozmawiają Murakammi z Ozawą. Mogłaby to być ekspresowa lektura, ale jednak warto poświęcić ten czas i zamienić czytanie w prawdziwe doświadczenie.
Okazuje się bowiem, że świat, w którym obraca się pan Ozawa, jest światem fascynującym i wciągającym lepiej, niż niejeden serial. Imponująca jest również jego wiedza, gdy słuchając różnych klasycznych nagrań omawia techniczne zawiłości danych utworów, wtrąca swoje uwagi o tym, jak on by coś zagrał, albo zwraca uwagę na drobne niuanse charakteryzujące danych dyrygentów czy solistów. Zachwycił mnie też język, jakim obaj panowie opisują muzykę. Nie jest łatwo pisać o utworach i słowami oddawać rytmy, tempa, brzmienia, niuanse, a przede wszystkim emocje, które muzyka wywołuje.
Czy jednak polecam to doświadczenie każdemu? No cóż, jestem boleśnie świadoma, że to nie jest książka dla wszystkich. Tematyka jest strasznie niszowa i przyciągnie albo fanów Murakamiego, którzy czytają wszystko, co jest sygnowane jego nazwiskiem (to ja), albo pasjonatów muzyki klasycznej (też ja). Dodatkowo dla pełnego doświadczenia warto poświęcić tej książce dłuższą chwilę, by móc puszczać sobie konkretne utwory w odpowiednich momentach i szukać w nich tego, o czym opowiadają rozmówcy.
Ale myślę, że naprawdę warto poszerzyć swoje horyzonty, wyjść ze strefy komfortu i dać się porwać tym dwóm panom w świat muzyki. "Rozmowy o muzyce" to jedna z tych książek o które nikt nie prosił, a każdy potrzebował.
Więcej: https://azjatyckapolka.wordpress.com/2022/11/30/rozmowy-o-muzyce-h-murakami-s-ozawa/
Haruki Murakami, którego zapewne nie trzeba nikomu przedstawiać, bo to jeden z lepiej kojarzonych japońskich pisarzy na naszym rynku, zaczyna spotykać się z uznanym japońskim dyrygentem Seijim Ozawą na pogaduszki przy dobrym jedzeniu i jeszcze lepszej muzyce, puszczanej z ogromnej kolekcji winyli zgromadzonych przez pisarza.
Muszę się przyznać, że nie byłam pewna, sięgając...
2022-11
Bardzo się cieszę za każdym razem, gdy mogę dodać na Azjatycką Półkę jakąś książkę młodzieżową, szczególnie jeśli jest dobra.
Graci Kim napisała książkę idealną dla nastolatków, z którą, mam wrażenie, dużo młodych osób będzie mogło się utożsamiać. Jest tu wiele przygód i trudnych wyborów, które mogą prowadzić do niebezpiecznych sytuacji, ale jest tu też wiele ważnych lekcji na młodych odbiorców i odbiorczyń. Bardzo podoba mi się, że bohaterowie potrafią rozwiązywać konflikty rozmową i przeciwstawiają się uprzedzeniom, stereotypom i bullingowi.
Niewątpliwie jedną z najciekawszych i najmocniejszych stron tej książki jest to, że autorka zanurzyła się głęboko w koreańskie wierzenia i mitologię. Wiele też czerpie z szamanizmu, który stanowił tradycyjną formę wierzeń w Korei. Z tej inspiracji może też wynikać duża rola kobiet w stworzonym przez Graci Kim magicznym świecie. Więcej o tym przeczytacie na blogu.
https://azjatyckapolka.wordpress.com/2022/11/24/ostatnia-opadla-gwiazda-graci-kim/
Główna bohaterka Riley i jej siostra Hattie są odważne, zaradne i zawsze stawiają na swoim. Kobiety stanową głowy klanów, zajmują miejsca w najwyższej radzie, są silne, inteligentne i szybko przejmują inicjatywę. Również patronkami klanów są same boginie.
