Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

„Propozycja dżentelmena” to trzecia część serii Bridgertonów. Opowiada o miłosnych rozterkach drugiego z braci – Benedicta. W ekranizacji Netflixa ta część została pominięta. Jako trzecia zostanie opowiedziana historia Colina i Penelope znana z książki „Miłosne tajemnice”.

Benedict Bridgerton to młodszy brat wicehrabiego Bridgertona – Anthony'ego. Przynależność do szanowanej i majętnej rodziny pozwala mu cieszyć się beztroskim i swobodnym życiem a brak tytułu oszczędza mu obowiązków i odpowiedzialności za rodzinę.

Sophie Beckett to nieślubna córka hrabiego Gunningwortha, którą on przyjął pod swój dach jako wychowankę. Kiedy hrabia żeni się powtórnie a później umiera Sophie zostaje zdegradowana przez macochę do roli służącej. Jej jedyną szansą na zaznanie odrobiny szczęścia jest sekretny udział w balu maskowym u Bridgertonów. Tam poznaje Benedicta. A kiedy nawiązuje się między nimi pewna nić porozumienia Sophie musi spieszyć do domu, aby zdążyć wrócić przed swoją macochą. Benedictowi po nieznajomej zostaje tylko rękawiczka z wyszytymi inicjałami i nieznanym rodowym herbem.

Trudno zaprzeczyć licznym analogiom do historii Kopciuszka, co w tej sytuacji zupełnie mi nie przeszkadzało, zwłaszcza, że z czasem historia zaczyna odbiegać o tej bajkowej. Mam wrażenie, że książkom o Bridgertonach można dużo wybaczyć, bo są przyjemne w odbiorze i pokrzepiające. Historia Sophie i Benedicta to jedna z moich ulubionych. Nie brak w niej dowcipu ale momentami bywa też bardzo dramatycznie. Szczerze kibicowałam bohaterom na drodze ku szczęściu. Ta relacja jest dosyć skomplikowana a przez to bardzo ciekawa. Trudno oderwać się od lektury.

„Propozycja dżentelmena” to trzecia część serii Bridgertonów. Opowiada o miłosnych rozterkach drugiego z braci – Benedicta. W ekranizacji Netflixa ta część została pominięta. Jako trzecia zostanie opowiedziana historia Colina i Penelope znana z książki „Miłosne tajemnice”.

Benedict Bridgerton to młodszy brat wicehrabiego Bridgertona – Anthony'ego. Przynależność do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Virion. Krew” to pierwszy tom nowego cyklu zatytułowanego Legenda Miecza. W związku z zamieszaniem wokół tego w jakiej kolejności należy czytać poszczególne serie odpowiem, że nie ma to większego znaczenia, choć polecam zachować odpowiednią kolejność w obrębie poszczególnej serii.

Tytułowy bohater, Virion, to szermierz natchniony, najlepszy wojownik, który z walki uczynił swoją pasję. W tej serii lata młodości i dojrzałości ma już za sobą. Jego pamięć szwankuje do tego stopnia, że nie wie kim jest. Ma też słaby wzrok, choć o dziwo wątroba daje radę. Na pijanego, siwego staruszka natrafia troje rodzeństwa, którzy postanawiają mu pomóc i zaopiekować się nim. Szybko okazuje się jednak, że to nie oni opiekują się Dziadkiem, lecz on nimi. Z czasem zabójcze talenty Dziadka wychodzą na jaw a wówczas Nerideen zapragnie stać się jego uczniem zupełnie nieświadom tego jaką legendą jest jego mistrz.

Moim ulubionym elementem tej książki jest wspaniały humor sytuacyjny. Podczas lektury wiele razy zaśmiałam się szczerze. Cytaty z tej książki z pewnością posłużą mi w niejednej zabawnej sprzeczce. Do tego nieprawdopodobne pierwsze spotkanie Io i Nerideena. Obok humoru jest też także niepokojący opis, jak łatwo przerazić, złamać i podporządkować sobie ludzi wbrew jakiejkolwiek logice. Strach i przemoc to potężne narzędzia wykorzystywane przez złych ludzi. Główni bohaterowie nie należą do tych, którym wszystko się udaje i nigdy nie spotyka ich nic złego. To sprawia, że powieść jest nieprzewidywalna, nieoczywista. Tam gdzie mamy mistrza miecza nie może zabraknąć krwawych starć. Nie są to pojedynki, a bardziej masakry, w których krew leje się strumieniami a wnętrzności i kończyny latają na różne strony. Dla Viriona wyzwaniem może być jedynie mnogość przeciwników a ostatnio także słabnąca kondycja.

