-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1189
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać447
Biblioteczka
2019-04-24
2018-03-25
Justyna Kopińska to guru polskiego reportażu. Porusza bardzo trudne tematy - hipokryzja Kościoła, pedofilia, molestowanie seksualne w wojsku oraz niekompetencja organów ścigania. Większość z nich mocno mnie poruszyła. Tak było w przypadku reportażu o siostrze Bernadeccie i historiach przedstawionych w ,, Polska odwraca oczy". W ,, Z nienawiści do kobiet" mamy kilka historii, które są po prostu przerażające. Nie da się tego inaczej powiedzieć. To jak bardzo niesprawiedliwy bywa wymiar tak zwanej sprawiedliwości sprawia, że ludzie powoli przestają wierzyć, że na sali sądowej wygra prawda. Po lekturze reportaży Justyny Kopińskiej przestaje się temu dziwić. Jedny minus tego reportażu - tytuł jest niedopracowany, ponieważ wiele z tych historii nie mówi o kobietach. Najważniejsze jednak jest to, że to nadal rzetelne i do bólu prawdziwe dziennikarstwo. Czekam na więcej reportaży w wydaniu tej autorki.
Justyna Kopińska to guru polskiego reportażu. Porusza bardzo trudne tematy - hipokryzja Kościoła, pedofilia, molestowanie seksualne w wojsku oraz niekompetencja organów ścigania. Większość z nich mocno mnie poruszyła. Tak było w przypadku reportażu o siostrze Bernadeccie i historiach przedstawionych w ,, Polska odwraca oczy". W ,, Z nienawiści do kobiet" mamy kilka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-10-30
Patryk Vega słynie z podejmowania trudnych tematów. Były już książki o tajnych służbach specjalnych, o pracy policjantów, a teraz mamy książkę o pracy policjantek. Ucieszyłam się, że ta książka powstała. Czytając ją, pomyślałam, że ten, kto uważa, że kobieta jest w jakimś sensie słabsza od mężczyzny, powinien najpierw zadrzeć z policjantką i wyjść z tej potyczki cało. Bo to nie są przelewki, drodzy panowe. To kobiety, którym jaj mógłby pozazdrościć niejeden mężczyzna.
Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia co do tej książki. Historie poszczególnych policjantek są ciekawe, dają czytelnikowi pewnego rodzaju wyobrażenie, jak to jest, gdy kobieta idzie do policji i pracuje z facetami, którzy niejednokrotnie dają jej o zrozumienia, że jest od nich gorsza. Moim zdaniem tę książkę powinny przytać kobiety, które planują wstąpić do policji. Jestem pewna, że znajdą w niej wartościowe informacje na temat tego zawodu.
Co do bohaterek, to muszę szczerze przyznać, że nie wszystkie kobiety wzbudzają sympatię. Mój mąż się ze mnie często śmieje, ponieważ ja jeszcze trochę idealizuję ten zawod. Bądź co bądź, to są ludzie, którym często zawierzamy, że nas obronią albo nam pomogą w różnych sytuacjach. A tu się okazuje, że oni też lubią sobie po pijaku pojeździć nieoznakowanym radiowozem i liczyć na to, że nikogo po drodze nie zabiją i że się nie wyda. Jak sobie to wyobraże, to mam ciarki na plecach. Nie wszystkie historie są trudne w odbiorze. Niektóre z tych pań naprawdę anagażują się w to, co robią i wiedzą po co poszły do Policji. I przyjemnie się o tym czyta.
,,Niebezpieczne kobiety” Patryka Vegi to wartościowa książka. Dzięki niej możemy dowiedzieć się wielu rzeczy o kobietach, które decydują się pracować w tym trudnym i ciągle zdominowanym przez mężczyzn zawodzie. Odpowiada na wiele pytań, na które powinna sobie odpowiedzieć każda kobieta, która chce swoje życie związać ze służbą – jak wygląda praca w Policji, czy równouprawnienie w tej instytucji to mit i w jaki sposób można oddzielić pracę od domu? Na te wszystkie pytania odpowiedziało Patrykowi Vedze siedem kobiet. Mówią bez ogródek o tym, jak jest w Policji oraz o tym, jakie mają plany, marzenia i aspiracje. Warto ich posłuchać.
