-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus9
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz3
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
Biblioteczka
2019-12-16
2019-11-18
2019-10-16
Tak pisać o przyrodzie i łowach potrafi nie tylko Hemingway. Dlaczego więc go lubię? Za metalowy kubek napełniony whisky z wodą z manierki? Za dystans do wszystkiego? Za zazdrość, którą potrafi w imię przyjaźni wywalić z głowy? Za brak odgrywania "wielkiego białego myśliwego"?
Po prostu - za wszystko.
p.s. To kolejny mój "półkownik" - 11 lat w szafie, plus przeprowadzka...
Tak pisać o przyrodzie i łowach potrafi nie tylko Hemingway. Dlaczego więc go lubię? Za metalowy kubek napełniony whisky z wodą z manierki? Za dystans do wszystkiego? Za zazdrość, którą potrafi w imię przyjaźni wywalić z głowy? Za brak odgrywania "wielkiego białego myśliwego"?
Po prostu - za wszystko.
p.s. To kolejny mój "półkownik" - 11 lat w szafie, plus...
2019-09-16
No cóż. Klasyka, którą trzeba znać, nawet jeżeli jej się nie przerabiało w szkole. Film to zdecydowanie za mało (poza tym filmowy Parys, fu....), mimo kasy stojącej za Petersenem.
W tym wydaniu największym problemem dla Czytelnika stać się może archaizm przekładu pijara Franciszka Dmochowskiego. To w końcu przełom osiemnastego i dziewiętnastego wieku. U mnie oswojenie nastąpiło po kilkudziesięciu stronach, może też dlatego, że wtedy właśnie akcja raźniej ruszyła. Pierwszy raz spotkałem się z książką, w której jest ponad półtora tysiąca przypisów. Niekiedy niepotrzebnych, w każdej księdze powtarza się na przykłada wyjaśnienie, co to paiż czy jak inaczej nazywamy Apollona.
Niemniej "Iliada" to arcydzieło. Motywy ludzkie przy sile bogów i ich możliwości, chęci do matactw, kręcenia, zmian sojuszy i odwracania się od wielbiących - nic doprawdy nie znaczą. Zarówno Trojanie jak i Grecy to przysłowiowe ziarnka piasku. A wszystko przez Afrodytę i jej chęć wygrania konkursu ;). Czyli wszystko przez kobitę :D
No cóż. Klasyka, którą trzeba znać, nawet jeżeli jej się nie przerabiało w szkole. Film to zdecydowanie za mało (poza tym filmowy Parys, fu....), mimo kasy stojącej za Petersenem.
W tym wydaniu największym problemem dla Czytelnika stać się może archaizm przekładu pijara Franciszka Dmochowskiego. To w końcu przełom osiemnastego i dziewiętnastego wieku. U mnie oswojenie...
2019-08-19
Niby prosta sprawa, pamiętamy z podstawówki, że wyprawa Ferdynanda Magellana opłynęła jako pierwsza świat, on sam zginął po drodze na wyspach Pacyfiku, ale reszta jest milczeniem, jak mawiał klasyk. W sumie źródeł pisanych za dużo nie ma, to w końcu szesnasty wiek. Na szczęście w wyprawie brało udział dwóch śmiałków, którzy postanowili dodatkowo prowadzić dzienniki podróży - Antonio Pigafetta i Gines de Mafra. Obie wersje znacznie się różnią od siebie, na co autor zwraca uwagę. Pigafetta był wpatrzony w Magellana jak w króla, nie znajdziemy w jego pismach śladu krytyki kapitana. Za to zawdzięczamy mu piękne opisy zwyczajów napotykanych ludów, ich pożywienia i życia rodzinnego.
I to właśnie z zapisków Pigafetty autor najwięcej korzysta. Ale książka nie jest przecież żywcem przepisanym pamiętnikiem, o nie. Moim zdaniem autor wspaniale oddał klimat epoki wielkich wypraw, ich zagrożeń i spodziewanych zysków. Dowiedzieć się możemy o życiu zwykłych marynarzy, historii na przykład walki ze szkorbutem czy o średniowiecznej chińskiej Flocie Skarbów.
