Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nieźle. Zaskakujące. Chaotyczne wymaga uwagi. Niespodziewane. Fabuła prosta ale nieoczywista.

Nieźle. Zaskakujące. Chaotyczne wymaga uwagi. Niespodziewane. Fabuła prosta ale nieoczywista.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Kasztanowy ludzik” to bardzo dobry kryminał, trzymający do ostatnich stron w napięciu. Nie czytałam dużo kryminałów, ale robiąc odniesienie do seriali, których widziałam już trochę więcej, myślę, że to jedna z najważniejszych cech dobrego kryminału.

Już od pierwszych stron książki, wstrzymujesz oddech i z lekkim przerażeniem czytasz szczegółowy opis morderstwa. Najpierw z 1989 roku, a później współcześnie. Fabuła jest umiejscowiona właśnie w tej współczesnej rzeczywistości, jednak to pierwsze morderstwo będzie miało duże znaczenie dla całej książki.

Duńscy śledczy odnajdują zmasakrowane zwłoki młodej matki na jednym z parków zabaw dla dzieci. Obok niej odnaleziony został również nietypowy przedmiot – kasztanowy ludzik, który mógł tam pojawić się przypadkiem, jednak po szczegółowym zbadaniu, okazuje się jeszcze bardziej zawikłać w śledztwie. Odcisk palca, który pojawia się na figurce należy do uznanej za zmarłą córki pani minister od spraw społecznych, Rosy Hartung. To tylko pierwsze z zdarzeń, które rozpoczęło cały szereg wydarzeń i kolejnych morderstw. Śledczy Thulin i Hess mają przed sobą bardzo trudną sprawę, i wygląda na to, nie zbyt dużo wsparcia w komendzie policji.

Czytając “Kasztanowego ludzika” ma się wrażenie oglądania bardzo dobrze napisanego serialu. Wszystkie rozdziały zaczynają i kończą się tak, że chcesz czytać dalej i dowiedzieć się więcej. Przynoszą mnóstwo zwrotów akcji i trzymają w napięciu. Sama fabuła jest wielopoziomowa i dotyczy kilkunastu bohaterów. Cały czas dowiadujesz się czegoś nowego o każdym z nich, ale i równolegle o postępie w śledztwie. Książka wymaga dużej uwagi i skupienia, aby samemu móc uczestniczyć w rozwoju śledztwa i móc wyciągnąć wnioski. Poczucie niepokoju towarzyszy nam praktycznie non stop, i nie raz będziesz potrzebować przerwy od gęstych emocji i ilości wydarzeń.

Muszę przyznać, że całkowicie zaskoczyło mnie rozwiązanie tej historii. Miałam swoje typy, kto popełnia wszystkie zbrodnie, jednak takiego zakończenia się nie spodziewałam, przynajmniej w jakieś części.

Jedyny minus to był dla mnie wymiar książki. Nie ma to absolutnie nic wspólnego z jej fabułą, a gabarytami fizycznymi. To bardzo gruba książka, którą po prostu ciężko trzymało się w ręce. Ale wystarczyło przerzucić się na wersje elektroniczną, aby moje czytanie popłynęło bardzo szybko.

Podsumowując bardzo dobrze czytało mi się tę książkę. Jest idealna na długie jesienne i zimowe wieczory. Na pewno nie będziecie się przy niej nudzić, a i dostarczy Wam nie raz dreszczyku emocji.

“Kasztanowy ludzik” to bardzo dobry kryminał, trzymający do ostatnich stron w napięciu. Nie czytałam dużo kryminałów, ale robiąc odniesienie do seriali, których widziałam już trochę więcej, myślę, że to jedna z najważniejszych cech dobrego kryminału.

Już od pierwszych stron książki, wstrzymujesz oddech i z lekkim przerażeniem czytasz szczegółowy opis morderstwa. Najpierw z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam R.S. Grey. To autorka, której wszystkie książki chciałabym mieć na swojej półce. Miałam przyjemność przeczytać już z 10 jej książek, dlatego mogę z całą pewnością stwierdzić, że są coraz lepsze. Zaznaczam to, gdyż niestety “Z całego serca” to jedna z pierwszych książek, które wydała i nie do końca przypadła mi ona do gustu.

Trochę o fabule. W książce poznacie historię Abby Mae. Dziewczyny, która jest w trakcie powrotu do zdrowia po poważnej chorobie, gdy opuszcza szpital postanawia spełnić swoje marzenie i wyrusza w podróż. Nieoczekiwanie tuż przed jej startem poznaje Becka, który chce jej towarzyszyć. Para nieznajomych rusza w podróż, podczas której odwiedzają różne miejsca i poznają się lepiej. Jak to w romansach bywa, rodzi się między nimi uczucie, jednak życie nigdy nie jest zbyt proste, a więc i na nich czeka trochę komplikacji.

“Moim hobby było chorowanie. Pasjonowałam się czekaniem. Czekaniem na znak, że mogę odejść. Na nic innego nie było miejsca.”

“Z całego serca” to ciepła i chwytająca historia. Niestety jej bohaterzy, a szczególnie główna bohaterka jest bardzo niedojrzała i dziecinna. To sprawia, że cała książka trochę taka jest – infantylna. Oczywiście można to wytłumaczyć jej historią, i tym, że nie miała okazji wiele w życiu doświadczyć. Jednak ta naiwność bardzo mi przeszkadzała podczas czytania tej historii. To właśnie to sprawiło, że książka nie podobała mi się aż tak bardzo.

Nie mniej jednak to cały czas R. S. Grey. Autorka, która jest dla mnie królową komedii romantycznych. Zabawne, ciepłe i pełne miłości – takie są jej książki. Potrafią wciągnąć prostą historią i trzymać do końca z dużym zainteresowaniem. Mimo, że to po prostu miłosne historie. To właśnie ta autorka, nie raz sprawiała, że zarywałam noce i śmiałam się do łez. Mam wrażenie, że jej książki są takie jak ona sama. Wystarczy śledzić jej Instagram, żeby zauważyć jak kochana, ciepła i zabawna jest to osoba. Wiele z jej kolejnych książek ma starszych bohaterów, myślę, że właśnie dlatego potrafię się z nimi bardziej zidentyfikować, przez co czytanie ich sprawiło mi dużo więcej przyjemności.

