Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Krótko mówiąc - o tym jak świnie dopchały się do władzy. Metafora Polskiej rzeczywistości. Przykre ale prawdziwe.

Krótko mówiąc - o tym jak świnie dopchały się do władzy. Metafora Polskiej rzeczywistości. Przykre ale prawdziwe.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciemna i zła strona Japonii. Stwierdzam, że szkoda czasu na ten tytuł - nic nie wniósł do mojej wiedzy na temat kraju kwitnącej wiśni, który przecież mimo swych wad jest taki piękny. Historia opiera się praktycznie na dwóch bohaterkach - matce i córce. Opowiada o ich nieszczęśliwym losie. Jak dla mnie książka zawiera zbyt wiele słów, które dla początkowego fana Japonii nie są zbyt istotne, a powodują jedynie, że cały tekst odbiera się jako ciężki. Ogólnie nie polecam - szkoda czasu.

Ciemna i zła strona Japonii. Stwierdzam, że szkoda czasu na ten tytuł - nic nie wniósł do mojej wiedzy na temat kraju kwitnącej wiśni, który przecież mimo swych wad jest taki piękny. Historia opiera się praktycznie na dwóch bohaterkach - matce i córce. Opowiada o ich nieszczęśliwym losie. Jak dla mnie książka zawiera zbyt wiele słów, które dla początkowego fana Japonii nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie przepadam za nowelami – tak było też w tym przypadku. Za mało utożsamiam się wtedy z bohaterami. Zarówno postać doktora Jekylla jak i pana Hyde były mi znane jedynie ze słyszenia, to nigdy nie znałam o nich najprawdziwszej prawdy - aż do teraz … Historia o dwóch, a tak właściwie o jednym bohaterze jest krótka (jak na nowelę przystało), aczkolwiek skrywa w sobie wiele tajemnic i zagadek. Przerażający jest w niej ludzki dualizm, który jak mogłoby się wydawać , swoją „formą” jest zauważalny po dziś dzień, a opowiedziana historia znajduje swoje odzwierciedlenie we współczesności. Wielu z nas skrywa w sobie odmienne osobowości, które czasami kłócą się ze sobą – tylko i wyłącznie od danego człowieka zależy, która z nich będzie tą dominującą. Współczesny świat jest na tyle różnorodny dzięki swoim możliwością, że należy się go bać ... Nigdy nie wiesz, co ktoś skrywa po drugiej stronie maski.

Nie przepadam za nowelami – tak było też w tym przypadku. Za mało utożsamiam się wtedy z bohaterami. Zarówno postać doktora Jekylla jak i pana Hyde były mi znane jedynie ze słyszenia, to nigdy nie znałam o nich najprawdziwszej prawdy - aż do teraz … Historia o dwóch, a tak właściwie o jednym bohaterze jest krótka (jak na nowelę przystało), aczkolwiek skrywa w sobie wiele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie zrozumie niektórych sytuacji, zachowań i mentalności „wieśniaków” ten, kto nigdy nie miał do czynienia z wsią… Fabuła bez większych akcji i „grubszych” wątków. Wiejski klimat, liczne koniugacje między bohaterami, każdy kogoś zna i coś o kimś wie, specyficzna gwara – takie elementy z pewnością nie będą cieszyły się dużą popularnością wśród czytelników, bo nie każdy coś takiego lubi. Mimo wspomnianych powyżej elementów (które mi osobiście są w pewien sposób obojętne) nie polubiłam się z książką – najzwyczajniej spodziewałam się czegoś innego. Liczyłam na dokładniejsze opisy dotyczące samej Szeptuchy. Chciałabym poznać więcej jej historii, „poczuć” jej dar i poznać cuda które dokonała, być bliżej z nią samą. Tego mi zabrakło. Zdecydowanie na minus w mojej opinii są liczni bohaterowie, którym autorka poświęciła zbyt wiele czasu. Często można się pogubić kto jest kim i co go łączy z innymi bohaterami. Przeszkadzało mi również przeskakiwanie w wątkach czasowych. Rozumiem, że za równo sami bohaterowie jak i pętle czasowe mają nieodłączny charakter i wpływ na całe Waniuszki, ale dla mnie jest tego zdecydowanie zbyt wiele. Zawiodłam się też na romansie Oleny i Alka (dużo sytuacji mogłoby być bardziej wyjaśnionych) oraz na relacjach Oleny z matką – żeby nie zdradzać spoilerów, powiem tylko tyle, że liczyłam na to, że owy wątek zostanie bardziej rozwinięty (przecież to, że Olena była w pewien sposób sama miało znaczący wpływ na jej postać – zachowania, osobowość, marzenia, pragnienia …). Na pochwałę natomiast zasługuje odniesienie do folkloru, lekki mistycyzm i tajemniczość, opis wiejskiego klimatu, powiązania z naturą a także historia w podejściu holistycznym (całość jest spójna, czyta się ją dobrze i płynnie, bez większego zastanowienia, ale po skończeniu nie sprawia wrażenia ,że chcesz więcej i więcej).

Nie zrozumie niektórych sytuacji, zachowań i mentalności „wieśniaków” ten, kto nigdy nie miał do czynienia z wsią… Fabuła bez większych akcji i „grubszych” wątków. Wiejski klimat, liczne koniugacje między bohaterami, każdy kogoś zna i coś o kimś wie, specyficzna gwara – takie elementy z pewnością nie będą cieszyły się dużą popularnością wśród czytelników, bo nie każdy coś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po otworzeniu książki już od pierwszej linijki kupiło mnie to, że autorka ukazuje nam „ciężkie” wydarzenia, które będą miały swoją kontynuację (a także liczne konsekwencje) w dynamicznej i dość skomplikowanej fabule. Szybka i intensywna akcja, ciekawa historia, wątek psychologiczny, relacje bohaterów są zdecydowanie mocną stroną zaprezentowaną przez autorkę. Podoba mi się cała perspektywa z jakiej została opowiedziana historia (widziana różnymi parami oczu), aczkolwiek przeszkadza mi fakt, że autorka na przemian przeplata lata, w których działy się poszczególne sytuacje (raz jest rok 1996, a za chwilę 2016) – idzie się w tym wszystkim połapać, ale jak dla mnie, poszczególne opisy w danej dacie mogłyby być dłuższe. Problemem okazuje się również zbyt duża ilość bohaterów, a zwłaszcza ich odzwierciedlenie w „czasie rzeczywistym” (tj. w 2016 r.). Trzeba naprawdę dobrze się skupić, aby wiedzieć kto jest kim i jakie relacje łączą (i łączyły) danego bohatera z pozostałymi. Kolejna rzecz, która może razić w oczy są zbyt śmiałe i brutalne opisy – mi osobiście to nie przeszkadza, ale dla bardziej wysublimowanego i wrażliwego czytelnika mogą być zbyt śmiałe. Troszeczkę zabrakło mi pociągnięcia wątku z Beniem – autorka zostawiła czytelnikowi furtkę, aby sam mógł dopowiedzieć sobie jego historię. Ogólnie całość spina się w fajną, wciągającą historię dającą do myślenia.

