rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Lektura prosta, przyjemna i łatwa w odbiorze. Akcja żwawa, nie pozwala się nudzić. Natomiast z pewnością zawiedzeni będą ci czytelnicy, którzy oczekują jakiekolwiek głębi czy rozbudowanej fabuły. Ot klasyczny Pilipiuk.

Lektura prosta, przyjemna i łatwa w odbiorze. Akcja żwawa, nie pozwala się nudzić. Natomiast z pewnością zawiedzeni będą ci czytelnicy, którzy oczekują jakiekolwiek głębi czy rozbudowanej fabuły. Ot klasyczny Pilipiuk.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zbiór opowiadań z początku okresu twórczości Philipa K. Dicka - z lat 1951 - 1952. Literatura może nie najwyższych lotów, zwłaszcza w odniesieniu do późniejszych dzieł tego autora, ale pozwalająca na odbycie bardzo ciekawej przygody sci-fi. Zbiór zawiera 25 opowiadań o różnej objętości - od 10 do nawet 70 stron. Są wśród nich zarówno bardzo dobre, jak i przeciętne. Co ciekawe - już wtedy Dick napisał jedno z opowiadań, które później doczekało się ekranizacji. Chodzi o opowiadanie pt. "Wypłata" na podstawie którego powstał film pt. „Zapłata” (2003, reżyseria John Woo, w roli głównej Ben Affleck).
Dodatkowych smaczków dodają grafiki Wojciecha Siudmiaka oraz świetne wydanie (twarda oprawa, solidny papier, wyd. Rebis)

Moim zdaniem warto sięgnąć po tą pozycję chociażby po to, żeby poznać jak genialnym pisarzem był Philip K. Dick. Autor który tuż po II wojnie światowej, na początku lat 50-tych w wieku zaledwie 23 - 24 lat pisał tak dobre i ponadczasowe opowiadania.

Zbiór opowiadań z początku okresu twórczości Philipa K. Dicka - z lat 1951 - 1952. Literatura może nie najwyższych lotów, zwłaszcza w odniesieniu do późniejszych dzieł tego autora, ale pozwalająca na odbycie bardzo ciekawej przygody sci-fi. Zbiór zawiera 25 opowiadań o różnej objętości - od 10 do nawet 70 stron. Są wśród nich zarówno bardzo dobre, jak i przeciętne. Co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chyba najlepsza część cyklu inkwizytorskiego. W książce świetnie widać związki przyczynowo - skutkowe, które tłumaczą nam pochodzenie i przyczyny "wykreowania" Mordimera na Inkwizytora. Świetny język autora w połączeniu z ciekawymi przygodami i intrygami bohaterów. Intrygujące wprowadzenie w mistyczny świat Inkwizytorów.

Tylko kiedy ten drugi tom....

Chyba najlepsza część cyklu inkwizytorskiego. W książce świetnie widać związki przyczynowo - skutkowe, które tłumaczą nam pochodzenie i przyczyny "wykreowania" Mordimera na Inkwizytora. Świetny język autora w połączeniu z ciekawymi przygodami i intrygami bohaterów. Intrygujące wprowadzenie w mistyczny świat Inkwizytorów.

Tylko kiedy ten drugi tom....

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie ma co się rozpisywać - o tej pozycji napisano już chyba wszystko. Książka genialna. Polecam każdemu.

Nie ma co się rozpisywać - o tej pozycji napisano już chyba wszystko. Książka genialna. Polecam każdemu.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niestety nie dałem rady doczytać do końca. Strasznie trudno połapać się co i jak. Do 100 strony miałem kompletny mętlik w głowie i naprawdę nie miałem pojęcia o co chodzi. Rozdziały króciutkie, po 2-3 strony więc akcja siłą rzeczy nie może się rozwinąć zwłaszcza, że na przemian znajdujemy się w dwóch różnych rzeczywistościach. Sporo słabo wyjaśnionych futurystycznych terminów naukowo - technicznych. Niestety autor zmęczył mnie ta książką ponadprzeciętnie.

Niestety nie dałem rady doczytać do końca. Strasznie trudno połapać się co i jak. Do 100 strony miałem kompletny mętlik w głowie i naprawdę nie miałem pojęcia o co chodzi. Rozdziały króciutkie, po 2-3 strony więc akcja siłą rzeczy nie może się rozwinąć zwłaszcza, że na przemian znajdujemy się w dwóch różnych rzeczywistościach. Sporo słabo wyjaśnionych futurystycznych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przyzwoita pozycja, lecz z pewnością odstaje od kanonu książek Dicka. W zasadzie trudno określić czy autor to tak na poważnie czy może prześmiewczo chciał podejść do tematu. Pojawiają się zagadnienia społeczne, psychologiczne, które są wplecione w losy bohaterów. Akcja rozgrywa się niby na Marsie ale po chwili zastanowienia można by ją jednoznacznie umieścić w Australii. Nawet autochtoni (Marborygeni) to ewidentne nawiązanie do rdzennej ludności tego kontynentu.
Czyta się lekko i przyjemnie. W zasadzie książka z gatunku science fiction ale opowiada jakby o wszystkim i o niczym. Subiektywnie po przeczytaniu "Marsjańskiego poślizgu..." mam wstręt do słowa "schizofrenia", które pojawia się na kartach chyba kilkaset razy.