“Serce mi waliło. Adrenalina płynęła w każdej żyle, a ja siedziałam tam, odkrywając, jak to jest żyć z całego serca.”

To o czym muszę wspomnieć to to jak pięknie wydana jest polska edycja. Wielkie brawa za to dla wydawnictwa Szósty Zmysł. Mam nadzieję, że książki tej autorki będą dalej kontynuowane, bo nic nie ucieszy mnie bardziej niż widok jej książek na mojej półce.

Polecam, jednak może trochę młodszej młodzieży.

Uwielbiam R.S. Grey. To autorka, której wszystkie książki chciałabym mieć na swojej półce. Miałam przyjemność przeczytać już z 10 jej książek, dlatego mogę z całą pewnością stwierdzić, że są coraz lepsze. Zaznaczam to, gdyż niestety “Z całego serca” to jedna z pierwszych książek, które wydała i nie do końca przypadła mi ona do gustu.

Trochę o fabule. W książce poznacie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdy latem 2016 roku włączyłam pierwszy odcinek serialu Stranger Things nie spodziewałam się tak wielkiego przeboju, który wg mnie wzniósł produkcje Netflixa na wyższy poziom.

Twórcy potrafili zawrzeć w nim wszystko czego fani sci-fi mogli oczekiwać, alternatywne światy, ludzie obdarzeni wyjątkowymi umiejętnościami, podejrzane eksperymenty rządowe, paczka wyjątkowych przyjaciół, która na swój geekowski sposób potrafi wyjaśnić niewyjaśnione i odnaleźć się w wyjątkowo wrogim świecie. Bardzo szybko wsiąkłam w mroczny, a jednocześnie bardzo barwny świat miasteczka Hawkins, który urzekał klimatem lat 80.

Dlatego też z wielkim zainteresowaniem sięgnąłam po książkę "Mroczne Umysły" Gwendy Bond, rozwijającą uniwersum Stranger Things. Przenosi nas ona w jeszcze wcześniejsze czasy końca lat '60, gdzie poznajemy historię rodziców jednej z kluczowych postaci.

Terry jest studentką, która by dorobić, postanawia zastąpić swoją przyjaciółkę w tajemniczym eksperymencie. W laboratorium poznaje innych, wyjątkowych uczestników programu, z którymi bardzo szybko łapie dobry kontakt i wspólnymi siłami próbują dociec, co tak na prawdę dzieje się w rządowej placówce i jakie zamiary wobec nich ma demoniczny dr Brenner.

Książka jest napisana w bardzo przystępny, lecz zbyt prosty wręcz sposób. Można po tym odnieść wrażenie, że jest skierowana do młodszych czytelników. Postaci są płaskie, bezbarwne, trudno się z nimi utożsamić i kibicować im w ich naiwnych działaniach. Wyjątkiem może być tu mechaniczka Alice, którą łatwo sobie wyobrazić oraz momentami polubić. Samej akcji jest bardzo mało i jest w dużym stopniu przewidywalna. Wydaję się jakby cała fabuła miała rozmiar jednego rozdziału. Brak pochłaniających opisów i zaskakujących zwrotów akcji.

Autorka próbuję mocno powielać schematy, które sprawdziły się w serialu Stranger Things takie jak liczne odniesienia do popkultury. Tu można zaliczyć na plus wspomnienie ważnych ówcześnie tematów, jak lądowanie na księżycu, czy wojna w Wietnamie, łatwiej dzięki temu odnaleźć się w tamtych czasach i zrozumieć nastroje społeczne. Niestety wiele tych mniej ważnych treści popkulturowych, które w serialu były świetnymi smaczkami - jak chociażby nawiązania do gry DnD, w książce robią wrażenie wtrąconych na siłę i mogłoby ich nie być - analogicznie odniesienia do Tolkiena i X-menów. Nie czułam tej "drużyny laboratorium". Zabrakło też mrocznej, horrorowej otoczki, która tak zagęszczała klimat serialu. Autorka „Mrocznych Umysłów” powinna zastosować się do rad swojej głównej bohaterki i po prostu „wejść głębiej” w temat.

Książkę czyta się niezwykle szybko i jest całkiem przyjemną odskocznią od szarej codzienności. Dlatego, mimo minusów, myślę, że warto po nią sięgnąć w oczekiwaniu na kolejny sezon serialu by chociaż na chwilę przenieść się w ulubiony świat Stranger Things.

Za możliwość przeczytania dziękuje portalowi czytampierwszy.pl

Gdy latem 2016 roku włączyłam pierwszy odcinek serialu Stranger Things nie spodziewałam się tak wielkiego przeboju, który wg mnie wzniósł produkcje Netflixa na wyższy poziom.

Twórcy potrafili zawrzeć w nim wszystko czego fani sci-fi mogli oczekiwać, alternatywne światy, ludzie obdarzeni wyjątkowymi umiejętnościami, podejrzane eksperymenty rządowe, paczka wyjątkowych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem ostatnią osobą, która będzie zniechęcać Cię do przeczytania jakiejkolwiek książki. Uważam, że każdy powinien czytać to, co sprawia mu przyjemność, a ocenianie czyjegoś wyboru, nie jest do końca w porządku. Dlatego długo wstrzymywałam się z publikacją tej recenzji.

Premiera książki “Prosty układ” odbyła się 3 kwietnia i nie chciałam nikogo zniechęcać do jej przeczytania. Jeśli opis przyciągnął Waszą uwagę i chcieliście ją przeczytać, to bez względu na czyjąś opinie, powinniście to zrobić. Jednak nie w porządku było by także polecanie książki, którą nawet samemu nie udało się skończyć.

Największą przeszkodą w czytaniu “Prostego układu” nie jest sama historia, a styl w jakim została napisana. Brzmi ona niczym kiepskie tłumaczenie, a przecież to polska autorka, która pisze pod pseudonimem. Mnóstwo zbędnych dialogów, które nic nie wnoszą w historie, przesadna ilość zdrobnień i używanie nadmiernej ilości potocznych słów, to rzeczy które najbardziej mnie irytowały.

