-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać3
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać4
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński25
Biblioteczka
2023-10-14
2021-11-12
W poprzedniej recenzji pisałam już, że Marcel Moss mocno trzyma się opracowanej przez siebie struktury powieści i że w żadnym wypadku nie jest to nic, co można byłoby uznać za coś złego. Nie, w żaden sposób nie jest to przytyk. Chociaż, tak jak sobie przypominam powieści z serii o liceum Freuda, utarty schemat mógł być nieco nurzący. Natomiast zupełnie nie zauważam tego w przypadku tak zwanych książek dla dorosłych. Dla przypomnienia poprzednia, Mroczne sekrety, była naprawdę interesująca. Z tego powodu także wypełniona kontrowersyjnymi treściami na temat życia celebrytów i internetowych influencerów Idealna para jest naprawdę interesująca. I dzięki temu schemat staje się transparentny. Jeśli był to zamierzony zabieg, to muszę przyznać, że był bardzo udany.
Niezmiernie zastanawia mnie dobór tematów w książkach Mossa i to, jak bardzo świat przedstawiony jest wiarygodny. Zdaję sobie sprawę, że dobór realiów następuje poprzez wykonanie szczegółowego researchu, ale rozpiętość i dobór tematyki jest naprawdę imponujący.
W poprzedniej recenzji pisałam już, że Marcel Moss mocno trzyma się opracowanej przez siebie struktury powieści i że w żadnym wypadku nie jest to nic, co można byłoby uznać za coś złego. Nie, w żaden sposób nie jest to przytyk. Chociaż, tak jak sobie przypominam powieści z serii o liceum Freuda, utarty schemat mógł być nieco nurzący. Natomiast zupełnie nie zauważam tego w...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-22
Magdalenie Wrocławek udało się stworzyć naprawdę piękną historię na temat dążenia do polepszenia swojego losu. Wiecie, to taka opowieść, którą ogląda się w okresie około Bożego Narodzenia, kiedy wszystko jest sielskie, przyjazne, a złoczyńcy zawsze dostają za swoje. Nie wspominając, że zazwyczaj głowni bohaterowie to ludzie, którzy pogubili się w życiu i za sprawą jakichś nadprzyrodzonych okoliczności wychodzą na prostą. Taka jest właśnie ta książka. I wcale nie piszę, że jest to złe.
Każdy z nas ma w życiu takie chwile, kiedy wydaje mu się, że sytuacja jest beznadziejna, pomocy uzyskać nie można, itp. Dlatego opowieści o nadziei i o tym, że z każdego dołka można się wygrzebać są bardzo pożądane. I nie ważna z jakiego powodu następuje poprawa, czy jest to na drodze samorozwoju, czy wiary w Boga (w tym przypadku). Ważne, że dzieje się coś dobrego, ktoś jest szczęśliwszy... Owszem można się spierać, że tego typu historie są strasznie naiwne, wszystko w nich idzie ku szczęśliwemu rozwiązaniu niczym jak po nitce, ale jednocześnie dają one wiele momentów do wzruszeń. I być może do zastanowienia się nad sobą.
Dlatego, jeżeli lubicie takie opowieści, to koniecznie musicie się przekonać, czy ta autorstwa Magdaleny Wrocławiak jest dla Was.
Magdalenie Wrocławek udało się stworzyć naprawdę piękną historię na temat dążenia do polepszenia swojego losu. Wiecie, to taka opowieść, którą ogląda się w okresie około Bożego Narodzenia, kiedy wszystko jest sielskie, przyjazne, a złoczyńcy zawsze dostają za swoje. Nie wspominając, że zazwyczaj głowni bohaterowie to ludzie, którzy pogubili się w życiu i za sprawą jakichś...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-20
Nie da się ukryć, że Zabójcze ajlawiu to połączenie kryminału z powieścią obyczajową. I ze względu na to, że jestem przyzwyczajona do naprawdę soczystych opisów różnego typu występków, bardziej oceniłabym ją jako obyczajową z elementami sensacji. Dlaczego? Ponieważ wątków kryminalnych jest tutaj niewiele i mam wrażenie, że autorki skupiły się nieco bardziej na tej części opowieści, która dotyczy Justyny i jej poszukiwań ukochanego mężczyzny, Irenki i przebojów związanych z przedślubną gorączką oraz wielu innych, lżejszych tematów.
