-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać211
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2020-04-27
2020-04-20
Przedstawiciel literatury raczej kobiecej, jeżeli taką można w ogóle wyróżnić. Rzecz o kobiecie, która w poszukiwaniu siebie, po swoich traumatycznych przeżyciach wyrusza w świat. Brzmi banalnie i cokolwiek pretensjonalnie ale taka jest to historia i to autobiograficzna do tego, bo pani pisze "ja" i pod swoim imieniem więc tak to odbierać należy. Pani autorka jest obywatelką Nowego Jorku, pisarką. Po rozwodzie, który był dla niej ciężkim doświadczeniem, wyrusza w podróż poszukując własnej, wewnętrznej równowagi i jakby to nie zabrzmiało: poszukuje i próbuje poznać również siebie. Przystankiem pierwszym jest słoneczna Italia, która okazuje się dosyć trafnym wyborem na odreagowanie stresów i porażek (słynne dolce vita), przystankiem nr 2 są Indie, gdzie narratorka doznaje duchowych "odlotów" związanych z jogą i sztuką medytacji w aśramie u charyzmatycznej guru, przystankiem nr 3 jest Bali, gdzie również doznaje odlotów ale również tych już bardziej cielesnych;) . Co jest ciekawe, historia mnie wciągnęła. Pani umie pisać i robi to bardzo dobrze, dosyć chętnie podążamy z nią w podróż, choć co bardziej pragmatycznych ludzi może uwierać ten ciąg autorki do chyba nazbyt egzaltowanego pochylania się nad sobą, bo przecież na Boga, nie ona jedna przeżyła rozwód i nie każdy wyrusza z tego powodu w roczną podróż rozstrząsając wciąż i w kółko własne realne lub wyimaginowane problemy. Ponieważ, jak już się rzekło, Pani Autorka pisać potrafi, mimo krytycznego podejścia, podążam za nią chętnie, i nawet jej kibicuję, a i prawie mnie na jogę namówiła również ;). Czyta się więc co najmniej dobrze, autorka wydaje się naprawdę fajną osobą. No to teraz napiszę dlaczego tylko 5. Tak na prawdę sam sobie zepsułem lekturę, a oto dlaczego odjąłem co najmniej dwie gwiazdki: pod koniec książki (mojego jej czytania) wyszukałem informacje na temat autorki. I po tym wszystkim co przeczytałem w książce, po tej całej wielkiej walce i podróży duchowej, gdzie zostałem przekonany o osiągniętej, może nie nirvanie, ale co najmniej równowadze, pogodzeniu się ze sobą i wreszcie pokochaniu samej siebie - w tych wstrętnych internetach wyczytałem, że Pani Autorka, przeżyła drugi rozwód (tu współczuję), i najlepsze - teraz jest lesbijką. Wiem wiem, że niektórzy mogą teraz być blisko eksplozji, że skoro "awansowała" na wyższy stopień ewolucji (mam takie wrażenie że niektórzy autentycznie tak o tym myślą) to raczej ocena powinna wzrosnąć ale... no cóż u mnie w dół. Było by w dół również w sytuacji odwrotnej to jest przemianie homo na hetero. Już wyjaśniam dlaczego: dla mnie wszystko to oznacza, że opisana historia jest zwykłym kuglarstwem literackim, sprawnym ale jednak oszustwem, że autorka nie pokonała żadnego ze swych demonów, wręcz przeciwnie - bałagan u niej jeszcze większy. Być może taka jej natura. Gdyby pisała nie "ja" lecz historię jakiejś bohaterki to ok, a tak to... no nie wierzę, przykro mi.
