-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać13
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2024-05-09
2024-05-06
Oj, zdecydowanie zrobiłam sobie zbyt długą przerwę między tomami "Tokyo Ghoula". Nie miałam pojęcia, w jaki moment akcji zostałam wrzucona i miałam ogromne trudności, by się w tym wszystkim połapać i rozpoznać wszystkie postaci. Ale to tylko i wyłącznie moja wina.
Ale przynajmniej przypomniałam sobie, jak genialna jest kreska w "Tokyo Ghoulu". I ta nowa wersja Kanekiego też robi wrażenie i naprawdę interesuje. Dobrze się patrzy na to, jak ta postać się rozwija.
Oj, zdecydowanie zrobiłam sobie zbyt długą przerwę między tomami "Tokyo Ghoula". Nie miałam pojęcia, w jaki moment akcji zostałam wrzucona i miałam ogromne trudności, by się w tym wszystkim połapać i rozpoznać wszystkie postaci. Ale to tylko i wyłącznie moja wina.
Ale przynajmniej przypomniałam sobie, jak genialna jest kreska w "Tokyo Ghoulu". I ta nowa wersja Kanekiego...
2024-05-03
Nie przepadam za westernami, ale ten kowbojski klimat w wydaniu "Moriartego" jest znakomity i naprawdę się wciągnęłam.
Ten tom jest jednym z lepszych a to głównie zasługa wspaniałego duo Sherlocka i Moriartego! Wspaniale było zobaczyć ich w akcji a jeszcze lepiej było obserwować, jak bardzo bliska jest ich relacja.
Nie brakowało w tym tomie poruszających momentów, nie tylko ze strony głównych bohaterów. Obrona miasteczka nie obyła się bez nieodwracalnych szkód, które poruszyły serce.
Każdy obrońca się wykazał, każda postać dała z siebie wszystko.
Dobra robota!
Nie przepadam za westernami, ale ten kowbojski klimat w wydaniu "Moriartego" jest znakomity i naprawdę się wciągnęłam.
Ten tom jest jednym z lepszych a to głównie zasługa wspaniałego duo Sherlocka i Moriartego! Wspaniale było zobaczyć ich w akcji a jeszcze lepiej było obserwować, jak bardzo bliska jest ich relacja.
Nie brakowało w tym tomie poruszających momentów, nie tylko...
2024-05-01
W tym tomie dostajemy wgląd w przeszłość Billy'ego, która okazuje się bardzo interesująca i bolesna. Cieszę się, że mogliśmy się dowiedzieć więcej o sojuszniku Sherlocka i Liama i że możemy także zobaczyć, jak sprawuje się w nowej misji przydzielonej detektywowi.
William też się nie nudzi. Ciekawi mnie, co siedzi w jego głowie.
W tym tomie dostajemy wgląd w przeszłość Billy'ego, która okazuje się bardzo interesująca i bolesna. Cieszę się, że mogliśmy się dowiedzieć więcej o sojuszniku Sherlocka i Liama i że możemy także zobaczyć, jak sprawuje się w nowej misji przydzielonej detektywowi.
William też się nie nudzi. Ciekawi mnie, co siedzi w jego głowie.
2024-05-01
Dawno nie czytałam tak przyjemnego romansu. Żadnych niepotrzebnych dramatów czy sztucznego nakręcania fabuły. Bez tego naprawdę można stworzyć dobrą książkę i Sarah Adams to udowadnia.
Uwielbiam motyw fake datingu i autorka bardzo dobrze go zrealizowała. A to głównie dlatego, że znakomicie przedstawiła relację Bree i Nathana. Ich przyjaźń, która z obu stron jest czymś więcej niż przyjaźnią, jest piękna. Ich każda interakcja była idealna a ich droga do wyjścia z friendzonu była znakomitą przeprawą.
Główni bohaterowie są bardzo sympatyczni i aż się zdziwiłam, że polubiłam ich tak bardzo.
Żałuję, że tak długo zwlekałam z przeczytaniem tej książki. Przecież to była czysta przyjemność.
Dawno nie czytałam tak przyjemnego romansu. Żadnych niepotrzebnych dramatów czy sztucznego nakręcania fabuły. Bez tego naprawdę można stworzyć dobrą książkę i Sarah Adams to udowadnia.