Inne recenzje: e2--ksiazkowo.blog.pl
Patryk Vega słynie z podejmowania trudnych tematów. Były już książki o tajnych służbach specjalnych, o pracy policjantów, a teraz mamy książkę o pracy policjantek. Ucieszyłam się, że ta książka powstała. Czytając ją, pomyślałam, że ten, kto uważa, że kobieta jest w jakimś sensie słabsza od mężczyzny, powinien najpierw zadrzeć z policjantką i wyjść z tej potyczki cało. Bo to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-10-22
Norwegia jest jednym z krajów, który przyciąga rocznie tysiące emigrantów. Wielu Polaków wyjechało, marząc o bogactwie, stabilizacji i wysokim poziomie życia. Często jednak nie wiedzą, że wraz z bogactwem, stabilizacją i wysokim poziomem życia pojawia się zupełnie inne traktowanie obywatela, niż ma to miejsce w Polsce.
Barnevernet - to słowo przez wielu jest wymawiane niemal szeptem. Jedni boją się tej instytucji, oskarżając o uprowadzanie dzieci, inni uważają, że to instytucja, która oferuje pomoc i wsparcie. Jak jest naprawdę? Kto ma rację w tym sporze? Czy Barnevernet przekracza swoje uprawnienia? Czy manipuluje dziećmi, każąc im donosić na rodziców? Czy zabiera dzieci rodzicom bez powodu? Czy imigranci, mieszkający w Norwegii, mają się czego bać? I co ma z tym wszystkim wspólnego Anders Breivik? Tego dowiecie się, czytając reportaż Macieja Czarneckiego.
Muszę wam przyznać, że autor mnie pozytywnie zaskoczył. Byłam pewna, gdy tylko wzięłam tę książkę do ręki, że reportaż nie będzie obiektywny i dostanę wiadro pomyj na Norwegię i jej system oświaty i opieki socjalnej. Spodziewałam się samych negatywnych historii o tym, jak Barnevernet zabrał biednej, polskiej rodzinie dzieci i nie oddał. A jak oddał to nachodził rodziców przez wiele lat, doszukując się patologii. Oczywiście takie też się pojawiały. Ale Maciej Czarnecki okazał się być nie katem, a sprawiedliwym obserwatorem. Wysłuchuje zarówno jednej jak i drugiej strony. Rozmawia z osobami, które znają kulturę Norwegii i wiedzą, jak bardzo inna jest mentalność Norwegów i Polaków, wysłuchuje urzędników, którzy współpracują z instytucjami opiekuńczymi, pyta rodziny, które miały bezpośrednią styczność w instytucjami opiekuńczymi o to, jak zostały przez nich potraktowane.
Tutaj nie ma jednej, ciemnej lub jasnej strony. Są sytuacje, które jednoznacznie pokazują bezduszność systemu, błędy urzędników Barnevernetu, przekłamania i manipulacje w raportach oraz brak jakiegokolwiek wsparcia dla rodziców i dzieci. Możemy także przeczytać o tym, jak instytucje próbowały pomóc rodzinom w problemach ze zbuntowanymi dziećmi. Czarnecki zwraca też uwagę na temat różnice kulturowych, które Barnevernet powinien brać pod uwagę, gdy styka się z rodzinami imigrantów. Polskie rodziny inaczej podchodzą do wychowywania dzieci, a w kraju, gdzie za podniesienie głosu na dziecko w najlepszym wypadku można otrzymać donos od sąsiadów do opieki społecznej, należy uważać szczególnie.
Reportaż jest bardzo obiektywny, co jest jego główną zaletą. Pokazuje, że nic nie jest czarno-białe, a patologia ma wiele twarzy. Z jednej strony mamy inną kulturę i mentalność, odmienne podejście do wychowania, a z drugiej instytucję, która ma za zadanie udzielać wsparcia w trudnych momentach i nierzadko to właśnie robi, ubolewając jednocześnie, że ludzie tak bardzo boją się jej urzędników, mimo że parę razy sami dali ku temu powód. Głośna była sprawa m.in rodziców Nikoli, którą odbił Krzysztof Rutkowski. Autor jednak pokazuje, że nawet ta sprawa nie była tak oczywista, jak to w mediach przedstawiano.
Książka została rozreklamowana jako wstrząsający reportaż. Dla mnie nie jest on wstrząsający, określiłabym go inaczej - wyważony, który próbuje pokazać nam wiele odcieni szarości, zamiast jednoznacznie opowiadać się po którejś ze stron i wskazywać biel lub czerń. Owszem, wiele historii może budzić zdziwione, nawet przerażenie, lecz ani na chwile nie należy zapominać, że obu stronom chodzi o to samo - o dobro dzieci. Problem jest w tym, że obie strony mogą interpretować to dobro w inny sposób.