Czy jest to przytyk? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ zdaję sobie doskonale sprawę, że takie lekkie lektury z wątkiem sensacyjnym również mogą sprawić, że spędzi się przyjemnie czas. Mnie jednak brakuje takich typowych opisów pracy policyjnej, dociekania prawdy i ujawnienia zabójcy. Mało tego tutaj było, a szkoda. Zresztą sama konstrukcja bohaterów wskazuje na to, że celem napisania książki było raczej przedstawienie dylematów życiowych opisywanych osób (spójrzcie na relację z kłopotów małżeńskich Małgorzaty).
Plusem jest styl, w którym napisana została książka. Jest on bardzo przyjemny, lekki. Dzięki temu powieść można było przeczytać szybko, bez zgrzytów. Ot, taki umilacz czasu na chłodne jesienne wieczory, w sam raz do herbatki.
Nie da się ukryć, że Zabójcze ajlawiu to połączenie kryminału z powieścią obyczajową. I ze względu na to, że jestem przyzwyczajona do naprawdę soczystych opisów różnego typu występków, bardziej oceniłabym ją jako obyczajową z elementami sensacji. Dlaczego? Ponieważ wątków kryminalnych jest tutaj niewiele i mam wrażenie, że autorki skupiły się nieco bardziej na tej części...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-20
Mam za sobą kolejną książkę wydaną przez wydawnictwo War Books i zastanawiam się, czy i kto dokładnie ma tam takiego świetnego nosa do dobrych historii. Bo nie wydaje mi się, że jest to przypadek. Sztejer. Kroniki Torunium to opowieść dobrze napisana, z nutą specyficznego poczucia humoru i w dodatku nawiązująca do bieżących spraw w Polsce. Dokładnie jakby Foryś brał przykład z Pratchetta, który również, na swój specyficzny sposób, komentował zastaną rzeczywistość, umieszczając bohaterów i wydarzenia w swoim uniwersum. Bardzo ciekawie mi się to czytało, szczególnie że trafność ocen i obserwacji autora oceniam na 100 procent. Doprawdy genialne!
Przez większość czasu, który poświęciłam lekturze zastanawiałam się, w jaki sposób główni bohaterowie Sztejer oraz Quelen zostaną ze sobą połączeni. Właściwie przez większość książki ich losy opisywane są osobno, w rozdziałach, które tyczą się tylko jednego z nich. Muszę przyznać, że początkowo budziło to moją nieufność, ponieważ nie chciało mi się wierzyć, że powieść będzie od początku do końca prowadzona właśnie w taki sposób. I doczekałam się! Połączenie losów głównych bohaterów, pomimo że ujawnione bardzo późno, było jak tąpnięcie. Pozostawiło mnie z opadniętą szczęką.
Czekam na kolejną część. Mam nadzieję, że zostanie wydana niedługo.
Mam za sobą kolejną książkę wydaną przez wydawnictwo War Books i zastanawiam się, czy i kto dokładnie ma tam takiego świetnego nosa do dobrych historii. Bo nie wydaje mi się, że jest to przypadek. Sztejer. Kroniki Torunium to opowieść dobrze napisana, z nutą specyficznego poczucia humoru i w dodatku nawiązująca do bieżących spraw w Polsce. Dokładnie jakby Foryś brał...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-10
Czytając ten kryminał nie umiałam zdecydować, którą z kolei książką w dorobku autorów ona jest. Biorąc pod uwagę sposób pisania i warsztat, celowałabym na jedną z pierwszych. Widać w niej to, co jest ogromnym atutem powieści z cyklu Usta mordercy, a mianowicie: ciekawe historie kryminalne, ogromną wiedzę z zakresu kryminalistyki, działań służb specjalnych, wykorzystania broni i wielu innych zagadnień, których nie potrafię w tym momencie nazwać. To jest ogromny plus. Jednak są też minusy.
Jednym z nich jest taka jakby „kulawość” opisów. Takie wrażenie pojawiło się u mnie być może z tego powodu, że warsztat autorów nie był jeszcze na takim poziomie, jak w poprzednich powieściach, a ja tę czytałam właśnie jako ostatnią. Ale z drugiej strony to dobrze, ponieważ widać, jak bardzo sposób pisania zmieniał się z książki na książkę i to w sumie też jest fajne.
Drugą rzeczą jest niedostateczna redakcja tekstu. Owszem, według informacji na skrzydełkach, została ona wykonana, ale mam takie wrażenie, że w niedostatecznym stopniu. Mnogość powtórzeń, szczególnie w drugiej części książki, pozwala zacząć zastanawiać się nad tym, czy redaktor rzeczywiście wykonał swoją pracę.