Uwielbiam motyw fake datingu i autorka bardzo dobrze go zrealizowała. A to głównie dlatego, że znakomicie przedstawiła relację Bree i Nathana. Ich przyjaźń, która z obu stron jest czymś...
2024-04-25
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam "Spadochrony", czułam, że to będzie dobra książka. Jednak nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobra.
Już od pierwszych stron bardzo wciągnęłam się w lekturę. Dziwiłam się, że tak szybko przechodzę od rozdziału do rozdziału (choć nie powinnam, bo są one dość krótkie a to sprawia, że tak dynamicznie się czyta).
Byłam przede wszystkim zafascynowana sposobem, jak Kelly Yang wrzuciła przedstawicieli jednej kultury do zupełnie innego świata. Z ogromnym zaangażowaniem zagłębiałam się w historię tytułowych spadochronów.
Zarówno Dani, jak i Claire były interesującymi towarzyszkami tej podróży. To silne młode kobiety, które przez cały czas musiały mierzyć się z licznymi przeciwnościami z każdej strony: rodziców, szkoły, środowiska. Kelly Yang w bardzo przystępny i angażujący sposób ujawniała kulturę pieniądza i wpływów rządzącą w amerykańskim szkolnictwie, które niekoniecznie walczy o bezpieczeństwo ucznia.
Podobnie poruszyła mnie notka od samej autorki.
Wszelkie inne wątki, jak romantyczne, przyjaźni czy sama kwestia debaty, również mnie zainteresowały. Mówiąc w skrócie: "Spadochrony" to książka, która podobała mi się od początku do końca pod każdym względem. Owszem, nie jest idealna i znalazłyby się jakieś niedociągnięcia, jednak w ogólnym rozrachunku jest bardzo dobrze.
Warto zapoznać się ze "Spadochronami". To wciągająca książka, która porusza niezwykle ważne tematy. Dość słodko-gorzka, ale to jak najbardziej na plus, bo autorka nie mami nas przesadnie optymistycznymi i dalekimi od rzeczywistości wizjami świata.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam "Spadochrony", czułam, że to będzie dobra książka. Jednak nie spodziewałam się, że będzie aż tak dobra.
Już od pierwszych stron bardzo wciągnęłam się w lekturę. Dziwiłam się, że tak szybko przechodzę od rozdziału do rozdziału (choć nie powinnam, bo są one dość krótkie a to sprawia, że tak dynamicznie się czyta).
Byłam przede wszystkim...
2024-04-20
Ten tom pokazuje, co trzeba zrobić, żeby tysiące ludzi na całym świecie kogoś znienawidziły.
Wiedziałam, że to się stanie, ale i tak nie dowierzam.
Ten Gege Akutami... brak mi słów.
Ten tom pokazuje, co trzeba zrobić, żeby tysiące ludzi na całym świecie kogoś znienawidziły.
Wiedziałam, że to się stanie, ale i tak nie dowierzam.
Ten Gege Akutami... brak mi słów.
2024-04-20
Och, długo czekaliśmy na tę chwilę. Nareszcie powraca najsilniejszy współczesny szaman - Gojo Satoru. Brakowało mi tej postaci. A pojawia się w wielkim stylu.
Ten tom dał zaledwie chwilę wytchnienia i znów rzucił czytelnika na wodę intensywnej akcji. Oj, dzieje się. Legendarne starcie dwóch najsilniejszych postaci tego uniwersum rozpoczyna się.
Och, długo czekaliśmy na tę chwilę. Nareszcie powraca najsilniejszy współczesny szaman - Gojo Satoru. Brakowało mi tej postaci. A pojawia się w wielkim stylu.
Ten tom dał zaledwie chwilę wytchnienia i znów rzucił czytelnika na wodę intensywnej akcji. Oj, dzieje się. Legendarne starcie dwóch najsilniejszych postaci tego uniwersum rozpoczyna się.
2024-04-19
Świat nie jest sprawiedliwy. Banalne stwierdzenie, jednak idealnie pasuje do "Zabić drozda".
