rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

„W pułapce pamięci” Davida Baldacciego to powieść, która sięga po bardzo dobrze znany czytelnikom kryminałów motyw seryjnego mordercy, który w swych działaniach pozostaje bezbłędny, a co za tym idzie – nieuchwytny. Książkę Baldacciego cechuje szybka akcja, która nie pozwala czytelnikowi odczuć nudy. Niemal każdy rozdział „W pułapce pamięci” dostarcza osobie czytającej nowych informacji na temat mordercy i przesłanek, które skłoniły go do tak radykalnych działań jak zbrodnia.
Ponadto plusem powieści Davida Baldacciego jest postać głównego bohatera, Amosa Deckera, który już na pierwszych stronach książki traci swoich najbliższych. Co wyróżnia Amosa na tle innych literackich postaci to fakt, iż jest on sawantem, czyli posiada pamięć absolutną i nigdy niczego nie zapomina.
Polecam „W pułapce pamięci” – to lektura, do której każdy miłośnik kryminalnych historii powinien zajrzeć.
Tekst recenzji na
https://iwangroznyczyta.wordpress.com/2017/06/27/224/
Zapraszam!

„W pułapce pamięci” Davida Baldacciego to powieść, która sięga po bardzo dobrze znany czytelnikom kryminałów motyw seryjnego mordercy, który w swych działaniach pozostaje bezbłędny, a co za tym idzie – nieuchwytny. Książkę Baldacciego cechuje szybka akcja, która nie pozwala czytelnikowi odczuć nudy. Niemal każdy rozdział „W pułapce pamięci” dostarcza osobie czytającej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Nieznajomy” jest książką, którą Coben zdaje się potwierdzać, że najlepsze kryminały spod jego pióra już wyszły. W „Nieznajomym” brakuje absolutnie wszystkiego: ciekawej fabuły, szybkiej akcji czy wyrazistych bohaterów. Jedynie zakończenie jeszcze jakoś ratuje tę powieść: jest zaskakujące i zupełnie nieprzewidywalne. Jeśli chodzi o plusy – na tym koniec. „Nieznajomy” Harlana Cobena jest powieścią słabą i miałką.
Tekst recenzji znajdziecie na
https://iwangroznyczyta.wordpress.com/2016/02/25/nieznajomy-harlana-cobena/
Zapraszam!

„Nieznajomy” jest książką, którą Coben zdaje się potwierdzać, że najlepsze kryminały spod jego pióra już wyszły. W „Nieznajomym” brakuje absolutnie wszystkiego: ciekawej fabuły, szybkiej akcji czy wyrazistych bohaterów. Jedynie zakończenie jeszcze jakoś ratuje tę powieść: jest zaskakujące i zupełnie nieprzewidywalne. Jeśli chodzi o plusy – na tym koniec. „Nieznajomy”...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Debiuty mają to do siebie, że nie zawsze są udane. Pierwszą książkę Katarzyny Bondy zatytułowaną „Sprawa Niny Frank” trudno uznać za arcydzieło gatunku. Przede wszystkim Bonda za bardzo inspirowała się skandynawskim kryminałem, co widać – jej bohater, Hubert Meyer, jest kiepską imitacją Harry’ego Hole. Ponadto autorka stosuje tanie chwyty, by zdobyć czytelnika, i już na pierwszych stronach „Sprawy Niny Frank” serwuje nam (a jakże) opis seksu. Cie-niz-na.
Cały tekst recenzji na:
https://iwangroznyczyta.wordpress.com/2016/02/25/sprawa-niny-frank-katarzyny-bondy/
Zapraszam!

Debiuty mają to do siebie, że nie zawsze są udane. Pierwszą książkę Katarzyny Bondy zatytułowaną „Sprawa Niny Frank” trudno uznać za arcydzieło gatunku. Przede wszystkim Bonda za bardzo inspirowała się skandynawskim kryminałem, co widać – jej bohater, Hubert Meyer, jest kiepską imitacją Harry’ego Hole. Ponadto autorka stosuje tanie chwyty, by zdobyć czytelnika, i już na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść Kokony okazała się być dla mnie prawdziwą próbą cierpliwości, a wszystko to przez główną bohaterkę, Emmę, która irytowała mnie niemal na każdym kroku. To postać wyjątkowo toksyczna, trawiona przez swoją nienawiść i pragnienie zemsty na swoim gwałcicielu. Sama historia morderstw i śledztwa z nimi związanego była płytka i zepchnięta na boczny tor, podczas gdy to losy Emmy i jej problemy psychiczne stanowiły istotę tej lektury. Kokony to książka, przez którą przebrnęłam z trudem, nie znajdując w niej nic, co by mnie zaciekawiło czy wzbudziło jakieś pozytywne emocje. Czas bezpowrotnie stracony.
Pełen tekst recenzji na
https://iwangroznyczyta.wordpress.com/2017/06/19/kokony-ule-hansen/
Zapraszam!

Powieść Kokony okazała się być dla mnie prawdziwą próbą cierpliwości, a wszystko to przez główną bohaterkę, Emmę, która irytowała mnie niemal na każdym kroku. To postać wyjątkowo toksyczna, trawiona przez swoją nienawiść i pragnienie zemsty na swoim gwałcicielu. Sama historia morderstw i śledztwa z nimi związanego była płytka i zepchnięta na boczny tor, podczas gdy to losy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kryminalna historia, którą zaproponowała czytelnikom Mindy Mejia, nie zachwyca i nie budzi dreszczu emocji. „Ostatnia rola Hattie” opiera się na bardzo banalnych motywach, co bardzo mnie zdziwiło i jednocześnie bardzo zaciekawiło: w jaki sposób Mejia poprowadzi fabułę, by czytelnik nie poczuł się rozczarowany lekturą jej powieści. Na szczęście obok naprawdę nudnego śledztwa w tej książce pojawiają się nawiązania do świata kultury, co zdecydowanie podnosi poziom kryminału Mindy Mejii.
Pełny tekst recenzji znajdziecie na:
https://iwangroznyczyta.wordpress.com/2017/06/15/ostatnia-rola-hattie-mindy-mejii/
Zapraszam!