Po otworzeniu książki już od pierwszej linijki kupiło mnie to, że autorka ukazuje nam „ciężkie” wydarzenia, które będą miały swoją kontynuację (a także liczne konsekwencje) w dynamicznej i dość skomplikowanej fabule. Szybka i intensywna akcja, ciekawa historia, wątek psychologiczny, relacje bohaterów są zdecydowanie mocną stroną zaprezentowaną przez autorkę. Podoba mi się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z pewnością owa książka jest fajnym dopełnieniem cyklu o Hannibalu, warta uwagi dla fanów serii. Sama w sobie nie jest fenomenem - ma duże braki i niedociągnięcia. Owszem, czyt się ją szybko i zwięźle, ale to nie jest już to samo. Na plus jak najbardziej zasługuje poznanie prawdy o głównym bohaterze - co było jego głównym motywem, jakie miał przesłanki żeby mordować innych, skąd wziął się jego kanibalizm … Znaczącą rolę odegrały również skutki wojenne, które miały wpływ na zaistniałe wydarzenia a także dalsza osobowość młodego Lectera. Ponadto podobała mi się rodzinność Hannibala - to jak dbał o siostrę, jaki miał stosunek z służbą. Martwiła mnie jednak jego relacja z macochą - była na tyle specyficzna, że czytając to czułam się dziwnie. Nie było do końca pewne, czy Lecter się w niej zakochał, podziwiał czy tylko był wdzięczny za opiekę i troskę. Czego mi zabrakło w całości? Psychologii, filozofii i podobnie jak w poprzedniej części samego Hannibala. Jego osobowość została tutaj mocno uproszczona, co niestety daje negatywny wydźwięk całemu dzieli. Mimo to polecam. Książka warta przeczytania.

Z pewnością owa książka jest fajnym dopełnieniem cyklu o Hannibalu, warta uwagi dla fanów serii. Sama w sobie nie jest fenomenem - ma duże braki i niedociągnięcia. Owszem, czyt się ją szybko i zwięźle, ale to nie jest już to samo. Na plus jak najbardziej zasługuje poznanie prawdy o głównym bohaterze - co było jego głównym motywem, jakie miał przesłanki żeby mordować innych,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna z książek King’a, w której widzę wiele podobieństw do innych dzieł autora. Tutaj już od pierwszych stron zaczęłam wspominać „Wielki marsz”, który wywarł na mnie pozytywne wrażenia. Swoją drogą zapraszam do zapoznania się z moja opinia (o właśnie tutaj: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/wielki-marsz/opinia/46999727). Ale zacznijmy jednak od początku.

Pierwsze co jest zauważalne podczas czytania „Uciekiniera” to to, że akcja rozgrywa się w przyszłości, a raczej prawie naszej teraźniejszości (2025 rok). Z pewnością ma to dziwny wydźwięk podczas odbioru dzieła, aczkolwiek opisane w nim wydarzenia na pewno nie będą miały miejsca w 2025 roku. Pamietajmy jednak, że „Uciekinier” powstał w 1982 roku, więc autor miał duże pole do popisu i mógł dać ponieść się swojej wyobraźni co do odległej przyszłości.

Podobnie jak w „Wielkim marszu” zabrakło mi przedstawienia przez autora konkretnej idei i przesłanek, które przyczyniły się do całej sytuacji w kraju. Co takiego musiało się wydarzyć, że społeczeństwo zostało podzielone na grupy lepszych i gorszych, bogatych i biednych … Takie wyjaśnienia w znacznym stopniu ubarwiłyby cała treść.

Główny bohater, Ben Richards jest bardzo barwną i interesującą postacią, nie mniej jednak bardzo specyficzną. Jego luźny styl bycia, czasami wręcz chamskie odzywki, silna pozycja i bardzo mocno dominujący charakter na pewno nie wszystkim czytelnikom przypadną do gustu. Mi osobiście takie coś odpowiadało - nie da się przy nim nudzić, a pomysły, które mu towarzyszą dodają pikanterii całej treści. Ponadto podobał mi się jego stosunek do rodziny, zwłaszcza do żony, którą (jak dało się „odczuć”) bardzo mocno kocha, a także jak potwierdzają jego czyny, zrobi dla nich wszystko, mimo tego, że może się wydawać, że jego decyzje niekoniecznie są dojrzałe - pamietajmy, że oboje byli młodzi. Mieli zaledwie po niecałe 30 lat.

Jeśli o bohaterach mowa, skupmy się chwilę na żonie Ben’a. Wydaje mi się, że zdecydowanie zabrakło w treści książki szczegółowego opisu tej postaci, tego co czuła, jakie miała zdanie o poświeceniu Ben’a, co robiła - czy grę, w której brał udział jej mąż oglądała z zapartym tchem podziwiając go, czy np. obgryzała paznokcie z nerwów o niego. Pamietajmy, że Ben jako głowa rodziny poświęcał się w głównej mierze dla swojej żony i córki, żeby dostały pieniądze, które polepszą ich życie. Ponadto nie podobały mi się stosunki między małżeństwem. Mam wrażenie, że relacja na lini mąż - żona a żona - mąż były zupełnie inne. Jakby obce.