Odkrywamy okrucieństwo rzeczywistości wraz z małą dziewczynką, której postrzeżenia zdecydowanie zbyt często wykraczały poza jej wiek. Momentami mi to nie pasowało, jednak nie miało to aż tak dużego wpływu na odbiór tej lektury, bo mimo niedociągnięć, był to ciekawy wybór autorki na opowiedzenie tej historii.
"Zabić drozda" to mocna książka, która wywołuje frustrację z powodu bezsilności. Rasizm i uprzedzenia mogą doprowadzić do ogromnych tragedii. Naszym najważniejszym zadaniem jest pozostać empatycznym w tym nieludzkim świecie a :ta lektura w uderzający sposób to pokazuje.
Świat nie jest sprawiedliwy. Banalne stwierdzenie, jednak idealnie pasuje do "Zabić drozda".
Odkrywamy okrucieństwo rzeczywistości wraz z małą dziewczynką, której postrzeżenia zdecydowanie zbyt często wykraczały poza jej wiek. Momentami mi to nie pasowało, jednak nie miało to aż tak dużego wpływu na odbiór tej lektury, bo mimo niedociągnięć, był to ciekawy wybór autorki na...
2024-04-13
Nie jestem w stanie ocenić tej książki. Od początku widać, że autorka włożyła ogrom pracy w tę pozycję. Postawiła słowo i język na piedestale, podkreślając jego znaczenie. "Babel, czyli o konieczności przemocy" z całą pewnością może być poddawane dyskusji na kierunkach filologicznych.
Jednak nie jestem stuprocentowo przekonana, że to wszystko sprawdza się w formie powieści. Tym bardziej, że do najkrótszych ona nie należy. Przyznaję, że często mi się dłużyła i wielokrotnie miałam ochotę ją porzucić, bo po ludzku się przy niej męczyłam. Część pracy R.F. Kuang bardziej sprawdziłaby się jako artykuł naukowy. Przez znaczną część książki nic spektakularnego się nie dzieje i pod względem akcji nie porywa.
Nie mogłam też nie porównywać tej książki do debiutu autorki, czyli do "Wojny makowej", bo ciągle miałam nakładające się obrazy z początku tej powieści. Wyjątkowy dzieciak innej nacji, który całkowicie poświęca się nauce i szkolnemu życiu.
Z całą pewnością ambitna lektura. Nie tylko pod względem językowym, ale też historycznym, bo autorka wie, jak wykorzystać swoją wiedzę, dając cenną lekcję o kolonializmie. Jednak nie powiedziałabym, żebym czerpała większą przyjemność z czytania, bo lektura była dość przytłaczająca, a zabrakło czegoś, co by ją bardziej napędziło.
Nie jestem w stanie ocenić tej książki. Od początku widać, że autorka włożyła ogrom pracy w tę pozycję. Postawiła słowo i język na piedestale, podkreślając jego znaczenie. "Babel, czyli o konieczności przemocy" z całą pewnością może być poddawane dyskusji na kierunkach filologicznych.
Jednak nie jestem stuprocentowo przekonana, że to wszystko sprawdza się w formie...
2024-04-17
Jak tu człowiek może normalnie funkcjonować, kiedy takie rzeczy dzieją się w "Episode Nagi"? Dochodzi do wyczekiwanego meczu dawnych towarzyszy i naprawdę świetnie się to czyta. Adrenalina buzuje i emocji nie brakuje. Jest też wiele paneli, które po prostu wyglądają bardzo imponująco.
A co tu się dzieje z tymi bohaterami... Autorzy nie mają litości nad biednym Reo.
Jak tu człowiek może normalnie funkcjonować, kiedy takie rzeczy dzieją się w "Episode Nagi"? Dochodzi do wyczekiwanego meczu dawnych towarzyszy i naprawdę świetnie się to czyta. Adrenalina buzuje i emocji nie brakuje. Jest też wiele paneli, które po prostu wyglądają bardzo imponująco.
A co tu się dzieje z tymi bohaterami... Autorzy nie mają litości nad biednym Reo.
2024-04-10
Jak ja uwielbiam "Alice in Borderland". Aż mam ochotę znowu włączyć sobie serial i sądzę, że będę tak miała po przeczytaniu każdego tomu. Ta seria po prostu jest tak dobra.
