-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2016-01-26
2016-10-24
2017-01-20
2017-01-29
2016-12-31
2019-11-19
2021-05-22
2020-08-16
2022-01-20
Książka z pozoru młodzieżowa. Napisana prostym językiem opowieść o życiu nastolatka. Piszę z pozoru, bo w rzeczywistości pokazuje piękno przyjaźni. Piękno przyjaźni i rodzącego się uczucia pomiędzy młodymi ludźmi, odkrywającymi swoją seksualność.
"Homoseksualizm". To słowo wśród wielu wywołuje skrajne uczucia nienawiści, wrogości, niezrozumienia. Mnie osobiście tylko bardziej skłoniło ono do sięgnięcia po tę książkę. Nie żałuje tej decyzji. Co więcej z chęcią powrócę kiedyś do tej, dla wielu, prozaicznej historii.
Momentami odnosiłem wrażenie, że czytam typową młodzieżówkę o utartym schemacie. Jednak, już po przeczytaniu, stwierdzić mogę, że, aby w pełni zrozumieć tę powieść, trzeba być osobą dojrzałą. Pojawiające się w niej kryzysy egzystencjalne, problemy rodzinne, nawiązania do filozofii są naprawdę intrygujące. Dla niektórych jednak okażą się przytłaczające, albo mało wiarygodne.
Opinie mogą być różne. Z pewnością zdania na temat tej książki są podzielone. Ale dla mnie ta książka jest ważna, pozwala mi spojrzeć na świat w szerszej perspektywie.
Książka z pozoru młodzieżowa. Napisana prostym językiem opowieść o życiu nastolatka. Piszę z pozoru, bo w rzeczywistości pokazuje piękno przyjaźni. Piękno przyjaźni i rodzącego się uczucia pomiędzy młodymi ludźmi, odkrywającymi swoją seksualność.
"Homoseksualizm". To słowo wśród wielu wywołuje skrajne uczucia nienawiści, wrogości, niezrozumienia. Mnie osobiście tylko...
2017-05-21
"-Nie ma tu raptorów.- Franklyn potrząsnął głową.- Dromeozaury zamieszkiwały Azję i wyginęły osiemdziesiąt pięć milionów lat przed naszą erą. Powinniśmy za to spotkać... ankylozaury, czyli dinozaury pancerne z ogonem przypominającym kolczastą maczugę. Są tu też pachycefalozaury, które poruszają się na dwóch zadnich kończynach, ich czaszka przypomina trochę kask kolarza. Triceratopsy... te na pewno wszyscy kojarzycie.
Uczniowie zgodnie przytaknęli.
- Parazaurolofy... czyli dinozaury kaczodziobe z charakterystyczną łyżwą wyrastającą z czaszki."
Myślę, że II część "Time Riders" jest nie tylko dla miłośników fantastyki, ale jak wskazuje powyższy cytat zaciekawi się nią każdy, kto choć trochę interesuje się dinozaurami lub czasami, w których one żyły.
Podobnie jak w I części Alex Scarrow urzekł mnie umiejętnością łączenia faktów z fantastyką, co na pewno nie jest łatwe. Podoba mi się też to, że w odróżnieniu od większości książek rozdziały są tu krótkie, ale w każdym z nich dzieje się coś ciekawego.
Według mnie, w odróżnieniu od poprzedniej części dzieje się tu o wiele, wiele więcej, a w pewnych chwilach aż ciarki przechodzą po całym ciele.
Podsumowując II część "Jeźdźców w czasie" bardzo mnie zaskoczyła (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) i zachęciła do sięgnięcia po dalsze przygody Liama, Maddy, Sal i oczywiście Beki wraz z Bobem, których naprawdę bardzo mocno polubiłem i darzę sympatią. Myślę, że jedynym minusem dla niektórych czytelników tej książki może być częsta śmierć bohaterów i dość dokładnie opisywane chwile tych zgonów.
"-Nie ma tu raptorów.- Franklyn potrząsnął głową.- Dromeozaury zamieszkiwały Azję i wyginęły osiemdziesiąt pięć milionów lat przed naszą erą. Powinniśmy za to spotkać... ankylozaury, czyli dinozaury pancerne z ogonem przypominającym kolczastą maczugę. Są tu też pachycefalozaury, które poruszają się na dwóch zadnich kończynach, ich czaszka przypomina trochę kask kolarza....
