-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2022-01-01
2021-09-18
2021-09-12
2020-12-06
2020-05-29
2019-08-13
Całą książkę próbowałem zrozumieć, co powoduje ludźmi pchającymi się w takie miejsce jak K2... O ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć tych, co chcą to zrobić w pojedynkę, o tyle za Chiny Ludowe nie rozumiem wielkich komercyjnych "ekspedycji". Oczywiście, żartuję. Kasa, misiu, kasa. I w imię tej kasy... Ech...
Książka jest kroniką zdobywania drugiego co do wysokości szczytu Ziemi latem 2008 roku. Jeden z autorów książki był tam, dotarł na szczyt i wrócił. Kim był? Szerpą, człowiekiem wysokich gór, opanowanym i racjonalnie myślącym.
Autorzy dokładnie wymieniają przyczyny katastrofy, która wydarzyła się w górach Karakorum. Oboje znają się na rzeczy, wiedzą, co należało zrobić, a czego nie.
Książka jest bardzo dobrze napisana, zawiera liczne wypowiedzi uczestników zdarzeń, również ich dalsze losy. Czytało się ją z przyjemnością, przerywaną od czasu do czasu smutkiem nad ludzką bezmyślnością i głupotą.
Bardzo gorąco polecam.
Całą książkę próbowałem zrozumieć, co powoduje ludźmi pchającymi się w takie miejsce jak K2... O ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć tych, co chcą to zrobić w pojedynkę, o tyle za Chiny Ludowe nie rozumiem wielkich komercyjnych "ekspedycji". Oczywiście, żartuję. Kasa, misiu, kasa. I w imię tej kasy... Ech...
Książka jest kroniką zdobywania drugiego co do wysokości szczytu...
2019-07-21
1998
Oj, jak ja lubię takie książki. Samotna wyprawa na północ Szwecji, bez GPSa, komórki, cordury, goreteksów, puchowych kurtek itp. Kiedy? A kilka miesięcy temu, w środku lata. Wspomnienia walą w tę atawistyczną część mojej duszy jak w szamański bęben Saamów. Fotografie? Oczywiście są - bardzo, ale to bardzo klimatyczne - wykonywane techniką fotografii otworkowej.
Cóż tu opisywać, trzeba samemu przeczytać.
Bardzo gorąco polecam. I czekam na następne. Ma człowiek talent.
Oj, jak ja lubię takie książki. Samotna wyprawa na północ Szwecji, bez GPSa, komórki, cordury, goreteksów, puchowych kurtek itp. Kiedy? A kilka miesięcy temu, w środku lata. Wspomnienia walą w tę atawistyczną część mojej duszy jak w szamański bęben Saamów. Fotografie? Oczywiście są - bardzo, ale to bardzo klimatyczne - wykonywane techniką fotografii otworkowej.
więcej Pokaż mimo toCóż tu...