-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel1
-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński7
Biblioteczka
2023-11-17
2023-08-08
2023-06-26
Myślałam, że dodam jakąś dłuższą recenzję, ale właściwie doszłam do wniosku, że nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Książka Marie Aubert są jak jej pozostałe - duszna atmosfera między postaciami, trudne relacje członków jednej rodziny, niedopowiedzenia, rosnące problemy, które w pewnym momencie wybuchają. Jeśli czytaliście "Dorosłych", to wiecie czego się spodziewać. Podobał mi się jej realizm. Książka i jej bohaterowie nie próbowali podobać mi się na siłę.
Myślałam, że dodam jakąś dłuższą recenzję, ale właściwie doszłam do wniosku, że nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Książka Marie Aubert są jak jej pozostałe - duszna atmosfera między postaciami, trudne relacje członków jednej rodziny, niedopowiedzenia, rosnące problemy, które w pewnym momencie wybuchają. Jeśli czytaliście "Dorosłych", to wiecie czego się spodziewać. Podobał...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wokół jedynie cisza. Nic, żaden głos. Ani wiatru. Wciąż jednak czujesz na sobie czyiś wzrok. Ktoś patrzy. Na pewno. Chowa się we mgle. Jakiś głos się przedziera. Ale czy to na pewno ktoś, kogo znasz?
Światło. Dużo światła. Dokąd ono prowadzi?
Gdzie ja jestem?
Trybecz, czyli pasmo górskie na Słowacji, które zasłynęło z tego, że wiele ludzi tam zaginęło. A ci, którzy wrócili - byli zupełnie inni. Zmienili się i już nigdy nie byli sobą.
Igor - robotnik budowlany znajduje w jednym budynku podczas pracy sejf. A w środku płyty gramofonowe. Postanawia je odsłuchać, a wszystko potem, co się wydarzy, to tylko ciąg zdarzeń, które nie prowadzą do niczego dobrego.
Książkę słuchałam i czytałam w e-booku. W obu tych formach poznawało się tę historię bardzo dobrze. Wywołuje niepokój już od samego początku, a zaangażowanie głównego bohatera, żeby poznać tajemnice Trybecza, udziela się i nam i wspólnie z nim gnamy do tego, żeby dowiedzieć się, co tam naprawdę się wydarzyło.
Zaczynałam zastanawiać się, czy to wszystko prawda, w końcu Jozef Karika napisał tę książkę w taki sposób, żeby miała sprawiać wrażenie autentycznej. A czy była? Nie wiadomo.
Książka nie straszy w sposób oczywisty, ale przez sposób opowiadania, przez zagubienie przebijające się do nas z kartek, wprowadza niepokój, a nawet wywołuje dreszcze.
Była jednak trochę nierówna i mam wrażenie, ze początek i koniec były ty najlepsze, zaś środek powieści znacząco zwolnił, co mogło znużyć czytelnika. Jest to jednak tylko chwilowe spowolnienie akcji. Stad idę mnie wciąż idzie polecenie.
Przeczytajcie „Szczelinę”.
Wokół jedynie cisza. Nic, żaden głos. Ani wiatru. Wciąż jednak czujesz na sobie czyiś wzrok. Ktoś patrzy. Na pewno. Chowa się we mgle. Jakiś głos się przedziera. Ale czy to na pewno ktoś, kogo znasz?
Światło. Dużo światła. Dokąd ono prowadzi?
Gdzie ja jestem?
Trybecz, czyli pasmo górskie na Słowacji, które zasłynęło z tego, że wiele ludzi tam zaginęło. A ci, którzy...
2023-05-28
Cały ten czas.
Ciagle to samo.
Burza za burzą, czas stoi w miejscu. Jeszcze nigdy ten nie miał tak znikomego znaczenia na świecie.
Mar mieszka wraz ze swoją ciotką na Jęczącej Farmie, każdego dnia przeżywając burzę i zgryźliwą opiekunkę. Pragnie dowiedzieć się o świecie więcej.
