-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2019-08-18
2022-07
Bez dogmatu czyli Henryk Sienkiewicz jakiego do tej pory nie znałem i powiem szczerze niezwykle przyjemnie było się dać zaskoczyć. Niezwykła, niebanalna, nietuzinkowa i wiecznie żywa, kiedyś wczoraj dziś i jutro opowieść o miłości, wszystkich jej meandrach, zawiłościach, trudnościach , wzlotach i upadkach. Opowieść o tyle zwykła niezwykle, niezwykle zwykła ponieważ można w niej odnaleźć samego/ samą ? siebie. Niektóre myśli i słowa/ a chcę powiedzieć, że opowieść ta napisana jest niezwykłym, cudownym bogatym stylistycznie i poetycko językiem/ które pojawiają się na stronnicach przypisuję samemu sobie. To są także moje myśli i słowa, moje rozterki, moje problemy, moje upajania się i moje wewnętrzne demony które nie pozwalają zasnąć snem spokojnym. Lęki i fobie. Każdy dzień rodzi nowe paranoje, a powinny to być para moje, para Twoje, onomatopeiczne paranormalne paranoje we dwoje.
Tu chodzi o to by od siebie nie upaść za daleko kiedy długo drugie nie widzi pierwszego, bo gdy siedzi człek samemu z czarnymi myślami, człowiek rzuca słuchawkami rzuca słuchawkami, bo chodzi o to by od siebie nie upaść za daleko nawet jeśli czasem między nami wykipi mleko Choćbyś nawet i wieczorem zasypiała zdołowana chciałbym ci zaśpiewać z rana móc ci zaśpiewać z rana Kochana... Dzień dobry kocham cię Już posmarowałem tobą chleb….. Damy radę ale trzymajmy się razem ale Kochanie damy radę ale trzymajmy się razem ale nigdy nie każ mi wybierać i nigdy nie każ mi wybierać i nigdy nie każ mi wybierać, bo jeszcze wybiorę źle….
Sienkiewicz w swojej książce zawarł wszystkie prawdy życiowe. Jest tutaj wszystko – miłość niespełniona, miłość która dopiero po latach dopiero na łożu śmierci zostaje wypowiedziana stanowczo i głośno, tak głośno i mocno, że słyszy to wyznanie cały świat. Jest tutaj mądrość kobiet mam tutaj na myśli chociażby Klarę czy też ciotkę Płoszyńską, ale także pani Celina odznacza się mądrością kobieca, matczyną. Jest także tutaj przyjaźń sąsiedzka, ale nie tylko, mamy tutaj także opis otaczającego nas świata i stosunki międzyludzkie. Jest ślub z potrzeby stabilizacji, jest tutaj opis więzi rodzinnych opieka nad chorą matką czy też opieka kobiety nad chorym mężczyzną w przypadku kiedy ona go kocha całym ciałem i duszą, a on kocha inną…..jest oczywiście także mowa tutaj o relacjach między rywalami, cały szereg sztuczek słownych, wybiegów szelmowskich, udawania, mrużenia oczu, owijania sobie kogoś wokół palca, ale nie tylko to. Mamy tutaj także szereg różnorakich możliwości wyborów jak musimy, czy jak chcemy postąpić wobec innych osób , osób które są wobec nas zależne w taki czy też inny sposób czy są to zależności finansowe, materialne tudzież więzy rodzinne, różnica międzypokoleniowa, więzy przyjaźni czy też różnorakie kontakty na zasadzie pracownik – pracodawca. Mamy tutaj opis życia osobistego i zawodowego ludzi którzy żyli długo, długo przed nami, ale nic to ! To wszystko jest opis życia które mimo upływu wielu lat nadal jest takie samo. Przecież kontakty między ludzkie, wszystkie rozterki nadal nie są nam obce i problemy, kłopoty, rozważania tamtych ludzi są nam bardzo bliskie i to zawsze mnie z jednej strony fascynowało, że jest to ponadczasowe a z drugiej strony smuciło, ponieważ ludzkość nie zmienia się ani na jotę, nic, a nic ,nie uczymy się na cudzych i jednocześnie na własnych błędach i co rusz, co kolejne i kolejne pokolenie popełniamy zawsze te same błędy, nie takie same, nie podobne, ale te same, identyczne. To stawia ludzkość trochę w innym świetle tak można posądzić. A co jeśli życie, świat i ludzkość to jedna i niekończąca się opowieść. Życie to wir, życie to koło, koniec i początek , koniec czegoś jest zawsze początkiem czegoś nowego, niezwykłego, to właśnie prostota i geniusz życia w jednym.
Miłość niespełniona, romantyczna, nierealna, niewytłumaczalna i o takiej tutaj miłości mowa, taką, a nie inną opisał nam Henryk Sienkiewicz. Niezwykle przyjemnie czytałem kolejne słowa i myśli. Czy może się mylę. Jest ona i on. Jest on i ona- chłopak i dziewczyna, mężczyzna i kobieta i tak na samym końcu możemy się dowiedzieć, że ona i on zwariowali na swoim punkcie.
Kto prawdziwie kocha drugą osobę i jest to miłość odwzajemniona to możemy mieszkać w rozwalającej się chałupie, chodzić w podartych połatanych ubraniach, na bosaka , ale mając obok ukochana osobę obok siebie czujemy się pijani szczęściem.
Najważniejsze to jest w życiu to abyś tylko była. Ukochana kobieta może wstać rano, każdy włos w każdą inną stronę , być w starej pidżamie czy też dresie ale patrząc na ten widok nic piękniejszego nie widzieliśmy w swoim życiu , to jest to uczucie które jednym przejdzie koło nosa i go nie zauważą, inni zauważą go kiedy będzie za późno, inni to stracą nie doceniając tego, a jeszcze inni to będą mieć. Życie o tyle jest ciekawe, że jest nieprzewidujące.
Większość ludzi twierdzi, że to nagość jest jedną z największych intymności, nagość i związany z tym akt płciowy czyli seks. Ja twierdzę inaczej. Szczytem intymności, nagości jest pokazanie drugiej osobie wszystkich swoich myśli, ukazanie swoich słabości. Miłość idealna jest paradoksalnie nieidealna. Ukazanie swoich słabości drugiej osobie to forma najwyższej odwagi, zaufania i poświęcenia. I mam nadzieję, że to docenisz, nie wykorzystasz tego przeciwko mnie, mam nadzieję, że mi pomożesz i to nas jeszcze bardziej ze sobą zwiąże na dobre i na złe, już na zawsze.
Podaruj mi przy naszym pierwszym spotkaniu swoją pierwszą myśl…..po latach…Gdy za siwy kosmyk złapiesz swój i ręce zabolą zmęczone zapytasz gdzie leżę ja, że chcesz się już przy mnie położyć , że chcesz się już przy mnie położyć i podarujesz mi ostatnią myśl…….
Arcydzieło !
Momentami miałem wrażenie, że nie tylko czytam swoje myśli i słowa, ale także jakbym miejscami zza węgła widział Ignacego Stanisława Witkiewicza , przejawia się mi się to wszystko abstrakcją maligną w chorobie niczym delirium tremens, majaki pijanego który wali głową w mur i chce go za wszelką cenę rozbić. Ból niczym zadra w sercu, ból duszy, ból istnienia i wszelakie próby w próbą odebrania sobie życia, potem nic to, wszystko zmierza do tego aby żyć za wszelką cenę, przecież los musi się odwrócić w końcu .
Transcendentalna z jednej strony dla jednych, dla innych których życie nie oszczędziło, a może są szczęściarzami taka zwyczajna, bo nie odbiega ani na krok za myślami….takie same myśli i słowa, słowa takie same………takie same……….takie same……..myśli takie same…..takie same.
Nie sposób opisać wszystkie wrażenia jakich doświadczyłem podczas czytania tej ….opowieści o sobie samym. Dla mnie ,,Bez dogmatu ‘’ to opowieść w przeszłość, klarowanie się teraźniejszości i patrzenie z nadzieją w przyszłość……
Bez dogmatu czyli Henryk Sienkiewicz jakiego do tej pory nie znałem i powiem szczerze niezwykle przyjemnie było się dać zaskoczyć. Niezwykła, niebanalna, nietuzinkowa i wiecznie żywa, kiedyś wczoraj dziś i jutro opowieść o miłości, wszystkich jej meandrach, zawiłościach, trudnościach , wzlotach i upadkach. Opowieść o tyle zwykła niezwykle, niezwykle zwykła ponieważ można w...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-11-24
Jeżeli nawet Bóg by nie istniał to ludzkość powinna go sobie stworzyć, wymyślić. Fiodor Dostojewski w swojej książce ,, Biesy ‘’ porusza wiele ważnych kwestii. Porusza kwestię m .in wiary, wierzeń. Z jednej strony występuje ateizm i nihilizm jako zaprzeczenie wszystkich/ lub też niektórych tylko bytów. Ale co pragnę powiedzieć nihilizm zawarty w tym dziele neguje istnienie absolutu czyli osobowy pierwotny byt. Absolut byt doskonały ,niezależny od nikogo i niczego. Samowystarczalny. Niczym nie ograniczony. Alfa i omega. Początek i koniec. I dla mnie takim absolutem jako bytem najwyższym osobowym jest Bóg Ojciec.
Dlaczego naród czy w ogóle ludzkość musi mieć boga ? Dlatego, że każde społeczeństwo , razem czy oddzielnie, każdy z nas ty, ja , on, ona musi w coś wierzyć. W czymś lub w kimś pokładać nadzieję . Mieć swoją ostoję. Mieć w kimś swoje schronienie.
Każdy naród musi czerpać swoją siłę z rzeki wody żywej. Każdy naród powinien mieć swojego Boga. Koniecznie własnego. Innego. Powinien także go poszukiwać w swoim codziennym życiu, w swoich troskach , w swojej codziennej szarości dnia. Jedynym motorem, który napędza do działania, do rozwoju, do trwania jest wiara w Boga. Lub Bogów. Każdy naród powinien sobie go znaleźć. Tylko dzięki temu przetrwa. Bóg jest syntezą narodu, nigdy tak nie było i nie będzie, że narody będą miały tego samego Boga. Każdy naród ma własne pojęcie o dobru i złu. I ma swoje własne dobro i zło. Kiedy bogowie i pojęcie dobra i zła wstają się wspólne wtedy to wszystko zamiera. Zamiera bóg , różnice miedzy nami się zacierają. Znikają różnice pomiędzy dobrem i złem i wtedy prowadzi to do unicestwienia.. Czyli jak widzicie musi być różnorodność. Żaden naród, żadne społeczeństwo od zarania dziejów nie obyło się bez religii czy wiary. Nie było i nie ma takiego narodu. Nie ma. I nie będzie. Tym bogiem nie musi być Absolut. Może być cokolwiek, co pokazuje nam Dostojewski na przykładzie narodu rosyjskiego i ma to skutki na przyszłość nie tylko danego narodu, ale także przelewa się na ich sąsiadów. Na Europę, na świat.
Imperium Rosyjskie. Rosjanin potem człowiek radziecki/ idę dalej tym tokiem myślenia jeżeli mi pozwolicie wytłumaczyć jak to ja rozumiem. Odrębny styl myślenia. Stan umysłu. Od wiary w Boga do nihilizmu, ateizmu poprzez wiarę w człowieka . Słowianofilstwo - misja kościoła Prawosławnego. W końcu wiara w Matkę Rosję. Wiara w tą ziemię ! Wiara w jej potęgę, wiara w końcu w człowieka rosyjskiego, a potem radzieckiego. To dwa odrębne nurty myślenia. Dostojewski wyprzedził swoją epokę. Zdawał sobie sprawę do czego takie nurty myślowe doprowadzą Imperium Rosyjskie. W co się przerodzi. W Rosję bolszewicką , a następnie w ZSRR. I sądzę, że Dostojewski to wiedział. Człowiek rosyjski przekształci się w człowieka radzieckiego. Ten sam naród, ale inny tok myślenia. Też owszem uciemiężony, też niszczony przez dyktaturę, terroryzm tam car, tutaj Stalin, ale inny był bóg. Tam naród wierzył jeszcze w Boga, tutaj w przypadku późniejszych wydarzeń naród wierzy w boga. W człowieka. W Stalina, w potęgę nauki, techniki. To wszystko przewidział autor.
Rosja carska. Wiara w szereg zmian, wiara w potęgę tej krainy, ale jeszcze wtedy nie było tak charakterystycznego dla Rosji radzieckiej kultu jednostki. Kultu człowieka. Człowiek radziecki. Kult także dyktatury. Kult i jednocześnie strach i terror. Nieufność. Kult totalitaryzmu wynoszący na świat Rosję radziecką jako zbawiciela dla świata. Rosja carska, jej upadek poprzez rewolucje, ewoluuje człowieka rosyjskiego na człowieka radzieckiego. Ewoluuje postrzeganie nie tylko samego siebie jako jednostki, ale także postrzeganie swojego narodu, dalej swojego imperium, a także świata. Postrzeganie na swój sposób swoich sąsiadów i wrogów. Stworzenie molocha i chęć panowania nad światem. Symbol ZSRR- sierp i młot wpisany w cały glob ziemski. To było marzenie człowieka radzieckiego. Władza nad światem. Całym. Na swój sposób. Jego potęga. Jego religia. Jego bóg.
