-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2023-12-31
"Arena szczurów" to kolejna część serii z Edwardem Popielskim. Jest to w mojej ocenie najmroczniejsza powieść Marka Krajewskiego. Treść obfituje w brutalne wydarzenia, gdzie autor nie szczędzi turpistycznych wręcz opisów. Edward Popielski znalazł się na dnie piekła, które ciężko sobie wyobrazić.
Fabuła jest bardzo wciągająca - "Arenę szczurów" pochłonęłam w 3 dni.
Polecam miłośnikom twórczości Marka Krajewskiego.
"Arena szczurów" to kolejna część serii z Edwardem Popielskim. Jest to w mojej ocenie najmroczniejsza powieść Marka Krajewskiego. Treść obfituje w brutalne wydarzenia, gdzie autor nie szczędzi turpistycznych wręcz opisów. Edward Popielski znalazł się na dnie piekła, które ciężko sobie wyobrazić.
Fabuła jest bardzo wciągająca - "Arenę szczurów" pochłonęłam w 3 dni.
Polecam...
2023-01-07
“Demonomachia” jest w mojej ocenie najlepszą książką Marka Krajewskiego. To pełna mroku i okultyzmu opowieść. Napisana jest mistrzowskim wręcz językiem dostosowanym do epoki, w której osadzone są wydarzenia w niej opisywane. Momentami jest wręcz przerażająca, hipnotyczna. Nie mogłam się od niej oderwać. Rewelacja!
“Demonomachia” jest w mojej ocenie najlepszą książką Marka Krajewskiego. To pełna mroku i okultyzmu opowieść. Napisana jest mistrzowskim wręcz językiem dostosowanym do epoki, w której osadzone są wydarzenia w niej opisywane. Momentami jest wręcz przerażająca, hipnotyczna. Nie mogłam się od niej oderwać. Rewelacja!
Pokaż mimo to2020-06-30
Jak to się stało, że racjonalny Edward Popielski podjął się wytropienia tajemniczego "władcy liczb" demona Belmispara? I czy udało mu się rozwikłać zagadkę niewyjaśnionej fali samobójstw? Na te wszystkie pytania czytelnik znajdzie (lub też nie) czytelnik w szóstej części cyklu.
"Władcę liczb" czyta się szybko, fabuła i styl jak zwykle dopracowane w szczegółach. Odniosłam jednak wrażenie, że wyjaśnienie zagadki jest nieco przekombinowane, nawet jak na Krajewskiego, który słynie z nietuzinkowych zagadek. Czytam serię po kolei i ta jest najsłabsza, jak do tej pory.
Polecam książkę miłośnikom autora i Łyssego.
Jak to się stało, że racjonalny Edward Popielski podjął się wytropienia tajemniczego "władcy liczb" demona Belmispara? I czy udało mu się rozwikłać zagadkę niewyjaśnionej fali samobójstw? Na te wszystkie pytania czytelnik znajdzie (lub też nie) czytelnik w szóstej części cyklu.
"Władcę liczb" czyta się szybko, fabuła i styl jak zwykle dopracowane w szczegółach. Odniosłam...
2019-11-16
Co wspólnego ma spór współczesnych naukowców z wydarzeniami sprzed niemal półwiecza? Jak świeżo po wojnie odnajduje się Edward Popielski, niegdyś lwowski policjant a obecnie wrocławski detektyw? Tego wszystkiego czytelnik dowiedzieć się może z lektury "W otchłani mroku".
Książka ta napisana jest w charakterystycznym dla tego autora stylu - pod względem stylistyki, budowy nader zawiłej fabuły. Jak zwykle książka pełna jest wszelkiego okrucieństwa, ludzkiej ohydy, podstępu i mroku. "W otchłani mroku" zabiera czytelnika do brutalnego wrocławskiego powojennego czterdziestolecia XX wieku. Autor zabiera nas do świata tajnego nauczania, konspiracji i rosnącej w siłę Armii Czerwonej.
