Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Typowa New Adult. Zgadzam się, że "czyta się sama", bohaterowie nie irytują, nie są zbyt cukierkowi, czy też niezrozumiali w postępowaniu. Bywały sytuacje i śmieszne i dramatyczne, choć może bardziej melodramatyczne :) i ok, takie mają być te książki.

Typowa New Adult. Zgadzam się, że "czyta się sama", bohaterowie nie irytują, nie są zbyt cukierkowi, czy też niezrozumiali w postępowaniu. Bywały sytuacje i śmieszne i dramatyczne, choć może bardziej melodramatyczne :) i ok, takie mają być te książki.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak do tej pory wszystkie książki S. Young oceniałam dość wysoko, zawsze w jakimś tam stopniu, mniejszym bądź większym, mnie satysfakcjonowały - ta już niekoniecznie.
Autorka nie przekonała mnie złożonością problemu, z początku wszystko grało, fajnie przeplatała się obecna akcja z retrospekcjami, ale im dalej w las tym bardziej płytko się robiło. Kiedy w końcu wszystko się na siebie nałożyło i bohaterowie doszli do sedna sprawy (który to opis ksiązki lekko zdaradza) - wszystko wydało się ... mleee bleee
I ta druga część ... przesada, przyznam szczerze, że historia mnie zmęczyła, liczyłam na coś bardziej kolorowego.

Jak do tej pory wszystkie książki S. Young oceniałam dość wysoko, zawsze w jakimś tam stopniu, mniejszym bądź większym, mnie satysfakcjonowały - ta już niekoniecznie.
Autorka nie przekonała mnie złożonością problemu, z początku wszystko grało, fajnie przeplatała się obecna akcja z retrospekcjami, ale im dalej w las tym bardziej płytko się robiło. Kiedy w końcu wszystko się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mimo całej tej chorej otoczki sekty, niepojętej i po prosu złej, książka o dziwo wydała mi się zbyt słodka. Może chodziło o równowagę, może o piękno pierwszej miłości - nie wiem, ale musiałam od niej od czasu do czasu odpoczywać.
Poza tym ciekawa, troszkę inna (podobnie jak "Archer's voice") i zachęcająca do kontynuacji (która w moim odczuciu jest ciut lepsza) jak i kolejnych książek autorki.

Polecam.

Mimo całej tej chorej otoczki sekty, niepojętej i po prosu złej, książka o dziwo wydała mi się zbyt słodka. Może chodziło o równowagę, może o piękno pierwszej miłości - nie wiem, ale musiałam od niej od czasu do czasu odpoczywać.
Poza tym ciekawa, troszkę inna (podobnie jak "Archer's voice") i zachęcająca do kontynuacji (która w moim odczuciu jest ciut lepsza) jak i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ostatni tom w serii, z jednej strony szkoda, a z drugiej wydaje mi się, że stężenie szczęśliwości w Edynburgu już jest tak silne, że miasto nie wytrzymałoby więcej.
Książka ta w sumie nie odbiega od poprzednich tomów, jak wszystkie wciąga i jak wszystkie dostarcza satysfakcji. Mogłabym sie delikatnie czepić intymnych scen, które były tak troche na jedno kopyto, prócz pierwszej i chyba najlepszej - nie mniej to o więzi rodzinne bardziej w tej książce chodzi, a one były opisane super - więc czepiać się nie będę.
Pozostaje mi polecić, myślę że są to historie do których można spokojnie co jakiś czas wracać i cieszyć się nimi na nowo :)

ps: I nie obejdzie się bez nagany dla wydawnictwa. Nie wiem kto wpadł na taki fantastyczny pomysł i ostatnią część wydał w zupełnie innej, nie pasującej do reszty oprawie :( - bez sensu.