Wielka szkoda, ponieważ naprawdę chciałam lubić tę historię. Kibicuje polskim autorom i wcale nie cieszy mnie fakt, że piszę taką recenzję. Nie mam zamiaru jednak się zniechęcać. Z chęcią dam jeszcze szansę K.A. Figaro, jeśli pojawi się kolejna jej książka, a i Was także do tego zachęcam. Być może teraz się nie udało, ale jest zawsze szansa, że z kolejną będzie lepiej.

Za możliwość przeczytania dziękuje portalowi czytampierwszy.pl

Jestem ostatnią osobą, która będzie zniechęcać Cię do przeczytania jakiejkolwiek książki. Uważam, że każdy powinien czytać to, co sprawia mu przyjemność, a ocenianie czyjegoś wyboru, nie jest do końca w porządku. Dlatego długo wstrzymywałam się z publikacją tej recenzji.

Premiera książki “Prosty układ” odbyła się 3 kwietnia i nie chciałam nikogo zniechęcać do jej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

“Drogi Evanie Hansenie” to książka, która powstała na podstawie musicalu o tym samym tytule. Interesujący pomysł, czy się jednak sprawdził? Nie będę długo trzymać w niepewności. Moim zdaniem, tak.

“Pozytywne nastawienie gwarantuje pozytywne doświadczenie.”

Historia opowiada o Evanie Hansenie, nieśmiałym, niezrozumianym i nie do końca mogącym odnaleźć się wśród rówieśników, chłopcu. Każdy dzień jest dla niego wyzwaniem. Podejmuje on próby, jednak często łatwo się zniechęca. Wizyty u terapeuty są dla niego utrapieniem. To właśnie on zachęca Evana do pisania do siebie pozytywnych listów. Zadanie to obraca całe jego życie w całkiem nieoczekiwanym kierunku. Z pozoru dobrym, a tak naprawdę bardzo tragicznym. Jeden z jego listów trafia bowiem w ręce Connora, szkolnego buntownika, który niedługo po tym popełnia samobójstwo. Znaleziony przy nim list Evana, pozwala wierzyć jego najbliższym, że byli oni najlepszymi przyjaciółmi. Teraz chcą oni poznać Evana i przez to, być może zrozumieć dlaczego Connor zdecydował się na tak dramatyczny krok. Prawda jest jednak taka, że nigdy nie byli oni nawet dobrymi znajomymi.

“Czasami bardzo długo o czymś marzymy, aż w końcu się poddajemy i porzucamy nadzieję. I właśnie wtedy marzenie nagle się spełnia.”

Fabuła książki skupia się przede wszystkim na głównym bohaterze i pokazuje jak szybko, z pozoru małe, nikogo niekrzywdzące kłamstwo może urosnąć w niebezpieczny sposób. Jak nić, po nice zawiązuje pętle. Przy tym pokazuje dokładnie, że tragedii można było uniknąć.

Gdy sama zaczynałam tę książkę, obawiałam się, że może być mocno depresyjna. Nie zawsze mamy ochotę wkraczać w tę strefę swoich emocji. Miło się jednak rozczarowałam, ponieważ książka przedstawia sprawę samobójstwa w bardzo, można rzecz “przystępny” sposób. Chociaż temat jest dramatyczny, nie jest ona przesadnie smutna, ani nie przedstawia traumatycznych wydarzeń. Dlatego bez obaw poleciłabym książkę nawet młodszej młodzieży.

“Może pewnego dnia jakiś inny chłopak albo dziewczyna stanie w tym samym miejscu i zapatrzy się w drzewa. Może będzie się czuć równie samotnie i pomyśli, że z góry świat na pewno wygląda inaczej. Jakoś lepiej. Zacznie się wspinać, gałąź po gałęzi, nawet kiedy mieć wrażenie, że nie ma na czym oprzeć stopy. Nawet jeśli wszystko będzie wydawać się beznadziejne, nawet kiedy wszystko będzie mówić, że nie warto się trzymać. Może tym razem nie puści. Może zaciśnie dłonie na gałęzi i ruszy dalej.”

“Drogi Evanie Hansenie” daje do myślenia i zmusza do refleksji. Można się zastanawiać, jak samemu zachowało by się w takiej sytuacji. Może ona także otworzyć oczy na kogoś cierpiącego w naszym otoczeniu, który po prostu bardzo dobrze to ukrywa. Zapatrzenie tylko na własne sprawy i problemy, brak chęci zrozumienia czy podania pomocnej dłoni to moim zdaniem najtragiczniejsze grzechy bohaterów tej książki.

Warto jeszcze raz wspomnieć, że historia powstała na podstawie musicalu. Wydaje się, że jest to mało doceniana forma sztuki, którą warto przedstawiać dla szerszego grona, tym bardziej młodzieży. Ta książka daje taką możliwość, ponieważ być może zainspiruje kogoś do obejrzenia oryginalnego przedstawienia. Ja na pewno czuję się zaciekawiona.

Przeczytaj darmowy fragment i zamów: http://bit.ly/2AXQ43q

Za możliwość przeczytania dziękuje portalowi czytampierwszy.pl

“Drogi Evanie Hansenie” to książka, która powstała na podstawie musicalu o tym samym tytule. Interesujący pomysł, czy się jednak sprawdził? Nie będę długo trzymać w niepewności. Moim zdaniem, tak.

“Pozytywne nastawienie gwarantuje pozytywne doświadczenie.”

Historia opowiada o Evanie Hansenie, nieśmiałym, niezrozumianym i nie do końca mogącym odnaleźć się wśród...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka “Wigilia Dnia Zmarłych” Filipa Zająca przyciągnęła moją uwagę już samym opisem. Historia od początku zapowiadała się jako mieszanina kilku gatunków: współczesności, fantastyki i romansu. Nic nie mogło mnie jednak przygotować na to jak potoczyła się ta historia.