Można nie wierzyć w Boga. Bogiem może być moja ojczyzna. Moja wieś. Moje miasto. Wszystko to co mnie otacza, za to oddam wszystko. Za to będę walczył, za to umrę, za to zginę. To jest jednocześnie piękne i tragiczne. Piękne ponieważ moja wiara w,, mojego boga ‘’ pozwala mi przetrwać. Pozwala również mi na czyny chwalebne. Na czyny wzniosłe. Tragiczne ? Jak to pisał Dostojewski niektórzy wiedząc o tej wierze na plecach głupców wejdą do władzy. Tak też się staje. Ci bardziej wyrachowani, bo wcale nie mądrzejsi nadużywają mojej wiary i mojej miłości w,, mojego Boga ‘’. Wiedzą dobrze jak się zachowam. Wiedzą, że dla mnie to świętość. I takie biesy potrafią to umiejętnie wykorzystać.
Serce i rozum. Są takie sytuacje kiedy rozum się broni. Jest wojna. Walka. Bitwa. Wiara pomaga mi na czyny, których rozum neguje, uważa je za niewykonalne. Fiodor Dostojewski / moim zdaniem/ przekłada serce nad rozum momentami. Ta nasza słowiańska szalona natura, romantyczna znowu się budzi. Potrafimy z sercem na dłoni, kiedy rozum ,krzyczy stój idioto, stój, bo zginiesz czapką zgasić lont na armacie. Serce ma swoje racje, których nie zna rozum. To jest jednocześnie i szalone i piękne.
Za Matkę Rosję ! Z uśmiechem na ustach. Czyż nam Polakom jest to obce ?
Były i będą takie bitwy jak Termopile. Rozum się kończy. Serce zaczyna grać pierwsze skrzypce. . Dopóki moje serce bije….nie przejdziecie. Jeżeli chcecie przejść to musicie zrobić to po moim trupie. Czyste szaleństwo. Czyste samobójstwo, ale niech tak będzie ! Co to ma do Dostojewskiego. Taką właśnie wiarę przybrał człowiek rosyjski. Potem radziecki ( w przyszłości ) kiedy rozum się kończy gna nas serce , naszymi działaniami kieruje serce, wiara i nadzieja. To jest wiara w Boga jakiegokolwiek. Dlatego też po dzień dzisiejszy narody istnieją. I będą istnieć dopóki będą miały swojego boga.
Biesy. Cwaniaki. Demony w ludzkiej skórze. Wykorzystujący wiarę innych. Wykorzystujących innych do swoich prywatnych celów. Obalenie starego porządku i stworzenie całkiem nowego świata. Nowego ładu. Nowy porządek. Nowy człowiek. Nowa religia. Kult jednostki. Człowiek jako absolut. Człowiek samowystarczalny. Jakże mylna myła ta myśl . Ludzi rozum jest wątły. Choruje. Popada w paranoję, w choroby. Ale inni wiedzieli lepiej. Zapłaciły za te idee , które w końcu samych twórców też ostatecznie zjadły, zapłaciły za to miliony i płaca po dziś dzień.
Samobójstwo. Ten temat również został poruszony. Strach przed bólem. Strach i obawa przed ,, tamtym światem ‘’ to dwa argumenty jakże mocne, które obligują nas do zachowania życia. Takich argumentów można by było znaleźć co najmniej jeszcze dwa, lub trzy. Ale mniejsza o to, o czym mianowicie chciałem napisać. To jest tylko czysta teoria.
Samo umieranie , sam ten ostatni moment jest PODOBNO jednym z najpiękniejszych przeżyć na świecie. W mózgu wydzielają się super, hiper endorfiny. Ten moment. Ta chwila. Kiedy dusza opuszcza ciało. Jest strach, ból i jednocześnie podniecenie. Ten krzyk ciała i płacz duszy…..na moment tuż przed rozstaniem…..przed rozstaniem na wieki już na zawsze….Piękny owocowy sad. Środek wiosny. Kwitną drzewa. Wokoło biało. Płatki kwiatów ścielą się po zielonym trawniku..lecą w górę ….miliony płatków kwiatowych…lecą w powietrze niczym płatki śniegu ….świeci słońce, wieje delikatny wiatr. Wszystko wokoło patrzy na ten spektakl. Magiczny. Tajemniczy. Płacz drzewa……krzyk milionów kwiatów…..krzyk i rozpacz rozdzielenia…..Mistyka uczuć. Tajemnica życia i śmierci. Koniec i początek. Alfa i Omega.
Wyzysk człowieka. Zacofanie kulturowe i ekonomiczne. Rządy twardej ręki. Wszyscy chcą zmian. Wszyscy ci uciemiężeni chcą poprawy swojego bytu. Swojego i swoich następców. Te idee są piękne. Ale często w życiu bywa tak, że idee były piękne, ale czyny, które im towarzyszyły były haniebne i karygodne. W końcowym efekcie po tragediach wielu milionów ludzi, nastały czasy jeszcze gorsze, a idee wyblakły lub zostały całkiem unicestwione. Lub też zostały zastąpione bardzo podobnymi, lub wręcz identycznymi , ale ktoś inny już je ogłosił i przypisał jako swoje. Cel taki sam. Biesy tworzą idee, naród w nie wierzy, pracuje, ponosi ofiary, a biesy wciągają się po plecach narodu do władzy. Naród im początkowo wierzy, potem nie wierzy w nic. Na końcu została im już tylko wiara w boga/ lub w Boga. Tylko dzięki temu żyją i żyć będą kolejne pokolenia.
Jeszcze mógłbym naprawdę długo tutaj opisywać o tym , co nam chciał czytelnikom przekazać Fiodor Dostojewski, ale nie jestem w stanie opisać wszystkiego. Trzeba sięgnąć po lekturę i wyciągnąć własne wnioski. Oprócz tego co opisałem jest dużo więcej przemyśleń. Prawd. Zakamuflowanych tez.
Jest chociażby nawrócenie na łożu śmierci. Jest samobójstwo ze wstydu. I wiele, wiele więcej.
Całość czyta się jakby w półśnie. Malignie. Gorączka. Zaburzenia świadomości. ( narodowej , naród na rozdrożu ). Iluzja , omamy wzrokowe i słuchowe. W końcu delirium tremens. Wódka to ciekawy specyfik. Można ją popijać trzymając kostki lodu w buzi. Małymi kroplami sączy się ta przyjemność, przelewa lodowymi szlakami do naszego gardła, potem do naszej podświadomości. Popijamy herbatą, trzymając tym razem cukier w ustach. Ciepła słodycz rozlewa się po naszym organizmie. Kolejna Alfa i Omega. Kolejny koniec i początek. Kolejne Sacrum i Profanum. Bóg i człowiek. Człowiek i Bóg.
Piękna książka.
Jak najkrócej opisać książkę Fiodora Dostojewskiego - ,, Biesy ‘’. Serce i wiara. Polecam :)
Jeżeli nawet Bóg by nie istniał to ludzkość powinna go sobie stworzyć, wymyślić. Fiodor Dostojewski w swojej książce ,, Biesy ‘’ porusza wiele ważnych kwestii. Porusza kwestię m .in wiary, wierzeń. Z jednej strony występuje ateizm i nihilizm jako zaprzeczenie wszystkich/ lub też niektórych tylko bytów. Ale co pragnę powiedzieć nihilizm zawarty w tym dziele neguje istnienie...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-25
Uczyli mnie w szkole na lekcjach historii o Egipcie i faraonach, uczyli mnie na lekcjach historii o Ameryce i innych......o rotmistrzu Pileckim nie uczyli, o majorze Henryku Dobrzańskim nie uczyli , o bieżeńcach (uchodźcach) z 1915 roku tym bardziej zatem musiałem nauczyć się sam. Piękna choć niezwykle smutna książka opowiadająca prawdziwe losy ludzi którzy żyli na terenach Królestwa Polskiego- i obrzeżach- Polacy, Ukraińcy, Białorusini wszyscy Ci byli mieszkańcami jednego kraju, potraktowani różnorako, tak samo jest i dziś. Zapomina się o swoich, a martwi o cały świat. Świat nami się nie przejmował i nie będzie tego robił nigdy.
Bieżaństwo 1915 to książka pełna wzruszeń, łez, złości, wszelakich uczuć jakie drzemią w człowieku. Coś pięknego, niezwykła podróż tam i z powrotem. To jest nasza opowieść chociaż mówimy w różnych językach, po polsku po ukraińsku po białorusku lub po prostemu czyli mieszanina tych wszystkich języków, ale oni byli u siebie, jeden rozkaz i wszystko staje się nieważne. Idą w głąb Imperium zostawiając za sobą wszystko dobra materialne, miejsce, swój świat ten który znają idą w wielkie nieznane. Po drodze głód, śmierć, tyfus i inne choroby. Na miejscu jak w ruletce jednym wyszło bardzo dobrze innym nie jak to w życiu. Koniec wojny, nowe granice. Powrót do miejsca urodzenia. Znowu długa podróż, śmierć, choroby, wyzysk. Wrócili do siebie na swoje stare kąty. Niepotrzebni, wrogie nastawienie wobec przybyłych....obcy ....
Tęsknota za tym co było, tęsknota za Rosją która przyjęła niektórych jak własna matka. Wewnętrzne, emocjonalne rozdarcie, rozdzielone rodziny , zdziesiątkowane przez podwójną drogę. Brak sprawiedliwości na tym łez padole. Wspomnienia, utracone marzenia i zniszczone życie. Pragnienie odnalezienie swoich bliskich żywych lub też ich grobów, często jest to jednak w tym drugim przypadku niemożliwe. Grzebani przy torach, w dzikich pustych polach bez tabliczki, krzyża , żadnego znaku identyfikacji.....
Jesteś ciekawy historii Polski i ich wszystkich mieszkańców w latach 1915-2015 ta książka jest dla Ciebie !
Polecam !
Uczyli mnie w szkole na lekcjach historii o Egipcie i faraonach, uczyli mnie na lekcjach historii o Ameryce i innych......o rotmistrzu Pileckim nie uczyli, o majorze Henryku Dobrzańskim nie uczyli , o bieżeńcach (uchodźcach) z 1915 roku tym bardziej zatem musiałem nauczyć się sam. Piękna choć niezwykle smutna książka opowiadająca prawdziwe losy ludzi którzy żyli na terenach...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-17
Piąty tom monumentalnego dzieła które wyszło spod pióra Antoniego Gołubiewa. Cóż ja mogę napisać....jakby ta opowieść nie była ciekawa to bym aż do tej pory nie podążał tą drogą, przez puszczę, świątków idąc miedzy wojów.
Autor to doskonały obserwator ludzkiej natury, przyrody, życia.....wszystko jak zwykle napisane piękny, bogatym językiem. Wspaniała literatura. Coś naprawdę niezwykłego. Nic tylko czytać, cudze chwalicie, swego nie znacie....:)
Piąty tom monumentalnego dzieła które wyszło spod pióra Antoniego Gołubiewa. Cóż ja mogę napisać....jakby ta opowieść nie była ciekawa to bym aż do tej pory nie podążał tą drogą, przez puszczę, świątków idąc miedzy wojów.
Autor to doskonały obserwator ludzkiej natury, przyrody, życia.....wszystko jak zwykle napisane piękny, bogatym językiem. Wspaniała literatura. Coś...
2023-12-19
Szósty tom epickiej powieści Antoniego Gołubiewa za mną...a mimo to czuję pewnego rodzaju niedosyt. Wiem i zdaję sobie z tego sprawę, że został mi już tylko siódmy, ale za to króciutki tomik który wieńczy dzieło, mimo to żałuję, że autor nie napisał więcej....ta podróż co prawda momentami dłuży się i zmęczony jestem, ale jest to jednocześnie wspaniała przygoda.
Kolejny tom - kolejny raz autor opisał to wszystko pięknym, wyszukanym językiem. Nie ma tutaj niespodzianek. Autor kolejny raz udowadnia swój kunszt- doskonały obserwator przyrody, natury ludzkiej i szczegółowo to opisał w swojej książce. Czy szósty tom czymś się różni od pozostałych ? Tak szósty tom jest najbardziej uduchowiony. Mamy tutaj do czynienia z opisem wielkich przemian wewnętrznych które dotyczą wszystkich bohaterów , zachodzą owe przemiany bardzo dostrzegalnie, zachodzą one w różnym czasie- jedne wolno inne natychmiast. Wydarzeniem które zmienia ludzi jest pokutna pąć- czyli innymi słowy pielgrzymka pokutna i tutaj w tym momencie po owej pąći - naród pokazuje, że należy już do wyznawców Kyri Krysti - czyli mówiąc językiem współczesnym oddali się we władanie i panowanie Jezusa Chrystusa. A i owszem gdzieś tam w puszczach, w jarach, gąszczach pozostali wierni Dadżboga , ale ogólnie święte dęby zostały wycięte, świątki popalone i jest zakaz lania miodu na ogień, tudzież składania obiatów bóstwom. Koniec z tym. Bolesław stworzył całkiem inny kraj. Kraj się odrodził i zmienił duchowo. Narodził się na nowo.