Drugi tom pokazuje, że Haro Aso naprawdę się nie patyczkuje. Żadna z postaci nie może być bezpieczna w świecie, gdzie o śmierć jest bardzo łatwo. Wiele zależy tu też od mentalności postaci. Jestem pod ogromnym wrażeniem, jak to zostało wszystko przedstawione.
Pojawiają się nowe intrygujące zadania i nowe postaci, które nieźle namieszają w życiu Arisu. Podoba mi się ukazanie różnych sposobów funkcjonowania w tym świecie oraz zależności między postaciami. Czy można tu komukolwiek ufać? Trudni do określenia bohaterowie intrygują najbardziej.
Nie pogardziłabym trzecim tomem już teraz.
Jak ja uwielbiam "Alice in Borderland". Aż mam ochotę znowu włączyć sobie serial i sądzę, że będę tak miała po przeczytaniu każdego tomu. Ta seria po prostu jest tak dobra.
Drugi tom pokazuje, że Haro Aso naprawdę się nie patyczkuje. Żadna z postaci nie może być bezpieczna w świecie, gdzie o śmierć jest bardzo łatwo. Wiele zależy tu też od mentalności postaci. Jestem pod...
2024-04-09
Gege Akutami, proszę, zlituj się nad Megumim.
Nawet absolutnie urocze wspomnienie z dzieciństwa nie może utrzymać pozytywnej energii, kiedy akcja rozwija się tak a nie inaczej.
To istne szaleństwo.
Gege Akutami, proszę, zlituj się nad Megumim.
Nawet absolutnie urocze wspomnienie z dzieciństwa nie może utrzymać pozytywnej energii, kiedy akcja rozwija się tak a nie inaczej.
To istne szaleństwo.
2024-04-09
O rany, co tu się wyprawia. Nie mogłam oderwać się od czytania
Dramatyczna potyczka Choso i Tsukumo z Kenjaku, która całkowicie wyniszcza czytelnika. Rozczuliłam się przez interakcje pierwszej dwójki. "Jujutsu Kaisen" potrzebowało tego typu konwersacji. A potem oczywiście Gege Akutami wszystko zniszczył (aczkolwiek jestem pod wrażeniem).
O rany, co tu się wyprawia. Nie mogłam oderwać się od czytania
Dramatyczna potyczka Choso i Tsukumo z Kenjaku, która całkowicie wyniszcza czytelnika. Rozczuliłam się przez interakcje pierwszej dwójki. "Jujutsu Kaisen" potrzebowało tego typu konwersacji. A potem oczywiście Gege Akutami wszystko zniszczył (aczkolwiek jestem pod wrażeniem).
2024-04-04
2023-11-11
2024-04-05
Kocham książkę "Fangirl" Rainbow Rowell, dlatego byłam ogromnie podekscytowana, kiedy zobaczyłam, że będzie komiksowa wersja tej książki. Po latach wreszcie udało mi się zdobyć swój egzemplarz w przyzwoitej cenie i powiem tak: potrzebuję całości i to już!
Choć nie udało się w całości przelać ducha oryginału (brakuje mi podkreślenia lęków Cath i jej przewrażliwienia), to nie mogę powiedzieć, że jestem zawiedziona. Kreska jest przepiękna i nie mogę napatrzeć się na te postaci. A ukazanie siły fandomu i obsesji Cath jest fenomenalne.
Cieszę się, że "Fangirl. Powieść graficzna" jest w moim posiadaniu. Bardzo dobra adaptacja. Tylko szkoda, że to jest rozbite na 4 tomy.
Kocham książkę "Fangirl" Rainbow Rowell, dlatego byłam ogromnie podekscytowana, kiedy zobaczyłam, że będzie komiksowa wersja tej książki. Po latach wreszcie udało mi się zdobyć swój egzemplarz w przyzwoitej cenie i powiem tak: potrzebuję całości i to już!
Choć nie udało się w całości przelać ducha oryginału (brakuje mi podkreślenia lęków Cath i jej przewrażliwienia), to...
2024-04-02
Dobrze, że wreszcie pojawiła się część starych bohaterów, bo dzięki nim jestem znacznie bardziej zaangażowana w fabułę niż kiedy skupia się ona na zupełnie nowych postaciach. Jednak i tak moim zdaniem ten tom trochę jest słabszy od pozostałych. Choć Maki nieźle sobie radzi.