No ale poza tym czyta się przyjemnie :)
Przedstawiciel literatury raczej kobiecej, jeżeli taką można w ogóle wyróżnić. Rzecz o kobiecie, która w poszukiwaniu siebie, po swoich traumatycznych przeżyciach wyrusza w świat. Brzmi banalnie i cokolwiek pretensjonalnie ale taka jest to historia i to autobiograficzna do tego, bo pani pisze "ja" i pod swoim imieniem więc tak to odbierać należy. Pani autorka jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-16
Mała dziewczynka podczas weekendowej (chyba) wycieczki z bratem i matką (taty nie ma, taka dysfunkcjonalna gromada) do lasu zbacza ze szlaku i błądzi w lesie. I w ten oto sposób zdradziłem... 99% fabuły tej książki. Teraz można śmiało zastanowić się jak z tak zarysowanego problemu zrobić "książkę". Piszę "książkę", bo choć w wydaniu które czytałem było coś koło 300 stron, to jednak dużą i dosyć rozstrzeloną czcionką. Więc, co można by umieścić w takiej książce? No cóż, może jakieś robale, może jakieś użądlenie? Jest. Dalej... hmm. jakieś potknięcie i ześlizg po zboczu może? no, jest... co tam jeszcze...? Głód, o tak, w lesie będziesz głodny, no to poszukiwanie np. jagód? Odhaczone. Z tym jedzeniem, to coś tam jeszcze wymyślimy potem, ale to potem. No i co dalej? Aha, pić też się chce, woda, może strumyk, ale brudny, a jak brudny to może jakieś zatrucie itp.? No i ciach, jest. Co tam dalej... może jakieś bagna? Nic tak nie wciąga w końcu jak one;P No i oczywiście wyobraźcie sobie dziewczyna natrafia na bagna. I tak się męczymy z tą dziewczyną, w tym lesie, jak się potyka, płacze, krzyczy, je jagody, brzuch ją boli i w ogóle. Kto wie, czy nie meczymy się bardziej nawet od niej, nijak nie mogąc się wczuć w jej, przecież tragiczną, sytuację tak do końca. Ale pod koniec jakby wreszcie opowieść zaczyna wciągać (prawie jak te bagna hue hue), zaczynamy dziewczynie naprawdę życzyć dobrego rozwiązania jej sytuacji. I, no kurczę, jakieś wzruszenie udaje się też na koniec wykrzesać. Jeżeli ktokolwiek mógł z takiej historii cokolwiek wycisnąć to wydaje się, że tylko ktoś z talentem Kinga. Czy to warte polecenia? No w sumie sam nie wiem. Aha, i jeszcze jedno: skoro pisał King to nadprzyrodzone rzeczy powinny się dziać prawda? I jak myślicie, dzieją się? Odpowiedź na to pytanie jest chyba największym zaskoczeniem tej książki.
Mała dziewczynka podczas weekendowej (chyba) wycieczki z bratem i matką (taty nie ma, taka dysfunkcjonalna gromada) do lasu zbacza ze szlaku i błądzi w lesie. I w ten oto sposób zdradziłem... 99% fabuły tej książki. Teraz można śmiało zastanowić się jak z tak zarysowanego problemu zrobić "książkę". Piszę "książkę", bo choć w wydaniu które czytałem było coś koło 300 stron,...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-01
Zupełnie przypadkiem natrafiłem na tę książkę, zaciekawiony dalszymi losami zarysowanej intrygi muszę się pochwalić, że dotrwałem do końca. Chwalę się, ponieważ choć początkowo wydaje się, że przygoda może być ciekawa, to dalej opowieść ukazuje swoje prawdziwe oblicze, a jest nim oblicze taniego romansu oblanego tanią sensacją. Wszystko to, może i byłoby znośne, gdyby nie te banalne rozmowy i opisy miłosnych uniesień, gdy ona drży czując zapach jego ciała, a on jej równie gorąco pragnie i składa pocałunek na jej ustach i gdzie tam jeszcze akurat się uda. I tak kilkanaście razy w ciągu tej na szczęście krótkiej przygody. To wszystko nie oznacza, że jest beznadziejnie, ogólnie wydaje się, że historia ma potencjał, jednak mam wrażenie, a raczej pewność, że w rękach sprawnego pisarza dałoby się z tego wycisnąć co najmniej dwie gwiazdki więcej. Tak, że nie narzekajcie gdy King napisze coś co wydaje wam się słabe, to i tak poziom nieosiągalny dla Tess Gerritsen, chyba że z kolei ta książka to jest jakiś dołek twórczy tej Pani, a inne jej dzieła są o niebo lepsze. Ale cóż, raczej nie będę tego badał...