I to było by na tyle......e nie ! Tylko co ja mogę tutaj więcej napisać ? Szósty tom jest tak samo dobry jak pozostałe, a całość jest wyjątkowym , niepowtarzalnym dziełem literackim które na długi czas pozostanie w pamięci. Aż żal czasami mnie obejmuje, że będę musiał długo szukać żeby znaleźć w polskiej literaturze coś równie monumentalnego. Być może już takiego już nie ma....ale może coś znajdzie się w literaturze zagranicznej, chociaż bliższa mi nasza rodzima myśl spisana na kartkach.
Autor zmusza czytelnika do cofnięcia się w czasie, podczas lektury mam wrażenie, że wiatr z puszczy z początków państwa polskiego wieje i otacza mnie całego, wiatr aromatyczny, niosący za sobą nie tylko zapachy, aromaty, ale także historię, opowieść......... opowieść o naszych przodkach, opowieść o nas samych.
Polecam ! Wybitne dzieło, aczkolwiek czuję jak mówiłem na samym początku niedosyt.......szkoda, że ta opowieść się kończy.
Szósty tom epickiej powieści Antoniego Gołubiewa za mną...a mimo to czuję pewnego rodzaju niedosyt. Wiem i zdaję sobie z tego sprawę, że został mi już tylko siódmy, ale za to króciutki tomik który wieńczy dzieło, mimo to żałuję, że autor nie napisał więcej....ta podróż co prawda momentami dłuży się i zmęczony jestem, ale jest to jednocześnie wspaniała przygoda.
Kolejny tom...
2023-08-05
Czwarty tom z cyklu o Bolesławie Chrobrym uświadomił mi tylko, że dalej trzeba podążać za słowem pisanym w wykonaniu Antoniego Gołubiewa. Co mogę napisać ? Nic w sumie odkrywczego - wysoki, bardzo wysoki poziom autora, widać to ewidentnie przy kreowaniu postaci, opisów przyrody czy też szerokim spektrum ludzkiej natury jakże w sumie zawiłej i splątanej. Piękny, wyszukany, wysublimowany język i taka też jest cała książka. Piękna literatura, naprawdę wyjątkowa, mająca w sobie coś takiego momentami niedoścignionego. Coś cienkiego, kruchego, ulotnego, a paradoksalnie coś mocnego, trwałego, niepowtarzalnego.
Książka ponadczasowa- wojna o której tutaj mowa nie dzieje się tylko w puszczy czy na polach dawnej Polski, ale także , a może przede wszystkim w ludzkich umysłach i tutaj Antoni Gołubiew zobrazował tam to w sposób idealny.
Ludzki umysł został obnażony w tym momencie i czytelnik w taki czy w inny sposób może podpatrzeć, że tak naprawdę pomimo upływu czasu, który jest niemiłosierny, ludzkość pomimo upływu wieków odkąd stąpamy na tym łez padole nic, ale to nic się nie zmieniła.....
Polecam ! Książka wyjątkowa - klasa sama w sobie.
Creme de la creme- śmietanka polskiej literatury.
Czwarty tom z cyklu o Bolesławie Chrobrym uświadomił mi tylko, że dalej trzeba podążać za słowem pisanym w wykonaniu Antoniego Gołubiewa. Co mogę napisać ? Nic w sumie odkrywczego - wysoki, bardzo wysoki poziom autora, widać to ewidentnie przy kreowaniu postaci, opisów przyrody czy też szerokim spektrum ludzkiej natury jakże w sumie zawiłej i splątanej. Piękny, wyszukany,...
więcej mniej Pokaż mimo to
To twój los. Twoje życie. Twoje ścieżki. Twoja miłość, twoja pogarda , twoja nienawiść. Twoje przeznaczenie. Jeśli pośród naszych wszystkich dróg , pośród nieskończonych tras , gdzieś istnieje jeden wieczny Bóg , to na imię ma On Czas.
Fiodor Dostojewski w książce ,, Bracia Karamazow ‘’ oddał nam obraz całego człowieka. Pokazał nie tylko jego zewnętrzne zmiany, ale także albo powiem inaczej pokazał przede wszystkim wnętrze człowieka. Pokazał jego duszę, obnażył ją nam . Namiętności. Wiara. Miłość. Nienawiść. Szaleństwo. Opętanie. Obłęd.
Czy można kochać człowieka nienawidząc go ? Czy kobieta może tak mocno kochać mężczyznę, że kiedy on odchodzi do innej to nadal go kochając musi go znienawidzić. Paradoksalnie go nienawidzi, ale jego los nadal jest jej bliski. Nadal się o niego martwi. Czy nienawidzi zatem ? Jeżeli tak to kogo ? Jego, samą siebie ? Czy nienawidzi swojej dumy ?
Ot i drugi przypadek . Druga kobieta. Żarty sobie stroi takie sztubackie. Ale poważna to sprawa. Żartuje sobie z poważnych spraw z uczucia. Sama kocha innego już piąty rok. Kocha go i czeka. Jest o okazja , tamten zostaje w końcu wdowcem. Prawo pierwszej miłości i rywal się odsuwa. Ale , ale co się okazuje kochała nie człowieka, ale wyobrażenie po nim, które materializując się po pięciu latach okazuje się pajacem w peruce , z wielgachnym brzuchem w dodatku oszust karciany .Nic jej z nim nie łączy, tylko wspomnienie, zresztą wyblakłe . Wszystko nabiera barw. I Gruszeńka zrozumiała w końcu kogo kochała. Wot maładziec ! Zuch dziewczyna ! Dymitrze Fiedorowiczu Karamazow z tobą wszędzie i zawsze. Za Tobą chociażby i na szubienicę !
Dymitr Fiedorowicz przeklęty. Z duszą na ramieniu. Szalony. Obdarzony piętnem Karamazow. Musi z tym piętnem żyć. Szaleństwo z miłości, obłąkany targnąć się chce na życie ojca. Ale jest na tyle przytomny, jest na tyle jeszcze dobry, że jego plan bierze w łeb. Matka musiała nad nim wtedy czuwać. Przychylam się do tego stwierdzenia i ja, że musiało tak być jak i mówi. A mówił pod przysięgą mając na uwadze swój honor. Szczery aż do bólu, takich ludzi kmiotkowie nie są w stanie objąć ani swoimi miałkim rozumem, ani swoimi marnymi pustymi wnętrzami.
Alosza mistyk. Człowiek , który zjednuje ze sobą wszystkich. Jak on przejdzie między tłumy to podnosi zwiędnięte kwiaty wiary. Wiarę w Boga, w człowieka, w dobro. Pobudza serca, zmusza do myślenia. Wyzwala potoki szczerych łez.
Iwan szalony ateista, wierzący w Boga w jego prawdy. Człek zagubiony, rozdarty między namiętnościami rodowymi.
Smierdakow czwarty z braci Karamazow. Przeklęty. Wyklęty, szalony. Czwarty, ale obcy i im i mnie. Posiadał tylko to co złe z Karmazowów. Nie było w tym szaleństwie niczego dobrego. Nie było równowagi. Było tylko samo zło i pogarda. Nie było tej melancholii. Nie było tego mistycyzmu. Nie było tej tajemniczości. Porywów szaleństwa w dobrym słowa tego znaczeniu. Krew w nim tylko się burzyła. Umysł obłąkany. Iwan, Alosza i Dymitr. Ich dusze były rozdarte pomiędzy najmroczniejszym złem, plugastwem, czynami karygodnymi, potępieńcami, z drugiej jednak strony ich dusze dotykały swoistego sacrum. Ich dusze zahaczały, wpijały się w mistycyzm. Ich działania dotykały wszystkiego tego naraz. Ich dusze dotykały najjaśniejszego światła. Umieszczone były pomiędzy opętańczym powodującym obłęd mrokiem. Najmroczniejszy z mroków i najjaśniejsze, najbardziej święte, czyste światło. Tym byli. Tamten czwarty błąkał się tylko po zakamarkach ciemności. Był i nie był Karamazow. Nie był w każdym bądź razie jednym z nich.
Każdy z trzech braci Karamazow nosił krzyż. Krzyż przeszłości. Każdy z nich także się poświęcił. Wspólna tragedia ich połączyła. Całe życie żyli razem , a jednak osobno. Śmierć ojca ich połączyła już na zawsze. Złączyła ich nie tylko więzami krwi, ale czymś o wiele większym, mocniejszym, złączyła ich poświęceniem.
Ojciec czy matka to nie ta co urodzi, to nie tylko ta co dała nam życie. A co jeżeli oprócz życia nie dała / nie dał nam nic innego czy nadal możemy nazwać ją / go matką ojcem ? Czy jeżeli ktoś mi brat, ale łączą nas tylko więzy krwi , a jesteśmy sobie obcy to czy mogę go nazywać bratem ? Czy on ma prawo mnie nazywać tak samo ? Czy może jest ktoś z kim co prawda nie łączą mnie więzy krwi, ale łączy nas krew inna ? Paradoks. Nie łączy nas ta sama krew, ale płynie w naszych żyłach taka sama krew ? Braterstwo krwi. Poświęcenie.
Brak mi słów, żeby w całości opisać wrażenia jakich doświadczyłem po przeczytaniu książki Fiodora Dostojewskiego,, Bracia Karamazow’’ . To arcydzieło. Piękna książka, jedna z tych, które na zawsze ostają w pamięci czytelnika.
Czas….czas……czas….a na imię Ci czas Panie Boże. Pokazałeś tym ludziom co to znaczy kochać. Co to znaczy nienawidzić . Ile potrzeba czasu żeby to wszystko pojąć, wszystko to co nas dotyczy, wszystko to co nas dookoła otacza. Zrozumieć siebie, swoje uczucia, pozwoliłeś zrozumieć innych. Tą możliwość dał nam czas. Wraz z jego upływem wszystko zaczęło się klarować. Ukazywać. Pokazało się w prawdziwym świetle. To czas pokazał ile warta jest przyjaźń. Ile warta jest dana miłość czy przyjaźń. Czas pokazał nam również ile trzeba wyrzeczeń, wysiłku i ile trzeba stracić aby coś zyskać. Pokazał nam także bezcenność uczuć. To zrobił czas. On także jest bezcenny , nie możemy go tracić nadaremno. Chociaż i to do końca nie prawda. Często jest tak, że jeżeli stracimy dużo, za dużo czasu wtedy jesteśmy w stanie swoim głupim umysłem w końcu zobaczyć prawdę. W końcu zobaczyć ile straciliśmy. Pamiętajmy czasu nie jesteśmy w stanie cofnąć.
Kocha się tylko szczerze i prawdziwe tylko raz ! Tylko raz ! Ale zrozumiemy to tylko wtedy kiedy w końcu dojrzejemy do miłości . Zrozumiemy to dopiero wtedy kiedy nas opuści. Szczęściarze będą mieli okazję zobaczyć to jeszcze w porę i coś z tym zrobić. Zatrzymać prawdziwą i jedyną , szczerą miłość ! Trzeba tylko jak bracia Karamazow być jednocześnie przeklęci i święci ! Potrafić szczerze i prawdziwie nienawidzić i trzeba umieć kochać aż zabraknie tchu ! Do ostatniego bicia serca, do ostatniego naszego tchnienia z imieniem ukochanej na ustach !
Czytając tą książkę uświadomiłem sobie, że i ja jestem jak Ci bracia Karamazow ! Ot szalony i rozdarty, ale równowaga jest zachowana !
Polecam, bo naprawdę warto ! Warto zatopić się w ten mistycyzm, który przedstawić raczył nam/ a przynajmniej mówię tutaj o sobie w tym momencie, przedstawić chciał mi Fiodor Dostojewski prawdę o ludziach mi obcych, ale jakże bliskich. Przedstawił tą prawdę małemu pajączkowi, który już co prawda dawno uświadomił sobie po co dynda na pajęczynie życia, a przypomnieć sobie od czasu do czasu przecież nie zaszkodzi. Tym bardziej, że owa prawda życiowa o tobie i o mnie samym , o nas , o was jest napisana pięknym językiem.
Reasumując. Chcesz czytelniku lepiej poznać ludzi i paradoksalnie samego siebie, to ta książka jest właśnie dla Ciebie. Zechciej więc zajrzeć w głąb ludzkiej duszy obcej i swojej własnej .