Nowy „Virion” wciąga natychmiast i nie nudzi się z czasem. To przykład książki, którą czyta się z przyjemnością a Viriona, Nerideena i Io nie da się nie lubić. Z niecierpliwością czekam na kolejne części a tymczasem zostaję z Virionem na dłużej dzięki poprzedniej serii „Imperium Achai”.

„Virion. Krew” to pierwszy tom nowego cyklu zatytułowanego Legenda Miecza. W związku z zamieszaniem wokół tego w jakiej kolejności należy czytać poszczególne serie odpowiem, że nie ma to większego znaczenia, choć polecam zachować odpowiednią kolejność w obrębie poszczególnej serii.

Tytułowy bohater, Virion, to szermierz natchniony, najlepszy wojownik, który z walki...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Znachor” to powieść, której ekranizacja znana jest chyba każdemu. Sądząc po tym jak często jest emitowana musi być przez widzów bardzo lubiana. Niedawno powstała kolejna adaptacja, która również zebrała wiele pochwał a to sprawiło, że chciałam sama sprawdzić czy faktycznie jest tak dobra. Szybko zauważyłam różnice między obiema wersjami, więc postanowiłam sprawdzić u źródła, która jest bliższa pierwowzorowi.

Tak oto sięgnęłam po „Znachora” a zaraz po nim po kontynuację tej historii czyli „Profesora Wilczura”. Moim zdaniem pierwsza ekranizacja jest bliższa książce w wielu kwestiach. Niektóre dialogi są przeniesione na ekran słowo w słowo. Druga adaptacja natomiast, w moim odczuciu, odtwarza nieco lepiej klimat i zamysł autora. Przede wszystkim nie ma tu wątpliwości, że doktor Dobraniecki nie jest przyjacielem profesora Wilczura a wręcz jego rywalem. Do tego ładnie wyeksponowano fakt, że Marysia to nie tylko piękna, ale też wykształcona kobieta. Z pewnością stanowi odpowiednie towarzystwo nawet dla pana Czyńskiego.

Jakkolwiek uważam obie ekranizacje za udane to oczywistym jest, że nie sposób przenieść wszystkiego na ekran. Książkowy Samuel Obiedziński to bardzo ciekawa barwna postać dodająca pewnego humoru, ale też cynicznego spojrzenia na rzeczywistość. Dzięki książce lepiej też pojmuję jak wielkie były sława, prestiż i zasługi profesora Wilczura. Adaptacje filmowe nie wyjaśniają tak dobrze tego jak dobrym i gotowym do poświęceń jest profesor Rafał Wilczur. Przez to nie sposób w pełni pojąć jak wielką tragedią było dla niego odejście żony i córki. „Znachor” to nie tylko powieść o tym jak w jednej chwili można stracić wszystko, ale też przepiękna metafora tego jaką drogę musi przejść człowiek, aby zrozumieć to kim jest, czego chce i czego potrzebuje. Splendor i bogactwo są tym czego wielu pożąda, ale niekoniecznie tym co się liczy najbardziej.

Jeżeli jest ktoś kto jeszcze nie czytał „Znachora”, podobnie jak ja do niedawna, to szczerze zachęcam, bo to bardzo ciekawa i wzruszająca historia w sam raz na takie zimowe wieczory.

Dziękujemy Wydawnictwu Zysk i S-ka za zaufanie.