Zupełnie przypadkiem natrafiłem na tę książkę, zaciekawiony dalszymi losami zarysowanej intrygi muszę się pochwalić, że dotrwałem do końca. Chwalę się, ponieważ choć początkowo wydaje się, że przygoda może być ciekawa, to dalej opowieść ukazuje swoje prawdziwe oblicze, a jest nim oblicze taniego romansu oblanego tanią sensacją. Wszystko to, może i byłoby znośne, gdyby nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-07-26
Rozważania czy King jest wystarczająco "kingowski", czy też się zmienia i już nie jest to ten sam "stary, dobry King" zostawiam innym. "Outsider" to kryminał i to bardzo dobry, dopóki jest kryminałem. Ma swoje tempo, niezbyt wartkie ale wystarczające, wciąga wzorowo - czego chcieć więcej? Prawdą jest, że może troszkę brak mięsistej kulminacyjnej sceny, że pewne rozwiązania finałowe są, no cóż tu dużo mówić, po prostu banalne, całość jednak jest na dobrym poziomie. Momentami miałem wrażenie, że czytam scenariusz całkiem niezłego odcinka "Z Archiwum X", nadawałoby się jak ulał :) Dałbym bez wahania dwie gwiazdki więcej gdyby autor do zarysowanej w pierwszej połowie kryminalnej zagadki, przedstawił rozwiązanie nie będące działaniem nienaturalnych sił - wtedy byłaby to prawdziwa petarda:) A to pokazuje, że potencjał był spory, ale przy tym należy też podkreślić, że nie został jakoś beznadziejnie roztrwoniony, więc spokojnie można czytać i polecać.
Rozważania czy King jest wystarczająco "kingowski", czy też się zmienia i już nie jest to ten sam "stary, dobry King" zostawiam innym. "Outsider" to kryminał i to bardzo dobry, dopóki jest kryminałem. Ma swoje tempo, niezbyt wartkie ale wystarczające, wciąga wzorowo - czego chcieć więcej? Prawdą jest, że może troszkę brak mięsistej kulminacyjnej sceny, że pewne rozwiązania...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-01-01
King jaki jest każdy wie, a jak nie wie to pora się zapoznać. Objętościowo książka może przerazić, ale ostatecznie warto. Dobry klimat, dobra historia. Może czasem nuży (spróbuj nie nudzić przez ponad 1000 stron ;), ale ostatecznie wszystko buduje ciekawy klimat, ciekawą historię.. a zakończenie? Hmm.. niech każdy sam oceni czemu tak.
King jaki jest każdy wie, a jak nie wie to pora się zapoznać. Objętościowo książka może przerazić, ale ostatecznie warto. Dobry klimat, dobra historia. Może czasem nuży (spróbuj nie nudzić przez ponad 1000 stron ;), ale ostatecznie wszystko buduje ciekawy klimat, ciekawą historię.. a zakończenie? Hmm.. niech każdy sam oceni czemu tak.
Pokaż mimo to
Momentami całkiem ciekawy wywiad z dobrze rokującym wtedy politykiem, jak się po czasie okazało niestety z mocnym przerostem ego, czego zwiastuny widać w tym wywiadzie. Pan Sikorski zalicza się z perspektywy czasu patrząc do tzw. zmarnowanych talentów. O ileż świat mógłby być lepszy gdyby ci wszyscy kiedyś rokujący, jak Pan Radosław, twardo stali przy swoich wartościach i szczerze wykorzystywali swój potencjał dla kraju (skoro już obrali drogę polityka, a więc w końcu rodzaj służby) niż na własną kreację, iluż już takich widzieliśmy, którzy rozmienili się i rozmyli w końcu w tych kompletnie zbędnych, nic nie wnoszących wzajemnych pyskówkach. To przykład polityka, który wchodził w politykę po coś, a kończy jako sprawny pyskacz,. Pytanie czy to polityka tak psuje, czy też charakter słaby przegrywa z nadmuchanym ego. Najgorsze że pokolenie polityków przychodzące po nim, nie jest nawet w połowie tak sprawnymi pyskaczami.
Momentami całkiem ciekawy wywiad z dobrze rokującym wtedy politykiem, jak się po czasie okazało niestety z mocnym przerostem ego, czego zwiastuny widać w tym wywiadzie. Pan Sikorski zalicza się z perspektywy czasu patrząc do tzw. zmarnowanych talentów. O ileż świat mógłby być lepszy gdyby ci wszyscy kiedyś rokujący, jak Pan Radosław, twardo stali przy swoich wartościach i...
więcej Pokaż mimo to