-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2020-08-29
2020-08-27
Ta część podobała mi się odrobinę bardziej niż poprzednia. Fabuła trochę mnie zaskoczyła. Albo autorka nie wiedziała o tym, co się wydarzy między Rosie a Deanem kiedy pisała pierwszą część albo celowo chciała podkreślić, że prawda jest subiektywnym pojęciem i zawsze zależy od punktu widzenia.
Polubiłam pyskatą Rosie bardziej niż dającą sobie wejść na głowę Millie. Młodsza z sióstr mimo swojej choroby stara się być jak najbardziej samodzielna i momentami mi imponowała. Dean też wzbudził więcej mojej sympatii niż Brutal. Był zabawniejszy i bardziej ludzki przez swoje nałogi (chociaża autorka przedstawiła to trochę niefrasobliwie). Daleko mu do księcia na białym koniu.
W tej części podobało mi się to, że autorka wprowadziła element tajemnicy, która w pewnym momencie odciągnęła moją uwagę od głównego wątku. Pomyślałam o sprawie Niny dokładnie to samo, co Rosie.
W "Chaosie" pojawiła się też fajna zapowiedź kolejnej części. Trent nie bez powodu wlepiał oczy w Edie. Zakładam też, że to dzięki niej Luna zacznie mówić. To będzie banał, ale czuję, że mi się spodoba.
Ta część podobała mi się odrobinę bardziej niż poprzednia. Fabuła trochę mnie zaskoczyła. Albo autorka nie wiedziała o tym, co się wydarzy między Rosie a Deanem kiedy pisała pierwszą część albo celowo chciała podkreślić, że prawda jest subiektywnym pojęciem i zawsze zależy od punktu widzenia.
Polubiłam pyskatą Rosie bardziej niż dającą sobie wejść na głowę Millie. Młodsza...
2020-08-28
To rzeczywiście był skandal. 33 letni współzałożyciel świetnie prosperujacej firmy i 18 letnia córka jego wspólnika. Dodam, że wspólnika, który go nienawidzi. Jakby mało było tej różnicy wieku, to jeszcze ten tatuś...
Trent to ten cichy. Ten, który ze stoickim spokojem znosi wszystkie ciosy, które dostaje od życia. Nie można powiedzieć, że mu się nie powodzi, ale to nie znaczy, że wciąż dopisuje mu szczęście. Trent całe życie ciężko pracuje i choć los czasem podcina mu skrzydła, to on się nie poddaje. Jest jak superbohater. I jak każdy superbohater ma też swoją mroczną stronę.
Czasem życie sprawia, że dorasta się szybciej. Dorosłość nie ma nic wspólnego z ilością przeżytych lat. Edie sporo przeszła. W wieku 18 lat ma w głowie lepiej poukładane niż większość dorosłych. Czasem robi głupie rzeczy, ale zna priorytety. Ma silny instynkt macierzyński, choć nie jest matką. Jest lojalna, opiekuńcza i waleczna jak lwica.
Podobało mi się to jak autorka opisała relacje Trenta z Luną. Trent jest dobrym tatą, ale popełnia błędy. Córka jest dla niego najważniejsza, choć przyznaje, że wcale jej nie chciał. Jednak w porównaniu z Val poradził sobie z rodzicielstwem o niebo lepiej.
Chyba trudno o gorzej dobraną parę niż Trent Rexroth i Edie Van Der Zee. Jednak jakimś cudem to działa. Nie wszystkie ich problemy zostają rozwiązane. Niektóre pewnie nigdy nie znikną, ale to nie przeszkadza im być najszczesliwszą parąna świecie. Bo niby kto im zabroni?
To rzeczywiście był skandal. 33 letni współzałożyciel świetnie prosperujacej firmy i 18 letnia córka jego wspólnika. Dodam, że wspólnika, który go nienawidzi. Jakby mało było tej różnicy wieku, to jeszcze ten tatuś...
Trent to ten cichy. Ten, który ze stoickim spokojem znosi wszystkie ciosy, które dostaje od życia. Nie można powiedzieć, że mu się nie powodzi, ale to nie...
2020-08-30
Nie spodziewałam się, że autorka poświęci czwartą część Szakalowi. Poprzednie miały wspólny mianownik w postaci chłopaków z HotHoles, ale tu ich zabrakło. Tą część z poprzednimi wiąże jednak dość specyficzne miasteczko Todos Santos.
Szakal jest recydywistą, kłamcą, złodziejem, oszustem, żigolakiem, ale też biznesmenem. W Polsce takich ludzi nazywamy zaradnymi. Szakal ma niezwykły talent do manipulowania ludźmi, zawsze potrafi skłonić ich do uległości. Potrafi przewidzieć ruchy przeciwnika co najmniej na kilka kroków do przodu. Problem jednak w tym, że nie sklasyfikował Darrena Morgansena jako wroga, a nieszkodliwego sepleniącego bogacza.
