rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Na tle wysypu powiastek z lat 90 to dziełko (sic!), ze względu na swoją bezpośredniość i jawny krytycyzm prawej jak i lewej strony, mogłoby zabłysnąć zbyt intensywnie w oczy ówczesnego bigoteryjnego i powoli zachłystującego się spuszczeniem z cenzuralnej smyczy niezmiennie konformistycznego społeczeństwa. Możliwe, że zatrzęsłoby chociaż troszeczkę, mocno wyposzczonym rynkiem wydawniczym, który wchłaniał w tamtym momencie każdą ramotę, jednak nigdy niedane nam będzie się tego dowiedzieć. Kochanek został po raz pierwszy wydany prawie 20 lat od momentu powstania i pomimo zapewnień autora, że się w ogóle nie zestarzał, po niespełna 10 latach od premiery fabularnie i stylistycznie wypada co najmniej infantylnie. Nagromadzenie ciekawych szczegółów z życia gejów w PRL-u czy grzeszków kleru lepiej wyglądałyby jako reportaż, co przemknęło przez myśl Panu Jabłońskiemu o czym czytamy w „Od Autora”, jednak postanowił on sklecić z zebranych materiałów jałowe romansidło, jak przyznaje jedynie dla pieniędzy, i to wyraźnie widać, gdyż poziomem literackim dorównuje aktualnym polskim bestsellerom. Ogromny plus za ilustracje Izanagi. To jedyny powód dla którego ta książka pozostanie na mojej półce.

Na tle wysypu powiastek z lat 90 to dziełko (sic!), ze względu na swoją bezpośredniość i jawny krytycyzm prawej jak i lewej strony, mogłoby zabłysnąć zbyt intensywnie w oczy ówczesnego bigoteryjnego i powoli zachłystującego się spuszczeniem z cenzuralnej smyczy niezmiennie konformistycznego społeczeństwa. Możliwe, że zatrzęsłoby chociaż troszeczkę, mocno wyposzczonym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na miejscu autorki wstydziłabym się przyznać, że pisałam tę książkę 10 lat. Dużo lepsze czytadełka wychodziły spod palców chociażby Johanny Lindsey, która podobne fajanse wydawała nawet po 2 rocznie. Treść książki stanowi miałkie wypełnienie niedopowiedzeń z „Iliady” Homera na temat związku Patroklosa z Achillesem, coś w rodzaju fanfika rozochoconej nastolatki. Wybitnie beznamiętnej fabuły nie rekompensuje styl i częste odwołania do mitologii greckiej. Całość wygląda na umiejętnie odgrzewany kotlet à la nowa wersja znanego przeboju, bo raczej mało kto sięga po klasykę kalibru eposu napisanego heksametrem daktylicznym, a fajnie byłoby coś sprzedać pod nazwą którą każdy skojarzy. Nie znajdziecie w tej książce przełomowych faktów na temat związku tych dwóch panów, tylko naiwną (bardzo naiwną i bezpieczną) wariację na temat tego, co mogło dziać się pomiędzy wierszami. Powiastka do przeczytania i zapomnienia w jeden jesienny weekend. Lepiej włączyć sobie film o Troi, będzie mniejszą stratą czasu i przynajmniej ucztą wizualną.

Na miejscu autorki wstydziłabym się przyznać, że pisałam tę książkę 10 lat. Dużo lepsze czytadełka wychodziły spod palców chociażby Johanny Lindsey, która podobne fajanse wydawała nawet po 2 rocznie. Treść książki stanowi miałkie wypełnienie niedopowiedzeń z „Iliady” Homera na temat związku Patroklosa z Achillesem, coś w rodzaju fanfika rozochoconej nastolatki. Wybitnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwotnie „Szczęście w Mrokach” i "Na Tropach Ciemności” stanowiły jeden tom, jednak objętościowo okazał się on zbyt długi, dlatego też podzielano go na dwie części. Prawdopodobnie z tego względu pierwsza część tak niemiłosiernie się dłuży, gdyż stanowi rozwleczony wstęp do głównego wątku kontynuowanego w kolejnej części. Niestety w drugiej akcja staje się jedynie nieznacznie bardziej dynamiczna, co bynajmniej nie rekompensuje przewidywalności fabuły. Świat przedstawiony jest bardzo ograniczony, ciągle obserwujemy powierzchowność tych samych bohaterów tkwiących w swojej bańce, starających się rozwikłać zagadkę z pierwszej części, co na dłuższą metę staje się nużące i sprawia, że jej rozwiązanie wcale nie zaskakuje. Ponadto wątek Beki został wciśnięty na siłę, nic by się nie zmieniło gdyby go po prostu usunięto.
Zaciekawiła mnie jedynie postać Mardusa, można było poświęcić mu więcej czasu chociażby na opisanie jego filozofii i wydarzeń które sprawiły dlaczego taki się stał, niestety autorka nie potrafi umiejętnie portretować charakteru postaci - chyba uważa ten aspekt za zbędny. Jej bohaterowie są czarno-biali w jej powieści nie ma miejsca na odcienie szarości, źli są po prostu źli, a dobrzy od zawsze tacy byli. Zbyt schematyczna i banalna fabuła, jednak nie żałuję że przeczytałam obie książki, dzięki temu wiem jakich książek unikać.