To twój los. Twoje życie. Twoje ścieżki. Twoja miłość, twoja pogarda , twoja nienawiść. Twoje przeznaczenie. Jeśli pośród naszych wszystkich dróg , pośród nieskończonych tras , gdzieś istnieje jeden wieczny Bóg , to na imię ma On Czas.
Fiodor Dostojewski w książce ,, Bracia Karamazow ‘’ oddał nam obraz całego człowieka. Pokazał nie tylko jego zewnętrzne zmiany, ale także...
2021-01-14
Józef Ignacy Kraszewski w fenomenalny wręcz sposób ukazał nam rządy pazia i lokajów na tronie zajętym przez Augusta III.
Główny architekt wszelakich intryg, knuć i spisków zaczynał od najniższego szczebla. Ten ubogi szlachetka w pawim stroju kłaniał się wszem i wobec nawet lokajom….kto by pomyślał, że nasz Henryczek tak daleko dojdzie kto by pomyślał…..
Kto by pomyślał i kto by to przewidział ? Jest to do przewidzenia, potrzeba znać tylko bardzo dobrze ludzką naturę i charakter ludzi.
Autor ukazuje nam w bardzo szczegółowy sposób krok po kroku wszystkie wielkie i te małe podkopywania władcy i jego przyjaciela takiego od dzieciństwa prawdziwego i jak pokazuje życie jedynego. W finalnym momencie przyjaźń końcem końców zwyciężyła. Nie osiągnęła bynajmniej pełnego sukcesu, ale nie dała o sobie zapomnieć, a to bardzo ważne.
Józef Ignacy Kraszewski stworzył moim skromnym zdaniem arcydzieło literackie. Po świetnej ,, Hrabinie Cosel ‘’ nie spodziewałem się niczego odkrywczego, nie spodziewałem się książki na tak wysokim poziomie. Co prawda na początku jest trochę nudno, akcja ślimaczy się i rozkręca bardzo powoli, ale potem to już jest ekspres który nie ma zamiaru się zatrzymać.
Opis zachowania ludzi żyjących w dworze i tych wszystkich poza nim , ale poniekąd z nim związanym. Ukazanie w prawdziwym świetle intryg duchowieństwa, małżonek, fałszywych przyjaciół którzy klną się na Boga o swoich dobrych zamiarach i przywiązaniu do nas…..sieć intryg które to uknuły ludzie z najniższych warstw społecznych wywyższeni przez władców w ciągu lat. Kłamstwa, fałsz i obłuda i to wszystko jest ukazane w sposób niezwykle dokładny, wyczerpujący, tak dosadnie.
Wzloty i upadki. Dziś jesteś na stanowisku kłaniają się w pas, uśmiechają się, życzą wszystkiego najlepszego, zapraszają……jutro upadek…..a w raz z nim pogarda, drwina , zabiją nawet twojego ulubionego psa kiedy będziesz wyjeżdżać z miasta w ubogiej karecie.
Cztery bardzo mocne sceny zapadły mi w pamięci. Pierwsza to ta wyżej opisana. Druga również mocna kiedy Sułkowski zachodzi do Bruhla, a tamten pada na kolana i zaczyna się przedstawienie którego nie powstydził by się najlepszy aktor. Trzecia scena wizyta Frohlicha u króla i zdanie : Dziś tajemnie , do Uebigau….powiedzieć mu : niech ucieka do Polski’’ i dalsza jej część….
Czwarta scena końcowa w gospodzie……..gdzie po osiemnastu latach spotykają się dawni, dawni przyjaciele dziś najwięksi wrogowie . Bardzo budujący jest fakt, że Sułkowski mimo upadku, paradoksalnie nie upadł. Mało tego wzbił się jeszcze bardziej, wzbił się na wyżyny……to bardzo przyjemna perspektywa podnosząca na duchu…….
Ponadczasowa, wiecznie aktualna z tegoż powodu, że ludzie nigdy, ale to nigdy się nie zmienią. Ludzkość będzie zawsze taka sama ze swoimi wadami i zaletami już do końca.
Za długo by opisywać czego doświadczyć, jakich uczuć może czytelnik podczas spotkania z taką lekturą jak ta. Ja jak już napisałem wcześniej Kraszewski popełnił arcydzieło pełne życiowych prawd i przestróg na całe życie.
Polecam , bo naprawdę warto. Warto również zacząć tą trylogię od samego początku tak jak ja to uczyniłem. Rewelacja !
Józef Ignacy Kraszewski w fenomenalny wręcz sposób ukazał nam rządy pazia i lokajów na tronie zajętym przez Augusta III.
Główny architekt wszelakich intryg, knuć i spisków zaczynał od najniższego szczebla. Ten ubogi szlachetka w pawim stroju kłaniał się wszem i wobec nawet lokajom….kto by pomyślał, że nasz Henryczek tak daleko dojdzie kto by pomyślał…..
Kto by pomyślał i...
2019-08-30
,,My ludzie małej wiary i słabych cnót , dziwimy się nieludzką surowością , życiem w odsunięciu od świata , w całości spalonym w modlitwie i pokucie. Z pozoru życie to mogło by wydawać się bezużyteczne. Tym większe będzie nasze zdziwienie, gdy przekonamy się, że ten rodzaj ludzi nie wyginął, lecz po upływie piętnastu stuleci powraca w postaci libańskiego eremity Charbela. Podobnie jak cedry Libanu, które od tysiącleci zielenieją na ,, Białej Górze ''.
Niezwykła książka , która potrafi w jakiś tam sposób nakreślić niezwykły żywot człowieka świętego, jakim był Charbel Makhlouf. Człowiek , który czcił Boga w każdej minucie, w każdej sekundzie swojego życia. Człowiek który całe swoje życie oddał w ręce Boga. Człowiek, który zobaczył Stwórcę jeszcze za życia. Kiedy się modlił był bardzo blisko Pana Boga. Był tuż obok.
Przeczytane, żeby zrozumieć...........i nie tylko. Nie ma tego dużo, informacje są skąpe, ale jak dla mnie to jest bardzo dużo. W sam raz.....
,,My ludzie małej wiary i słabych cnót , dziwimy się nieludzką surowością , życiem w odsunięciu od świata , w całości spalonym w modlitwie i pokucie. Z pozoru życie to mogło by wydawać się bezużyteczne. Tym większe będzie nasze zdziwienie, gdy przekonamy się, że ten rodzaj ludzi nie wyginął, lecz po upływie piętnastu stuleci powraca w postaci libańskiego eremity Charbela....
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09-08
Chata za wsią to jest opowieść o ludzkich uczuciach. Jest tam wydawać by się mogło miłość, ale w niektórych przypadkach i kombinacjach to tylko złudzenie, to iluzja, piękne marzenie. Czy Tumry kochał Motrunę ? Kraszewski na samym początku ich poznania opisuje nam prawidłowy przebieg tego uczucia, lecz potem coraz bardziej przybliżając nam charakterystykę tego uczucia utwierdza mnie w przekonaniu, że było to tylko zauroczenie, fantazja, popęd seksualny nie mające w każdym bądź razie nic wspólnego z prawdziwą miłością, absolutnie nic. Prawdziwa miłość to odpowiedzialność za swoje słowa, za swoje czyny, miłość to odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale także za tą drugą osobę, a także w przyszłości kiedy w związku pojawi się dziecko lub dzieci cała gromadka to swoją odpowiedzialność przelewamy na całe te grono, na całą naszą familię. Tutaj było silne, mocne zauroczenie, graniczące (a może i ta granica została w sumie przekroczona) z obłędem, opętaniem. Miłosne opętanie. Nic pięknego. Ba mało tego, to uczucie które nie pozwala ani żyć, ani funkcjonować, ludzie tylko cierpią i stają się podatni na wszelkiej maści manipulacje, myślą szybko często bez zastanowienia nie licząc się z konsekwencjami. Bez nich choćby i potop , tylko jak to potem się ma do prawdziwego , trwałego uczucia, takiego na całe życie. Słowa to tylko słowa, język wypowie wszystko ponieważ nie posiada kości, liczą się czyny. Tutaj ci oboje myśleli, że będzie inaczej, zupełnie inaczej. Niestety Tumry co prawda na początku się starał, był pracowity, chciał zapewnić swojej żonie szczęśliwe i dostatnie życie , ale to tylko na samym początku, potem nie dał już rady podźwignąć ciężaru jaki spadł niespodziewanie ? na jego barki. Widzę tutaj też krótkowzroczność i niewiedzę wynikającą z braku znajomości życia. Byli młodzi, szaleństwo zauroczenia ich dopadło nagle, krew nie woda, ale potem jak nie umiemy żyć w tym związku to wody mamy aż nadto z naszych oczu. Łatwo jest kochać i miłować kiedy wszystko przychodzi nam ot tak, kiedy wszystkiego jest pod dostatkiem, wszystko się udaje, wszystko nam wychodzi, tak o tak ! wtedy kochać łatwo, robić prezenty , prawić komplementa i spędzać życie pijąc sobie z dziubków . Inaczej rzecz się ma kiedy jest często lub prawie zawsze pod górkę. Jednak tylko to uczucie jest silne, mocne i prawdziwe kiedy jest w stanie przezwyciężyć największe trudności i przeciwności losu. Nic się jego nie ima, a czas tylko jeszcze mocniej cementuje ten związek. To jest prawdziwa miłość. – kiedy nawet po latach , mimo przeżycia tylu chwili miłych i tych niemiłych, radosnych i smutnych nadal jesteśmy dla siebie wszystkim, nadal jesteśmy dla siebie jednością.
Niedojrzałość emocjonalna połączona z rozbuchanym libido. Tumry sam nie wiedział kogo kocha. W sumie tak naprawdę mam wrażenie, że nie kochał nikogo. W chwilach kryzysu wyrzuca cygance Azie, że też w niej się zakochał, ale to już nie ten czas……on tak naprawdę sam nie wiedział czego chce od życia. Tęsknił za życiem cygana, za taborem, tęsknił za śpiewem wiatru za przestrzenią za zapachem dymu z ogniska i tęsknił potem za stabilnością, za domem co się zowie …tęsknił za czymś niewypowiedzianym….
Motruna – podobnie jak Tumry z tymże ona była bardziej dojrzała emocjonalnie zarówno w stosunku do niego ( chociaż ją to też wszystko przerosło , ale była inna z innej gliny ulepiona) to swoją tęsknotę, swoją miłosć całą wlała w córkę Marysię. Tutaj w jej przypadku ta miłość ma inne oblicze. Bardziej szlachetniejsze. Tutaj ta miłość matczyna jest prawdziwa i szczera i doskonale widzimy jej oblicze.
Cyganka Aza – ileż to pięknych kobiet, ileż to ślicznych dziewcząt błąka się po świecie czarując mężczyzn ,ileż to sztuczek znają wymyślnych żeby złapać i rozkochać w sobie..i porzucić, łamaczki serc…..zdają sobie sprawę ze swojej urody, wiedzą, że w jakimś stopniu są wyjątkowe ( w sumie każda kobieta jest wyjątkowa , bo każda jest przecież inna , tylko nie każda potrafi to u siebie zauważyć ani wykorzystać ) wykorzystać w dobrym celu. W innym przypadku jest to wykorzystywane w celach złych. Omamić, wlać szaleństwo do serca, do głowy raz tylko spojrzawszy……….och te czarne jej piękne oczy…..czarodziejka…….czy raczej czarownica ! Te oczy mogą być czarne, zielone, niebieskie, dwa różne, piwne…….itd……itp…..ale mimo różnic w barwie posiadające tą moc ……moc czarowania i zawracania w głowie…….oj tak są czarodziejki na tym świecie….tylko one same w końcowym efekcie również dążą do autodestrukcji. Taki mamy tutaj przypadek Aza rozkochiwała w sobie mężczyzn, szli za nią jak pies na smyczy, szalała, drwiła, rozkochiwała w sobie i porzucała śmiejąc się w twarz, szydząc, czerpiąc przyjemność z cierpienia, czerpiąc przyjemność z zadawania bólu, widząc niewypowiedziane pragnienie, marzenie w ich oczach, widząc szaleństwo w ich umysłach, widząc ich niewolę – śmiała się i szła dalej zostawiając po sobie tylko zgliszcza. Lecz kiedy dowiaduje się, że jej kochanek mogłby z nią być szczęśliwy ( tutaj nie jestem tego aż tak pewny) to pierwszy sztylet trafia do jej serca…..zachodzi przemiana……drugi sztylet trafia prosto w serce kiedy Tumry popełnia samobójstwo. Ostatni trzeci trafia w jej plecy również niespodziewane co te dwa poprzednie. Kiedy mogła kochać prawdziwie bez szyderstwa , żeby to wszystko się potoczyło inaczej…wtedy pada na kolana na mogiłę i zaczyna wyć, to podły ( a może sprawiedliwy ? ) los zadrwił z niej i zaśmiał się jej w tą śliczną twarz…….