To, co spotkało Jesse jest niewyobrażalnie podłe. Jeszcze bardziej podła jednak jest reakcja otoczenia. Dlaczego ofiary gwałtu muszą zmagać się z takimi dylematami? Czy ktoś mi uwierzy? To tylko ich słowo przeciwko mojemu. Mają więcej pieniędzy i lepszych prawników. Co jeśli wezmą mnie za puszczalską i obwinią za wszystko? I dlatego właśnie gwałciciele często nie płacą za swoje zbrodnie. A poczucie bezkarności z czasem może w nich wzbudzić chęć do powtórki. To, co wydaje mi się najbardziej wartościowe w tej historii to właśnie sprawa gwałtu i jej konsekwencje. Domagając się sprawiedliwości, ofiary ratują inne potencjalne ofiary.
Wiele rzeczy wydało mi się tu naciągniętych. Jesse tak bardzo przeżyła to, co ją spotkało, że przez ponad dwa lata bała się wychodzić z domu i nie pozwalała się nikomu dotykać. Za chwilę rozpoczęła pracę w kawiarni i w magiczny sposób przestała być dzikusem. Początek tej historii był nawet ciekawy i wiarygodny, ale potem fabuła jakby zaczęła na łeb na szyję dążyć do zakończenia. Niekoniecznie w logiczny sposób.
Przez pierwszą połowę myślałam, że to najlepsza część, ale potem coś się popsuło i stwierdziłam, że wszystkie są na równym poziomie. To dobra rozrywka na letni urlop. Jest nawet element tajemnicy, który czasem wciąga bardziej niż wątek romansowy. Ciekawe czy autorka pokusi się o kolejne historie mieszkańców Todos Santos.
Nie spodziewałam się, że autorka poświęci czwartą część Szakalowi. Poprzednie miały wspólny mianownik w postaci chłopaków z HotHoles, ale tu ich zabrakło. Tą część z poprzednimi wiąże jednak dość specyficzne miasteczko Todos Santos.
Szakal jest recydywistą, kłamcą, złodziejem, oszustem, żigolakiem, ale też biznesmenem. W Polsce takich ludzi nazywamy zaradnymi. Szakal ma...
2020-12-25
Gdybym Świst nie była na końcu, nigdy bym do niego nie dotarła...
Najbardziej podobało mi się pierwsze opowiadanie. Było cudowne, aż ścisnęło mnie za serce. Nigdy wcześniej nie czytałam nic autorstwa Agaty Suchockiej, ale od teraz będę się za nią rozglądała.
Anna Wolf nadal pisze jak gimnazjalistka. Taki ma styl, niektórym się podoba, mnie nie.
Poza kilkoma uroczymi historyjkami, zbiór raczej słaby.
Gdybym Świst nie była na końcu, nigdy bym do niego nie dotarła...
Najbardziej podobało mi się pierwsze opowiadanie. Było cudowne, aż ścisnęło mnie za serce. Nigdy wcześniej nie czytałam nic autorstwa Agaty Suchockiej, ale od teraz będę się za nią rozglądała.
Anna Wolf nadal pisze jak gimnazjalistka. Taki ma styl, niektórym się podoba, mnie nie.
Poza kilkoma uroczymi...
2020-12-20
Mam jakiś dziwny sentyment do tej serii. Zupełnie nie wiem z czego to wynika, bo nie jest to jakiś szczególnie dobra literatura. To fajny przerywnik na weekend.
Nikt nie spodziewał się, że małżeństwo Luki i Arii będzie szczęśliwe. Oboje bardzo ciężko na to pracowali, zaufanie nie przyszło im łatwo. Tym bardziej dziwi mnie, że Aria wciąż łamie dane mężowi słowo. Wciąż ma przed nim tajemnice. Oczywiście wszystko w dobrej wierze - to wciąż ta sama słodka, niewinna Aria Scuderi, którą poznaliśmy w pierwszej części. Jednak Luca nie jest zwykłym facetem - jest capo nowojorskiej Famiglii, jednej z najniebezpieczniejszych organizacji przestępczych w Stanach Zjednoczonych. Wychowany był by niszczyć, palić, torturować. To, że pokochał swoją żonę i obdarzył ją zaufaniem jest cudem, który Aria z premedytacją lekceważy. Myślsłam, że z czasem nauczy się z nim lepiej postępować. Trochę dziwię się, że Luca wybaczył jej tyle razy.
Ta powieść to w większości odgrzewane kotlety z poprzednich części. Połowa fabuły to po prostu te same historie opowiedziane z innej perspektywy. Pojawiła się tu jednak intrygująca zapowiedź serii "Camorra Chronicles". Jestem bardzo ciekawa tego legendarnego już prawie Remo Falcone.
Mam jakiś dziwny sentyment do tej serii. Zupełnie nie wiem z czego to wynika, bo nie jest to jakiś szczególnie dobra literatura. To fajny przerywnik na weekend.
Nikt nie spodziewał się, że małżeństwo Luki i Arii będzie szczęśliwe. Oboje bardzo ciężko na to pracowali, zaufanie nie przyszło im łatwo. Tym bardziej dziwi mnie, że Aria wciąż łamie dane mężowi słowo. Wciąż ma...
