-
ArtykułyPremiera „Tylko my dwoje”. Weź udział w konkursie i wygraj bilety do kina!LubimyCzytać6
-
ArtykułyKolejna powieść Remigiusza Mroza trafi na ekrany. Pora na „Langera”Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyDrapieżnicy z Wall Street. Premiera książki „Cienie przeszłości” Marka MarcinowskiegoBarbaraDorosz5
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę „Nie pytaj” Marii Biernackiej-DrabikLubimyCzytać4
Biblioteczka
2023-02-24
2023-02-02
2023-01-31
2023-01-30
2023-01-25
2023-01-25
2023-01-24
2019-03-18
2019-03-26
Jak kilka zdjęć w mediach społecznościowych może zmienić życie grupy nastolatków?
Moje pierwsze spotkanie z komisarzem Malin Fors. Na półce czekają jeszcze dwie książki Monsa Kallentofta, ale po lekturze “Pocałunku Kata” zdecydowanie szybko ten fakt ulegnie zmianie. Dawno książka mnie aż tak nie pochłonęła.
Autor w niebanalny sposób buduje napięcie, łączy kilka wątków i spektakularnie rozwiązuje sprawę. Rozpoczynając lekturę, nie spodziewałabym się takiego finału. Książka moim zdaniem posiada wszystkie rzeczy, jakie powinien mieć dobrze napisany thriller.
Krótkie rozdziały i “uciekające” strony powodują tylko coraz większą chęć poznania kolejnego elementu układanki. Widzimy doskonale problemy, z jakimi zmaga się główna bohaterka i jej walkę z nałogiem. Komisarz Malin Fors już od pierwszych stron powieści nie jest typowym detektywem, nie działa według znanego mi z innych kryminałów schematów. Jej postać jest bardzo intrygująca. Podejście do życia tej kobiety może fascynować. Z jednej strony jest matką i policjantką, a z drugiej walczy ze swoją mroczną stroną.
Co do klasyfikacji tej książki może pojawiać się wiele wątpliwości. Łączy mocne akcenty kryminału z odrobiną thrillera, a momentami nawet horroru. Opis zmiażdżonego ciała między dwoma samochodami przyprawił mnie o ciarki na plecach. Autor w bardzo realistyczny sposób uzmysławia nam kruchość ludzkiego życia. Jego opisy są tak wyraźne, jak byśmy byli naocznymi świadkami zdarzenia.
Polecam szczególnie osobom, które lubują się w takich gatunkach, ale nie tylko. “Pocałunek kata” jest tak dobrze napisaną powieścią, że posunę się do stwierdzenia, że każdemu przypadnie do gustu ta historia. Ja dawno nie przeżyłam podczas lektury czegoś tak niezwykłego.
Jak kilka zdjęć w mediach społecznościowych może zmienić życie grupy nastolatków?
Moje pierwsze spotkanie z komisarzem Malin Fors. Na półce czekają jeszcze dwie książki Monsa Kallentofta, ale po lekturze “Pocałunku Kata” zdecydowanie szybko ten fakt ulegnie zmianie. Dawno książka mnie aż tak nie pochłonęła.
Autor w niebanalny sposób buduje napięcie, łączy kilka wątków i...
2019-01-23
2019-03-22
Każdy z nas ma jakąś przeszłość. Wspomnienia, jakie nosimy w sobie, często wpływają na naszą osobowość. Jednak nie ma na świecie osoby, która nie zrobiłaby rzeczy, o której wolałaby zapomnieć. Tajemnicy, której wyjawienia najbardziej się obawia. Sam tytuł książki autorstwa Doroty Wachnickiej - “Grzesznica” nie pozostawia wątpliwości, że główna bohaterka ma sporo za uszami.