Czytając ten kryminał nie umiałam zdecydować, którą z kolei książką w dorobku autorów ona jest. Biorąc pod uwagę sposób pisania i warsztat, celowałabym na jedną z pierwszych. Widać w niej to, co jest ogromnym atutem powieści z cyklu Usta mordercy, a mianowicie: ciekawe historie kryminalne, ogromną wiedzę z zakresu kryminalistyki, działań służb specjalnych, wykorzystania...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-10
Muszę przyznać, że dawno nie spotkałam się z tak dobrze skonstruowanym kryminałem. Pamiętam, że już w przypadku pierwszej części Ust mordercy bardzo odpowiadały mi rozwiązania konstrukcyjne, ale ta powieść jest naprawdę świetna. Bardzo podobało mi się przejście do takiej klasycznej powieści sensacyjnej, i jeśli mogę pozwolić sobie na takie porównanie: niczym filmy-strzelanki z lat 80. ubiegłego wieku. I tak sobie teraz myślę, że to jest bardzo dobre stwierdzenie, ponieważ tę książkę czytało się tak, jakby oglądało się film w stylu Szklanej pułapki, kiedy takie opowieści poza masą efektów miały również sens. Także naprawdę mega!
Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to początek książki. Miałam duże wrażenie, że rozpoczynając czytanie wchodzę w opowieść, która zaczęła się jakieś kilka kartek wcześniej. Kartek, których ja nie miałam. Po prostu początek został w czyjejś głowie…Nie jest to bardzo duży mankament, ale daje się zauważyć. Później wszystko wraca do normy, a narracja pędzi niczym kolejka górska.
Muszę przyznać, że dawno nie spotkałam się z tak dobrze skonstruowanym kryminałem. Pamiętam, że już w przypadku pierwszej części Ust mordercy bardzo odpowiadały mi rozwiązania konstrukcyjne, ale ta powieść jest naprawdę świetna. Bardzo podobało mi się przejście do takiej klasycznej powieści sensacyjnej, i jeśli mogę pozwolić sobie na takie porównanie: niczym...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-03
Przyzwyczaiłam się do tego, że Marcin Margielewski pisze swoje książki według określonego schematu. Składają się na niego opowieści osób, które znajdowały się na terenie krajów arabskich, opatrzone komentarzem autora na temat co trudniejszych zagadnień związanych z kulturą i obyczajowością tamtych miejsc. Bardzo to pomaga zrozumieć specyfikę i konsekwencje, które dotykają głównych bohaterów. Dodatkowo uświadamia, że nasze kultury różnią się diametralnie i zupełnie inaczej jest pojechać tam na wakacje, a inaczej - zostać na kilka lat i pracować. Dopasowanie się może być bardzo trudne.
To, na co szczególnie powinniście zwrócić uwagę to wstęp do tej książki. Marcin Margielewski napisał w nim bardzo mądre słowa o tym, że bieda nie może być powodem, dla którego ktoś traktuje innego człowieka gorzej niż zwierzę. Podoba mi się to stwierdzenie, podobnie jak wiele innych, opublikowanych na tych trzech stronach. Z tego powodu wydaje mi się, że jest to jak na razie najlepsza i najbardziej przemyślana książka w jego dorobku. Nie mogło być zresztą inaczej, ponieważ temat jest bardzo trudny i niewygodny. Dlatego bardzo dobrze się stało, że został podjęty!
Przyzwyczaiłam się do tego, że Marcin Margielewski pisze swoje książki według określonego schematu. Składają się na niego opowieści osób, które znajdowały się na terenie krajów arabskich, opatrzone komentarzem autora na temat co trudniejszych zagadnień związanych z kulturą i obyczajowością tamtych miejsc. Bardzo to pomaga zrozumieć specyfikę i konsekwencje, które dotykają...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-30
Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać tę książkę. Wprawdzie nie zrobiłam jeszcze chleba z zamieszczonych w niej przepisach, ale wydaje mi się, że jest to jedynie kwestia czasu. Czuję się bowiem tak dobrze przygotowana do samodzielnego wypieku, jak po szkoleniu face-to-face. To naprawdę niesamowite, że tak dużą porcję wiedzy udało się autorce zamknąć w niecałych 300 stronach. Szacunek, serio!
Podoba mi się to, że oprócz tekstu, w podręczniku znajduje się także sporo ilustracji i tabel. Te pierwsze pomagają dokładnie wykonać opisywane czynności, co wydaje mi się szczególnie istotne, jeśli chcemy, aby nasze chleby wyglądały tak, jak te sklepowe. Tabele z kolei umożliwiają odpowiednie dobranie i przeliczenie poszczególnych składników. Fajną opcją jest dostosowanie podręcznika do polskich realiów. Chodzi mi tutaj na przykład o takie fragmenty jak ten, który wskazuje na zawartość białka w różnych typach mąki, w której podano nazwy i dane dla mąki dostępnej w Polsce. Nie trzeba robić tego samemu i widać, że wydawca zadbał o komfort rodzimych czytelników.
Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to stosowanie w tekście form żeńskich. Owszem, wiem, że to głównie kobiety zajmują się wypiekami, ale być może jakiś mężczyzna też jest tym zainteresowany. I zdaję sobie sprawę, że specyfika naszego języka jest jaka jest, ale zawsze można pisać w liczbie mnogiej.
Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać tę książkę. Wprawdzie nie zrobiłam jeszcze chleba z zamieszczonych w niej przepisach, ale wydaje mi się, że jest to jedynie kwestia czasu. Czuję się bowiem tak dobrze przygotowana do samodzielnego wypieku, jak po szkoleniu face-to-face. To naprawdę niesamowite, że tak dużą porcję wiedzy udało się autorce zamknąć w niecałych 300...
więcej mniej Pokaż mimo toNie będę ukrywać, że jestem nieco zaskoczona tą książką. Wiedząc, że będzie to opracowanie dotyczące prac Ferdynanda Porsche dla nazistowskich Niemiec, spodziewałam się, mniej lub bardziej, militarnej tematyki poszczególnych rozdziałów. Jednak nie spodziewałam się, że książka, którą będę trzymać w rękach będzie aż tak techniczna. Cóż, nie jestem fanką samochodów i z tego powodu przez pewne części opracowania było mi ciężko przebrnąć. Ale to ja. W przypadku, kiedy trafi ono do rąk pasjonata, ten z pewnością odnajdzie w niej ogromne źródło wiedzy na temat samochodów, czołgów, samolotów i wielu innych konstrukcji, do których powstania przyczynił się Porsche. Do tego wiedza na temat realiów życia w tamtym czasie dozowana jest bardzo oszczędnie, więc nie przesłania ona tego, co w tej książce najważniejsze: ogromnej porcji informacji technicznych.
Nie będę ukrywać, że jestem nieco zaskoczona tą książką. Wiedząc, że będzie to opracowanie dotyczące prac Ferdynanda Porsche dla nazistowskich Niemiec, spodziewałam się, mniej lub bardziej, militarnej tematyki poszczególnych rozdziałów. Jednak nie spodziewałam się, że książka, którą będę trzymać w rękach będzie aż tak techniczna. Cóż, nie jestem fanką samochodów i z tego...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-08-18
O ile dobrze się orientuję to Mroczne sekrety jest pierwszą powieścią domestic noir sensu stricte autorstwa Marcela Mossa. Dla przypomnienia: ten gatunek literacki charakteryzuje się tym, że przedstawia niezwykle kameralną akcję, ograniczoną do przestrzeni mieszkania lub miejsca pracy. Bohaterkami zazwyczaj są kobiety, a tematem: zagrożenia czające się za zamkniętymi drzwiami. I jeśli patrzeć na tę książkę właśnie z tej perspektywy to wydaje mi się, że założenia gatunkowe jak najbardziej zostały tutaj zrealizowane. Wprawdzie głównymi bohaterami są również mężczyźni, ale bardzo fajnie pokazuje to, że nie tylko kobiety mogą obawiać się tego, co czai się na nich we własnych domach. Super!
Książce wystawiam wysoką ocenę. Zachęcam Was do jej przeczytania, nie tylko latem. Wydaje mi się, że w jesienno-zimowych klimatach będzie robić jeszcze większe wrażenie niż na plaży.
O ile dobrze się orientuję to Mroczne sekrety jest pierwszą powieścią domestic noir sensu stricte autorstwa Marcela Mossa. Dla przypomnienia: ten gatunek literacki charakteryzuje się tym, że przedstawia niezwykle kameralną akcję, ograniczoną do przestrzeni mieszkania lub miejsca pracy. Bohaterkami zazwyczaj są kobiety, a tematem: zagrożenia czające się za zamkniętymi...
więcej mniej Pokaż mimo toPokuszę się o naprawdę wysoką ocenę, ponieważ jestem zaskoczona jakością opowiadań. Są one napisane bardzo sprawnie, poprawnym językiem, a dbałość o szczegóły opisów i ciekawe rozwiązania narracyjne są kolejnymi plusami. Dodatkowo chciałabym zwrócić Waszą uwagę na bohaterów, którzy reprezentują, jak wspomniałam już wcześniej, cały przekrój społeczeństwa. I taka różnorodność bardzo się chwali, szczególnie, że co poniektóre postaci dodają opowiadaniom nieco humoru, co również jest godne pochwały (zwróćcie uwagę na gościa z rybią bańką na głowie). Mogłabym ponarzekać, że niektóre, szczególnie damskie, postaci potraktowane są nieco po macoszemu i opisane z perspektywy, sprowadzającej je do tylko do swojej cielesności...ale zostawmy to.