Główny bohater Oskar poznaje trójkę osób w barze, którym wcześniej przyglądał się z zainteresowaniem. Nowi znajomi wydają mu się intrygujący i wnoszą w jego szare, zwykłe życie dużo barw i zaskakujących sytuacji. Szczególnie jedna z pań, Berenice, którą Oskar jest wyjątkowo zafascynowany. Historia przybiera całkiem nowego kierunku, kiedy Berenice zaprasza go na bal przebierańców w Halloween, który zmieni ich wszystkich życie na zawsze, i uzmysłowi Oskarowi jak nie wiele wiedział na temat swoich nowych przyjaciół.

Spotkanie z tą książką było dla mnie nowym i ciekawym przeżyciem. Na co dzień nie czytam tego typu powieści, chociaż romans nie jest mi obcy, to jest on tylko niewielkim fragmentem całej historii. Fabuła skupia się bardziej na niezwykłych rozmowach, które toczą się podczas szaleńczej zabawy, ale i groźnych przypadków, które spotykają bohaterów, aż do zdumiewającego balu.

“Z NIĄ KAŻDY PORANEK JEST ZWYCIĘSTWEM, BEZ NIEJ: KOLEJNYM ZWYKŁYM WIDOKIEM, JAKICH BĘDZIE JESZCZE NIEZLICZENIE WIELE.”

Tak jak wspomniałam, w książce jest wiele wątków filozoficznych, których ja osobiście fanką nie jestem. Były one jednak przedstawione w dość prosty sposób, który sprawił, że czytanie nie było męczące, a niektóre aspekty na temat życia i śmierci intrygowały i podsycały historię, do samego końca nie wyjaśniając do czego zmierza.

Muszę przyznać, że zakończenie mocno mnie zaskoczyło. Czytając rozdział po rozdziale nie spodziewałam się, gdzie mnie to zaprowadzi. Z pozoru zwykłe spotkania z nowo poznanymi ludźmi, ich rozmowy i zachowania nabierają sensu dopiero pod koniec. Chociaż też nie do końca, ponieważ jest to tylko pierwsza część historii, a przynajmniej nie wyobrażam sobie, aby nie było jej kontynuacji.

“TRZEBA BYĆ BIEDNYM, BY MARZYĆ O BOGACTWIE. TRZEBA UMIERAĆ, BY MARZYĆ O ŻYCIU. OD MARZEŃ JUŻ NIEDALEKO DO TWORZENIA PLANÓW. OD PLANÓW DO DZIAŁANIA. OD DZIAŁANIA DO ZISZCZENIA.”

Warto zwrócić uwagę na graficzną oprawę książki wykonaną przez Rafała Klausa, a jest ona po prostu genialna. Nie chodzi tu tylko o okładkę, ale i fantastyczne ilustracje, które znajdziecie w wielu miejscach książki. To zdecydowany atrybut tej historii, który oprócz opisów pomaga stworzyć niezwykły klimat i nastrój.

Polecam książkę wszystkim tym, którzy mają ochotę przeczytać niebanalną historię, którzy mają otwarte umysły i nie mają obaw przed odrobiną grozy i mroku, ale lubią również w swoich powieściach trochę romansu i wywodów filozoficznych.

Za możliwość przeczytania dziękuje portalowi czytampierwszy.pl

Książka “Wigilia Dnia Zmarłych” Filipa Zająca przyciągnęła moją uwagę już samym opisem. Historia od początku zapowiadała się jako mieszanina kilku gatunków: współczesności, fantastyki i romansu. Nic nie mogło mnie jednak przygotować na to jak potoczyła się ta historia.

Główny bohater Oskar poznaje trójkę osób w barze, którym wcześniej przyglądał się z zainteresowaniem....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Do serii The Perfect Game mam ogromny sentyment, gdyż to właśnie dzięki niej wygrałam wspaniałą bluzę, którą możecie zobaczyć na zdjęciu na moim Instagramie. Ujęła mnie też kilkoma momentami, które trafiły prosto w moje serce. Jednak chociaż lubię kontynuacje książek, bo dzięki nim mam okazje dłużej "po przebywać" z bohaterami to wydaje się, że fabuła tej części może być dla wielu trochę nudna.

Ta część skupia się na dalszych losach Jacka i Cassie. Chłopak chce odzyskać zaufanie i przebaczenie od Cassie, a także ułożyć sobie z nią życie. Chociaż Ci dwoje decydują się na danie sobie drugiej szansy to ich droga wcale nie jest łatwa. Demony przeszłości powracają, aby jeszcze nie raz spróbować naruszyć fundamenty ich związku.

Podsumowując "Zmiana" to książka, którą szybko się czyta i jest zdecydowanie czymś na co powinni zwrócić uwagę fani gatunku New Adult. Jeśli polubiliście bohaterów pierwszej części "Rozgrywka" to na pewno będzie dla Was atrakcyjne powrócić do ich dalszych losów i właśnie tym tę książkę polecam.

Do serii The Perfect Game mam ogromny sentyment, gdyż to właśnie dzięki niej wygrałam wspaniałą bluzę, którą możecie zobaczyć na zdjęciu na moim Instagramie. Ujęła mnie też kilkoma momentami, które trafiły prosto w moje serce. Jednak chociaż lubię kontynuacje książek, bo dzięki nim mam okazje dłużej "po przebywać" z bohaterami to wydaje się, że fabuła tej części może być...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy zastanawialiście się kiedyś jaki wpływ ma wasz nastrój lub nastawienie na odbiór książki? Otóż ja zgadzając się na zrecenzowanie dwóch tomów Zranieni od wydawnictwa Editio byłam przekonana, że nie czytałam tej serii. Dopiero po jej otrzymaniu zorientowałam się, że nie tylko czytałam ją w oryginale, ale i bardzo słabo oceniłam. Jak to się mówi - mleko się rozlało. Żeby być szczerym i właściwie ocenić książkę, skoro już była w moim posiadaniu zdecydowałam się przeczytać ją jeszcze raz. Chyba nikt nie lubi sytuacji, kiedy zgadza się na tego typu wymianę, a potem musi coś skrytykować. Nie chciałam też oszukiwać czytelników, którzy przeczytają moją recenzję.