Czy wyglądał kiedyś inaczej?
Czym są te wszystkie przedmioty pozostawione bez opieki? Gdzie są jej rodzice?
Postanawia zostawić wszystko za sobą i wyruszyć w świat w poszukiwaniu odpowiedzi, nie wiedząc zupełnie, na co się pisze.
Ani też na kogo.
Przyznam, że książka przyciągnęła mnie swoim wyglądem, ponieważ wydawnictwo naprawdę postarało się o aspekt wizualny. Ja jednak przejdę od razu do fabuły.
Przed czytaniem „Całego tego czasu”, wiedziałam z czym się mierzę - debiutancka, młodzieżowa opowieść pisana przez młodą dziewczynę. Nie miałam wygórowanych oczekiwań i jednocześnie dałam tej pozycji szansę.
Początek trochę mi się dłużył, tak jak dłużyła się droga Mar i Artela w poszukiwaniu odpowiedzi w nieznanym im świecie. Jednak szybko przebrnęłam przez to, bo książka napisana jest przystępnym, łatwoczytającym się stylem. Można było odczuć, że to debiut, brakowało tu bowiem zachęcających zwrotów akcji, przez co wierzę, że niektórych czytelników mogła znudzić. Brakowało mi tez lepszego wyjaśnienia świata. Wiemy, że w powieści czas się zatrzymał, ale mało wiemy o tym, jak ten świat funkcjonuje. Poznajemy jedynie skrawek tego wszystkiego. To trochę za mało.
Ostatnie strony minęły mi bardzo szybko, wciągnęło mnie dążenie bohaterów do rozwiązania pewnej zagadki i nie zauważyłam, kiedy książka się skończyła.
Autorce życzę dużo sukcesów w pisaniu i wiele wydanych książek.
Cały ten czas.
Ciagle to samo.
Burza za burzą, czas stoi w miejscu. Jeszcze nigdy ten nie miał tak znikomego znaczenia na świecie.
Mar mieszka wraz ze swoją ciotką na Jęczącej Farmie, każdego dnia przeżywając burzę i zgryźliwą opiekunkę. Pragnie dowiedzieć się o świecie więcej.
Czy wyglądał kiedyś inaczej?
Czym są te wszystkie przedmioty pozostawione bez opieki? Gdzie...
2023-04-01
XIX wiek. Paryż. Dziewiętnastoletnia Eugenie trafia do szpitala Salpêtrière, do którego trafiają te kobiety, które uważa się za obłąkane, niereformowalne. Mówi się, że gdy raz się tu trafi, raczej się z niego nie wychodzi. Eugenie trafia tam za sprawą swojej babci. A także ojca, i właściwie wszystkich. Nikt się temu nie sprzeciwił. Dziewczyna czuje się całkowicie opuszczona. Bo czy naprawdę miała tu trafić?
Owszem, ma pewien dar, którym się posługuje, ale czy to sprawia, że jest obłąkana?
Na kartkach tej książki poznajemy właśnie Eugenie, a także Genevieve - pielęgniarkę w owym szpitalu i pacjentki. Dowiemy się, jak wygląda codzienność w Salpêtrière. Jak traktuje się tytułowe "szalone kobiety", z czym się zmagają. Dowiemy się również, czym tak właściwie jest ten bal, o którym wszyscy wspominają.
Nie będzie przyjemnie, bowiem dużo w tej powieści bezsilności, poczucia bycia traktowanym niesprawiedliwie. Ciekawostką jest to, że szpital Salpêtrière istniał naprawdę, jak i również lekarz Jean-Martin Charcot, który pojawia się w powieści.
