-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński25
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2024-05-07
2024-04-22
2024-04-20
#Wyzwanie LC kwiecień 2024
Chociaż Wojciech Kulawski nie jest debiutantem, to ja dopiero teraz przeczytałam pierwszą książkę jego autorstwa. Do sięgnięcia po nią skusił mnie opis, bo miał to być pastisz mafijnego romansu, a że miałam ochotę właśnie coś takiego przeczytać, z ochotą zabrałam się za lekturę. Tym bardziej chętniej, że jak się okazało, autor pochodzi z Rzeszowa, a to już rzut beretem od mojego rodzinnego miasta, więc mogę rzec, że kiedyś byliśmy dość bliskimi "sąsiadami"...
Z pozoru książka wydawała się być lekką historią, lecz im dalej, tym autor budował coraz większe napięcie.
Marzena Gibała jest policjantką w Warszawie, pracuje w wydziale kryminalnym, więc często nie ma czasu nawet na krótki wypoczynek. Gdy w końcu jej szef wysłał ją na urlop i kazał jechać jak najdalej, kobieta namawia szkolną koleżankę na wspólny wyjazd. Jadwiga Zając dość chętnie zgadza się na wakacyjny pobyt i obie wyruszają na... Baleary.
"Policjantka sama już nie pamiętała, kiedy po raz ostatni była na prawdziwych wakacjach. Praca w stołecznej policji kryminalnej, gdzie spędziła ostatnie lata, była prawdziwą orką."
Na leżakach przy hotelowym basenie popijając drinki o dziwnych nazwach rozmawiają o dalszych planach na wakacje. Brak snu spowodowany nocnym lotem daje im się we znaki.
A wypijane drinki również nie pomagają, lecz skoro jest możliwość sączenia ich w ramach all inclusive, rzadko kto (zwłaszcza z naszych rodaków) z tego nie korzysta.
Marzena nie spodziewała się, że spotka w hotelu dawną znajomą - Iwonę, której kiedyś pomogła w kłopotach. Iwona Strychalska również jest na urlopie wraz z narzeczonym.
We czwórkę udają się na nietypową wystawę niewolnictwa, gdzie zostają zaproszeni na imprezę do klubu.
Wspólnie spędzony czas mija w sielskiej atmosferze, lecz do czasu. Polki zostają poczęstowane pigułkami, a potem wydarzą się nieprawdopodobne rzeczy...
Pruderyjna Jadwiga zgadza się na rolę w filmie pornograficznym, Marzena zaś w tym czasie zabija na łodzi mężczyznę a w dodatku w sieci pojawił się nawet film z tego zajścia.
"Jeszcze nie wiem, co powiem twojej koleżance, ale coś wymyślę. Ona jest tak łasa na pieniądze, że skłonna będzie o tobie zapomnieć. Nie wiem, co wam robią w tej Polsce, ale musicie być bardzo nieszczęśliwymi ludźmi."
Czy policjantka naprawdę zabiła człowieka? Jak potoczą się losy Marzeny? Dlaczego nie pamięta nic z tej nocy spędzonej na łodzi? Komu zależało na tym, żeby ją obciążyć?
Czy uda jej się oczyścić z zarzutów? Czy Jadwiga zostanie gwiazdą porno? Dlaczego się na to decyduje? Kim tak naprawdę jest Iwona i jej narzeczony?
Ja mam uwagę do błędów w tej powieści. Niemal na każdej stronie są różnego rodzaju niesprawdzone przez właściwą korektę pomyłki. Te powtórzenia i literówki znacznie utrudniają lekturę i powodują, że chwilami tekst nie jest dość zrozumiały. Dlatego musiałam obniżyć swoją ocenę.
Lecz nie jest to zła powieść, to w sumie dobra książka, zwłaszcza dla wielbicieli mafijnych historii, tym bardziej, że w pięknym otoczeniu Morza Śródziemnego.
#Wyzwanie LC kwiecień 2024
Chociaż Wojciech Kulawski nie jest debiutantem, to ja dopiero teraz przeczytałam pierwszą książkę jego autorstwa. Do sięgnięcia po nią skusił mnie opis, bo miał to być pastisz mafijnego romansu, a że miałam ochotę właśnie coś takiego przeczytać, z ochotą zabrałam się za lekturę. Tym bardziej chętniej, że jak się okazało, autor pochodzi z...
