Cudowna, ulubiona, najukochańsza. Totalnie moja comfort-book. Bohaterowie tak bliscy mojemu sercu... Wielka szkoda, że to już koniec, ale to ogromny plus dla Autorki - Weroniko, dziękuję, że nie ciągnęłaś tej historii przez naście tomów, tylko wyciągnęłaś z Sercowa samą esencję Miłości. Bo zapomniałam dodać, że Trylogia Sercowska to najpiękniejszy utwór o Miłości (nie biorąc pod uwagę Biblii i Ojców Kościoła :P) stworzony dla młodego odbiorcy, choć pewnie i starsi będą mogli się zachwycić. Naprawdę, ogromne gratulacje, nie mogę się doczekać kolejnych Twoich utworów!
Cudowna. Ktoś w recenzjach napisał, że druga część była o wiele słabsza przez to, że wydarzenia nie były już tak dokładnie i szczegółowo przedstawione. Myślę, że ten fakt nie ujmuje ani całości, ani samej drugiej części. Patrząc racjonalnie, gdyby Werka miała w ten sam sposób opisać całe życie Irysowskich, zajęłoby to następne pięć tomów. Ja jestem zadowolona, nie mam nic do zarzucenia. Mimo, że wydarzenia były "luźniej" ze sobą połączone, wciąż tak samo łapały za serce.
Poza tym ilość ciepła i miłości w tej książce jest niesamowita. Ta część w jakiś sposób zachęciła mnie, by odnowić moją relację z Bogiem. Może nie była jedynym czynnikiem, który na to wpłynął, ale z pewnością jednym z tych głównych.
Uwielbiam to, że cała sercowska paczka nawet jako dorośli ludzie wciął pozostała dzieciakami z Żółtego Liceum. Przyznam, że ciężko było mi sobie zwizualizować ich wszystkich jako dorosłych, dojrzałych ludzi w kwiecie wieku, a potem z siwymi pasmami we włosach i zmarszczkami. Niemniej "czuć" było ich zmianę - w zachowaniu, w relacjach, w podejściu do życia.
Trylogia sercowska - zgodnie z nazwą - na zawsze pozostanie w moim sercu i z pewnością będę do niej wracać jeszcze nieraz. Moim małym marzeniem jest znaleźć takich ludzi, z którymi uda mi się nawiązać podobne relacje - ludzi, którzy zostaną w moim życiu na długo, którzy będą częścią mojego "domu", którzy przejdą ze mną (a ja z nimi!) tyle niezapomnianych a jednocześnie zwyczajnych chwil.