Kryminalna historia, którą zaproponowała czytelnikom Mindy Mejia, nie zachwyca i nie budzi dreszczu emocji. „Ostatnia rola Hattie” opiera się na bardzo banalnych motywach, co bardzo mnie zdziwiło i jednocześnie bardzo zaciekawiło: w jaki sposób Mejia poprowadzi fabułę, by czytelnik nie poczuł się rozczarowany lekturą jej powieści. Na szczęście obok naprawdę nudnego śledztwa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Alex Marwood zyskała sympatię czytelników książką „Dziewczyny, które zabiły Chloe”. To była miła odmiana, lekki powiew świeżości na gruncie literatury grozy. „Najmroczniejszy sekret” – najnowsza powieść Marwood – została pozbawiona tej świeżości. Wręcz przeciwnie – wieje nudą i schematami, a sam finał i rozwiązanie zagadki zniknięcia trzyletniej Coco jest przewidywalne aż do bólu. Lektura „Najmroczniejszego sekretu” to prawdziwa strata czasu.
Pełna recenzja na stronie:
https://iwangroznyczyta.wordpress.com/2017/06/11/najmroczniejszy-sekret-alex-marwood/
Zapraszam!

Alex Marwood zyskała sympatię czytelników książką „Dziewczyny, które zabiły Chloe”. To była miła odmiana, lekki powiew świeżości na gruncie literatury grozy. „Najmroczniejszy sekret” – najnowsza powieść Marwood – została pozbawiona tej świeżości. Wręcz przeciwnie – wieje nudą i schematami, a sam finał i rozwiązanie zagadki zniknięcia trzyletniej Coco jest przewidywalne aż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Co powstanie, jeśli bloger weźmie się za pisanie książek?
Bardzo dobrze znany motyw wiecznej sławy, liczne wątki, które rodzą chaos, mało wyraziste postacie i dość zaskakujące zakończenie, które ratuje całą powieść – oto „Maestro”, debiut norweskiego blogera, który zrealizował swoje marzenie o pisaniu.
Recenzja na stronie:
https://iwangroznyczyta.wordpress.com/2017/06/03/maestro-geira-tangena/
Zapraszam!

Co powstanie, jeśli bloger weźmie się za pisanie książek?
Bardzo dobrze znany motyw wiecznej sławy, liczne wątki, które rodzą chaos, mało wyraziste postacie i dość zaskakujące zakończenie, które ratuje całą powieść – oto „Maestro”, debiut norweskiego blogera, który zrealizował swoje marzenie o pisaniu.
Recenzja na stronie:...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do Trzeciego znaku Yrsa Sigurdardottir podeszłam z bardzo dużą rezerwą. Po pierwsze: (nie, żebym miała coś przeciwko) książka wyszła spod pióra kobiety, a moje ostatnie podejścia do kobiecej twórczości kończyły się rozczarowaniem. Po drugie: bohaterką jest kobieta, no i książka porusza tematykę czarów, magii. Z tych powodów Trzeci znak dość długo leżał na mojej półce, zanim po niego sięgnęłam.
Akcja tej lektury rozgrywa się w Islandii. Jak już wspomniałam, główną bohaterką tej powieści jest kobieta, trzydziestosześcioletnia Thora. Młoda prawniczka dostaje nietypową ofertę: ma zbadać ślady tajemniczego morderstwa. Kobieta przyjmuje zlecenie i wraz z nowopoznanym Mathew rozpoczyna śledztwo w sprawie makabrycznej zbrodni.
Harald przybył do Islandii, aby poszerzyć swoje zainteresowanie magią, czarownicami i paleniem na stosie. Należy tu zaznaczyć, że mężczyzna był nietuzinkowy. Świadczyły o tym nie tylko jego zainteresowania, ale i wygląd, zdecydowanie różniący się od przeciętnego. Thora, spokojna rozwódka, zostaje zdziwiona szczegółami z życia zamordowanego studenta. Podejrzanym o zbrodnię zostaje jeden z przyjaciół Haralda, szybko jednak lista podejrzanych rozszerza się o wszystkich członków studenckiej paczki. Kolejnym wątkiem tej powieści jest znajomość Thory z Mathew, która zaczyna się przeradzać w coś więcej (to oczywiście jest bardzo często powtarzany motyw).
Po przeczytaniu tej powieści byłam bardzo mile zaskoczona. Trzeci znak okazał się mieć bardzo dobrą fabułę, a i sposobowi pisania Yrsy Sigurdardottir. Bardzo podobał mi się humor, jaki pojawiał się w tej powieści. Thora i jej przemyślenia często bywały zabawne, nie był to jednak wymuszony humor. Również kiedy między bohaterką a Mathew zaczyna iskrzyć, nieustannie robią sobie przytyczki. I one są zabawne. Riposty są zabawne, trafione, czytelnik nie czuje przesytu nimi.
Kolejną zaletą tej lektury była również fabuła i tajemnica, jaką owiana była zbrodnia. Zakończenia nie dało się rozstrzygnąć, a i autorka regularnie wplatała do akcji przerywniki, dzięki którym czytelnik nabiera nowych podejrzeń.
No i na koniec chciałam pochwalić autorkę za tło historyczne. Motyw czarów, czarownic, magii okazał się być bardzo ciekawym. Z zaciekawieniem śledziłam informację o średniowiecznym poglądzie na magię. Dowiedziałam się wielu nowych (prawdziwych!) informacji na temat historii czarownictwa w Islandii. Bardzo ciekawe doświadczenie.
Podsumowując: książka co najmniej bardzo ciekawa. Wiem, że jest to pierwsza powieść rozpoczynająca cykl z Thorą. Na pewno sięgnę po kolejne części.