Ostatni tom w serii, z jednej strony szkoda, a z drugiej wydaje mi się, że stężenie szczęśliwości w Edynburgu już jest tak silne, że miasto nie wytrzymałoby więcej.
Książka ta w sumie nie odbiega od poprzednich tomów, jak wszystkie wciąga i jak wszystkie dostarcza satysfakcji. Mogłabym sie delikatnie czepić intymnych scen, które były tak troche na jedno kopyto, prócz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przez jakieś 200 stron myślałam, że czytam kolejna część o braciach Benedict :) my mistake - choć wydawnictwo też lekko zmyliło mnie ikonkami okładek poprzedniej serii.
Historia ciekawa, aczkolwiek z nutką paranormalną czytało mi się lepiej. Bohaterowie ok, napięcie niezłe - bardzo lekko brnęło się przez książkę. Polecam raczej tym młodszym czytelniczkom, lubiącym nietuzinkowe bohaterki i bohaterów o tęgim umyśle a niżeli o okazałej budowie fizycznej ;) bo Kieran ma niewątpliwie piękny umysł.

Przez jakieś 200 stron myślałam, że czytam kolejna część o braciach Benedict :) my mistake - choć wydawnictwo też lekko zmyliło mnie ikonkami okładek poprzedniej serii.
Historia ciekawa, aczkolwiek z nutką paranormalną czytało mi się lepiej. Bohaterowie ok, napięcie niezłe - bardzo lekko brnęło się przez książkę. Polecam raczej tym młodszym czytelniczkom, lubiącym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

tak, Tak, TAK! To jest to. To jest "prawdziwa" książka o prawdziwych problemach jakie mogą spotkać nastolatków. Choć bohaterowie są "typowo" amerykańscy, czyli niby inni, niby dziwni, niby outsiderzy, ale na swój sposób piękni, unikalni - młodzi artyści, wyjątkowi wśród tego całego szkolnego tła; i nawet był szkolny bal, choć też unikalny - to w niczym mi te schematy nie przeszkadzały.
Podobało mi się, że zachowywali się i myśleli adekwatnie do swojego wieku, jeszcze nie do końca odpowiedzialnie, ale już nie tak samolubnie; jeszcze trochę szalenie, ale jednocześnie godnie do naśladowania. Podobało mi się, że autorka nie zrobiła z nich sierot, ale też nie sprawiła, że ich wyjątkowość dawała wrażenie wyższości nad resztą. Bardzo fajnie skonstruowała głównych bohaterów, w ogóle większości pojawiających się postaci starała się poświecić uwagę - to było czuć, ale też nie przesadziła i nie było dziwacznie.
Każdą tak podana książka daje mi wielką satysfakcję, mimo tego że pewnie za jakiś czas zapomnę o czym dokładnie była, to ogromnie doceniam to, że przez te kilka godzin nikt mnie nie oszukiwał - ta opowieść ożyła w mojej głowie, dostarczyła mi sporo wzruszeń, to takie specyficzne wrażenie, że ktoś się z tobą czymś podzielił, czymś dla siebie ważnym.
Dla mnie ta książka była takim małym, niepozornym, choć ładnym puzderkiem, z którego co jakiś czas wypadały diamenciki i strasznie radowały. A może to takie wrażenie po ostatniej porażce jaką przeczytałam? Nie mniej, podobała mi się i szczerze polecam.
Na koniec jeden diamencik, choć pewnie bez otoczki tak nie zabłyśnie:
"Moje serce nie pozostawiało mi wyboru. "Kochaj otwarcie", szeptało. "Kochaj bezwarunkowo", błagało."Kochaj, mimo trudności", uczyło. "Kochaj w tej chwili".To było jednocześnie straszne i piękne, prawda? Kiedy serca nie obchodzi to, co myśli głowa"*

Polecam.