Ogólnie tytuł nie jest dość obszerny. Czyta się go szybko (do „połknięcia” w jeden wieczór). Nie mogę nazwać go lekkim i przyjemnym ze względu na treści, które zostały w nim zawarte, a także ze względu na ukazane oznaki brutalności. Nie oszukujmy się - szczegółowy opis wypadających wnętrzności i inne „brzydactwa” mogą być satysfakcjonujące tylko i wyłącznie dla potencjalnego psychopaty, a z pewnością nie przypadnie to do gustu zbyt dużej liczbie czytelników

Końcówka tekstu jak zwykle mocna, wbijająca w fotel, aczkolwiek uważam, że mogłaby być lepsza. Ze względu na szybkie czytanie ciężko o przewidywalne zakończenie (za to duży plus), ale stwierdzam, że King mógłby się troszeczkę bardziej postarać. Zabrakło mi również konkretów dotyczących śmierci żony i córki. Jedynie mała wzmianka o ich śmierci to dla mnie za mało, zwłaszcza że to właśnie one były motorem napędowym dla Ben’a.

Podsumowując „Uciekinier” to dobry tytuł, który czyta się szybko, ale również pozostawiający czytelnika z wieloma refleksjami. Należy pamiętać jednak, że nie jest to tytuł bez wad, a ukazany w nim „współczesny”, brutalny świat nie jest odpowiedni dla każdego odbiorcy. Jeśli spodobał Ci się „Wielki marsz” to może być tytuł dla Ciebie. Ja polecam.

Kolejna z książek King’a, w której widzę wiele podobieństw do innych dzieł autora. Tutaj już od pierwszych stron zaczęłam wspominać „Wielki marsz”, który wywarł na mnie pozytywne wrażenia. Swoją drogą zapraszam do zapoznania się z moja opinia (o właśnie tutaj: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/wielki-marsz/opinia/46999727). Ale zacznijmy jednak od początku.

Pierwsze co jest...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ja się pytam – gdzie w tej całej książce był Will Graham i co stało się ze „starym” Crowfordem, że jego udział był ledwo zauważalny? Szkoda, bo bardzo lubię tych bohaterów i myślę, że fajnie wpływają na odbiór treści.

Niestety z całą sympatią do cyklu, muszę odjąć jedną gwiazdkę w porównaniu do dwóch wcześniejszych tomów z racji tego, że po prostu ten tytuł był dużo słabszy. Pierwsza połowa niesamowicie mi się dłużyła – czytało mi się ciężko i trudno. Mimo cudownego opisu Florencji i ukazaniu jej wszystkich szczegółów stwierdzam, że nie kupuję tego. Być może było to zbyt dokładne i zbyt obszerne? Sama nie wiem.

Tytuł (można by się spodziewać) „Hannibal” powinien opowiadać o Lecterze, a wbrew pozorom było go mało. Z chęcią chciałoby się bardziej zagłębić w jego filozoficzne zapędy, psychikę i wszystko inne co z nim związane. Czytelnika interesowałby każdy szczegół czy ciekawostka.

Zdecydowanie na plus zasługuje samo zakończenie, które wręcz „wbija w fotel” – warto było dotrwać do końca. Podobała mi się również relacja Hannibala (a właściwe jego zachowania) względem Clarice Starling – widać, że darzy ją specyficznym uczuciem. Fajnie, że autor zaczął wplatać w wątki wspomnienia (a raczej traumatyczne przeżycia) Lectera z dzieciństwa, które z pewnością miały wpływ na jego psychikę.

Ogólnie tom jak najbardziej wart przeczytania. Na długo pozostaje w głowie.

Ja się pytam – gdzie w tej całej książce był Will Graham i co stało się ze „starym” Crowfordem, że jego udział był ledwo zauważalny? Szkoda, bo bardzo lubię tych bohaterów i myślę, że fajnie wpływają na odbiór treści.

Niestety z całą sympatią do cyklu, muszę odjąć jedną gwiazdkę w porównaniu do dwóch wcześniejszych tomów z racji tego, że po prostu ten tytuł był dużo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wybaczcie, ale dla mnie ta książka jest po prostu nijaka. Kupiłam ją ze względu na okładkę – jest prosta, ale wydaje się być przemyślana, a z pewnością przyciąga uwagę. Opis też wydawał się interesujący, jednak po przeczytaniu zawartości strasznie się zawiodłam.

Cały tekst nie jest spójny. Brak w nim sensu i ma dużo niedociągnięć. Wkurzały mnie liczne literówki i błędy, a także styl i sposób pisania autorki (zwłaszcza zaczynanie zdać od dziwnych słów, które nijak mają się do prawidłowego pisania po polsku – być może był to jakiś specjalny zabieg stylistyczny, jednak wiem że to nie dla mnie).

Po poznaniu całej historii, którą opowiedziała nam Sara, tak na dobrą sprawę nie mam zielonego pojęcia, co tak naprawdę było snem a co jawą. Czasami zastanawiam się, czy te wszystkie wydarzenia nie były wyimaginowane, a ich przyczyną mogły być alkohol, narkotyki i inne tego typu używki.

Kolejnym minusem w moim odczuciu okazało się mieszanie wątków, zdarzeń, liczne niedomówienia oraz brak konkretnych wyjaśnień sytuacji, które zostały przytoczone w książce. Czy ktoś mi może wytłumaczyć co miało na celu wprowadzenie ostatniego wpisu w dzienniku – na co to było?

Mimo tego, że wydaje mi się, że jestem dość mocno oczytana i posiadam duży zasób wiedzy, mam wrażenie, że autorka przytaczała bardzo niezrozumiałe słowa. Naliczyłam co najmniej 20, co do których miałam wątpliwości, a ich znaczenie musiałam sprawdzać na bieżąco bo nawet nie kojarzyłam synonimów – owszem, wydźwięk co po niektórych można było wywnioskować z kontekstu, ale dla mnie to nie to samo.

