Opinie użytkownika
Nie wiem, jak robią to skandynawscy pisarze, ale w ich książkach po prostu czuć atmosferę i klimat północy. Mrok, zimno, senność, melancholię. Przy czym mówię to jako osoba, która nigdy w Skandynawii nie była – jej obraz, być może nieco stereotypowy – uformowałam sobie na podstawie zdjęć, książek, filmów.
„Stulecie” Herbjørg Wassmo jest smutne. To książka bardzo powolna i...
Odejmuję gwiazdkę za polskie tłumaczenie, które pozostawia wiele do życzenia. Momentami jeden wielki fejspalm 🤦♀️ (np. gdy tłumaczka pisze o rozciąganiu mięśni skośnych... żołądka).
Najbardziej przydatna część książki to ta, w której opisane są pozycje, ale dokładnie te same opisy znajdują się na stronie autora.
Więcej historii niż duchów. Przewodnik nawet ciekawy, ale część informacji już oczywiście nieaktualna. Świetne ilustracje!
Pokaż mimo toHekatomba, Spokój Szarej Wody i Szkarłatna fala genialne. Reszta średnio mnie przekonuje, niektóre opowiadania wcale...
Pokaż mimo toNie przemawia do mnie taka literatura. Irytuje mnie. Nieprawdziwe postaci, sztuczne dialogi, nadmuchany styl.
Pokaż mimo to
Jak dla zupełnie niezorientowanych w tym temacie (takich jak ja), jest to dobra książeczka. Można dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy, ciut lepiej poznać nocne niebo oraz przerazić się swoją maleńkością.
Gwiazdy, których średnica równa się kilkuset średnicom Słońca? Moja głowa tego nie mieści.
Ciężko mi ocenić tę książkę. Właściwie to ciężko mi ocenić całą twórczość Stachury. Niektóre utwory są zachwycające, a przez inne nie da się przebrnąć. Niekiedy potrafił tak pięknie pisać, a czasem jego opowiadania to niezrozumiały (zapewne dla samego autora również) bełkot, sprawiający wrażenie pisanego na siłę.
Do niektórych opowiadań mogłabym wracać nieustannie.
Kto zestawił razem te dwa opowiadania?! Jedyne, co je łączy, to fakt, że są szwedzkie. Poza tym odbiegają od siebie zarówno pod względem treści (i to jak!), jak i stylu.
Jednak oba warte przeczytania. Nie polecam tylko czytać jednego za drugim, warto zrobić sobie przerwę. Tytułowe opowiadanie wprowadza w nostalgiczny, rozmarzony nastrój, a drugie brutalnie sprowadza na ziemię.
Przekonałam się, że naprawdę warto dać książkom szansę.
Pierwsze sto stron nudziło mnie niemiłosiernie, a ich przeczytanie trwało dobry tydzień... Ale obiecałam sobie, że doczytam tę lekturę.
Pewnego wieczora, kiedy skończyłam już czytaną w międzyczasie inną książkę i nie pozostawał mi już żaden wybór, wzięłam do ręki "Zbrodnię..." I wciągnęła mnie. Nagle dziwna historia...
Dziwne wrażenie... czytać o czymś, co wszyscy od zawsze znamy, a co nagle okazuje się czymś zupełnie innym. Większość kinematograficznych wyobrażeń tworu Frankensteina dalece odbiega od pierwowzoru z powieści Mary Shelley. Najbliższa mu jest chyba postać z filmu Kennetha Branagha, mimo że fabuła została odrobinę zmieniona.
Najbardziej zadziwia mnie jednak fakt, że...
Ciężko się czyta. Nowela przeraża obrazem ówczesnej wsi, obojętnością i głupotą ludzką.
Pokaż mimo to
Chyba rzadko zdarza się, aby ekranizacja przebiła książkę. W przypadku "Nędznych psów" jednak tak właśnie się dzieje. Oczarowana filmem w reżyserii Sama Peckinpaha sięgnęłam po powieść, która okazała się przeraźliwie nudna.
Dodatkowo sprawę skopał tłumacz, który kwestie wypowiadane przez prostych angielskich ludzi przetłumaczył na polską, wiejską gwarę.
Oczy bolą, a...
Uwielbiam, gdy powieści Kinga się ze sobą łączą. Po "Dolores Claiborne" chciałam sięgnąć tuż po przeczytaniu "Gry Geralda". Udało mi się to dopiero teraz.
Opis zbrodni zatrważający!
Przed przeczytaniem książki obejrzałam film.
Było to na długo przed tym, nim dowiedziałam się, że gdzieś daleko za oceanem istnieje sobie sympatyczny człowiek kryjący się pod znaczącym nazwiskiem King. Na długo przed tym, nim dowiedziałam się, że za pomocą wymyślonych przez siebie historii zmieni on moje życie.
Król powieści grozy, który między innymi "Zieloną milą"...