-
Artykuły„Dzięki książkom można prawdziwie marzyć”. Weź udział w akcji recenzenckiej „Kiss cam”Sonia Miniewicz1
-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński11
-
ArtykułyTrendy maja 2024: w TOP ponownie Mróz, ekranizacje i bestsellerowe „Chłopki”Ewa Cieślik6
-
ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Do usług szanownej pani”LubimyCzytać18
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
Powieść "Groteska" nieodparcie skojarzyła mi się z filmem Akiry Kurosawy "Rashōmon" (piszę o filmie ponieważ opowiadania Ryūnosuke Akutagawy, na podstawie, którego powstał ten film nie miałem okazji jeszcze przeczytać). W filmie tym widzimy kilka różnych wersji tego samego wydarzenia - gwałtu kobiety oraz morderstwa jej męża. Przebieg zdarzeń różni się w zależności od tego kto o nich opowiada. Prawda jednak nie zostaje odkryta.
Powieść Natsuo Kirino również zaczyna się od kwestii morderstwa. Ofiarami są dwie kobiety: Yuriko, która całe życie pracowała jako prostytutka oraz Kazue, która mimo pracy w renomowanej firmie, nocami także handlowała swoim ciałem. Całą sprawę poznajemy z punktu widzenia różnych osób związanych z obydwiema kobietami: siostry Yuriko, która nie ukrywa swojej głębokiej nienawiści jaką do niej od najmłodszych lat żywiła. Dalej pamiętnika samej Yuriko, obszernych zeznań Chińczyka podejrzewanego o obydwa zabójstwa a w końcu pamiętnika drugiej ofiary Kazue. Podobnie jak w filmie Kurosawy, wszystkie relacje bardzo różnią się od siebie a olbrzymi wpływ na nie mają osobiste urazy, traumy z dzieciństwa oraz wpojone przekonania i kłamstwa.
Jednak książką japońskiej pisarki bynajmniej nie jest thrillerem ani kryminałem. Zadane pytanie nie brzmi: "Kto je zabił i dlaczego?" ani nawet "Kto tutaj mówi prawdę?" W swojej powieści Natsuo Kirino przedstawia długi szereg problemów z jakimi zmaga się współczesna Japonia. Do głównych należy rola kobiety w społeczeństwie. Autorka odmalowuje Japonię, która dokonała zwrotu o 180 % w tej dziedzinie. O ile wcześniej kobieta musiała nie rzucać się w oczy i siedzieć w domu o tyle teraz japoński pęd do sukcesu nakazuje im błyszczeć za wszelką cenę. W szkole osiągać jak najlepsze stopnie, nosić najdroższe rzeczy a później dostać pracę w renomowanej firmie. Tylko, że ten maksymalny zwrot w druga stronę nie sprawił, że kobiety stały się szczęśliwsze. Wprost przeciwnie okazało się to dla nich inną forma zniewolenia. Pęd do ładnego wyglądu doprowadza do anoreksji a dobra praca wcale nie prowadzi do satysfakcji zawodowej.
W Japonii, którą odmalowuje Natsuo Kirino być kobietą to przekleństwo. Kazue wspomina na przykład, że jej ojciec powiedział bez ogródek, że żywił wielkie nadzieje z nią zanim się urodziła i był rozczarowany kiedy okazała się dziewczynką. Jednak to nie tylko mężczyźni są winni za taki tan rzeczy. W "Grotesce" najwięcej krzywd kobietom wyrządzają one same. Okłamywane przez koleżanki bez żadnego wsparcia ze strony matek chylą się ku autodestrukcji. Żadna bohaterka nie wydaje się być szczęśliwa. Tylko życie jednej z nich kończy się happy endem, choć i ona jest potwierdzeniem starego przysłowia, że "trzeba przejść przez piekło aby dojść do raju". Jednak wszystkie bohaterki, mimo nieraz okropnych podłości jakie popełniają, budzą więcej współczucia i zrozumienia niż niechęci.