Oczywiście czytając tę książkę jako osoba dorosła, czuję się trochę jak wtedy, gdy wróciłam do czytania Harry'ego Potera po latach i odkryłam, że jestem jednak team nauczyciele, a łamiącym zasady i popisującym się brawurom dzieciakom dałabym szlaban do końca żywota. Natomiast podobnie, jak w przypadku Pottera, gdybym mała te kilkanaście lat, pochłonęłabym tę książkę w mgnieniu oka i niecierpliwie wypatrywała kolejnych tomów.
Bardzo się cieszę za każdym razem, gdy mogę dodać na Azjatycką Półkę jakąś książkę młodzieżową, szczególnie jeśli jest dobra.
Graci Kim napisała książkę idealną dla nastolatków, z którą, mam wrażenie, dużo młodych osób będzie mogło się utożsamiać. Jest tu wiele przygód i trudnych wyborów, które mogą prowadzić do niebezpiecznych sytuacji, ale jest tu też wiele ważnych...
2022-11
"O Zmierzchu" Hwang Sok-Yonga to jeden z ciekawszych tytułów, jakie ostatnio czytałam.
Autor znakomicie buduje swoją historię na kontrastach. Bogaty architekt i biedna artystka. On, który na swoje stanowisko pracował ciężko całe życie, i ona, która łapie się każdej możliwej dorywczej pracy, by przetrwać. Silnie osadzony w przeszłości Park Min-u, i Jeong U-hui, która nie może planować daleko do przodu, bo troska o jej teraźniejszy byt zakrząta całą jej uwagę. On może przebierać w działkach, na których postawi sobie nowy dom, ona nocuje w kompletnych ruderach, bo na dobre mieszkanie w Seulu jej nie stać. Różnią się wiekiem, płcią, statusem społecznym. Łączy ich za to samotność i żal.
Dodatkowo architektura w tej książce staje się istotnym bohaterem. Widzimy zarówno ludzi, którzy na sytuacji budowlanej w Korei zyskują, jak i tych, którzy na niej tracą, często wszystko. Poznajemy też ciemne strony branży budowlanej. Widzimy jak niewiele znaczy dorobek ludzkiego życia w obliczu nienasyconego kapitalizmu, który każe budować więcej i więcej. Co ciekawe prywatne historie bohaterów również rezonują ze zmianami w architektonicznej tkance miasta, co jest afscynującym zabiegiem.
Jestem zachwycona mnogością tematów, które powieść porusza, znakomitym wpisaniem historii bohaterów w skomplikowaną sytuację społeczną. Dość prosta, ale poruszająca linia fabularna, zostaje wzbogacona o fascynujące tło społeczne. Jedyne, co mi zgrzyta, to przypisy, które są nagminne, za długie, niekonsekwentne, a często po prostu zbędne, ale o tym poczytacie już w pełnej recenzji.
https://azjatyckapolka.wordpress.com/2022/11/07/o-zmierzchu-hwang-sok-yong/
"O Zmierzchu" Hwang Sok-Yonga to jeden z ciekawszych tytułów, jakie ostatnio czytałam.
Autor znakomicie buduje swoją historię na kontrastach. Bogaty architekt i biedna artystka. On, który na swoje stanowisko pracował ciężko całe życie, i ona, która łapie się każdej możliwej dorywczej pracy, by przetrwać. Silnie osadzony w przeszłości Park Min-u, i Jeong U-hui, która nie...
2022-10
Mam wrażenie, że Japończycy stają się mistrzami w pisaniu feelgoood powiastek o nieco moralizatorskim przesłaniu, skrojonych tak, żeby poruszać czule struny w sercach czytelników. To scenki z życia, z którymi łatwo się utożsamić - ciepłe, codzienne, na równi wypełnione słodkimi i gorzkimi momentami.