Dominika w przeszłości zwykła wieść luksusowe życie u boku wpływowych i zamożnych mężczyzn, którzy wynajmowali ją do towarzystwa. Podobno najstarszy zawód świata, ale od samego początku postrzegany jako haniebny. Kobieta mimo tego, kim była w przeszłości, obecnie wiedzie normalne życie u boku ukochanego męża. Matka dwójki pociech. Zanim zaczniecie oceniać, kim była, to pozwólcie, że przedstawię Wam Michała, kolegę z pracy Dominiki. Bogobojny ojciec, głowa rodziny. Na pierwszy rzut oka przykład godny naśladowania. Bardzo chętnie oceniający czynnych bliźnich przez pryzmat wiary. Nie dajcie się jednak zwieść i nie zapominajcie, że to właśnie on rozpoczyna spór toczący się przez całą akcję powieści.
Nie chcę Wam zdradzać fabuły, bo jeżeli to zrobię, to siadając do lektury tej powieści, będzie ona miała mało do zaoferowania czytelnikowi. Jedną z rzeczy, która działała na plus tej książki, był fakt, że często zastanawiałam się “czy do tego dojdzie, czy też nie?”. Historia nie jest banalna, jak mogłoby się wydawać, a zakończenie zaskakuje. Zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.
Po skończeniu lektury pozostało mi jedno pytanie: “co jeśli byłabym na miejscu głównej bohaterki, czy tak samo wolałabym skończyć tę historię?”. Po rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw sądzę, że postąpiłabym ponownie, gdybym tylko potrafiła utrzymać swe emocje na wodzy. Niestety nigdy nie dojdzie do takiej sytuacji w moim życiu, bo tak jak wspominałam na początku to wspomnienia i nasza przeszłość w dużej mierze sprawia jakimi osobami jesteśmy, a ja nigdy nie zdecydowałabym się na rozpoczęcie swojego dorosłego życia od bycia damą do towarzystwa żadnego rodzaju. Niestety moje sumienie, by mi na to nie pozwoliło.
Każdy z nas ma jakąś przeszłość. Wspomnienia, jakie nosimy w sobie, często wpływają na naszą osobowość. Jednak nie ma na świecie osoby, która nie zrobiłaby rzeczy, o której wolałaby zapomnieć. Tajemnicy, której wyjawienia najbardziej się obawia. Sam tytuł książki autorstwa Doroty Wachnickiej - “Grzesznica” nie pozostawia wątpliwości, że główna bohaterka ma sporo za...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-05
2019-03-11
Jak wyobrażacie sobie życie za niecałe 20 lat? Jak rozwinięta będzie Waszym zdaniem technika? Autorka książki proponuje jedną z wizji przyszłości, w której znajdziemy maszynę dającą nam wskazówki co zrobić, by być szczęśliwym. Wystarczy wziąć patyczek, zrobić wymaz, a jedna z takich osób jak główna bohaterka Pearl zdradzi nam przepis na idealne życie. Brzmi całkiem obiecująco? Moim zdaniem nic bardziej mylnego.
Pomysł, który zrodził się w umyśle autorki może miał, dać nam do myślenia, jak daleko człowiek jest w stanie posunąć się, wierząc ślepo technice. Zapewnienie, że zalecenia maszyny z prawie stu procentowym się sprawdzają, sprawiają, że ludzie chętnie do testu przystępują i kierują się wskazówkami, nawet jeśli w grę wchodzi usunięcie fragmentu swojego palca. Niektóre z przepisów są bardzo proste do zrealizowania, czasem wydawałoby się, że oczywiste, ale jednak ciężko nam wybrać swoje hobby lub inny sposób spędzania wolnego czasu. Czasem człowiek po prostu potrzebuje, by wskazać mu drogę, i tutaj w roli dyrygenta mamy urządzenie Apricity.