Bardzo dziękuję za polecenie tej książki, którą oczywiście polecam bardzo gorąco wszystkim wielbicielom literatury podróżniczej.
Niby prosta sprawa, pamiętamy z podstawówki, że wyprawa Ferdynanda Magellana opłynęła jako pierwsza świat, on sam zginął po drodze na wyspach Pacyfiku, ale reszta jest milczeniem, jak mawiał klasyk. W sumie źródeł pisanych za dużo nie ma, to w końcu szesnasty wiek. Na szczęście w wyprawie brało udział dwóch śmiałków, którzy postanowili dodatkowo prowadzić dzienniki podróży...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-08-13
Całą książkę próbowałem zrozumieć, co powoduje ludźmi pchającymi się w takie miejsce jak K2... O ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć tych, co chcą to zrobić w pojedynkę, o tyle za Chiny Ludowe nie rozumiem wielkich komercyjnych "ekspedycji". Oczywiście, żartuję. Kasa, misiu, kasa. I w imię tej kasy... Ech...
Książka jest kroniką zdobywania drugiego co do wysokości szczytu Ziemi latem 2008 roku. Jeden z autorów książki był tam, dotarł na szczyt i wrócił. Kim był? Szerpą, człowiekiem wysokich gór, opanowanym i racjonalnie myślącym.
Autorzy dokładnie wymieniają przyczyny katastrofy, która wydarzyła się w górach Karakorum. Oboje znają się na rzeczy, wiedzą, co należało zrobić, a czego nie.
Książka jest bardzo dobrze napisana, zawiera liczne wypowiedzi uczestników zdarzeń, również ich dalsze losy. Czytało się ją z przyjemnością, przerywaną od czasu do czasu smutkiem nad ludzką bezmyślnością i głupotą.
Bardzo gorąco polecam.
Całą książkę próbowałem zrozumieć, co powoduje ludźmi pchającymi się w takie miejsce jak K2... O ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć tych, co chcą to zrobić w pojedynkę, o tyle za Chiny Ludowe nie rozumiem wielkich komercyjnych "ekspedycji". Oczywiście, żartuję. Kasa, misiu, kasa. I w imię tej kasy... Ech...
Książka jest kroniką zdobywania drugiego co do wysokości szczytu...
2019-07-07
Pierwszy raz takie Wyzwanie. Przeczytać książkę, do której końmi by mnie nie zaciągnęli. Ostatnie erotyki, jakie czytałem to chyba były "Pamiętniki Fanny Hill" czy "Emmanuelle", jakoś w końcu podstawówki albo w liceum... A zresztą, jaki to erotyk. Erotyk ponoć może być i sztuką przez duże "S"...
Książka o niczym. Ot, sprośno-dekadenckie życie i marzenia senne studentki. Jakby powiedział mój śp. sąsiad, gdy w latach 90. zamiast "Snake Eatera" dostał film z Illoną Staller - "CHAMSKI PORNUS". I tyle. Treści tu nic, niby jakieś narkotyki, niby jakieś zabójstwa. Ale wszystko w tle. Z przodu seks pełen wulgaryzmów. A i tak tego seksu nie jest za dużo. No, ale ja się nie znam. Pani Grey powinna. Chyba.
Dwie gwiazdki. Jedna za odwagę pani Grey, że się nie bała popełnić takiego "dzieła". Druga, bo jednak zmęczyłem a nie śwignąłem w kąt po pierwszym rozdziale (mimo Wyzwania).
Odradzam. Rękami i nogami brońcie się przed tą książką.
Pierwszy raz takie Wyzwanie. Przeczytać książkę, do której końmi by mnie nie zaciągnęli. Ostatnie erotyki, jakie czytałem to chyba były "Pamiętniki Fanny Hill" czy "Emmanuelle", jakoś w końcu podstawówki albo w liceum... A zresztą, jaki to erotyk. Erotyk ponoć może być i sztuką przez duże "S"...