Pokuszę się o naprawdę wysoką ocenę, ponieważ jestem zaskoczona jakością opowiadań. Są one napisane bardzo sprawnie, poprawnym językiem, a dbałość o szczegóły opisów i ciekawe rozwiązania narracyjne są kolejnymi plusami. Dodatkowo chciałabym zwrócić Waszą uwagę na bohaterów, którzy reprezentują, jak wspomniałam już wcześniej, cały przekrój społeczeństwa. I taka różnorodność...
więcej mniej Pokaż mimo to
Gdybym miała zestawić ze sobą wszystkie trzy książki autora to zdecydowanie ta, najkrótsza, byłaby moją ulubioną. W sposobie jej pisania widać, że autor pracował nad swoim stylem. Narracja nie dłuży się, czytelnik nie przysypia nad zbyt obszernymi opisami, nie ma też miejsca na ekscesy rodem z Indiany Jonesa (chociaż to wcale nie było takim złym zabiegiem, jedynie troszeczkę mało realnym). Jest po prostu dobrze napisana historia zabójstw, podstępnego biznesmena okraszona opisami małomiasteczkowego życia. Wszystko to z towarzyszeniem muzyki jazzowej.
Co bardzo ciekawe takie okrojenie narracji z zupełnie niepotrzebnych opisów nie zaszkodziło ani atmosferze książki, ani odbiorowi czytelniczemu. Jest konkretnie, ciekawie, a przy tym nadal napisane pięknym językiem w unikalnym stylu autora. Jak dla mnie najbardziej udana powieść z całego zbioru.
Gdybym miała zestawić ze sobą wszystkie trzy książki autora to zdecydowanie ta, najkrótsza, byłaby moją ulubioną. W sposobie jej pisania widać, że autor pracował nad swoim stylem. Narracja nie dłuży się, czytelnik nie przysypia nad zbyt obszernymi opisami, nie ma też miejsca na ekscesy rodem z Indiany Jonesa (chociaż to wcale nie było takim złym zabiegiem, jedynie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Druga powieść autora pokazuje ewolucję stylu pisarskiego. O ile książka ta jest objętościowo znacznie obszerniejsza, o tyle nie ma w niej miejsca na przydługie opisy pracy muzyka, które znalazły miejsce w pierwszej części. Być może jest to związane z tym, że wszystko, co Altowioliście. Tutaj, w Ostatnim koncercie, mamy głównie do czynienia z akcją o naprawdę dużym rozmachu.
Pojawiają się gangsterzy, pościgi, policjanci, mafiosi oraz niewyjaśnione morderstwa. Autor pokusił się o stworzenie intrygi, której rozmach jest naprawdę ogromny, a sam Bartosz Czarnoleski to niemalże brat bliźniak Jamesa Bonda. Podoba mi się takie rozwiązanie. I z chęcią zobaczyłabym tę część na dużym ekranie, ponieważ to mogło by być naprawdę ciekawe doświadczenie.
Druga powieść autora pokazuje ewolucję stylu pisarskiego. O ile książka ta jest objętościowo znacznie obszerniejsza, o tyle nie ma w niej miejsca na przydługie opisy pracy muzyka, które znalazły miejsce w pierwszej części. Być może jest to związane z tym, że wszystko, co Altowioliście. Tutaj, w Ostatnim koncercie, mamy głównie do czynienia z akcją o naprawdę dużym...
więcej mniej Pokaż mimo to
Za bardzo duży plus tej powieści uznaję samą narrację. Intryga, wokół której jest zbudowana, jest naprawdę imponująca. Wybiega w przeszłości i mocno zazębia się w teraźniejszości. Wiele wydarzeń opisywanych w tekście ma swoje wytłumaczenie, a dodatkowo żadne z nich nie zostało umieszczone w tekście przypadkowo. Wszystko ubarwia jeszcze wyjątkowa erudycja autora, który swoją kindersztubę przelewa w głównego bohatera - Bartosz wie dużo, wiele pamięta, a do tego zaskakuje wyjątkowym poczuciem humoru. Zresztą humor odgrywa w tej książce dużą rolę. Bez interesujących wstawek i dowcipnych komentarzy powieść byłaby nieco gorsza w odbiorze.
