-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać385
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
Ciekawe kim są osoby, które dały tej grafomanii DZIESIĘĆ! Sztucznie zawyzone oceny?....
Ciekawe kim są osoby, które dały tej grafomanii DZIESIĘĆ! Sztucznie zawyzone oceny?....
Pokaż mimo to
Taka sama beznadzieja jak poprzednia tej autorki :-{
Szkoda czasu!
Taka sama beznadzieja jak poprzednia tej autorki :-{
Szkoda czasu!
Grafomania i arogancja przebija z tych nudnych opowiastek, silących się na dowcipne :( To na być bestseller książkowy??? Facepalm! Wstyd dla empiku, że takie nieskładne teksty promuje 🤦♀️
Grafomania i arogancja przebija z tych nudnych opowiastek, silących się na dowcipne :( To na być bestseller książkowy??? Facepalm! Wstyd dla empiku, że takie nieskładne teksty promuje 🤦♀️
Pokaż mimo to
Ta książka to jakaś paranoja!!!
W książce o związkach autorka pisze to samo co w książce o byciu szczęśliwym singlem!!!
Jeśli ktoś szukał tutaj recepty na stworzenie idealnego związku, to z pewnością takiej nie znajdzie, bo książka wypełniona jest samymi męczącymi, dobrze znanymi z poprzednich książek frazesami i uogólnieniami.
Banał goni banał.
Autorka te wszystkie "prawdy życiowe" wygłasza od wielu lat i czytanie ich po raz kolejny zwyczajnie budzi irytację.
Będąc tyle lat po ślubie wiem doskonale, że ustępowanie mężczyźnie we wszystkim, bycie grzeczną i miłą, bierność i akceptacja wszystkiego jak leci to przepis na KATASTROFĘ a nie szczęśliwy związek.
Wbrew pozorom faceci wcale nie szanują kobiet które na wszystko potulnie się zgadzają i przytakują.
Inni autorzy książek o związkach przedstawiają zupełnie odmienne podejście i postępowanie oraz znacznie bardziej konkretne wskazówki.
Innymi słowy - ta książka to taka wydmuszka, może i kolorowa na zewnątrz ale PUSTA w środku...
Po prostu ilość pustego miejsca bardzo rozczarowuje i irytuje.
Czytanie tych samych treści również.
To nie jest książka z poradami dla zwykłych ludzi tylko celebrytów, których jedynym "problemem" jest co zrobić gdy jedno chce spędzić wakacje w Rzymie a drugie w Madrycie.
Ani słowa na ważne dylematy życiowe, ani słowa o tym jak dbać o szczęście w związku, ciągłe skupienie na sobie to ma być panaceum na wszystko???
A co zrobić z dziećmi?
Oddać je do domu dziecka żeby w samorozwoju nie przeszkadzały?
Czytając można odnieść wrażenie, że pani Beata jest w związku ale..... sama ze sobą 😀
Partner plącze się gdzieś z boku, jego odejście do innej kobiety nie byłoby problemem bo pani Beata "miałaby siebie".
Zaskakujące podejście, choć z drugiej strony pani Beata w wywiadzie twierdziła, że jest typem samotnika i związek z kimś do szczęścia jej niepotrzebny, bo kupiła sobie pierścionek zaręczynowy i wzięła ślub ze sobą.
Cóż....
Po co w takim razie napisała książkę o związkach???
Podsumowując - treść jak dla mnie jest niespójna.
Po co mi związek w którym i tak prawie wszystko robię sama?
Książka nie jest zszywana tylko klejona co sprawia, że nie da się jej wygodnie otworzyć i czytać.
Zdjęcie na okładce nie dość że stare to jeszcze absurdalnie sfotoszopowane choć autorka uparcie twierdzi, że "akceptuje siebie taką jaka jest".
Jedna wielka hipokryzja 😕
Zdecydowanie polecam innych autorów piszących o tym jak dbać o związek, bo bycie razem nie jest dla egoistów i egocentryków takich jak autorka pławiąca się w zachwycie nad sobą.
Katarzyna Miller jest o wiele bardziej praktyczna i życiowa.