Największą barierą, która odrzucała mnie na samym wstępie było to, że główna bohaterka jest lesbijką. Ogólnie nic mi do tego, ale inaczej nastawiłabym się na czytanie tej książki gdyby taka informacja była umieszczona na okładce – po prostu nie byłam na to gotowa :P

Jedynymi plusami, które zauważam po przeczytaniu „Czerwonego drzewa” spis treści a także pomysł z prowadzeniem historii w formie dziennika / pamiętnika.

Podsumowując, historia którą obiecuje nam wydawca nie jest spójna lecz dziwna, a jej tytuł w mojej opinii nie został w pełni wyjaśniony. Książka z pewnością nie jest dla każdego odbiorcy z racji tego, że została napisana w specyficzny sposób – styl i sposób zapisu pozostawia wiele do życzenia.

Wybaczcie, ale dla mnie ta książka jest po prostu nijaka. Kupiłam ją ze względu na okładkę – jest prosta, ale wydaje się być przemyślana, a z pewnością przyciąga uwagę. Opis też wydawał się interesujący, jednak po przeczytaniu zawartości strasznie się zawiodłam.

Cały tekst nie jest spójny. Brak w nim sensu i ma dużo niedociągnięć. Wkurzały mnie liczne literówki i błędy, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dobry thriller, w którym akacja rozpoczyna się już od pierwszej strony. Do samego końca trzyma poziom napięcia i odpowiednio dozuje przekazywanie informacji. Dynamizm, odpowiedni dreszczyk emocji ale przede wszystkim sympatyczni bohaterowie czynią książkę taką, którą można by połknąć w jeden wieczór. Ciekawa historia przedstawiona w lekki i łatwy dla czytelnika w odbiorze sposób. Dodatkowo charakteru dodaje sama okładka, która idealnie wkomponowuje się w klimat książki. Jak dla mnie wszystko na plus. Tytuł wart polecenia i ponownego przeczytania.

Bardzo dobry thriller, w którym akacja rozpoczyna się już od pierwszej strony. Do samego końca trzyma poziom napięcia i odpowiednio dozuje przekazywanie informacji. Dynamizm, odpowiedni dreszczyk emocji ale przede wszystkim sympatyczni bohaterowie czynią książkę taką, którą można by połknąć w jeden wieczór. Ciekawa historia przedstawiona w lekki i łatwy dla czytelnika w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Milczenie owiec” jest jednym z moich ulubionych filmów, a dopiero teraz sięgnęłam po książkę – żałuję, że tak późno.

Przedstawiony i wykreowany świat w pełni zaspokaja moją ciekawość. Ta część ma taką przewagę nad „Czerwonym smokiem”, że dużo więcej w niej antagonisty – Lectera. Jego intrygi, a przede wszystkim chęć zaspokojenia nudy, pomysłowość a przy tym szukanie różnego rodzaju rozrywek powodują, że postać została opisana w bardzo ciekawy a jednocześnie intrygujący sposób. Działania, którymi kieruje Lecter powodują, że czytelnik chce czytać więcej i szybciej stron książki na raz.

Sama fabuła nieco różni się od „Czerwonego smoka” – mam tutaj na myśli inne wprowadzenie czytelnika w cały kontekst sprawy. W „Milczeniu owiec” już od pierwszych stron czytelnikowi zostają podane takie informacje, które powodują, że fabuła od razu nabiera tempa i bardzo szybko się rozkręca (świetna dynamika). Plusem jest również to, że w książce zostało przedstawionych mniej postaci. Ich opisy są dokładne i treściwe. Łatwiej się z nimi zaprzyjaźnić a nawet utożsamić, a przede wszystkim połapać kto tak naprawdę jest kim. Tak jak zaznaczyłam powyżej, postacie „dadzą się lubić”, a zarówno wątek główny jak i pozostałe wątki poboczne są na tyle kluczowe i przedstawione w taki sposób, że książkę czyta się naprawdę szybko z perspektywą dalszych części.

Ciekawym zabiegiem literackim jest również przeplatanie między rozdziałami – raz po raz kolejny rozdział jest opowiadany z perspektyw innej osoby, co daje obraz na percepcję wszystkich wydarzeń z różnych punktów widzenia.

Podsumowując, co prawda sam zarys mordercy był zupełnie inny niż w poprzedniej części (Jame Gumb był zdecydowanie mniej mroczny niż Francis Dolarhyde), ale książka nadal trzyma poziom. Jak dla mnie klasyka gatunku, z którą warto jest się zaznajomić. Jedynie czego mi zabrakło, to rozwinięcie wątku Agentki Starling z Pilcherem :)

„Milczenie owiec” jest jednym z moich ulubionych filmów, a dopiero teraz sięgnęłam po książkę – żałuję, że tak późno.

Przedstawiony i wykreowany świat w pełni zaspokaja moją ciekawość. Ta część ma taką przewagę nad „Czerwonym smokiem”, że dużo więcej w niej antagonisty – Lectera. Jego intrygi, a przede wszystkim chęć zaspokojenia nudy, pomysłowość a przy tym szukanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zastanawiałam się nad ostateczną oceną książki, i tak do końca nie jestem przekonana czy te 7/10 nie jest lekko zawyżone … No ale zacznijmy od początku.
Nie miałam pojęcia o tym tytule, dopóki okładka nie zaczęła mnie przywoływać w księgarni podczas szukania czegoś na podróż. Sam klimat jest w moim typie, z opisu wydawała się OK więc stwierdziłam, że biorę.
Ogólnie wydanie jest bardzo ładne – w czerni zawsze wszytko wygląda super, a czaszka ze znakiem księżyca odgrywa dodatkową robotę. Interlinia, gramatura i kolor papieru wszystko jest tak jak lubię. Zdarzyło się kilka błędów słownych, przeinaczeń imion czy brak spacji, ale wiadomo – jest to do przeżycia.
Bohaterowie przyjemni, przyjaźni i sympatyczni – da się ich lubić. Główna bohaterka Winnie przekupiła mnie swoją naturalnością i stylem bycia, ale przede wszystkim wytrwałością, dążeniem do celu i tym, że nic nie przychodzi łatwo – na wszystko trzeba ciężko zapracować. Jay – chłopak w moim typie, czarny charakter który pomału odkrywa swoje oblicze. W związku z nim mam pewne przeczucia, ale przypuszczam, że bardziej zostanie to omówione w kolejnych tomach książki.
Sam „związek” Winnie i Jay’a pozostawia niedosyt – liczyłam chociażby na jakiś jeden pocałunek lub gest, który świadczyłby o tym, że on pragnie jej tak samo jak ona jego. No ale cóż … liczę na dalsze rozwinięcie wątku miłosnego 
Za minus uważam to, że wg mnie jest to bardziej książka dla nastolatków, chociaż śmiem twierdzić, że co po niektóre opisy potworów, ich sposób zabijania czy sama śmierć jest lekko przeraźliwa (nie każdemu może to przypaść do gustu).
Czytając pierwsze strony książki, od razu przypomniała mi się seria Ann Aguirre „Enklawa” – potwory, zabijanie, niespełniona miłość … Przez to wszystko starałam się szukać jakiś podobieństw.
Podsumowując – po przeczytaniu mam mieszane uczucia, ale pozostawiony niedosyt (chociażby miłosne zawirowania Winnie i Jay’a) sprawia, że z niecierpliwością czekam na drugi tom.