2024-04-21
Sięgnęłam po książkę "Dom na granicy" ze względu na nieco intrygujący tytuł, ale przede wszystkim z powodu... pięknej okładki. Tak, jestem niepoprawną sroką i przyciągają mnie różne ciekawe widoki, a już zwłaszcza uwielbiam takie domy na wzgórzach. Sama mieszkam tak na górce, ale wokół mojego domu rozbudowało się osiedle a na nieużytkach w dole wyrósł już dość wysoki lasek, który zasłonił niemal cały widok na miasteczko, ale także na jezioro..., ale za to ptaszki cudnie śpiewają.
"Czy w życiu każdego człowieka jest tak, że nie zauważa tego, co ma, i chciałby więcej i więcej? Czy to grzech, że wygodne życie wydaje się nam łatwiejsze i proste?"
"Dom na granicy", którego historię opowiedziała nam Anna Wojtkowska-Witala, to piękna historia nie tylko o miłości i poszukiwaniu szczęścia, ale przede wszystkim o rodzinie, o poświęceniu dla najbliższych, o zaufaniu i o samotności, o ludzkiej zawiści, o rezygnacji z marzeń i o trudnych wyborach. I chociaż autorka porusza w książce wiele trudnych tematów, to lektura jest lekka i daje dużo nadziei na lepsze jutro. Mogę dodać, że kilka wątków znam dobrze z własnego podwórka.
Ania Pola całe swoje życie miała jakby pod górkę, cicha i spokojna, szara myszka, na którą prawie nikt nie zwraca uwagi, jakby przezroczysta i niewidzialna dla innych...
Ania mieszka z matka i niepełnosprawnym bratem, jej starsza siostra wyjechała na studia i nie przyjeżdża do domu, jakby chciała się odciąć od skromnego życia rodziny. Ojciec Ani zostawił ich i wyjechał do Ameryki, matka ciężko pracuje żeby utrzymać trójkę dzieci i musi znaleźć jeszcze chociaż trochę sił i czasu żeby opiekować się synem. Ania kończy liceum, uczy się bardzo dobrze, bo marzy o studiach dziennikarskich. Pomaga również matce w opiece nad Ryszardem. Nie zamierza tak jak siostra uciec z domu, lecz ma zamiar pogodzić studia z dorywczą pracą i pomagać mamie. Wszystko układa się po jej myśli, ale gdy nagle matka oznajmia, że ma raka, dziewczyna zdaje sobie sprawę, że nie może już na nikogo liczyć, tylko na siebie. Po śmierci matki, zawiesza studia, zaczyna pracę jako woźna w szkole i opiekuje się niepełnosprawnym bratem. To cały sens jej obecnego życia.
"Po śmierci matki Ania przez wiele lat niestrudzenie opiekowała się bratem. Początkowo było jej bardzo trudno, gdyż nie potrafiła znaleźć pracy, a renta Ryszarda wystarczała na niewiele."
Gdy brat Ani umiera, ona jakby straciła cały sens swojego życia. Pod presją siostry sprzedaje dom, żeby ją spłacić, i Ania wyprowadza się do maleńkiego mieszkania. Co prawda nie czuje się tu zbyt komfortowo, ale wie, że to jej własny kąt...
Odejście ojca, wypadek brata a później jego niepełnosprawność, choroba i śmierć matki, ucieczka siostry aż wreszcie śmierć brata... czy to nie zbyt dużo dla jednej osoby?
Nie widzi już dla siebie żadnej przyszłości, tylko samotną wegetację. Gdy jednak jej szefowa odchodzi na emeryturę, proponuje Ani żeby zajęła się jej nastoletnim wnukiem i zamieszkała na dwa miesiące w w jej domu. Dziewczyna zgadza się pomóc byłej dyrektorce. Okazuje się, że nie będzie w tym domu sama opiekować się wnukiem Emmy.
Ania nawet nie spodziewa się tego, jaki konsekwencje wynikną z tego.
Jak poradzi sobie Ania z nowymi obowiązkami? Co wydarzy się w domu na granicy? Czy uda się Ani zrealizować wreszcie swoje marzenia?
"To jest dom na granicy. W takim głupim położeniu wszystko jest głupie i każdy tu głupieje."