Marysia i Tomko- kolejne zaurocznie, mające taki sam początek lecz inny koniec. Jak to się naprawdę skończyło czy byli szczęśliwi tego nie wiem, bo co prawda i ja tam na tym weselu byłem, nic przysięgam nic mocniejszego ponad wodę nie piłem , bo chciałem mieć trzeźwe spojrzenie na ich związek……siedziałem, widziałem, patrzyłem, patrzałem i dumałem…….i myślę sobie, że tych dwoje dostało szansę i chcieli ją wykorzystać , a pragnę również potwierdzić, że będę musieli się bardzo, ale to bardzo mocno postarać…….czy tego dokonali, sądzę, że tak…….
Miłość to dziwne uczucie. Życie też jest dziwne. Za całą beczkę dziegciu chochla tylko miodu ! Ale to i tak mimo wszystko sprawia, że życie i miłość jest wyjątkowe/ a. Warto jest kochać i warto jest żyć. I takie też jest jedno z wielu przesłań naszego wielkiego pisarza Józefa Ignacego Kraszewskiego. Jest tutaj całe mrowie wszelakich mądrych rad, życiowych przypowieści, całe grono morałów, mądrości życiowej.
Kraszewski doskonale oddał nam rzeczywistość tamtych czasów, ale chcę również dodać, że popełnił książkę która nigdy nie straci na wartości, na swojej ponadczasowości. Bo i czyż i dziś chociaż wydawać by się mogło , że mamy inny czas inne widnieją na kalendarzu daty , czy nie jest i dziś tak samo i czy jutro też nie będzie tak samo jak wtedy, wczoraj i dziś……będzie.
Ponadczasowość. Naturalność. Piękno przyrody, piękno i brzydota ludzkiej natury- to zamknął w swojej książce Kraszewski. Na początku ze względu na język którym się już ludzie nie posługują czyta się ciężko, ale w trakcie przyzwyczajania się idzie to już potem szybciej i szybciej. Książka niezwykle barwna niezwykle ciekawa. Dokładny opis przyrody, miejsc, zachowań między ludzkich, dopasowanie charakterów, opis fizjonomii – to wszystko momentalnie przenosi nas w tamte miejsca gdzie dzieje się opowieść. Jesteśmy stałymi widzami i co prawda nie uczestniczymy w wydarzeniach, ale wszystko widzimy dokładnie, na bieżąco. Niemi obserwatorzy. Realizm. Prawdziwość. Zmusza nas to wszystko także do refleksji nie tylko nad tym co się dzieje tam…ale także po przeczytaniu, ale i niejednokrotnie doświadczyłem tego podczas czytania- refleksja nad własnym postępowaniem, następuje pochylenie się nad władnym życiem…..reakcjami….przeszłością…….teraźniejszością i przyszłością….jest czas na postój i na zastanowienie się…………
Ile prawd życiowych jest w tej opowieści. Wiele. Która jest wiodąca, Głowna ? Tego jednoznacznie nie umiem stwierdzić, ponieważ wszystkie są niezwykle ważne. Chociażby i te o głupim Janku- arcyciekawej postaci. Głupi Janek który wcale taki głupi nie był, był mądrzejszy ponad innymi, może być najmądrzejszym pośród tam wszystkimi, ale ludzie potrafią każdego człowieka zniszczyć, nakłamać na jego temat, błędnie ocenić i traktować podle. Przykłady można mnożyć. Całe grono niezwykle kolorowych postaci, niezwykle barwnych ,prawdziwych, jest w każdym bądź razie w czym i z czego wybierać. Bogactwo charakterów, postaci aż się wylewa i to jest piękne w tej książce. Doskonale odzwierciadlenie ludzkich zachowań. Możemy tam też odszukać samych siebie i innych z naszego życia- tego dokonał Józef Ignacy Kraszewski. Dokonał arcydzieła.
Podróż do wnętrza ludzkiej duszy. Opowieść płynąca prosto z serca. Opowieść o wielu rzeczach, ale także o tym, że miłość to esencja życia , z miłości nie wolno drwić, bo ona kiedyś zadrwi z nas…..nie szukaj miłości….sama cię odnajdzie….spróbuj tylko z całych sił ją dostrzec i zatrzymać już tak na zawsze…….
Miłość. Zauroczenie. Pogarda. Nienawiść. Egoizm. Kłamstwo. Iluzja. Samotność. Prawda. Uczciwość. Bieda. Zacietrzewienie. Przesądy i zabobony. Bieda i bogactwo- nie tylko te materialne, ale także uczuciowe , duchowe. To i o wiele więcej otrzymamy podczas lektury ,, Chaty za wsią ‘’ Józefa Ignacego Kraszewskiego.
Chata za wsią to jest opowieść o ludzkich uczuciach. Jest tam wydawać by się mogło miłość, ale w niektórych przypadkach i kombinacjach to tylko złudzenie, to iluzja, piękne marzenie. Czy Tumry kochał Motrunę ? Kraszewski na samym początku ich poznania opisuje nam prawidłowy przebieg tego uczucia, lecz potem coraz bardziej przybliżając nam charakterystykę tego uczucia...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-09-21
Pozwolę sobie jako komentarz zacytować słowa pisarza :
,,W epoce postępu naukowego i zdobywania kosmosu Ojciec Pio swymi zadziwiającymi zdolnościami i mistycznymi charyzmatami ofiaruje nadzieję tym wszystkim, którzy odczuwają w sobie potrzebę powrotu do Edenu ,, utraconego Raju '' swoim cierpieniem wskazuje właściwą drogę tym, którzy pragną podążać ku tajemnicy ,, domu Ojca ''. Droga ta jest najtrudniejszą z wszystkich dróg, najbardziej kamienistą, wyboistą i pełną stromizn, lecz chyba jedyną, która nie zdradzi ''
Któregoś dnia wstań i po prostu idź, nogi same Ciebie zaprowadzą do celu.....drogowskazem Twym serce......
Pozwolę sobie jako komentarz zacytować słowa pisarza :
,,W epoce postępu naukowego i zdobywania kosmosu Ojciec Pio swymi zadziwiającymi zdolnościami i mistycznymi charyzmatami ofiaruje nadzieję tym wszystkim, którzy odczuwają w sobie potrzebę powrotu do Edenu ,, utraconego Raju '' swoim cierpieniem wskazuje właściwą drogę tym, którzy pragną podążać ku tajemnicy ,, domu...
2019-06-19
Aleksander Dumas – Dama Kameliowa
Ona i on dla siebie zwariowali. Ona i on to podróż na księżyc.
Długo i z niechęcią, a raczej może prędzej z obawą podchodziłem do tej książki. Leżała ona dość długo u mnie na półce, w końcu postanowiłem zmierzyć się z nią. Zawsze boję się klasyki, chociażby z tego powodu czy mi się spodoba, czy odnajdę to co dla mnie ukrył pisarz ? I jak w takich przypadkach przeważnie zawsze bywa moje obawy okazały się bezpodstawne.
Opis miłości Armanda i Małgorzaty jest swoistym majstersztykiem. Dumas popełnił arcydzieło.
Prawdziwie i szczerze kochamy w życiu tylko raz. Tylko jedna osoba kocha nas w życiu tak naprawdę szczerze.
Małgorzata mogła mieć każdego mężczyznę . Była piękna, zjawiskowa, roztaczała swoją osobą wokół towarzystwa niebywałą , niespotykaną aurę. Jednak jak pokazało życie to wszystko nic nie znaczyło. Mężczyźni kochali jej ciało. Kiedy nastąpił ciąg chorób ciało ulegało deformacji nie pozostał nikt, żaden mężczyzna z jej eleganckiego towarzystwa. W kobiecie trzeba pokochać najpierw duszę potem ciało. W takiej kolejności i w takim tylko przypadku pokochamy kobietę szczerze, prawdziwie i co najważniejsze na zawsze.
Ona sama dziwiła się jak ten jeden niepozorny mężczyzna, który nie przejawiał jej zainteresowania wzbudzi w niej tak silne , nieprzemijalne, trwałe i co najważniejsze prawdziwe uczucie. Tylko on dał jej prawdziwe szczęście, którego nie można było kupić za żadne pieniądze. Miała wszystko klejnoty, biżuterię, chodziła na wystawne bale, jadała w najlepszych restauracjach, najbardziej wymyślne potrawy, chodziła do przepięknych sal teatralnych , operowych, ale to wszystko okazało się pustką. Oto ona ta dziewczyna przy nim cieszyła się prawdziwym szczęściem. Ta obsypywana kwiatami, całymi powozami , łanami kwiatów cieszyła się w jego towarzystwie z jednego małego pospolitego polnego kwiatka. Oto ta , którą było stać na drogie perfumy, bywała w różnego rodzaju pięknych domach, domach, pałacach siedziała z nim na łące godzinami otoczona euforią, otoczona zapachami natury. Tylko on Armand odkrył ją na nowo. Ona sama się zmieniła dla niego. Chciała się zmienić. Chciała porzucić wielkie miasto, wielkie pieniądze, chciała skończyć ze swoim obecnym życiem, chciała końca kurtyzany, eleganckiej i drogiej kobiety do towarzystwa, a chciała być po prostu Małgorzatą Gautier.
Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Bała się przyszłości, obawiała się , że ten który ją pokochał i którego szczerze pokochała wypomni jej kiedyś przeszłość. Nic takiego nie nastąpiło. Jednak los i tak okazał się dla tych dwojga niełaskawy. Zamknięta we wspomnieniach przeszłości , chciała by cofnąć czas aby wyklarować przyszłość.
Miłość. Obawa i poświęcenie. Szaleństwo. Miłości zawsze towarzyszy szaleństwo , inaczej nie była by tak fascynująca. Magiczna , wielka. Intrygująca. Małgorzata jako kobieta grzeszna spłaciła swój dług i zapłaciła swoim poświęceniem za wszystkie grzechy ze swojej przeszłości. Ku namowom ojca Armanda wyrzekła się prawdziwej miłości , dla dobra innych. Wyrzekła się tego co najpiękniejsze, wyrzekła się, ponieważ potrafiła kochać, nie miała serca z kamienia. Życie wiele ją nauczyło. Nie mogła tylko przeboleć jednego. Utraconej miłości.
Nadzieja. Do końca Małgorzata Gautier miała nadzieję, że on przyjdzie. Ona umiera, w malignie woła jego imię, przez sen, przez chorobę , ja jawie i we śnie krzyczy jego imię.
Aleksander Dumas opisał nam historię przeobrażenia człowieka. Dziś taką kobietę jak Małgorzata Gautier nazwalibyśmy prostytutką. Opisał historię jej przeobrażenia. Przewartościowanie życia. Doświadczenie prawdziwej miłości, i co dziwne i jednocześnie paradoksalnie normalne miłość ta przyszła niechciana, z znienacka, niespodziewanie, z niedowierzaniem, ale jednak zagościła i nie chciała odejść. O bezczelna ! Jak ona śmiała ! Ale właśnie na tym polega prawdziwe życie. Właśnie na tym czymś. Ktoś może pokochać kogoś. Dla całego świata taka prostytutka może być nikim, dla tego co ją pokocha wszystkim.
Miłość prawdziwa. Naturalna. Potrafiąca cieszyć się z małych rzeczy, wynosząca każdą czynność z drugą osobą robioną wspólnie na najwyższe wyżyny. Hołd. Pięknie to opisał Dumas w swojej książce.
Nawet w chorobie oczy Małgorzaty widziały przed sobą tylko jedną, jedyną twarz , twarz Armanda. Całe życie patrzysz tylko w jedne oczy. Tylko jedne oczy pokochasz, tak szczerze, prawdziwie jak kocha się tylko jeden…….jedyny………raz.
W pewnym momencie już pod koniec książki dla mnie zatrzymał się osobiście czas. Wstrzymałem oddech. Myśli w głowie pięknie się ułożyły, tak jak powinny zresztą. Z oczu zaczęły lecieć łzy……..słowa w książce Aleksandra Dumasa są opisem moich myśli, moich przemyśleń, moich wyobrażeń i uczuciu jakim jest właśnie miłość.
Nie można obojętnie przejść obok tej książki. I co najważniejsze pozostanie ona w mojej pamięci na zawsze. Jest odzwierciedleniem moich myśli, moich łez. Coś pięknego, i wspaniałego, że ktoś po raz których aczkolwiek nieliczny ubrał w słowa moje myśli.
Prostytutka, dama do towarzystwa, kobieta upadła, grzesznica czy jak tam zwał, każdy chce kochać, ale czy każdy chce naprawdę pokochać ……zakochać się to jedno, pokochać to coś innego……
Każdy pragnie szczęścia, ale czy każdy jest w stanie swoje szczęście poświecić dla drugiej osoby, poświęcić się , oddać szczęście i być szczęśliwym tylko z tego powodu, że ta druga osoba jest szczęśliwa. Życie pełne jest paradoksów.