Wątków jakie podejmuje autorka "Groteski" jest bardzo wiele i nie sposób omówić wszystkich w jednej recenzji. Ale to czyni właśnie ta powieść warta przeczytania nawet kilkanaście razy. Czytelnik zawsze będzie odkrywał coś nowego. Jest to wstrząsająca lektura pełna zaskakujących rozwiązań, które jednak stawiają kolejne pytania.
Powieść "Groteska" nieodparcie skojarzyła mi się z filmem Akiry Kurosawy "Rashōmon" (piszę o filmie ponieważ opowiadania Ryūnosuke Akutagawy, na podstawie, którego powstał ten film nie miałem okazji jeszcze przeczytać). W filmie tym widzimy kilka różnych wersji tego samego wydarzenia - gwałtu kobiety oraz morderstwa jej męża. Przebieg zdarzeń różni się w zależności od tego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-10-30
Grupa marynarzy siedzi na jachcie zakotwiczonym w londyńskim nabrzeżu Tamizy. Jeden z nich, Charlie Marlowe zaczyna opowiadać historię swojej podróży do centralnej Afryki, gdzie miał pracować jako kapitan rzecznego parowca. Będąc tam szybko usłyszał o niejakim Kurtzu, agencie z odległej stacji handlowej, który rzekomo leżał trawiony ciężką chorobą. Podczas kolejnych dni i miesięcy swojego pobytu w Afryce oraz podróży do stacji Kurtza Marlowe obserwował prawdziwe oblicze kolonizacji polegającej głównie na niewolniczej pracy tubylców przy pozyskiwaniu kości słoniowej. I choć chciwość, okrucieństwo i pogarda, których Marlowe był świadkiem były niewyobrażalne, dopiero spotkanie z Kurtzem będzie dla niego bolesną lekcją jak przerażająco nisko może upaść człowiek.
Kurtz jest symbolem najgorszych instynktów tkwiących w człowieku, które doprowadzają go w najgłebsze otchłanie czegoś co można nazwać umownie szaleńtwem. Jednak to nie pragnienie bycia bogiem, tyrania i chciwość są w nim najgorsze. Kurtz posiada dwie cechy, które czynią go jeszcze bardziej przerażającą postacią.
Pierwszą z nich jest jego przyciagająca charyzma doprowadzająca do fascynacji jego osobą. Tej fascynacji ulegli wszyscy, którzy się z nim chociażby z samego słyszenia zetkneli. Pozostali agenci stacji handlowych, tubylcy traktujący go jak boga, Marlowe i wreszcie nawet ja sam. "Jadro ciemności" nie jest łatwą w czytaniu lekturą i wymaga bardzo dużego skupienia. Jednak z mozołem czytałem kolejne zdania tylko w jednym celu: chciałem poznać Kurtza. Byłem zaciekawiony zupełnie jak Marlowe podczas swojego rejsu zastanawiając się cały czas jaki on naprawdę jest. I nawet jego stan fizyczny do jakiego się doprowadził nie jest w stanie pozbawić go jego mrocznej charyzmy. Choć Conrad nie zdawał sobie z tego sprawy to postać Kurtza jest prototypem i jakby zapowiedzią Adolfa Hitlera oraz innych dyktatorów totalitarnych, czyniących siebie bogami i wprowadzającymi rządy terroru.
Drugą straszną cechą Kurtza jest jego człowieczeństwo. Choć Marlowe nazywa go szatanem to niestety Kurtz nie jest nim. Nie jest też potworem. Jest niestety człowiekiem. Gdyby był potworem albo szatanem ludzkość byłaby rozgrzeszona ze swojego okrucieństwa. Moglibyśmy spokojnie powiedzieć, że ludzie nie są zdolni do czynienia absolutnego zła bo ktoś taki jak Kurtz nie jest przecież człowiekiem, nie jest jednym z nas. Ale niestety tak powiedzieć nie możemy. Co gorsza Kurtz nie jest też szaleńcem. W swoich poczynaniach zachowuje jasny umysł dlatego to co robi można nazwać szaleństwem tylko umownie.