"Zanim wystygnie kawa" Toshikazu Kawaguchiego jest jedną z nich. Poznajmy kilka bohaterek doświadczających trudnych życiowych sytuacji, z którymi ciężko poradzić sobie emocjonalnie. Znajdują one ukojenie w niewielkiej kawiarni, oferującej oprócz kawy i czegoś do zjedzenia, możliwość przeniesienia się w czasie i spotkania kogoś bliskiego.
Forma, jaką wybiera Toshikazu Kawaguchi do opowiedzenia tej historii, jest bardzo prosta a morał wyłożony, cóż, kawa na ławę. Pytanie brzmi, czy czytelnik będzie podatny na zagrania i wzruszające historie. Ja jestem dość cyniczną czytelniczką, która w tej książce znalazła raczej szybką lekturę - nomen omen - do kawy, ale nie dała się wciągnąć we wzruszające opowieści z życia bohaterów. Mimo to jestem pewna, że znajdzie ona wielu zwolennikach skuszonych wizją małej, przytulnej kawiarni, perspektywą podróżowania w czasie i chwytającymi za serce historiami ludzi.
A jeśli chcecie się dowiedzieć więcej, co myślę o kontrowersyjnej decyzji związanej z tłumaczeniem albo o przedstawionych w książce podróżach w czasie, zajrzyjcie na bloga:
https://azjatyckapolka.wordpress.com/2022/10/13/zanim-wystygnie-kawa-toshikazu-kawaguchi/
Mam wrażenie, że Japończycy stają się mistrzami w pisaniu feelgoood powiastek o nieco moralizatorskim przesłaniu, skrojonych tak, żeby poruszać czule struny w sercach czytelników. To scenki z życia, z którymi łatwo się utożsamić - ciepłe, codzienne, na równi wypełnione słodkimi i gorzkimi momentami.
"Zanim wystygnie kawa" Toshikazu Kawaguchiego jest jedną z nich. Poznajmy...
2022-09
W tradycji konfucjańskiej władzę cesarza sankcjonował tak zwany Mandat Niebios, który to można było utracić, będąc - w dużym uproszczeniu - kiepskim w rządzeniu. Władca zawierał swego rodzaju społeczną umowę z podwładnymi - on o nich dbał, a oni mu winni byli posłuszeństwo. Jednak jeśli nie wywiązywał się ze swojej części, uczeni i filozofowie mieli obowiązek wytknąć mu te błędy, by mógł je naprawić i nie stracić Mandatu Niebios.
Mam wrażenie, że na modłę dawnych uczonych konfucjańskich Lou Yulie poczuwa się w "Kluczu do kultury chińskiej" do przedłożenia stosownej krytyki współczesnych Chin, by nie zaprzepaściły potencjału i wartości, które stanowią sedno chińskiej tożsamości kulturowej.
Można więc w Kluczu... przeczytać o wartościach konfucjańskich, buddyzmie, humanizmie, miejscu tradycji we współczesnych Chinach i jej potencjale softpowerowym. Znajdziemy tu także fascynujące rozważania na temat relacji człowieka z naturą, o czym piszę szerzej w recenzji:
https://azjatyckapolka.wordpress.com/2022/09/28/klucz-do-kultury-chinskiej-lou-yulie/
Zabierając się za tę pozycję trzeba mieć na uwadze, ze są to jednak rozprawy filozoficzne i, choć napisane (i przetłumaczone przez Rafała Darasza) dość przystępnie, wymagają skupienia i uważności, nie muszą też wszystkich zainteresować. Jeśli któryś z poruszanych tematów zwrócił Waszą uwagę, albo pragniecie uporządkować lub poszerzyć swoją wiedzę o chińskiej kulturze, warto sięgnąć po Klucz.
Po wielu książkach napisanych przez ludzi z Zachodu, którzy próbują nam objaśniać kolejne kraje Azji, bardzo miłą odmianą jest posłuchanie głosu, nomen omen, ze środka. Państwa Środka.