Miłość to nie ta co przychodzi za pieniądze i trwa czasem długo, ale to fikcja, iluzja, fatamorgana, ta prawdziwa przychodzi niespodziewanie, często nawet z pustymi kieszeniami, ale przyjdzie i zostanie na zawsze. Kocha nie za to co masz, ale za to jaki/ jaka jesteś. Nie kocha tylko ciała, ale najpierw pokocha w tobie twoją duszę.
Życie jako odwieczna tajemnica. Miłość jako niezgłębiona , niezbadana do końca studnia pełna życiodajnej wody, która zmienia nas na lepsze, uzdrawia i wzmacnia. Wody, która potrafi sprawić, że będziemy latać. Woda, która pobudza marzenia……..i posiada ona jeszcze wiele, wiele więcej właściwości.
Życie we dwoje to taniec na linie. Idziecie oboje po tej linie trzymając się za ręce. Pod wami przepaść nad wami niebo. Idziecie razem, razem możecie spaść , ale także razem możecie pofrunąć do nieba, aż do samych gwiazd. Wybór należy tylko do Was Czy macie odwagę spędzić z drugim człowiekiem całe życie. Pamiętajcie życie to taniec na linie, tańcz, tańcz i pojmij w końcu po co i dla kogo żyjesz, jaki jest twój sens, cel w życiu.
Oprócz tych dwojga tam jest cała plejada innych bardzo wyraźnych , kolorowych i jakże prawdziwych postaci. Wszystkie cechy ludzie, nasza mentalność, nasz charakter – dokładny i szczegółowy opis stworzenia jakim jest homo sapiens.
Czy polecam ? Jak lubicie czytać gnioty, a nie wspaniałe książki ,które zapadają na długo , a może zapadną na zawsze w waszej pamięci to stanowczo odradzam !
Magiczna. Nietypowa. Prawdziwa. Wspaniała.
Aleksander Dumas – Dama Kameliowa
Ona i on dla siebie zwariowali. Ona i on to podróż na księżyc.
Długo i z niechęcią, a raczej może prędzej z obawą podchodziłem do tej książki. Leżała ona dość długo u mnie na półce, w końcu postanowiłem zmierzyć się z nią. Zawsze boję się klasyki, chociażby z tego powodu czy mi się spodoba, czy odnajdę to co dla mnie ukrył pisarz ? I...
2021-11-30
Moje gratulacje Panie Krajewski. Książką ,,Diabeł stróż '' rozwalił Pan system. To jedna z najlepszych książek jakie czytałem w tym roku. I kto wie czy nie jest to najlepsza Pana książka w dorobku. Niezwykle pogmatwana opowieść wciąga jak bagno, jak zacząłem czytać wczoraj wieczorem, tak dzisiaj po południu mając wolną chwilę musiałem dokończyć.
Ciekawa, intrygująca zagadka kryminalna, nieszablonowi bohaterowie , interesujące wątki historyczne do tego wątek....rodzinny. Mamy także na okrasę niezwykłe ciekawe informacje dotyczące osób niepełnosprawnych- geniuszy. Niejednokrotnie o tym słyszałem, że osoby opóźnione umysłowo w jakimś stopniu bardzo często są osobami niezwykłymi , są ponadprzeciętni chociażby z nauk ścisłych ect. Tak to taka mała wisienka na torcie. Mock jakby trochę inny, z jednej strony brutalny, bezwzględny, zakłada co rusz swoje imadła i zaczyna je ściskać, a jednocześnie z drugiej strony osoba niezwykle wrażliwa....i opiekuńcza.
Nie chce mi się więcej pisać o tym co tutaj można naleźć w tej książce, ciągle jestem pod jej wrażeniem. Samo zakończenie rozwala na łopatki. Może jestem zbyt wrażliwy, może ten ostatni chwyt był zbyt....no jaki ludzki ? Majstersztyk. Ostatnie zdania potrafią wycisnąć kilka łez........
Moje gratulacje Panie Krajewski. Książką ,,Diabeł stróż '' rozwalił Pan system. To jedna z najlepszych książek jakie czytałem w tym roku. I kto wie czy nie jest to najlepsza Pana książka w dorobku. Niezwykle pogmatwana opowieść wciąga jak bagno, jak zacząłem czytać wczoraj wieczorem, tak dzisiaj po południu mając wolną chwilę musiałem dokończyć.
Ciekawa, intrygująca...
2019-08-31
Myślałem, że Agata Christie już niczym nie może mnie zaskoczyć. Myliłem się i to bardzo.
Do ksiązki ,, Dom zbrodni ‘’ podchodziłem dość opornie, niechętnie. Spodziewałem się, że będzie to dość niskich lotów czytadło, przecież autorka napisała już tyle książek zatem czym miała by mnie zaskoczyć, no czym ?
Agata Christie zaskoczyła mnie genialną prostotą. I czymś jeszcze….dogłębną analizą ludzkiego charakteru. Autorka sięgnęła samego dna ludzkiej duszy, zajrzała w oczy z drugiej strony, nie z tej co każdy z nas patrzy, na co dzień…..tak właśnie to się odbyło.
Książka wydaje się na samym początku dość nudna, monotonna, ale to jest tylko takie pierwsze jakże złudne przekonanie. Zagadka morderstwa przejawia się nam również jak coś niewyszukanego, prostego. Prawda okazuje się zupełnie inna. Jest zaskoczenie. Jest niedowierzanie. Tak i coś jeszcze. Wszyscy łącznie ze mną dali się oszukać, owszem dostaliśmy wskazówki od ojca Charlesa, ale tu nawet nie chodzi o brak uwagi czy brak dociekliwości, ale o coś innego. To nasz umysł nie chciał uwierzyć w tak przerażającą prawdę. Nasze wnętrze jest jeszcze nie zepsute. Może winę można złożyć w tym momencie na wiarę w człowieka, że wszyscy tylko nie …..no właśnie nie dziecko. Wszyscy, wszyscy tylko nie ……ona…….nie ona ! Christie w mistrzowski sposób pokazała bardzo cienką linię. Każdy jest dolny do zabicia drugiego człowieka, musi tylko być coś, coś się musi stać…..swoisty katalizator, który wyzwoli energię, doprowadzi do wybuchu, w końcowym efekcie doprowadzi do katastrofy, zniszczenia. Wszystko runie.
Ostanie strony wbijają dosłownie czytelnika w fotel. Jestem tak naprawdę przerażony przesłaniem jaki autorka zawarła w swojej książce. Wychodziło na to, że ja jeszcze nie obracałem się w tak zepsutym świecie, środowisku , że jeszcze nie mogę się pozbierać, nie mogę dojść do siebie. Książka jest naprawdę mocna jak setka czystego spirytusu. Łatwo przejdzie, ale nagle jest ,,bum’’ i uderza nas w głowę jak obuchem. Moc jest bardzo duża. Efekt również jest wyjątkowo zaskakujący.
,,Dom zbrodni ‘’ czy też DOM ZŁY chciało by się rzec. Rodzina bardzo dziwna, na swój sposób każdy z członków tejże familii był skażony , miał wadę, posiadał piętno i to wszystko odcisnęło się na niej w sposób nieodwracalny. Brak uczuć wyższych. Brak empatii, wszystko jakby na pokaz, ale każdy z nich przecież wiedział o swoistym szaleństwie, które posiadał każdy z nich. Każdy z nich był posiadaczem różnego rodzaju, każdy z osobna inaczej był naznaczony, ale w końcowym efekcie każdy z nich nie nadawał się do życia wśród ludzi, brak współczucia, brak odczuwania, brak miłości. Jeżeli już miłość to zaborcza. Jeżeli już uczucie to do czegoś nie do kogoś. Jeżeli już przywiązanie to chore, wystawiające na bałwochwalczy ołtarz. Tyranizowanie rodziny. Silna jednostka, reszta niezwykle słaba , brak odwagi aby mieć własne zdanie, brak odwagi istne tchórzostwo aby przeżyć życie tak jak się samemu chce, przeżycie swojego życia po swojemu. To nie mogło się dobrze skończyć i rzeczywiście nie skończyło się dobrze.
Pragnę również tej rodzinie wytknąć błędy w wychowaniu, błędne pojmowanie świata, ale nie tylko błędne było także postrzeganie ludzi bliskich i innych, wszystkich wokół nas.
Jeszcze teraz siedzę i jestem pod wrażeniem tego wszystkiego co zrobiła autorka i sposobu w jaki to zrobiła/ ukazała ludzi , ich prawdziwe twarze. Ich maski również.
Christie jesteś wielka. Z całą stanowczością zasłużyłaś na miano Królowej !
Majstersztyk.
Ps. Posiadam książkę z inną okładką, ta tutaj jest powiedzmy ,, nieodpowiednia '' zbyt dużo zdradza.......:D
Myślałem, że Agata Christie już niczym nie może mnie zaskoczyć. Myliłem się i to bardzo.
Do ksiązki ,, Dom zbrodni ‘’ podchodziłem dość opornie, niechętnie. Spodziewałem się, że będzie to dość niskich lotów czytadło, przecież autorka napisała już tyle książek zatem czym miała by mnie zaskoczyć, no czym ?
Agata Christie zaskoczyła mnie genialną prostotą. I czymś...
2022-10-09
Bardzo ciekawa propozycja dla czytelnika który jest już mocno znużony tym całym świństwem które zalega półki w księgarniach. Emancypantek Bolesława Prusa na próżno szukać na billboardach, nie ma też tej pozycji w najczęściej kupowanych, czytanych w internetowych rankingach, nie poleci Ci też tej książki znana Ania, Kasia czy Marek, nie czyta tej książki do śniadania czy wieczorem między przygodnym seksem Weronika czy Ignacy i dlatego też Proszę Państwa jest cacy ! Właśnie dlatego. bo jest to książka niezwykle wyjątkowa, wybitna wręcz pragnę w tym miejscu napisać. Nie poleci jej na pewno ani żadna Iga żadna Dagmara czy innego rodzaju sprzedajne czupiradła . Ten co lata na gale w wypachnionym garniturze, no ten co już sobie poprawił wszystko i wygląda młodziej jak był nastolatkiem, też tego nie zrobi, zrobię to ja zwykły, szary człowiek i zrobię to z wielką przyjemnością i do tego za zupełne darmo !
Książka napisana niezwykłym, wyszukanym, wysublimowanym, nietypowym językiem, językiem które nie spotyka się już w dzisiejszej literaturze, a jeżeli już to nie tak często jakbym sobie tego życzył.
Autor Bolesław Prus ukazał nam w swoim dziele wszystko to na co nakłada się prawdziwe życie i jest to mimo upływu czasu książka ponadczasowa - mamy tutaj ślepą miłość matki i ślepą wiarę w swoje dzieci, najukochańsze niezwykle....zepsute...mamy tutaj prawdziwą przyjaźń i prawdziwą fałszywą obłudę, zakłamanie , kłamstwo i prawdę. Mamy tutaj prawdziwą miłość i prawdziwe przywiązanie do pieniędzy przyszłej żony czy przyszłego męża, mamy tutaj piękne idee i mamy tutaj zaściankowy świat , mamy tutaj zakłamane społeczeństwo, dwulicowe i nie chcące, bojące się zmian, mamy tutaj pionierów, a w szczególności pionierki/ po czasie okazuje się, że została tylko jedna na placu boju - pionierkę nie tylko emancypacji, ale czegoś więcej. Mamy tutaj anioła niosącego pomoc, trochę naiwnego, ale takie są anioły naiwne w swojej dobroci, ale na tym polega ich urok, naiwność to cecha często pozytywna ponieważ takie osoby nigdy nas nie oszukają, nigdy nas nie skrzywdzą, a że po czasie się bronią, to tylko przed złem tego świata, bo i one przejrzeć muszą czasem na oczy.
Mamy tutaj ateizm, naukę, spirytyzm, mamy tutaj metafizykę, filozoficzne dysputy na temat nieśmiertelności duszy, mamy tutaj rozmowy na temat światła, świata, Boga, rozmiarów kosmosu , mamy tutaj kłótnie na tematy takie jak planety naszego układu słonecznego i idąc dalej tym tokiem sięgamy dalej i dalej i jeszcze dalej nieskończony kosmos , nieskończone ludzkie myśli, marzenia i pragnienia, stan po śmierci i pojęcie śmierci, pojęcie życia po, życie jako krótka przygoda na tym łez padole jako wstęp do czegoś większego, cudownego, niepowtarzalnego, śmierć jako początek.
Bieda, nędza , wyzyska, przyjaźń ludzi których dzieli przepaść materialna, ale łączą inne cechy, przyjaźń prawdziwa, realna, mocna. Kłamstwo i plotka ich siła rażenia, pomoc bezinteresowna, służalczość, kłamstwo, śmierć, życie.........tutaj znajdziemy naprawdę wszystko i pragnę ponownie zaznaczyć, mocno zaakcentować, że jest to pozycja wyjątkowa. Bardzo piękna opowieść o człowieku, o nas samych, opowieść o życiu, śmierci , o Bogu o naszej wędrówce przez życie ,dorastanie, zmienianie się pod wpływem przeżytych chwil......coś naprawdę wyjątkowego.