Ta książka to jakaś paranoja!!!
W książce o związkach autorka pisze to samo co w książce o byciu szczęśliwym singlem!!!
Jeśli ktoś szukał tutaj recepty na stworzenie idealnego związku, to z pewnością takiej nie znajdzie, bo książka wypełniona jest samymi męczącymi, dobrze znanymi z poprzednich książek frazesami i uogólnieniami.
Banał goni banał.
Autorka te wszystkie...
Książka nudna jak flaki z olejem :-(
Nudna do tego stopnia, że nawet nie chce się napisać porządnej recenzji.
Mielenie w koło tego samego, podświadomość i fałszywe kody, podświadomość i fałszywe kody i tak bez przerwy....
NIE POLECAM.
Jest tyle fajnych, sensownych poradników do pracy nad sobą, że czasu szkoda na czytanie tego.
Książka nudna jak flaki z olejem :-(
Nudna do tego stopnia, że nawet nie chce się napisać porządnej recenzji.
Mielenie w koło tego samego, podświadomość i fałszywe kody, podświadomość i fałszywe kody i tak bez przerwy....
NIE POLECAM.
Jest tyle fajnych, sensownych poradników do pracy nad sobą, że czasu szkoda na czytanie tego.
2020-05-08
2020-04-03
2021-02-02
Książkę dostałam niestety na urodziny.
Piszę "niestety" bo połowa to rysunki i puste miejsca a reszta to rzadko rozmieszczony tekst. Postanowiłam jednak podejść do recenzji z humorem bo.... darowanemu koniowi w zęby nie będę zaglądać.
Ponieważ przeczytałam jakieś 40 książek tej autorki postanowiłam stworzyć schemat typu “jak spłodzić kolejną książkę gdy już nie ma o czym pisać a trzeba wydać następną bo wygodne życie sporo kosztuje ?
1) Powtarzać się i powtarzać tak często, aż uzbiera się odpowiednia liczba stron.
2) Wstawić mnóóóóstwo pustych miejsc. Nieważne, że czytelnik na tym traci - grunt że książka pogrubiała.
3) Dorysować szlaczki, gryzmołki i inne pierdołki, które znakomicie zwiększą objętość.
4) Wstawić przerobione teksty z poprzednich swoich książek. A nuż czytelnik się nie zorientuje?
5) W razie gdyby jednak się zorientował należy uzasadnić to “oddziaływaniem na podświadomość “.
6) Zaprojektować wyrazistą okładkę z mocnym retuszem, żeby w empiku w oczy się rzucała.
7) Zastosować dużą interlinię.
8) Pisać metodą “prawie każde zdanie oddzielnie “.
9) Jeśli to książka podróżnicza napchać czarno-białych zdjęć na których i tak niewiele widać.
10) Jeśli to nie książka podróżnicza rozpisywać się szeroko o kochaniu siebie i pozytywnym myśleniu.
11) Intensywnie narzekać na śmieciową cywilizację, która produkuje śmieciowe jedzenie.
12) Dopełnić mądrościami życiowymi à la Paulo Coelho.
13) Kompletnie nie przejmować się krytycznymi opiniami tych którzy to kupili.
14) Regularnie sprawdzać stan konta czy aby wpłynęło już honorarium za książkę.
15) Radośnie planować kolejną podróż za pieniądze naiwnych czytelników.
I to by było na tyle.
Z szelmowskim uśmiechem dziękuję za uwagę ;-)
A już za dwa miesiące następna książka o fałszywych kodach, śmieciowym jedzeniu itd. !
P. S. No a co właściwie jest napisane w tej książce?
To samo co w poprzednich, a reszta znaleziona gdzieś w google i odpowiednio przerobiona, choć jak wszyscy wiemy pani Beata wiedzy naukowej nie ma, ale wcale się tym nie przejmuje bo ma za to tupet i ambicję, która pozwala jej wydawać takie "mądrości".
Jeśli szukacie sensownych informacji o stresie kupcie jakiegoś innego autora, który ma solidną wiedzę medyczną a nie "wygooglaną".