Dobrze, że wreszcie pojawiła się część starych bohaterów, bo dzięki nim jestem znacznie bardziej zaangażowana w fabułę niż kiedy skupia się ona na zupełnie nowych postaciach. Jednak i tak moim zdaniem ten tom trochę jest słabszy od pozostałych. Choć Maki nieźle sobie radzi.
Pokaż mimo to2024-03-30
Nie ma to jak dobre (czyli złe, bo można sporo pokrytykować) reality show. I to jeszcze w postaci książki! Czyli znów trafiłam na książkę, po której od razu widać napis "świetna rozrywka".
Po okładce już można się domyślić, co to będzie ta historia. Ale ta przewidywalność w ogóle nie przeszkadza. Zwłaszcza, jeśli jest ona wzbogacona w kilka smaczków.
Podobały mi się w szczególności interakcje między bohaterami, nie tylko tymi głównymi. Jest wiele świetnych relacji między postaciami, często łączący rywalizację, nienawiść, przyjaźń i miłość. Sam pomysł na reality show również bardzo przypadł mi do gustu, bo było to ciekawe. Co prawda, nie jest on jeszcze idealny, bo nie zabrakło w nim niedociągnięć.
Głównym elementem tego typu programów jest drama, której w książce też nie brakowało, ale momentami zdawała się być sztucznie nakręcana. Wtedy zadawałam sobie pytania, "czemu to się dzieje" lub "co tu się dzieje". Ale koniec końców nie było źle.
Ta książka to przyjemna lektura, przy której nieźle się bawiłam.
Nie ma to jak dobre (czyli złe, bo można sporo pokrytykować) reality show. I to jeszcze w postaci książki! Czyli znów trafiłam na książkę, po której od razu widać napis "świetna rozrywka".
Po okładce już można się domyślić, co to będzie ta historia. Ale ta przewidywalność w ogóle nie przeszkadza. Zwłaszcza, jeśli jest ona wzbogacona w kilka smaczków.
Podobały mi się w...
2024-03-30
Oh, Panda...
Dostajemy tyle akcji z nowymi postaciami, które posiadają interesujące przeklęte techniki mnie i tak najbardziej poruszył stary bohater.
Oh, Panda...
Dostajemy tyle akcji z nowymi postaciami, które posiadają interesujące przeklęte techniki mnie i tak najbardziej poruszył stary bohater.
Ta książka przemawia do duszy i do wszystkich zmysłów. Wręcz czuć zapach papieru, maszyny do pisania, kawy i herbaty, ale także i wojny oraz śmierci. Rebbeca Ross w wyjątkowy sposób ukazała swój świat przedstawiony, całkowicie wciągając do niego czytelnika. Klimat tej książki wywołuje ogromne wrażenie. Aż brakuje mi słów na uchwycenie tych realiów wojennych.
Poza znakomitym wprowadzeniem do tego uniwersum, mamy także wręcz idealne ukazanie relacji między głównymi bohaterami. Jestem zakochana w tym, jak rozwijała się znajomość tej dwójki rywali. Absolutnie uwielbiam każdą interakcję między nimi i byłam wręcz zauroczona tym, jak zaczęli stawać się sobie bliżsi. Iris i Kitt przeszli ogromnie długą i emocjonującą drogę, która bardzo mnie poruszyła, zwłaszcza w ostatniej części książki. Ponadto oboje są dobrze wykreowanymi postaciami, które szczerze polubiłam.
Zakończenie wręcz wywołuje wywołuje w czytelniku rozpaczliwe pragnienie sięgnięcia po następny tom jak najprędzej.
Tak, "Divine Rivals" to po prostu bardzo dobra książka.
Ta książka przemawia do duszy i do wszystkich zmysłów. Wręcz czuć zapach papieru, maszyny do pisania, kawy i herbaty, ale także i wojny oraz śmierci. Rebbeca Ross w wyjątkowy sposób ukazała swój świat przedstawiony, całkowicie wciągając do niego czytelnika. Klimat tej książki wywołuje ogromne wrażenie. Aż brakuje mi słów na uchwycenie tych realiów wojennych.
więcej Pokaż mimo toPoza...