ps: i brawa za przekład.
*) str 295

tak, Tak, TAK! To jest to. To jest "prawdziwa" książka o prawdziwych problemach jakie mogą spotkać nastolatków. Choć bohaterowie są "typowo" amerykańscy, czyli niby inni, niby dziwni, niby outsiderzy, ale na swój sposób piękni, unikalni - młodzi artyści, wyjątkowi wśród tego całego szkolnego tła; i nawet był szkolny bal, choć też unikalny - to w niczym mi te schematy nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam nadzieję, że autorka przy pisaniu tej książki męczyła się równie mocno jak ja przy czytaniu. Strasznie słaba historia, od postaci, poprzez wątki po dialogi i opisy, których jak na lekarstwo.
Wszystko jest takie słabe, albo przesadnie wyolbrzymione, że aż chwilami śmieszy. Niektóre sytuacje mega przewidywalne, a i mimo tego jak do nich dochodziło to czułam rozczarowanie, że autorka jednak zdecydowała się na właśnie to, bo przez to absolutnie niczym nie zaskakiwała.
Serio, szkoda papieru na takie książki. Wiem, też że nie jestem do końca targetem, ale nawet gdyby to była pierwsza przeczytana książka w moim życiu, albo gdybym miała 15 lat to i tak byłabym rozczarowana. Szkoda ładnej okładki - nie polecam.

Mam nadzieję, że autorka przy pisaniu tej książki męczyła się równie mocno jak ja przy czytaniu. Strasznie słaba historia, od postaci, poprzez wątki po dialogi i opisy, których jak na lekarstwo.
Wszystko jest takie słabe, albo przesadnie wyolbrzymione, że aż chwilami śmieszy. Niektóre sytuacje mega przewidywalne, a i mimo tego jak do nich dochodziło to czułam rozczarowanie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ben nie zawiódł :)
Po książkę sięgnęłam tylko i wyłącznie dla jego postaci. Pierwsza w serii była dla mnie mega miłym zaskoczeniem, dwie kolejne już niestety średnio mi leżały, ale "Pięć sposobów na upadek" jest udanym zwieńczeniem serii :). Dlaczego? Bo jest wyjątkowo zabawna, Ben i Reese tworzą mój ulubiony rodzaj pary, dogryzają sobie non stop, przedrzeźniają się, ale jednocześnie są dla siebie przede wszystkim dobrymi przyjaciółmi. Pokochałam niewyparzony język Bena już wtedy gdy pojawiał się w poprzedniej książce, więc radość z tego że nie stracił na swoim charakterku była duża, a kiedy poznałam Reese która nic a nic mu nie odstępuje pod względem szaleństwa tylko tę radość wzmocniła.
Polecam, ta historia to świetna zabawa, oczywiście nie zabrakło też "momentów" i tych czułych i tych bardziej gorących ;).

Ben nie zawiódł :)
Po książkę sięgnęłam tylko i wyłącznie dla jego postaci. Pierwsza w serii była dla mnie mega miłym zaskoczeniem, dwie kolejne już niestety średnio mi leżały, ale "Pięć sposobów na upadek" jest udanym zwieńczeniem serii :). Dlaczego? Bo jest wyjątkowo zabawna, Ben i Reese tworzą mój ulubiony rodzaj pary, dogryzają sobie non stop, przedrzeźniają się, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niezaprzeczalnym faktem co do twórczości Samanthy Young jest to, że jest niezawodna. Wszystkie jej książki, które miałam okazję poznać są bardzo dobre. Nie wszystkie przypadły całkowicie do mojego gustu, nie wszystkich bohaterów pokochałam, ale większość lubię i miło wspominam. Najbardziej jednak podoba mi się w jej pozycjach to, że nigdy się nie dłużą, zawsze są w sam raz. Co prawda we wcześniejszych pozycjach, powiązanych ze sobą bohaterami już mnie irytowała wielkość rodziny, nie zawsze pamiętałam kto kim był, wolę jednak typowe "stand alone" - jak w tym przypadku, nie mniej to malutka rysa, która nie rzutuje na główne wątki tych książek - czyli romans - któremu nigdy niczego nie potrafiłam zarzucić.
Pozostaje mi jedynie polecić, myślę że autorka jest już dobrze znana fankom tego rodzaju lektur, a oceny, z którymi się absolutnie zgadzam, mówią same za siebie :).