Pozycja zaliczona, jednak chyba nie zapadnie na długo w pamięć.

Przyzwoita pozycja, lecz z pewnością odstaje od kanonu książek Dicka. W zasadzie trudno określić czy autor to tak na poważnie czy może prześmiewczo chciał podejść do tematu. Pojawiają się zagadnienia społeczne, psychologiczne, które są wplecione w losy bohaterów. Akcja rozgrywa się niby na Marsie ale po chwili zastanowienia można by ją jednoznacznie umieścić w Australii....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Człowiek z Wysokiego Zamku” to książka, która w moim odczuciu wymyka się schematom i utartym wzorcom kanonu literatury science fiction. Z pewnością zawiedzeni będą czytelnicy przyzwyczajeni do charakterystycznych dla Dicka niejednoznacznych zakończeń. Nie ma też zbyt dużej dawki typowych elementów naukowych czy technicznych charakterystycznych dla tego gatunku.

Książka opowiada o losach kilku osób, które są ze sobą luźno powiązane w pewnym zakresie swojej egzystencji. Otrzymujemy tutaj alternatywną wizję historii gdzie to nie alianci a Niemcy i Japonia wygrywają drugą wojnę światową i dzielą wpływy pomiędzy siebie. Akcja rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych, które to nie są mocarstwem a jedynie państwem podległym pod jurysdykcję Japonii.
Amerykanie pogodzeni z losem przegranych godzą się z przeznaczeniem i pełnią role jaką niegdyś pełniła ludność czarnoskóra w tym kraju. Wykonują prace fizyczne, zajmują stanowiska niższego szczebla w przedsiębiorstwach i pełnia role wasali japońskich panów. W zwykłe życie bohaterów wplata się wątek kryminalno polityczny, intryga oraz walka o poszerzenie wpływów Niemiec kosztem Japonii. W kontekście rozwoju wydarzeń istotną role wydają się mieć dwie książki, do których bohaterowie odwołują się regularnie. Pierwsza to „I cing” czyli rodzaj wyroczni, która pozwala na znalezienie odpowiedzi w sytuacjach stresowych bądź wtedy gdy zawodzi rozum i umiejętność logicznego myślenia. Druga pozycja to „Utyje szarańcza” czyli wizja historii alternatywnej dla naszych bohaterów. Wizja świata, w którym wojnę wygrali alianci oraz Stany Zjednoczone. Z punktu widzenia bohaterów ta druga pozycja wydaje się ważniejsza. Autor daje nam do zrozumienia, że związana może być z nią jakaś głębsza historia, którą z czasem poznamy. I tutaj niestety pojawiło się największe rozczarowanie z mojej strony. Otóż znając prozę Dicka czytelnik spodziewa się czegoś przewrotnego, niespodziewanego. Jedna z bohaterek udaje się do posiadłości autora tek książki. Rozmawia z nim kilka minut po czym wychodzi i ….. książka się kończy. Żadnej przewrotnej myśli. Tak jak by książka nie została dokończona.

Nie sposób jednak odmówić autorowi jednego. Zabił mi sporego ćwieka i zmusił do dłuższego zastanowienia nad celowością takiego zakończenia. Przez kilka godzin zastanawiałem się co autor miał na myśli. Co chciał nam przekazać poprzez tak skonstruowany tok wydarzeń. Z tego punktu widzenia muszę przyznać, że jest to książka dość trudna i wymagająca dla czytelnika. Nie otrzymujemy na tacy gotowych rozwiązań. Trzeba trochę pogłówkować nad wyciągnięciem wniosków.

Na koniec na pochwałę zasługuje forma w jakiej książka została wydana. Wydawnictwo REBIS zapewniło nam nie tylko wybitne doznania umysłowe, ale i wzrokowe oraz estetyczne. Książka wydana jest wręcz ekskluzywnie, z twardą oprawą, na grubym papierze. Całość okraszona ciekawymi rysunkami Pana Wojciecha Siudmaka.

Ocena tej pozycji dla mnie jest nader trudna. Z jednej strony sama treść jest przeciętna, jednak jej nadbudowa i fakt, że zmusiła mnie do myślenia nad jej treścią nawet po przeczytaniu skłania do wystawienia wysokiej oceny. Kompromisowo : 7/10

„Człowiek z Wysokiego Zamku” to książka, która w moim odczuciu wymyka się schematom i utartym wzorcom kanonu literatury science fiction. Z pewnością zawiedzeni będą czytelnicy przyzwyczajeni do charakterystycznych dla Dicka niejednoznacznych zakończeń. Nie ma też zbyt dużej dawki typowych elementów naukowych czy technicznych charakterystycznych dla tego gatunku.

Książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Napisana daaawno temu antyutopia w wielu aspektach jest aktualna również teraz. Opowiada o świecie idealnym, w którym społeczeństwo jest modelowane celem uzyskania wiernopoddańczej struktury niezdolnej do buntu czy przeciwstawienia się regułom gry. Ludzie już od swojego poczęcia w butli (aktualnie powiedzieli byśmy próbówka) są warunkowani i kształtowani jak glina w rękach wprawnego garncarza. Powstają świetnie zaprogramowane jednostki uszeregowane według struktury kastowej – od względnie wolnej alfy do wiernopoddańczych epsilonów wykonujących w zasadzie jedynie najprostsze prace – niczym niewolnik w średniowieczu. Życie ludzi upływa w poczuciu szczęśliwości, która w chwilach słabości jest sztucznie stymulowana poprzez podawanie somy – narkotyku blokującego negatywne bodźce. Społeczeństwo się nie starzeje, nie obowiązuje wierność małżeńska a rodzina jest przestarzałym zjawiskiem, wręcz synonimem zepsucia dawnych czasów.