Zastanawiałam się nad ostateczną oceną książki, i tak do końca nie jestem przekonana czy te 7/10 nie jest lekko zawyżone … No ale zacznijmy od początku.
Nie miałam pojęcia o tym tytule, dopóki okładka nie zaczęła mnie przywoływać w księgarni podczas szukania czegoś na podróż. Sam klimat jest w moim typie, z opisu wydawała się OK więc stwierdziłam, że biorę.
Ogólnie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Jordania Katarzyna Bobola, Piotr Kersz
Ocena 6,8
Jordania Katarzyna Bobola, P...

Na półkach: ,

Bardzo przejrzysty i czytelny przewodnik. Zawarte w nim informacje są ciekawe a jednocześnie napisane łatwym i zrozumiałym językiem. Nie są zbyt długie, ale treściwe i zachęcające do zwiedzania. Dodatkowo na plus zdjęcia, ciekawostki i newsy. Posiada informacje z opisem miejsc, które ciężko znaleźć w internecie. Mały format sprzyja zabieraniu go podczas podróży - z łatwością zmieści się w każdym plecaku czy torebce. Cena standardowa jak na przewodnik - przede wszystkim warto zainwestować, jeśli chce się mieć wszystkie informacje blisko siebie, w jednym miejscu. My często czytaliśmy informacje o danej lokalizacji przemieszczając się samochodem. Ponadto przemawia do mnie to, że jest więcej miejsc z tej serii. Polecam serdecznie.

Bardzo przejrzysty i czytelny przewodnik. Zawarte w nim informacje są ciekawe a jednocześnie napisane łatwym i zrozumiałym językiem. Nie są zbyt długie, ale treściwe i zachęcające do zwiedzania. Dodatkowo na plus zdjęcia, ciekawostki i newsy. Posiada informacje z opisem miejsc, które ciężko znaleźć w internecie. Mały format sprzyja zabieraniu go podczas podróży - z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wielokrotnie sięgałam po ekranizację tego tytuł zanim go przeczytałam. Czy to był błąd? – nie wiem, może i tak z racji tego, że starałam się w książce doszukać takich aspektów, które w filmie wydawały mi się czymś „wow”. Obawiałam się, że książka będzie stratą czasu. Jednak się myliłam.

Tytuł sam w sobie jest świetny. Bardzo podobało mi się wprowadzenie widza w świat antagonisty – z pewnością rozjaśniło mi to wiele zachować oraz cech charakteru Francisa, które dają mu w pewien sposób „alibi” i dwojakie „rozgrzeszenie” względem wyrządzonych czynów. Trudne dzieciństwo, wyrodna matka, wredna i despotyczna babka … aż chce się mu współczuć i w jakimś stopniu szukać usprawiedliwienia jego zachowań. Brak szczerej miłości, być może zrozumienia a przede wszystkim pomocy specjalisty, rozbrzmiewały głośnym echem w jego dorosłości. Na siłę szukał wsparcia i bliskości, które ofiarował mu Smok. Traktował Go jak Bóstwo, z którego czerpie moc. Kiedy dostąpił Jego siły – mógł wszystko. Podobał mi się proces jego przemiany zarówno zewnętrznej ale przede wszystkim wewnętrznej (w końcu się przełamał i zaczął działać z Rebą – szkoda tylko, że jego miłość do niej nie powstrzymała go przed takim końcem). Jego kreatywność i sposób myślenia z pewnością zasługują na pochwałę.

Kolejny pozytywny aspekt, który zaskoczył mnie w „Czerwonym Smoku” to cała relacja Willa oraz Molly. Intrygował mnie opis ich bliskości, przywiązania do sobie ale również zachowań w „codziennym życiu”, które wcale nie było takie zwyczajne. Will i jego stosunek względem małego Will’a, który jak się okazało nie był jego biologicznym dzieckiem, również został pokazany w sposób interesujący – nie każdy jest w stanie darzyć miłością dzieciaka z poprzedniego małżeństwa.

Jedną gwiazdkę odejmuję za zbyt mało opisów dr Hannibala Lectera – postaci, dla której większość z nas czytelników sięga po pozostałe książki z serii o kanibalu. Owszem, to co zostało przekazane widzowi było ciekawe, ale chciałoby się więcej … znacznie więcej. Mimo to, nie przeszkadza mi to w zbyt dużym stopniu. Pamiętajmy, że w tej serii głównymi postaciami są Will Graham oraz Francis Dolarhyde, a wzmianki o Hannibalu są tylko „smaczkiem”, które mają istotne fakty dla ogółu i są w znacznym stopniu powiązane z całą fabułą.