„Znachor” to powieść, której ekranizacja znana jest chyba każdemu. Sądząc po tym jak często jest emitowana musi być przez widzów bardzo lubiana. Niedawno powstała kolejna adaptacja, która również zebrała wiele pochwał a to sprawiło, że chciałam sama sprawdzić czy faktycznie jest tak dobra. Szybko zauważyłam różnice między obiema wersjami, więc postanowiłam sprawdzić u...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wydawnictwo Zysk i S-ka rozpieszcza ostatnio wszystkich fanów Tolkiena serią książek, które choć mniej znane niż „Hobbit”, „Władca Pierścieni” czy „Silmarilion” to zachwycają w nie mniejszym stopniu. Miałam już przyjemność zapoznać się z „”Księgą Zaginionych Opowieści”, dlatego ta pozycja to dla mnie must have. Z niecierpliwością czekam też na „Atlas Śródziemia”.

„Upadek Numenoru” opowiada o wydarzeniach mających miejsce w Drugiej Erze a więc po zwycięstwie nad Morgothem, które przyniosło wielowiekowy pokój, ale niestety nie pokonało zła do końca. Druga Era to czas kiedy wykuto pierścienie władzy a Sauron skrycie rośnie w siłę.

Numenor to wyspa, którą Valarowie podarowali ludziom w podzięce za ich wkład w walkę z Morgothem. Pierwszym królem Numenoru był Elros, syn Earendila i brat Elronda, który wybrał życie śmiertelnika. Później to jego potomkowie władali Numenorem. Zarówno Elros jak i pozostali Numoenorejczycy zostali obdarzeni długim życiem i wspaniałym zdrowiem. Dzięki błogosławieństwu Valarów i przyjaźni z Elfami kraina kwitła i rozwijała się nienękana klęskami i wojnami. Niestety duch Morgotha przetrwał, dlatego też zło wkradło się pomiędzy Dunedainów rozbudzając w nich pragnienie władzy i pychę. Do zagłady Numenoru doszło kiedy król Ar-Pharazon zapragnął nieśmiertelności Valarów, złamał ich zakaz i pożeglował na zachód z zamiarem podbicia Valinoru. Wówczas z woli Iluvatara doszło do zatopienia wyspy i zakrzywienia świata tak, że nie można już było dopłynąć do Nieśmiertelnych Krain. Jedynie nieliczni zdołali w porę pożeglować do Śródziemia i ocalić część swego dziedzictwa.

Śródziemie to świat, nad którym Tolkien pracował całe swoje życie. Na przestrzeni lat powstało mnóstwo notatek, szkiców, listów i różnych wersji tekstów, nad którymi przejął pieczę jego syn Christopher. Jego skrupulatna praca pozwoliła usystematyzować i połączyć wiele elementów dzięki którym w ręce czytelników trafił np. „Silmarilion”. W ten sam sposób zredagowano „Upadek Numenoru”. Dodatkowym plusem są bardzo klimatyczne ilustracje autorstwa Alana Lee. Opisanych tu wydarzeń nie znajdziemy nigdzie indziej a są one bardzo ważnym i ciekawym uzupełnieniem historii świata. Do tej pory bardzo podziwiałam i szanowałam twórczość Tolkiena. Teraz natomiast jestem nią zafascynowana. Poszerzyłam swoją wiedzę i lepiej zrozumiałam wiele spraw, które do tej pory mi umykały. Nie ma wątpliwości, że Tolkien to niekwestionowany król fantastyki. Nie mogę się już doczekać kolejnych pozycji z tej serii.

Dziękujemy Wydawnictwu Zysk i S-ka za zaufanie.

Wydawnictwo Zysk i S-ka rozpieszcza ostatnio wszystkich fanów Tolkiena serią książek, które choć mniej znane niż „Hobbit”, „Władca Pierścieni” czy „Silmarilion” to zachwycają w nie mniejszym stopniu. Miałam już przyjemność zapoznać się z „”Księgą Zaginionych Opowieści”, dlatego ta pozycja to dla mnie must have. Z niecierpliwością czekam też na „Atlas Śródziemia”.