Do Trzeciego znaku Yrsa Sigurdardottir podeszłam z bardzo dużą rezerwą. Po pierwsze: (nie, żebym miała coś przeciwko) książka wyszła spod pióra kobiety, a moje ostatnie podejścia do kobiecej twórczości kończyły się rozczarowaniem. Po drugie: bohaterką jest kobieta, no i książka porusza tematykę czarów, magii. Z tych powodów Trzeci znak dość długo leżał na mojej półce, zanim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W stojącym na uboczu wyspy domu zostaje zamordowana matka, a wraz z nią dwójka jej dzieci. Morderca pozostawił przy życiu jedynie niemowlę. Rozwiązania zagadki podejmuje się Erik Winter, który powraca do Szwecji po dwuletniej nieobecności.
Temat tej powieści wydaje się być bardzo ciekawy. Mamy makabryczne morderstwo. Od razu podanego na tacy mamy podejrzanego, który wydaje się być bardzo agresywnym człowiekiem. Wreszcie mamy nowe okoliczności, nowych podejrzanych i nowe morderstwa. Wydaje się być ciekawe?
A jednak w tej powieści coś nie zagrało. Bardzo dużo czasu minęło, zanim przestałam się nudzić przy tej lekturze. Nie podobało mi się, że w tej książce tak mało się działo. Kiedy pierwszy podejrzany przestał nim być (a dla uważnego czytelnika przestawał nim być bardzo szybko), w książce nie pojawiają się nowe tropy. Dopiero pod koniec coś zaczyna się wyjaśniać, ale dla mnie to trochę za mało.
Mam również zastrzeżenia do pracy śledczych. Autor opisuje jedynie ciągłe powroty do domu zamordowanej, gdzie myślą, myślą, myślą. Nawet jeśli znajdują tam jakieś nowe tropy, to później są one jakby zarzucone. Komisarze coś odkrywają, ale to jakby nie wnosi nic do sprawy. Podobna sprawa ma się z przesłuchaniami. Komisarze pytają, ale nikt nie może powiedzieć nic o zamordowanej kobiecie. Przesłuchiwani nie wnoszą więc nic do śledztwa. Irytujące są dialogi. Policjant zadaje pytanie, podejrzany je powtarza. I tak za każdym razem. Nie wiem, co autor miał na myśli sprawiając, żeby każda przesłuchiwana osoba wydawała się być idiotą, która nie rozumie za pierwszym razem. Ale dobrze.
Jedyne, co trochę tę powieść ratuje, to zakończenie. Okazało się być dość zaskakujące i niespodziewane. Dopiero pod koniec ,,Domu na końcu świata” zaczęłam odczuwać pewne podekscytowanie. Ale wcześniej – nic.
Temat był ciekawy, ale to, jak autor poprowadził akcję, to dla mnie dramat. Nuda, flaki, z olejem, tragiczne dialogi. I tyle. A szkoda.

W stojącym na uboczu wyspy domu zostaje zamordowana matka, a wraz z nią dwójka jej dzieci. Morderca pozostawił przy życiu jedynie niemowlę. Rozwiązania zagadki podejmuje się Erik Winter, który powraca do Szwecji po dwuletniej nieobecności.
Temat tej powieści wydaje się być bardzo ciekawy. Mamy makabryczne morderstwo. Od razu podanego na tacy mamy podejrzanego, który wydaje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pewnego poranka Janek Mitter budzi się z potwornym kacem. Skutki przepicia są na tyle ostre, że mężczyzna nie pamięta absolutnie niczego, łącznie ze swoim nazwiskiem. Jest mu niedobrze, ma ochotę zwymiotować, ale łazienka jest zajęta. Mitter otwiera zamek i odkrywa, że w wannie znajdują się jego świeżo poślubionej żony. Mężczyzna zostaje oskarżony o morderstwo, na jego niekorzyść świadczy fakt, że bohater nie może sobie niczego przypomnieć z feralnego wieczora. Wkrótce zapada wyrok skazujący i Janek Mitter zostaje umieszczony w zakładzie psychiatrycznym. I tam jednak dociera morderca – bohater również pada jego ofiarą.
Temat wydaje się bardzo ciekawy – zaciekawił i mnie. Z wielkim sercem sięgnęłam po tę powieść mając w pamięci, że skandynawskie kryminały zazwyczaj są bardzo intrygujące. No właśnie – zazwyczaj. ,,Nieszczelna sieć” mnie rozczarowała. Przede wszystkim mam zastrzeżenia do opisu, jaki znajduje się na odwrocie powieści. Zdradzone jest w nim mniej więcej tyle, ile ja napisałam wyżej. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że książka ma około trzystu stron. Po stu pięćdziesięciu zostaje zamordowany Mitter. Wychodzi więc na to, że odwrót książki streścił jej połowę. Przez sto pięćdziesiąt stron ja czekałam na drugie morderstwo. Przez sto pięćdziesiąt stron nie pojawia się ani jeden trop, który mógłby przybliżyć czytelnika do rozwiązania zagadki. Pitu, pitu przez pół książki. Jest rozprawa, jakieś przesłuchanie. Ale poza tym – nic.
Co dalej mnie irytowało? Przeplatanka. Zabieg, w którym czytelnik w jednym fragmencie obserwuje śledczych, detektywów, policjantów, a w drugim ujęciu może patrzeć na poczynania mordercy, w powieściach kryminalnych jest bardzo często powtarzany. I autor ,,Nieszczelnej sieci” pokusił się o taki sposób rozbudzenia ciekawości czytelnika. Niestety, zrobił to w bardzo irytujący sposób. Rzeczywiście, przeplatają się fragmenty, w których obserwujemy przemyślenia śledczego Van Veeterena, ale jest to tak zrobione, że czasem musiałam się bardzo wczytywać, aby zorientować się, kogo w danej chwili obserwowałam. Bardzo to było męczące. Rozumiem, że autor nie mógł z nazwiska mordercy rozpoczynać jakiegoś wątku, ale kiedy pisał o poczynaniach Van Veeterena mógł się pokusić o użycie jego godności. Ułatwiłoby to poruszanie się po powieści. Jednym słowem narracja była tak prowadzona, że dla mnie równie dobrze to policjant mógł być mordercą.
Bardzo denerwujące były dla mnie również przemyślenia wspomnianego już wcześniej komisarza. Wszystko było bardzo płytkie, nijakie, a prawie na co drugiej stronie detektyw pozwalał sobie na zanudzanie czytelnika swoimi wynurzeniami. Masakra.
I jeszcze jedno – coś, co już na samym początku mnie uderzył. Seks. No cóż, żyjemy w takich czasach, że opis stosunku w książce jest raczej na porządku dziennym. Ok, absolutnie nie przeszkadza mi to. Ale kiedy już na początku powieści narrator wspomina, że mąż z żoną uprawiali ostry seks, włącza mi się czerwona lampka. Od razu kojarzy mi się to z czymś tanim. I tak jest w tym wypadku. Kicz i tyle. Nawet nie wiem, czemu to wspomnienie miałoby służyć. Chyba tylko po to, aby rozbudzić ciekawość czytelnika.
Nuda, nuda, nuda. Nuda absolutnie wie przez całą powieść. Wydaje mi się, że autor ,,Nieszczelnej sieci” inspirował się trochę Sherlockiem Holmes’em. Tam też autor wyjawiał znienacka, kto jest mordercą. Tylko że Hakan Nesser to Conan Doyle. W powieści Szweda czytelnik nie ma nawet szans zgadnąć, któż może być mordercą. Za to dowiaduje się, że śledczy mają listę, na niej kilkadziesiąt nazwisk, później lista zawęża się, aż w końcu poznajemy mordercę. Mnie taki sposób się nie podobał (mimo że bardzo Sherlocka – gdzie jest zastosowany ten sam chwyt – lubię).
No cóż, tym razem skandynawski kryminał rozczarował mnie. Nie tego się spodziewałam. Zabrakło mi emocji, nie było tak, że książka wciągnęła mnie bez pamięci. Przeczytałam, odłożyłam na półkę. Wkrótce zapomnę.