Doceniam kunszt pana Krajewskiego ale tym razem zabrakło "tego czegoś". Momentami książka ta przygniatała mnie, w moim odczuciu, niepotrzebnym bestialstwem. Fabuła misternie zaplanowana, jednak momentami ciężko było mi przez nią przebrnąć - zwłaszcza momenty filozoficznych rozważań.
Co wspólnego ma spór współczesnych naukowców z wydarzeniami sprzed niemal półwiecza? Jak świeżo po wojnie odnajduje się Edward Popielski, niegdyś lwowski policjant a obecnie wrocławski detektyw? Tego wszystkiego czytelnik dowiedzieć się może z lektury "W otchłani mroku".
Książka ta napisana jest w charakterystycznym dla tego autora stylu - pod względem stylistyki, budowy...
2019-09-15
Jest rok 1946. Komisarz Edward Popielski po wojennej zawierusze znalazł się we Wrocławiu z poczuciem, że opuścił swój ukochany Lwów już na zawsze. Nową ponurą rzeczywistość stanowią tutaj zrujnowane wojną niegdyś piękne kamienice, odór rozkładających się ciał i spalenizny, wszechobecne szczury i spędzający sen z powiek strach o przetrwanie. Na domiar złego, komisarz Popielski ścigany jest przez urząd bezpieczeństwa i zmuszony jest do ukrywania się; trzeba przyznać, że robi to w bardzo pomysłowy sposób.
Ukochana kuzynka, Leokadia zostaje pojmana i wtrącona do ubeckich kazamatów. Jest tam poddawana okrutnym i poniżającym torturom tylko w jednym celu - aby wyjawić miejsce ukrywania się Edwarda. Jej kuzynowi zostaje rzucone wyzwanie aby dokończył makabryczne śledztwo sprzed 13 lat. Nie udało mu się wówczas doprowadzić do pojmania odrażającego gwałciciela młodej niepełnosprawnej córki "króla Podola".
"Rzeki Hadesu" to trzecia część serii z Edwardem Popielskim. Jest to książka utrzymana w atmosferze mroku, wymyślnego ludzkiego okrucieństwa i wszystkiego co, w istocie ludzkiej jest najgorsze. Autor, jak zwykle, zaskakuje oryginalnym pomysłem na fabułę i zagadkę kryminalną. Podziwiam literacki kunszt Krajewskiego oraz jego pomysłowość. Chociaż czasami wolę nie zastanawiać się za bardzo w jaki sposób rodzą się takie pomysły...
Jest rok 1946. Komisarz Edward Popielski po wojennej zawierusze znalazł się we Wrocławiu z poczuciem, że opuścił swój ukochany Lwów już na zawsze. Nową ponurą rzeczywistość stanowią tutaj zrujnowane wojną niegdyś piękne kamienice, odór rozkładających się ciał i spalenizny, wszechobecne szczury i spędzający sen z powiek strach o przetrwanie. Na domiar złego, komisarz...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06-12
Muszę przyznać, że dosyć nieufnie podeszłam do "Alei Samobójców". Moja nieufność wzięła się stąd, że czytałam różne opinie na jej temat. Postanowiłam dać szansę tej książce ze względu na mój wielki sentyment do Mariusza Czubaja oraz Rudolfa H. i ze względu na fakt przeczytania już wszystkich części cyklu z nim. Twórczości pana Krajewskiego nie znam zbyt dobrze dlatego też na temat udziału tego pana w duecie Czubaj - Krajewski się nie wypowiem.
Szczerze mówiąc, przez kilka pierwszych stron ciężko było mi wkręcić się w fabułę. Jednak udało się! Jestem zadowolona z lektury oraz z tego, że dałam tej książce szansę! Czyta się nieźle i mogę śmiało napisać, że to przyzwoity i rasowy kryminał. Dodatkowo w „roli głównej” Gdańsk. Co prawda Jarosław Pater to nie Rudolf Heinz ale (czy było to intencją pisarza czy nie) wiele mają wspólnego ze sobą.
Tajemnicza śmierć pensjonariusza domu seniora "Eden" zapoczątkuje śledztwo, w którym nic nie jest tym, czym się wydaje.