Niezaprzeczalnym faktem co do twórczości Samanthy Young jest to, że jest niezawodna. Wszystkie jej książki, które miałam okazję poznać są bardzo dobre. Nie wszystkie przypadły całkowicie do mojego gustu, nie wszystkich bohaterów pokochałam, ale większość lubię i miło wspominam. Najbardziej jednak podoba mi się w jej pozycjach to, że nigdy się nie dłużą, zawsze są w sam raz....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niezła. Nie poruszyła mnie nazbyt głęboko, ale dość mocno wciągnęła i dostarczyła sporo uśmiechów. Ogromny plus dla bohaterów i ich postawy. Minus: niekiedy przekład, strasznie mnie irytowały zdania typu "dam ci orgazm" - to tak beznadziejnie brzmiało, że aż się krzywiłam - no bo ludzie przecież tak do siebie nie mówią.
Czy polecam? Nie wiem, liczyłam na coś więcej, ale jako niezobowiązujący romans, dla zabicia czasu to tak, jak najbardziej.

Niezła. Nie poruszyła mnie nazbyt głęboko, ale dość mocno wciągnęła i dostarczyła sporo uśmiechów. Ogromny plus dla bohaterów i ich postawy. Minus: niekiedy przekład, strasznie mnie irytowały zdania typu "dam ci orgazm" - to tak beznadziejnie brzmiało, że aż się krzywiłam - no bo ludzie przecież tak do siebie nie mówią.
Czy polecam? Nie wiem, liczyłam na coś więcej, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

No cóż epicki finał to to nie był.
Pamiętam dokładnie jak czytałam pierwszy tom, byłam zachwycona, taka świeża, taka inna, "zle" anioły wow :)
Drugi tom był średni, ten taki naciągany, chyba jakoś inaczej wyobrażałam sobie Finał. Poza tym nie podobały mi się opisy scen walki, były bardzo mechaniczne jakby autorka komentowała mecz piłkarski "podanie do Lewego, kiwka w prawo, kiwka w lewo, Milik iii już ktoś nie żyje".
Mam sentyment do tej historii i byłam pewna że w odróżnieniu do niektórych trylogii tę na pewno skończę i dobrze się stało, że mam już za sobą.
Ogólnie tragedii nie było, takie 4+, największy zarzut to praktycznie zerowy suspens - nic mnie w tej części nie zaskoczylo - no moze troszeczkę historia Beliala :)
Z jednej strony wiem dlaczego autorzy rozdrabniają historię na kilka tomów, z drugiej nie rozumiem. Wydaje mi się, że ta akurat trylogia byłaby świetną jednotomową powieścią, a tak te przerwy między tomami i typowe (zwłaszcza w drugim tomie) zapchajdziury smuciły, bo pomysł na serio mi się podobał. Poza tym zakończenie mnie rozczarowało, zabrakło mi odpowiedzi na pytanie które nurtowało mnie od momentu kiedy sięgnęłam po pierwsza część, a mianowicie "gdzie w tym wszystkim jest Bóg?" - nie dostrzegłam jego istnienia, jego wkładu, wszystko wydało się być pod tym względem chaotyczne. No cóż bywa.