W tradycji konfucjańskiej władzę cesarza sankcjonował tak zwany Mandat Niebios, który to można było utracić, będąc - w dużym uproszczeniu - kiepskim w rządzeniu. Władca zawierał swego rodzaju społeczną umowę z podwładnymi - on o nich dbał, a oni mu winni byli posłuszeństwo. Jednak jeśli nie wywiązywał się ze swojej części, uczeni i filozofowie mieli obowiązek wytknąć mu te...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-05
Mam wrażenie, że literatura Young Adult osadzona w azjatyckim settingu staje się coraz popularniejsza. I super! Chloe Gong, kolejna z omawianych przeze mnie Amerykanek azjatyckiego pochodzenia, osadziła swoją powieść, Gwałtowne pasje w Szanghaju lat 20. i na dodatek zmiksowała te realia z szekspirowskim klasykiem - Romeo i Julia.
Młodzi bohaterowie, a w sumie trochę antybohaterowie, bo oboje mają już sporo zbrodni na sumieniu, choć należą do przeciwnych gangów, muszą połączyć siły, by odnaleźć źródło szaleństwa, które szaleje na ulicach Szanghaju, który w Gwałtownych pasjach jest brudny, niebezpieczny, spowity dymem opium. Chloe Gong nie upiększa tego miasta, chodzimy bo ciasnych zaułkach, podejrzanych spelunach, burdelach i innych średnio przyjemnych miejscach. W tych fascynujących realiach rozgrywa się historia o przemocy, szaleństwie i uczuciu.
Autorka bardzo dobrze oddaje konflikty na tle rasowym oraz sytuację Chińczyków, których ludzie z Zachodu wykorzystują, jak gdyby Szanghaj był ich kolonią. Dobrze oddany jest tu tzw. "kompleks białego zbawcy", czyli przekonanie o wyższości cywilizacyjnej nad innymi narodami, ale tez frustracja Szhanghajczyków, że nie mogą uniezależnić się gospodarczo od wpływów m.in. z Europy. O tym bardzo ciekawym wątku piszę więcej w recenzji na blogu.
https://azjatyckapolka.wordpress.com/2022/06/07/these-violent-delights-chloe-gong/
Mamy tu też zasygnalizowany drugoplanowy wątek z postaciami homoseksualnymi, który zapewne rozwinie się w następnym tomie, a także ciekawą reprezentację osób trans. Doceniam też, że autorka, świadoma tego, że pisze powieść młodzieżową, stroni od pikantnych scen, więc romans między Romą i Juliette jest tu gwałtowny w słowach nie czynach. Wielbiciele literatury Young Adult znajdą tutaj wiele lubianych motywów, a wszystkiemu oryginalności przyda znakomity setting. Dla mnie to wystarczający powód, by sięgnąć po tę książkę, która może nie jest idealna, ale dostarcza odpowiedniej rozrywki.
Mam wrażenie, że literatura Young Adult osadzona w azjatyckim settingu staje się coraz popularniejsza. I super! Chloe Gong, kolejna z omawianych przeze mnie Amerykanek azjatyckiego pochodzenia, osadziła swoją powieść, Gwałtowne pasje w Szanghaju lat 20. i na dodatek zmiksowała te realia z szekspirowskim klasykiem - Romeo i Julia.
Młodzi bohaterowie, a w sumie trochę...
2022-05
Kiedy byłam nastolatką, jedną z popularniejszych książek dla mojej grupy wiekowej był Pamiętnik księżniczki Meg Cabot. Wizja tego, że nagle dowiadujesz się, że pochodzisz z rodu królewskiego, rozpalała wyobraźnię do czerwoności. Myślę, że każde pokolenie powinno mieć taki swój Pamiętnik księżniczki i tu z pomocą przychodzi nam Emiko Jean ze swoim Tokio Ever After.
