Ferdinand Porsche. Ulubiony inżynier Hitlera Karl Ludvigsen 6,6
ocenił(a) na 73 lata temu Jedna z anegdot o Niemczech mówi, że ich trzema najlepszymi produktami eksportowymi są maszyny Siemensa, samochody Volkswagena oraz zespół Rammstein. Nie da się ukryć, że państwo niemieckie przemysłem stoi i z tego punktu widzenia ma ogromne zasługi dla szeroko pojętej elektryki, mechaniki, branży maszynowej, chemicznej, automotive i im pokrewnych. Nieodłączną częścią licznych osiągnięć i wynalazków są także osoby konstruktorów, którzy dzięki swojej działalności ustanawiali standardy na lata do przodu. Wszak każdy fan motoryzacji kojarzy nazwiska Wilhelma Maybacha, Gottlieba Daimlera czy Rudolfa Diesela. Wśród nich wyróżniał się również Ferdynand Porsche, o którym jest właśnie książka Karla Ludvigsena.
Całość zbudowana jest w o tyle ciekawy sposób, że co i rusz przebija przez nią aspekt techniczny związany z mechanizmami i urządzeniami jakimi zajmował się główny bohater. Daje to możliwość zapoznania się oraz zrozumienia czym tak naprawdę Porsche wybijał się przez całą swoją karierę i że nie był to typ celebryty ani osoby, która dochodziła do wysokich stanowisk z powodu samych tylko znajomości. Autor wyraźnie pokazuje - przedstawiając przy tym niemało przykładów jako dowodów - że opowieść dotyczy jednego z najbardziej pomysłowych, kreatywnych i jednocześnie pracowitych figur w historii motoryzacji. Sama biografia Pana Ferdynanda (jak niektórzy go nazywali) jest napisana poprawnie, choć nie porywa. Poznajemy całą historię Porschego od najmłodszych lat przez okres dorastania, burzliwą Pierwszą Wojnę kiedy to zaczęły się pojawiać jego pierwsze konstrukcje, trudne Dwudziestolecie aż po Drugą Wojnę i pracę na rzecz III Rzeszy. Karlowi Ludvigsenowi udało się uchwycić klimat panujący w krajach niemieckojęzycznych na przełomie XIX i XX wieku, który sprzyjał industrializacji i tworzył warunki dla przyszłego postępu technicznego. Tak Niemcy po zjednoczeniu, jak i wcześniej kaiserowskie Austro-Węgry myślały w kontekście rozwoju przemysłowego. Powstawały biura projektowe i konstrukcyjne, szkoły i uczelnie techniczne, kształciło się inżynierów i techników - co wprost przekładało się na zamożność tych państw. Na swój sposób, to w czasach Porschego stawiano podstawy dzisiejszej potęgi gospodarczej Niemiec.
O ile sama biografia Porschego nie jest specjalnie zaskakująca, bo w dużej mierze przypomina przebieg kariery wielu jemu podobnych niemieckich przemysłowców tamtego okresu i jej skrócona wersja jest dostępna choćby w Wikipedii, o tyle interesujące jest zwrócenie uwagi na codzienność Ferdinanda Porschego, o której już nie jest tak łatwo znaleźć tyle informacji, co podaje autor "Ulubionego inżyniera Hitlera". Wzajemna rywalizacja pomiędzy różnymi firmami z branży, postępujące bankructwa w okresie powojennym, osobiste stosunki z wysoko postawionymi urzędnikami bądź armią, relacje rodzinne (np. udział syna w funkcjonowaniu przedsiębiorstwa) czy wreszcie prywatne kontakty Porschego z Hitlerem to smaczki, o których przyjemnie się czyta. Z drugiej strony, sporo miejsca zajmują opisy funkcjonowania projektowanych i wdrażanych do produkcji urządzeń, toteż osoby zainteresowane bardziej "ludzką" stroną życia mogą odczuwać pewien niedosyt.
To co jest gratką dla osób o zacięciu technicznym, może stanowić wadę dla tych, którzy są nastawieni na omawianie aspektów społecznych. Opisy niektórych rozwiązań, które zrewolucjonizowały określone dziedziny branży motoryzacyjnej czy lotniczej, są fascynujące z inżynierskiego punktu widzenia, ale obawiam się, że dla niektórych mogą okazać się niezrozumiałe i zwyczajnie nudne. Drugim problemem przy czytaniu jest pewna fragmentaryzacja chronologii. Fabuła nie rozwija się w sposób znany z większości biografii, gdzie jest jasno zarysowana linia czasu tylko mniej więcej od połowy książki następuje wyraźny podział na tematy. I tak przykładowo mamy (pod)rozdziały poświęcone produkcji nowego "Tygrysa" (PzKpfw VI),lotnictwu czy czołgowi Maus i każdy opisuje ten dany wątek, a nie wplata go w ogólny życiorys Porschego. Nie jest to wielki problem, ale powstaje wrażenie, że książka kilka razy przypomina bardziej leksykon niż biografię.
Warto też przy tym zaznaczyć, że życie Ferdinanda Porschego nie było jakieś wybitnie atrakcyjne. Nie jest to wina książki, a bardziej opisywanej postaci. Był to – skądinąd wybitny, a momentami wręcz genialny – konstruktor, inżynier i przemysłowiec któremu przyszło żyć burzliwych czasach pierwszej połowy XX wieku, a że udało mu się zajść bardzo wysoko w swojej branży to i obracał się w najważniejszych dla kraju kręgach (cesarz austriacki, kanclerz III Rzeszy). Książka jest szczególnie warta polecenia osobom z zacięciem technicznym oraz tym, których interesuje spojrzenie cywila na relacje w najwyższym kierownictwie państwa niemieckiego w okresie dwudziestowiecznych turbulencji politycznych.