I w ten idealny świat wkrada nam się bohater żyjący dotychczas w rezerwacie „dzikusów”. Jego postrzeganie otaczającego świata różni się drastycznie co owocuje powstawaniem licznych dylematów zarówno moralnych jak i czysto praktycznych problemów adaptacyjnych. Dzikus John próbuje wzniecić bunt wśród omamionego pozorną szczęśliwością społeczeństwa jednak jego wysiłki spełzają na niczym. Maszyna propagandy jest zbyt dobrze zaprogramowana aby tak marny trybik mógł ją uszkodzić. W efekcie dzikus postanawia udać się na odosobnienie i mieszkać sam na sam z przygodą. Niestety wścibscy ludzie traktują go jako atrakcję turystyczną uniemożliwiając swobodną, wolną egzystencję. Koniec końców nasz główny bohater nie wytrzymując napięcia „wyhuśtał” się na linie.

Książka porusza ważne aspekty, nad którymi tęgie głowy zastanawiają się od wieków. Czy można ograniczać wolność celem uzyskania równości. Czy równość jest tak istotna, że w jej imieniu można pozbawić kogoś życia. Gdzie przebiega granica pomiędzy wolnością jednostki a władztwem innego człowieka. I tak dalej i tak dalej.

Książka nie jest długa i w zasadzie tylko nakreśla nam pewien zarys świata. Nie poznajemy zbyt wielu mechanizmów nim rządzących co daje nam spore pole do dopowiedzenia sobie wielu kwestii. W zasadzie zwrócono tutaj jedynie uwagę na problemy wspomniane w wersie powyżej. Uważam, że jest to pozycja warta polecenia jako przestroga dla osób wyrzekających się podstawowych wartości człowieka – godności i wolności jednostki. Lektura obowiązkowa dla marksistów kulturowych oraz osób wspierających ideologię gender i tym podobne. Chociaż oni pewnie nic z tego nie zrozumieją…

Napisana daaawno temu antyutopia w wielu aspektach jest aktualna również teraz. Opowiada o świecie idealnym, w którym społeczeństwo jest modelowane celem uzyskania wiernopoddańczej struktury niezdolnej do buntu czy przeciwstawienia się regułom gry. Ludzie już od swojego poczęcia w butli (aktualnie powiedzieli byśmy próbówka) są warunkowani i kształtowani jak glina w rękach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy Philip K. Dick był czubkiem? Snuje się wiele teorii na ten temat lecz czytając jego książki można stwierdzić z pewnością, że jego umysł wyprzedzał swoją epokę o kilka dekad. W związku z tym uzasadnione dla osób mu obecnych było twierdzenie, że procesy mózgowe przebiegają nie do końca poprawie. Jak u większości wizjonerów.

Oko na Niebie to pierwsza książka napisana przez tego autora. Powstała w roku 1955 czyli ponad 60 lat temu. Na dzień dobrzy po przeczytaniu tego dzieła, pomijając kwestie filozoficzne, rzuca się fakt, że została napisana językiem przyjaznym, zrozumiałym i nawet teraz nie sprawia wrażenia przestarzałej. Autor żongluje określeniami technicznymi w sposób niejednoznacznie świadczący o epoce, w której powstała. Osoby nie związane z fizyką bądź chemią mogą śmiało pomyśleć, że „Oko na Niebie zostało napisane powiedzmy 10 -15 lat temu. Styl pisarza jest przyjemny, łatwy w odbiorze a niezbyt duża ilość stron sprawia, że jest to idealna pozycja na jeden – dwa wieczory.

Książka opowiada o losach siedmiu bohaterów, którzy doświadczyli wypadku bewatronu czyli pierwowzoru zderzacza hadronów. Po przebudzeniu na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być normalne jednak rozwój wydarzeń pokazuje, że to wszystko to ułuda, fantasmagoria bohaterów. Okazuje się, że bohaterowie znajdują się „w świecie pomiędzy”, który posiada swojego reżysera – animatora, który urządza świat według swojego widzimisię. Owym kreatorem jest jeden z bohaterów, a zadaniem pozostałych pod przywództwem Jacka Hamiltona jest uwolnienie się z owej utopii.

Książka porusza ciekawe zagadnienia związane z wymarzonym światem idealnym. Musicie przyznać, że każdy z Was choć raz w życiu miał sen, w którym kreował świat pod swoje potrzeby. Stawiał siebie w centrum a pozostali ludzie byli jedynie statystami zmuszonymi postępować według naszych zasad.
Oczywiście wszystko jest piękne do momentu gdy to my jesteśmy władzą. Co się jednak stanie gdybyśmy to my byli owymi statystami w czyjeś utopii? Ktoś mógł by dowolnie kreować nasze otoczenie a nas zmuszał by do określonych zastosowań. Czy aby to nie było by gorsze od faszyzmu?