...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Do przeczytania tej opowieści skłoniło mnie kilka elementów. Po pierwsze: element nadnaturalny – kontaktowanie się ze zmarłymi i oddziaływanie jakiejś niewyjaśnionej siły; po drugie: motyw uzdrawiania duszy i szukania pomocy w naturze - tytułowym sercu lasu.
Bohaterami tej książki są Iwo i Libusza. Iwo stracił w wypadku na motocyklu swoją narzeczoną. Obwinia się o jej śmierć i nie może poradzić sobie z powrotem do życia. Libusza to młoda kobieta uważana za czarodziejkę. W okolicy znana jest ze swojej zdolności do kontaktowania się ze zmarłymi. Iwo i Libusza poznają się w Rymanowie, gdzie chłopak dochodzi do siebie w sanatorium. Dziewczyna przeczuwa, że Iwo potrzebuje pomocy, ale zdaje sobie też sprawę, że zdoła mu pomóc dopiero gdy ten będzie na to gotów.
W tej historii wątek miłosny nie dominuje, choć relacja głównych bohaterów ma potencjał romantyczny. Libusza jest przykładem tego jak ważne jest życie w zgodzie ze sobą, swoimi uczuciami, przekonaniami i swoją energią. Dziewczyna odziedziczyła po swojej babci dar dostrzegania tego co niewidoczne gołym okiem, czuje więcej i rozumie więcej niż przeciętna osoba. Swoje zdolności wykorzystuje do pomagania okolicznym mieszkańcom. Sama żyje w spokoju w chatce w lesie gdzie zajmuje się również przygotowaniem lekarstw i przetworów z naturalnych składników. Jej spokój to zupełne przeciwieństwo tego z czym mierzy się Iwo. W jego duszy szaleje burza, która pochłania go coraz bardziej. Wydawać by się mogło, że silne i gorące uczucie wyleczyłoby jego rany, ale to trochę pójście na skróty. W tej książce bohaterowie rozwijają się, pracują nad sobą, poznają siebie i swoje pragnienia. Nic nie przychodzi im łatwo i szybko. To nie jest banalny romans. To ciekawa książka, którą warto przeczytać więcej niż raz, bo zawiera w sobie tyle mądrości, że można z niej czerpać na różnych etapach w życiu. Myślę, że każdy może odszukać w rozterkach Libuszy i Iwo własne kłopoty i własne zmagania. Tym bardziej pocieszająca i dająca nadzieję jest myśl, że ze wszystkiego można wyjść na prostą jeśli ma się potrzebną do tego odwagę i da się sobie czas.

Do przeczytania tej opowieści skłoniło mnie kilka elementów. Po pierwsze: element nadnaturalny – kontaktowanie się ze zmarłymi i oddziaływanie jakiejś niewyjaśnionej siły; po drugie: motyw uzdrawiania duszy i szukania pomocy w naturze - tytułowym sercu lasu.
Bohaterami tej książki są Iwo i Libusza. Iwo stracił w wypadku na motocyklu swoją narzeczoną. Obwinia się o jej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Ostatnia na imprezie” to powieść o tym jak może wyglądać koniec znanego nam świata. Główna bohaterka jako jedyna przeżyła pandemię. Jakimś cudem wirus 6DM – 6 dni maksimum – pochłonął życie milionów, ale ją samą oszczędził. Kiedy jej mąż umiera a w Londynie nie ma nikogo kto by przeżył, bohaterka wyrusza na poszukiwania ocalałych. Jej jedynym towarzyszem jest pies. W czasie wędrówki kobieta obserwuje zgrozę jaką wywołała niemal jednoczesna śmierć całej ludzkości – stosy gnijących ciał, pożary, zdziczałe zwierzęta ucztujące na zwłokach. Odnalezienie się w nowej rzeczywistości to nie lada wyzwanie. W pewnym momencie postanawia, że jeżeli nikogo nie znajdzie to zakończy swoje życie.
Ta postapokaliptyczna opowieść opisana jaka błyskotliwa i momentami zabawna, moim zdaniem, wcale taka nie jest. Niestety wiele elementów nie spełniło moich oczekiwań. Sam pomysł na książkę niezbyt oryginalny. Podejście do tematu również niczym nie zaskakuje. Główna bohaterka absolutnie nielogiczna, niekonsekwentna, nieporadna a nawet nierozgarnięta. Jak można zapomnieć o zrobieniu zapasów jedzenia i wody, ale zaopatrzyć się w stosy luksusowych kosmetyków? Jak można marznąć przechodząc obok sklepu z ubraniami, których już nikt nie kupi? Jak można głodować przez irracjonalną obawę przed włamaniem do sklepu spożywczego, kiedy jest się ostatnim żyjącym człowiekiem?
Przez tę książkę musiałam przebrnąć, niestety im dalej tym nudniej i mniej zaskakująco. Najbardziej brakowało mi błyskotliwości, jakiegoś nieszablonowego podejścia do rozwiązywania problemów, których wymarły świat dostarcza całe mnóstwo. Nie chciałabym zdradzać zakończenia, ale mogę powiedzieć, że stało się dla mnie jasne mniej więcej w połowie książki i było bardzo absurdalne. Czy główna bohaterka kogoś odnalazła? Czy czegoś się nauczyła? Czy udowodniła, że drzemie w niej siła pozwalająca przetrwać? Raczej nie. Tak naprawdę nie umiem powiedzieć o czym jest ta książka. O podróży, o wewnętrznej przemianie, o sile charakteru? Nie wiem, może czytelnik sam ma znaleźć w tej książce wartość i odniesienie do siebie. Może ta książka to impuls do zastanowienia się jak każdy z nas poradziłby sobie całkiem sam?