Z duszą na ramieniu więc rozpoczęłam ponowne czytanie tej serii, i co się okazało? Szczególnie pierwszy tom był dla mnie dużym zaskoczeniem, ponieważ nie mam pojęcia dlaczego kiedyś tak bardzo mi się nie podobała. Być może miałam zły dzień lub wcześniej przeczytałam inną niesamowitą historie, która sprawiła, że każda następna nie była tak dobra. Zdarza się, a przecież Zranieni to naprawdę w porządku historia.

Bohaterzy, Sidney i Peter mają skomplikowaną przeszłość. Jak tytuł wskazuje oboje mają za sobą trudne przejścia i zostali w jakiś sposób zranieni. Poznają się przypadkiem podczas zabawnej omyłkowej sytuacji w restauracji. Aby potem ponownie spotkać się na sali wykładowczej jako profesor i studentka. Przez sytuację, w której się znaleźli ich związek nie jest możliwy. Jednak co zrobić, gdy już pojawiły się uczucia? Raczej ciężko odrzucić czy też o nich tak po prostu zapomnieć, i chociaż Ci dwoje naprawdę się starali, to jest silniejsze od nich. Co teraz, kiedy ich miłość jest całkowicie zabroniona? Gdyby chodziło tylko o znalezienie sposobu na zabronioną miłość między profesorem, a uczennicą to pewnie za wiele w książce by się nie działo. Oboje są dorosłymi, pełnoletnimi bohaterami z takiej sytuacji zawsze jest wyjście. Jednak tu wracamy do ukrywanej przez bohaterów przeszłości, która jest i bolesna i zaskakująca. Dopiero to będzie prawdziwym wyzwaniem dla ich związku.

Książka będzie dobra dla osób, którzy dopiero odkrywają ten gatunek. Jest to romans, ale wcale nie znajdziecie tu długich opisów scen miłosnych, wręcz jest tego mało. Większość fabuły skupia się na historii i poplątanej przeszłości Sidney i Petera. Można się pośmiać z niektórych sytuacji, nasza bohaterka ma kilka naprawdę nieprzewidywalnych problemów np.: z wirówkami. To w połączeniu z trudnymi aspektami tej książki, bardzo dobrze rozluźnia atmosferę.

Niższa ocena za drugi tom, ponieważ trochę się ciągnął. Nigdy jednak nie zniechęcajcie się jedną recenzją. Zawsze warto przeczytać opis książki i jeśli Was zainteresuje, to bez względu na to, czy to ta, czy inna pozycja, i nie ważne ile osób ją wcześniej wychwalało lub skrytykowało, książka za pewne będzie się Wam podobać.

Tak, więc jeśli masz ochotę na zabronioną miłość między nauczycielem, a studentką z zaskakującymi zwrotami akcji i zabawnymi sytuacjami to jak bardziej polecam przeczytanie Zranionych.

Czy zastanawialiście się kiedyś jaki wpływ ma wasz nastrój lub nastawienie na odbiór książki? Otóż ja zgadzając się na zrecenzowanie dwóch tomów Zranieni od wydawnictwa Editio byłam przekonana, że nie czytałam tej serii. Dopiero po jej otrzymaniu zorientowałam się, że nie tylko czytałam ją w oryginale, ale i bardzo słabo oceniłam. Jak to się mówi - mleko się rozlało. Żeby...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czy zastanawialiście się kiedyś jaki wpływ ma wasz nastrój lub nastawienie na odbiór książki? Otóż ja zgadzając się na zrecenzowanie dwóch tomów Zranieni od wydawnictwa Editio byłam przekonana, że nie czytałam tej serii. Dopiero po jej otrzymaniu zorientowałam się, że nie tylko czytałam ją w oryginale, ale i bardzo słabo oceniłam. Jak to się mówi - mleko się rozlało. Żeby być szczerym i właściwie ocenić książkę, skoro już była w moim posiadaniu zdecydowałam się przeczytać ją jeszcze raz. Chyba nikt nie lubi sytuacji, kiedy zgadza się na tego typu wymianę, a potem musi coś skrytykować. Nie chciałam też oszukiwać czytelników, którzy przeczytają moją recenzję.

Z duszą na ramieniu więc rozpoczęłam ponowne czytanie tej serii, i co się okazało? Szczególnie pierwszy tom był dla mnie dużym zaskoczeniem, ponieważ nie mam pojęcia dlaczego kiedyś tak bardzo mi się nie podobała. Być może miałam zły dzień lub wcześniej przeczytałam inną niesamowitą historie, która sprawiła, że każda następna nie była tak dobra. Zdarza się, a przecież Zranieni to naprawdę w porządku historia.

Bohaterzy, Sidney i Peter mają skomplikowaną przeszłość. Jak tytuł wskazuje oboje mają za sobą trudne przejścia i zostali w jakiś sposób zranieni. Poznają się przypadkiem podczas zabawnej omyłkowej sytuacji w restauracji. Aby potem ponownie spotkać się na sali wykładowczej jako profesor i studentka. Przez sytuację, w której się znaleźli ich związek nie jest możliwy. Jednak co zrobić, gdy już pojawiły się uczucia? Raczej ciężko odrzucić czy też o nich tak po prostu zapomnieć, i chociaż Ci dwoje naprawdę się starali, to jest silniejsze od nich. Co teraz, kiedy ich miłość jest całkowicie zabroniona? Gdyby chodziło tylko o znalezienie sposobu na zabronioną miłość między profesorem, a uczennicą to pewnie za wiele w książce by się nie działo. Oboje są dorosłymi, pełnoletnimi bohaterami z takiej sytuacji zawsze jest wyjście. Jednak tu wracamy do ukrywanej przez bohaterów przeszłości, która jest i bolesna i zaskakująca. Dopiero to będzie prawdziwym wyzwaniem dla ich związku.