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-04
2018-08-26
2016-10-29
2020-07-23
2020-07-01
2017-04-23
"Naprawdę widzi się tylko sercem. To co najważniejsze, jest niewidoczne dla oczu.
[...]
Za to, co oswoiłeś, odpowiedzialny jesteś na zawsze."
Mały Książę wybrał się w podróż, aby nauczyć się czegoś nowego. Każda podróż kształci: pozwala zdobywać nowe doświadczenia, wiedzę o świecie, a także o samym sobie. Mały Książę wyruszył w podróż, ponieważ zawiódł się na róży, ale z czasem dowiedział się, że jednak jest ona dla niego najważniejsza.
Planety, które zwiedził są symbolami ludzkich wad: żądzy władzy, próżności, chciwości, głupoty i egoizmu. Mały Książę, dzięki tym wizytom, nauczył się lepiej rozumieć i oceniać ludzi.
Mały Książę to tajemnicza istota, która przybyła na Ziemię z asteroidy B-612. Pojmuje wszystko jak dziecko, które chce być traktowane jak dorosły. Jest symbolem wartości istotnych dla świata dzieci, jak również symbolem człowieka stworzonego do miłości, który szuka prawdy o samym sobie.
Kategoria "dorosły", przywołana w utworze de Saint-Exupery'ego, nie wiąże się z wiekiem. To sposób widzenia świata, traktowania bliźnich- brak wrażliwości i umiejętności dostrzegania tego, co "widzi się tylko sercem".
Osobiście uważam, że Mały Książę podróżował po świecie w poszukiwaniu przyjaciela. Niestety napotkani przez niego ludzie dorośli, z powodu swoich wad i ciągłego pośpiechu, nie mogli się z nim zaprzyjaźnić. Dopiero na Ziemi lis wyjaśnił mu, że istotą przyjaźni jest wzajemne oswojenie się, to znaczy stworzenie obustronnych więzów, które sprawią, że przyjaciele będą się wzajemnie potrzebować i staną się dla siebie kimś wyjątkowym.
Dzięki tym podróżom Mały Książę, ale też i ja sam dowiedziałem się, że do miłości trzeba dojrzeć, należy nauczyć się rozumieć ukochana osobę, wybaczać jej, być za nią odpowiedzialnym.
"Naprawdę widzi się tylko sercem. To co najważniejsze, jest niewidoczne dla oczu.
[...]
Za to, co oswoiłeś, odpowiedzialny jesteś na zawsze."
Mały Książę wybrał się w podróż, aby nauczyć się czegoś nowego. Każda podróż kształci: pozwala zdobywać nowe doświadczenia, wiedzę o świecie, a także o samym sobie. Mały Książę wyruszył w podróż, ponieważ zawiódł się na róży, ale z...
2020-06-11
2017-09-14
Z "Oskarem i Panią Różą" spotkałem się już w III klasie podstawówki pod postacią filmu, który wzbudził u mnie wiele emocji.
Eric-Emmanuel Schmit w swej książce porusza niezwykle trudny wątek- historię chłopca chorego na białaczkę- Oskara. Bardzo ważną rolę w jego życiu pełni Pani Róża- wolontariuszka, która pomogła mu spędzić niesamowite ostatnie chwile na tym świecie. To właśnie dzięki niej Oskar mógł przeżyć 120 lat w 12 dni. Ona wytłumaczyła mu rzeczy, których nie rozumiał. Doskonale wiedziała, że chłopak niedługo umrze i nie ukrywała tego przed nim jak każdy inny, otwarcie z nim rozmawiała o śmierci i o tym co go czeka po tamtej stronie.
Oskar jako bohater książki jest osobą godną naśladowania. Charakteryzuje się odwagą i niezwykłą dojrzałością jak na swój wiek. Nie boi się prawdy, otwarcie mówi co myśli. Za namową Róży jeden dzień traktuje jak gdyby trwał on 10 lat, dzięki czemu ma okazję dożyć starości.
"- Nikt nie może uniknąć cierpienia. Ani Bóg, ani ty. Ani twoi rodzice, ani
ja.
- No, dobrze. Ale dlaczego cierpimy?"
No właśnie, dlaczego?