Autor zmusza nas do zastanowienia się nad sensem istnienia jednoosobowych utopii. Dzięki niemu możemy przypomnieć sobie i pochylić nad autorytarnymi zapędami poszczególnych polityków czy watażków. Moim zdaniem „Oko na Niebie” to świetne studium ludzkiej psychiki. Oczywiście nie jest to praca naukowa a jedynie luźna, fantastyczna wizja jednak z pewnością zmuszająca do chwili zastanowienia.

Dla mojej osoby chwile z tą książką to był naprawdę dobrze spędzony czas i z pewnością sięgnę po następne pozycje tego genialnego autora.

8/10

Czy Philip K. Dick był czubkiem? Snuje się wiele teorii na ten temat lecz czytając jego książki można stwierdzić z pewnością, że jego umysł wyprzedzał swoją epokę o kilka dekad. W związku z tym uzasadnione dla osób mu obecnych było twierdzenie, że procesy mózgowe przebiegają nie do końca poprawie. Jak u większości wizjonerów.

Oko na Niebie to pierwsza książka napisana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Smocza Cesarzowa to, zapewne jak większość z Was wie, druga część przygód grupy bohaterów z okresu średniowiecza. Akcja rozgrywa się w wieku X na terenach obecnej południowo – centralnej części Rosji. W przeciwieństwie do części pierwszej tutaj nie mamy jednego bohatera, na którym skupiona jest akcja. Opowieść dotyczy prawie w całości całej grupy dziesięciu Bohatyrów czyli wybitnych wojów kijowskich wysłanych na szlak bitewny przez księcia Światosława. Podróżują oni celem wypełniania zobowiązań lecz celem głównym jest odnalezienie i pokonanie wielkiego czarownika Tugarina.

Co mi się w książce podoba? Z pewnością tematyka – bardzo ciekawa i niezbyt eksplorowana przez pisarzy z gatunku fantastyki. Moim zdaniem najciekawsze są te obszerne fragmenty powieści, gdzie magia występuje rzadko lub wcale. Jest to wtedy świetna opowieść o wojach, wierzeniach i zwyczajach średniowiecznych plemion. Podoba mi się dość wartka i szybka akcja, która nie pozwala się nudzić. Olbrzymim plusem jest forma wydania tej książki zdobienia stron nadają przyjemnej, baśniowej oprawy a tekst jest napisany przejrzystą i wyraźną czcionką.

Niestety są tez minusy. Uważam, najogólniej rzecz ujmując, że książka jest napisana zbyt prostym językiem. Momentami dialogi przypominają mi bardziej rozmowę kolegów z gimnazjum niż wielkich, niezwyciężonych wojów. W słownictwie często występują słowa typu „kurwa”, „sukinsyn” i tym podobne, które nijak nie współgrają mi z epoką, której dotyczą. Słabszą częścią powieści są również te, w których występuje magia. Zwłaszcza te momenty kulminacyjne kiedy spotykają się naprawdę potężne siły (Baba Jaga z Tugarinem czy Kostur z tymże). Tu ktoś machną, tu zaświeciło tam nadleciał i nagle pewny zwycięzca przegrywa walkę.

Uważam, że powieści tej brakuje przysłowiowej „kropki nad i”. Świetny pomysł z przyzwoitym wykonaniem to jest to co myślę o tej książce. Można by to zrobić lepiej a wtedy uważam że pozycja taka mogłaby wejść do kanonu jednych z najlepszych książek fantastycznych.

Smocza Cesarzowa to, zapewne jak większość z Was wie, druga część przygód grupy bohaterów z okresu średniowiecza. Akcja rozgrywa się w wieku X na terenach obecnej południowo – centralnej części Rosji. W przeciwieństwie do części pierwszej tutaj nie mamy jednego bohatera, na którym skupiona jest akcja. Opowieść dotyczy prawie w całości całej grupy dziesięciu Bohatyrów czyli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trzecia część serii „Metro” na szczęście trzyma poziom – w przeciwieństwie do nieudanego tomu drugiego. Powieść zaczyna się „w domu” czyli na stacji WOGN – tej samej, z której przygodę rozpoczynał Artem w pierwszym tomie. Po okresie młodzieńczej walki, awansu społecznego na Stalkera bohater osiada na rodzinnej stacji by wieźć z pozoru normalne, rodzinne życie wraz ze swoją żoną Anią. Niestety niespokojny duch bohatera nie pozwala mu na zapuszczenie korzeni o pogodzenie się z losem trybiku w wielkiej maszynie metra. Artem regularnie wychodzi na powierzchnię celem rozstawienia radiostacji i nasłuchiwania potencjalnych informacji z innych ocalałych rejonów świata. Pomimo negatywnego nastawienia żony i współmieszkańców robi to regularnie, co dzień nie przejmując się radiacją i jej konsekwencjami.
Sporo w życiu Artema zmienia wizyta starego pisarza – Homera, który zaszczepia w naszym młodym herosie nową nadzieję. Dzięki niemu wyrusza na nową wyprawę, która ma potwierdzić fakt istnienia innych, zaludnionych miejsc na świecie.