2020-09-26
Wydaje mi się, że autorka radzi sobie z tą serią coraz gorzej. O ile pierwsze dwie części były całkiem fajne, trzecia też dość przyjemna, to już dwie ostatnie są raczej nieudane. Skrupuły, jakie Luca miał w stosunku do Arii były do zaakceptowania, ale nie rozumiem dlaczego Growl obchodził się z Carą jak z jajkiem. Jak na jego standardy oczywiście. Dostał ją w prezencie. Miała to być dla niej kara. Czuł, że dziewczyna miała się za lepszą od niego. Że się wywyższa. Miał okazję, żeby ją upokorzyć i pokazać gdzie jej miejsce. Nie zrobił tego. Bo zakochał się od pierwszego wejrzenia? Też mi coś. To nie ten typ. Poza tym przez całe swoje życie był poddańczo wręcz oddany swojemu szefowi, a Cara przerobiła go na swoją stronę w kilka tygodni. Fabuła tej książki jest dużo bardziej bajkowa niż poprzednich, choć wypada odrobinę lepiej niż poprzednia część.
Wydaje mi się, że autorka radzi sobie z tą serią coraz gorzej. O ile pierwsze dwie części były całkiem fajne, trzecia też dość przyjemna, to już dwie ostatnie są raczej nieudane. Skrupuły, jakie Luca miał w stosunku do Arii były do zaakceptowania, ale nie rozumiem dlaczego Growl obchodził się z Carą jak z jajkiem. Jak na jego standardy oczywiście. Dostał ją w prezencie....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-03-16
To było naprawdę króciutkie. Ledwo zdążyłam się "rozczytać", a już się skończyło. Nie rozumiem dlaczego autorka urwała fabułę w tym momencie. Wydaje mi się, że akcja dopiero nabierała rozpędu.
To było naprawdę króciutkie. Ledwo zdążyłam się "rozczytać", a już się skończyło. Nie rozumiem dlaczego autorka urwała fabułę w tym momencie. Wydaje mi się, że akcja dopiero nabierała rozpędu.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-23
To już niestety ostatnie spotkanie z chłopakami z Panta Rhei i ich lepszymi połówkami. Wszystkim bohaterom życie zaczyna się układać. Powoli zapominają o demonach przeszłości. Zostają już tylko Mars i Liwia.
Pani psycholog z Femihelp ma za sobą historię podobną do tych opowiadanych jej przez dziewczyny szukające w fundacji pomocy. Liwia wie wszystko o facetach, którzy krzywdzą kobiety. Unika takich typków jak ognia. Jej ideał to stabilny, odpowiedzialny mężczyzna, na którym zawsze można polegać. Mars nie do końca spełnia jej wymagania, ale ma na jej punkcie takiego świra, że jest gotów się postarać. Właściwie pierwszy raz w życiu.
Wydaje mi się, że ta część jest najsłabsza pod względem wzbudzanych w czytelniku emocji, ale mogę się mylić. Wrażenie, które zostawiła po sobie historia Inez nie jest łatwo zatrzeć. Szkoda, że to już koniec tej serii. Bardzo mi się podobała i myślę, że jeszcze kiedyś do niej wrócę.
To już niestety ostatnie spotkanie z chłopakami z Panta Rhei i ich lepszymi połówkami. Wszystkim bohaterom życie zaczyna się układać. Powoli zapominają o demonach przeszłości. Zostają już tylko Mars i Liwia.
Pani psycholog z Femihelp ma za sobą historię podobną do tych opowiadanych jej przez dziewczyny szukające w fundacji pomocy. Liwia wie wszystko o facetach, którzy...
2020-12-23
To już trzecie spotkanie z chłopakami z Panta Rhei. Po tym jak Kastor i Polluks za namową swoich lepszych połówek przeszli na "sportową" emeryturę, w podziemiu prym wiodą ich podopieczni: Saturn i Mars.
Konrad jest najmniej idealizowanym przez autorkę bohaterem. Popełnił w życiu wiele błędów. Mimo dobrych chęci ściągnął na swoją przybraną siostrę poważne problemy. Nic dziwnego, że tak długo opiera się swoim uczuciom do Inez. Do tej pory wszystkim kobietom w swoim życiu przynosił tylko nieszczęście.
W życiu Inez jest jednak inny czarny charakter. O wiele gorszy niż Saturn. Jej historia jest wyjątkowo paskudna. Zupełnie jak Konrad na własne życzenie władowała się w prawdziwe bagno. Kiedy udało jej się z niego wygrzebać, z jej przeszłości wyłania się demon w ludzkiej skórze, który chce ściągnąć ją z powrotem na dno.
Konrad i Inez przeszli tak wiele, że nikt poza nimi by tego nie zrozumiał. Mimo, że przeżyte traumy miały ich rozdzielić, to właśnie one scementowały ich miłość.
To moja ulubiona część tej serii. Historia Inez bardzo mnie poruszyła. Trudno nie zapłacić nad jej przeszłością i dlatego nie sposób nie uśmiechać się na myśl o jej przyszłości z Saturnem.
To już trzecie spotkanie z chłopakami z Panta Rhei. Po tym jak Kastor i Polluks za namową swoich lepszych połówek przeszli na "sportową" emeryturę, w podziemiu prym wiodą ich podopieczni: Saturn i Mars.
Konrad jest najmniej idealizowanym przez autorkę bohaterem. Popełnił w życiu wiele błędów. Mimo dobrych chęci ściągnął na swoją przybraną siostrę poważne problemy. Nic...
2020-12-22
Druga odsłona serii "Bezlitosna siła" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej to historia Patryka i Martyny. Oboje są osobami mocno doświadczonymi przez los i choć wyszli na prostą, przeszłość wciąż kładzie cień na ich przyszłości.