Autor próbując w pewnym sensie odpowiedzieć na pytanie w tej opowieści posłużył się humorem i językiem potocznym. Zrobił to także po to, by to co straszne i groźne uczynić bardziej przystępnym.
Na zakończenie dodam tylko, że książka skłania do głębszej refleksji na temat miłości, cierpienia i śmierci. Uważam, że każdy powinien zapoznać się z historią Oskara.
Z "Oskarem i Panią Różą" spotkałem się już w III klasie podstawówki pod postacią filmu, który wzbudził u mnie wiele emocji.
Eric-Emmanuel Schmit w swej książce porusza niezwykle trudny wątek- historię chłopca chorego na białaczkę- Oskara. Bardzo ważną rolę w jego życiu pełni Pani Róża- wolontariuszka, która pomogła mu spędzić niesamowite ostatnie chwile na tym świecie....
2017-04-01
"Miłość to raptem słowo. Słowo z kina, z książki, z kolorowego pisma. Tak wielu ludzi wierzy, że wystarczy je wypowiedzieć i już będzie dobrze, bo ono uleczy, uratuje, oczyści. A to tylko słowo. Łatwo je wypowiedzieć, równie łatwo unieważnić. Ale spróbuj je przekształcić w prawdziwe, trwałe uczucie, zmień je w ściany domu, który stać będzie latami, niczym nie zagrożony i da ci szczęście, bezpieczeństwo, poczucie sensu i radości z każdej spędzonej wspólnie chwili. To jest trudne, a często niemożliwe. Nie wielu to umie."
Adam i Ewa to bohaterowie tej książki, małżeństwo, których życie jest szczegółowo zaplanowane oparte na karierze i pieniądzach. Kiedy na świat przychodzi Marysia, która ma zespół downa, para gotowa jest porzucić dziewczynkę. Jednak rodzice stopniowo akceptują świat, w którym żyje ich córka.
Bohaterowie zapomnieli, że to życie pisze swoje własne scenariusze i to bardzo odległe od naszych wyobrażeń. To ich wspólna tragedia: Ewy jako matki, która wydała na świat upośledzone dziecko i Adama, który nie spełnił się w roli ojca. Niestety wiemy, że istnieją takie "Myszki", ale mało jest osób, które je zaakceptują i pokochają, albo przynajmniej spróbują to zrobić.
Myślę, że ta powieść dotyka też nas- wymusza na nas przez swój ciężar psychologiczny konieczność przewartościowania swojego życia. Wymusza potrzebę zrozumienia i tolerancji szczególnie wobec tych "innych" ludzi.
"Miłość to raptem słowo. Słowo z kina, z książki, z kolorowego pisma. Tak wielu ludzi wierzy, że wystarczy je wypowiedzieć i już będzie dobrze, bo ono uleczy, uratuje, oczyści. A to tylko słowo. Łatwo je wypowiedzieć, równie łatwo unieważnić. Ale spróbuj je przekształcić w prawdziwe, trwałe uczucie, zmień je w ściany domu, który stać będzie latami, niczym nie zagrożony i da...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-02-15
Bardzo ciekawa książka, w której prawie cały czas coś się dzieje ...
Główny bohater przeżywa wiele przygód wraz ze swoja piracką załogą, którą poznał już jako 13-latek uciekając z zakładu krawieckiego matki.
Żyje on nie znając swojego biologicznego ojca dlatego, gdy nadarza się tylko okazja i poznaje pewną kobietę pochodzącą z Anglii, która podaje się za pracującą w muzeum i twierdzi że zna doktora, który byłby w stanie dokładnie mu opisać dzieje jego rodziny prawie natychmiast decyduję się ruszać w drogę...
Bardzo gorąco polecam tę powieść każdemu: i tym młodszym, i tym starszym również. Jeśli masz chwilkę czasu to siądź weź tą książkę w ręce i zacznij czytać a ona przeniesie cię w świat młodego pirata o imieniu James .
Bardzo ciekawa książka, w której prawie cały czas coś się dzieje ...
więcej Pokaż mimo toGłówny bohater przeżywa wiele przygód wraz ze swoja piracką załogą, którą poznał już jako 13-latek uciekając z zakładu krawieckiego matki.
Żyje on nie znając swojego biologicznego ojca dlatego, gdy nadarza się tylko okazja i poznaje pewną kobietę pochodzącą z Anglii, która podaje się za pracującą w muzeum...