Choć opowiadanie "Jądro ciemności" jest krytyką kolonizacji z przełomu XIX i XX wieku to jego przesłanie może dotyczyć całej cywilizacji bez względu na miejsce czy okres historyczny. Charyzma oraz człowieczeństwo Kurtza dlatego czynią go bardziej przerażającą postacią, ponieważ pokazują jak łatwo znaleźć się pod uzależniającym i demoralizującym wpływem kogoś takiego jak on. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć gdzie powstanie kolejny Kurtz. Może pojawić się w każdym miejscu, w każdym czasie. A my nie jesteśmy w stanie przeciwstawić się temu. "Zgroza, zgroza!"
Grupa marynarzy siedzi na jachcie zakotwiczonym w londyńskim nabrzeżu Tamizy. Jeden z nich, Charlie Marlowe zaczyna opowiadać historię swojej podróży do centralnej Afryki, gdzie miał pracować jako kapitan rzecznego parowca. Będąc tam szybko usłyszał o niejakim Kurtzu, agencie z odległej stacji handlowej, który rzekomo leżał trawiony ciężką chorobą. Podczas kolejnych dni i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Najlepsza powieść Murakamiego i zarazem jedna z moich ulubionych powieści w ogóle. Podobała mi się z wielu względów. Po pierwsze: główny bohater. Typowy dla Murakamiego: pozbawiony charakteru i ambicji, żyjący we własnym świecie wewnetrznym. Ale Toru Okada nie pozostaje bierny, próbuje wyjść poza siebie. Nie przechodzi obojętnie obok faktu, że żona go zostawiła, próbuje ją odzyskać. Aby to zrobić musi jednak zejść w najgłębsze otchłanie swojej świadomości. Schodzi do opuszczonej, wyschniętej studni niczym Orfeusz do hadesu by znaleźć uwięzioną tam ukochaną. Również pozostali bohaterowie przykuwają uwagę. Nie ma tu żadnych nierzeczywistych postaci: Człowieka-Owcy czy Pana Żaby. Wszystkie postacie w "Kronice Ptaka Nakręcacza" to ludzie z sąsiedztwa. Jednak wszyscy zdają się żyć poza rzeczywistym światem, który czasami okazuje się być nie do końca rzeczywisty. Swoją tajemniczą i złowrogą atmosferą "Kronika Ptaka Nakręcacza" przypomina filmy Davida Lyncha. I tak jak "Zagubiona autostrada" pełna jest sytuacji, które dla samych bohaterów pozostają niezrozumiałe. Świetnym pobocznym wątkiem powieści jest motyw uwikłania człowieka w historię oraz to jaki wpływ wywiera historia na dalsze życie człowieka.
Nie polecam jednak tej powieści tym, którzy do tej pory nie czytali Murakamiego. Może dlatego, że taką soczystą ucztę warto zostawić na później. A może też dlatego, że jest to późniejsza powieść genialnego Japończyka i najpierw warto zapoznać się z tymi wczesniejszymi.
Najlepsza powieść Murakamiego i zarazem jedna z moich ulubionych powieści w ogóle. Podobała mi się z wielu względów. Po pierwsze: główny bohater. Typowy dla Murakamiego: pozbawiony charakteru i ambicji, żyjący we własnym świecie wewnetrznym. Ale Toru Okada nie pozostaje bierny, próbuje wyjść poza siebie. Nie przechodzi obojętnie obok faktu, że żona go zostawiła, próbuje ją...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJeżeli jest jakaś powieść, która zasługuje na miejsce wśród lektur szkolnych to na pewno jest to "Lalka" Bolesława Prusa. Jest ona także dowodem, że Bolesław Prus należy do najbardziej niedocenianych polskich pisarzy i został niesłusznie "przykryty" przez Henryka Sienkiewicza.
Jeżeli jest jakaś powieść, która zasługuje na miejsce wśród lektur szkolnych to na pewno jest to "Lalka" Bolesława Prusa. Jest ona także dowodem, że Bolesław Prus należy do najbardziej niedocenianych polskich pisarzy i został niesłusznie "przykryty" przez Henryka Sienkiewicza.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
""Chcę iść do domu." Słowa te przyszły Masako na myśl w chwili, gdy dotarł do niej zapach produkowanej żywności. Nie wiedziała dokładnie do jakiego domu - z pewnością nie do tego, który dopiero co opuściła. Dlaczego nie miała ochoty tam wracać? I dokąd chciała pójść? Czuła się zagubiona."
