-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
-
ArtykułyMoa Herngren, „Rozwód”: „Czy ten, który odchodzi i jest niewierny, zawsze jest tym złym?”BarbaraDorosz1
-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać2
Biblioteczka
2023-04-05
2016-04-20
2017-09
2017-05-23
2017-04-01
2017-01-11
Luthar, Logen, Glokta, Bayaz, West - to imiona głównych postaci pojawiających się na kartach Pierwszego Prawa, którzy zapadną w mej pamięci na długo. Dawno nie spotkałem się z bohaterami tak ludzko przedstawionymi. Niejednowymiarowymi. Postaci Abercrombiego często mają cudzą, nierzadko niewinną krew na rękach, mylą się, są uparci, egoistyczni, czy też nieporadni w słowie, czy w czynach. Bardzo łatwo jest się z nimi utożsamić, odnajdując w nich nie tylko wzory do naśladowania, ale także wady, które sami posiadamy. Dla wielu z bohaterów droga, którą będą musieli pokonać, jest drogą która ich odmieni. Na przestrzeni wielu wydarzeń zmienia się ich światopogląd, charakter, są przekłuwani na nowo. Jak to w życiu bywa. Wystawieni na niebezpieczeństwa, często przechodzą próby po których muszą się zbierać tygodniami. Świat w powieści jest znajomy lecz tajemniczy, każda informacja o nim jest starannie odmierzona, dzięki czemu nie gubimy się w nieznanych opisach, tylko powoli się w nim zanurzamy. Na pierwszy rzut oka nie różni się od wielu innych Fantastycznych światów, jednak, jak dla mnie jest w nim coś wyjątkowego. Mam nadzieję, że i Wy to zauważycie. Język powieści jest bezkompromisowy, bardzo dobre dialogi, opisy walk, a także bitew, wszystko to doskonale dopełnia wyzji świata po upadku Imperium. Fabularnie powieść stoi na wysokim poziomie, niejednokrotnie zaskoczy nas czymś nieoczekiwanym i jednocześnie satysfakcjonującym. Bardzo dobrze się bawiłem czytając ten tytuł, mam nadzieję, że chcoiaż trochę zachęciłem Was do zapoznania się z pozycją, gdyż koło Ostrza nie można przejść obojętnie.
Luthar, Logen, Glokta, Bayaz, West - to imiona głównych postaci pojawiających się na kartach Pierwszego Prawa, którzy zapadną w mej pamięci na długo. Dawno nie spotkałem się z bohaterami tak ludzko przedstawionymi. Niejednowymiarowymi. Postaci Abercrombiego często mają cudzą, nierzadko niewinną krew na rękach, mylą się, są uparci, egoistyczni, czy też nieporadni w słowie,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-02-13
2016-05-01
Cenię sobie trylogię Yggdrasill Podrzuckiego, moim zdaniem bardzo dobry kawał bardzo ciekawego świata. Żałuję, że trylogia nie jest znana szerszemu gronu czytelników, aczkolwiek rozumiem, że z każdą nową powieścią nieznanego autora, nie da łatwo się wybić. Poza tym książka jest dość specyficzna. Nie będę tutaj zbyt dużo zdradzał z fabuły. Dla mnie osobiście największym atutem jest brak liniowości. Czytając książkę jakiegoś autora, poznajemy jego zamysł drogi bohatera, którą sukcesywnie realizuje, aż do samego końca, często pakując się w kłopoty chociaż może ich uniknąć, chyba każdy z nas zna tą gorycz, że wydarzenia mogły potoczyć się inaczej, nieprzewidywalnie. Bohater mówi, ze mógłbym to teraz zakończyć, pozbyć się wroga, uniknąć kary ale nie mogę bo moje przeznaczenie, coś tam, coś tam... Ktoś by mógł rzec, że gdyby nie to, to nie było by o czym pisać. Także takim osobom polecam trylogię Yggdrasill całym sercem. Historia trylogii nie ma jakiegoś konkretnego zarysu, nie ma ratowania świata, heroicznej walki ostatecznej, czy wielkiego zwrotu akcji, koniec, że tak ujmę jest niespodziewany, inny, a nawet smutny. Jest to jedna z niewielu książka, w której niewiele zwrotów akcji, rozwiązań konfliktów, dróg bohaterów byłem w stanie przewidzieć. Urzekł mnie świat wykreowany przez Podrzuckiego, bohaterowie, wydarzenia, akcja, narracja, język powieści, głębsze, filozoficzne rozmyślania, na temat życia, moralności, humor w pierwszym tomie,potem było go mniej aczkolwiek nie odczułem jego braku, a także zachwycił mnie rozwój samego autora, jego warsztatu pisarskiego.Na koniec dodam, ze dla mnie nie jest to powieść w normalnym znaczeniu tego słowa, a raczej zapis końca świata, który trwał grubo ponad tysiąc lat. A w środku tego wszystkiego zostali umieszczeni bohaterowie, bardziej, lub mniej wyraziści. Polecam.