Jeżeli lubicie takie życiowe historie, nieco może romantyczne i baśniowe, to polecam.
Sięgnęłam po książkę "Dom na granicy" ze względu na nieco intrygujący tytuł, ale przede wszystkim z powodu... pięknej okładki. Tak, jestem niepoprawną sroką i przyciągają mnie różne ciekawe widoki, a już zwłaszcza uwielbiam takie domy na wzgórzach. Sama mieszkam tak na górce, ale wokół mojego domu rozbudowało się osiedle a na nieużytkach w dole wyrósł już dość wysoki lasek,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-10
"Na uwięzi" to czwarta część cyklu kryminalnego autorstwa Katarzyny Bondy o detektywie Jakubie Sobieskim. Lubię tego niepokornego bohatera, wkradł się w moje łaski od samego początku. I chociaż nie każda część podobała mi się w sposób jednakowy, to i tak sięgam w ciemno po kolejny tom, właśnie z powodu Sobieskiego, mając nadzieję, że wreszcie doczekam się rewelacyjnej części. Zresztą podoba mi się także sposób pisania autorki. Niebanalne tematy, ciągłe zwroty akcji oraz sekrety skrywane przez bohaterów i zaskakujące zakończenia zachęcają do lektury. Często również fabuła jest tak realistyczna, jakby wydarzenia toczyły się w najbliższej okolicy.
Jakub Sobieski jest detektywem i ciągle ma nadzieję, że w końcu trafi mu się super sprawa, która wreszcie przyniesie mu nie tylko sław i uznanie, ale także wielkie pieniądze...
Wciąż jednak zmaga się ze sprawami, które może nie są przełomowe, ale dają mu zajęcie i jako taką kasę. No dodatek ma problemy rodzinne, które wprowadzają go we wściekłość, gdyż nie ma żadnej możliwości kontaktu z synem...
"Kolejny raz Sobieski poczuł się jak szczur złapany w pułapkę. Znów z nim pogrywano. W takich chwilach jak ta nienawidził swojej pracy i tego momentu, kiedy wpadł na pomysł, by prowadzić biuro detektywistyczne."
Gdy wieczorem zamykał już swoje biuro, pojawia się kobieta w zaawansowanej ciąży i prosi go o pomoc w odszukaniu zaginionej córki. Piętnastoletnia Stefania według matki była gnębiona w szkole przez rówieśnice i prawdopodobnie to może być jedna z przyczyn jej zniknięcia. Sobieski obsesyjnie wręcz bierze się za to zlecenie, gdyż sam doskonale wie, jak mogą czuć się ludzie, którym uprowadzono dziecko, i którzy boją się, że być może je bezpowrotnie stracili.
Jednak opinie o córce zleceniodawczyni są bardzo rozbieżne, nie wszyscy podzielają zdanie matki dziewczyny na temat tego, że była biedną ofiarą w szkole. Dodatkowo nie wszyscy chcą się wypowiadać na ten temat, ukrywanie wielu tajemnic i zmowa milczenia ciągle komplikują śledztwo. Im bardziej Jakub wgłębia się jednak w poszukiwania, na jaw zaczynają wychodzić inne, wydawałoby się, że całkowicie niezwiązane z zaginięciem Stefanii fakty. A jednak wszystko zaczyna się łączyć...
Sobieski ze swoim zespołem wkracza w świat pornografii, pedofilii, gwałtów i zbrodni a każdy kolejny ślad jest coraz bardziej przerażający. Zaginęła również koleżanka Stefanii...
Czy uda się Sobieskiemu odnaleźć dziewczyny? Dlaczego zniknęły? Jaki związek z ich zaginięciem ma morderstwo pedofila?
Fabuła nie jest przewidywalna i z każdą kolejną kartką autorka zaskakuje kolejnym zwrotem akcji. Trzyma w napięciu do samego końca, chociaż ostatnie rozdziały nieco przekombinowane, zawiłe i nie do końca wyjaśnione, jakby tylko rozgrzebane po brzegach. Może jeszcze się kiedyś wyjaśnią...
Jednak sam temat jest mocny i brutalny, więc to lektura tylko dla osób o mocnych nerwach.