Czarne oczy, czarne włosy, czarna dusza. Patryk Rotter to diabeł, który wyszedł prosto z piekła. Jako Polluks w swoim podziemiu rozprawia się z demonami przeszłości. Już niedługo dokona tak upragnionej przez siebie zemsty. Tylko czy na pewno odpowiednio wybrał swojego przeciwnika?
Martyna jest przebojową kobietą biznesu, wiceprezesem korporacji o międzynarodowym zasięgu. Jest piękna, zabawna, inteligentna. Mogłaby mieć każdego faceta na skinięcie palca. Ale chce akurat jego. Mimo, że ani Patryk ani tym bardziej Polluks nie jest księciem z bajki. Jest jednak najbliższym przyjacielem Konstantego. A skoro Kastor mógł zostać czułym i kochającym partnerem dla Anity, to może jednak...
Ona jest ofiarą przemocy i założycielką fundacji pomagającej kobietom pokrzywdzonym przez mężczyzn. On jest owianym złą sławą zawodnikiem MMA i organizatorem nielegalnych walk. Czy można wyobrazić sobie dwoje ludzi bardziej oddalonych od siebie?
Jest w tej powieści kilka rzeczy, do których mogłabym się doczepić, ale nie będę tego robiła, bo za bardzo podobał mi się całokształt. Chociaż jak na mój gust autorka czasem przesadza z cukrem, to faktycznie potrafi zaangażować czytelnika w fabułę i wzbudzić emocje.
Druga odsłona serii "Bezlitosna siła" Agnieszki Lingas-Łoniewskiej to historia Patryka i Martyny. Oboje są osobami mocno doświadczonymi przez los i choć wyszli na prostą, przeszłość wciąż kładzie cień na ich przyszłości.
Czarne oczy, czarne włosy, czarna dusza. Patryk Rotter to diabeł, który wyszedł prosto z piekła. Jako Polluks w swoim podziemiu rozprawia się z demonami...
2020-12-21
Od dłuższego czasu miałam ochotę na tę serię. Ostatecznie przekonał mnie fragment audiobooka z Youtube. Koniecznie musiałam poznać historię Kastora i Anity
Kastor jest przerażający. To lodowate spojrzenie wyzierające spód czarnej maski, którą nosi w klatce sprawia, że ludzi przechodzi dreszcz strachu. Bez maski jest nieustępliwym człowiekiem biznesu i wzbudza w swoich współpracownikach równie silne emocje. Niespodziewanie na jego drodze staje Anita. Młoda dziewczyna, którą życie nie rozpieszczało. Jest zalękniona, niepewna siebie, ale robi wszystko, żeby utrzymać się na powierzchni. Jest wojowniczką tak jak Kastor.
Jest w tej powieści wiele wątków, których nie kupuję. Autorka idealizuje mocno bohaterów. Ta nagła przemiana Konstantego jest podejrzana. Wszystko to równoważy jednak traumatyczna przeszłość bohaterów. Aż trudno uwierzyć, że tyle nieszczęść można upchnąć w życiorysie dwóch osób. Oboje wyszli jednak z tego bagna z pomocą przyjaciół. Nigdy nie należy wstydzić się prosić o pomoc, gdy jest naprawdę potrzebna i jesteś gotowy z niej skorzystać.
Agnieszka Lingas-Łoniewska jest jedną z moich ulubionych autorek. Czasem potrafi mnie rozczarować jak nikt (nie wiem czy zapomnę jej kiedyś "Boys from Hell"), ale w przeważającej części przypadków uwielbiam jej historie, jej bohaterów i happy endy, na które czekam zawsze z zapartym tchem.
Od dłuższego czasu miałam ochotę na tę serię. Ostatecznie przekonał mnie fragment audiobooka z Youtube. Koniecznie musiałam poznać historię Kastora i Anity
Kastor jest przerażający. To lodowate spojrzenie wyzierające spód czarnej maski, którą nosi w klatce sprawia, że ludzi przechodzi dreszcz strachu. Bez maski jest nieustępliwym człowiekiem biznesu i wzbudza w swoich...
2020-12-17
Narozrabiała ta Chyłka, nie ma co. Z wysokiego konia spadła pani mecenas z kancelarii Żelazny & McVey. I to na samo dno. No, prawie. Czy otrzepie się z kurzu i wróci do gry?
Jednak romantyk z tego Remigiusza. Wśród trupów i machlojek Zordon i Chyłka znaleźli czas, żeby potęsknić... On wciąż porównuje swojego nowego patrona do niej. "Chyłka by tak nie zrobiła". "Chyłka by powiedziała co innego". A ona? Za każdym razem, gdy o nim myśli zalewa robaka. Wydaje się, że wszystko im przypomina spędzone razem chwile. Głównie na pracy, ale jednak wspólnie.
Po tym, co Chyłka zrobiła po sprawie Szlezyngiera jej kariera jest skończona. Została skazana na wygnanie na obrzeża adwokatury. Dla Zordona ta sytuacja okazała się raczej trampoliną do kolejnego etapu kariery. Męczą go jednak wyrzuty sumienia. Uczucie to tylko nabiera na siłę, gdy okazuje się, że klient, który miał być dla niego kurą znoszącą złote jajka, jest tylko przykrywką dla brudnych interesów Piotra Langera.