„Ostatnia na imprezie” to powieść o tym jak może wyglądać koniec znanego nam świata. Główna bohaterka jako jedyna przeżyła pandemię. Jakimś cudem wirus 6DM – 6 dni maksimum – pochłonął życie milionów, ale ją samą oszczędził. Kiedy jej mąż umiera a w Londynie nie ma nikogo kto by przeżył, bohaterka wyrusza na poszukiwania ocalałych. Jej jedynym towarzyszem jest pies. W...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"POZA NAWIASEM" autorstwa Marzeny Hryniszak. Powieść wciąga od pierwszych stron. Poznajemy główna bohaterkę - Żanetę kobietę bezdomną, sięgającą dna. Kobietę, która miała "wszystko", a która znalazła się poza nawiasem, od której przechodnie odwracają wzrok, która myśli tylko on tym jak przewegetować kolejny dzień, móc się napić, zagłuszyć swoje myśli, zapomnieć. Wątek bezdomności w tej powieści zrobił na mnie największe wrażenie, uświadomił, że niewiele trzeba, aby znaleźć się na dnie. Wątek kryminalny, który pojawia się na początku powieści wciąga. Mamy tu misternie utkaną sieć intryg, czarne charaktery, chciwość, zazdrość, skomplikowane relacje rodzinne. Z drugiej strony mamy również pokrzepiającą wiarę w drugiego człowieka, wyciągniętą pomocną dłoń i... pomocną psią łapę. To wszystko sprawia, że książkę czyta się z zapartym tchem. Książka warta uwagi, warta przeczytania, na pewno pozostanie w pamięci na dłużej i skłoni do refleksji.
EJ

"POZA NAWIASEM" autorstwa Marzeny Hryniszak. Powieść wciąga od pierwszych stron. Poznajemy główna bohaterkę - Żanetę kobietę bezdomną, sięgającą dna. Kobietę, która miała "wszystko", a która znalazła się poza nawiasem, od której przechodnie odwracają wzrok, która myśli tylko on tym jak przewegetować kolejny dzień, móc się napić, zagłuszyć swoje myśli, zapomnieć. Wątek...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy są tutaj miłośnicy literatury obyczajowej?
Ciekawa jestem jakie są Wasze wymagania, na co zwracacie uwagę, co Was porusza, a co delikatnie zniechęca?
Ile ludzi, tyle opinii – to oczywiste, ale są takie dzieła, które łapią za serca wszystkich. Mają w sobie ukrytą iskierkę mocy. Posiadają to „coś”, które nie chce odpuścić.
Według mnie „Moje życie przed Tobą” ma ten potencjał i moc. Jest żarem, rozbłyskiem, żywym srebrem, iskiereczką.