Książka będzie dobra dla osób, którzy dopiero odkrywają ten gatunek. Jest to romans, ale wcale nie znajdziecie tu długich opisów scen miłosnych, wręcz jest tego mało. Większość fabuły skupia się na historii i poplątanej przeszłości Sidney i Petera. Można się pośmiać z niektórych sytuacji, nasza bohaterka ma kilka naprawdę nieprzewidywalnych problemów np.: z wirówkami. To w połączeniu z trudnymi aspektami tej książki, bardzo dobrze rozluźnia atmosferę.

Skąd ocena 3? Drugi tom trochę się ciągnął stąd też obniżyłam moją ocenę. Nigdy jednak nie zniechęcajcie się jedną recenzją. Zawsze warto przeczytać opis książki i jeśli Was zainteresuje, to bez względu na to, czy to ta, czy inna pozycja, i nie ważne ile osób ją wcześniej wychwalało lub skrytykowało, książka za pewne będzie się Wam podobać.

Tak, więc jeśli masz ochotę na zabronioną miłość między nauczycielem, a studentką z zaskakującymi zwrotami akcji i zabawnymi sytuacjami to jak bardziej polecam przeczytanie Zranionych.

Czy zastanawialiście się kiedyś jaki wpływ ma wasz nastrój lub nastawienie na odbiór książki? Otóż ja zgadzając się na zrecenzowanie dwóch tomów Zranieni od wydawnictwa Editio byłam przekonana, że nie czytałam tej serii. Dopiero po jej otrzymaniu zorientowałam się, że nie tylko czytałam ją w oryginale, ale i bardzo słabo oceniłam. Jak to się mówi - mleko się rozlało. Żeby...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Until November to książka, która była na mojej liście książek do przeczytania od bardzo dawna. To kolejna pozycja, która w oryginale została wydana w 2013 roku i rok później trafiła na moją listę. Takich książek jest zawsze tyle, że ciężko znaleźć czas, aby do nich wrócić. Jakie szczęście, że niedawno dzięki wydawnictwu Editio została u nas wydana i mogłam w końcu ją przeczytać.

Rok 2013 to czas, gdy przynajmniej dla mnie, ten gatunek dopiero się rozkręcał. Być może dla wielu to nie ma znaczenia, ale tylko wyobraźcie sobie jakim wtedy była hitem, szczególnie, że był to także debiut autorki. Co ważniejsze, trop tej historii wcale się nie zestarzał i dalej jest często powielanym i uwielbianym wątkiem przez rzesze romansoholiczek. Tak, to była jedna z pierwszych tego typu historii, dlatego warto mieć to na uwadze osądzając ją jako przewidywalna i schematyczna.

Fabuła jest rzeczywiście dość prosta. Nasza bohaterka November opuszcza Nowy Jork i rusza do Tennessee, aby zamieszkać ze swoim ojcem. Jakiś czas temu ona nawet go nie znała, jednak przez ten krótki czas, okazał on jej więcej uczuć niż surowa i rzadko obecna matka. Po niebezpiecznym zdarzeniu, które prawie przypłaciła życiem, November nie czuje się dłużej bezpieczna w Nowym Jorku. U ojca chce zacząć od początku w nowym domu, z nową rodziną i w nowej pracy. Ma pomóc z księgowością w klubie ojca i to właśnie tam poznaje Asher’a Mayson’a.

Asher to typowy playboy, który mimo swojego wieku nie traktuje związków poważnie. On już raz się sparzył i po nieudanym małżeństwie nie szuka z kobietą niczego poza kilkoma chwilami w łóżku. Oczywiście, do czasu aż spojrzał na November. Banalne? Kogo to odchodzi, kiedy właśnie od tego zaczyna się cała zabawa w kotka i myszkę.

November po skończonym wielką klapą narzeczeństwie nie jest zainteresowana tego typu facetem. Ten jeden nie daje jednak za wygraną, a w momencie, gdy to właśnie dzięki niemu czuje się bezpiecznie, powoli opadają ściany i zaczyna się zabawna, trochę emocjonalna i szybka historia o miłości.

Autorka ma specyficzny sposób pisania tej serii, charakteryzuje się bardzo szybką akcją, bohaterami typu alfa oraz słodkimi, lecz zadziornymi bohaterkami. Możecie to lubić lub nie. Dla mnie decyzja jest prosta – uwielbiam to. Dlaczego? Ponieważ Ci dominujący, lubiący się rządzić i chcący za wszelka cenę ochronić swoją kobietę bohaterowie po prostu mnie kręcą. Tak samo, gdy jedni ocenią bohaterkę jako “głupiutką dziewczynę”, dla innych jej zachowanie będzie urocze i zabawne. Mnie wszystkie ich interakcje po prostu śmieszyły i bawiły do łez.

Dlaczego, więc nie 5 gwiazdek? Chyba dlatego, że fabuła książki rozwiązuje się zbyt łatwo. Niebezpieczny i trzymający w napięciu wątek, który pojawia się w książce mógłby zostać lepiej rozwinięty, wtedy cała historia nabrałaby więcej warstw. Bardzo lubię jednak tych bohaterów, a także zdążyłam polubić wielu drugoplanowych i z wielką chęcią przeczytałabym ich historie. Mam nadzieję, że doczekam ich po polsku. Ponieważ jestem pewna, że bawiłabym się przy nich tak samo dobrze jak przy pierwszej części tej serii. To była świetna rozrywka z książką. Polecam na długie i zimne wieczory dla każdej fanki romansów, na pewno Was rozgrzeje.

Until November to książka, która była na mojej liście książek do przeczytania od bardzo dawna. To kolejna pozycja, która w oryginale została wydana w 2013 roku i rok później trafiła na moją listę. Takich książek jest zawsze tyle, że ciężko znaleźć czas, aby do nich wrócić. Jakie szczęście, że niedawno dzięki wydawnictwu Editio została u nas wydana i mogłam w końcu ją...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka "To, co najważniejsze" była moją pierwszą książką przeczytaną po polsku od dłuższego czasu. Wybrałam właśnie tą, ponieważ Samantha Young i jej pierwsza seria On Dublin Street była jedną z lepszych jakie czytałam kilka lat temu. Chociaż nowa seria nie dorównuje jej, to zdecydowałam się na całkiem pozytywną ocenę, gdyż nie mogę przejść obok tego, jak bardzo zauroczyło mnie miasto Hartwell i jego mieszkańcami.