Słowa drugiego akapitu powieści japońskiej pisarki Natsuo Kirino mogłyby dotyczyć nie tylko Masako ale także pozostałych trzech bohaterek "Ostatecznego Wyjścia": Yayoi, Yoshie i Kuniko. Wszystkie cztery pracują razem na nocnej zmianie w fabryce gotowych zestawów obiadowych. Praca jest bardzo ciężka i upokarzająca, ale one pracują tam z konieczności, po to by utrzymać dom, do którego wracają równie niechętnie jak jadą do pracy. Yayoi jest od dawna bita i upokarzana przez męża. W końcu doprowadzona do ostateczności zabija go. Następnie z pomocą Masako, Yoshie i Kuniko pozbywa się zwłok. Niestety to wcale nie koniec ale początek ich kłopotów a każda z nich będzie musiała znaleźć "ostateczne wyjście" nie tylko od problemów z związanych z morderstwem ale także od swojej ponurej egzystencji.
Książkę tą polecam przede wszystkim miłośnikom Japonii. Zobaczą oni bowiem Kraj Kwitnącej Wiśni z innej, bardzo często przemilczanej strony. Natsuo Kirino nie oszczędza swojej ojczyzny. Z drobnymi szczegółami opisuje szarość japońskich blokowisk i ciasnotę mieszkań. Przede wszystkim jednak drobiazgowo opisuje ponurą wegetację swoich bohaterek. Masako i jej koleżanki prowadzą życie na granicy wegetacji i piekła. Doprowadzone do ostateczności dopuszczają się czynów, których nie można pochwalać, ale też nie da się potępiać. Granice tego co jest dobre a co złe rozmywają się.
Trudno powiedzieć, żeby powieść czytało się z przyjemnością z racji tego, że opisuje niezbyt przyjemne sytuacji i miejsca. Aczkolwiek jest to wciągająca lektura pozostawiajaca po sobie duże wrażenie.
Dodam jeszcze, że nie jest to bynajmniej powieść tylko dla kobiet. Chciałbym, żeby facetów nie odstraszała informacja o "perwersyjnym feminizmie" umieszczona z tyłu okładki :).
""Chcę iść do domu." Słowa te przyszły Masako na myśl w chwili, gdy dotarł do niej zapach produkowanej żywności. Nie wiedziała dokładnie do jakiego domu - z pewnością nie do tego, który dopiero co opuściła. Dlaczego nie miała ochoty tam wracać? I dokąd chciała pójść? Czuła się zagubiona."
Słowa drugiego akapitu powieści japońskiej pisarki Natsuo Kirino mogłyby dotyczyć nie...
Chwyciłem za tę książkę bo byłem wtedy (i nadal zresztą jestem) żarliwym japonofilem. Ponadto do przeczytania skłoniła mnie też informacja na odwrocie książki, że powieść ta swoją atmosferą przywołuje filmy Davida Lyncha, których parę miałem okazje obejrzeć. Jest to chyba najbardziej trafny opis esencji tej książki. Co mogę natomiast powiedzieć tym, którzy nie widzieli "Zagubionej Autostrady" czy "Mulholland Drive"? Czego mogą się spodziewać?
Przede wszystkim fabuły, którą bardzo ciężko opisać słowami. Jakiekolwiek określenia typu: "absurd" czy "surrealizm" wydają mi się niewystarczające albo nie trafiające w samo sedno. Jest to cos co bardziej sie czuje niż rozumie.
Główny bohater, Boku dostaje od swojego dawno niewidzianego przyjaciela imieniem Szczur kartkę pocztową przedstawiającą owce na pastwisku. Jedna z tych owiec ma na grzbiecie znamię w kształcie gwiazdy. Wkrótce bohater dostaje od tajemniczego człowieka zlecenie odnalezienia owcy. Mając za pomoc modelkę z pięknymi uszami podejmuje sie tego zadania.