Jest to po prostu bardzo sympatyczna, młodzieżowa powieść. Czyta się (oraz słucha, bo audiobook też sprawdziłam i polecam) szybko i przyjemnie, jest tu fajny romans (warto wspomnieć, że w książce - na szczęście - jest zero pikantności), trochę dramy i fajne realia. Na parę rzeczy trzeba przymknąć oko, ale o tym piszę szerzej w recenzji na blogu:
https://azjatyckapolka.wordpress.com/2022/05/18/tokio-ever-after-emiko-jean/
Książka robi też świetną robotę jako reprezentacja dla wszystkich osób wychowanych w innej kulturze. Można się z bohaterką utożsamiać i czerpać z jej siły. Nie po każdego przyjedzie następca tronu Japonii, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by każdy mógł się czuć się dobrze w swojej skórze.
Powiem szczerze, że ja wyniosłam z tej lektury dużo optymizmu, ociupinkę krindżu i mnóstwo serducha. I mogę wszystkim polecić Tokio Ever After jako fajną książkę na odpoczynek oraz jako świetny prezent dla znanych wam nastolatek. Niech szaleją za Tokio Ever After jak jak szalałam za Pamiętnikiem księżniczki!
Kiedy byłam nastolatką, jedną z popularniejszych książek dla mojej grupy wiekowej był Pamiętnik księżniczki Meg Cabot. Wizja tego, że nagle dowiadujesz się, że pochodzisz z rodu królewskiego, rozpalała wyobraźnię do czerwoności. Myślę, że każde pokolenie powinno mieć taki swój Pamiętnik księżniczki i tu z pomocą przychodzi nam Emiko Jean ze swoim Tokio Ever After.
Jest to...
2022-05
Euny Hong przeniosła się do Korei ze Stanów w bardzo ciekawym historycznie momencie. Miało to miejsce w 1985 roku, już po wojnach, które szargały tym krajem, ale tuż przed wielkim kryzysem finansowym, który miał nastąpić w 1987 roku. To rzadko pojawiający się w książkach o Korei okres. Obserwujemy więc początki kryzysu finansowego i początki dźwigania się z niego. Zalążki pomysłów, które potem doprowadzą do ugruntowania sobie przez Koreę miejsca na arenie międzynarodowej. No i mamy też początki koreańskiej fali, która potem zalała świat niczym tsunami.
Trzeba mieć też na uwadze, że jest to książka z 2014 roku, w Polsce wydana w 2020 roku. Ważne jest jednak to, że książka ta oferuje bardzo dużo fragmentów, które się nie zestarzały, ale brakuje aktualizacji, dogonienia do lat 20. XXI wieku. Koreańska fala nie zatrzymuje się i już jest dużo dalej niż te dziesięć lat temu, gdy PSY zawładnął listami przebojów.
Problemem tej książki jest to, że Euny Hong raczej lepiej czuje się w zachodnim kręgu kulturowym i do niego odnosi obserwowane w Korei zjawiska. Nieraz autorka popisuje się ignorancją wobec koreańskiej kultury. Gdy opisuje drogę Korei do światowej dominacji, przynajmniej w dziedzinie popkultury, jest bezlitośnie złośliwa i nie przebiera w słowach. Więcej o tym, z przykładami, piszę w recenzji:
https://azjatyckapolka.wordpress.com/2022/05/14/cool-po-koreansku-euny-hong/
Jeśli potraficie sobie przefiltrować wartościowe informacje z tej lektury i nie zważać na docinki pod adresem Koreańczyków, to otrzymacie inspirującą historię o niesamowitym skoku, jakiego dokonała Korea. Ta książka naprawdę pozwala ułożyć sobie historię tego, jak Korea z kraju biednego przerodziła się w potęgę technologiczną i gospodarczą, którą jest teraz. To też wieloaspektowe spojrzenie na samo hallyu, które nie kończy się na k-popie, ale składają się na nie filmy, seriale, gry video, nowe technologie, ale nawet i kuchnia. Rozważcie w swoich sercach, czy Wam to odpowiada, ja pozostaję rozdarta.