O fabule: Doktor Jessica Huntington pracuje w więzieniu dla kobiet. Jest samotna, przepracowana i nie ma rodziny. Pewnego dnia znajduje listy w książce z biblioteki więziennej, a ich treść dotyka ją tak bardzo, że postanawia przekazać je niedoszłemu odbiorcy. W ten sposób trafia do Hartwell, gdzie poznaje przystojnego barmana, Coopera Lawsona.

Cooper jest po rozwodzie i unika związków oraz zobowiązań. Pani doktor jednak ma coś w sobie, co nie pozwala mu o niej zapomnieć i zrezygnować z okazji na być może prawdziwą miłość. Pytanie, czy uda mu się ją przekonać, czy być może ucieknie ona do swojego pustego życia w wielkim mieście.

Przemyślenia: Fabuła książki rozpoczyna się dość powoli, jednak tajemnica, którą kryją listy, to coś co bardzo szybko przyciąga Twoją uwagę na dłużej. Życie bohaterki, jej praca i tajemnicze listy to jednak tylko początek. Potem trafiamy do uroczego miasteczka, gdzie poznajemy głównego bohatera i łatwymi do polubienia postaciami drugoplanowymi. Wszystko to razem stworzyło piękne tło dla dobrze rozwiniętej i wspaniałej historii miłosnej.

To co dla mnie ważne w takim "zwykłym" romansie jest to coś, co dotyka mnie osobiście. Ta książka ma to coś, co odzwierciedla moje własne uczucia i pozwala mi się w pewien sposób identyfikować z bohaterami. Szczęście? Przypadek? Może, aczkolwiek przeczytałam już kilka książek tej autorki i udało jej się dotknąć mnie nie raz. Więc może Samantha Young ma po prostu talent do tworzenia prawdziwych bohaterów.

Książkę poleciłabym dla tych, którzy szukają emocji. "To, co najważniejsze" to naprawdę emocjonalna opowieść o znalezieniu tego, co najważniejsze w naszym życiu. Ale i bardzo gorące i cudownie napisane sceny zadowolą także fanów bardziej gorących romansów.

Książka "To, co najważniejsze" była moją pierwszą książką przeczytaną po polsku od dłuższego czasu. Wybrałam właśnie tą, ponieważ Samantha Young i jej pierwsza seria On Dublin Street była jedną z lepszych jakie czytałam kilka lat temu. Chociaż nowa seria nie dorównuje jej, to zdecydowałam się na całkiem pozytywną ocenę, gdyż nie mogę przejść obok tego, jak bardzo zauroczyło...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka, która zostawiła mnie bez słów. Coś dla fanów zranionych bohaterów z przeszłością i wzruszających historii. Wszystkie emocje i powolne budowanie relacji sprawią, że będzie to dla Ciebie niezapomniana lektura, która pozostanie na długo w pamięci.

Jeśli opis książki Ci nie wystarcza i szukasz szczegółów o fabule to mogę powiedzieć nie warto. Lepiej od razu sięgnij i przeczytaj, ponieważ im się wie mniej tym lepiej.

Książka, która zostawiła mnie bez słów. Coś dla fanów zranionych bohaterów z przeszłością i wzruszających historii. Wszystkie emocje i powolne budowanie relacji sprawią, że będzie to dla Ciebie niezapomniana lektura, która pozostanie na długo w pamięci.

Jeśli opis książki Ci nie wystarcza i szukasz szczegółów o fabule to mogę powiedzieć nie warto. Lepiej od razu sięgnij i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Rozgrywka, The Perfect Game” J. Sterling wydawała się idealną książką dla mnie. Od zawsze lubiłam historie związane ze sportem, odnajdywaniem swojej drugiej połówki i wkraczaniem w dorosłe życie głównych bohaterów. I chociaż historia bardzo szybko mnie wciągnęła to pozostawiła na końcu w bardzo mieszanym nastroju. Dlaczego? Postaram się wyjaśnić bez zdradzania za dużo fabuły poniżej.

Cassie Andrews i Jack Carter poznają się podczas studiów. On to typowy sportowiec, gwiazda uczelnianej drużyny baseballowej, wokół którego kręci się mnóstwo dziewczyn. Ona jest wygadaną i inteligentną dziewczyną, która spełnia swoje marzenia studiując fotografię, i która nie daje się łatwo nabrać na gierki uczelnianego playboya. Jack jest zafascynowany dziewczyną inną niż wszystkie, dlatego nie daje za wygraną. Ich starcia to prawdziwa tytułowa „Rozgrywka”. Jak zazwyczaj bywa w tego typu książkach w końcu jednak zawsze jest pierwsza randka, a potem wielka miłość.

Jeśli macie wrażenie, że gdzieś już czytaliście podobne opisy to macie racje. Początek tej historii to bardzo dobrze znany schemat. Na szczęście cała historia już nie jest tak przewidywalna. Mogłabym nawet zaryzykować stwierdzenie, że kompletnie nie spodziewacie się tego co się w niej wydarzy.

Rozgrywka to historia, która wywołała we mnie wiele emocji. Mówiąc wprost to była niezła jazda. Towarzyszymy bohaterom, gdy poznają się, uczą zaufania, łamią je, dokonują lepszych lub gorszych wyborów i ogólnie nie mają najłatwiejszej drogi ku szczęśliwemu zakończeniu. Ta wydawałoby się banalna historia sprawiła jednak, że to była istna huśtawka emocji, byłam zła, śmiałam się i wzruszałam na raz.

Prawda jest taka, że bywały momenty, kiedy nawet jej nienawidziłam. Zastanawiałam się wtedy, dlaczego dalej ją czytam. Nie potrafiłam jednak przestać i czytałam dalej. Bardzo chciałam wiedzieć jak to wszystko się rozwiąże. Przecierałam oczy ze zdumienia patrząc na decyzje bohaterów i nie wiedziałam co o tym myśleć.