Cenię sobie trylogię Yggdrasill Podrzuckiego, moim zdaniem bardzo dobry kawał bardzo ciekawego świata. Żałuję, że trylogia nie jest znana szerszemu gronu czytelników, aczkolwiek rozumiem, że z każdą nową powieścią nieznanego autora, nie da łatwo się wybić. Poza tym książka jest dość specyficzna. Nie będę tutaj zbyt dużo zdradzał z fabuły. Dla mnie osobiście największym...
więcej mniej Pokaż mimo toKsiążkę kupiłem pod wpływem impulsu i bardzo niskiej ceny. Nic o niej nie słyszałem. Od razu napiszę, że jestem nią trochę rozgoryczony. Język, czy może tłumaczenie też nie porywa. Miałem nadzieję, na typową książkę fantasy jak np. książki R. A. Salvatore. Powieść zaczyna się dość sztampowo już na samym początku mamy jasny podział na bohatera pozytywnego i jego przeciwieństwo, w dalszej części książki, do tego widocznego podziału, dochodzi jeszcze bohater okrutny. Historia zaczyna się na świecie zwanym Kundalą, która jest okupowana przez najeźdźcę z kosmosu V'ornnów, już od stu jeden lat. Dlaczego zaawansowana cywilizacja, która grabi, morduje w kilka miesięcy miliardy istot i odlatuje z surowcami zostawiając planetę w rozpadzie, traci czas na okupację już od stu lat? Tego czytelnik dowie się z samej powieści. Aczkolwiek można się domyślić już na samym początku, gdy poznajemy Gyrgonów. Muszę przyznać się, że nie polubiłem specjalnie żadnego bohatera (Może prócz sympatycznej Thigpen) dlatego męczyłem się strasznie do 150 strony, potem nastąpił ciekawy zwrot akcji, który już nieco bardziej przykuł mnie do lektury. Lecz niesmak pozostał do końca, odetchnąłem z ulgą gdy zakończyłem lekturę. Mam nadzieję, że drugi tom będzie lepszy. Powieść prócz dwóch, albo trzech ciekawych zwrotów akcji nie zaskakuje, a czasem nawet irytuje przewidywalnością. Gdy bohater ma szansę zakończyć swe przyszłe cierpienia, ale rezygnuje, bo takie jest przeznaczenie, lub ze względu na przeszłość, tudzież naiwność. I tak oto, mimo tego, że Giyan - czarodziejka z Darem, siostra bliźniaczka Bartty, bohaterów których poznajemy na pierwszej stronie powieści - widzi w siostrze jej okrucieństwo, zawiść do niej ze względu na dar, którego Barta nie ma, rodzącą się jej nienawiść do siostry , Giyan powierza w przyszłości los nad - nie przesadzę mówiąc- światem. Wiadomo jak to się skończy, niemalże tragicznie, ale cóż takie jest... Przeznaczenie... Albo gdy mimo straszliwych konsekwencji Gyian i tak przerywa krąg Nanthery, albo gdy kobieta zamiast uciekać od oprawcy gwałciciela, gapi się zauroczona na jej obrońce, czego w efekcie jest i tak zgwałcona mimo wysiłków obrońcy, bo nie uciekła... Takich kwiatków jest jeszcze kilka, mnie akurat to strasznie razi i odrzuca, autor mógł lepiej wypełnić karty książki, bo sam pomysł i świat, realia przedstawione są jak najbardziej ciekawe. Książka jest mieszaniną sci-fi i fantasy, z naciskiem na fantasy, mimo zaawansowania rasy V'ornnów, tak naprawdę w moim odczuciu tacy nie są, podziały na kasty, walki o władzę, morderstwa, okrucieństwo, niepohamowana żądza, bardziej pasuje do barbarzyńców z zaawansowaną bronią, niż do zaawansowanej rasy, ale taki pomysł miał autor, i szanuję to. Podsumowując. Powieść ma ciekawy świat, kilka zwrotów akcji, przewidywalne następstwa, średnich bohaterów, ciekawą magię, i bardzo ciekawy pomysł: thripping. Opisy zjawisk magicznych, techno-magicznych zasługują na pochwałę. Nie jest to czas stracony, bo w każdej powieści, każdy może znaleźć coś innego, to coś, czego ja tu, akurat nie znalazłem. Jednakże zainteresowanym polecam.
Książkę kupiłem pod wpływem impulsu i bardzo niskiej ceny. Nic o niej nie słyszałem. Od razu napiszę, że jestem nią trochę rozgoryczony. Język, czy może tłumaczenie też nie porywa. Miałem nadzieję, na typową książkę fantasy jak np. książki R. A. Salvatore. Powieść zaczyna się dość sztampowo już na samym początku mamy jasny podział na bohatera pozytywnego i jego...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wspaniały powrót do świata wykreowanego przez E.Currie. Podczas gdy myślałem, że nic już nie może mnie zaskoczyć po świetnej, według mnie Odysei, oznajmiam, że się myliłem. Zaczyna się niepozornie jak pierwszy tom Odysei. Z każdą stroną historia nabiera tępa i kształtów. Poznajemy nowe niesamowite miejsce i nową...No właśnie tego dowiecie się sami, czytając Star Rogue.
Wydarzenia rozgrywają się niecały rok po czwartym tomie Oddysey One, poznajemy nowego zielonego kapitana Passera dowodzącego statkiem Autolikos (który jest w całości zaprojektowany przez Ziemian) i wraz z nim przemierzamy kosmos, realizując misję zwiadowczą. W trakcie misji poznajemy dokładnie kapitana Passera, jego charakter i jego załogę. Wątki poprzednich części na szczęście są połączone, pojawia się nawet kapitan Weston. Książka od samego początku ciekawi i wciąga w wir wydarzeń, serwując kolejne niesamowite teorie. Nie uświadczymy tutaj bitew kosmicznych znanych z poprzednich części, ale oświadczam wam: Nie będziecie zawiedzeni!
Wspaniały powrót do świata wykreowanego przez E.Currie. Podczas gdy myślałem, że nic już nie może mnie zaskoczyć po świetnej, według mnie Odysei, oznajmiam, że się myliłem. Zaczyna się niepozornie jak pierwszy tom Odysei. Z każdą stroną historia nabiera tępa i kształtów. Poznajemy nowe niesamowite miejsce i nową...No właśnie tego dowiecie się sami, czytając Star...
więcej Pokaż mimo to