"Aleja samobójców" to świetna fabuła, nietuzinkowa zagadka kryminalna, wyraziste postacie, zaskakujące zwroty akcji, wyrafinowane poczucie humoru (tak typowe dla Mariusza Czubaja) oraz wiele ciekawostek z różnych dziedzin.
Polecam zdecydowanie! Zwłaszcza ze względu na język jakim napisana jest „Aleja Samobójców”. Ale tego fanom Mariusza Czubaja nie trzeba pisać.
Muszę przyznać, że dosyć nieufnie podeszłam do "Alei Samobójców". Moja nieufność wzięła się stąd, że czytałam różne opinie na jej temat. Postanowiłam dać szansę tej książce ze względu na mój wielki sentyment do Mariusza Czubaja oraz Rudolfa H. i ze względu na fakt przeczytania już wszystkich części cyklu z nim. Twórczości pana Krajewskiego nie znam zbyt dobrze dlatego też...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-07-05
Kiedy w tartaku zostają odkryte zwłoki wyschnięte na wiór, nic nie wskazuje na to, że nadkomisarz Pater stanie przed jedną z najtrudniejszych zagadek kryminalnych w swojej karierze.
"Róże cmentarne" to kawał dobrego kryminału! Moim zdaniem ta część cyklu z nadkomisarzem Paterem jest o wiele lepsza niż "Aleja Samobójców". W moim odczuciu momentami główny bohater łudząco przypominał starego dobrego Rudolfa Heinza. Nie wiem czy był to celowy zabieg autora ale mi przypadł do gustu.
Do wielkich plusów "Róży cmentarnych" zaliczam wartką, zwartą akcję, błyskotliwe dialogi, niespodziewane zwroty akcji oraz pełnokrwistych bohaterów. Na tych trzystu stronach zawarta jest zagmatwana, nietuzinkowa i niebanalna intryga kryminalna. Mimo, że przewija się wiele różnych postaci, są one wyraziste; każda jest dopracowana i wiarygodna.
Mimo, że zakończenie jest zbyt spektakularne i zbyt "filmowe" to "Róże cmentarne" oceniam jako bardzo dobry i rasowy kryminał. Dostarczył mi wiele rozrywki i mogę tę książkę polecić fanom kryminału.
Kiedy w tartaku zostają odkryte zwłoki wyschnięte na wiór, nic nie wskazuje na to, że nadkomisarz Pater stanie przed jedną z najtrudniejszych zagadek kryminalnych w swojej karierze.
"Róże cmentarne" to kawał dobrego kryminału! Moim zdaniem ta część cyklu z nadkomisarzem Paterem jest o wiele lepsza niż "Aleja Samobójców". W moim odczuciu momentami główny bohater łudząco...
2018-07-31
"Śmierć w Breslau" było moim pierwszym spotkaniem zarówno z Eberhardem Mockiem jak i Markiem Krajewskim. Uznałam, że nadszedł już odpowiedni czas by zaznajomić się z twórczością tego pisarza.
Eberhard Mock, wysoki rangą funkcjonariusz wrocławskiej policji prowadzi śledztwo w sprawie makabrycznej i niecodziennej zbrodni. W bestialski sposób zamordowana zostaje córka miejscowego barona a przy jej ciele znaleziono skorpiony. Okazuje się, że jest to sprawa z drugim, enigmatycznym dnem. Kluczem do jej rozwiązania jest prawidłowy przekład tajemniczego bliskowschodniego języka, uznanego początkowo za starosyryjski.
"Śmierć w Breslau" jest lekturą na wskroś mroczną i już z pierwszej strony książki wieje grozą. Główny bohater - Eberhard Mock jest postacią odpychającą i budzącą we mnie awersję (zwłaszcza jego zamiłowania do przesiadywania w burdelach). Jego postępowanie i sposób bycia były, co najmniej, moralnie wątpliwe. Zresztą, każdy bohater "Śmierci w Breslau" miał coś za uszami.