Pewnego poranka Janek Mitter budzi się z potwornym kacem. Skutki przepicia są na tyle ostre, że mężczyzna nie pamięta absolutnie niczego, łącznie ze swoim nazwiskiem. Jest mu niedobrze, ma ochotę zwymiotować, ale łazienka jest zajęta. Mitter otwiera zamek i odkrywa, że w wannie znajdują się jego świeżo poślubionej żony. Mężczyzna zostaje oskarżony o morderstwo, na jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsze, co mnie zirytowało w serii o Mickey’u to to, że jest ona strasznie rozwleczona. Aż na trzy tomy. Zagadka jest jedna, a Coben zbudował z tego aż trzy tomy. ,,Odnaleziony" to ostatnia część trylogii o przygodach bratanka Myrona, który nie umiejąc pogodzić się ze śmiercią ojca, dalej go poszukuje. Oprócz tego pojawia się wątek tajemniczego chłopaka Emy, z którym dziewczyna niespodziewanie traci kontakt. Dziewczyna jest przekonana, że jej ukochanemu stało się coś złego i namawia Mickey’a na śledztwo. Kolejnym motywem jest porozumienie z Troy'em (tak, z Troy'em – w poprzednich częściach był on gnębicielem głównego bohatera i jego przyjaciół), któremu Mickey decyduje się pomóc, gdy ten zostaje oskarżony o stosowanie dopingu.
Muszę powiedzieć, że mnie ta część w ogóle nie zainteresowała. W ogóle. Bardziej niż kryminał, jest to powieść młodzieżowa, niestety. Flaki z olejem. W tej książce nie dzieje się nic. Niby coś tam bohaterowie starają się odkryć, ale wszystkie istotne tropy ze szpitalnego łóżka podaje Mickey'owi Łyżka, który korzysta z Internetu. No absurd po prostu. Mickey stara się odkryć prawdę we wszystkich trzech sprawach, podczas tego odkrywania nie dzieje się nic specjalnego, bohater trochę działa na granicy prawa, trochę naraża się na niebezpieczeństwo. Sprawa dopingu i chłopaka Emy jakoś mnie nie zainteresowały, były nudne i bez polotu, a w kwestii poszukiwania ojca Mickey raczej nie porusza się na przód (odkrywa tylko, że ciało Brada Bolitara zostało skremowane, a także dlaczego ktoś mógłby pragnąć zemsty na jego rodzicielu). Rozwiązanie zagadki pojawia się nagle i jest… hmm… beznadziejne.
Ja przy tej powieści nudziłam się. Zupełnie nie leżą mi przygody bratanka, które są jakby ocenzurowane. W poprzednich książkach Cobena lała się krew, bohaterowie nie zważali na język. A tu tak zupełnie grzecznie. Aż dziw, że bohater nie poszukuje ojca w mundurku szkolnym. W ,,Odnalezionym" nie ma jakiś specjalnych zwrotów akcji, fałszywych tropów. Nawet tożsamość tajemniczego chłopaka Emy wcale nie jest trudna do odgadnięcia. No i to zakończenie całej historii. No brak słów. Spadek formy Cobena trwa.