W tej powieści nic nie jest takie jakie się wydaje. Każdy bohater nie pokazuje swojej twarzy a sam Boku zdaje się być człowiekiem pozbawionym jakiejkolwiek osobowości. Również sytuacje do jakich dochodzi oraz odwiedzane miejsca zdają się nie odkrywać swojego prawdziwego charakteru oraz mieć drugie oblicze.
Murakami w pierwszym tomie swojej ostatniej powieści "1Q84" cytuje Chechowa: "Zadaniem pisarza jest stawiać pytania a nie udzielać odpowiedzi." Praktycznie rzecz biorąc zdaje się to być mottem japońskiego pisarza, które stosuje w prawie wszystkich swoich dziełach. Dlatego w "Przygodzie z Owcą" pytania się mnożą z każdym rozdziałem. Ale czy zostanie postawiona choć jedna odpowiedź to już zostawiam samemu czytelnikowi.
Chwyciłem za tę książkę bo byłem wtedy (i nadal zresztą jestem) żarliwym japonofilem. Ponadto do przeczytania skłoniła mnie też informacja na odwrocie książki, że powieść ta swoją atmosferą przywołuje filmy Davida Lyncha, których parę miałem okazje obejrzeć. Jest to chyba najbardziej trafny opis esencji tej książki. Co mogę natomiast powiedzieć tym, którzy nie widzieli...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Najbardziej osobiste opowiadanie Hemingwaya będące ukoronowanie jego życia i twórczości.
"Ciągnijcie ręce, trzymajcie mnie nogi, wytrwaj głowo, nigdy nie zawodziłaś!!!!"
To nie był krzyk Santiago, ale rozpaczliwy krzyk samego Hemingway do własnego ciała. W pewnym momencie ręce przestały ciągnąć, nogi trzymać a głowa zaczęła zawodzić.
Najbardziej osobiste opowiadanie Hemingwaya będące ukoronowanie jego życia i twórczości.
"Ciągnijcie ręce, trzymajcie mnie nogi, wytrwaj głowo, nigdy nie zawodziłaś!!!!"
To nie był krzyk Santiago, ale rozpaczliwy krzyk samego Hemingway do własnego ciała. W pewnym momencie ręce przestały ciągnąć, nogi trzymać a głowa zaczęła zawodzić.
2014-09-02
Niniejszy tom zawiera cztery opowiadania Josepha Conrada.
TAJFUN
Dowódca załogi parowca na Morzu Południowochińskim kapitan McWhirr sprawia wrażenie osoby kompletnie nijakiej. Wydaje się być pozbawiony charakteru a momentami denerwuje swoją nadmierną rzeczowością. Zresztą nie tylko czytelnika ale także członków swojej załogi. Jednak kiedy nadejdzie huragan pokaże on ile jest wart. W tym opowiadaniu Conrad jak zwykle stawia ludzi w sytuacji ekstremalnej. Pokazuje, że prawdziwe męstwo nie musi głośno dawać znać o swoim istnieniu. Może być ciche, rzeczowe i pozbawione jakiejkolwiek charyzmy. Jednak przez to pozostaje niezauważone i w efekcie niedocenione.
AMY FOSTER
Dla mieszkańców angielskiej wioski wyrzucony na brzeg młody rozbitek jest niczym więcej jak tylko intruzem. Wywołuje strach, momentami wręcz panikę a co za tym idzie wrogość. Zostaje w końcu udzielona mu pomoc, pochodzący ze środkowej Europy chłopak zamieszkuje w obcej społeczności jednak różnice kulturowe nie przestają być głównym wyznacznikiem stosunków między przybyszem a mieszkańcami wioski. To na wpół autobiograficzne opowiadanie Conrada pokazywało problem samotności jednostki wśród obcego społeczeństwa. Było także odzwierciedleniem alienacji samego autora, który pomimo przyjęcia angielskiego obywatelstwa oraz pisania w języku angielskim nie zapomniał o własnych korzeniach i nie do końca zasymilował się z angielskim społeczeństwem.