"Bal szalonych kobiet" to książka krótka, dla zawziętego czytelnika mogłaby być wręcz lekturą na jeden wieczór, stąd też wydaje się, że dużo w tej historii niedopowiedzeń. Akcja gna tu jak szalona, nie rozwodząc się za długo nad jedną rzeczą, a my pod koniec orientujemy się, że przeczytaliśmy już całość. Może przez ten pośpiech książka zapomniała mnie po drodze poruszyć, a może było tak przez te niedopowiedzenia. Mimo wszystko uważam, że warto ją przeczytać. Pomimo tematyki "Bal szalonych kobiet" jest zaskakująco lekką lekturą, która jednocześnie daje nam obraz na to, jak traktowane były kobiety w XIX wieku i jak zajmowano się tymi, które uważano za odchyły od norm.
XIX wiek. Paryż. Dziewiętnastoletnia Eugenie trafia do szpitala Salpêtrière, do którego trafiają te kobiety, które uważa się za obłąkane, niereformowalne. Mówi się, że gdy raz się tu trafi, raczej się z niego nie wychodzi. Eugenie trafia tam za sprawą swojej babci. A także ojca, i właściwie wszystkich. Nikt się temu nie sprzeciwił. Dziewczyna czuje się całkowicie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-18
Czy wyobrażasz sobie świat, w którym nie ma zwierząt? Nie możesz mieć w domu psa, kota, bo każde przypadkowe draśnięcie, ugryzienie może wiązać się z szalejącą infekcją? A co za tym idzie, nie ma na świecie mięsa. Czy człowiek jest w stanie przeżyć bez niego? Czy jednak posunie się do czegoś, co nam się nigdy nie śniło, aby zaspokoić swój głód? Po co na zewnątrz należy nosić parasolkę i czym jest mięso specjalne?
Tego wszystkiego dowiecie się, czytając "Wyborny trup".
Przyznam się, treść książki z początku mną wzburzyła, szczególnie kiedy opowiadałam o niej później swojemu chłopakowi, który nawet nie wiedział, jak ten tytuł określić.
To nie jest książka dla każdego. Nie zdziwiłabym się, gdyby ktoś porzucił lekturę z myślą, że jest "zbyt dziwna" bądź "niepokojąca". Ale jednak "Wyborny trup" ma wzbudzać takie, a nie inne emocje.
Czy jest to realistyczna wizja świata? Tego nie wiem. Na pewno jednak jest to dla mnie coś nowego i zastanawiającego. Brzydkiego i okrutnego.
W tej książce to człowiek jest produktem.
Czy wyobrażasz sobie świat, w którym nie ma zwierząt? Nie możesz mieć w domu psa, kota, bo każde przypadkowe draśnięcie, ugryzienie może wiązać się z szalejącą infekcją? A co za tym idzie, nie ma na świecie mięsa. Czy człowiek jest w stanie przeżyć bez niego? Czy jednak posunie się do czegoś, co nam się nigdy nie śniło, aby zaspokoić swój głód? Po co na zewnątrz należy...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-05
Jeżeli wiecie już co nieco w tym temacie, książka ta może nie zaskoczyć was czymś nowym, mimo wszystko myślę, że warto po nią sięgnąć. Autorka naprawdę wykonała dobrą robotę, gromadząc na tych ponad czterystu stronach, mnóstwo faktów od strony historycznej, aż po realia teraźniejszego życia w Korei Pólnocnej. Poznamy obecnego dyktatora od małego, poznamy jego rodzinę, srodowisko.
Książka wyróżnia sie na tle innych w tym temacie tym, że nie jest stronnicza. Anna Fifield wykazała sie reporterską skrupulatnością, przy okazji uchylając rąbka tajemnicy tak nieznanego nam kraju w bardzo przystepny i zachęcający (mimo tematu) sposób.
Jesteście zainteresowani?
Jeżeli wiecie już co nieco w tym temacie, książka ta może nie zaskoczyć was czymś nowym, mimo wszystko myślę, że warto po nią sięgnąć. Autorka naprawdę wykonała dobrą robotę, gromadząc na tych ponad czterystu stronach, mnóstwo faktów od strony historycznej, aż po realia teraźniejszego życia w Korei Pólnocnej. Poznamy obecnego dyktatora od małego, poznamy jego rodzinę,...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-09
"Skiba i miejscowi nie chcieli zmian. Ci przejezdni ciągle coś wymyślali, kombinowali. Przykładowo chcieli brukować ulice.