Więcej recenzji na : e2--ksiazkowo.blog.pl
Norwegia jest jednym z krajów, który przyciąga rocznie tysiące emigrantów. Wielu Polaków wyjechało, marząc o bogactwie, stabilizacji i wysokim poziomie życia. Często jednak nie wiedzą, że wraz z bogactwem, stabilizacją i wysokim poziomem życia pojawia się zupełnie inne traktowanie obywatela, niż ma to miejsce w Polsce.
Barnevernet - to słowo przez wielu jest wymawiane...
2015-03-30
Muszę z przykrością przyznać, że książka mnie bardzo rozczarowała. To jest straszne - mieć tak ciekawą historię do opowiedzenia, mieć tyle możliwości, a tak sknocić. Temat jest bardzo ciekawy i wielu zapewne dużo by dało, aby przeczytać coś co obnaży scjentologów i pozwoli nam albo ich bardziej znienawidzić albo lepiej zrozumieć.
Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie liczby pojedynczej z punktu widzenia Jenny Miscavige, autorki książki. Opowiada o swoim życiu, które od najmłodszych lat było związane z sektą scjentologów, gdyż jej rodzice byli bardzo oddani Kościołowi.
Niektóre szczegóły z życia Jenny są bardzo ciekawe, zwłaszcza fragmenty, w których opisuje dzieciństwo. Nie dziwię się, że Kate Holmes rozwiodła się z Tomem Cruisem. Podejrzewam, że nie chciała pozwolić aby Suri chodziła do scjentologicznej szkoły. Po przeczytaniu książki jawi się ona jako koszmar. Autorka przytacza wiele szczegółów ( w wielu momentach jest ich zbyt dużo ), które sprawiają, że normalny człowiek łapie się za głowe i zaczyna zastanawiać dlaczego członkowie sekty to robią własnym dzieciom.
Autorka opowiada strasznie chaotycznie. Podchodziłam do książki kilka razy, ponieważ język sprawiał, że nie miałam siły czytać jej dalej. Na początku autorka opowiada o jednej osobie związanej z sektą i o jej obowiązkach, by zaraz przytoczyć nam obszerny i bezsensowny opis jakiegoś testu, który musiała przejść. Język i styl są po prostu tragiczne. Nigdy nie spotkałam się z takim brakiem umiejętności opowiadania, a przecież autorka miała wszelkie predyspozycje aby zaciekawić czytelnika, bo i temat niebagatelny.
Spotkałam się z opiniami, że w niektórych chwilach ciężko autorce uwierzyć. Ja nie miałam takiego problemu. Jenna opisuje wszystko aż zbyt dokładnie i jestem przekonana, że nie dałaby rady wymyślić tego wszystkiego. Poruszyła wszelkie możliwe problemy ludzi znajdujących się w sekcie - od bardzo wczesnej indoktrynacji po brak kontaktu ze światem zewnętrznym aż do całkowitej kontroli nad życiowymi wyborami swoich członków.
Moja ostateczna ocena jest niska, głównie przez język i styl. Jest mi bardzo przykro, że wydawnictwo tak bardzo skopało sprawę, bo można było to wszystko inaczej opowiedzieć, dużo bardziej zachęcić do lektury. Prawda jest taka, że mając na podorędziu taki temat, ciężko zniechęcić czytelnika. Autorce i wydawnictwu się to udało.
Recenzja dostępna na blogu : e2--ksiazkowo@blog.pl
Muszę z przykrością przyznać, że książka mnie bardzo rozczarowała. To jest straszne - mieć tak ciekawą historię do opowiedzenia, mieć tyle możliwości, a tak sknocić. Temat jest bardzo ciekawy i wielu zapewne dużo by dało, aby przeczytać coś co obnaży scjentologów i pozwoli nam albo ich bardziej znienawidzić albo lepiej zrozumieć.
Narracja jest prowadzona w pierwszej...
2015-01-03
Sięgnęłam po książkę, ponieważ jestem fanką " Magla Towarzyskiego", którego prowadzącą jest autorka. Uznałam więc, że książka również będzie tak samo dobra. Niestety, trochę się zawiodłam.