"Na uwięzi" to czwarta część cyklu kryminalnego autorstwa Katarzyny Bondy o detektywie Jakubie Sobieskim. Lubię tego niepokornego bohatera, wkradł się w moje łaski od samego początku. I chociaż nie każda część podobała mi się w sposób jednakowy, to i tak sięgam w ciemno po kolejny tom, właśnie z powodu Sobieskiego, mając nadzieję, że wreszcie doczekam się rewelacyjnej...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-05
2024-03-05
2024-02-28
Lubię czytać powieści historyczne, w których fikcja przeplata się z faktami a gdy jeszcze na dodatek wplątana w fabułę jest intrygująca zagadka kryminalna, to niemal zawsze skuszę się na taką lekturę. Książka Adama Węgłowskiego "Pruski lód" przyciągnęła mnie jeszcze miejscem akcji, bo jej fabuła toczy się na Mazurach, a to ostatnio moje znajome miejsca, moje miejsce na Ziemi, gdyż mieszkam tu od wielu lat. Już sam opis na okładce niejako zachęca do lektury:
"Mazury to nie raj na Ziemi, lecz miejsce, gdzie szybko i łatwo można kogoś posłać do piekła.
Rzecz dzieje się XIX wieku w okolicach lub w samych mieście Lyck (obecnie Ełk) w Prusach Wschodnich. Od lat krążyły tu różne przesądy niemal na każdy temat. Tym bardziej, że szeroko rozpowszechniano na Mazurach książeczki z religijnymi wskazówkami, przesądami i... proroctwami, najsłynniejszą z nich była "Klucz do bardzo ważnych tajemnic", której autorem miał być Jakub Turowski. Jednym z takich przesadów był taki, ze w pierwszy dzień grudnia nic się nie może udać. Nawet urodzonym tego dnia dzieciom wróżono szybką śmierć albo nędzne życie i same nieszczęścia. Właśnie tego dnia wydarzył się wypadek na zamarzniętym jeziorze... Nie było właściwie świadków tego zdarzenia, tylko jeden ze strażników więziennych na wyspie, zauważył przez lornetkę to zdarzenie.
"Cały powóz znalazł się w lodowatej wodzie i szedł na dno, w odmęty jeziora, głębokiego na kilkadziesiąt metrów i znanego z tego, że rzadko oddaje to, co raz już pochłonęło."
"Strażnik przygryzł wargę aż do krwi. Odłożył lornetkę - szkła zaparowały, swoje zrobił też padający śnieg. Nie było sensu bić na alarm, interweniować, nic by to nie dało. Los koni i wozu był przesądzony. Można było tylko pomodlić się za tych, którzy runęli
w otchłań."
Wartownik nie powiadamiał o wydarzeniu nikogo, gdyż uciął sobie drzemkę w czasie warty i nie chciał się z tego tłumaczyć, tym bardziej, że wiedział, co mu grozi za niesubordynację. Zresztą i tak nie mógł udzielić pomocy. Wydawało mu się tylko, jakby jakaś postać wydostała się z tego przerębla, lecz do końca nie był tego pewny, bo .wieczorem brał udział w popijawie i nie do końca był trzeźwy... Czy ktoś mógł ocaleć z tej lodowej kraksy?
Jak się później okaże, nie jest to jedyna tak tragiczna i makabryczna zarazem sytuacja. Poznajemy coraz większą liczbę bohaterów i stopniowo odkrywamy ich tajemnice.
Do pociągu z Lyck (Ełk) do Rastenburga (Kętrzyn) dołączono nowoczesny wagon. Kierownik pociągu jest nim zachwycony i z dumą pokazuje go pasażerom.
" Kiedy śpieszący się do pociągu pasażerowie minęli wagony towarowy i pocztowy, ze zdziwieniem zauważyli, co na nich czeka."
Początkowo wydaje się, że pasażerowie tego pociągu są zupełnie przypadkowi a ich losy zupełnie odrębne i niepasujące do siebie, z biegiem czasu zaczynają się krzyżować a nawet łączyć. Gdy zaczynają w bohaterach tej powieści wydobywać się na światło dzienne wszystkie skrywane sekrety, odżywają również namiętności, zazdrość, chciwość i żądza zemsty.
A gdy do tego dojdą tajemnicze i naglę przypadki śmierci, sytuacja niejako zaczyna wymykać się spod kontroli.