"Śmierć w Breslau" nie jest w moim odczuciu lekturą łatwą w odbiorze. Wymaga skupienia i uwagi. Język, jakim napisana jest książka zadania tego nie ułatwia. Jest to język niemalże liryczny i stylizowany na język lat trzydziestych (jestem pod wrażeniem). Nie ukrywam, że przez pierwsze kilkanaście stron musiałam przyzwyczaić się do tego języka i oswoić z nim.
Marek Krajewski bardzo zaimponował mi intrygą kryminalną oraz rozwiązaniem zagadki. Wielkim plusem jest tutaj wykorzystanie "orientalnych" wątków, które z racji mojego wykształcenia oraz zamiłowań są bliskie mojemu sercu. Nie będę zdradzała szczegółów, jednak nieczęsto czyta się tak misternie dopracowane książki.
"Śmierć w Breslau" było moim pierwszym spotkaniem zarówno z Eberhardem Mockiem jak i Markiem Krajewskim. Uznałam, że nadszedł już odpowiedni czas by zaznajomić się z twórczością tego pisarza.
Eberhard Mock, wysoki rangą funkcjonariusz wrocławskiej policji prowadzi śledztwo w sprawie makabrycznej i niecodziennej zbrodni. W bestialski sposób zamordowana zostaje córka...
2018-08-25
Sięgając po "Koniec świata w Breslau" zastanawiałam się do czego może nawiązywać ten enigmatyczny tytuł. Marek Krajewski zaintrygował mnie opowiadaną i zagadkową historią już od pierwszej strony.
W "Końcu świata w Breslau" Eberhard Mock jawi się jako postać jeszcze bardziej mroczna niż w "Śmierci w Breslau". Odnosi się takie wrażenie dlatego, że autor ujawnia więcej ponurych szczegółów z prywatnego życia wrocławskiego radcy kryminalnego. Problemy małżeńskie z młodą żoną Sophie zbiegają się w czasie z serią przerażających zbrodni, które wstrząsnęły ogarniętym srogą zimą Wrocławiem. Wymyślnie okrutny sposób pozbawienia życia ofiar oraz pozostawione przy zwłokach kartki z kalendarza stawiają na nogi wrocławską policję.
"Koniec świata w Breslau" to mistrzowsko poprowadzona i niebanalna intryga kryminalna. Jak zwykle u tego autora każde zdanie jest doskonale przemyślane i napisane w charakterystycznym dla niego stylu. Doskonale oddaje realia czasów, w których osadzone są jego powieści. Jest to książka, która wciągnęła mnie w swoją pełną mroku fabułę od pierwszego rozdziału.
Sięgając po "Koniec świata w Breslau" zastanawiałam się do czego może nawiązywać ten enigmatyczny tytuł. Marek Krajewski zaintrygował mnie opowiadaną i zagadkową historią już od pierwszej strony.
W "Końcu świata w Breslau" Eberhard Mock jawi się jako postać jeszcze bardziej mroczna niż w "Śmierci w Breslau". Odnosi się takie wrażenie dlatego, że autor ujawnia więcej...
2018-10-18
"Widma w mieście Breslau" to moje trzecie spotkanie z Eberhardem Mockiem, który znowu mierzy się z niełatwym śledztwem w nad wyraz tajemniczej i przerażającej zbrodni. Książka ta była ciekawa z misternie dopracowaną fabułą. Intryga kryminalna była niebanalna i niezwykle zawiła. Nie wiem dlaczego jednak czytało mi się tę część cyklu dość opornie. Może dlatego, że pod koniec czułam niewielki przesyt wymyślnych okrucieństw i obrzydliwości, jakich dopuszczali się bohaterowie tej książki? "Widma w mieście Breslau" mogę polecić, mimo wszystko!