Patrząc obecnie na ulice i fakt, że ludzie wciąż wpatrują się w swoje smart fony jak zaczarowani, wskazuje na to, że jeśli taka maszyna miałaby powstać, to bardzo prawdopodobne jest, że chętnie będziemy jej używać. Sami gubimy się i nie bardzo znamy pojęcie szczęścia. Jeszcze bardziej nie potrafimy go dostrzec w otaczających nas rzeczach, sytuacjach, tylko wciąż w gonitwie dnia codziennego zapominamy, co jest dla nas ważne. Era konsumpcjonizmu oraz fakt, że lepiej mieć niż być nieco mnie przytłacza, więc chętnie zobaczyłabym społeczeństwo, które przez chwilę będzie mogło znaleźć szczęście poprzez wykonywanie drobnych gestów, zmianę otoczenia. Fakt czy miałaby im to podpowiedzieć maszyna, czy też terapeuta niewiele tu dla mnie znaczy.
Bardzo spodobała mi się koncepcja i sam pomysł autorki. Jednak w samym napisaniu powieści widać kilka mankamentów. Niektóre z wątków jak np. historia syna Pearl bardzo przypadły mi do gustu. Jednak oczekiwałam mocniejszych wrażeń po opisie książki. Niestety uważam, że w kilku scenach zdecydowanie mocniej można było rozbudować napięcie, dokładniej opisać uczucie bohaterów. W moim odczucia książka jest nieco bezpłciowa. Sama idea świetna, ale wykonanie już niekoniecznie. ”Maszyna szczęścia” sprawdzi się jako niezobowiązująca lektura na jeden wieczór.
Jak wyobrażacie sobie życie za niecałe 20 lat? Jak rozwinięta będzie Waszym zdaniem technika? Autorka książki proponuje jedną z wizji przyszłości, w której znajdziemy maszynę dającą nam wskazówki co zrobić, by być szczęśliwym. Wystarczy wziąć patyczek, zrobić wymaz, a jedna z takich osób jak główna bohaterka Pearl zdradzi nam przepis na idealne życie. Brzmi całkiem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-02-25
Miłość nigdy nie jest prosta. Niemiłość tym bardziej. Do zakochania się ponoć wystarczy jeden krok… Cały świat zaczyna być ciekawszy, otoczenie jest widziane przez nas w milionach barw. Inaczej pojmujemy rzeczywistość, jakby ktoś na moment dał nam zajrzeć przez różowe okulary na życie. W świecie pełno pozytywnych emocji, cudownych zapachów. Nawet śpiew ptaków brzmi w naszych uszach zupełnie inaczej.
Jednak po kilku latach związek to już raczej przywiązanie, wspólne obowiązki. W szczególności, gdy nasza miłość zaczyna owocować w małej istocie, która potrzebuje mnóstwa naszej uwagi i jest dla nas najważniejsza na świecie. Praca, dom, rutyna i szarość. Budzimy się każdego ranka i nic się nie zmienia, oprócz faktu, że nasza pociecha zaczyna szkołę, pojawiają się pasje, zainteresowania, zajęcia dodatkowe. Nie patrzymy już która godzina, jaki dzień tygodnia, ani jaka pora roku skoro mija wszystko dookoła nas tak szybko.
Główna bohaterka książki postanawia przerwać to trwanie w nieszczęśliwym i obumarłym związku. Wsiada pewnego dnia do samochodu, pełna przekonania, że to właśnie ten jedyny moment, gdy zdobędzie się na to, by wypowiedzieć słowo „rozwód” prosto w twarz swojego męża. Nie chcę już tych odcieni bieli, czerni, czasem jakiejś szarości. Chce na nowo odkrywać feerię barw i cieszyć się życiem. Jedynym słusznym jej zdaniem rozwiązanie jest po prostu postawienie sprawy jasno: to małżeństwo nie ma już sensu.