Pierwotnie „Szczęście w Mrokach” i "Na Tropach Ciemności” stanowiły jeden tom, jednak objętościowo okazał się on zbyt długi, dlatego też podzielano go na dwie części. Prawdopodobnie z tego względu pierwsza część tak niemiłosiernie się dłuży, gdyż stanowi rozwleczony wstęp do głównego wątku kontynuowanego w kolejnej części. Niestety w drugiej akcja staje się jedynie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeglądając czyjąś biblioteczkę LGBT na lubimyczytać z wielką nadzieją, że znajdę coś bardziej wartościowego i nieschematycznego niż współczesne fanfiki trafiłam na tą książkę. Zaciekawił mnie jej opis który wskazywał na obecność niszowego jak na polskie realia tamtych czasów (bo niezbyt zawoalowanego jak homoerotyzm w „Kronikach Wampirów”) wątku miłosnego pomiędzy głównymi męskimi bohaterami. Książka została wydana w Polsce w latach 90, co mogło wskazywać w głównej mierze na jej walory literackie, przyćmiewające dysonans kulturowy dość wyraźnie zaznaczony szczególnie w postrzeganiu moralności przez głównych bohaterów. Jednakże treść wypada dość miernie, pod względem rysu postaci, świata i fabuły. Marionetkowaci bohaterowie odgrywają role w aktach zaprojektowanych przez krótkowzroczną i małostkową wyobraźnię autorki, serwując tym samym czytelnikowi nie małe wyzwanie w odnalezieniu logiki w ich postępowaniu. Przez pierwsze 150 stron ciężko przebrnąć, bliżej nakreśleni główni bohaterowie zachowują się jak naukowcy z filmu przyrodniczego w którym jeden niedoświadczony zadaje pytania drugiemu mądrzejszemu, ten mądrzejszy z wyższością i cechami megalomanii opowiada o swoich doświadczeniach, a ten młodszy biernie wszystko przyjmuje za prawdę i to czytelnikowi powinno wystarczyć za zachęcający wstęp do wędrówki obu bohaterów. Najbardziej odpychające jest niezachowanie autentyczności sposobu wypowiedzi postaci: szesnastolatek nieumiejący czytać ani pisać wychowany na tropiciela zwierzyny, mówi zdaniami wielokrotnie złożonymi do tego zawsze trafnie i zwięźle potrafi konstruować pytania, podobnie mówi królowa Skali i obwieś z dzielnicy biedoty. Jest to kolejna książka z robotycznymi bohaterami idealnie nadającymi się na karty sztuki, może aktorzy mogliby tchnąć w nich trochę życia, emocji jakiś ludzkich cech.
Od momentu gdy zaczęłam czytać tę książkę zastanawiam się do kogo w zamiarach autorki była ona kierowana. Oczytany fan fantasy pokaleczy swoją wyobraźnię na wybojach nieudolnego pastiszu LOTR'a, a nastolatek wynudzi się niemiłosiernie brakiem wyraźnych zwrotów akcji. W moim odczuciu zbyt naiwna i przewidywalna fabuła, do tego niecharakterystyczni bohaterowie. Tydzień po przeczytaniu książki mam wrażenie, że wszyscy byli jednakowi, żaden nie wyróżniał się na tyle by był godny zapamiętania.