Remigiusz Mróz w bardzo realistyczny sposób przedstawia długą drogę w dół Chyłki. Możnaby pomyśleć, że sam tego doświadczył, albo z bliska obserwował kogoś, kto był w takiej sytuacji. Alkoholizm Chyłki ukazany jest przede wszystkim uczciwie. Absolutnie nie moralizatorsko.
Kolejny raz autor zakończył historię tak, że nie da się odłożyć tej książki i nie myśleć o tym, conwydaezylo sie dalej. Bo, że wydarzyło coś szokującego, to rzecz pewna.
Narozrabiała ta Chyłka, nie ma co. Z wysokiego konia spadła pani mecenas z kancelarii Żelazny & McVey. I to na samo dno. No, prawie. Czy otrzepie się z kurzu i wróci do gry?
Jednak romantyk z tego Remigiusza. Wśród trupów i machlojek Zordon i Chyłka znaleźli czas, żeby potęsknić... On wciąż porównuje swojego nowego patrona do niej. "Chyłka by tak nie zrobiła"....
2020-12-06
Kolejne spotkanie z Chyłką i Zordonem podobało mi się jeszcze bardziej niż pierwsze. I to wcale nie dlatego, że bohaterowie odwiedzili mój ukochany Białystok.
Chyłka i Zordon prowadzą sprawę małżeństwa oskarżonego o morderstwo córki. Zupełnie jak w sprawie młodego Langera, ich klienci znów na pierwszy rzut oka wydają się winni. Zgromadzono tyle obciążających ich dowodów, że nawet bez ciała nikt nie ma wątpliwości, że zrobili to, o co zostali skarżeni. Jedynie Zordon wierzy w ich niewinność. Z czasem wychodzą na jaw nowe fakty, znikają świadkowie, a klienci nagle zmieniają wersję wydarzeń. Nadchodzi moment, w którym nawet taki idealista jak Kordian Oryński musi przyznać, że dowody mówią same za siebie.
Mogę już śmiało powiedzieć, że ten duet skradł moje serce. Chyłka po trupach, ale wciąż w granicach prawa, dąży do celu. Zordon natomiast czasem jest jej wiernym pomagierem, a innym razem głosem rozsądku. Choć nigdy nie przyznałaby się do tego nawet na torturach, pani mecenas darzy wyjątkową sympatią swojego aplikanta. Zordon natomiast nawet nie stara się ukrywać tego, że już odlicza dni do chwili, gdy przestanie ich łączyć stosunek patronacki.
A co do Białegostoku, to... W parku Planty ledwo widać Pałac Branickich. Park wokół Pałacu nazywa się inaczej. Bohaterowie przed rozprawą w sądzie apelacyjnym na Mickiewicza poszli po kawę do sklepu firmowego Tchibo. W przerwie wyszli przed budynek sądu i Chyłka "wypatrzyła" centrum handlowe Alfa. Wyglądało na to, że nie wiedziała wcześniej, że tam jest, a musiała wiedzieć, bo jedyny sklep firmowy Tchibo w Białymstoku jest właśnie w Alfie. To tyle tytułem czepiania się ze strony rodowitej białostoczanki. Reszta się zgadza. Z Gołębiewskiwgo na Mickiewicza faktycznie jest rzut beretem, a w hotelu jest i wypasiony basen i restauracja i klubokawiarnia i drożyzna. A monopoloway "Nocny Marek" naprzeciwko też jest.
Miałam na tej częściej zrobić przerwę od Chyłki, bo zaczynam mieć tyły w pracy, ale zakończenie mi to uniemożliwia. Muszę wiedzieć, co będzie dalej. Jeżeli zaraz nie zacznę "Rewizji", ciekawość zje mnie żywcem. Ta seria jest zdecydowanie jedną z tych, przez które zawalasz życie, więc dobrze się zastanów zanim w ogóle zaczniesz.
Kolejne spotkanie z Chyłką i Zordonem podobało mi się jeszcze bardziej niż pierwsze. I to wcale nie dlatego, że bohaterowie odwiedzili mój ukochany Białystok.
Chyłka i Zordon prowadzą sprawę małżeństwa oskarżonego o morderstwo córki. Zupełnie jak w sprawie młodego Langera, ich klienci znów na pierwszy rzut oka wydają się winni. Zgromadzono tyle obciążających ich dowodów,...
2020-12-04
Długo krążyłam wokół Remigiusza Mroza. Myślę, że się go bałam. Wszyscy wokół rozpływają się w zachwytach, obawiałam się, że autor nie sprosta moim wyobrażeniem o jego twórczości. W przeszłości często tak bywało. Ale kurde... "Kasacja" jest nawet lepsza niż myślałam.
Po pierwsze: bohaterowie. Główne postaci często są ważniejsze niż sama fabuła. To z nimi ma się utożsamić czytelnik, to im ma kibicować do ostatniej strony. Często nawet słaba historia opowiedziana przez solidnie zbudowanych bohaterów potrafi się obronić. Remigiusz Mróz stworzył Chyłkę i Zordona na zasadzie przeciwieństw. Różni ich wszystko: płeć, wiek, pozycja zawodowa i materialna, upodobania muzyczne i kulinarne, a nawet w pewnym stopniu postawa moralna. Mimo to autorowi udało się wytworzyć niewiarygodną chemię między nimi, chociaż technicznie rzecz biorąc, poza sprawami zawodowymi nic ich nie łączy. Bohaterowie są bardzo realni. Mróz wyposzarzył Chyłkę i Zordona w szereg wad i zalet, które wzbudzają w czytelniku empatię.