Los jednak bywa przewrotny. Człowiek, gdy już znajdzie w sobie odwagę na dokonanie czynu, o którym tak wiele myślał, ale nie był zdolny do niego, zwykle trafia na przeszkody. Tak, też było tym razem. Niestety niezapięte pasy w połączeniu z małym roztargnieniem starszej pani na drodze spowodowały ciężki uraz, po którym kobieta przestaje chodzić i staję się bardzo zależna od swojego prawie byłego męża.
Piękna historia miłosna, która przyprawiła mnie na koniec o łzy wzruszenia. Walka o siebie, rodzinę i wartości, które tak łatwo przekreślamy w dzisiejszym świecie. Pokazanie problemów oczami żony i męża w związku, który ulega powolnemu rozkładowi. Autorka idealnie ukazuje wewnętrzne rozterki pary, kalkulacje za i przeciw być albo nie być w związku. Zdecydowanie polecam do przeczytania osobom, które właśnie znalazły się na życiowym rozdrożu lub kobietą lubującym się w niebanalnych historiach miłosnych. Z niecierpliwością czekam na kolejną historię Nataszy Sochy rozpoczynającą się od “ (nie)”.
http://ladyflower.pl/2019/03/kacik-czytelniczy-niemilosc-z-toba-i-bez-ciebie-natasza-socha/
Miłość nigdy nie jest prosta. Niemiłość tym bardziej. Do zakochania się ponoć wystarczy jeden krok… Cały świat zaczyna być ciekawszy, otoczenie jest widziane przez nas w milionach barw. Inaczej pojmujemy rzeczywistość, jakby ktoś na moment dał nam zajrzeć przez różowe okulary na życie. W świecie pełno pozytywnych emocji, cudownych zapachów. Nawet śpiew ptaków brzmi w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-27
2019-02-02
2019-02-15
2019-01-04
Osoby w moim wieku, tak zacznę poważnie i co najmniej jakbym miała z pięćdziesiątkę na karku, a co, które kiedykolwiek interesowały powieści fantasy, z pewnością słyszały o „Świecie Dysku” Terry’ego Prechetta. Sama przeczytałam ze dwie części tej sagi, niestety, ale jedyne co pamiętam to fakt, że urzekły mnie połączenia słów i pięknie zdobione okładki. Zdecydowanie, jak tylko uda mi się zrealizować swoje plany czytelnicze na najbliższy okres, muszę z powrotem sięgnąć po te lektury.
Nawet po śmierci tak wybitnego autora możemy dalej cieszyć się jego twórczością. Po „Odkurzaczu czarownicy”, czyli zbioru przekomicznych opowiadań, zdecydowałam się znów zanurkować w nieco infantylny, wykreowany świat ze sporą dawką humoru, tym razem jednak w świątecznym klimacie.
„Sztuczna broda Świętego Mikołaja” to świetna pozycja czytelnicza na okres okołoświąteczny i nie tylko. Lekturę poleca się czytać na głos najmłodszym, ale zapewne ja nie sprawdziłabym się w tej roli, ponieważ jak to z opowiadaniem bardzo zabawnego kawałem u mnie bywa, nim dobrnę do końca historii, w połowie zaczynam rechotać i nie jestem w stanie przestać, by wydusić z siebie słowo.
Terry Prechett proponuje nam zabawne spojrzenie nie tylko na Świętego Mikołaja, ale na różne tradycje świąteczne. Wybuchające, olbrzymie ciasta, babcie z potworami śnieżnymi jako domowymi pupilami to tylko niektóre z przykładów. Wyobrażacie sobie oskarżenia Mikołaja o włamania do domów lub pracującego w zoo na drugim etacie?
Zazdroszczę tak złożonej wyobraźni, która pozwoliła stworzyć te niesamowite historie. Całość powieści jest skonstruowana w taki sposób, że najmłodsi nie będą mieli problemu ze zrozumieniem poszczególnych opowiadań, a i dorosły uśmiechnie się przy lekturze, nie wierząc w irracjonalność opowiadań.