Nie będę zdradzał szczegółów dalszej fabuły ale muszę przyznać, że autor skutecznie odtworzył klimat pierwszej części powieści. Może nie czuć tej wiecznej obawy o to co czai się za rogiem czy chodzi w kanałach. Nie ma tego specyficznego dreszczyku emocji i niepewności jaki zaaplikowało nam „Metro 2033”. Jest natomiast metro widziane innymi oczami. Jest polityka, jest filozofia, jest ludzkie upodlenie (w pamięć zapada łowienie i jedzenie glist przez mieszkańców jednej ze stacji). Artem znów wpada wielokrotnie w tarapaty, z których udaje mu się z mniejszym lub większym szczęściem wykaraskać. Poznajemy nowe postacie metra a autor objawia man zupełnie inne oblicze tych już dobrze znanych. Ciekawe zakończenie z gatunku „new world order” wskazuje na mocne zainteresowanie autora polityką oraz teoriami spiskowymi na jej temat. Samo zakończenie zamyka pewien etap z życia bohatera. Wyjeżdża wraz z żoną z metra kierując się po powierzchni w nieznane. Daje to świetne otwarcie dla następnych części powieści.

Co mi się nie podobało w książce? W zasadzie w pamięci mam tylko jeden aspekt związany z głównym bohaterem. Otóż autor niejako przecenia możliwości ludzkiego organizmu. Tak jak inni bohaterowie giną regularnie tak Artem przechodzi przez każdą sytuację ledwo ledwo aby już następnego dnia rozpocząć normalną regularną walkę. Z moich pobieżnych wyliczeń wynika, że akcja powieści trwa przez niecałe dwa tygodnie a w tym czasie otrzymuje przynajmniej dwa postrzały, śmiertelną dawkę promieniowania, jest biczowany do granic wytrzymałości i pracuje w „kołchozie” kilka dni odmawiając jedzenia. Oczywiście po każdej „akcji” zaraz jest gotowy do dalszego działania. Trochę tego za dużo jak na niezbyt wyrośniętego młodego Stalkera. Nie jest to jednak najistotniejszy element powieści a moje wątpliwości mogą wynikać z przesytu superbohaterami w literaturze tego typu.

Uważam, że książka jest godnym zakończeniem trylogii i polecam tą pozycję każdemu miłośnikowi gatunku. Z chęcią kupię następne tomy wychodzące spod pióra Pana Głuchowskiego

8/10

Trzecia część serii „Metro” na szczęście trzyma poziom – w przeciwieństwie do nieudanego tomu drugiego. Powieść zaczyna się „w domu” czyli na stacji WOGN – tej samej, z której przygodę rozpoczynał Artem w pierwszym tomie. Po okresie młodzieńczej walki, awansu społecznego na Stalkera bohater osiada na rodzinnej stacji by wieźć z pozoru normalne, rodzinne życie wraz ze swoją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przeżyłem orgazm intelektualny. Pierwszy raz w mojej ponad już trzydziestoletniej historii przeczytałem książkę, którą bez mała mogę uznać za idealną.

Upadek Hyperiona do druga część opowieści z odległej przyszłości traktującej o losach zagrożonego świata Hegemonii. Pierwsza część będąca wprowadzeniem do właściwej historii zarysowała nam sylwetki siedmiu bohaterów oraz ich związki z Chyżwarem i sobą nawzajem. Część opisywana to już totalna uczta dla zmysłów. Akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Nie ma czasu na zapychacze, filozofowanie w nadmiernej ilości czy smutne, przydługie dialogi. Co rusz jesteśmy bombardowani przez autora przemyślanymi zwrotami akcji przez co naprawdę trudno o jakiś schemat czy przewidywalność. Bohaterów jest coraz więcej i każdy z nich wydaje się być ważny dla rozwoju wydarzeń. Sylwetki zarysowane są bardzo wyraziście i nie pozwalają na zbytnie znudzenie bohaterami.

Zakończenie - świetne. Niby katastrofa, ale dająca nadzieję na nowe lepsze jutro w świecie bliższym takiemu, jaki znamy my - czytelnicy.

Polecam zdecydowanie każdemu miłośnikowi science fiction. Stawiam ją ex aequo z "Diuną" Herberta na piedestale najlepszych książek w tym zakątku literatury.

10/10

Przeżyłem orgazm intelektualny. Pierwszy raz w mojej ponad już trzydziestoletniej historii przeczytałem książkę, którą bez mała mogę uznać za idealną.

Upadek Hyperiona do druga część opowieści z odległej przyszłości traktującej o losach zagrożonego świata Hegemonii. Pierwsza część będąca wprowadzeniem do właściwej historii zarysowała nam sylwetki siedmiu bohaterów oraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Hyperion to pierwsza część cyklu książek opowiadających o świecie odległej przyszłości, której byt jest zagrożony przez międzyplanetarny konflikt zbrojny. Co mnie niezmiernie cieszy autor ogranicza do niezbędnego minimum ilość brawurowych scen batalistycznych a skupia się na zarysowaniu świata oraz pokazaniu historii siedmiu bohaterów - pielgrzymów, których zadaniem jest odbycie podróży do Grobowców Czasu. Cel pielgrzymki to spotkanie z mitycznym Chyżwarem, bytem potrafiącym podróżować pod prąd czasu i jednocześnie mającym znaczny, lecz dokładnie nie określony wpływ na losy ludzkości. Książka w zasadzie składa się z siedmiu niezależnych opowieści, które wyjaśniają nieco historię każdego bohatera. W pewien sposób tłumaczą przyczynę pojawienia się danej persony w składzie wyprawy jednocześnie pozwalając czytelnikowi na poznanie świata stworzonego przez autora.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że książka pomimo sporej objętości nie posuwa akcji zbytnio do przodu. W zasadzie poza wspomnianymi opowieściami niewiele się dzieje. Uważam, że Hyperion to swego rodzaju preludium do właściwej akcji, która dzieje się w drugiej części pt. "Upadek Hyperiona".