Pierwsze, co mnie zirytowało w serii o Mickey’u to to, że jest ona strasznie rozwleczona. Aż na trzy tomy. Zagadka jest jedna, a Coben zbudował z tego aż trzy tomy. ,,Odnaleziony" to ostatnia część trylogii o przygodach bratanka Myrona, który nie umiejąc pogodzić się ze śmiercią ojca, dalej go poszukuje. Oprócz tego pojawia się wątek tajemniczego chłopaka Emy, z którym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Stanisław, będący wierzycielem pana Pławickiego, przybywa do jego majątku, aby odzyskać należną mu kwotę. Tam poznaje córkę Pławickiego, pannę Marynię, do której już od pierwszych chwil w Połanieckim rodzi się uczucie. Również młoda kobieta jest pod ogromnym wpływem gościa. Pod wpływem zbiegu pewnych okoliczności między dobre stosunki między młodymi ulegają zmianie: Marynia ma za złe mężczyźnie, że sprzedał swój dług adwokatowi Maszce, przez co ona zmuszona była opuścić swój rodzinny majątek. Połaniecki zdaje sobie sprawę z tego, że postąpił źle i, kochając pannę Pławicką, za wszelką cenę stara się ją przeprosić. W końcu, również za sprawą pewnych okoliczności, Marynia i Stanisław godzą się, a wkrótce biorą ślub. Wydawałoby się, że powieść można skończyć, ale nie - historia Połanieckich dopiero się zaczyna.
Początki z ,,Rodziną Połanieckich" mogą być rzeczywiście trudne, przez kilkadziesiąt stron bohater zabiega o ukochaną, później ogarniają go wątpliwości, ale w końcu małżeństwo dochodzi do skutku. Wtedy akcja rozkręca się. Czytelnik poznaje przyjaciół państwa Połanieckich, na scenę wkraczają nowi bohaterowie ze swoimi problemami, rozterkami, z miłostkami. Pojawiają się różne uczucia, wątpliwości, są zdrady. Jednym słowem - cała gama ludzkich sytuacji.
Nazwisko Henryka Sienkiewicza kojarzy mi się z rozległymi powieściami historycznymi - tym razem autor skupił się na problemach współczesnych sobie - jest to powieść obyczajowa. ,,Rodzina Połanieckich" podoba mi się, choć nie jest to łatwa lektura. Miejscami, kiedy bohaterowie zaczynają rozmyślać na różne tematy, łatwo się wyłączyć. Ale ogólnie - książka bardzo ciekawa. Polecam każdemu, kto lubi obyczajowe historie sprzed ponad stu lat.

Stanisław, będący wierzycielem pana Pławickiego, przybywa do jego majątku, aby odzyskać należną mu kwotę. Tam poznaje córkę Pławickiego, pannę Marynię, do której już od pierwszych chwil w Połanieckim rodzi się uczucie. Również młoda kobieta jest pod ogromnym wpływem gościa. Pod wpływem zbiegu pewnych okoliczności między dobre stosunki między młodymi ulegają zmianie: Marynia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka jest wyjątkowa. Dlaczego? Ponieważ znakomity detektyw, Herkules Poirot, prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa, którego nie było. Ale od początku.
Pewnego poranka do domu śledczego przybywa młoda dziewczyna, nie wymieniająca nawet swego nazwiska. Młoda dama jest roztrzęsiona i prosi o pomoc w sprawie morderstwa, którego najprawdopodobniej się dopuściła. Nic więcej jednak detektyw nie jest w stanie wycisnąć od gościa, ponieważ dziewczyna z rezygnacją stwierdza, że Poirot jest już za stary. To sprawia, że wiekowy detektyw jeszcze większą uwagę przywiąże do tej nietypowej wizyty i rozpocznie poszukiwanie morderstwa i mordercy.
Bohaterami tej powieści są wspomniany już słynny detektyw oraz pisarka kryminałów, pani Adrianna Oliver. Trzeba mi tu przyznać, że ta postać trochę mnie irytuje. Jak na pisarkę (i to z dużym doświadczeniem w tworzeniu kryminałów) odznacza się małą kreatywnością i raczej przeszkadza niż pomaga. Na szczęście pojawia się dużo rzadziej niż Poirot.
,,Trzecia lokatorka" nie jest powieścią długą, ale dużo czasu zajmuje detektywowi odnalezienie morderstwa i motywu. Potem wszystko się wyjaśnia. Zakończenie jest oczywiście nieprawdopodobne i czytelnik nie miał szans na samodzielne rozszyfrowanie zagadki.
W tym kryminale nie ma nagłych zwrotów akcji, podrzucania czytelnikowi fałszywych tropów. Czytelnik jest skazany na (nie)łaskę autorki, która bardzo długo zwleka z ujawnieniem kluczowych faktów. Ale to dobrze. Przez cały czas akcji można wyobrażać sobie różne scenariusze, usiłować odgadnąć zakończenie, ale to nie wychodzi. Ale to też dobrze.

Ta książka jest wyjątkowa. Dlaczego? Ponieważ znakomity detektyw, Herkules Poirot, prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa, którego nie było. Ale od początku.
Pewnego poranka do domu śledczego przybywa młoda dziewczyna, nie wymieniająca nawet swego nazwiska. Młoda dama jest roztrzęsiona i prosi o pomoc w sprawie morderstwa, którego najprawdopodobniej się dopuściła. Nic...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Głównymi bohaterami tej powieści są prokurator Hakon i policjantka śledcza Hanne. Razem pracują oni nad sprawą brutalnego morderstwa, które przeradza się w śledztwo narkotykowej mafii. Bohaterowie odkrywają, że zamieszani w tę sprawę są norwescy adwokaci.
I to tyle jeśli chodzi o fabułę. Tyle, bo w tej książce właściwie nie dzieje się nic ciekawego. Czytelnik wie, że bandytów jest dwóch i jednego z nich od razu otrzymuje. Na rozpoznanie głównego szefa narkotykowego gangu trzeba jeszcze poczekać - dopiero na koniec sprawa wyjaśnia się zupełnie. ,,Ślepa bogini" ciągnie się przez trzysta stron, ale ani razu nie wzbudza mojego zainteresowania. Czytam, przerzucam kartki, mielę i nic poza tym. Owszem, pojawia się gdzieś tam zmyłka, ale w ciągu całej powieści tylko raz autorka próbuje zwieść czytającego. Wszystko w tej lekturze jest miałkie, łącznie z bohaterami. Nie wzbudzają żadnych, ale to żadnych uczuć w odbiorcy powieści. Nic. Po prostu są, wypowiadają jakieś kwestie i tyle.
Również akcja w ,,Ślepej bogini" kuleje. Są tam jakieś obserwacje prowadzone, bohaterowie nad czymś dumają, ewentualnie popijają wino (mam wrażenie, że na co drugiej kartce w książkowej rzeczywistości trwa piątek, bohaterowie mają weekend, są zmęczeni, ale uparcie dążą - tu: rozmyślają o sprawie).
Taka sobie ta ,,Ślepa bogini".

