-
ArtykułyTak kończy się świat, czyli książki o końcu epokiKonrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant18
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać419
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
Biblioteczka
2019-04-28
2019-01-27
Mogę się nie wiem jak wkurzać na Murakamiego - za te wszystkie Szczury, owce, ptaki, windy i inne takie. Ale wracam do tych jego książek. Bo jeśli nie dzieją się tam dziwaczne nieziemskie rzeczy - to to jest jak opowieść i o moim życiu. Zwykłym aż do bólu.
Ale Murakami potrafi o tym napisać.
A ja potrafię to przeczytać.
I jest dobrze.
Zaczynam czytać wszystkie jego przetłumaczone na polski książki.
Po kolei.
Zobaczę, czy doczytam wszystkie do końca roku. Może to będzie taki rok miedzy słowami z książek Murakamiego.
Ale jakkolwiek by mnie czasami nie denerwowało to, co pisze - to on pisze i o mnie, o Tobie.... o nas wszystkich.
Takie życie. Zamknięte w proste zdania.
A ile w tym treści....
Niech pisze.
Następne też kupię.
I przeczytam.
Mogę się nie wiem jak wkurzać na Murakamiego - za te wszystkie Szczury, owce, ptaki, windy i inne takie. Ale wracam do tych jego książek. Bo jeśli nie dzieją się tam dziwaczne nieziemskie rzeczy - to to jest jak opowieść i o moim życiu. Zwykłym aż do bólu.
Ale Murakami potrafi o tym napisać.
A ja potrafię to przeczytać.
I jest dobrze.
Zaczynam czytać wszystkie jego...
2019-01
To taka książka, w której nie ma nic, o czym by się nie wiedziało, i czego by się samemu nie przeżyło.
A jednak nie miało się odwagi samemu napisać.
No to teraz czyta się innych.
Ale ja bym chciała wrócić do lat 80tych....
To taka książka, w której nie ma nic, o czym by się nie wiedziało, i czego by się samemu nie przeżyło.
A jednak nie miało się odwagi samemu napisać.
No to teraz czyta się innych.
Ale ja bym chciała wrócić do lat 80tych....
2019-01
2018-11-16
Absolutnie wciągające!
Poczułam się jakbym była w Turcji. Zagubiłam się i dałam się ponieść historiom....
A te historie są fascynujące!
Bo i owszem! Mamy tu takie "standardy" jak Kara Mustafa, Jan II Sobieski, Ataturk, kebab, Istambuł, Pamuk...
Ale jak to jest napisane!
Wielkie WOW!
Zachwyciłam się. Od pierwszej strony.
I bardzo polecam przeczytać :)
Absolutnie wciągające!
Poczułam się jakbym była w Turcji. Zagubiłam się i dałam się ponieść historiom....
A te historie są fascynujące!
Bo i owszem! Mamy tu takie "standardy" jak Kara Mustafa, Jan II Sobieski, Ataturk, kebab, Istambuł, Pamuk...
Ale jak to jest napisane!
Wielkie WOW!
Zachwyciłam się. Od pierwszej strony.
I bardzo polecam przeczytać :)
2018-08-30
Skończyłam czytać dzisiaj rano.
To jest książka pierwsza od bardzo długiego czasu, którą przeczytałam w tempie ekspresowym. Bo wciąga. Czyta się te wszystkie historie - kilkanaście - jak sensacje. A potem sobie człowiek nagle uświadamia, że to prawda.
Autor dokonał wyboru historii - mam tego świadomość, że starał się wybrać te najbardziej charakterystyczne.
Ale moim zdaniem ta książka rzeczywiście jest reportażem. Reportażem o świecie w jakim żyjemy.
Zgadzam się z każdym słowem tej książki.
Sama do pierwszej pracy poszłam pod koniec lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. I doskonale pamiętam, jak to w Polsce wtedy było.
Marek Szymaniak opowiada właśnie historię o pracy od tego czasu do dzisiaj.
I jest tu dużo prawdy.
Dużo smutnych opowieści. Ale są i dobre pozytywne.
Bo to nie jest tak, że ta książka ma tylko martwić.
Ta książka ma opowiadać o jednej ze stron życia. O pracy.
I opowiada świetnie!
Skończyłam czytać dzisiaj rano.
To jest książka pierwsza od bardzo długiego czasu, którą przeczytałam w tempie ekspresowym. Bo wciąga. Czyta się te wszystkie historie - kilkanaście - jak sensacje. A potem sobie człowiek nagle uświadamia, że to prawda.