Książka o niczym. Ot, sprośno-dekadenckie życie i marzenia senne studentki....
2019-06-16
Tak proszę Państwa powinna wyglądać książka, którą pisze pasjonat i człowiek, który zna się na tym, co w niej umieszcza (co czasem w parze nie idzie).
Historia IRA opowiedziana przez Wawrzyńca Konarskiego to oczywiście historia Irlandii dwudziestego wieku, w którym co chwila wybuchały nadzieje na oswobodzenie kraju spod kilkusetletniej niewoli, nadzieje często gaszone jakże brutalnie przez sąsiadów zza Morza (nomen omen) Irlandzkiego.
Lektura to dla każdego, niekoniecznie trzeba znać wszystkie postacie ruchów niepodległościowych Zielonej Wyspy; autor w przystępny a jednocześnie rzeczowy sposób przedstawia poszczególne wydarzenia - od Powstania Wielkanocnego, poprzez okres walk z "Black and Tans", czasy wojny domowej, powolne kształtowanie się państwowości, okres II wojny światowej... I coraz bardziej dotyczący cywilów terror lat powojennych.
Autor stara się być obiektywny, wiadomo, ciężko, zwłaszcza przy konflikcie Eamona de Valery i Michaela Collinsa.
Książka wydana jest w roku 1991, co aż kusi o uaktualnienie. Panie Autorze, prosimy!!!
Przeczytać, koniecznie przeczytać. Gorąco polecam. Choć dostanie tej pozycji graniczy z cudem. Mi pożyczyła pewna dobra duszyczka ;)
Tak proszę Państwa powinna wyglądać książka, którą pisze pasjonat i człowiek, który zna się na tym, co w niej umieszcza (co czasem w parze nie idzie).
Historia IRA opowiedziana przez Wawrzyńca Konarskiego to oczywiście historia Irlandii dwudziestego wieku, w którym co chwila wybuchały nadzieje na oswobodzenie kraju spod kilkusetletniej niewoli, nadzieje często gaszone jakże...
2019-05-07
O nie. Zdecydowanie nie moja bajka. Lubię chaos, ale akurat nie w takim wykonaniu.
O nie. Zdecydowanie nie moja bajka. Lubię chaos, ale akurat nie w takim wykonaniu.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-11
Dawno, dawno temu, w latach 80. w telewizji leciał kilkuodcinkowy serial "Rycerze i rabusie". Widziałem z napisów początkowych, że był na podstawie prozy Józefa Hena, ale niestety, w okolicznych bibliotekach książki nie było.
Przypomniałem o niej sobie kilka lat temu, nabyłem i - niestety dopiero teraz - przeczytałem.
Dla mnie - pasjonata historii - te wydane krótko po moich urodzinach książeczki to cud-miód. Przygoda pełną gębą, zagadka kryminalna goni zagadkę. No i Jacek Dydyński. Wzór-konspekt zakapiora siedemnastowiecznego.
Autor we wstępie zaznacza, że wielki wpływ miała na niego lektura "Prawem i lewem" Łozińskiego. Polecam swoją drogą, ciekawe studium tamtych czasów.
I te rysunki... Jana Marcina Szancera nie trzeba nikomu rekomendować. Szkoda, że stworzył rysunki tylko do pierwszego tomu.
Bardzo gorąco polecam.
Dawno, dawno temu, w latach 80. w telewizji leciał kilkuodcinkowy serial "Rycerze i rabusie". Widziałem z napisów początkowych, że był na podstawie prozy Józefa Hena, ale niestety, w okolicznych bibliotekach książki nie było.
Przypomniałem o niej sobie kilka lat temu, nabyłem i - niestety dopiero teraz - przeczytałem.
Dla mnie - pasjonata historii - te wydane krótko po...
2019-04-17
2019-04-15
2019-03-17
Rewelacja.