Euny Hong przeniosła się do Korei ze Stanów w bardzo ciekawym historycznie momencie. Miało to miejsce w 1985 roku, już po wojnach, które szargały tym krajem, ale tuż przed wielkim kryzysem finansowym, który miał nastąpić w 1987 roku. To rzadko pojawiający się w książkach o Korei okres. Obserwujemy więc początki kryzysu finansowego i początki dźwigania się z niego. Zalążki...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04
Seria z Żurawiem często dostarcza takich książek, które są po prostu pozytywne. "Ona i jej kot" nie jest tu wyjątkiem. Dla mnie jest to książka, przy której się odpoczywa, bo można po prostu wyłączyć myślenie. To taki feel good movie, ale w wydaniu książkowym.
Koci bohaterowie tej książki wiodą swoje nieskomplikowane kocie sprawy w świecie, w którym wszystko zawsze jakoś się rozwiązuje, rewiry są jasno określone, pełna miska tak czy inaczej się znajdzie, a jak czegoś nie wiadomo, to można zapytać starego jak świat psa Johna.
Ludzie, którzy przypadkiem wplątują się w te kocie sprawy też mogą liczyć na to, że wszystko jakoś się ułoży. Na docenienie zasługuje fakt, że bohaterki są w różnym wieku i borykają się z naprawdę różnorodnymi problemami: poszukiwaniem miłości, kariery czy własnej drogi, ale także z problemami psychologicznymi, żałobą czy konieczność poświęcenia życia na opiekę nad chorymi teściami.
Jeśli potrzebujecie grzejącej w serduszko, nieskomplikowanej historii, to ją znaleźliście. Jeśli oczekujecie wartkich akcji, dramatycznych zwrotów akcji i nowatorskich rozwiązań fabularnych, to się z tą książką miniecie. A jeśli chcecie się dowiedzieć więcej, w tym o występującym w książce realizmie magicznym - zapraszam na bloga, gdzie znajduje się pełna recenzja!
https://azjatyckapolka.wordpress.com/2022/04/28/ona-i-jej-kot-m-shinkai-n-nagakawa/
Seria z Żurawiem często dostarcza takich książek, które są po prostu pozytywne. "Ona i jej kot" nie jest tu wyjątkiem. Dla mnie jest to książka, przy której się odpoczywa, bo można po prostu wyłączyć myślenie. To taki feel good movie, ale w wydaniu książkowym.
Koci bohaterowie tej książki wiodą swoje nieskomplikowane kocie sprawy w świecie, w którym wszystko zawsze jakoś...
2022-04
Haruki Murakami, opowiadając o swoim ojcu, nie tylko rozlicza się z trudnym dla siebie tematem, ale również wysnuwa z tej nietypowej biografii wioski. Robi to w charakterystycznym dla siebie stylu, odnajdując trochę realizmu magicznego w przyziemnych zdarzeniach (jak w historii o porzuceniu kota).
Jest to opowieść zaskakująco uniwersalna, choć jej podstawy leżą w wybitnie jednostkowym doświadczeniu autora. Zaskakująco przyniosła mi ona ukojenie. Refleksja o tym, jak wiele zależy od przypadku, od szczęśliwego zbiegu okoliczności, od miliona małych sytuacji, które doprowadzają nas do tu i teraz, pozwala nabrać dystansu, odrzucić trochę ciężaru z ramion.
Z drugiej strony zaś silny przekaz antywojenny, opisy życia na forcie, koszmaru wojny, zbrodni, które powodują traumy tak wielkie, że przenoszą się a kolejne pokolenia, jest głosem wyjątkowo potrzebnym w obliczu jakże podobnych wydarzeń na Ukrainie. Bo koniec końców wojna to nie statystyka, to całe mnóstwo osób, którym odebrano szansę na normalność.
Na koniec dodam jeszcze, że nie trzeba znać autora, żeby móc przeczytać tę książkę. Istnieje on w oderwaniu od jego twórczości, nawet wizualnie. Natomiast jeśli czytało się coś więcej, lepiej zrozumie się, skąd niektóre motywy pojawiły się w jego książkach. Plus oczywiście jest to książka tłumaczona przez niezawodną Annę Zielińską-Elliott, jak w przypadku każdego innego dzieła tego autora.