FALK
Wspomnienie kapitana barki o perypetiach jakie go spotkały kiedy po raz pierwszy w pewnym wschodnioazjatyckim porcie objął dowództwo na statku. We wspomnieniach tych poza brzmiącymi komicznie problemami z załogą pojawia się postać tajemniczego Falka, kapitana jedynego w porcie statku holowniczego. Okazuje się być on szaleńczo zakochany w siostrzenicy kapitana jednego z parowców. Kiedy idzie do niego ubiegać się o jej rękę wyznaje ponurą prawdę o sobie, która zmienia nie tylko sposób postrzegania Falka przez pozostałych bohaterów ale także sposób narracji dzieła. W opowiadaniu, które zaczęło się jako opowiastka humorystyczna zaczynają się pojawiać charakterystyczne dla Conrada motywy: postawienie człowieka w sytuacji skrajnej, sposób radzenia sobie z nią oraz pytanie: do czego jest zdolny człowiek by przetrwać.
JUTRO
"Jutro możemy być szczęśliwi" jak śpiewał zespół Raz Dwa Trzy. Każdy z nas nieraz pewnie wierzył w magiczną moc jutrzejszego dnia. Jutro będzie lepiej, jutro los się odmieni, od jutra będę lepszym człowiekiem. Dla starego kapitana Hegberda to słowo też ma szczególne znaczenie. Oczekuje on bowiem powrotu swojego syna z morza. Nie ma o nim żadnych informacji ale wie dokładnie kiedy on przyjedzie: jutro. W końcu syn przyjeżdża odwiedzić ojca, ten jednak go nie poznaje. Ostatnie opowiadanie jest świetnym studium zdziwaczenia, które wynika z braku chęci pogodzenia się z rzeczywistością oraz izolacji od społeczeństwa. Pokazuje stan człowieka, który wykreował sobie ułudne "jutro" by uciec od gorzkiego "dziś".
We wszystkich opowiadaniach Joseph Conrad pokazuje swój geniusz w pokazywaniu ludzkich charakterów co jest najbardziej widoczne w opowiadaniu "Falk". W żadnej innym dziele nie przeczytałem takiej wspaniałej charakterystyki postaci głównego bohatera. Pozostałe opowiadania choć pozbawione są tak spektakularnych opisów to nie są pozbawione prawdziwych krwistych bohaterów. W każdym opowiadaniu mamy do czynienia z konfliktem charakterów: opanowanego z nerwowym, otwartego i żywiołowego z powściągliwym czy szalonego z rozsądnym. Konflikty te determinują postępowania głównych bohaterów i dają im szansę na zmianę swojej osobowości. Jednak czy z tej szansy skorzystali (bądź poradzili sobie), to Conrad pozostawia tę kwestię otwartą.
Niniejszy tom zawiera cztery opowiadania Josepha Conrada.
TAJFUN
Dowódca załogi parowca na Morzu Południowochińskim kapitan McWhirr sprawia wrażenie osoby kompletnie nijakiej. Wydaje się być pozbawiony charakteru a momentami denerwuje swoją nadmierną rzeczowością. Zresztą nie tylko czytelnika ale także członków swojej załogi. Jednak kiedy nadejdzie huragan pokaże on ile...
Drodzy czytelnicy!
Mamy tu zbiór sześciu całkiem zgrabnie napisanych opowiadań. Przyjrzyjmy się im trochę bliżej.
"UFO ląduje w Kushiro" zaczyna się jak typowa długa powieść Murakamiego. Mamy mężczyznę dopiero co porzuconego przez żonę, który zdaje się tym faktem zbytnio nie przejmować. Następnie przechodzimy do "Krajobrazu z żelazkiem" w którym towarzyszymy parze młodych ludzi oraz dziwnemu, starszemu panu w rozpalaniu ogniska na plaży. Przechodzimy dalej do tytułowego opowiadania "Wszystkie boże dzieci tańczą" gdzie pewien młody człowiek będzie się nam zwierzał ze swoich prób nawiązania kontaktu z ojcem. Stamtąd pojedziemy do "Tajlandii" a potem zobaczymy jak "Pan Żaba ratuje Tokio" by w końcu, po może i krótkiej ale ciekawej i obfitej w doznania podróży będą czekały na nas "Ciastka z miodem".