Jedna z tych książek, o których choć słyszeć trzeba. Nie napiszę, że trzeba przeczytać, daleko mi od zapędów dyktatorskich. Niemniej szczerze i bardzo gorąco polecam przeczytać o roku życia Nicolasa Breugnon, sybaryty, sowizdrzała i wiecznego wesołka, który gdy trzeba, potrafi wiele a nawet więcej.
W książce znalazłem jedną z najpiękniej napisanych pochwał czytelnictwa.
Zaprawdę, rewelacja.
Rewelacja.
Jedna z tych książek, o których choć słyszeć trzeba. Nie napiszę, że trzeba przeczytać, daleko mi od zapędów dyktatorskich. Niemniej szczerze i bardzo gorąco polecam przeczytać o roku życia Nicolasa Breugnon, sybaryty, sowizdrzała i wiecznego wesołka, który gdy trzeba, potrafi wiele a nawet więcej.
W książce znalazłem jedną z najpiękniej napisanych pochwał...
2019-02-14
"Zdjęcie" - nawet ciekawa fabuła, na pograniczach gatunków.
"Naładowany" - byłoby nawet ciekawe, gdyby nie politpoprawność wyciekająca z każdej strony. Dobrzy, wspaniali Murzyni i źli szowinistyczni, biali świnio-maczo-mordercy cytując Rysię Siarzewską.
"Wniebowzięty" - dziwne, ciekawie się zaczynało, niestety zakończenie kiepskie.
"Deszcz" - typowy, sztampowy do bólu koniec świata.
Nie mówię, że jest źle. Spodziewałem się horroru przez "H". Po prostu nie dla mnie. Zdecydowanie nie dla mnie.
Książka nominowana do "Książki Roku 2018". Według mnie nie zasługuje. Chyba tylko z powodu daty wydania. I jeszcze w kategorii "horror".
"Zdjęcie" - nawet ciekawa fabuła, na pograniczach gatunków.
"Naładowany" - byłoby nawet ciekawe, gdyby nie politpoprawność wyciekająca z każdej strony. Dobrzy, wspaniali Murzyni i źli szowinistyczni, biali świnio-maczo-mordercy cytując Rysię Siarzewską.
"Wniebowzięty" - dziwne, ciekawie się zaczynało, niestety zakończenie kiepskie.
"Deszcz" - typowy, sztampowy do bólu...
2019-01-08
Sporo anegdot, dużo grubego języka i bardzo dużo wiadomości - dobrych i złych - o naszej gastronomii. Miejscami niesmaczna, miejscami wesoła. Ot, cała "Gastrobanda". Przeczytać można, zwłaszcza ja, który chodzę do restauracji raz na pięć - sześć lat. Albo i rzadziej.
Znalazłem jeden błąd - dla mnie osobiście poważny. "Podróże kulinarne Roberta Makłowicza" nie pojawiły się w TVP w 2008 roku. Było to dekadę wcześniej, albo lepiej.
Sporo anegdot, dużo grubego języka i bardzo dużo wiadomości - dobrych i złych - o naszej gastronomii. Miejscami niesmaczna, miejscami wesoła. Ot, cała "Gastrobanda". Przeczytać można, zwłaszcza ja, który chodzę do restauracji raz na pięć - sześć lat. Albo i rzadziej.
Znalazłem jeden błąd - dla mnie osobiście poważny. "Podróże kulinarne Roberta Makłowicza" nie pojawiły się w...
Rewelacja. Nie zawiodłem się na autorze. Kto jak kto, ale Komuda sceny batalistyczne potrafi przenosić na papier jakby to była relacja wprost z pola bitwy. I dwie wielkie indywidualności - major Sucharski i kapitan Dąbrowski. To trzeba przeczytać.
Bardzo gorąco polecam.
Rewelacja. Nie zawiodłem się na autorze. Kto jak kto, ale Komuda sceny batalistyczne potrafi przenosić na papier jakby to była relacja wprost z pola bitwy. I dwie wielkie indywidualności - major Sucharski i kapitan Dąbrowski. To trzeba przeczytać.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBardzo gorąco polecam.