Książka może czasem nużyć, jej ogrom może przerażać ponad 1000 stron robi wrażenie, ale mimo wszystko warto.
Nie spodziewałem się aż takiego miłego zaskoczenia, tak książka Emancypantki Bolesława Prusa zwyczajnie niezwyczajnie mnie zaskoczyła. Arcydzieło.
Bardzo ciekawa propozycja dla czytelnika który jest już mocno znużony tym całym świństwem które zalega półki w księgarniach. Emancypantek Bolesława Prusa na próżno szukać na billboardach, nie ma też tej pozycji w najczęściej kupowanych, czytanych w internetowych rankingach, nie poleci Ci też tej książki znana Ania, Kasia czy Marek, nie czyta tej książki do śniadania czy...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-04-03
Faraon opowieść o człowieku, którzy przyszedł na świat w nie swoich czasach. Ale czy aby na pewno ? Często tak mówimy, kiedy mamy do czynienia z kimś kto widzi dalej i słyszy więcej. Z kimś kto patrzy nie na siebie, ale na ogół ,na społeczeństwo. Na kogoś kto chce zrobić coś dla innych, coś wielkiego, coś naprawdę wspaniałego. Człowiek w końcu do którego nie dorósł ten świat. Nie zrozumiał, nie pojął, nie ogarnął. Ale czy tak jest naprawdę ? Przecież świat się nie zmienia. Pomimo upływu lat, wieków całych ludzie są tacy sami, wokół tych wybitnych jednostek. Kłamią, zdradzają, są chciwi, mają swoje za uszami. Pamięć ludzka jest ulotna. Wdzięczność ludzka, a co to takiego, trwa to tyle ile trwa trzepot skrzydeł u motyla. Czasy niby inne, ale wydają się jakby były takie same. Owszem oprócz wad które tu przytoczyłem, są także ludzie pomocni tym jednostkom. Życzliwi, prawdziwi, szczerzy, oddani sprawie i społeczeństwu. Też są zdradzani i w końcowym efekcie pozostawieni samym sobie. Osamotnieni. Pełni żalu, smutku, pełni niespełnionych marzeń, pięknych marzeń.
Bolesław Prus popełnił dzieło ponad czasowe. Kiedyś i dziś liczy się tylko władza, często osiągana po ofiarach swoich przeciwników. Chciwość. Pogarda. Zakłamanie. Potęga pieniądza. Potęga religii. Strach który potrafi wiele. Strach potęgowany kłamstwami, rozlicznymi umiejętnościami, sztuczkami.
Strach. Głód. Kary cielesne i psychiczne. To wszystko nakłada się na siebie i daje nam odpowiedź dlaczego tak się dzieje na tym świecie. Ludzkości można bardzo dużo zarzucić. Bezczelność. Sprzedajność. Drwina. Pożądanie. Szereg nałogów. Z innej strony próby poprawienia bytu nie tylko samemu sobie, ale przede wszystkim innym. Tacy społecznicy dość często się rodzą pomiędzy nami, ale jak to zwykle zazwyczaj bywa, a może prawie zawsze są niebezpieczni. Tak są oni niebezpieczni dla interesów innych ludzi, ludzi którzy chcą nadal ciemiężyć innych. Kłamać, brać, brać i tylko brać pieniądze, sprzedając im wszystko do życia, na końcu sprzedając ich samych komuś innemu.
Społecznicy niewygodni ludzie. Ludzie którzy są przeszkodą dla innych. Ludzie którzy często chcą dobrze tylko dla innych , co za to mają ? Nic. Mało tego muszą walczyć z nieufnością. Nieżyczliwością .Człowiek jest przewrotny- prędzej uwierzymy w kłamstwo niż w prawdę , kiedy już się obejrzymy kto jest kim i kto dla nas dobrze chciał jest już niestety często za późno. Niestety tak jest i nic tego nie zmieni. Ludzkość w starożytnym Egipcie niczym się nie różni choćby od dzisiejszej Polski czy innego kraju w Europie czy też na świecie.
O takich jak Ramzes XIII pamięta się krótko. Więcej i częściej pamięta się o tych kłamcach, którzy tworzą tylko utopię dobrobytu. Czyżby ludzkość miała swoisty syndrom masochisty ? Syndrom sztokholmski ? Ludzi umysł , a co za tym idzie uczucia są aż tak wypaczone w bardzo częstych /zbyt częstych / przypadkach…….. to przeraża……
,,Faraon ‘’ Bolesława Prusa przeraża, ale i też fascynuje. Piękna kultura. ( nie zachwycam się wszystkim). Piękny opis wierzeń, opis dnia codziennego poszczególnych warstw społecznych w końcu obrzędów, charakterów ludzi, piękny i jakże dokładny opis ludzkich postaci, ich charakterów, myśli, słów i czynów. Opis krain , miejsc. Pobudza to wyobraźnię i przenosi w niezwykły sposób czytelnika do tych miejsc i do tych wydarzeń. Piękna książka, bardzo wymowna. W niezwykle dokładny i szczegółowy sposób opisana. Coś wspaniałego.
Faraon opowieść o człowieku, którzy przyszedł na świat w nie swoich czasach. Ale czy aby na pewno ? Często tak mówimy, kiedy mamy do czynienia z kimś kto widzi dalej i słyszy więcej. Z kimś kto patrzy nie na siebie, ale na ogół ,na społeczeństwo. Na kogoś kto chce zrobić coś dla innych, coś wielkiego, coś naprawdę wspaniałego. Człowiek w końcu do którego nie dorósł ten...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-07-17
Ponadczasowa. Aktualna wczoraj, dziś i jutro. Orwell obnażył nie tylko utopię pięknego snu jaki miał nastąpić po Rewolucji Październikowej, ale posunął się dalej. Utopia, moloch na glinianych nogach jakim był Związek Radziecki ze swoimi wszystkimi fantazjami, kłamstwami, udręczeniem i zamęczeniem człowieka jest ciągle aktualny. Czyż dzisiejsza Unia Europejska nie przypomina Wam czegoś ?
Patrzę na stodołę. Tam wymalowane hasła. Piekne. Wzniosłe idee. Prawo . Równość. Sprawiedliwość. Tylko ktoś od czasu do czasu wchodzi po drabinie z wiadrem pełnym farby i zmienia, poprawia......ulepsza.....dla kogo ulepsza ? Dla ogółu czy dla jednostek ? Czasy niby inne, świat również, ale mam wrażenie, że już to wszystko było i co gorsza jest nadal. Ciągle jest. Aktualne. Nie minęło. Jest i niestety nadal będzie.
Wyzysk. Kłamstwa. Pogarda. Fałsz. Chciwość. Przebiegłość. Wyrachowanie.
Żegnaj Związku Radziecki witaj Unio Europejska , gdzie wszyscy są równi, ale niektórzy są równiejsi. I sam już nie wiem , czy mnie wzrok nie myli to się patrzę na świnię, to na człowieka, to znowu na świnię i nie wiem kto jest kto......już to wszystko mi się myli, plącze. Odwieczne odwracanie kota ogonem, przeinaczanie, wmawianie mi nie wiadomo czego.... ja wiem, że oni chcą mojego dobra, tak MOJEGO dobra, moim i tylko moim kosztem.....
Fatamorgana. Utopia. Iluzja. Piękne hasła na plakatach, które można oczywiście zmienić. Ustalanie praw według widzimisię , sprawiedliwość i praworządność pojmowana według swoich osobistych kryteriów. Było jak jest. Sen o wolności, sen o dobrobycie. To tylko sen, a raczej ośmielę się stwierdzić, że to koszmar, z którego chcę, a nie mogę się wybudzić.
Terror. Inwigilacja. Podsłuchy. Szpiegowanie społeczeństwa. Państwo policyjne. Biedni coraz bardziej biedniejsi, a opasłe knury przy korycie coraz bardziej obrastają w tłuszcz, wyhodowując jedynie z tego opasłego dobrobytu drugi i trzeci podbródek.....
Każdemu nie wedle potrzeb, ale wedle zasług, a zasługi to już MY możemy wam towarzyszu napisać, przypisać, zmienić, podmienić.
Książka budzi refleksję. Budzi zadumę. Wzbudza złość wynikającą z bezsilności. Zdaję sobie z tego sprawę. Prawdziwa, realna. Smutna, momentami przerażająca swoją , no właśnie czym ? Ponadczasowością. Prawdziwością. Prawdą, która bije prosto w twarz, żeby nie powiedzieć w ryj. Jednak jakby nie było, takie jest życie. Są równi i są równiejsi. Ktoś kiedyś napisał wzniosłe hasła, puścił w świat idee, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, z prawdą. Prawda jest, ale inna.
Czy książka czegoś nas uczy ? Tak. Ale czy mamy na to wpływ ? Zawsze społeczeństwo każde jedne daje się oszukiwać, długo lub nawet bardzo długo, potem jest otwarcie oczu, ale jest już niestety za późno, ponieważ następują zmiany często nieodwracalne.
Arcydzieło zawarte w zaledwie ponad 120 stronach.
Ponadczasowa. Aktualna wczoraj, dziś i jutro. Orwell obnażył nie tylko utopię pięknego snu jaki miał nastąpić po Rewolucji Październikowej, ale posunął się dalej. Utopia, moloch na glinianych nogach jakim był Związek Radziecki ze swoimi wszystkimi fantazjami, kłamstwami, udręczeniem i zamęczeniem człowieka jest ciągle aktualny. Czyż dzisiejsza Unia Europejska nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04
Książka inna niż to co dotychczas stworzył William Wharton. Innowacyjna ? Bardzo ciekawy wybieg literacki. Wharton piętnuje tutaj wojnę jakąkolwiek, ogólnie mówi, że każdy jeden konflikt między ludźmi jest zły, dlatego, że ludzie sami siebie niszczą. W wojnie tak naprawdę nie ma wygranych . Ktoś powie, że się mylę, że to nieprawda co piszę. Jesteśmy jednym gatunkiem homo sapiens. Co rusz wymyślamy tylko coraz bardziej przerażające rodzaje broni, coraz więcej ze sobą walczymy , kłócimy się, grozimy sobie, sami wyniszczamy swój gatunek, samych siebie . I jak to wygląda tak z boku na to wszystko popatrzeć co my tutaj robimy na tej Ziemi. No co ? Od tysięcy lat- nienawiść, pogarda, chciwość. Wojna , wojna, wojna, śmierć, ofiary, płacz, odwet znowu agresja. Ludzkość gasi pożary benzyną.
William Wharton to wszystko opisuje w swojej książce, zresztą opisuje zachowanie ludzi we wszystkich swoich dziełach. Tutaj w ,,Frankym Furbo ‘’ pokazał czytelnikom dogłębnie co czeka ludzkość, a samo zakończenie które w innym wypadku mogło by napawać strachem – tutaj u Whartona jest inaczej jest transmutacja, przeobrażenie……..w człowieka, żeby na nowo żyć i funkcjonować, żeby Ziemia się na nowo odrodziła i była taka jak kiedyś. Kiedy ostatnia bomba atomowa zostanie wystrzelona ludzkość zejdzie do podziemia. Zniszczone zostanie wszystko, ale czy na zawsze ? Nie. odrodzimy się, zrozumiemy, odrodzi się ziemia, będziemy nowym starym gatunkiem, ja wierzę, że przetrwamy.
Piękna, sentymentalna i jednocześnie mądra książka, niezwykle mądra książka, takich już się nie pisze. Wharton zawarł piękno życia, mądrość w zaledwie 240 stronach, nie rozpisuje się na tomy. Pisze prosto, a jednocześnie magicznie. Cena w zł. 69.000 książka z roku 1994 czy i my kiedykolwiek będziemy pisać i czytać takie książki jeszcze ? Może to wszystko jeszcze raz……musi upaść i na nowo niczym Feniks z popiołów się odrodzić.
Całe tomy książek o niczym całe tomy zaśmiecające ludziom umysły. Książki o tym jak osiągnąć orgazm łechtaczkowy czy pochwowy, masturbacja czy w seksie wykorzystywać różnego rodzaju zabawki czy trójkąty, wielokąty w związkach za przyzwoleniem to zdrada czy nie, i różnego rodzaju poradniki o życiu …… o życiu ? Dobry żart. Coraz więcej w naszej przestrzeni seksu, wulgarnego, bez jakichkolwiek zahamowań, seksu bez odpowiedzialności bez przemyśleń, refleksji, zadumy nad swoim życiem, a coraz mniej……..coraz mniej ……..miłości……tak takiej zwykłej niezwykłej miłości. Brak rozmów szczerych, pełno rżnięcia mało kochania, przytulania, zrozumienia, wyrozumiałości, nic dziwnego, że Whartona się już nie drukuje. On jak pisał i seksie to w sposób magiczny, naturalny, romantyczny. Rodzina. Dom, nie budynek , ale dom DOM ! Nie dziesiątki kochanków czy całe tabuny kochanek, ale kogoś kto Cię będzie kochał i zostanie z Tobą na zawsze na dobre i na złe …….do końca…….