Bardzo przyjemnie spędziłam kilka chwil z tą książką. Podczas czytania nasze oko umilą również rysowane bardzo specyficzną kreską szkice. Całość jest przepięknie wydana w twardej oprawie, a na tytułowej stronie widnieje niesforny Mikołaj w ozdobie złotych, pięknych liter. Polecam lekturę z pociechami lub bez. Wybór należy do Was.
http://ladyflower.pl/2019/02/kacik-czytelniczy-sztuczna-broda-swietego-mikolaja-terry-pratchett/
Osoby w moim wieku, tak zacznę poważnie i co najmniej jakbym miała z pięćdziesiątkę na karku, a co, które kiedykolwiek interesowały powieści fantasy, z pewnością słyszały o „Świecie Dysku” Terry’ego Prechetta. Sama przeczytałam ze dwie części tej sagi, niestety, ale jedyne co pamiętam to fakt, że urzekły mnie połączenia słów i pięknie zdobione okładki. Zdecydowanie, jak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-12
Tytuł, który wymówiony przeze mnie co drugi raz poprawnie, „Diablero” oznacza osobę zajmująca się zawodowym łapaniem demonów i innych istot nadprzyrodzonych. Powieść ta jest połączeniem thrillera i horroru. Osobiście nie przepadam za horrorami, bo przerażające opisy potrafią mojej wyobraźni płatać figle, jak i ekranizacje, tak i literaturę tego gatunku staram się omijać szerokim łukiem. Jednak tutaj mamy wersję light połączoną z niebanalnym scenariuszem wydarzeń.
Elvis Infante, główny bohater powieści, to oczywiście tytułowy „Diablero”. Ja pokusiłabym się o porównania go do szamana lub innego przywoływacza wszelkiego rodzaju demonów, strzyg i upiorów. Niebanalne zajęcie, które przynosi mu dość dobre zyski. Jak tego dokonuje? Otóż moi drodzy, autor wita nas w świecie, gdzie na międzynarodowym, czarnym rynku nie handluje się ludźmi, narkotykami czy też bronią, a istotami nadprzyrodzonymi. Z początku zaczęłam zastanawiać się, w jakim celu łapane są demony, dlaczego są tak cenne i do tego klasyfikuje się je na grupy w zależności od ich mocy. Odpowiedź jest bardzo prosta, służą one do walk. Są specjalnie szkolone, a następnie zamożni ludzie stawiają wysokie zakłady o to, który z nich wygra daną bitwę.
Smuci mnie nieco fakt, że od zarania dziejów rozrywką ludzkości jest patrzenie na sprawienie bólu, triumf zwycięstwa. Walki gladiatorów w starożytnym Rzymie, teraz sztuki walki. Ludzie uwielbiają oglądanie takich widowisk. Tylko ja nigdy nie rozumiałam dlaczego. Nielegalne bijatyki, a tutaj motyw walki sił nadprzyrodzonych. Niestety tego nie rozumiem, ale na moje szczęście autor nie drążył długo tego tematu. Skupił się przede wszystkim na sposobie łapania „zawodników” i samej historii Elvisa Infante oraz na faktach, które sprawiły, że teraz jego życie wygląda tak, a nie inaczej.
Odczucia po przeczytaniu książki miałam pozytywne. Nie wywołała we mnie szczególnego zachwytu, ale bardzo przyjemnie spędziłam jeden wieczór z tą powieścią. Nie jest ona wymagająca, fabuła pozwala nam dać się wciągnąć. Nie brakuje akcji, a opisy demonów wcielonych w ludzkie ciało są w stanie pobudzić naszą wyobraźnię i nieco przyprawić nas o ciarki na plecach. Niebezpieczeństwa czyhające co krok przy łapaniu bardziej niebezpiecznych demonów dają nam nieco do myślenia, do czego jest się w stanie posunąć człowiek w celu zdobycia małej fortuny.