Podsumowując, książkę czyta się bardzo szybko. Jak dla mnie nie ma przestojów w fabule i nudy – mogłabym ją połknąć jednym tchem, gdyby tylko nie praca, dorosłe życie i multum pozostałych codziennych obowiązków  Cykl Hannibala zaczęłam od tej pozycji, tak jak poleca lubimyczytać, więc kolejne tomy dopiero przede mną. Przypuszczam, że się nie zawiodę.

Wielokrotnie sięgałam po ekranizację tego tytuł zanim go przeczytałam. Czy to był błąd? – nie wiem, może i tak z racji tego, że starałam się w książce doszukać takich aspektów, które w filmie wydawały mi się czymś „wow”. Obawiałam się, że książka będzie stratą czasu. Jednak się myliłam.

Tytuł sam w sobie jest świetny. Bardzo podobało mi się wprowadzenie widza w świat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Historia przedstawiona w „Podpalaczce” sama w sobie nie jest zła, aczkolwiek dla mnie ma wiele niedociągnięć. Całość jest trochę nudna, co niestety nie sprzyja szybkiemu czytaniu – po prostu się dłuży (często miałam wrażenie, że po prostu nie chce mi się sięgać po ten tytuł). Z pewnością wiąże się to z brakiem dużej ilości punktów kulminacyjnych i zwrotów akcji. Główni bohaterowie są sympatyczni, ale brak im charakteru, spontaniczności. Andy, jako głowa rodziny (zwłaszcza po śmierci żony) powinien być bardziej decyzyjny i zdecydowany, a czasami miałam wrażenie, że nie radzi sobie z życiem. Odniosłam wrażenie, że jest taką życiową ciapą, a cały ciężar swojej dorosłości zrzuca na swoją córeczkę. Ogólnie bardzo lubię książki Stephena King’a, ale nie czytam ich w kolejności chronologicznej. Z pewnością ma to swoje plusy i minusy. Często zdarza mi się, że znajduję wiele podobieństw wśród książek mistrza grozy. Tak samo jest i w tym przypadku – zamysł samej „Podpalaczki” jest bardzo podobny do „Instytutu”, jednak wg moich preferencji w tym drugim, zarówno sama historia jak i jej sposób przedstawienia był dużo ciekawszy (w „Podpalaczce” zabrakło mi dokładniejszego opisu sklepiku). Miejmy jednak na uwadze to, że „Podpalaczka” powstała z początkiem lat 80-tych, więc z pewnością poruszane w niej tematy budziły dość dużą kontrowersję. Fakt faktem tytuł polecam.

Historia przedstawiona w „Podpalaczce” sama w sobie nie jest zła, aczkolwiek dla mnie ma wiele niedociągnięć. Całość jest trochę nudna, co niestety nie sprzyja szybkiemu czytaniu – po prostu się dłuży (często miałam wrażenie, że po prostu nie chce mi się sięgać po ten tytuł). Z pewnością wiąże się to z brakiem dużej ilości punktów kulminacyjnych i zwrotów akcji. Główni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Myślę, że „Zauroczenie” jest dobrym wprowadzeniem do całej „Sagi o ludziach lodu”. Tomik ma wystarczającą ilość stron – szybko się go czyta, a wszelkie informacje w nim przedstawione odnośnie bohaterów, miejsc i wydarzeń zostały ukazane w sposób odpowiedni pod względem ilości– tzn. nie jest ich ani za dużo ani za mało. Z pewnością jak na pierwszy tom powinno to zadowolić czytelnika. Zważywszy na to, że cała seria książek liczy 47 tomów, możemy się spodziewać, że zostaną w niej opisane dzieje całego rodu (wielu członków rodziny – dużej ilości postaci), a dodatkowe opisy (cechy) różnych bohaterów będą „odsłaniane” w kolejnych tomach. Tak jak wspomniałam powyżej, tomik czyta się szybko, chociażby ze względu na mały format, ale też przede wszystkim na intrygującą fabułę. Już od samego początku dzieje Silje przypadły mi do gustu tak samo jak cała jej postać (osobowość, cechy charakteru, zachowanie). Zawiodłam się trochę na samych Ludziach Lodu. Brakuje mi „czegoś więcej” – jednak nie zniechęcam się do nich od razu, bo liczę na większą sympatię w dalszych tomach serii. Jeśli chodzi o minusiki, to z pewnością muszę zwrócić uwagę na liczne literówki i błędy w druku. Niestety były dość rażące, co dekoncentrowało mnie podczas czytania. Podsumowując: tematy magii, wiary, religii, przesądów, dawnych dziejów oraz śmierci połączone z etymologią rodzinny i głębokimi romansami nie są dla każdego. Mimo to, pierwszy tom „kupił mnie” na tyle, że z pewnością będę kontynuować czytanie serii.

Myślę, że „Zauroczenie” jest dobrym wprowadzeniem do całej „Sagi o ludziach lodu”. Tomik ma wystarczającą ilość stron – szybko się go czyta, a wszelkie informacje w nim przedstawione odnośnie bohaterów, miejsc i wydarzeń zostały ukazane w sposób odpowiedni pod względem ilości– tzn. nie jest ich ani za dużo ani za mało. Z pewnością jak na pierwszy tom powinno to zadowolić...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wyspy Owcze z pierwszej ręki – praktyczny przewodnik turystyczny Sergiusz Pinkwart, Sabina Poulsen
Ocena 8,3
Wyspy Owcze z ... Sergiusz Pinkwart, ...