Po drugie: miejsce akcji. Opis miejsca ajcji wpływa na to, że historia nabiera realnego wymiaru, a w tego typu powieściach jest to szczególnie istotne. Warszawa w "Kasacji" nie jest tylko tłem. Czasem ma się wrażenie, że jest czujnym obserwatorem. Jak bohater w tle, który nic nie mówi, ale swoją obecnością wpływa na bieg wydarzeń. Podobne wrażenie miałam czytając "Uwikłanie" Miłoszewskiego.
Po trzecie: fabuła. Chyłka i Zordon prowadzą dość niecodzienną sprawę: bronią klienta oskarżonego o wyjątkowo paskudną zbrodnię. Problem w tym, że klient sam się nie broni. Nie twierdzi, że jest winny, ani że jest niewinny. Ogólnie rzecz ujmując: w ogóle nie współpracuje ze swoimi obrońcami, ale nie ma zamiaru ich też zwolnić. Jest to tym bardziej dziwne, że grozi mu dożywocie. Sprawa śmierdzi na kilometr, a Chyłka i Zordon podchodzą do niej bardzo ambicjonalnie. Po drodze zdarza się szereg incydentów, które prowadzą do jednego słusznego wniosku: klient jest niewinny, właściwie to sam jest ofiarą tego, kto go perfidnie wrabia. Ale czy aby na pewno? Czy wyrok sądu jest sprawiedliwy? Czy prawo jest w ogóle w stanie zapewnić sprawiedliwość?
"Na świecie jest właśnie taka sprawiedliwość, jaką dostaliśmy. Każdy ma swoją rolę do odegrania. Prokurator wyolbrzymia, my pomniejszamy, a sędzia szuka czegoś pośrodku. A przedtem ktoś układa normę prawną, wokół której wszyscy tańczymy jak pieprzeni Indianie, odpychając się wzajemnie i podkładając sobie nogi. To jest sprawiedliwość w demokratycznym wydaniu".
Nawet, gdy sprawa zostaje już zakończona, fabuła nie prowadzi do jednoznacznych odpowiedzi. Nie ma to jednak znaczenia, ponieważ rolą adwokata nie jest ferowanie wyroków, a obrona interesów klienta bez względu na jego winę.
"- Hemos pasado. Przeszliśmy – powiedział z uśmiechem. – I nie mogę się doczekać następnego no pasarán".
Długo krążyłam wokół Remigiusza Mroza. Myślę, że się go bałam. Wszyscy wokół rozpływają się w zachwytach, obawiałam się, że autor nie sprosta moim wyobrażeniem o jego twórczości. W przeszłości często tak bywało. Ale kurde... "Kasacja" jest nawet lepsza niż myślałam.
Po pierwsze: bohaterowie. Główne postaci często są ważniejsze niż sama fabuła. To z nimi ma się utożsamić...
2020-11-27
Pokochałam poczucie humoru Pauliny Świst od pierwszych stron "Prokuratora". Niezmiennie uwielbiam jej cięty język, podziwiam biegłość w cytowaniu hiphopowych kawałków i doceniam praktyczną znajomość prawniczego żargonu i więziennej grypsery. Od mojego pierwszego spotkania z tą autorką niewiele się zmieniło
Czy powieści Świst są schematyczne? Bardzo. Czy jej kolejni bohaterowie są kserokopiami poprzednich? Często. Autorka nie rozwija się tematycznie, nie drąży innych dziedzin poza światem znanym sobie z pracy zawodowej. W ogóle mi to jednak nie przeszkadza, bo jest świetna w tym co robi. Jej powieści charakteryzuje wartka akcja, może niezbyt skomplikowana, ale czyta się świetnie. Autorka sprawnie posługuje się językiem należącym do świata prawników, policjantów i przestępców. Ma też wspaniałe poczucie humoru i tworzy bohaterki, które chciałoby się zawsze mieć po swojej stronie.
Krzysztof Strzelecki jest już bliskim znajomym czytelniczek Pauliny Świst. O ile dobrze pamiętam, pojawiał się we wszystkich jej poprzednich powieściach. Dostał wreszcie swoje pięć minut. I swoją wściekliznę, momentami znaną "kotełkiem". Każdy, kto poznał Strzeleckiego wie, że nie mógłby zrobić tego, o co został oskarżony. Jest policjantem o żelaznych zasadach. Tak jak jego szef Franciszek. Zwiwrzchnik od początku wierzy w jego niewinność i dlatego posyła go na pomoc swojej ukochanej pasierbicy. Krzysiek i Zośka odkrywają istną pajęczynę, która łączy pewnego funkcjonariusza BSW, zbuntowaną bratanicę Zosi, lokalnego gangusa widmo, Franciszka i ostatecznie ich samych.