Jestem wdzięczna, że Murakami postanowił wydać ten swój niewielki tekst jako samodzielny twór, dzięki czemu nie zagubił się on pomiędzy innymi książkami, opowiadaniami, czy esejami. Ma on ogromną siłę oddziaływania i powinien być swoim własnym głosem. Mam nadzieję, że i Wam przyniesie on wiele refleksji i ukojenie.
Więcej o sentymencie, oczekiwaniach, przypadku i wojnie w recnezji na blogu: https://azjatyckapolka.wordpress.com/2022/04/21/porzucenie-kota-haruki-murakami/
Haruki Murakami, opowiadając o swoim ojcu, nie tylko rozlicza się z trudnym dla siebie tematem, ale również wysnuwa z tej nietypowej biografii wioski. Robi to w charakterystycznym dla siebie stylu, odnajdując trochę realizmu magicznego w przyziemnych zdarzeniach (jak w historii o porzuceniu kota).
Jest to opowieść zaskakująco uniwersalna, choć jej podstawy leżą w wybitnie...
Kobiety, o których opowiada Cho Nam-Joo wiodą swoje życia w cieniu innych. Oczekuje się od nich spełniania pewnych oczekiwań, realizowania schematów, ale w każdej z nich kiełkuje bunt przeciwko byciu kolejną niewidzialną panną Kim i potrzeba zawalczenia o swoje.
Gdy przyjmiemy, że wszystkie te przedstawione w zbiorze opowiadań „panny Kim” w pewien sposób reprezentują wszystkie niewidzialne kobiety, to może warto zadać sobie pytanie – o czym takim wie panna Kim? Z czym borykają się nie tylko Koreanki, ale po prostu kobiety, o czym one wiedzą a inni nie? Panna Kim wie o:
- nierównościach i dyskryminacji dziewczynek i kobiet w szkole i w miejscach pracy,
- szklanym suficie, przez który ciężko się przebić,
tym, jak kobiety są obarczane opieką nad starszymi członkami rodziny,
- tym, jak od mam oczekuje się, że porzucą karierę, by wychowywać dziecko,
- tym, że kobiety tracą swoją tożsamość po urodzeniu dziecka, stając się po prostu czyjąś mamą (nikt nawet nie zwraca się do nich ich ich imieniem, tylko imieniem dziecka – mama X),
- tym, że oczekuje się, że babcie nie będę mieć własnego życia, tylko poświęcić je na wychowanie wnuków,
- tym, że syn jest lepiej traktowany w rodzinie niż córka,
przedmiotowym traktowaniu i wykorzystywaniu,
przemocy seksualnej, ekonomicznej i psychologicznej, których ofiarą padają,
- tym, że trudno im dochodzić własnych praw, jeśli padną ofiarą przemocy.
To tylko część tematów, które porusza Cho Nam-Joo w swojej książce. Zajrzyjcie do mojej recenzji, by dowiedzieć się więcej, w tym także gdzie w tym wszystkim są mężczyźni, jaki wydźwięk ma oryginalny tytuł tego zbioru a także czemu po raz kolejny wydawnicto tłumaczy z angielskiego!
Zapraszam na bloga: https://azjatyckapolka.wordpress.com/2024/02/10/panna-kim-wie-cho-nam-joo/
Kobiety, o których opowiada Cho Nam-Joo wiodą swoje życia w cieniu innych. Oczekuje się od nich spełniania pewnych oczekiwań, realizowania schematów, ale w każdej z nich kiełkuje bunt przeciwko byciu kolejną niewidzialną panną Kim i potrzeba zawalczenia o swoje.
więcej Pokaż mimo toGdy przyjmiemy, że wszystkie te przedstawione w zbiorze opowiadań „panny Kim” w pewien sposób reprezentują...