- To niech panowie wdziewają kalosze!"
Katowice, o których terenach zwykło się mówić miasto gumiakowe, otrzymały prawa miejskie w 1865 roku. Od tego momentu wiele się zmieniło.
I przez wszystkie te zmiany prowadzi nas autorka reportażu. Angażujące, trochę gawędziarskie historie prowadzą nas od najstarszych dziejów miasta aż po dziś, pokazując, że to miasto choć młode, kryje w sobie wiele wiele do powiedzenia.
Reportażu nie czyta się topornie, często sięgałam w wolnej chwili po "Od Katowic idzie słońce", żeby dowiedzieć się czegoś nowego i zawsze mnie czymś zaskakiwała. Zapisałam wiele ciekawostek. Ale dla kogoś, kto mieszka w Katowicach od lat te ciekawostki mogą okazać się oczywistością. Dla mnie tak jednak nie było.
"Skiba i miejscowi nie chcieli zmian. Ci przejezdni ciągle coś wymyślali, kombinowali. Przykładowo chcieli brukować ulice.
- To niech panowie wdziewają kalosze!"
Katowice, o których terenach zwykło się mówić miasto gumiakowe, otrzymały prawa miejskie w 1865 roku. Od tego momentu wiele się zmieniło.
I przez wszystkie te zmiany prowadzi nas autorka reportażu. Angażujące,...
Charlie Gordon jest wyjątkową osobą. Dlaczego? Jako pierwszy człowiek poddany jest eksperymentowi, mającym zwiększyć jego inteligencję. Wcześniej na jego miejscu był jedynie tytułowy Algernon - mysz, z którą mężczyzna doświadcza skutków operacji. Wszystko zdaje się iść w dobrą stronę.
Ale czy na pewno? Jak będzie wyglądać nowe życie Charliego? Ilu nowych rzeczy uda mu się nauczyć? Czy jego relacje z rodziną i przyjaciółmi ulegnie zmianie? Jak to w ogóle się stało, że trafił on do tego eksperymentu?
„Kwiaty dla Algernona” to książka, której tytuł zrozumie się dopiero, gdy dotrzemy do końca powieści. Całość jest dziennikiem pisanym ręką Charliego. Dzięki temu możemy zauważyć, w jaki sposób zmienia się jego sposób pisania i myślenia, ale również w jaki sposób zmieniają się jego relacje z ludźmi. Bardzo doceniam takie zabiegi stylistyczne i zdecydowanie polecam tę książkę w papierze, żeby móc śledzić te przemiany samemu. W audiobooku mam wrażenie, że ten tytuł mógłby nie wybrzmieć tak samo.
Nie jest to z pewnością łatwa historia. Mimo że czytało mi się ją szybko to jednak musiałam zatrzymać się na chwilę, bowiem to, co przydarzało się Charliemu było przejmujące i skłaniało do przemyśleń. Ciagle też zadawałam sobie pytania:
Czy mężczyzna faktycznie się zmieni? Czy będzie mądrzejszy od innych? I co to tak naprawdę będzie oznaczać? Jaka jest cena nadzwyczajnej inteligencji?
Na wszystkie te pytania znajdziecie odpowiedzi, ale czy to jest to, czego się spodziewaliśmy?
Koniecznie przeczytajcie „Kwiaty dla Algernona”, żeby się o tym dowiedzieć.
Charlie Gordon jest wyjątkową osobą. Dlaczego? Jako pierwszy człowiek poddany jest eksperymentowi, mającym zwiększyć jego inteligencję. Wcześniej na jego miejscu był jedynie tytułowy Algernon - mysz, z którą mężczyzna doświadcza skutków operacji. Wszystko zdaje się iść w dobrą stronę.
więcej Pokaż mimo toAle czy na pewno? Jak będzie wyglądać nowe życie Charliego? Ilu nowych rzeczy uda mu się...