No cóż epicki finał to to nie był.
Pamiętam dokładnie jak czytałam pierwszy tom, byłam zachwycona, taka świeża, taka inna, "zle" anioły wow :)
Drugi tom był średni, ten taki naciągany, chyba jakoś inaczej wyobrażałam sobie Finał. Poza tym nie podobały mi się opisy scen walki, były bardzo mechaniczne jakby autorka komentowała mecz piłkarski "podanie do Lewego, kiwka w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Absolutnie nic zaskakującego. Kolejny trójkąt miłosny z irytującą główna bohaterką. Nie pojmuję co takiego przyciąga tych dwóch mężczyzn do postaci Emily, bo kiedy Gavin został obdarzony przez Autorkę sporą gamą, tak Em wydaje się jedynie ładna i nic poza tym. Dillon natomiast to już totalny kołek wbity między tych dwoje i to w dosłownym znaczeniu. Jest twardy i ociosany do granic możliwości, to jak opisuje go Emily z czasów przed Gavinem nijak się ma do postaci którą spotykamy - nie wierzę, że można zostać tak zmanipulowanym, że samemu można tak się oszukiwać.
No i te zbiegi okoliczności, akurat dzisiaj, akurat przyszła, akurat poszła ehh taniość, taniość.
Okej, nie jest to lektura wysokich lotów, nie spodziewałam się po niej nie wiadomo czego i w sumie czytała się szybciutko i z pewną dozą przyjemności, ale prawda jest taka, że jest jedną z wielu historii o których szybko się zapomina i jeśli teraz nie wezmę się za kontynuację to na 100% nie przeczytam jej nigdy :) I tu zadaję sobie pytanie, czy jest w tym jakiś sens?

Absolutnie nic zaskakującego. Kolejny trójkąt miłosny z irytującą główna bohaterką. Nie pojmuję co takiego przyciąga tych dwóch mężczyzn do postaci Emily, bo kiedy Gavin został obdarzony przez Autorkę sporą gamą, tak Em wydaje się jedynie ładna i nic poza tym. Dillon natomiast to już totalny kołek wbity między tych dwoje i to w dosłownym znaczeniu. Jest twardy i ociosany do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nadal uważam, że romanse historyczne Judith McNaught są lepsze. Nie potrafię tak konkretnie wskazać dlaczego, po prostu nastrój w tamtych drugich jest przeze mnie lepiej odczuwany.
Ta konkretna historia pod koniec mnie trochę nudziła, ale rozumiem, że autorka chciała przekazać coś ważnego ciągnąc pewne tematy więc ok.
Poza tym te wzmianki o gwiazdach :)

Polecam. Tę autorkę zawsze będę polecać, nie wyobrażam sobie aby ktoś był fanką romansów i nie znał Jej książek :) tak książek, bo jak się przeczyta jedną historię, szybko sięga się po kolejną ;)

Nadal uważam, że romanse historyczne Judith McNaught są lepsze. Nie potrafię tak konkretnie wskazać dlaczego, po prostu nastrój w tamtych drugich jest przeze mnie lepiej odczuwany.
Ta konkretna historia pod koniec mnie trochę nudziła, ale rozumiem, że autorka chciała przekazać coś ważnego ciągnąc pewne tematy więc ok.
Poza tym te wzmianki o gwiazdach :)

Polecam. Tę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka na jedno popołudnie, nie tylko ze względu na małą pojemność, ale też dlatego że przyjemnie i ze sporą ciekawością się ją czyta. Taki pigułkowy romanso-kryminał :)

Polecam.

Książka na jedno popołudnie, nie tylko ze względu na małą pojemność, ale też dlatego że przyjemnie i ze sporą ciekawością się ją czyta. Taki pigułkowy romanso-kryminał :)

Polecam.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szkoda, że tyle czekać musiałam, a potem tyle sama zwlekałam nim przeczytałam tę część. Teraz nie wiem czy nie było takiej frajdy bo książka słabawa, czy po prostu wyrosłam już z tej serii i tyle.
Nie odczułam czytając zbyt wielkiego napięcia, bez bólu książkę odkładałam, nawet w środku rozdziału i specjalnie nie tęskniłam do niej. Wszystko było takie rozciągnięte i dziwnie smutne. I te na siłę wciskane żarty, które nie pasowały jakos do sytuacji, która - no nie oszukujmy się - była ciężka.

W każdym razie nadal uważam, że Clare potrafi pisać, ma sporo dobrych pomysłów (choć nie wszystkie są jej, co często rzuca się w oczy) ale przede wszystkim zna dobrze swoich czytelników :) co jest niewątpliwie powodem jej sukcesów.
Co prawda postacie swoje wyeksploatowała do granic możliwości, rozwój niektórych był spójny od początku do samego końca, inni zawiedli mnie swoją postawą, a te szumnie zapowiadane przez nią zgony? ehh niepotrzebne nakręcanie, bo potem zawód podwójny ;)

I nie ma co się oszukiwać, happy end jest jasny jak niebiański ogień :) Czy dla wszystkich? O tym trzeba przekonać się samemu i to, niestety, stało się głównym motorem napędowym sprzedaży tej serii, a nie atrakcyjność historii sama w sobie.