Przyznam, że mam dość mieszane uczucia po tej lekturze. Z jednej strony podobało mi się, ale coś mi tu nie zagrało, jakby autor trochę się pogubił z nadmiaru swoich pomysłów.
Lecz nie jest to zła książka, nawet bardzo dobra, sądzę, że wielu czytelników może się jeszcze bardziej nią zachwycić. Zatem wyruszajcie w nieznane Wam zakątki Mazur i poznajcie tajemnicze zabytki ukryte w różnych miejscach i otoczeni magią i zabobonami odkrywajcie ich tajemnice.
Lubię czytać powieści historyczne, w których fikcja przeplata się z faktami a gdy jeszcze na dodatek wplątana w fabułę jest intrygująca zagadka kryminalna, to niemal zawsze skuszę się na taką lekturę. Książka Adama Węgłowskiego "Pruski lód" przyciągnęła mnie jeszcze miejscem akcji, bo jej fabuła toczy się na Mazurach, a to ostatnio moje znajome miejsca, moje miejsce na...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-25
"Splątanie" to dość dobry thriller psychologiczny, w którym Igor Brejdygant opowiada o ludzkiej manipulacji uczuciami, o stalkingu, o obsesji, ale także o miłości i zauroczeniu oraz sile kobiecej przyjaźni i nie tylko.
Zuza jest policjantką, odniosła ostatnio nawet spektakularny sukces, od wielu lat przyjaźni się z Karoliną. Nie mają jednak zbyt wiele czasu na spotkania. Gdy jednak teraz się umówiły na spotkanie, nie wiedziały nawet, jakie skutki ono będzie miało w przyszłości.
Karolina zdecydowała się pokazać przyjaciółce anonimowy list, który otrzymała. Były również głuche telefony. Początkowo nie brała zbyt poważnie pogróżek, ale w końcu stwierdziła, że może lepiej będzie, gdy znajoma policjantka spróbuje się temu przyjrzeć. Może to nie jest tylko czyjś głupi żart...
"Czasem szczęśliwie los stawia na naszej drodze życzliwych bądź "życzliwych" ludzi akurat wtedy,
gdy potrzebujemy ich najbardziej."
A że Zuza jako jako policjantka ma dużo większe możliwości sprawdzenia tych pogróżek czy też innej pomocy a nawet jakiejkolwiek ochrony, Karolina poczuła się zdecydowanie lepiej. Gdy policjantka wszczyna śledztwo, dziwnym trafem od razu dość wyraźnie pokazuje się podejrzany mężczyzna...
Marek jest znudzonym pracownikiem biurowym, żona od niego odeszła, nic go w życiu nie cieszy, żyje monotonnie. Do czasu. Gdy w jego nudnym życiu pojawia się jasny cel, on sam diametralnie się zmienia. Marek zostaje psychofanem... Karoliny, obserwuje ją i podsłuchuje, marząc o krwawym finale, lecz w te grę chce włączyć jeszcze inne osoby a przede wszystkim policjantkę Zuzę, żeby go ścigała.
"Marek, choć uwielbiał słuchać głosu Karoliny, był już lekko znużony rozmową. Zresztą mikropluskwy podsłuchowe miał zainstalowane nie tylko w szwie torebki, ale w ogóle w większości szwów jej życia, więc mógł i co więcej słuchał jej na co dzień, i to w ciekawszych sytuacjach. Podsłuchy były wszędzie - w domu, w pracy, nawet w samochodzie."
"Do śledzenia ofiary miał kilka kupionych za grosze starych samochodowych strucli. Jeśli uznawał, że jakimś jeździ za nią już za długo, to po prostu przesiadał się do innego, a tamten odstawiał na jakiś czas albo sprzedawał z niewielką stratą."
Co lub kto miał wpływ na zmianę trybu życia Marka? Dlaczego za cel obrał właśnie Karolinę?
Może się wydawać, że to właśnie Marek jest tym najgorszym złoczyńcą, o którym wiemy od samego początku, lecz może się tu znaleźć jeszcze inny czarny charakter...
Początkowo plan Marka jest realizowany jest krok po kroku, zgodnie z jego planem, lecz wystarczył mały romansik, niejako "na boku", który zaburzy idealny schemat.