Lena – traci pamięć.
Jej tragedię zauważa starsza i przekochana Pani Malwina.
Malwina ma wnuczka – Marcina, który cierpi na nieuleczalną chorobę.

Jeśli ten opis mówi Wam: „O raju?! Historia jak każda inna”!
To nie – gwarantuję! Autorka ze spokojem zaskakuje czytelnika.
„Moje życie przed Tobą” bardzo angażuje Czytelnika. Daje Mu delikatne wskazówki, ale podkreśla, jak wielkie znaczenie ma akceptacja decyzji drugiej osoby. Udowadnia, jak piękni są ludzie i jak warto doceniać ich różnorodność. To wszystko dzieje się z niesamowitą lekkością, bo przez książkę dosłownie się płynie. Ten nurt wciąga na dobre, bo ja właśnie zaczynam czytać „Nie pozwól mi odejść”.

Czy są tutaj miłośnicy literatury obyczajowej?
Ciekawa jestem jakie są Wasze wymagania, na co zwracacie uwagę, co Was porusza, a co delikatnie zniechęca?
Ile ludzi, tyle opinii – to oczywiste, ale są takie dzieła, które łapią za serca wszystkich. Mają w sobie ukrytą iskierkę mocy. Posiadają to „coś”, które nie chce odpuścić.
Według mnie „Moje życie przed Tobą” ma ten...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Król monet” to już trzecia część cyklu o dochodzeniach prowadzonych przez Colombę Caselli i Dantego Torre. Tomy te są ze sobą ściśle powiązanie i koniecznie trzeba je czytać po kolei.
Pierwsza część tj. „Mężczyzna z silosu” to skomplikowana opowieść o mężczyźnie, który jako dziecko został porwany i przez kilkanaście lat więziony w silosie przez tajemniczego Ojca. Owym więźniem był Dante Torre, który w wyniku swoich traumatycznych przeżyć stara się pomagać w poszukiwaniach zaginionych osób. Aby przetrwać w swym więzieniu nauczył się odczytywać najdrobniejsze nawet sygnały wysyłane przez swojego oprawcę i dostosowywać do jego oczekiwań. To głębokie wyczulanie na niewerbalne sygnały wysyłane przez ludzi pozwoliło mu zostać specjalistą w swoim fachu.
Colomba Caselli to policjantka, która przeżyła zamach bombowy. Mimo traumy i poczucia, że zawiniła stara się wrócić do służby. Kiedy szef prosi ją o pomoc przy poszukiwaniu zaginionego chłopca nie domyśla się nawet, że w ten sposób wkroczy na ścieżkę pełną niebezpieczeństw a jej życie nie raz będzie zagrożone. Wraz z Dantem, chwilami nieoficjalnie i poza prawem, próbują rozwikłać zagadkę, która podejrzanie przypomina to, co sam przeżył. Wszystko wskazuje na to, że mimo upływu lat Ojciec nadal ma Dantego na oku.

Sandrone Dazieri stworzył wspaniały kryminał, który czyta się z zapartym tchem, każda część obfituje w niespodziewane zwroty akcji i pełne napięcia zakończenia. Atmosfera zagrożenia naprawdę się udziela. Współczesne wydarzenia autor przeplata z retrospekcjami, które rzucają światło jak trudna i przerażająca przeszłość ściga naszych bohaterów. Muszą oni zmierzyć się nie tylko z niebezpieczeństwem, którego nie potrafią nawet zidentyfikować, ale także z własnymi ranami. Śledztwo przestaje być sprawą zawodową a staje prywatną. Nasi bohaterowie nie mogą pozbyć się wrażenia, że ktoś zna każdy ich ruch i kieruje nimi wedle własnej woli. Wokół Dantego i Colomby giną ludzie, ktoś brutalnie zaciera ślady swojej obecności. Nikomu nie można już ufać.

W tej serii nic nie jest takie jak się wydaje i naprawdę bardzo ciężko przewidzieć rozwój wydarzeń. Przeczucie, że bohaterowie wplątali się w coś znacznie większego niż zwykłe śledztwo w sprawie porwania dodatkowo potęguje niepokój. W moim odczuciu to olbrzymia zaleta. Caselli i Torre to niesamowity duet, nieprzewidywalny i wielowymiarowy. Z czasem ze zwykłej współpracy przy śledztwie rodzi się przyjaźń, dla której przełamują swoje największe lęki. A jeżeli chodzi o minusy serii to nie potrafię znaleźć żadnego.