Autor dokonał wyboru historii - mam tego świadomość, że starał się wybrać te najbardziej charakterystyczne.
Ale moim...
2018-08-10
Bardzo! Bardzo warto przeczytać.
Książka jest o starym człowieku. I jest też o tym, że starość to nie jest coś innego niż nie-starość. W sumie jest się nadal tym samym człowiekiem. Tak samo się myśli, tak samo się czuje, tak samo się żyje.
Ma się tylko trochę więcej lat - niż w młodości, na przykład.
Tanizaki Jun'ichiro to mistrz.
Mistrz opisu codzienności.
Bardzo! Bardzo warto przeczytać.
Książka jest o starym człowieku. I jest też o tym, że starość to nie jest coś innego niż nie-starość. W sumie jest się nadal tym samym człowiekiem. Tak samo się myśli, tak samo się czuje, tak samo się żyje.
Ma się tylko trochę więcej lat - niż w młodości, na przykład.
Tanizaki Jun'ichiro to mistrz.
Mistrz opisu codzienności.
2018-06-14
To jest książka o jedzeniu. I to od bardzo dobrze napisanej strony.
Gościu wie, o czym pisze. Co więcej! Gościu to wszystko, o czym pisze, jadł.
Jeżeli na prawdę chcemy się dowiedzieć jak wygląda japońska kuchnia, a nie tylko jak nam się wydaje, że wygląda - to ta książka nam odpowie na 99% pytań.
To jest książka o jedzeniu. I to od bardzo dobrze napisanej strony.
Gościu wie, o czym pisze. Co więcej! Gościu to wszystko, o czym pisze, jadł.
Jeżeli na prawdę chcemy się dowiedzieć jak wygląda japońska kuchnia, a nie tylko jak nam się wydaje, że wygląda - to ta książka nam odpowie na 99% pytań.
2018-06-14
Wiem, wiem..... bezkrytycznie daję full gwiazdek :)
Ale uwielbiam "Bezsenność w Tokio".
Bezgranicznie za wszystko!
Mogę milion razy wracać do tej książki i ciągle bardzo bardzo lubię!!!!!
Czyta się to prześwietnie dobrze :D
Wiem, wiem..... bezkrytycznie daję full gwiazdek :)
Ale uwielbiam "Bezsenność w Tokio".
Bezgranicznie za wszystko!
Mogę milion razy wracać do tej książki i ciągle bardzo bardzo lubię!!!!!
Czyta się to prześwietnie dobrze :D
2018-06-14
No i nie wiem :) W ogóle mi się to nie czyta :(
A miało być tak pięknie....
2/3 książki za mną i dalej nie ruszę. Przynajmniej na razie.... Smutne to :(
No i nie wiem :) W ogóle mi się to nie czyta :(
A miało być tak pięknie....
2/3 książki za mną i dalej nie ruszę. Przynajmniej na razie.... Smutne to :(
2018-06-14
Nie ustaję w zachwycie!
Nawet powiedziałam o tym autorce :)
Ta książka jest mega!
Dotąd wydawało mi się, że o Młodej Polsce dużo wiem. A po przeczytaniu książki widzę, że może i nazwisko Wyspiański nie jest mi obce. Ale ja kompletnie nie miałam pojęcia jak to było wtedy!
Cała moja wiedza brała się z jakichś wyobrażeń o tamtych czasach. A tymczasem pani Monika pozwoliła mi zobaczyć jak to było na prawdę.
Czytałam tę książkę jednym tchem!
Taka wciągająca :)
Na prawdę!!!
Nie ustaję w zachwycie!
Nawet powiedziałam o tym autorce :)
Ta książka jest mega!
Dotąd wydawało mi się, że o Młodej Polsce dużo wiem. A po przeczytaniu książki widzę, że może i nazwisko Wyspiański nie jest mi obce. Ale ja kompletnie nie miałam pojęcia jak to było wtedy!
Cała moja wiedza brała się z jakichś wyobrażeń o tamtych czasach. A tymczasem pani Monika pozwoliła mi...
2018-06-14
No i mam problem. Bo nie jestem w stanie napisać nic obiektywnego o tej książce. Bo "Japoński miszmasz" to książka, która całkowicie wywróciła do góry nogami moje myślenie o czytaniu o Japonii.
Japonia to taka moja niespełniona miłość. Niby nic, a jednak jak widzę coś japońskiego do czytania - to muszę przeczytać. I tak trafiłam i na "Miszmasza". Japońskość ma w tytule.
Ale problem z tą książką jest taki, że kompletnie nie pojmiemy "co autor miał na myśli", jeśli najpierw nie przebrniemy przez Bator, Barthesa, Nothomb i innych wspomnianych na kartach książki.