Opowiadania dzieją się w różnych miejscach na świecie, mają kompletnie różnych bohaterów i dochodzi w nich do różnych sytuacji ale tak naprawdę wszystkie mają ten sam wątek: trzęsienie ziemi w Kobe w 1995 roku, które kosztowało ponad 6000 istnień a samego Murakamiego skłoniło (tak jak atak gazowy na tokijskie metro) do ponownego przeprowadzenia się ze Stanów Zjednoczonych do Japonii.
Murakami w tym małym tomiku opowiadań przedstawił całą galerię postaw Japończyków wobec trzęsienia. Od wielkiego zmartwienia aż po krańcową obojętność. Jedni w Kobe zostawili bliskich lub wrogów, drugich nie obchodzi nawet artykuł w gazecie na ten temat.
Tak naprawdę "Wszystkie boże dzieci tańczą" przypomina bardziej wielowątkową sześcio-rozdziałową powieść niż zbiór niepowiązanych ze sobą opowiadań. I jest to powieść, która nie zawsze czyta się przyjemnie, gdyż niektóre "rozdziały" mogą zniesmaczyć swoim naturalizmem to jednak zostawiają duże wrażenie.
Drodzy czytelnicy!
Mamy tu zbiór sześciu całkiem zgrabnie napisanych opowiadań. Przyjrzyjmy się im trochę bliżej.
"UFO ląduje w Kushiro" zaczyna się jak typowa długa powieść Murakamiego. Mamy mężczyznę dopiero co porzuconego przez żonę, który zdaje się tym faktem zbytnio nie przejmować. Następnie przechodzimy do "Krajobrazu z żelazkiem" w którym towarzyszymy parze młodych...
2011-08-14
O czym jest to powieść? Nasuwająca się udzielona przed przeczytaniem odpowiedź, że o rasizmie, kwestiach rasowych, nietolerancji itp. okazuje się niewystarczająca po skończeniu ostatniej strony.
"Zabić drozda" pokazuje nam świat widziany oczami małego dziecka, dziewczynki nazywanej przez wszystkich Smykiem. Obserwuje ona małe miasteczko Maycomb, w którym mieszka wraz ze starszym bratem Jemem oraz wychowującym je samotnie ojcem Atticusem. Jej codzienność, tak jak zresztą całego miasteczka, jest radosna, powolna i niczym nie zmącona. Wszystko się zmienia, kiedy Atticus decyduje się bronić czarnoskórego mężczyzny oskarżonego o gwałt.
Powieść Harper Lee jest opowieścią o dojrzewaniu. Smyk obserwuje wszystko swoim dziecięcym, niewinnym spojrzeniem. Wielu rzeczy nie rozumie bądź nie dostrzega ale z czasem dzięki mądrości swojego ojca nauczy się wielu rzeczy. Nie tylko ona ale także dla pozostałych mieszkańców miasteczka wydarzenia jakie się wydarzą będą lekcją.
"Zabić drozda" jest też powieścią o tolerancji i zrozumieniu. Bynamniej nie tylko na tle rasowym. W małym miasteczku wszyscy ludzie się znają a rzeczywistość wydaje się schematyczna i przewidywalna. Ludzie jednak lubią ten porządek i są niechętni wobec wszystkiego co od niego odbiega. Ich reakcje dalekie są od poprawnych jednak Smyk, a wraz z nią czytelnik, pobiera od ojca długie lekcje szacunku dla drugiego człowieka nawet wtedy kiedy zachowuje się on wobec nas w nieprzyjemny sposób albo robi rzeczy, które sa dla nas nie do zaakceptowania. Nauczenie się, że nic nie jest czarno-białe nie jest jednak łatwe bynamniej nie tylko dla Smyka.