Zdecydowanie bardziej wolę słuchać, gdy pani Piotrowska mówi, niż czytać to, co napisała. Pomijam już korektę, która miejscami naprawdę kuleje. Chodzi mi o styl. Momentami czytało mi się naprawdę ciężko.
Autorka co chwila ( tak na wypadek jakbyśmy nie usłyszeli pierwszych 5 razy ) wspomina jak to gwiazdy nie szanują swojej intymności i jak to bardzo jest przykre. Za chwilę znowu po raz któryś czytamy, że gwiazdy zbyt często się rozbierają i nikomu to nie służy i ogólnie to żenujące. Kurczę, umiem czytać, naprawdę nie potrzebuję, żeby mi ktoś to samo powtarzał co 10 stron.
Zbyt dużo stron, to samo można by zmieścić w mniejszym formacie, niektórych, moim zdaniem niepotrzebnych, rzeczy nie umieszczać i nie zapychać na siłę, bo tak to w pewnym momencie wyglądało. Mówienie kto, z kim i dlaczego jest fajne w " Maglu..." ale co do tej książki miałam oczekiwania trochę inne jeśli chodzi o tematykę.
Co dobrego? Fajny przegląd wydarzeń kulturalnych - przypomniałam sobie niektóre filmy, wydarzenia i piosenki, o których już zapomniałam . A szkoda. I za to przypomnienie mogę z całego serca podziękować autorce. Podejrzewam, że gdyby nie ta książka, to nie przypomniałabym sobie.
Reasumując, książki nie polecam. Sama ją kupiłam i trochę żałuję, bo tania nie była. Zbyt dużo błędów, gadania i wszystkim i o niczym. Jedyny plus to odświeżenie pamięci. Zostanę chyba przy oglądaniu " Magla Towarzyskiego", który nadal trzyma poziom.
Sięgnęłam po książkę, ponieważ jestem fanką " Magla Towarzyskiego", którego prowadzącą jest autorka. Uznałam więc, że książka również będzie tak samo dobra. Niestety, trochę się zawiodłam.
Zdecydowanie bardziej wolę słuchać, gdy pani Piotrowska mówi, niż czytać to, co napisała. Pomijam już korektę, która miejscami naprawdę kuleje. Chodzi mi o styl. Momentami czytało mi...
2014-12-23
Jestem stałą czytelniczką bloga " Na marginesie życia" dzięki któremu, między innymi, ta książka powstała. Nic więc dziwnego, że postanowiłam sięgnąć po książkę, która jest jakby jego kontynuacją.
Zawód kuratora, nieważne czy to kurator społeczny, sądowy, rodzinny czy inny, jest nadal w Polsce, przynajmniej moim zdaniem, zawodem szalenie niedocenianym, nie tylko finansowo ale też mentalnie. To, jak wielką i pożyteczną pracę wykonują ci ludzie to się, kolokwialnie mówiąc, w głowie nie mieści. Zdaję sobie sprawę, że jest wiele osób, którym pomóc się nie da, ale i dla tej jednej warto walczyć. I zawód kuratora tą walkę uosabia.
Jeżeli ktoś jest czytelnikiem bloga, to znajdzie kilka historii, które się powtarzają ale nie umniejsza to pozytywnego odbioru książki. Ja z wielką chęcią wróciłam do znanych mi historii. Pozostałe opowiadania spełniają swoją rolę - mają nam, czytelnikom, pokazać, jak wielkie są rozmiary patologii społecznej, w jaki sposób państwo próbuje sobie z nią poradzić, a w niektórych przypadkach jak sobie nie radzi w ogóle.
Wielu czytelników bloga denerwowało się, że język jest zbyt dosadny. W książce jest taki sam, ale sądzę, że taki język jest potrzebny. Mogę sobie tylko wyobrażać jak bardzo to stresująca praca i jak bardzo muszą siedzieć w psychice różne sytuacje, które stanowią codzienność pracy kuratorów. Niejeden człowiek nie wytrzymałby psychicznie i w tym wypadku przekleństwo to jedyne, na co sobie można pozwolić, nie zamierzam więc nikogo za to krytykować.