Zastrzeżeń jednak mam kilka. O ile wtrącenia angielskie nie sprawiają mi najmniejszego problemu, ponieważ znam ten język, o tyle wplątane słowa hiszpańskie już bardziej mi uprzykrzały tę lekturę. Nie lubię nie rozumieć słów, więc kilkukrotnie musiałam sięgnąć po słownik. Różne czasy akcji sprawiały, że nieco gubiłam się w wydarzeniach przy pierwszych takich zabiegach autora, jednak już w miarę przeczytanych stron udało mi się złapać rytm czytania i przestałam zupełnie zwracać na to uwagę.
Podsumowując, w kilku zdaniach jak najbardziej ta powieść jest dla osób, które poszukują książki niezbyt wymagającej na kilka godzin oderwania od rzeczywistości. Zagorzałym fanom horrorów nie przypadnie ona jednak do gustu, ponieważ najzwyczajniej jest mało straszna. Zdecydowanie bardziej jednak polecam przeczytanie tej książki niż serial. Niestety, może spodziewałam się po ekranizacji zbyt wiele, ale moje wyobrażenie zupełnie nie pokryło się z wizją reżysera.
Tytuł, który wymówiony przeze mnie co drugi raz poprawnie, „Diablero” oznacza osobę zajmująca się zawodowym łapaniem demonów i innych istot nadprzyrodzonych. Powieść ta jest połączeniem thrillera i horroru. Osobiście nie przepadam za horrorami, bo przerażające opisy potrafią mojej wyobraźni płatać figle, jak i ekranizacje, tak i literaturę tego gatunku staram się omijać...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-02-03
„Skóra fascynująca historia” to poradnik dla każdej kobiety, która pragnie czuć się pięknie i zdrowo. Książka całkowicie odmieniła mój pogląd na pewne sprawy i po części spowodowała też moją chwilową nieobecność na blogu. Dlaczego? Autorka bezlitośnie obala wszelkie działania cudownych kosmetyków i uświadamia nam, że nasza cera obecnie znajduje się na poziomie epoki kamienia łupanego, gdzie ludzie korzystali jedynie z naturalnych składników. Pisarka twierdzi, że każda nasza „pielęgnacyjna rutyna” to istne tortury dla naszej skóry i bardziej sobie szkodzimy, niż pomagamy.
Przez całość poradnika utrzymany jest ton pół żartem pół serio, który zdecydowanie mi odpowiada. Pisząc o danej przypadłości lub problemie ilustruje to konkretnym przykładem raz bardziej, raz mniej dosłownym i jesteśmy w stanie szybko pojąć, co autor ma na myśli. Czasem wykład jest niemalże łopatologiczny, więc chłoniemy wiedzę zawartą w książce bez najmniejszych przeszkód. Od podstaw zostajemy uświadomieni, z czego i jak zbudowana jest skóra, jakie zachodzą w niej procesy, rodzaje funkcji, jakie pełni w naszym organizmie i przede wszystkim, dlaczego jest tak istotna. Autorka jako dermatolog pokazuje przykłady ze swej kariery medycznej i uwierzcie mi, niektóre nasze problemy są przy nich błahostkami. Dodatkowo przekonuje nas, że niektóre z przypadłości, na jakie cierpimy, nie są tak rzadkie, jak nam się wydaje i szybka ich diagnoza oraz rozpoczęcie leczenia może nam pomóc.
Doktorka pokazuje nam, jak prawidłowo powinnyśmy dbać o cerę, jakich składników raczej unikać w kosmetykach, a jakie są dla nas pomocne. Dla osób, które pasjonują się, kosmetycznymi nowinkami nie mam zbyt wielu dobrych wieści, bo rzeczy, jakimi na co dzień traktujemy naszą skórę, wcale nie pomagają nam w takim stopniu, jak sądzimy. Ja nieco będę musiała przeorganizować swoją kosmetyczkę, ale obiecałam sobie, że zrobię to po jeszcze jednym z tytułów, jakie mam do przeczytania z zakresu pielęgnacji. Ot, tak by te informacje potwierdzić i zająć się moją cerą tak, jak na to zasługuje, czyli najlepiej jak się da. Mam już nawet upatrzony jeden z balsamów z mocznikiem, który wspomniany jest w książce. Dajcie pomóc sobie i swojej skórze, a z pewnością będziecie wyglądać zdrowo i promiennie, nie wydając przy tym fortuny.