Na półkach: ,

Jak dla mnie jest to jeden z lepszych przewodników. Zarówno sposób wydania jak i sama treść (format zewnętrzny i wewnętrzny) są na tyle wystarczające, że do zwiedzania Wysp Owczych nie potrzeba nic więcej. Nie jest to zbyt duży format (połowa A5), ale dzięki temu łatwo można zabrać go ze sobą i „posiłkować się nim” podczas zwiedzania.Podoba mi się to, że przy każdym opisie są doklejone zdjęcie, a sam teks jest na tyle wystarczający, że jego długość nie odstrasza samym patrzeniem – wszystko jest wyważone i bardzo dobrze ze sobą współgra. Całość została napisana lekkim i sprawnym językiem, ale co najważniejsze nie mamy tam natłoku informacji. Na pewno na plus jest to, że opisując różnego rodzaju atrakcje autorzy pokusili się o podanie cen np. ile kosztuje wejście na dany szlak z przewodnikiem, wyprawa promem itp. (wiadomo, że inflacja i tego typu sprawy… ale przynajmniej czytelnik może sobie jakoś rozparcelować koszty i wiedzieć chociażby mniej więcej czego się spodziewać). Warto również zwrócić uwagę na to, że w tekście znajdziemy legendy i ciekawostki związane z danym miejscem / obiektem. Odstraszać może jedynie cena, ale tutaj weźmy pod uwagę fakt, że na rynku nie ma zbyt wiele przewodników o Wyspach Owczych, a całość jest wydana w taki sposób (zdjęcia, kolory, gramatura papieru), że druk na pewno sporo kosztował. Moim zdaniem zdecydowanie wart ceny. Dzięki niemu z łatwością zwiedziłam praktycznie całe „Faroe Island” :)

Jak dla mnie jest to jeden z lepszych przewodników. Zarówno sposób wydania jak i sama treść (format zewnętrzny i wewnętrzny) są na tyle wystarczające, że do zwiedzania Wysp Owczych nie potrzeba nic więcej. Nie jest to zbyt duży format (połowa A5), ale dzięki temu łatwo można zabrać go ze sobą i „posiłkować się nim” podczas zwiedzania.Podoba mi się to, że przy każdym opisie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna z moich ulubionych pozycji. Ma w sobie wszystko to, czego szukam w książkach - długość, wystarczający (taki w sam raz - nie za długi, nie za krótki) opis życia bohaterów, dramaturgię, intrygę, nawiązanie do dawnych historii i wiele innych.
Pozytywy, które udało mi się uchwycić podczas czytania książki:
- różne metody wychowawcze obojga rodziców i zupełnie inne (różne) podejście do przekazywania informacji o śmierci małemu dziecku - informacja o kocie i Normie. Warto również zwrócić uwagę na wydarzenia które miały miejsce podczas Halloween;
- opis dawnych wydarzeń i przekazanie opowieści związanych ze smętarzyskiem (różnego rodzaju obrzędy, wierzenia) - zwierzenia Juda;
- niesamowity opis śmierci Victora Pascova (charakterystyczny, wypływający mózg);
- opowieść Rachel o siostrze Zeldzie (stosunek Rachel do choroby siostry, towarzyszące temu uczucia, emocje, opieka nad nią);
- opis sąsiedzkich więzi (bezinteresowna pomoc, wsparcie) - niestety niecodzienność w ówczesnych czasach;
- opis relacji Louisa z ojcem Rachel (mimo tego iż była negatywna, została pokazana w interesujący sposób);
- wejście i powrót ze smętarzyska - straszne stwory (czyżby omamy wzrokowe, które mogłyby dopaść każdego w stanie depresyjnym, zwłaszcza po śmierci dziecka? wyimaginowany świat? Louis je dostrzegał bo chciał poczuć strach, a może po prostu chciał je dostrzec, żeby w jakiś sposób połączyć się ze zmarłym synkiem?);
- akcja, styl pisania, lekkość, dramaturgia, trzymanie napięcia, bohaterowie, opisy ... elementy charakterystyczne dla Kinga, ale jednak warto o nich wspomnieć.
Co do minusów, nie podobała mi się tylko jedna rzecz, a mianowicie brak dosłownego opisu śmierci Gage'a - opis śmierci został ukazany czytelnikowi jako wspomnienie Luisa, jego przeszłość, a nie "tu i teraz".
Książkę polecam każdemu. Ma w sobie to coś, co sprawia, że chciałoby się czytać więcej i więcej, a towarzyszące podczas jej czytania emocje dodają dreszczyku, który pozostaje w pamięci na długo.

Jedna z moich ulubionych pozycji. Ma w sobie wszystko to, czego szukam w książkach - długość, wystarczający (taki w sam raz - nie za długi, nie za krótki) opis życia bohaterów, dramaturgię, intrygę, nawiązanie do dawnych historii i wiele innych.
Pozytywy, które udało mi się uchwycić podczas czytania książki:
- różne metody wychowawcze obojga rodziców i zupełnie inne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z racji tego, że "Jest krew" jest zbiorem 4 opowiadań, postaram się pokrótce napisać kilka słów o każdym z nich z osobna.

Opowiadanie 1
"TELEFON PANA HARRIGANA"
6/10
Podobało mi się to, że całość odnosi się do współczesnej rzeczywistości - stary człowiek dostaje telefon z "bajerami" i uczy się go obsługiwać - codzienność XXI wieku. Warto zwrócić uwagę na specyficznych bohaterów i kreację ich charakterów. Z pewnością wzbudzają sympatię. Ogólnie nie ma większych rewelacji (pamiętajmy, jest to dość krótkie opowiadanie), ale z pewnością jest to dobry dreszczowiec.
Czytając więcej książek Kinga, zaczęłam dostrzegać dużo elementów powiązanych ze sobą pomiędzy książkami autora, tj.: "spotkania młodych metodystów" - nawiązanie do "Przebudzenia"; sieć sklepów "Walmart" - nawiązanie do "Outsider".

Opowiadanie 2
" ŻYCIE CHUCKA"
5/10
Mam bardzo mieszane uczucia co do tego tytułu i zastanawiam się, jak tak naprawdę czytelnik powinien interpretować to opowiadanie. King "daje" nam 3 podrozdziały opowiadania, które tworzą całość, ale jakby zdarzenia w nich zostały przedstawione od końca. Jak powinniśmy traktować pierwszą część - jako imaginacja? wymysł? Wydarzenia są jakby wyrwane z kontekstu - obcy sobie ludzie, porozwieszane plakaty, katastrofy ... To wszystko brzmi jakby wyrwane z kontekstu. Wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Plus za wzmiankę o pochwaleniu twórczości Agathy Christie.
Podobieństwa do innych dzieł Kinga: nazwisko "Peterson" - nawiązanie do "Outsider"; Jefferies - małe dziecko, które zginęło pod kołami samochodu wybiegając za piłką - nawiązanie do "Cmętarz zwieżąt".