To pierwsza powieść Świst bez Zimnego i Kingi. Nawet Olki i Orła nie dała nam na osłodę. Dobrze, że Krzysiek i Zośka zakręcili tą fabułą za nich wszystkich.
Pokochałam poczucie humoru Pauliny Świst od pierwszych stron "Prokuratora". Niezmiennie uwielbiam jej cięty język, podziwiam biegłość w cytowaniu hiphopowych kawałków i doceniam praktyczną znajomość prawniczego żargonu i więziennej grypsery. Od mojego pierwszego spotkania z tą autorką niewiele się zmieniło
Czy powieści Świst są schematyczne? Bardzo. Czy jej kolejni...
2020-11-26
"Magda M." to mój ukochany serial. Mogą sobie gadać, że infantylny, naiwny i głupi, ale ja tam swoje wiem. Poza tym każdy z nas czasem potrzebuje takiej historii ku pokrzepieniu, w której wszystko bez powodu wali się na głowę, ale bohaterowie - trochę samodzielnie, trochę z pomocą przyjaciół - wychodzą na prostą.
Pod płaszczykiem idylli skrywa się historia dziewczyny, która dostaje od losu kopniaki, ale dzielnie idzie do przodu. To historia prawniczki, która wielokrotnie słyszała, że to nie jest zawód dla kobiet. W prywatnym życiu niepoprawna marzycielka. Za to po założeniu togi zamienia się w super bohaterkę walczącą o sprawiedliwość do upadłego.
Akcja zaczyna się około dekady po tym jak Magda i Piotr ostatecznie wrócili do siebie. Nadal mieszkają w przytulnym mieszkanku Magdy, nadal nie są małżeństwem, nadal mają Mariana (ale już Drugiego) i nadal kochają się tak samo. A może mocniej? Chyba mocniej...
Życie bohaterów układa się jak najlepiej. Magda robi test ciążowy, Piotr planuje wieczorną niespodziankę... Jednak nici z niespodzianki i nici z ciąży. Wszystko wywraca się do góry nogami. Madga znów jest sama (tzn. z Mańkiem Drugim) i znów zaczyna wszystko od nowa.
"... dopóki czegoś nie zrobisz masz sto procent pewności, że nie wyjdzie? Ale jeżeli zrobisz, to fifty-fifty?"
Czy warto? Kiedy los jednoznacznie daje ci do zrozumienia, że szczęście nie jest dla Ciebie? Warto wystawiać się na kolejne ciosy? Warto próbować?
Autor książki rozwija temat dyskryminacji płciowej. Magda poświęca więcej uwagi fundacji Femina niż dekadę temu. Więcej jest tu przemyśleń na temat nierówności kobiet i mężczyzn.
Nie znaczy to, że autor stawia kobiety na piedestale i robi z mężczyzn potwory. Magda dostaje do poprowadzenia wyjątkową sprawę. Pewien wyjątkowo dobry i wyjątkowo nieuprzejmy ginekolog zostaje oskarżony przez pacjentkę o brutalny gwałt. Dowody jednoznacznie wskazują na winę oskarżonego. Nikt nie chce podjąć się obrony lekarza ze względu na koneksje męża powódki. Choć już na pierwszym spotkaniu udało mu się wyjątkowo skutecznie obrazić Magdę, mecenas Miłowicz ma u niego dług i postanawia przynajmniej powalczyć o złagodzenie kary. W trakcie procesu okazuje się, że nie taki diabeł straszny. Właściwie to całkiem przyjemny. Wrażliwy i opiekuńczy...
Choć powieść kończy się szczęśliwie, nie mogę powiedzieć, że nie złamała mi serca. Mimo, że od razu polubiłam Orlika (nic dziwnego, przecież jest taki milusi), to Piotr Korzecki jest moją wielką nastoletnią miłością. Dawno żadna książka nie wycisnęła ze mnie tylu łez i tyle gniewu.
"Magda M." to mój ukochany serial. Mogą sobie gadać, że infantylny, naiwny i głupi, ale ja tam swoje wiem. Poza tym każdy z nas czasem potrzebuje takiej historii ku pokrzepieniu, w której wszystko bez powodu wali się na głowę, ale bohaterowie - trochę samodzielnie, trochę z pomocą przyjaciół - wychodzą na prostą.
Pod płaszczykiem idylli skrywa się historia dziewczyny,...
2020-11-16
Nigdy nie bałam się śmierci. Może samego umierania, ale śmierci nigdy. Po tej historii trochę zaczęłam.
"Przebudzenie" to powieść, która zaskoczyła mnie wiele razy. Sam opis ukształtował już w mojej głowie jakiś zarys fabuły, który oczywiście okazał się nietrafiony. Moje myśli wybiegały zawsze kilka rozdziałów naprzód i za każdym razem okazywało się, że się myliłam. Nic dziwnego. Jak ktoś o tak pospolitej wyobraźni jak ja mógł przewidzieć ruchy Króla?
"Bóg to dochodowy, samofinansujacy się twór Kościołów tego świata".
Stare, znane wszystkim porzekadło głosi: "Jak trwoga, to do Boga". Jedni w obliczu tragedii garną się do Niego, inni w gniewie wyklinają Jego imię. King opisał w tej książce jednych i drugich. Ludzi, których nigdy by się nie podejrzewało o odwrócenie się od wiary i takich, po których nikt by się nie spodziewał, że powierzą nadzieję na życie i zdrowie Bogu.