Musicie wiedzieć, że od dziecka fascynowała mnie biologia i przez długi okres interesowałam się głównie ludzką anatomią. Potem zaczęłam studia na wydziale biotechnologii, których niestety nie chciałam zakończyć z przyczyn finansowych. Jednak nadal fascynuje mnie ludzki organizm i przemiany, jakie w nim zachodzą. Książka rozbudziła na nowo mnóstwo pytań, na które w niedługim czasie będę musiała znaleźć odpowiedź. Między innymi intryguje mnie fakt, jak to możliwe, że przez tyle ewolucyjnych stadiów pozostała ona niemalże w niezmienionej formie. Szczerze polecam zapoznanie się z tym tytułem. Pozwolę sobie podkreślić, że nie jest to tytuł, który powinien figurować jako „książka do przeczytania” jedynie u Pań.
„Skóra fascynująca historia” to poradnik dla każdej kobiety, która pragnie czuć się pięknie i zdrowo. Książka całkowicie odmieniła mój pogląd na pewne sprawy i po części spowodowała też moją chwilową nieobecność na blogu. Dlaczego? Autorka bezlitośnie obala wszelkie działania cudownych kosmetyków i uświadamia nam, że nasza cera obecnie znajduje się na poziomie epoki...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
“Niewyjaśnione tajemnice”. Kto z nas o nich nie słyszał? Z pewnością wiele miejsc, rzeczy i zdarzeń omówionych na stronach tej publikacji kojarzycie. Zagadki, które od wieków nurtują uczonych, niektórym spędzają sen z powiek. Nawet przy cudach dzisiejszej techniki są nie do wyjaśnienia, a rozwiązania tych problemów możemy jedynie się domyślać.
Książka jest podzielona na kolejne części: tajemnicze miejsca, tajemnicze zdarzenia, dziwne doniesienia oraz zagadkowe artefakty. Najbardziej fascynował mnie rozdział dotyczący budowli. Nigdy do końca nie dowiem się jak powstały budynki, które po dziś dzień zachwycają rzemiosłem i kunsztem, które były znane przed narodzinami Chrystusa. Jak ludzie bez obecnej techniki byli w stanie pracą własnych rąk transportować wielkie, kamienne bloki i tworzyć coś tak niezwykłego.
Teorii spisowych, kierunków nauk powstało mnóstwo. Niektóre z nich po dziś dzień starają się wyjaśnić zagadki. Nie sądzę, by udało im się to w pełni. Mogą jedynie dumać i wysnuwać domysły, które mimo naukowych tez nie będą w pełni odzwierciedlać prawdy.
Człowiek od zawsze starał się wszystko wyjaśnić i dokładnie zgłębić. Jednak upływ czasu i wielkość, różnorodność naszej planety, a także wielokulturowość uniemożliwiają to. Czasem to co nieodgadnione jest jeszcze piękniejsze przez ten pierwiastek tajemniczości. Może niech tak zostanie?
“Niewyjaśnione tajemnice”. Kto z nas o nich nie słyszał? Z pewnością wiele miejsc, rzeczy i zdarzeń omówionych na stronach tej publikacji kojarzycie. Zagadki, które od wieków nurtują uczonych, niektórym spędzają sen z powiek. Nawet przy cudach dzisiejszej techniki są nie do wyjaśnienia, a rozwiązania tych problemów możemy jedynie się domyślać.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka jest podzielona na...