Głównymi bohaterami tej powieści są prokurator Hakon i policjantka śledcza Hanne. Razem pracują oni nad sprawą brutalnego morderstwa, które przeradza się w śledztwo narkotykowej mafii. Bohaterowie odkrywają, że zamieszani w tę sprawę są norwescy adwokaci.
I to tyle jeśli chodzi o fabułę. Tyle, bo w tej książce właściwie nie dzieje się nic ciekawego. Czytelnik wie, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Weronika postanawia sprawić sobie nietypowy prezent na urodziny: udaje się do wróżki Semiramidy, która to ostrzega bohaterkę przed niebezpieczeństwem. Niebawem Semiramida ginie, wypadając z okna, a mąż zmarłej prosi Weronikę o pomoc w ustaleniu szczegółów śmierci żony. Dziennikarka rozpoczyna śledztwo i odkrywa, że Semiramida nie do końca była szczera ze swoimi klientami i jej działalność sprawiła, że zyskała wielu wrogów.
Przez tę książkę przeszłam zupełnie bez emocji. Żadnej adrenaliny, niecierpliwości w czytaniu kolejnych stron powieści. Zero uczuć. Ot zwykła lektura. Książka Klejzerowicz nie jest pozycją długą - liczy niewiele ponad sto stron. I na tych właśnie stu paru stronach nie dzieje się nic ciekawego. Co więcej, książka jest bardzo przewidywalna. Praktycznie nie istnieje żadne grono podejrzanych (bohaterka ustala, ze wielu klientów Semiramidy miało motyw, żeby zabić wróżkę i na tym właściwie się kończy) - to jest duży minus. Dalej pojawia się zupełnie (ale naprawdę zupełnie. Totalnie!) przewidywalny wątek miłosny: Weronika ratuje Damiana, klienta Semiramidy, który decyduje się na samobójstwo. Love story nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem.
Zakończenie, rozwiązanie zagadki było znośne, nie było najgorsze. Myślę, że największym błędem tej powieści jest fakt, że jest po prostu za krótka. Autorka nie rozwija wątków, nie buduje napięcia, nie podrzuca czytelnikowi żadnych tropów. Tak jak wspomniałam, nie ma nawet kogo podejrzewać, ponieważ wszyscy, którzy mogliby mieć udział w śmierci wróżki, wrzuceni są do jednego wora: klienci Semiramidy. Niestety.
,,Ostatnią kartą jest śmieć" nie zachwyca. A szkoda.

Weronika postanawia sprawić sobie nietypowy prezent na urodziny: udaje się do wróżki Semiramidy, która to ostrzega bohaterkę przed niebezpieczeństwem. Niebawem Semiramida ginie, wypadając z okna, a mąż zmarłej prosi Weronikę o pomoc w ustaleniu szczegółów śmierci żony. Dziennikarka rozpoczyna śledztwo i odkrywa, że Semiramida nie do końca była szczera ze swoimi klientami i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do tej lektury podeszłam z dużym sercem. Gdzieś wyczytałam, że jest to pozycja obowiązkowa dla każdej kobiety. Ponadto przedstawia życie ludzi z przełomu XVIII i XIX wieku, które leżą w kręgu moich zainteresowań. Wzięłam więc ,,Wichrowe Wzgórza", przysiadłam i przeczytałam. Niestety, po lekturze nastąpiło ogromne rozczarowanie.
,,Wichrowe Wzgórza" to historia nieszczęśliwej miłość Heathcliffa i Cathy, którzy znają się i lubią od dziecka. Dziewczyna dorasta i podejmuje decyzję o wzięciu ślubu z mieszkającym nieopodal Edgarem Lintonem, mimo że jej serce należy do Heathcliffa. Cathy nie może sobie jednak wyobrazić życia z nieokrzesanym i niewykształconym przyjacielem. Bierze ślub, a Heathcliff na parę lat znika z życia młodych małżonków. Kiedy wraca, życie państwa Lintonów zostaje wywrócone do góry nogami, rozpoczyna się tragiczny okres w historii rodziny...
Przebrnęłam przez tę lekturę, ale bez zachwytów. W tej książce zawarte zostały wszystkie tragiczne momenty w życiu rodziny: choroby, śmierć, alkoholizm, znęcanie się psychiczne i fizyczne... Dużo, naprawdę dużo tego. Co mnie najbardziej denerwowało to zachowanie kobiet w tej książce: najpierw Cathy, a później jej córki, również Catherine. Bohaterki wiecznie były niezdecydowane, manipulowały mężczyznami, nie potrafiły wykazać pokory, a w konsekwencji swojego zachowania, same pakowały się w nieustanne kłopoty. Jedynie mężczyźni: mściwy Heathcliff i dobry Edgar pozostawali niezmienni i podążali tą samą ścieżką.
Spodziewałam się miłosnej historii, a tymczasem ,,Wichrowe Wzgórza" to seria tragedii, w których miłości jest jak najmniej. Książka przepełniona jest momentami pełnymi okrucieństwa, ale w czasach nam współczesnych nie są one aż tak brutalne.
W tej lekturze nie podoba mi się również zakończenie. Zupełnie niekonsekwentne. Nagle dzieje się coś, co wszystko totalnie zmienia. Dla mnie to było zupełnie pozbawione realizmu. Jak zresztą połowa książki.
Na plus ,,Wichrowych Wzgórz" działa fakt, że czyta się ją bardzo szybko. Na szczęście.