W ogóle dobrze jest zacząć czytać od bibliografii. Wtedy możemy już mieć jakieś pojęcie.... Lub nie mieć wcale :) A wtedy należy szybko nadrobić zaległości i już w pełni można się rozkoszować tym, co autor miał na myśli :) a miał dużo!
Jakieś 90% czytelników pewnie zarzuci autorowi tylko chęć "wyżycia" się na innych, co to niby "sukces" odnieśli.... a ja zarzucam autorowi, że dlaczego tak mało!
Bo ta książka jest o tym, o czym książki o Japonii być nie powinny.
Chodzi o to, by myśleć. Słowo pisane pozostaje na długo, książka ciągle ma się dobrze w naszym świecie. I jeśli coś napiszemy, to ponosimy za to odpowiedzialność. A jak jeszcze jesteśmy w miejscu takim jak Japonia, gdzie większości naszych czytelników pewnie nie będzie dane dotrzeć, to tym bardziej trzeba wykazać się myśleniem w opisywaniu świata zastanego....
A jak się poczyta taką panią B, panią P. i pana B. na przykład, to włosy potrafią nam się zjeżyć na ręku, a oczy wypaść z orbit.... Potem się patrzy na spotkanego na ulicy Japończyka jak na kosmitę...
Oczywiście można by jak Ruth Benedict.... nie była, a jednak dobrze wiedziała.... Ale takie wyjątki zdarzają się niezmiernie rzadko.
Nie ukrywam, że darzę sympatią autora "Japońskiego miszmasza". Bo Autor to człowiek, do którego śmiało można napisać i szczerze na temat książki się powywnętrzniać. Spróbujcie ;)
Ja do dzisiaj trzymam się mojej tezy, że dużą krzywdę książce zrobił sposób jej wydania. Jest za ciężka!
To taka uwaga na boku. Bo treści książki nie dotyczy, ale za każdym razem gdy wracam do czytania "Japońskiego miszmasza" - to mnie wkurza :)
Papier mi się nie podoba. Okładka jest do kitu. I ręce mnie bolą od trzymania - bo za ciężka.
Ale środek mnie zachwyca. Bo szczerze, z ironią, sarkazmem "dołożone" dziwacznym treściom, spłodzonym przez mniej lub bardziej "uznanych" znawców japońskiej części świata.
Samo bywanie w Japonii nie uczyni cię świetnym "znawcą". Ale już bywanie, poznawanie i staranie się zrozumieć, a co najważniejsze - myślenie - być może zrobi z Ciebie całkiem dobrego japonistę. Lub kogoś ciekawie piszącego o Japonii - dla takich właśnie czytelników jak ja.
Bo ja chyba nigdy tam nie trafię. Ale nie ustaję w zachwycie nad japońskim światem.
I za to autorowi "Japońskiego miszmasza" dziękuję.
Idę pomyśleć ;)
No i mam problem. Bo nie jestem w stanie napisać nic obiektywnego o tej książce. Bo "Japoński miszmasz" to książka, która całkowicie wywróciła do góry nogami moje myślenie o czytaniu o Japonii.
Japonia to taka moja niespełniona miłość. Niby nic, a jednak jak widzę coś japońskiego do czytania - to muszę przeczytać. I tak trafiłam i na "Miszmasza". Japońskość ma w tytule.
Ale...
Książka o kobiecie, której się chciało zawalczyć o spełnienie marzeń.
Ginko Ogino przyszło żyć w czasach, kiedy pewne oczywiste teraz sprawy wcale oczywistymi nie były.
Kobieta w Japonii nie może być lekarzem? To ja akurat zostanę pierwszą lekarką!
I została.
Pokonała wiele rzucanych jej pod nogi kłód.
Ale dała radę. I została lekarzem.
Trochę tylko wkurzający jest sposób opowiadania na końcu tej historii. Taki na siłę pozytywny, słodko-infantylny opis chrześcijaństwa. Ale da się przebrnąć.
Historia warta polecenia.
Książka o kobiecie, której się chciało zawalczyć o spełnienie marzeń.
więcej Pokaż mimo toGinko Ogino przyszło żyć w czasach, kiedy pewne oczywiste teraz sprawy wcale oczywistymi nie były.
Kobieta w Japonii nie może być lekarzem? To ja akurat zostanę pierwszą lekarką!
I została.
Pokonała wiele rzucanych jej pod nogi kłód.
Ale dała radę. I została lekarzem.
Trochę tylko wkurzający jest sposób...