Szkoda, że tyle czekać musiałam, a potem tyle sama zwlekałam nim przeczytałam tę część. Teraz nie wiem czy nie było takiej frajdy bo książka słabawa, czy po prostu wyrosłam już z tej serii i tyle.
Nie odczułam czytając zbyt wielkiego napięcia, bez bólu książkę odkładałam, nawet w środku rozdziału i specjalnie nie tęskniłam do niej. Wszystko było takie rozciągnięte i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Całkiem fajna historia.
Nie mogę zarzucić autorce, że brak jej pomysłów na postacie, podobnie jak Anna i St. Clair, Lola i Cricket (wiem, śmieszne imię) są bardzo barwnymi postaciami. Bardzo spodobał mi się właśnie chłopiec, był miły, dobry i słodki, a spodziewałam się jakiegoś Lucyfera - bo tacy przeważnie są książkowi "boys next door" :). Te wszystkie cechy bardzo do niego pasowały, razem z wyglądem i zainteresowaniami tworzył bardzo spójną i sympatyczną postać. Ogromnym rozczarowaniem dla mnie był Max - facet Loli - dawno nie spotkałam tak bardzo sztampowej postaci - był prowadzony na siłę i nie lubiłam go od samego początku - był bardzo niespójny taki niedopracowany - pewnie celowy zabieg jak w przypadku dziewczyny St. Claira w "Annie ...".

Poza tym gejowska para jako rodzice - to akurat fajnie ogarnięte. Bezdomna matka, wróżbitka, była narkomanka - tu ciut za wiele. Na dokładkę ekstrawaganckie stroje Loli które były równie ważnym wątkiem jak reszta. Dużo dzieje się w tej krótkiej historii, Lola ma wiele do ogarnięcia poza "chłopakiem z sąsiedztwa" i pewnie dlatego mi się podobało. Romans nie jest centrum tej historii, Cricket to tylko taki spójnik wątków, uczucia jakie budzi w bohaterce pomagają jej poukładać całą skomplikowaną resztę.

Poza tym wszystkim podoba mi się styl Autorki, a zwłaszcza tworzone przez nią dialogi. Nie męczy długimi opisami, nie przesadza z rozmyślaniami narratorek - wszystko jest takie w sam raz i z lekkością słowa zamieniają się w głowie w obrazy.
Uważam "Lolę i chłopaka z sąsiedztwa" za lekturę niesamowicie lekka i odprężającą, w sam raz na rozpoczynający się sezon leżaków i hamaków :).

Jeszcze taka mała dygresja. Kiedy tak sobie czytam młodzieżowe, amerykańskie książki, rozwala mnie to jak niemal każdy z bohaterów ma jakieś - i to często dziwaczne - zainteresowanie :), i to że tak chętnie pracują, a rodzice ich niemal zawsze wspierają - ok, fajnie, to dobre wzory do naśladowania - tylko ciekawa jestem jak to się ma do rzeczywistości.

Całkiem fajna historia.
Nie mogę zarzucić autorce, że brak jej pomysłów na postacie, podobnie jak Anna i St. Clair, Lola i Cricket (wiem, śmieszne imię) są bardzo barwnymi postaciami. Bardzo spodobał mi się właśnie chłopiec, był miły, dobry i słodki, a spodziewałam się jakiegoś Lucyfera - bo tacy przeważnie są książkowi "boys next door" :). Te wszystkie cechy bardzo do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Patrząc przez pryzmat kryzysu czytelniczego na który cierpię od dłuższego czasu, książkę tę powinnam oprawić w ramkę bo dawno żadna tak mnie do siebie nie przykuła - ale z drugiej strony może być to błędne wrażenie, bo niespełna 250 stron plus mnóstwo krótkich akapitów - prędkie dotarcie do końca może zmylić ;)