Czytając tę książkę koniecznie trzeba zwrócić uwagę na sposób, w jaki autor posługuje się językiem polskim. Mam to szczęście, że znów udało mi się trafić na kryminał napisany piękną polszczyzną. To bardzo się chwali. Szczególnie, że język ten nie sprawia wrażenia zbyt ciężkiego, przygniatającego czytelnika swoją potoczystością.
Jedyną wadą powieści jest zbyt duża ilość informacji pobocznych, głównie na tematy związane z koncertowaniem w orkiestrach, specyfiki zawodu muzyka oraz informacji historycznych. Jak dla mnie takich wtrąceń było zdecydowanie za dużo i nawet jeśli ich obecność broni się poprzez wprowadzenie czytelnika w odpowiedni nastrój, to ich nadmiar niestety sprawia, że czytelnik może się pogubić. Albo znudzić.
Za bardzo duży plus tej powieści uznaję samą narrację. Intryga, wokół której jest zbudowana, jest naprawdę imponująca. Wybiega w przeszłości i mocno zazębia się w teraźniejszości. Wiele wydarzeń opisywanych w tekście ma swoje wytłumaczenie, a dodatkowo żadne z nich nie zostało umieszczone w tekście przypadkowo. Wszystko ubarwia jeszcze wyjątkowa erudycja autora, który swoją...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jak zawsze u Mossa wszystko jest mocne i po bandzie. Jednak to, co jest wspólne dla wszystkich bohaterów książek autora to to, że są oni w jakiś sposób pogubieni i nie potrafią odnaleźć się w otaczających ich wydarzeniach.
Nie inaczej jest w tym przypadku. Miejsce akcji poniekąd już nam znane - prestiżowe liceum Freuda. Bohaterowie - też. Tym razem jednak ich zagubienie w świecie i własnych emocjach prowadzi do bardzo smutnych rezultatów.
Jak zawsze u Mossa wszystko jest mocne i po bandzie. Jednak to, co jest wspólne dla wszystkich bohaterów książek autora to to, że są oni w jakiś sposób pogubieni i nie potrafią odnaleźć się w otaczających ich wydarzeniach.
Nie inaczej jest w tym przypadku. Miejsce akcji poniekąd już nam znane - prestiżowe liceum Freuda. Bohaterowie - też. Tym razem jednak ich zagubienie w...
2021-07-26
Mam poniekąd problem z ocenieniem tej książki. Wynika on z tego, że jako opowieść bardzo mi się ona podoba. Ale mam takie małe coś, co mnie niemiłosiernie gniecie i nie pozwala wystawić jej maksymalnej oceny. Zacznijmy jednak od pozytywów.
Do tych należą oczywiście główne bohaterki, czyli Julia i Alicja. Dwie nauczycielki, które mają dar przyciągania zwłok są postaciami jak najbardziej interesującymi. Ich ciekawość i chęć rozwikłania zagadki sprawiają, że muszą bardzo szybko dowiedzieć się, kim był sprawca. Jak możecie sami się domyślić, niekiedy ta chęć prowadzi je w kłopoty. Dodatkowo obie bohaterki są piekielnie inteligentnymi babkami, więc ich komiczne komentarze na temat dziejących się właśnie wydarzeń dodają tej opowieści dodatkowego smaczku.
No właśnie, skoro już mowa o humorze. Muszę stwierdzić, że pozytywne nastawienie obu bohaterek do rozwiązania sprawy i ich inteligencja sprawiają, że czytając tę książkę można odnieść wrażenie , że rozwikłanie zagadki zabójstwa upierdliwego staruszka to taka kolejna przygoda. Niczym przejażdżka na dmuchanym bananie. Wszystko idzie gładko, bohaterki w trakcie śledztwa mają czas na kąpiele w morzu, zbieranie grzybów i jedzenie (O Boże! One ciągle jedzą, serio!), a zagadkę za nie odgaduje policja. No i chyba to mi tutaj nie pasuje. Bo z jednej strony są one detektywkami, ale jednak to policjanci odwalają całą robotę. Nie gra mi to, ale może po prostu przeczytałam w życiu zbyt wiele kryminałów.
Pomimo tego lekkiego zgrzytu uważam, że Ciało poniekąd ponętne było ciekawą lekturą. Jeśli szukacie czegoś lekkiego na jeden lub dwa wieczory, aby oderwać się od smutnej rzeczywistości to duet Ala i Julia będą jak znalazł.