Przeglądając czyjąś biblioteczkę LGBT na lubimyczytać z wielką nadzieją, że znajdę coś bardziej wartościowego i nieschematycznego niż współczesne fanfiki trafiłam na tą książkę. Zaciekawił mnie jej opis który wskazywał na obecność niszowego jak na polskie realia tamtych czasów (bo niezbyt zawoalowanego jak homoerotyzm w „Kronikach Wampirów”) wątku miłosnego pomiędzy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Całkiem przyjemna podróż po zakamarkach wiejskiej mentalności w Polsce z początku XX wieku. Język powieści jest próbą przełożenia gwary na polszczyznę literacką, dzięki czemu nie stanowi trudności w odbiorze. Myśliwski oczami głównego bohatera - Szymona Pietruszki przygląda się zmianom jakie zachodzą w Polsce w trakcie trwania jego życia, jednocześnie starając się odnaleźć rządzące rzeczywistością schematy. Prowadząc narrację w I osobie nadaje opowieści bardziej autentyczny wydźwięk, a forma monologu z licznymi dygresjami umożliwia czytelnikowi szersze spojrzenie na społeczność wiejską i panujące w niej zasady. Przyznam, że przez tą naturalistyczną autentyczność głównego bohatera nie sposób go polubić. Jest reprezentatywną jednostką swojej społeczności co oznacza, że na swój sposób jest wyjątkowy i przydarza mu się więcej przygód niż zwykłym ludziom. Ciężko jest się z nim utożsamić zwłaszcza dzisiejszym dwudziestolatkom, lecz biorąc pod uwagę przemiany z tamtego okresu można go zrozumieć. Jest to na pewno cenna pozycja w literaturze polskiej pielęgnującej tożsamość narodową, zwłaszcza że większość Polaków wywodzi się z terenów wiejskich. Parafrazując "Ewangelię św. Mt." 24:1-14" w tym przypadku "Kamień na Kamieniu" pozostanie.

Całkiem przyjemna podróż po zakamarkach wiejskiej mentalności w Polsce z początku XX wieku. Język powieści jest próbą przełożenia gwary na polszczyznę literacką, dzięki czemu nie stanowi trudności w odbiorze. Myśliwski oczami głównego bohatera - Szymona Pietruszki przygląda się zmianom jakie zachodzą w Polsce w trakcie trwania jego życia, jednocześnie starając się odnaleźć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Klasyk literatury światowej jednak według mnie zdążył się już zestarzeć. Doceniam podjętą przez Dumasa – syna próbę zrehabilitowania czynów nieżądnych swojej kochanki Marie Duplessis, niestety całość ma dość banalny wydźwięk – kurtyzany to też ludzie, mają uczucia, potrafią kochać i nie są zepsute do szpiku kości jak myśli XIX-wieczne społeczeństwo. Dziś jest to wiedza powszechna, dlatego opowieść ta nie wnosi nic nowego do aktualnego postrzegania kobiet. Rzeczywiście za czasów Dumasa była ona kontrowersyjna, niemniej granice moralności od tamtych czasów „nieznacznie” się przesunęły i dziś akceptujemy o wiele bardziej odważne manifesty. Opowieść zmęczyła mnie swoją oczywistością i płaskością głównych bohaterów – oboje kochają, oboje cierpią, o Boże jak im źle! Jednak jest coś w tej książce za co ją cenię, to powieść z pogranicza. Nie jest stricte romantyczna, powoli zaczyna wyzierać z niej zimny naturalizm i tym Dumas dużo nadrabia. Tłumaczenie Stanisława Brucza wypada zgrabnie, nie męczy zbytnia kwiecistość przymiotników.