Do rzeczy.
Nie jest źle, przeczytałam sporo opinii które książkę wychwalały i te które na nią narzekały, jak zawsze skupiłam się głownie na tych mniej pochlebnych więc pewnie dlatego nie jestem rozczarowana - a w sumie to wręcz przeciwnie.
Co prawda nie uważam jej za odkrycie jakim był przykładowo "Baśniarz" (i tu nie bez powody wspominam tę powieść), ale podoba mi się to że Autorka nie skarykaturowała młodzieży, mimo że niewiele o nich wiadomo, to wydaja się absolutnie normalni, naturalni - bynajmniej w "lecie piętnastym". Cała rodzina Sinclairów co prawda typowa nie jest tzn jest ;) typową bogatą rodziną z "tradycjami". Przedstawiono ich moim zdaniem dość dobrze, bo ja osobiście miałam mieszane uczucia, budzili zazdrość i jednocześnie litość - a chyba o to chodziło.
Co do wielkiego "BUM" o którym wiele recenzji mówi, no cóż ... w moim przypadku było coś pomiędzy, domyśliłam się chwilę przed bohaterką, ale czy byłam tym wszystkim zaskoczona? no właśnie nie - i to mnie rozczarowało. Nie sposób się logicznie wypowiedzieć nie zdradzając wydarzeń, ale napiszę jedynie, że nie znoszę takich wątków ;) wprowadzają jedynie czytelnika w błąd i wymuszają pragnienie powrotu do wcześniejszych rozdziałów - nie dałam się ;)

O tym że książka jest stosunkowo krótka a przy tym ma 87! rozdziałów daje pewien pogląd na jej hmm konsystencję. Co do jakości, jest niezła, bardzo podobał mi się kwiecisty język bohaterki, choć były momenty że te kwiatki były zbyt wybujałe, ale nie uważam tego za rażący minus.

John Green napisał o niej "Wciągająca, piękna i diabelnie inteligentna."
Pierwsze potwierdziło się (mniej więcej) w pierwszym mym akapicie, drugie - stara prawda, że o gustach się nie dyskutuje, co do diabła i inteligencji - no coś w tym jest, coś w tym jest.

A tak całkiem poważnie, to była to miła odskocznia od tych wszystkich mi/ałostkowych YA jakie zapełniają rynek, nie można się spodziewać po książce skierowanej do młodych czytelników zbyt mocno rozbudowanych postaci, bardziej zagmatwanych wątków, czy mocniej zapętlonej intrygi. Moim zdaniem jest to lektura która wejdzie w młodego człowieka jak w masło, nie znudzi i na pewno się spodoba. Dlatego polecam ją głównie, ale nie wyłącznie, młodym czytelnikom.

Patrząc przez pryzmat kryzysu czytelniczego na który cierpię od dłuższego czasu, książkę tę powinnam oprawić w ramkę bo dawno żadna tak mnie do siebie nie przykuła - ale z drugiej strony może być to błędne wrażenie, bo niespełna 250 stron plus mnóstwo krótkich akapitów - prędkie dotarcie do końca może zmylić ;)

Do rzeczy.
Nie jest źle, przeczytałam sporo opinii które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie polubiłam Charlie - przez co połowa książki średnio mi leżała. Za to Cain był super :)
Jeśli w kolejnej będzie Ben Niewyparzona Gęba - biorę w ciemno :)

Porównując do poprzednich z serii, jest moim zdaniem najsłabsza - mało napięcia i wszystko jakieś takie rozmemłane :) ale nadal dobrze się czyta i wciąga, więc polecam.