Mam poniekąd problem z ocenieniem tej książki. Wynika on z tego, że jako opowieść bardzo mi się ona podoba. Ale mam takie małe coś, co mnie niemiłosiernie gniecie i nie pozwala wystawić jej maksymalnej oceny. Zacznijmy jednak od pozytywów.
Do tych należą oczywiście główne bohaterki, czyli Julia i Alicja. Dwie nauczycielki, które mają dar przyciągania zwłok są postaciami...
2021-07-20
Jak każda powieść również ta ma swoje dobre i słabe strony. Nie będę tego przed Wami ukrywać, ponieważ myślę, że warto wiedzieć o takich rzeczach od początku. Zdecydowanie na plus zaliczam tutaj autorce stopień skomplikowania fabuły. Jakoś tak mam, że w trakcie czytania kryminałów lubię zgadywać, kto popełnił zbrodnię. W tym przypadku mi się nie udało. Może to być związane z tym, że autorka bardzo „szybko” opisuje poszczególne wydarzenia. W fabule nie ma miejsca na niepotrzebne sceny, opisy, nadmiar słów. Zresztą wydaje mi się, że taki jest właśnie styl Agnieszki Peszek – bez nadmiernego gadulstwa. I może jest to dobra cecha.
Ale nie jestem pewna, czy takie podejście dobrze wpływa na taki gatunek jak powieść sensacyjna. Nie wiem, jak Wy, ale ja lubię sobie poczytać soczyste opisy, razem z bohaterami odkrywać prawdę, przyglądać się wraz z nimi kolejnym wydarzeniom, poszlakom i dowodom. A taka skrótowość opisu tej przyjemności mnie pozbawiła.
Poza tym miałam niejako wrażenie, że pierwsza część powieści, tak mniej więcej do połowy, jest mniej udana niż druga. Początkowe rozdziały bardzo szybko się urywały, natomiast jakieś nieco większe rozbudowanie historii pojawiło się dopiero w momencie, w którym do akcji wkracza policjantka Dorota Czerwińska. Nie wiem, czemu to miało służyć i nie chcę tutaj posądzać autorki o niedopracowanie, ale… Ewentualnym innym wyjaśnieniem jest to, że Peszek chciała jedynie nakreślić dla nas tło dla opisywanej przez siebie historii, a skupić się bardziej na jej rozwiązaniu. Ale nie do tego, my czytelnicy kryminałów, jesteśmy przyzwyczajeni.
Do tego przyjemność z czytania książki psują liczne niedociągnięcia językowe. Wiem, że nie jest to do końca wina autorki, ponieważ książkę wydawało wydawnictwo, ale w powieści pojawiają się błędy stylistyczne (i nie mam tutaj na myśli tych momentów, w których Agnieszka Peszek stylizowała wypowiedzi bohaterów na mowę potoczną) oraz interpunkcyjne. Ok, wiem, niech rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie pozostawił tekstu z bublami, ale to jest książka, a w niej język jednak powinien być poprawny. Tak stanowią przepisy wydawnicze.
Nie chcę jedynie krytykować tej powieści, nie taka moja w tym rola. Ale z drugiej strony fajnie jest wiedzieć o niedociągnięciach i je poprawić. Jednak w tym miejscu chciałabym wskazać Wam także mocne strony opowieści. I powtórzę to jeszcze raz: spore zgmatwanie wydarzeń w Suchodole, retrospekcje i nieoczekiwane powroty do teraźniejszości są ogromnymi zaletami. Dzięki nim nie jest to pierwszy lepszy kryminał, który rozwiązanie podaje czytelnikowi niejako na tacy. Tutaj naprawdę trzeba się nagłowić, żeby odgadnąć, kto zabił i z jakiego powodu.
Rozwiązania narracyjne związane z motywem i sposobem zbrodni – naprawdę świetne. Nie spodziewałam się ich i muszę stwierdzić, że to, w jaki sposób zamknęły całą historię bardzo mi się podobało.
Podsumowując, ciekawa propozycja na lato, a po znacznym rozbudowaniu fabuły i ponownej korekcie to może być naprawdę świetna książka.
Jak każda powieść również ta ma swoje dobre i słabe strony. Nie będę tego przed Wami ukrywać, ponieważ myślę, że warto wiedzieć o takich rzeczach od początku. Zdecydowanie na plus zaliczam tutaj autorce stopień skomplikowania fabuły. Jakoś tak mam, że w trakcie czytania kryminałów lubię zgadywać, kto popełnił zbrodnię. W tym przypadku mi się nie udało. Może to być związane...
więcej mniej Pokaż mimo to
Fabryka Słów do umie w fajne książki! Wiem to od dawna i bardzo często wybieram fantastykę od nich, bo nie zawiodłam się do tej pory.