Do tej lektury podeszłam z dużym sercem. Gdzieś wyczytałam, że jest to pozycja obowiązkowa dla każdej kobiety. Ponadto przedstawia życie ludzi z przełomu XVIII i XIX wieku, które leżą w kręgu moich zainteresowań. Wzięłam więc ,,Wichrowe Wzgórza", przysiadłam i przeczytałam. Niestety, po lekturze nastąpiło ogromne rozczarowanie.
,,Wichrowe Wzgórza" to historia nieszczęśliwej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tytułowa Perełka jest młodą kobietą, która w swoim życiu czuje się bardzo osamotniona i nie bardzo wie, co ma ze sobą zrobić. Kobieta nie miała łatwego dzieciństwa. Matka bohaterki zdecydowanie miała problemy ze sobą - była niespełnioną tancerką i nadzieje pokładała w córce, której nadała tytułowy pseudonim. Dziewczynka nie została jednak, wbrew oczekiwaniom matki, wielką gwiazdą. Pewnego dnia Sonia opuściła swoje dziecko, a Perełka dowiedziała się, że matka zmarła. Jednak po kilku latach na dworcu kobiecie zdaje się, że widzi swoją rodzicielkę. Śledzi ją, podąża za jej krokami i próbuje odkryć, jaka była tak naprawdę jej matka, co się z nią stało i jakie miejsce w jej życiu zajmowała Perełka.
Książka Modiano to opowieść o wielkiej samotności i o cierpieniu, jakiego doświadcza bohaterka. To powieść o tym, jak każdy pragnie miłości, zwłaszcza takiej, która powinna być bezwarunkowa. To również opowieść o tym, jak radzić sobie z własnym cierpieniem, jak próbować je pokonać i jak ułożyć od nowa całe swoje życie.
,,Perełka" niewątpliwie jest utworem smutnym, dominuje w niej ból dorosłego dziecka. Zdecydowanie nie jest to lekka powieść, którą można przeczytać bezrefleksyjnie. ,,Perełka" zmusza do pewnych przemyśleń, do zastanowienia się, jak powinna wyglądać relacja matki i dziecka.
Polecam każdemu, kto lubi kończyć lekturę później niż po przeczytaniu ostatniego słowa.

Tytułowa Perełka jest młodą kobietą, która w swoim życiu czuje się bardzo osamotniona i nie bardzo wie, co ma ze sobą zrobić. Kobieta nie miała łatwego dzieciństwa. Matka bohaterki zdecydowanie miała problemy ze sobą - była niespełnioną tancerką i nadzieje pokładała w córce, której nadała tytułowy pseudonim. Dziewczynka nie została jednak, wbrew oczekiwaniom matki, wielką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Harry Hole, główny bohater wielu książek Jo Nesbo, staje przed trudnym zadaniem: musi rozwikłać sprawę tajemniczego zniknięcia Birty Becker. Policjant ma przeczucie, że trafił na ślad seryjnego mordercy i wraz ze swoimi współpracownikami odkrywa, że zaginięć jest więcej. Od dwudziestu lat w Norwegii, wraz z pojawieniem się pierwszego śniegu, odnotowywane jest zaginięcie kobiety: żony i matki. Harry odnajduje schemat i rozpoczyna poszukiwania. Sprawa robi się coraz bardziej skomplikowana, ponieważ Bałwan łamie własne wytyczne i tej zimy atakuje więcej niż jeden raz. Hole podejmuje więc walkę i z czasem. Podejrzanymi stają się absolutnie wszyscy.
,,Pierwszy śnieg" to powieść zupełnie wciągającą. Kiedy się już ją weźmie do ręki, bardzo trudno jest ją odłożyć. Autor prowadzi z czytelnikiem bardzo wyrafinowaną grę. Podsuwa nowe pomysły, nowych podejrzanych, a kiedy już, już wydaje się czytelnikowi, że udało mu się rozwikłać zagadkę przed Harrym Hole'm - podejrzenie pada no kogoś innego. I tak w kółko. Pocieszającym może się wydać jedynie to, że nasz główny bohater również daje się nabrać i myli się w swoich osądach. Ale... W książce jest jeden fragment, który jeśli czytelnik wychwyci, ma dużą szansę odgadnąć, kim jest morderca.
Powieść ,,Pierwszy śnieg" należy do tych powieści kryminalnych, które lubię. Nie ma w niej skupiania się na bzdurach, rozbudowanych i nadętych wątków miłosnych (nie, żebym coś miała przeciwko miłosnym wątkom). Jest akcja, która dzieje się szybko, jest precyzyjnie skonstruowana. W tej książce nie trzeba długo czekać na to, żeby coś zaczęło się dziać. Otwierasz książkę i już - zbrodnia pojawia się niemal natychmiast. To jest bez wątpienia cecha, która wyróżnia dobry kryminał. ,,Pierwszy śnieg" czyta się absolutnie z zapartym tchem i bijącym sercem. Ale to też oczywiście zaleta tej lektury.
Zakończenie książki oczywiście okazało się być bardzo zaskakujące. Rozwikłały się wszystkie tajemnice. Żadnych niedociągnięć, sprzeczności. Powieść od początku do końca napisana spójnie. Polecam każdemu miłośnikowi kryminałów.