Nie polubiłam Charlie - przez co połowa książki średnio mi leżała. Za to Cain był super :)
Jeśli w kolejnej będzie Ben Niewyparzona Gęba - biorę w ciemno :)

Porównując do poprzednich z serii, jest moim zdaniem najsłabsza - mało napięcia i wszystko jakieś takie rozmemłane :) ale nadal dobrze się czyta i wciąga, więc polecam.

Pokaż mimo to

Okładka książki Will Grayson, Will Grayson John Green, David Levithan
Ocena 7,0
Will Grayson, ... John Green, David L...

Na półkach: ,

Książka bardzo hmm amerykańska :) To nie jest absolutnie nic złego, po prostu jest inna od naszej rzeczywistości niemniej porusza problemy uniwersalne i dlatego dobrze się ją czyta.
Były momenty kiedy zachwycały mnie rozmyślania bohaterów i dialogi, w ogóle cały wątek miusicalu bardzo mi się podobał i oczami wyobraźni widziałam już film :) Niestety jako całość - no nie było rumieńców. "Inne zasady lata" podobały mi się bardziej - więcej wyniosłam z tamtej historii. Nie zmienia to jednak faktu, że tę czytało się bardzo przyjemnie, bardzo spodobała mi się narracja Levithana - choć nie mam zielonego pojęcia skąd wzięła się ta cała depresja u jego bohatera - no ale cóż, może czegoś nie zrozumiałam ;). Co do Greena to już się chyba przyzwyczaiłam, że jego młodzież jest inteligentna, błyskotliwa ale niezbyt mądra (w sensie niedoświadczona, dziecinna) - takie ma dziwaczne pomysły na swoje postacie i spoko, przynajmniej nie są nudne - odnalazł coś pomiędzy superbohaterami a totalnymi loserami i ja to kupuję.
Tak więc polecam!

Książka bardzo hmm amerykańska :) To nie jest absolutnie nic złego, po prostu jest inna od naszej rzeczywistości niemniej porusza problemy uniwersalne i dlatego dobrze się ją czyta.
Były momenty kiedy zachwycały mnie rozmyślania bohaterów i dialogi, w ogóle cały wątek miusicalu bardzo mi się podobał i oczami wyobraźni widziałam już film :) Niestety jako całość - no nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Eleonora miała rację - nigdy nie wyglądała ładnie. Wyglądała jak dzieło sztuki, a sztuka nie może być po prostu ładna; sztuka ma wywoływać emocje.
Siedząc na kanapie naprzeciwko Eleonory, Park poczuł, jakby ktoś w pokoju szeroko otworzył okno. Jakby ktoś wymienił powietrze w całym pomieszczeniu i zastąpił je nowym, lepszym (dwukrotnie bardziej świeżym).
Eleonora dawała mu poczucie, że coś się wydarza. Nawet jeśli tylko siedział z nią na kanapie" (cytat z książki str 187)

Eleonora i Park - para cudownie spostrzegawczych dzieciaków. Wzbudzili we mnie mnóstwo przeróżnej maści uczuć, zaskakiwali, smucili, rozbawiali ... no strasznie ich polubiłam :).
Poza tym ciekawa forma książki, świetne dialogi, wyważona, wciągająca, ale nie przytłaczająca fabuła. Taka mądra i satysfakcjonująca lektura, napisana lekkim ale mającym "to coś" piórem.
Gdybym miała 15 lat mniej pewnie czytałabym ją w kółko i na okrągło ;) a cytaty wypisywałabym na okładkach zeszytów :)

W moim rankingu YA ląduje bardzo wysoko i polecam ją wszystkim, nie tylko młodzieży.

"Eleonora miała rację - nigdy nie wyglądała ładnie. Wyglądała jak dzieło sztuki, a sztuka nie może być po prostu ładna; sztuka ma wywoływać emocje.
Siedząc na kanapie naprzeciwko Eleonory, Park poczuł, jakby ktoś w pokoju szeroko otworzył okno. Jakby ktoś wymienił powietrze w całym pomieszczeniu i zastąpił je nowym, lepszym (dwukrotnie bardziej świeżym).
Eleonora dawała mu...

więcej Pokaż mimo to