"Widma w mieście Breslau" to moje trzecie spotkanie z Eberhardem Mockiem, który znowu mierzy się z niełatwym śledztwem w nad wyraz tajemniczej i przerażającej zbrodni. Książka ta była ciekawa z misternie dopracowaną fabułą. Intryga kryminalna była niebanalna i niezwykle zawiła. Nie wiem dlaczego jednak czytało mi się tę część cyklu dość opornie. Może dlatego, że pod koniec...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-06
Komisarz Mock zostaje ściągnięty z noworocznej zabawy na miejsce okrutnej zbrodni popełnionej na młodej kobiecie. Wkrótce zostaje wysłany na "nie wiadomo, na jak długo" do "dzikiej, zażydzonej krainy podludzi, gdzie na ulicach psy ciągną zaprzęgi. Do kraju barbarzyńców". Innymi słowy, zostaje wysłany do Polski, a konkretnie do Lwowa, bo właśnie tam prowadzi trop w tym trudnym i delikatnym śledztwie. Tam poznaje Edwarda Popielskiego, z którym rozpoczyna współpracę w celu schwytania "Minotaura". Kim jest "minotaur"? Tak Popielskim ochrzcił zbrodniarza, który dokonuje bestialskich mordów i nieludzko okalecza młode kobiety.
"Głowa minotaura" to bardzo dobrze napisany kryminał z doskonale poprowadzoną fabułą. Tak jak poprzednie książki cyklu, jest to lektura niepokojąco przesiąknięta mrokiem i wszelkiego rodzaju okropieństwami. Świat w powieściach kryminalnych Marka Krajewskiego jest zdecydowanie światem niebezpiecznym, plugawym, parszywym i nikczemnym.
"Głowa minotaura" była moim kolejnym spotkaniem literackim z Markiem Krajewskim i Eberhardem Mockiem oraz pierwszym z Edwardem Popielskim. Myślę, że było to spotkanie bardzo pozytywne (pod względem fabuły i wątku kryminalnego). Byłam bardzo ciekawa Popielskiego. Niestety za dużo zauważyłam w nim podobieństw do pogardzanego przeze mnie Mocka. Mogę zrozumieć, że i jeden i drugi lubił sobie dobrze zjeść, wypić i być apodyktycznym gburem. Nie mogę jednak zrozumieć ich maniakalnego wręcz korzystania z usług prostytutek przy każdej możliwej sposobności. Jest to dla mnie obrzydliwe i odrażające. Zastanawiam się czasem co autor chce przez to pokazać. Czy to aby jedyny sposób by mężczyźni w tamtych czasach (lub świecie według Krajewskiego) mogli dowodzić swojej męskości?
Chciałabym jeszcze dodać, że bardzo podoba mi się i przyciąga moją uwagę nadawanie tytułów nawiązując do mitologii greckiej książek z Edwardem Popielskim. "Głowa minotaura" to bardzo dobry retro-kryminał z bardzo ciekawym zakończeniem.
Komisarz Mock zostaje ściągnięty z noworocznej zabawy na miejsce okrutnej zbrodni popełnionej na młodej kobiecie. Wkrótce zostaje wysłany na "nie wiadomo, na jak długo" do "dzikiej, zażydzonej krainy podludzi, gdzie na ulicach psy ciągną zaprzęgi. Do kraju barbarzyńców". Innymi słowy, zostaje wysłany do Polski, a konkretnie do Lwowa, bo właśnie tam prowadzi trop w tym...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-04-11
"Erynie" to moje drugie "tete a tete" z komisarzem Popielskim. Jest to pełen okrucieństwa i plugastwa wszelakiego doskonały kryminał. Zbadanie sprawy makabrycznego morderstwa dokonanego na trzyletnim Heniu Pytce zostaje od razu przydzielone Edwardowi Popielskiemu, który pragnie udać się na emeryturę. Jak nietrudno zgadnąć, daje się przekonać do podjęcia poszukiwań sprawcy tej szokującej hekatomby.
Jest to kolejny doskonały kryminał Marka Krajewskiego. Odczuwałabym coś na kształt sympatii do Popielskiego gdyby nie te wulgarne i obrzydliwe opisy jego ekscesów z prostytutkami. W tej książce moim zdaniem autor zdecydowanie popłynął w tym temacie. Dlaczego do Edwarda czuję jedynie wstręt. Bez tego dałby się, w pewnym sensie, lubić.