Klasyk literatury światowej jednak według mnie zdążył się już zestarzeć. Doceniam podjętą przez Dumasa – syna próbę zrehabilitowania czynów nieżądnych swojej kochanki Marie Duplessis, niestety całość ma dość banalny wydźwięk – kurtyzany to też ludzie, mają uczucia, potrafią kochać i nie są zepsute do szpiku kości jak myśli XIX-wieczne społeczeństwo. Dziś jest to wiedza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytanie tej książki zajęło mi sporo czasu głównie z tego powodu, że mam tendencję do powtarzania niektórych fragmentów po kilka razy, aby bardziej wczuć się w opisaną atmosferę.
Początek historii to głównie opis świata przedstawionego w powieści. Gdy czytelnik ma już, jako takie wyobrażenie tego gdzie i jak funkcjonuje główny bohater aura tajemniczości i niepewności zaczyna narastać. We mnie powodowało to strach przed przewróceniem kolejnej kartki - strach przed tym, że te wszystkie wydarzenia, które Winston opisywał jako obserwator przytrafią się też i jemu.
Książka wywołała we mnie wiele przemyśleń, niektóre mnie przytłaczają swoją oczywistością, a niektórych chyba nigdy niedane będzie mi będzie zrozumieć w pełni. Ostatnie strony powieści przeczytałam w zatłoczonym mpk-u. Patrząc na tych wszystkich ludzi wokół mnie zdałam sobie sprawę, że postąpiliby tak samo jak główny bohater. Ciarki aż mnie przeszły po plecach, kiedy odpowiedziałam sobie na pytanie - Co ja bym zrobiła na jego miejscu?
Nie napiszę, że tę książkę powinien przeczytać każdy, bo nie każdy zrozumie jej przesłanie. Co z tego jak ktoś ją przeczyta, a jedynym komentarzem będzie "fajna" albo "ciekawa"?
Osobiście wydaje mi się, że nie dojrzałam do tego typu dzieł i za jakieś kilka lat przeczytam ją znów, może wtedy odbiorę ją kompletnie inaczej.

Przeczytanie tej książki zajęło mi sporo czasu głównie z tego powodu, że mam tendencję do powtarzania niektórych fragmentów po kilka razy, aby bardziej wczuć się w opisaną atmosferę.
Początek historii to głównie opis świata przedstawionego w powieści. Gdy czytelnik ma już, jako takie wyobrażenie tego gdzie i jak funkcjonuje główny bohater aura tajemniczości i niepewności...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do połowy książki historia zakrawa na tło sceny dla typowej Mary Sue i nawet potem nie ulega to większej zmianie. Mimo poruszenia dosyć drażliwego tematu, całość nie przedstawia większej wartości literackiej. Rażąca stylizacja na współczesny slang młodzieżowy i liczne powtórzenia (do tego błędy w druku) ułatwiają dotarcie do dzisiejszej mniej ambitnej młodzieży. Historia jak dla mnie jest zbyt nieprawdopodobna - w rzeczywistości coś takiego rzadko kończy się happy endem. Nie polecam tej książki czytelnikom, którzy oczekują jakiejś głębszej refleksji nad poruszanym tematem ani nad jego psychologicznym aspektem. Wielu osobom może się jednak spodobać. Historia jest ładnie opakowana i nie razi realizmem - wszystko co naturalnie złe jest przedstawione w formie domysłów, nie padają tam generalizujące nazwy ani osądy. Dla równowagi wielkiej krzywdy, jaka przydarzyła się głównej bohaterce, autorka stara się jej to wynagrodzić przez "wielką miłość" i życzliwość innych ludzi. Naprawdę łzawiące, może ktoś przeżyje katharsis, ale nadal to fikcja literacka, która ma nie wiele wspólnego z rzeczywistością.

Do połowy książki historia zakrawa na tło sceny dla typowej Mary Sue i nawet potem nie ulega to większej zmianie. Mimo poruszenia dosyć drażliwego tematu, całość nie przedstawia większej wartości literackiej. Rażąca stylizacja na współczesny slang młodzieżowy i liczne powtórzenia (do tego błędy w druku) ułatwiają dotarcie do dzisiejszej mniej ambitnej młodzieży. Historia...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Plath w dość symboliczny sposób opisuje życie z depresją - nazywa to przebywaniem pod szklanym kloszem. W książce wyraźne widoczne są sytuacje kiedy "szklany klosz" zniekształca rzeczywistość, która otacza główną bohaterkę i powoduje zmianę w postrzeganiu przez nią świata. Myślę, że to dobra książka dla ludzi którzy chcieliby się dowiedzieć co dzieje się w umyśle osoby chorej na depresję. Zainteresowałam się tą autorką ze względu na jej wiersze i aby zrozumieć ich konfesyjność, sięgnęłam po tę książkę - ułatwiło mi to ich interpretację.

Plath w dość symboliczny sposób opisuje życie z depresją - nazywa to przebywaniem pod szklanym kloszem. W książce wyraźne widoczne są sytuacje kiedy "szklany klosz" zniekształca rzeczywistość, która otacza główną bohaterkę i powoduje zmianę w postrzeganiu przez nią świata. Myślę, że to dobra książka dla ludzi którzy chcieliby się dowiedzieć co dzieje się w umyśle osoby...

więcej Pokaż mimo to