Początek książki bardzo mnie zaintrygował, zagadka była ciekawa i sam pomysł na fabułę i wciągnęłam się w czytanie, lecz przyznam, że zakończenie nieco mnie rozczarowało.
"Splątanie" to dość dobry thriller psychologiczny, w którym Igor Brejdygant opowiada o ludzkiej manipulacji uczuciami, o stalkingu, o obsesji, ale także o miłości i zauroczeniu oraz sile kobiecej przyjaźni i nie tylko.
Zuza jest policjantką, odniosła ostatnio nawet spektakularny sukces, od wielu lat przyjaźni się z Karoliną. Nie mają jednak zbyt wiele czasu na spotkania....
2020-06-22
#Wyzwanie LC kwiecień 2024
Tej autorki raczej nie trzeba przedstawiać a tym bardziej reklamować, bo chyba większość z nas przeczytała jakąś jej książkę. Agnieszka Lingas-Łoniewska jest mi również znana, i chociaż nie przepadam zbytnio za słodkimi romansami, ale jej książki potrafią często wzbudzić we mnie wiele emocji i zdecydowanie zmienić mój kiepski nastrój.
Tym razem sięgnęłam po tę książkę jednak jeszcze z innego powodu, książka ta bierze udział w Czytelniczym Wyzwaniu Tematycznym na 2024 rok, więc dlatego ją przeczytałam.
Chociaż wielu czytelników skrytykowało tę książkę, to czyta się ją bardzo dobrze. Może jest zbyt przekombinowana i zbyt słodka, jakby dla młodszych czytelników, lub bardziej czytelniczek, które wciąż marzą o księciu na białym koniu, ale mimo to, ta nieskomplikowana historia o miłości, uczy również o dawaniu drugiej szansy, nawet w takich wydawałoby się zupełnie beznadziejnych przypadkach...
"Bo kiedyś myślałem, że jutra nie będę miał, że jutro nic mnie nie czeka. A teraz wiem, że mam przed sobą sporo następnych dni, w których zawsze muszę być czujny i gotowy na to, aby bronić tego, co moje. Aby kochać. Aby żyć. Pełnią życia."
Prawdziwa miłość pokona wszystkie problemy, nie złamie jej upływający czas ani podstępne knowania zazdrośników i źle życzących ludzi.
Igor i Milena kochali sią bardzo, nie widzieli poza sobą świata, lecz nagle Milena wyjechała bez słowa. Igor długo nie mógł się pozbierać, obiecując sobie, że już więcej nie da się tak zranić. Jego życie nie było usłane różami, ale jakoś radzi sobie ze wszystkim. Równie nagle jak odeszła, tak niespodziewanie Milena wraca do miasta, lecz już jako gwiazda filmowa.
Właśnie w rodzinnym mieście ma być premiera jej nowego filmu...
Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że będzie trudno, bo traumy z młodości nadal ją męczą, mimo osiągniętej sławy i karierze aktorskiej, nie jest szczęśliwa.
Gdy do Igora docierają wieści o powrocie Mileny, jego względny spokój również zostaje naruszony, wzbiera w nim wściekłość.
"Przybrał maskę obojętności, starając się nie okazywać, jak wielkie zrobiła na nim wrażenie. Ona też szybko odzyskała równowagę i omiotła go wzrokiem, jakby był jednym z widzów, kimś, kogo nie znała. Kimś obcym. Bo był. Właśnie tak."
Czy w końcu byli kochankowie spotkają się i wyjaśnią sobie dawne zaszłości? Dlaczego Milena tak nagle wyjechała z miasta? Czym zawinił Igor w przeszłości?
Może trochę przejaskrawione w tej powieści postaci, ale autorka porusza w niej wiele istotnych i trudnych tematów, i to w sposób przystępny, to dobra lektura tak na jeden wieczór.
#Wyzwanie LC kwiecień 2024
więcej Pokaż mimo toTej autorki raczej nie trzeba przedstawiać a tym bardziej reklamować, bo chyba większość z nas przeczytała jakąś jej książkę. Agnieszka Lingas-Łoniewska jest mi również znana, i chociaż nie przepadam zbytnio za słodkimi romansami, ale jej książki potrafią często wzbudzić we mnie wiele emocji i zdecydowanie zmienić mój kiepski nastrój.
Tym razem...