-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel14
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2022-08-04
2022-08-05
2022-07-21
2022-07-19
Mam coś wspólnego z Violette, główną bohaterką powieści Valerie Perrin - to zimowe i letnie odsłony, choć szafa jest tu tylko pretekstem. Dzięki lekturze "Życia Violette" zrozumiałam, że odwrotnie niż Violette, lato noszę na zimie.
Ta książka poruszyła wiele strun w moim sercu i nie potrafię napisać żadnej jej recenzji. Mam wrażenie, że jest poematem o życiu, choć jej akcja toczy się głównie na cmentarzu. Przypomniałam sobie dzięki niej o rzeczach, o których bardzo chciałam zapomnieć, wyrzucić ze swojej głowy i wymazać jak gumką. Poruszenie, jakie we mnie pozostawiła ta powieść, niech będzie dla Was najlepszą zachętą, by sięgnąć po tę książkę.
Czytałam w swoim życiu już tyle różnych historii, że niewiele jest mnie w stanie naprawdę dotknąć. Tymczasem Violette i jej opowieść mną zawładnęła.
Na długo zapamiętam to spotkanie. Dajcie się zaprosić, zaryzykujcie.
Czasem wciąż czuję się tak jak Violette. Patrzę na świat z szeroko otwartymi ze zdumienia oczami. Nadal też spotykam takich ludzi, którzy mówią mi, że jakiś święty Mikołaj nie istnieje. Zawsze sobie obiecuję, że to ostatni raz i sama siebie oszukuję.
Mam coś wspólnego z Violette, główną bohaterką powieści Valerie Perrin - to zimowe i letnie odsłony, choć szafa jest tu tylko pretekstem. Dzięki lekturze "Życia Violette" zrozumiałam, że odwrotnie niż Violette, lato noszę na zimie.
Ta książka poruszyła wiele strun w moim sercu i nie potrafię napisać żadnej jej recenzji. Mam wrażenie, że jest poematem o życiu, choć jej akcja...
Przyznam, że dawno nie czytałam książek o podobnym charakterze, choć kiedyś byłam ich wielką miłośniczką. Ale i ta książka jest zupełnie nietypową historią o emocjach - trochę w niej "Ani z Zielonego Wzgórza", szczypta magii "Jeżycjady", ponadto wywołuje we mnie skojarzenia z "Klasą pani Czajki", którą uwielbiałam.
"Nie całuj się pod kapliczką" to opowieść o nastolatkach, którzy wchodzą w dorosłość, odkrywając miłość do drugiego człowieka i do Boga. Czytając ją miałam wrażenie, jakbym sama znów była w kaliskim "Kościuszce"❤
Żółte Liceum i jego uczniowie mają w sobie coś uroczego, przede wszystkim świeżość i beztroskę, której tak brakuje w dorosłym życiu. Weronika Pawlak zawarła w swojej powieści wiele wdzięku, młodzieńczych rozterek oraz ideały, które zawsze i mnie były bardzo bliskie 🤎
Jeśli chcecie znów poczuć, że macie 18 lat lub po prostu oderwać się od szarej rzeczywistości, sięgnijcie po tę książkę, która urzeknie Was słonecznikowym optymizmem i wniesie promienie słoneczne niczym literacka witamina D.
Nastolatkom natomiast tę książkę powinno się przepisywać na receptę😉
Przyznam, że dawno nie czytałam książek o podobnym charakterze, choć kiedyś byłam ich wielką miłośniczką. Ale i ta książka jest zupełnie nietypową historią o emocjach - trochę w niej "Ani z Zielonego Wzgórza", szczypta magii "Jeżycjady", ponadto wywołuje we mnie skojarzenia z "Klasą pani Czajki", którą uwielbiałam.
więcej Pokaż mimo to"Nie całuj się pod kapliczką" to opowieść o nastolatkach,...