King opisuje historię fanatyka, który owładnięty obsesją karmioną tęsknotą za bliskimi i wiedzą naukową chce uchylić drzwi do świata umarłych. Chce zaspokoić swoją ciekawość i zajrzeć do środka. I nikomu nie spodoba się to, co tam zobaczy.
"Nie ma śmierci. Nie ma światła. Nie ma spoczynku.
Tylko Wielkie Bóstwa.
W Nicości."
Nigdy nie bałam się śmierci. Może samego umierania, ale śmierci nigdy. Po tej historii trochę zaczęłam.
"Przebudzenie" to powieść, która zaskoczyła mnie wiele razy. Sam opis ukształtował już w mojej głowie jakiś zarys fabuły, który oczywiście okazał się nietrafiony. Moje myśli wybiegały zawsze kilka rozdziałów naprzód i za każdym razem okazywało się, że się myliłam. Nic...
2020-10-23
Myślę, że trudno byłoby znaleźć bardziej niedobraną parę. Zasadniczy szef oddziału dochodzeniowego, nazywany za plecami przez swoich ludzi Automatem i żywiołowa młoda dziedziczka, po cichu oddana dzieciom altruistka.
Detektyw Buchanan przyjeżdża na miejsce zbrodni zbadać sprawę śmierci byłej modelki Grace Fontaine. Choć skupia się na swoich obowiązkach, jego uwagę wciąż przyciąga piękny portret denatki. Jest nim zafascynowany tak bardzo, że po zakończeniu oględzin wraca popatrzeć na niego jeszcze raz. Nie spodziewał się jednak, że spotka się oko w oko z całą i zdrową Grace i że dziewczyna, która powinna leżeć martwa w kostnicy weźmie go na muszkę.
Podczas gdy MJ i Jack byli do siebie bardzo podoba, Grace i Seth są jak ogień i woda. Ich historia przypomina nieco tą z "Dumy i uprzedzenia". Nie sposób jednak stwierdzić które z nich jest bardziej dumne, a które uprzedzone.
Po tym gdy Trzy Gwiazdy Mitry połączyły na nowo trzy przyjaciółki udaje im się z pomocą ukochanych połączyć zgromadzone fakty i rozwiązać kryminalną zagadkę. Wszystkie luki zostają wypełnione i sprawa zostaje zakończona. Dla nich to jednak dopiero początek.
Myślę, że trudno byłoby znaleźć bardziej niedobraną parę. Zasadniczy szef oddziału dochodzeniowego, nazywany za plecami przez swoich ludzi Automatem i żywiołowa młoda dziedziczka, po cichu oddana dzieciom altruistka.
Detektyw Buchanan przyjeżdża na miejsce zbrodni zbadać sprawę śmierci byłej modelki Grace Fontaine. Choć skupia się na swoich obowiązkach, jego uwagę wciąż...
"Intryga" to takie typowe babskie czytadło. On bogaty, ona biedna. On zimny jak lód, ona milutka i uprzejma. To schemat powielany przez wiele autorek. Tę historię dobrze się czyta, to świetna wakacyjna rozrywka, ale drażniły mnie niektóre elementy.
Przede wszystkim Emilia ma syndrom sztokholmski. Nie mogę nazwać inaczej tego, co jest między głównymi bohaterami. Przez to jakoś trudno było mi się z nią utożsamiać, a to ważne w tego typu powieściach. Bawi mnie też to jak bohaterowie rozpoznają luksusowe marki odzieżowe. Emilia, która ubiera się w lumpeksach na pierwszy rzut oka widzi, że Jo ma na sobie sukienkę Prady. Skąd ona to wie? Nadrukowane jest na spódnicy, czy co? Bo nie wierzę, że śledzi najnowsze kolekcje ciuchów, na które jej nie stać. Poza tym wydaje mi się trochę szkodliwe przedstawienie relacji damsko męskich w ten sposób. W realnym życiu jeżeli on jest dla ciebie podły, to nie znaczy, że cię tak bardzo kocha i twoja miłość go zmieni. Jest podły, bo taki ma charakter, to nie jest żadna maska, którą możesz z niego zdjąć. Takie historie nabijają dziewczynom do głowy, że bad boya można zmienić w anioła. Nie można.
Poza tym wszystkim, muszę przyznać, że mam słabość do takich książkowych przyjaźni jak te między HotHoles. Bardzo utkwiło mi w pamięci to, co w swojej autobiografii Steven Tyler pisze o swoim najlepszym przyjacielu, gitarzyście Aerosmoth. Joe Perry wzbudza jego najskrajniejsze uczucia, od miłości i podziwu po nienawiść i zazdrość. I tak właśnie trochę jest z Trentem, Jamie'em, Deanem i Brutalem.
"Intryga" to takie typowe babskie czytadło. On bogaty, ona biedna. On zimny jak lód, ona milutka i uprzejma. To schemat powielany przez wiele autorek. Tę historię dobrze się czyta, to świetna wakacyjna rozrywka, ale drażniły mnie niektóre elementy.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzede wszystkim Emilia ma syndrom sztokholmski. Nie mogę nazwać inaczej tego, co jest między głównymi bohaterami. Przez to...