Może zostawmy kwestie medyczne specjalistom?
Lekarze nie udzielają porad na temat podróżowania.
Kiedy pani Beata studiowała medycynę, że porusza taką tematykę?
Podróżniczka ma z pewnością rozległą wiedzę na temat fizjologii, anatomii i procesów zachodzących w ciele podczas stresu bo prowadziła długoletnie badania naukowe na ten temat 🙄
I taka ciekawostka na deser ;-)
Jak zapewne wiecie na szczycie stresujących zdarzeń znajduje się śmierć dziecka, śmierć współmałżonka i utrata pracy.
Jakie rady ma na to autorka?
Oto niektóre z nich.
- Wyjdź na spacer (a jakże! tego to nie mogło zabraknąć! wiadomo, że spacer to pewny sposób na "leczenie" depresji to i stresowi da radę!)
-Znajdź powód do śmiechu (osoba w żałobie z pewnością znajdzie ich całe mnóstwo)
-Zrób listę spraw do załatwienia (jasne, to na pewno pomoże)
- Znajdź w internecie filmiki pod hasłem "śmieszne pieski" lub "śmieszne kotki"
-Posłuchaj sitaru
-Zweryfikuj swoje myśli
-Oddychaj (to dopiero odkrywcze)
-Posłuchaj mantry pokoju
-Zapal świeczkę
-Zagraj w grę
-Masuj palce
-Zrób bransoletkę
-Uprawiaj sport (to też odkrywcze jest bardzo)
-Wyśpij się (wow!)
-Przeciągnij się (jeszcze większe wow!)
-Spójrz w lustro
-Pij wodę
-Umyj ręce (pozostawię tę radę bez komentarza)
-Posprzątaj (ta "genialna" rada też już była w książce o depresji)
- i..... tadam!!!....
Prasowanie Proszę Państwa 😀
(Nie znam nikogo kto uwielbia prasować, to żmudna, nudna czynność ale cóż... może komuś pomoże.? ...)
Książkę dostałam niestety na urodziny.
Piszę "niestety" bo połowa to rysunki i puste miejsca a reszta to rzadko rozmieszczony tekst. Postanowiłam jednak podejść do recenzji z humorem bo.... darowanemu koniowi w zęby nie będę zaglądać.
Ponieważ przeczytałam jakieś 40 książek tej autorki postanowiłam stworzyć schemat typu “jak spłodzić kolejną książkę gdy już nie ma o czym...
I to jest książka, którą śmiało mogę Wam polecić!
Wśród zalewającej mnie zewsząd sztucznej, wymuszonej pozytywności, która chwilami wyłazi mi już bokiem, ta książka jest jak powiew wiatru w upalny dzień, koi i uspokaja, po prostu dobrze się to czyta!
Wreszcie spadł mi z pleców ten ciężar bycia pozytywnym za wszelką cenę, usilne namawianie przez internetowych mądralińskich do uśmiechu, nawet jak chce się płakać.
Z każdą kolejną stroną czułam się coraz lepiej, rozumiejąc, że moja niechęć do całodobowej radości jest jak najbardziej NORMALNA, wbrew temu co wciskają nam rozmaici guru. Pożyczyłam książkę kilku osobom - wszystkie miały podobne odczucia do moich więc oddycham z ulgą, ufff.... Wszystko ze mną w porządku,, wcale nie muszę być szczęśliwa do upadłego! 😀
Na koniec taka moja mała porada - najlepiej czyta się tę książkę dawkując ją sobie po trochu, po kilka rozdziałów, bo czytając wszystko na jeden raz można przegapić fajne wskazówki.
I to jest książka, którą śmiało mogę Wam polecić!
więcej Pokaż mimo toWśród zalewającej mnie zewsząd sztucznej, wymuszonej pozytywności, która chwilami wyłazi mi już bokiem, ta książka jest jak powiew wiatru w upalny dzień, koi i uspokaja, po prostu dobrze się to czyta!
Wreszcie spadł mi z pleców ten ciężar bycia pozytywnym za wszelką cenę, usilne namawianie przez internetowych...