"Erynie" napisane jest jak zwykle świetnie. Pod względem języka i treści jest to znakomita książka i uczta dla każdego miłośnika dobrego i mrocznego kryminału. Misterna intryga, wyraziste postacie oraz wiele szczegółów z życia w polskim Lwowie tuż przed wybuchem II Wojny Światowej. Takiego zakończenia nigdy bym się nie domyśliła. Autor naprawdę mnie zaskoczył.
"Erynie" to moje drugie "tete a tete" z komisarzem Popielskim. Jest to pełen okrucieństwa i plugastwa wszelakiego doskonały kryminał. Zbadanie sprawy makabrycznego morderstwa dokonanego na trzyletnim Heniu Pytce zostaje od razu przydzielone Edwardowi Popielskiemu, który pragnie udać się na emeryturę. Jak nietrudno zgadnąć, daje się przekonać do podjęcia poszukiwań sprawcy...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-05-22
"Liczby Charona" w zasadzie pochłonęłam w półtora dnia. Książka sama się czytała, mimo swoich licznych zawiłości. Mówiąc eufemistycznie, nigdy nie byłam orłem z nauk ścisłych a już na pewno zagadnień matematycznych występujących w tej książce nie dane mi było nigdy zgłębić. Jednak moja niewiedza i matematyczny analfabetyzm nie przeszkodziły mi w lekturze.
Jak zwykle u tego autora misterna fabuła dopracowana jest w najmniejszym szczególe. Popielski podpadł swojemu przełożonemu i zmuszony był zająć się czymś innym. Jednak kryminalny świat znalazł go i w stanie spoczynku.
Wielką gratką dla lingwistów (a już na bank orientalistów) jest fakt, że jednym z najważniejszych elementów zagadki kryminalnej odgrywa ... język hebrajski. Nie chcę zdradzać szczegółów ale autor udowodnił, że "królowa nauk" ma sporo wspólnego z tym językiem. Coś fantastycznego. Mistrzostwo.
Co łączy śmierć leciwej wróżbitki i młodej prostytutki? Co wspólnego ma język hebrajski z macierzami i kwadratami magicznymi? Na te pytania odpowiedzi znaleźć można w "Liczbach Charona". Stary dobry Edward Popielski po raz kolejny pokazuje, że ma łeb nie od parady. Polecam!
"Liczby Charona" w zasadzie pochłonęłam w półtora dnia. Książka sama się czytała, mimo swoich licznych zawiłości. Mówiąc eufemistycznie, nigdy nie byłam orłem z nauk ścisłych a już na pewno zagadnień matematycznych występujących w tej książce nie dane mi było nigdy zgłębić. Jednak moja niewiedza i matematyczny analfabetyzm nie przeszkodziły mi w lekturze.
Jak zwykle u tego...
Byłam bardzo ciekawa “Ostrej” jak tylko zauważyłam tę pozycję w zapowiedziach literackich. Muszę przyznać, że w odniesieniu fo twórczości Krajewskiego jestem dość bezkrytyczna. Nie wiem dlaczego ale w “Ostrej” było w moim odczuciu za mało Krajewskiego w Krajewskim. Współczesność jakoś mi do tego pisarza nie za bardzo pasowała. Sama “Ostral miała dość zawiłą fabułę i czasami trudno mi było połapać się we wszystkich wątkach. Główne bohaterki, Drewnowska i Skoczek, jakoś mnie do siebie nie do końca przekonały.
Do kolejnych książek Krajewskiego na pew o wrócę i przeczytam wszystkie!
Byłam bardzo ciekawa “Ostrej” jak tylko zauważyłam tę pozycję w zapowiedziach literackich. Muszę przyznać, że w odniesieniu fo twórczości Krajewskiego jestem dość bezkrytyczna. Nie wiem dlaczego ale w “Ostrej” było w moim odczuciu za mało Krajewskiego w Krajewskim. Współczesność jakoś mi do tego pisarza nie za bardzo pasowała. Sama “Ostral miała dość zawiłą fabułę i czasami...
więcej Pokaż mimo to