Dlaczego pomimo tak mieszanych uczuć dalej ją czytałam? Kluczowe są tutaj emocje, które są właśnie tym czego szukam w książkach. Muszę przyznać, że tutaj dostałam ich mnóstwo i mimo, że w tym przypadku gotowałam się ze złości przez większą jej część to ostatecznie, gdy już ochłonęłam jestem zadowolona, że mogłam ją przeczytać.

Mam nadzieję, że będę mogła kontynuować tą historię w kolejnych jej częściach. I tak, chociaż właściwie książka ma swoje zakończenie, to dzięki olbrzymiemu zainteresowaniu fanów powstały jej kolejne części, w których możemy dalej śledzić losy naszych bohaterów.

Rozgrywka to książka jest dla tych, którzy czytają historie z gatunku New Adult, czyli tak zwanych młodych dorosłych. Nie chciałabym jednak, aby brzmiało to jak książka tylko dla młodzieży, ponieważ sądzę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. To jednak głównie dla tych, którzy lubią czytać emocjonujące romanse, które poruszają także nie najłatwiejsze aspekty życia. Na pewno wielu z Was będzie miało podobne odczucia podczas jej czytania jak ja. Dlatego bądźcie gotowi, że naprawdę możecie nie być zadowoleni. Czy jednak ciekawość zaprowadzi Was do przeczytania jej do samego końca? Mam nadzieję, że tak.

„Rozgrywka, The Perfect Game” J. Sterling wydawała się idealną książką dla mnie. Od zawsze lubiłam historie związane ze sportem, odnajdywaniem swojej drugiej połówki i wkraczaniem w dorosłe życie głównych bohaterów. I chociaż historia bardzo szybko mnie wciągnęła to pozostawiła na końcu w bardzo mieszanym nastroju. Dlaczego? Postaram się wyjaśnić bez zdradzania za dużo...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Pasażerka to książka, która zainteresowała mnie już samym opisem. Zawsze lubiłam opowieści umiejscowione w czasach historycznych, do tego koncepcja przenoszenia się w czasie wydała się bardzo intrygująca. Jako fanka Obcej, Diany Gabaldon, która jest w bardzo podobnym klimacie, po prostu nie mogłam się oprzeć.

Etta Spencer jest młodą skrzypaczką, która jest tuż przed swoim wielkim debiutem. Kariera ta kosztowała ją wiele wyrzeczeń i ciężkiej pracy, ale na reszcie jej marzenie ma się spełnić. Ona chce, aby zazwyczaj chłodna matka była z niej dumna. Tuż przed debiutem, Etta ma zagrać jeszcze jeden koncert w nowojorskim MET muzeum. Nie wszystko jednak idzie zgodnie z planem. Podsłuchuje rozmowę jej nauczycielki z swoją matką, która wprowadza mętlik w głowie dziewczyny. Zdeterminowana udowodnić im, że jest zdolna pokonać wiele przeciwności, wychodzi na scenę. Niestety, podczas występu ogłusza ją dziwny dźwięk, który rujnuje jej występ. Porwana w wir niespodziewanych i przerażających sytuacji, do których prowadzi ją hałas, ona trafia na statek XVIII-wiecznego pirata, Nicholasa Cartera. Od tego momentu jej życie już nigdy nie będzie takie same, mimo, że bardzo stara się, aby do niego wrócić. Etta zostaje wplątana w niewyrównane rachunki jej matki, dowiaduje się o swoim prawdziwym pochodzeniu, a nawet być może poznaje mężczyznę swojego życia.

Chociaż historia głównej bohaterki zaczyna się dość mozolnie to z każdą stroną jest coraz lepsza. Oryginalna fabuła nabiera tempa i staje się coraz bardziej intrygująca. Tajemnice, niewyjaśnione sprawy, zagadkowe wiadomości oraz niebezpiecznie postacie sprawiają, że śledzisz losy bohaterów z zapartym tchem. Historia staje się wciągająca i niechętnie będziesz ją przerywać.

Koncepcja przenoszenia w czasie, jak nieprawdopodobnie to nie brzmi, jest bardzo wiarygodna. Niesamowicie było podróżować z bohaterami po naprawdę różnych latach i kontynentach. Opisy nie są długie, za to barwne i mogą pobudzić nie jedną wyobraźnię.

Nie byłabym sobą gdybym nie doceniła romantycznych momentów. Są one subtelne, ale chemia między bohaterami jest doskonale zbudowana i nie sposób odmówić jej wywoływania uczuć i emocji. Mimo, że bohaterów różnią epoki, to są oni dobraną parą i łatwo ich polubić, i im kibicować.

Prawdą jest, że książka ma podobieństwa do Obcej, Diany Gabaldon. Szczególnie główna bohaterka Etta ma dużo z Claire. Jest tak samo uparta i zadziorna. Co uznaje za ogromny plus, gdyż właśnie takie bohaterki lubię najbardziej.

Poza wartką akcją i pełnych napięcia przygód, książka ma także dużo zabawnych momentów. Naprawdę można się nie raz uśmiać i dobrze przy niej bawić. To tylko wzbogaca tą historię i sprawia, że jeszcze lepiej się to czyta.

Będę z niecierpliwością czekać na kontynuację losów głównych bohaterów w kolejnej części. Jestem ciekawa, jak sobie poradzą z nowymi przeciwnościami i gdzie ich to zaprowadzi. Jednak pomimo naprawdę dobrych odczuć po przeczytaniu tej książki nie jest to historia, która mnie porwała na tyle, aby ocenić ją wyżej niż 7 gwiazdek.

Pasażerka to książka, która zainteresowała mnie już samym opisem. Zawsze lubiłam opowieści umiejscowione w czasach historycznych, do tego koncepcja przenoszenia się w czasie wydała się bardzo intrygująca. Jako fanka Obcej, Diany Gabaldon, która jest w bardzo podobnym klimacie, po prostu nie mogłam się oprzeć.

Etta Spencer jest młodą skrzypaczką, która jest tuż przed swoim...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

po prostu świetna i jeszcze raz świetna :)

po prostu świetna i jeszcze raz świetna :)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to