Powiernik mieczy to fajne przygodowe fantasy, gdzie głównym bohaterem jest wojownik, wyszkolony najlepiej jak można w walce, ale nieco przygłupi w kwestiach społecznych. To ostatnie nie jest jakimś przytykiem, ale elementem wprowadzającym humor do opowieści. Ponieważ jego potyczki z ludźmi na kanwie kultury i zachowań są co najmniej komiczne. Mnie w każdym razie bawią.
Sam bohater, wiadomo, jak wojownik to żadna sierota, ale fajny facet co to nawet dziewczynie potrafi w głowie zawrócić. Rezkin do tego jest jeszcze kumaty i to prowadzi do tego, że udaje mu się wywinąć z wielu niespodzianek.
Więcej nie zdradzę. Napiszę jednak, że, tak jak czytałam gdzieś indziej, bohaterki rzeczywiście są irytujące, ale może to dlatego, że jest to takie starodawne ujęcie kobiet rodem z westernów: ładna, młoda, kobieca i uganiająca się za facetami, bo na nic więcej społecznie nie ma przyzwolenia. Ale mimo to książka i tak fajna. Godna polecenia na lato!
Fabryka Słów do umie w fajne książki! Wiem to od dawna i bardzo często wybieram fantastykę od nich, bo nie zawiodłam się do tej pory.
Powiernik mieczy to fajne przygodowe fantasy, gdzie głównym bohaterem jest wojownik, wyszkolony najlepiej jak można w walce, ale nieco przygłupi w kwestiach społecznych. To ostatnie nie jest jakimś przytykiem, ale elementem wprowadzającym...
2021-07-12
Czytacie książki o zwierzętach? Nie jakiś tam słonikach, Kubusiach Puchatkach, tylko opowieści o zwierzętach, prawdziwych, z krwi i kości, z instynktem, walczących o przetrwanie w lasach, itp.
Jeśli tak to ta książka jest dla Was. Świetna opowieść o wilkach - stworzeniach, których boją się wszyscy niemal od stworzenia świata. Dzięki takim opowieściom jak te napisanym przez Adama Wajraka, możemy poznać je lepiej. Na pierwszy plan wychodzi nazwisko znanego przyrodnika, ale to tylko jedna z wielu zalet tej książki. Doskonała opowieść o mniej lub bardziej znajomych wilkach, plastyczność opisów, która sprawia, że mamy wrażenie jakbyśmy obserwowali je razem z autorem. Do tego wiele anegdot na temat życia badaczy zajmujących się obserwowaniem zwierząt. Genialne. Polecam Wam przeczytać koniecznie!
Czytacie książki o zwierzętach? Nie jakiś tam słonikach, Kubusiach Puchatkach, tylko opowieści o zwierzętach, prawdziwych, z krwi i kości, z instynktem, walczących o przetrwanie w lasach, itp.
Jeśli tak to ta książka jest dla Was. Świetna opowieść o wilkach - stworzeniach, których boją się wszyscy niemal od stworzenia świata. Dzięki takim opowieściom jak te napisanym przez...
Patrząc na tytuł pomyślałam sobie, że to może być fajna książka, dzięki której przekonam się, co takiego wpływa na poczucie szczęścia. Lub jego brak. I nie zawiodłam się, ponieważ autor na podstawie paradoksów rozwiewa sporo mitów kulturowych na temat elementów, np. pieniędzy, itp. które mają nam zapewnić szczęście. I to się udało. Szkoda, że nie zostało przedstawione nic w zamian. Jedynie tylko to, co na pewno tego szczęścia nam nie da. To spora wada tej książki, ponieważ czytelnik pozostaje z poczuciem, że " tyle lat wierzyłem w x i to nie jest prawda".
Pozycja jest napisana w luźnym stylu wykładowym, co z jednej strony jest zaletą, ale z drugiej bywa irytujące z powodu (czasami) głupkowatych wtrąceń autora.
Poza tym i tak warta przeczytania :)
Patrząc na tytuł pomyślałam sobie, że to może być fajna książka, dzięki której przekonam się, co takiego wpływa na poczucie szczęścia. Lub jego brak. I nie zawiodłam się, ponieważ autor na podstawie paradoksów rozwiewa sporo mitów kulturowych na temat elementów, np. pieniędzy, itp. które mają nam zapewnić szczęście. I to się udało. Szkoda, że nie zostało przedstawione nic...
więcej Pokaż mimo to