Podsumowując - warto przeczytać, jednak tylko wtedy gdy na półce oczekuje druga, moim zdaniem lepsza część.

Hyperion to pierwsza część cyklu książek opowiadających o świecie odległej przyszłości, której byt jest zagrożony przez międzyplanetarny konflikt zbrojny. Co mnie niezmiernie cieszy autor ogranicza do niezbędnego minimum ilość brawurowych scen batalistycznych a skupia się na zarysowaniu świata oraz pokazaniu historii siedmiu bohaterów - pielgrzymów, których zadaniem jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Miód malina! Świetna lektura okraszona ciekawym i niejednoznacznym zakończeniem. Dzieło wybitne, uniwersalne i ponadczasowe. Pomimo iż upłynęło już trochę lat od jego napisania nie czuć nieprzyjemnego dyskomfortu wynikającego z różnicy czasów w jakich żyjemy teraz. Zdecydowanie polecam! Absolutny "must have" dla każdego miłośnika dobrej fantastyki!

Miód malina! Świetna lektura okraszona ciekawym i niejednoznacznym zakończeniem. Dzieło wybitne, uniwersalne i ponadczasowe. Pomimo iż upłynęło już trochę lat od jego napisania nie czuć nieprzyjemnego dyskomfortu wynikającego z różnicy czasów w jakich żyjemy teraz. Zdecydowanie polecam! Absolutny "must have" dla każdego miłośnika dobrej fantastyki!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do przeczytania tej książki skłoniła mnie opinia pewnego starczego Pana, który jednoznacznie pozytywnie ocenił ją twierdząc, że to tak zwana "klasyka". Niestety powieść J.D. Salingera okazała się gniotem zupełnie nie przystającym do naszych czasów.
Jestem w stanie sobie wyobrazić, że w latach 50-tych wszyscy pieli z zachwytu nad tą pozycją. Może w tamtych czasach użycie słowa "cholerne" na co drugiej stronie stanowiło złamanie jakiegoś konwenansu i utartego schematu. Może postać nastolatka, który ma wszystko "w dupie" również zaburzała światopogląd ówczesnych czytelników. Niestety przekładając ją na dzisiejsze czasy książka ta w żadnym aspekcie nie jest w stanie obronić się przed krytyką. Jest ona zwyczajnie nudna i nie powoduje chęci dalszego śledzenia losów bohatera. Sama nonszalancja życiowa bohatera, która aktualnie nijak ma się do problemów młodzieży, nie wystarcza do tego, aby książkę określić mianem klasycznej czy ponadczasowej.

Dla mnie strata czasu. Ciesze się, że nie musiałem wydać moich ciężko zarobionych pieniędzy na tą pozycję a jedynie wypożyczyłem ją od znajomego.

Do przeczytania tej książki skłoniła mnie opinia pewnego starczego Pana, który jednoznacznie pozytywnie ocenił ją twierdząc, że to tak zwana "klasyka". Niestety powieść J.D. Salingera okazała się gniotem zupełnie nie przystającym do naszych czasów.
Jestem w stanie sobie wyobrazić, że w latach 50-tych wszyscy pieli z zachwytu nad tą pozycją. Może w tamtych czasach użycie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Honor Złodzieja to opowieść o lokalnym przestępcy dla niepoznaki ochrzczonym przez autora mianem „długiego nosa”. Drothe, o którego losach opowiada książka, jest człowiekiem do wynajęcia, który skrzętnie przeciska się pomiędzy interesami różnych grup wpływu załatwiając przy tym swoje potrzeby finansowe. Jego życie upływa bez większych niespodzianek zrodzonych przez los do jednego, niezbyt fortunnego zdarzenia związanego z zapomnianą przez większość śmiertelników księgą. Okazuje się, że ów księga staje się istotnym elementem rozgrywek politycznych, w które zaangażowane są najważniejsze siły świata wykreowanego przez Douglasa Hulicka. Problemem podstawowym jest fakt, że nikt nie wie gdzie ta księga się znajduje, a Drothe ze swoimi ponadprzeciętnymi umiejętnościami szpicla dostaje zadanie jej odnalezienia. Wchodzi przy tym w konflikt ze swoimi mocodawcami, których jak na porządnego donosiciela przystało posiada kilku. Główny bohater skrzętnie lawiruje pomiędzy poszczególnymi grupami wpływu i stara się postępować zgodnie z zasadą aby był „wilk syty i owca cała”. Jak na powieść tego typu przystało nie obywa się bez kłopotów, z których nie zawsze wychodzi cało.