Opowiadanie 3
" JEST KREW, SĄ CZOŁÓWKI"
7/10
Powrót słynnej Holly Gibney, która dalej zachowuje sie bardzo specyficznie. Mimo to, można zauważyć u niej skrupulatność, uporządkowanie i próby bycia asertywną. Jest to jedna z moich ulubionych postaci. Cały styl i klimat bardzo przypominają "Outsidera" (nawet tytuły rozdziałów mają daty - kartki z kalendarza) . Szkoda tylko, że zabrakło - bezpośredniego kontaktu z Ralphem - wystarczyłby telefon od Holly, jakaś krótka rozmowa i już wszystko wyglądałoby inaczej. Jako samodzielne opowiadanie całość czyta się bardzo dobrze, ale śmierć "stwora" była bardzo przewidywalna. Przy większym rozbudowaniu akcji i dołożeniu większej dramaturgii, mogłaby to być świetna kontynuacja przygód "Outsidera".
Podobieństwa w pozostałej twórczości: Jim Avery = Charles "Chet" Ondowsky" - jeden z bohaterów "Instytutu".

Opowiadanie 4
" SZCZUR"
5/10
Tutaj nie ma co się dużo rozpisywać - zdesperowany autor wchodzi w układ ze szczurem, co wiąże się z pewnymi konsekwencjami. Autor przestrzega przed tym, że zwrócić uwagę na to, jakie mogą być skutki niewłaściwego zawierania umów. Przyjemne opowiadanie, aczkolwiek nie do końca do mnie przemawia.

Podsumowanie całości: 6/10. Nie przepadam za opowiadaniami Kinga. Zdecydowanie lepiej czuje się czytając grube powieści.

Z racji tego, że "Jest krew" jest zbiorem 4 opowiadań, postaram się pokrótce napisać kilka słów o każdym z nich z osobna.

Opowiadanie 1
"TELEFON PANA HARRIGANA"
6/10
Podobało mi się to, że całość odnosi się do współczesnej rzeczywistości - stary człowiek dostaje telefon z "bajerami" i uczy się go obsługiwać - codzienność XXI wieku. Warto zwrócić uwagę na specyficznych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Początkowo bardzo spodoba mi się koncepcja tajemnego Instytutu jako miejsca, gdzie rząd ma prowadzić drastyczne badania na dzieciach (wykonywać swego rodzaju misję). Tak "wyszkolone" dzieciaki miały za zadanie eliminować niebezpieczne obiekty - złych ludzi (oczywiście dobro i zło było definiowane według rządu). Po przeczytaniu całej książki stwierdzam, że sam pomysł ukazania Instytutu jest idealny, ale rzeczy które się tam działy z pewnością nie należały do łatwych w czytaniu (nie każdy czytelnik będzie gotowy na taką dawkę informacji).
Nie chcę z osobna opisywać jak wyglądały poszczególne tortury i badania przeprowadzane na dzieciakach, ponieważ akurat w tym przypadku lepiej będzie zapoznać się bezpośrednio u źródła. To trzeba przeczytać samemu, a nie z recenzji ;) Czytelnik będzie mógł sam zdefiniować swoje odczucia i przeżyć to na swój własny sposób. Jedna z gorszych tortur, która szczególnie utkwiła mi w pamięci, to zanurzanie w zbiorniku pełnym wody praktycznie do momentu śmierci. Współczułam również bohaterom podczas "dotknięcia" przemocą fizyczną - niestety była to ich codzienność. Z jednej strony te wszystkie niekonwencjonalne metody badań i leczenia były dość staroświeckie, a z drugiej - z niecierpliwością czekałam na to, co jeszcze mnie zaskoczy.
Rozmawiając o bohaterach, w szczególności chciałabym skupić się na głównym bohaterze, który według mnie zasługuje na pochwałę. 12-letni Luke już od samego początku wzbudził we mnie sympatię. Podczas całej tej "podróży" (o ile tak mogę nazwać cały jego pobyt w Instytucie i ucieczkę "do domu") bez problemu można zauważyć, jak uszlachetniła się jego osobowość. Imponowała mi jego stanowczość, zdecydowanie, pewność siebie, siła psychiczna ale przede wszystkim chęć woli walki (i życia) o siebie i przyjaciół (których przecież znał od takie niedawna). Podobał mi się również jego wewnętrzna przemiana charakteru. Bardzo lubię, kiedy autor właśnie w taki sposób kreuje swoich bohaterów.
Dodatkowo warto zwrócić uwagę na pokojówkę Maureen, która poświęciła sie dla wszystkich dzieci z Instytutu, ale również na Tima Jamiesona - policjanta, który przede wszystkim zaufał Lukeowi. Nie każdy byłby w stanie to zrobić.
Książka jest bardzo specyficzna, i wydaje mi się, że nie każdemu przypadnie do gustu. Nie oszukujmy się - nie każdy będzie w stanie czytać o torturach, których doświadczają bezbronne dzieci. Dużo czytelników może przez nią po prostu nie przebrnąć ze względu na wstręt do takich czynów i słabą psychikę. Moim zdaniem, warto jednak chociaż spróbować, żeby dowiedzieć się, jak to wszystko widzi King, który standardowo jest w świetnej formie ;)
Zastanawiające jest jednak to, że to wszystko (cały ten "Instytut") wydaje się takie prawdopodobne. Nikt tak naprawdę nie wie, czy gdzieś na świecie nie działają instytucje, które mają takie spaczone wizje świata. Pozostaje nam tylko żyć w przekonaniu, że świat będzie lepszy, a wszystkie cierpienia mają służyć dobru ...

Początkowo bardzo spodoba mi się koncepcja tajemnego Instytutu jako miejsca, gdzie rząd ma prowadzić drastyczne badania na dzieciach (wykonywać swego rodzaju misję). Tak "wyszkolone" dzieciaki miały za zadanie eliminować niebezpieczne obiekty - złych ludzi (oczywiście dobro i zło było definiowane według rządu). Po przeczytaniu całej książki stwierdzam, że sam pomysł...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to