Harry Hole, główny bohater wielu książek Jo Nesbo, staje przed trudnym zadaniem: musi rozwikłać sprawę tajemniczego zniknięcia Birty Becker. Policjant ma przeczucie, że trafił na ślad seryjnego mordercy i wraz ze swoimi współpracownikami odkrywa, że zaginięć jest więcej. Od dwudziestu lat w Norwegii, wraz z pojawieniem się pierwszego śniegu, odnotowywane jest zaginięcie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Statystyki pokazują, że książka Niny George cieszy się ogromną popularnością. Dobre recenzje skusiły mnie do zakupu i do przeczytania tej powieści.
Fabuła ,,Lawendowego pokoju" oparta jest na historii pewnego księgarza, Jeana Perdu. Mężczyzna ten ma pięćdziesiąt lat i od dwóch dekad rozpacza po tym, jak zostawiła go ukochana kobieta. Pewnego dnia decyduje się otworzyć list od kobiety, który to od dwudziestu lat znajdował się zamknięty w szufladzie stołu. Od tego momentu życie Jeana wywraca się do góry nogami: postanawia wybrać się w podróż. Towarzyszy mu Max - młody pisarz, który po wydaniu swojej debiutanckiej powieści cierpi na niemoc twórczą. Wkrótce do mężczyzn dołącza Cuneo, który szuka na morzu kobiety, w której wiele lat wcześniej zakochał się.
Szczerze mówiąc jestem ogromnie zdziwiona, że ta książka wywołuje tak wiele pozytywnych emocji. Mnie po prostu znudziła. Nie wiem, jak wytrzymałam to ciągłe opowieści o wielkiej miłości, która po tylu latach wciąż trwa. Co więcej - o miłości wielkiej i idealnej, która przez pięć lat(!) nie została zakłócona ani jedną sprzeczką kochanków. No, jedynie fakt, że ukochana Perdu miała narzeczonego był rysa na szkle, ale bohaterowi nieszczególnie przeszkadzał taki stan rzeczy. Stopień odrealnienia w tej książce jest ogromny. Wszystko, co w ,,Lawendowym pokoju" się dzieje jest tak nieprawdziwe i niewiarygodne, że mnie osobiście działa na nerwy. Ponadto trudnym do zniesienia jest patetyczny ton całej powieści. Patos wylewa się z co drugiej strony. Jedynym plusem tej książki jest jej przekład, bogaty w rzadziej używane słownictwo. Reszta - do niczego. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Liczyłam strony do końca. Najlepsze, co mnie spotkała w czasie tej lektury to to, że zakończyła się szybciej niż przewidywałam (po ostatnim słowie powieści są podziękowania, jakiś spis lektur i przepisy).

Statystyki pokazują, że książka Niny George cieszy się ogromną popularnością. Dobre recenzje skusiły mnie do zakupu i do przeczytania tej powieści.
Fabuła ,,Lawendowego pokoju" oparta jest na historii pewnego księgarza, Jeana Perdu. Mężczyzna ten ma pięćdziesiąt lat i od dwóch dekad rozpacza po tym, jak zostawiła go ukochana kobieta. Pewnego dnia decyduje się otworzyć list...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powieś Magdaleny Tulli – Szum – to powrót do dzieciństwa. Do dzieciństwa trudnego, pełnego wyobcowania, samotności. Spojrzenie na cierpienie i nauka wybaczania.
Bohaterką Szumu Magdaleny Tulli jest dorosła kobieta, która opowiada o swoim dzieciństwie w pewnej specyficznej rodzinie. Dziewczynka została wychowana przez apodyktyczną matkę, która największą więzią związana była ze swoją siostrą. Bohaterka, która nie zdradza czytelnikowi swojego imienia, nie była dzieckiem łatwym. W szkole miała ogromne problemy, które związane były ze złymi ocenami, zdarzył się jej również wybuch agresji, który nigdy nie został jej zapomniany, oskarżano ją o to, że ciągle kłamie. Wszystko to sprawiło, że dziewczynka nie cieszyła się sympatią ani rówieśników, ani nauczycieli. Mała była nieustannie prześladowana w szkole, a wszelkie jej próby tłumaczenia się z różnych, przypisywanych jej przewinień, były traktowane jako kolejne kłamstwo.
Dziewczynka azylu nie znajdywała również w domu. Matka nie okazywała jej uczuć, a wszelkie wychowawcze wątpliwości konsultowała ze swoją siostrą, która wychowywała jedynego, idealnego syna, z którym bohaterka zawsze była porównywana. Oczywiście zawsze to porównanie wypadało dla niej kiepsko. Była gorsza i to poczucie nigdy jej nie opuszczało.
Szum to powieść o tym, jak bardzo życie każdego człowieka zależy od wychowania, od tego, jak dziecko traktują najbliższe mu osoby. Nie ulega wątpliwości, że najbliższe otoczenie skrzywdziło główną bohaterkę powieści, wpędzając ją w poczucie winy, obcości i – co najgorsze – w poczucie gorszości. Ale ta powieść opowiada również o wybaczeniu, o próbowaniu zrozumienia motywów matki, która nigdy nie dała swojej córce takiej miłości, na jaką mała zasługiwała. Szum to powrót do obozu koncentracyjnego, gdzie – jeszcze przed narodzeniem dziewczynki – matka utraciła kawałek człowieczeństwa. Kawałek, bez którego trudno wychować dziecko.
Magdalena Tulli w Szumie nie nudzi. Powieść napisana jest prostym językiem, ale porusza bardzo trudne kwestie, nad którymi czytelnik powinien się zastanowić. Książka Tulli okazuje się być dziełem uniwersalnym, poruszającym bardzo ważne kwestie, jakimi są wychowanie dziecka i wpływ ów wychowania na dorosłe życie potomka. Książka o zrozumieniu i niezrozumieniu, o poczuciu krzywdy i o wybaczaniu, o trudach moralnego rozstrzygnięcia problemu dobra i zła. Książka będąca jak człowiek, pełna kontrastów.

Powieś Magdaleny Tulli – Szum – to powrót do dzieciństwa. Do dzieciństwa trudnego, pełnego wyobcowania, samotności. Spojrzenie na cierpienie i nauka wybaczania.
Bohaterką Szumu Magdaleny Tulli jest dorosła kobieta, która opowiada o swoim dzieciństwie w pewnej specyficznej rodzinie. Dziewczynka została wychowana przez apodyktyczną matkę, która największą więzią związana była...

więcej Pokaż mimo to