Piękna, cudowna, magiczna. Najlepsza.
Modlitwa Rysia Riedla do której i ja się przyłączam, wierzę mocno , że William też by się do tej modlitwy przyłączył.
Boże daj dom / Dżem
Boże daj mu dom, cichy kąt ojca matkę i rodziny smak, zwykły uśmiech, ludzki gest łóżko, krzesło, płyty dwie.
Boże daj mu dom, cichy kąt, Boże daj mu dom, mama jak z obrazka ojciec jak, jak z żurnala mód .Wszystko tu na pokaz, z telewizji świat dadzą Ci kawałek kiedy tylko chcesz.
Boże daj dom, Boże daj mu dom nie zobaczą nawet kiedy jest już źle Boże daj, daj mu dom, cichy kąt kupią Ci zabawkę, gdy egzamin zdasz .
Zamiast ojca, matki skład przedmiotów masz Boże daj dom, Boże daj mu dom .Kupią Ci zabawkę, gdy egzamin zdasz ,zamiast ojca, matki skład przedmiotów masz . Masz niby rodzinę, niby wszystko gra. Boże daj mu dom, cichy kąt i psa. Boże daj dom, Boże daj dom Boże daj dom, daj mu dom daj mu dom, daj mu dom .Chciałby żyć inaczej chciałby być nawet sam. Boże daj mu dom, daj mu dom, cichy kąt daj mu dom, daj mu dom Cichy kąt, cichy kąt daj mu dom, cichy kąt daj mu dom, cichy, cichy kąt cichy kąt
Amen.
Książka inna niż to co dotychczas stworzył William Wharton. Innowacyjna ? Bardzo ciekawy wybieg literacki. Wharton piętnuje tutaj wojnę jakąkolwiek, ogólnie mówi, że każdy jeden konflikt między ludźmi jest zły, dlatego, że ludzie sami siebie niszczą. W wojnie tak naprawdę nie ma wygranych . Ktoś powie, że się mylę, że to nieprawda co piszę. Jesteśmy jednym gatunkiem homo...
więcej mniej Pokaż mimo to
,,Al.’’ William Wharton.
Na początku jak to zwykle bywa z takimi dziełami / bardzo niskie noty na portalu czytelniczym/ obawiałem się czy rzeczywiście Wharton zniszczył swoją legendę ? Legendarną część pierwszą jaką był ,, Ptasiek ‘’. Al. jest jego kontynuacją.
Kontynuacją, która co prawda niektórym stoi ością w gardle, ale ja uważam całkiem inaczej. Druga część musiała powstać. Dlaczego ? Ano dlatego, że mamy wtedy pełny, wartościowy obraz człowieka , który musiał wiele, bardzo wiele przejść aby w końcu być szczęśliwym człowiekiem.
Al. to opowieść o marzeniach, które czasem wydaja się szalone. Książka jest pełna różnego rodzaju symboli, które pomagają nam zrozumieć nie tylko to co autor chciał nam przekazać, ale także w jakiś sposób , bardzo zresztą intymny możemy utożsamiać się z głównym bohaterem.
Jedzą , piją , budują …ktoś zarzucił. Prawie jak w polskich serialach, tasiemcach. Prawie robi ogromną różnicę. Kogo mamy na tapecie ? Alfonso Carmen Columbato- człowieka, który od samego urodzenia jest inny. Jest zbyt wrażliwy , zbyt delikatny , świat w którym przyszło mu żyć go nie rozumie, nawet nie stara się go zrozumieć. Nieakceptowany. Odrzucony. Niezrozumiany. Stwarza alter ego, jego umysł w chwili zagrożenia szuka ucieczki. Lęk przed światem, lęk , strach przed otaczającą go rzeczywistością. Umysł ludzki szuka różnych rozwiązań, często szalonych , wydawać by się mogło na pierwszy rzut oka. Następnie mamy wojnę. To też miało odbyć się całkiem inaczej. Zbyt wiele widział zła. Śmierci, pogardy dla wszystkiego co żyje, co dobre. Jego umysł kolejny raz tego nie zaakceptował. Nie mógł. Nie chciał i tego nie zrobił. Zrobił za to coś innego. Znowu ucieczka.
Wojna dobiega końca. Al. szuka swojego miesca na ziemi i szuka przede wszystkim zajęcia, czegoś co da mu wytchnienie, zostanie zrozumiany, zostanie zauważony. Nadal boi się ludzi i nadal boi się samego siebie. Walka trwa. Walka z własnymi demonami. Walka z samym sobą jest zawsze najtrudniejsza. Zawsze taka walka najwięcej wymaga poświęceń, wytrwałości, siły , odwagi i czasu, a także cierpliwości.
AL. i Al. Rozbitkowie na wyspie marzeń. Oboje po przejściach i traumach. Oboje boją się życia, ale jednocześnie pragną w końcu choć na moment zachłysnąć się szczęściem. Los okazuje się dla nich łaskawy. Ktoś najwidoczniej tam na górze się zlitował nad nimi. Poznają się co dzień. Walczą z własnymi strachami, lękami i obawami. Ona i on otwierają się dla drugiego człowieka i otwierają się na drugiego człowieka. Zaufali sobie. Owszem bardzo się bali, ale przekroczyli tą granicę lęki i idą dalej, dalej walczą, walczą o każdy dzień, który może odmienić ich życie i tak też się staje.
Doceniają wszystko, nawet małe drobne chwile, nawet małe radości , które z pozoru, ale tylko z pozoru wydawać by się mogły błahe, nijakie, miałkie. Tak nie jest. Wszystko ich cieszy. I takie,, tylko’’ budowanie, jedzenie , spanie o rozmowy są kwintesencją związku. Jest tak pokazany krok po kroku jak oboje wychodzą z mroku. Cieszą się prawdziwym szczęściem, realnym, tak realnym , prawdziwym , że są chwile, kiedy nie mogą w to uwierzyć. Myślą, że nie zasłużyli na to szczęście, albo też jest to wszystko iluzją, utopią. AL. i Al. często się zastanawiają , zachodzą w głowę jak można być aż tak szczęśliwym. Wydaje im się to niemożliwe.
Ona i on dla siebie zwariowali. Ona i on razem obok siebie pijani powietrzem. To wszystko może zrozumieć tylko ktoś, kto również jak nasi bohaterowie był zraniony, zbyt długo był samotny i zbyt ciężko pracował na to aby być szczęśliwym. Komu wszystko łatwo przychodzi może tego nie zrozumieć, ponieważ tego wszystkiego i w takim stopniu nie doświadczył.
Symbol. Przyroda pełna magii. Motyle – zwiastują wiosnę, bezgraniczną wolność. Motyle, kolorowe we wszystkich barwach oznaczać mogą marzenia, nawet te wydające się na początku jako nierealne. Wolność. Marzenia. Mistyka. Ciepło. Pragnienia. Szybsze bicie serca.
Motyle na wolności, motyle na płótnach. Motyle w brzuszku….i na plecach po wyjątkowej chwili spędzonej tylko we dwoje, po wyjątkowej intymnej chwili…..
Malowanie obrazów. Sposób na przekazywanie swoich myśli, swoich pragnień, swoich marzeń, To inny bardzo intrygujący i interesujący sposób na komunikowanie się z ludźmi. AL. przelewał swoje myśli za pomocą farby. Bał się społeczeństwa, bał się ludzi, bał się wszystkiego i musiał znaleźć sposób aby wyrazić to co czuje, to co mysli, wyrazić jak postrzega świat, pokazać innym , także samemu sobie o czym marzy, w jaki sposób postrzega wszystko to co go otacza. Pokazał jak postrzega przyrodę, drugiego człowieka, wszystko to co go otacza. Fizycznie i psychicznie. Przelwał na płótno świat fizyczny, materialny , ale także ten duchowy, mistyczny. W swoich obrazach łączył dwa różne światy.
Dwa światy jakie w swoim życiu dostrzegał, dwa światy, które miały znaczący wpływ na jego całe życie, zarówno te dziecinne, potem dorosłe pokazuje we wszystkich swoich dziełach.
Chciał być wysłuchany. Chciał być zrozumiany. Chciał kochać i być szczęśliwy.
Wiele osób zarzuca Wharton-owi, że zniszczył ,, Ptaśka ‘’ , że oznaczało by to wszystko, że nigdy on nie istniał. Tak naprawdę Ptasiek nigdy nie istniał. Było to tylko alter ego, które umożliwiło Alfonsowi Carmen Colubmato ucieczkę w inny wymiar podświadomości.
Dla mnie osobiście ,,Al.’’ jest zwieńczeniem dzieła. Jest pokazana cała historia człowieka , który jak już wspomniałem na samym początku – był inny. Żeby wszystko to zrozumieć, pojąć trzeba przeczytać obie części i spojrzeć na świat takimi zlęknionymi oczami jakie miał Al. Tak teraz to widzę. Dla mnie William Wharton osiągnął coś niepowtarzalnego. Stworzył niezwykłą opowieść o kimś kto był od urodzenia skazany na szaleństwo, ale jednak był paradoksalnie słaby i jednocześnie silny, że przezwyciężył to wszystko i osiągnał takie życie, jakie sobie wymarzył. Kosztowało go to wiele wysiłku, pracy i czasu, ale efekt przeszedł nawet jego własne wyobrażenia.
Także osobiście uważam, że niesłusznie zarzuca się pisarzowi zniszczenie czegoś. Kończąc historię na Ptaśku zostajemy w utopii. Schizofreniczny obraz , nie mający nic wspólnego z rzeczywistością. Rzeczywistość jest później. Dostajemy nią jak obuchem w głowę. Czy taki miał zamiar Wharton ? Sądzę, że tak.
Całość przedstawia się niezwykle wyśmienicie. Wharton zamienił nam oczy, powiedział , otwórz je i patrz. Co widzisz ? Opowiedz mi o tym. Jesteś w stanie takich ludzi zrozumieć ? Jesteś w stanie to wszystko pojąć ? Jesteś ?
Tak jestem. Jestem Al.-em. Jestem Ptaśkiem. I jestem Whartonem. Wiem jak to jest, kiedy lecą łzy za długo, wiem też jak to jest kiedy wszystko legnie w gruzach, wiem także jak to jest kiedy samotność niszczy i zabija, wiem jak to jest kiedy pragnie się tylko albo aż szczęścia. Pragnie się szczęścia z drugim człowiekiem, pragnie się szczęścia dla siebie, dla tego drugiego człowieka, wspólnego. Gdy zleci wiele łez , wtedy potrafimy cieszyć się ze wszystkiego. Nawet zwykła kawa wypita ze dwoje , jest pojmowana jak coś wielkiego. Przeżycia wynoszą te wydarzenie do rangi święta. Tak to jest. I tak też to wszystko pokazał Wharton. Malowanie podłogi we dwoje, przybijanie desek, rozmowy, spożywanie posiłków to wszystko – jest wszystkim. Ponieważ jest robione we dwoje. Bez przymusu, z chęcią w głowie z marzeniami w sercu z motylami. Tymi kolorowymi.
Ona i on dla siebie zwariowali. Al. fonso Carmen Columbato – Al. thea . Szaleństwo to tylko początek. AL i Al .
Kwintesencja związku. Opis normalnego życia , które nie zawsze jest łatwe, wręcz przeciwnie jest cholernie ciężko, często beznadziejnie, ale nie wolno się poddawać. Nigdy, nigdy się nie poddawajcie.
Inny nie znaczy gorszy. To , że nic często nie mówię nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia. Naucz się słuchać. Naucz się także mówić. Każdy jest inny. Każdy też potrzebuje indywidualnego podejścia. Chcesz abym wpuścił cię do swojego świata ? Udowodnij, że warto wtedy zostanę na zawsze. Będę najlepszą rzeczą jaka przytrafiła ci się w życiu.
Wharton – dziękuję !
Ps. Książka jest tak niezwykle bogata, obfituje w różnorakie odnośniki, żeby je wszystkie opisać musiałbym powiększyć swoją opinię o co najmniej 300 -400 % :D a i tak nie wiem czy wszystko bym ujął swoimi słowami. ,,Ptasiek '' i ,,Al'' - książki , które zapadną w pamięć na zawsze.
,,Al.’’ William Wharton.
więcej Pokaż mimo toNa początku jak to zwykle bywa z takimi dziełami / bardzo niskie noty na portalu czytelniczym/ obawiałem się czy rzeczywiście Wharton zniszczył swoją legendę ? Legendarną część pierwszą jaką był ,, Ptasiek ‘’. Al. jest jego kontynuacją.
Kontynuacją, która co prawda niektórym stoi ością w gardle, ale ja uważam całkiem inaczej. Druga część musiała...