Nie znalazłam w książce większych błędów edytorskich, ukłony w stronę wydawnictwa, ponieważ naprawdę rzadko mi się to zdarza. Takie już mam zboczenie, że lubię wyłapywać takie rzeczy. ;)
Książkę polecam, zarówno przyszłym studentom resocjalizacji, którzy zastanawiają się nad podjęciem pracy kuratora, jak i tym obecnym, już studiującym a na końcu wszystkim, których temat społeczeństwa interesuje. Jestem pewna, że żadna z tych osób się nie zawiedzie.
Jestem stałą czytelniczką bloga " Na marginesie życia" dzięki któremu, między innymi, ta książka powstała. Nic więc dziwnego, że postanowiłam sięgnąć po książkę, która jest jakby jego kontynuacją.
Zawód kuratora, nieważne czy to kurator społeczny, sądowy, rodzinny czy inny, jest nadal w Polsce, przynajmniej moim zdaniem, zawodem szalenie niedocenianym, nie tylko finansowo...
2014-12-03
Bardzo zależało mi aby tą książkę przeczytać, ponieważ zastanawiamy się z rodziną nad emigracją na Wyspy. Byłam pewna, że w tej książce znajdę informacje, które mi pomogą w podjęciu decyzji i pomogą zrozumieć kulturę Anglików. Nie mogę powiedzieć, że się nie zawiodłam, spodziewałam się czegoś więcej.
Autorka skupiła się na przypadkach skrajnych. Ja wiem, że takie się najlepiej sprzedają, show musi być, bez łzawych i smutnych historii nie ma dobrego reportażu. Z tytułu wnosiłam, że książka ma być o mentalności Anglików - niestety, tego w niej bardzo mało. Dużo więcej historii udanych lub nieudanych emigracji.
Znalazłam może trzy informacje, które rzeczywiście mogłyby mi się przydać przy kontaktach z Anglikami. Jak na książkę o takim tytule, słabo. Jeśli zaś chodzi o emigrację i spostrzeżenia naszych rodaków - nie powiem, warto poczytać, niektóre historie ciekawe, choć część dość mocno jak dla mnie naciągana i podkoloryzowana. Ale wiadomo, tak jak mówiłam - show must go on.
Zauważyłam również brzydką tendencję do przedstawiania Anglików tylko w złym świetle, co zapewne ma pomóc Polakom spojrzeć inaczej na emigrację. Już sam wstęp jest bardzo wymowny i nacechowany negatywnie, co mi się bardzo nie podobało. Przez całą książkę nie znalazłam ani jednej zalety opisującej charakter ludzi urodzonych na Wyspach. Być może mało uważnie czytałam. Ale to także nie świadczy dobrze o książce.
Podsumowując - spodziewałam się więcej i lepiej jakościowo. Wyszło niestety tak sobie. Jestem trochę zaskoczona, ponieważ słyszałam wiele pozytywnych opinii o twórczości autorki, a tu taki klops. Chcę wierzyć, że następne reportaże będą lepsze.
Bardzo zależało mi aby tą książkę przeczytać, ponieważ zastanawiamy się z rodziną nad emigracją na Wyspy. Byłam pewna, że w tej książce znajdę informacje, które mi pomogą w podjęciu decyzji i pomogą zrozumieć kulturę Anglików. Nie mogę powiedzieć, że się nie zawiodłam, spodziewałam się czegoś więcej.
Autorka skupiła się na przypadkach skrajnych. Ja wiem, że takie się...
Kilka słów o tym jaki wpływ na Donalda Trumpa miały najważniejsze kobiety w jego życiu. Poznajemy historię jego babki, matki, wszystkich żon i córki Ivanki. Druga żona obecnego prezydenta USA miała kiedyś powiedzieć, że ,,nigdy nie czuła się bardziej pusto i samotnie niż wtedy, gdy była żoną Donalda". Czy pozostałe żony miały takie samo zdanie? Co o jego kolejnych małżeństwach, seksualnych skandalach i biznesach sądziły jego matka i córka? Nina Burleigh stara się odpowiedzieć na te wszystkie pytania i zabiera nas w ekscytującą podróż na Upper East Side, gdzie wszystko się zaczęło.
Kilka słów o tym jaki wpływ na Donalda Trumpa miały najważniejsze kobiety w jego życiu. Poznajemy historię jego babki, matki, wszystkich żon i córki Ivanki. Druga żona obecnego prezydenta USA miała kiedyś powiedzieć, że ,,nigdy nie czuła się bardziej pusto i samotnie niż wtedy, gdy była żoną Donalda". Czy pozostałe żony miały takie samo zdanie? Co o jego kolejnych...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to