„Król monet” to już trzecia część cyklu o dochodzeniach prowadzonych przez Colombę Caselli i Dantego Torre. Tomy te są ze sobą ściśle powiązanie i koniecznie trzeba je czytać po kolei.
Pierwsza część tj. „Mężczyzna z silosu” to skomplikowana opowieść o mężczyźnie, który jako dziecko został porwany i przez kilkanaście lat więziony w silosie przez tajemniczego Ojca. Owym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Pozytywka. Zagadkowe zniknięcie Benedicte Carboneill, Gijé
Ocena 8,0
Pozytywka. Zag... Benedicte Carboneil...

Na półkach:

"Pozytywka" po raz kolejny staje na wysokości zadania.
Wiele przygód - z wypiekami na twarzy.
Idealnie dobrana idea dobra.
Główna bohaterka, która nadal jest dla Czytelnika super przyjaciółką.
Fantazja - wylewająca się niemal wszędzie i zarażająca młodych czytelników.
Trudne tematy, zawarte w komiksie, które skłaniają do refleksji.

Jak dobrze, że są wakacje!
Polecajcie swoim Pociechom wszystkie cztery tomy!
Będą mieć cudowne wakacyjne wspomnienia, związane z lekturą Świata Pandorii!

"Pozytywka" po raz kolejny staje na wysokości zadania.
Wiele przygód - z wypiekami na twarzy.
Idealnie dobrana idea dobra.
Główna bohaterka, która nadal jest dla Czytelnika super przyjaciółką.
Fantazja - wylewająca się niemal wszędzie i zarażająca młodych czytelników.
Trudne tematy, zawarte w komiksie, które skłaniają do refleksji.

Jak dobrze, że są wakacje!
Polecajcie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Yrsa Sigurdardóttir to islandzka powieściopisarka tworząca przede wszystkim kryminały i powieści dla dzieci. Jak można się domyślić „Diabelska lalka” należy do tej pierwszej kategorii. Do sięgnięcia po tę książkę skłoniło mnie to, że lubię propozycje Sonii Draga, które zawsze dostarczały mi wielu mocnych wrażeń.

Tytułowa diabelska lalka została wyłowiona z zatoki podczas połowu ryb. Zniszczona i porośnięta pąklami natychmiast trafiłaby z powrotem do wody, gdyby nie mała Rósa, która postanowiła zatrzymać lalkę. Tej samej nocy mama Rosy umiera, lalka znika a dziewczynka rozpoczyna swoją tułaczkę po sierocińcach i domach zastępczych. Kilka lat później z tej samej zatoki zostają wyłowione ludzkie szczątki. Detektyw Huldar rozpoczyna śledztwo, które okazuje się bardzo skomplikowane. Niespodziewanie to właśnie Rósa łączy wszystkie wątki śledztwa. Huldar i psycholog Freya ścigają się z czasem aby odnaleźć Rosę licząc, że ta wyjaśni wiele kwestii.

Muszę przyznać, że nie przebrnęłam przez tę powieść. Mimo licznych podejść nie udało mi się wczytać jednorazowo na dłużej niż kilkanaście stron. Nie umiem podać konkretnej przyczyny, co było nie tak. Akcja powieści moim zdaniem postępuje wolniej niż reforma służby zdrowia w Polsce. Wątek lalki przez ponad połowę książki praktycznie nieporuszony. Bohaterowie tak niemrawi, że pisząc recenzję musiałam podejrzeć jak właściwie się nazywali. Żadnego szoku, żadnego zaintrygowania, nawet kiełkującego zainteresowania. Ciśnie mi się na usta sformułowanie: flaki z olejem. I tu pojawia się pewien dysonans, bo Yrsa Sigurdardóttir zyskała już uznanie jako twórczyni kryminałów. Ta powieść jest już piątą częścią przygód Huldara i Freyi, co sugeruje poczytność poprzednich części. Stąd wniosek, że ten tytuł najzwyczajniej na świecie nie trafił w moje gusta, ale być może trafi w wasze.