Tyle opisu tego o czym jest ta książka teraz pora na krótkie wypunktowanie plusów i minusów tej powieści. Po pierwsze cieszy fakt, że główny bohater nie jest typowym superbohaterem, który wie wszystko i z każdych opresji wychodzi cało. Douglas Hulick stworzył postać ciekawą, dobrze zarysowaną, wyposażoną zarówno w dobre jak i złe cechy charakteru. Nie jest mistrzem szermierki, nie jest alfą i omega teorii spiskowych. W wielu przypadkach musi posiłkować się radą lub pomocą innych osób. Drothe posiada natomiast jedną bardzo ważną umiejętność. Mianowicie wie gdzie i kogo wykorzystać do zrealizowania swoich celów.

Drugą istotną sprawą, o której warto wspomnieć jest dobrze zarysowany świat. Autor stworzył całą społeczność, łącznie z jej warstwami i klanami. Ciekawie jest rozwiązana kwestia imperatora, który istnieje w trzech osobach ogradzających się po sobie w ramach reinkarnacji. Tutaj ważna uwaga dla czytelnika – radzę czytać dokładnie opisy grup społecznych ponieważ wraz z postępem książki mogą się zacząć mylić. Deganie, szarwiarze, aniołowie, gęby, kamraci to tylko niektóre z tych, które pojawiają się na kartach powieści.

Podsumowując – uważam, że „Honor Złodzieja” jest bardzo udanym debiutem autora i świetnie rokuje na przyszłość. Na moment pisania tej minirecenzji w sprzedaży pojawił się już drugi tom pod tytułem „Przysięga Stali” i z czystym sumieniem dokonam zakupu z nadzieją, że będzie przynajmniej tak ciekawie jak w opisywanej książce.

Honor Złodzieja to opowieść o lokalnym przestępcy dla niepoznaki ochrzczonym przez autora mianem „długiego nosa”. Drothe, o którego losach opowiada książka, jest człowiekiem do wynajęcia, który skrzętnie przeciska się pomiędzy interesami różnych grup wpływu załatwiając przy tym swoje potrzeby finansowe. Jego życie upływa bez większych niespodzianek zrodzonych przez los do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Opowiadania niby fajne, ale wydawać 170 stron tekstu urozmaiconego zapychaczami kartek w postaci spisu otchłańców i runów to moim zdaniem zabieg czysto marketingowy nastawiony na wydrenowanie naszych kieszeni. Moim zdaniem te opowiadania powinny być dołączone jako bonus do którejś pozycji z tej serii.

Za opowiadania - 8/10 ale za całokształt i brak szacunku dla mojego budżetu - 6/10.

Opowiadania niby fajne, ale wydawać 170 stron tekstu urozmaiconego zapychaczami kartek w postaci spisu otchłańców i runów to moim zdaniem zabieg czysto marketingowy nastawiony na wydrenowanie naszych kieszeni. Moim zdaniem te opowiadania powinny być dołączone jako bonus do którejś pozycji z tej serii.

Za opowiadania - 8/10 ale za całokształt i brak szacunku dla mojego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak ja się cieszę, że akurat tego dnia żona i dziecko wyjechały do teściów :) Dzięki temu mogłem przeczytać tą świetną powieść w jeden dzień.

Drugi tom jest bardzo udaną kontynuacją pierwszej części. Obcujemy już z dojrzałymi zarówno wiekiem jak i umiejętnościami bohaterami, którzy kontynuują obraną w pierwszym tomie drogę życiową. Każdy z nich posiada pewne umiejętności nieznane innym, które pozwalają mu na skuteczną walkę z demonami, lub skuteczne się przed nimi zabezpieczenie.
smuci mnie jedynie spory przeskok (4 lata) w życiu Arlema, który z posłańca wyrzuconego na pustynię przez Kasjan staje się w zasadzie inną postacią - superbohaterem w jakimś sensie skoligaconym z odchłańcami (pewnie przez fakt, że jadał ich mięso). Nie jest to jednak istotne na tyle abym miał dać książce choćby jeden punkt mniej w ocenie.

Zdecydowanie polecam!

Jak ja się cieszę, że akurat tego dnia żona i dziecko wyjechały do teściów :) Dzięki temu mogłem przeczytać tą świetną powieść w jeden dzień.

Drugi tom jest bardzo udaną kontynuacją pierwszej części. Obcujemy już z dojrzałymi zarówno wiekiem jak i umiejętnościami bohaterami, którzy kontynuują obraną w pierwszym tomie drogę życiową. Każdy z nich posiada pewne umiejętności...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Muszę przyznać, że świetnie rozpocząłem rok 2015 w zakresie wyboru pozycji książkowych do przeczytania :) .

Pierwsza księga Malowanego Człowieka to opowieść o trzech w żaden sposób nie związanych ze sobą osób. Poznajemy życie Arlema, Leeshy i Rojera w okresie ich dzieciństwa, które trzeba przyznać do bajkowych nie należy. Każdy z nich niesie ze sobą jakiś bagaż doświadczeń, który wykuwa w nich cechy i wartości, które dają o sobie znać w późniejszej części książki oraz następnych tomach. Wraz z przebytymi doświadczeniami stają się silniejsi, mądrzejsi i sprawniejsi w codziennym życiu, które często ich nie rozpieszcza. W tle poznajemy świat, w których nocą rządzą "odchłańce" czyli istoty z innego, bliżej nie zbadanego świata, które znikając wraz z pierwszymi promykami słońca.