Książka ta zawiera wiele wątków i niemożliwością jest stwierdzić, który jest najważniejszy, gdyż żaden nie jest centrum powieści. Przesłanie jej jest złożone a w celu jego zrozumienia trzeba wejść trochę w skórę dziecka. Spojrzeć na świat niewinnymi oczami i umieć dostrzec największą mądrość w prostych słowach. Dlatego Harper Lee uczyniła narratorka swojej powieści dziecko. Gdyż wiedziała, że dorośli na ogól zatracają w sobie umiejętność docenia prostych słów i znaczeń. Dlatego nie ma tu żadnych górnolotnych przemówień ani oryginalnych sentencji. Nie są potrzebne, jeśli zaczniemy doceniać prostotę przekazu.
Tym co czyni tą powieść godną przeczytania, poza jej przesłaniem, to drobiazgowe ukazanie małej miejscowości na południu Stanów Zjednoczonych oraz jej mieszkańców. Ludzie wykonują codziennie te same czynności, jedni się rodzą, inni umierają, gdzieś wybucha pożar ale to wszystko nie jest w stanie zakłócić błogiej monotonii. Choć Maycomb nie jest nadzwyczaj piękne a życie w nim nie należy do łatwych, każdy czytelnik "Zabić drozda" będzie chciał choć raz na dłuższą chwilę sie tam znaleźć.
O czym jest to powieść? Nasuwająca się udzielona przed przeczytaniem odpowiedź, że o rasizmie, kwestiach rasowych, nietolerancji itp. okazuje się niewystarczająca po skończeniu ostatniej strony.
"Zabić drozda" pokazuje nam świat widziany oczami małego dziecka, dziewczynki nazywanej przez wszystkich Smykiem. Obserwuje ona małe miasteczko Maycomb, w którym mieszka wraz ze...
Kiedy zobaczyłem tę powieść na półce w księgarni, to będąc jeszcze trochę rozczarowany "Kafką nad morzem" podszedłem do niej z wielką rezerwą. Zwiększyła się ona jeszcze kiedy przeczytałem streszczenie książki z tyłu okładki. Jakiś młody facet i jakaś piękna płatna zabójczyni? Przyznaje, że zalatywało mi to tandetą. Jednak kiedy zobaczyłem tę powieść w bibliotece musiałem ją wypożyczyć i przeczytać zapomniawszy całkowicie o swoich uprzedzeniach. Nigdy jeszcze nie doznałem tak pozytywnego zaskoczenia.
Murakami znowu bawi się w prowadzenie dwóch równoległych, na pozór nie mających ze sobą nic wspólnego wątków. W jednym mamy do czynienia z młodą kobieta instruktorką fitness Aoamame, która dorabia jako płatna zabójczyni. W drugim z młodym nauczycielem matematyki Tengo, który, pomagając znajomemu w szukaniu prac na konkurs literacki, odkrywa nieoszlifowany diament pisarski. Obydwa wątki stopniowo zbliżają się do siebie pozostawiając jednak wciąż wiele pytań.
Jest to jak dotąd najobszerniejsze dzieło Murakamiego, więc akcja nie spieszy się, aczkolwiek nie doznaje przy tym ani jednej chwili nudy. W I tomie tej powieści nie ma żadnego zbędnego wątku, żadnego niepotrzebnego zdania. Mimo wielu opisów, dygresji oraz braku nagłych zwrotów akcji czyta się powieść z zapartym tchem.
Przede mną jeszcze dwa tomy do przeczytania. Jestem bardzo ciekaw co przyniosą dalsze strony oraz jak potoczą się dalsze losy Aomame i Tengo. Murakami zostawił swoich czytelników wielkiej niepewności. Porównując czytanie do jedzenia, powiem, że spodziewałem się po nim sytego ale bardzo mało treściwego obiadu. Dostałem jednak wyborne pierwsze danie i nie mogę się doczekać dalszego ciągu uczty.
Kiedy zobaczyłem tę powieść na półce w księgarni, to będąc jeszcze trochę rozczarowany "Kafką nad morzem" podszedłem do niej z wielką rezerwą. Zwiększyła się ona jeszcze kiedy przeczytałem streszczenie książki z tyłu okładki. Jakiś młody facet i jakaś piękna płatna zabójczyni? Przyznaje, że zalatywało mi to tandetą. Jednak kiedy zobaczyłem tę powieść w bibliotece musiałem...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to