Książka została napisana bardzo przyjemnym językiem, co moim zdaniem ma niebagatelny wpływ na jej odbiór. Zwłaszcza, że odniosłem wrażenie, że większość pierwszego tomu to swego rodzaju powieść obyczajowa z fantastyką w tle. Poznajemy wiele zależności między mieszkańcami miejscowości, z których wywodzą się bohaterowie. Autor dużo czasu poświęca codziennym czynnościom, edukacji czy relacjom miłosnym (często przewijające się przyrzeczenie Leeshy drwalowi Garedowi). Pomimo tego strony migają jak szalone a życie bohaterów jest niezmiernie ciekawe. Smucić albo dziwić może jedynie fakt zakończenia książki gdzieś w środku akcji, ale to zrzucam na karb wydawcy, który zwyczajnie chciał zedrzeć z czytelnika więcej pieniędzy dzieląc powieść na dwa tomy.

Zdecydowanie polecam. Jedna z najlepszych książek jakie przeczytałem w ostatnich miesiącach.

Muszę przyznać, że świetnie rozpocząłem rok 2015 w zakresie wyboru pozycji książkowych do przeczytania :) .

Pierwsza księga Malowanego Człowieka to opowieść o trzech w żaden sposób nie związanych ze sobą osób. Poznajemy życie Arlema, Leeshy i Rojera w okresie ich dzieciństwa, które trzeba przyznać do bajkowych nie należy. Każdy z nich niesie ze sobą jakiś bagaż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Za Horyzont to trzecia i jak na razie ostatnia część przygód Stalkera o imieniu Taran oraz jego przyszywanego syna Gleba. Akcja toczy się w tym samym post apokaliptycznym świecie, który dość dobrze poznaliśmy w pierwszych częściach i do którego przekonaliśmy się bardzo, sądząc po opiniach jakie zebrały poprzednie tomy. Tym bardziej z nieukrywaną przykrością muszę stwierdzić, że „Za horyzont” dość mocno odstaje jakością od swoich poprzedniczek.

Fabuła sprawia wrażenie naciąganej i stworzonej „na szybko” celem szybkiego wydania książki. Momentami poziom nierealności zdarzeń doprowadzał mnie wręcz do szału generując na mojej twarzy ten specyficzny grymas WTF (what a fuck?)
Otóż wyobraźcie sobie szanowni państwo sytuację, w której jeden z głównych przeciwników bohaterów, najczarniejszy charakter tej książki przegrywa walkę z Taranem. Zostaje pokonany sam, w zimowej zawierusze rosyjskich stepów bez sprzętu, pożywienia a nawet wody. Oczywiście skażenie po nuklearnej wojnie powoduje, że efektem każdej dłuższej podróży jest śmierć spowodowana chorobą popromienną. No więc wyobraźcie sobie, że ten człowiek o imieniu Sungat zostaje ofiarą jednego z mutantów, który nie pogardził łatwą zdobyczą. Padlina jaką stał się ów bohater okazuje się jednak strasznym szczęściarzem ponieważ mutant nie tylko nie zjada mięska na miejscu. Ba, postanawia zabrać ofiarę w szponach i odlatuje z nią mniej więcej kilkaset kilometrów dalej. W odpowiednim momencie w Sungacie pojawia się wola przeżycia, uwalnia się z morderczego uścisku i gdzie trafia? Kilkaset metrów od zaparkowanego pojazdu Tarana.

Niestety podobnych „kwiatków” w całej powieści jest więcej. Taran w duecie z Dymem stali się niezwyciężeni niczym w komiksie o Hulku albo Fantastycznej Czwórce. Wychodzili z więzień niszcząc kraty, znajdowali wyjście z zatopionej jaskini bez wyjścia, uciekali, bronili się i walczyli z mutantami. Słowem zawsze krok od śmierci. Wszystko po to, żeby dotrzeć na drugi koniec kontynentu, poznać istoty człekokształtne, które pomimo że nie potrafią mówić to można się z nimi dogadać za pomocną przekazu myśli. Do kompletu okazuje się, że niezniszczalny siłacz Dym popełnia samobójstwo zgodnie z przepisem szalonego naukowca, którego znają od 15 minut. Oczywiście wszystko dla ratowania świata.

Czy autor naprawdę myśli, że tak przekombinowany rozwój wydarzeń umknie czytelnikom niezauważony? Uważam, że książka nie dorównuje poprzedniczkom, które zasługują na miano świetnych. „Za Horyzont” jest ledwo przeciętne i bardzo się cieszę, że jest to już ostatnia część cyklu.

W przeciwieństwie do poprzednich dwóch części – NIE POLECAM

Za Horyzont to trzecia i jak na razie ostatnia część przygód Stalkera o imieniu Taran oraz jego przyszywanego syna Gleba. Akcja toczy się w tym samym post apokaliptycznym świecie, który dość dobrze poznaliśmy w pierwszych częściach i do którego przekonaliśmy się bardzo, sądząc po opiniach jakie zebrały poprzednie tomy. Tym bardziej z nieukrywaną przykrością muszę...

więcej Pokaż mimo to