Yrsa Sigurdardóttir to islandzka powieściopisarka tworząca przede wszystkim kryminały i powieści dla dzieci. Jak można się domyślić „Diabelska lalka” należy do tej pierwszej kategorii. Do sięgnięcia po tę książkę skłoniło mnie to, że lubię propozycje Sonii Draga, które zawsze dostarczały mi wielu mocnych wrażeń.

Tytułowa diabelska lalka została wyłowiona z zatoki podczas...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„Cały jestem Twój” kojarzy mi się z letnim spokojem.
Wybierasz się nad morze, nie myślisz o obowiązkach, nie pędzisz, siadasz na piasku i czytasz.
Uśmiechasz się, czujesz motyle w brzuchu i ładujesz się pozytywną energią.
Historia zaczyna być częścią Twojego życia, bo zapamiętasz ten moment – błogi czas poświęcony na lekturę.
Bardzo doceniam literacką moc, wierzę, że książki są w stanie zdziałać cuda. Są lekarstwem na wszelkie zło - są ucieczką, odskocznią i piękną przygodą.
Cieszę się, że Pani Weronika Tomala trafiła po raz kolejny w mój gust czytelniczy.
Cieszę się, że to kolejna książka autorki, która dodała mi skrzydeł.

„Cały jestem Twój” kojarzy mi się z letnim spokojem.
Wybierasz się nad morze, nie myślisz o obowiązkach, nie pędzisz, siadasz na piasku i czytasz.
Uśmiechasz się, czujesz motyle w brzuchu i ładujesz się pozytywną energią.
Historia zaczyna być częścią Twojego życia, bo zapamiętasz ten moment – błogi czas poświęcony na lekturę.
Bardzo doceniam literacką moc, wierzę, że...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Do sięgnięcia po tę książkę zachęciło mnie kilka kwestii. Lubię debiuty, bo to zawsze szansa na powiew świeżości i otwarcie się na nowy fantastyczny świat. Przyznam też, że opis książki, tytuł i okładka wydały mi się intrygujące.

„Więcej niż zło” opowiada historię z perspektywy kilku osób: Eustachego, Słowika i Raviego. Eustachy to starszy wędrowiec, który nigdzie nie zagrzewa miejsca i z pewnością skrywa niejedną tajemnicę. Wnikliwie obserwuje otoczenie samemu pozostając na uboczu. Słowik to pseudonim byłego żołnierza, któremu zostaje powierzone stanowisko komendanta w przygranicznej miejscowości. Na nowym stanowisku Słowik szybko przywraca porządek, jednak wraz z przybyciem Eustachego pojawiają się kłopoty. Ravi to młody chłopak z plemienia Szydlarzy, od którego oczekuje się, że będzie równie wielkim wodzem co jego ojciec. Butny młodzieniec, szukając okazji, żeby udowodnić swoją wartość sprowadza na siebie kłopoty.

Ścieżki tych trzech silnych charakterów krzyżują się i jeżeli dodamy do tego intrygi polityczne i magiczne moce to uzyskamy ciekawą mieszankę. Pierwsze wrażenie po przeczytaniu tej książki było pozytywne. Jestem ciekawa, co się wydarzy i mam nadzieję, że następne części rzucą więcej światła na to kim tak naprawdę jest Eustachy. To moja ulubiona postać pewnie ze względu na to, że jest zielarzem i ma duże doświadczenie w leczeniu i przygotowywaniu leków. Uważam, że „Więcej niż zło” to bardzo dobry debiut, który dobrze wróży na przyszłość. Nieliczne i drobne niedociągnięcia można spokojnie pominąć, bo nawet bardziej doświadczonym pisarzom zdarzają się większe nieścisłości.

Podsumowując warto sięgnąć po tę książkę, jeżeli mamy dużo czasu i już nie wiadomo, co czytać.

Do sięgnięcia po tę książkę zachęciło mnie kilka kwestii. Lubię debiuty, bo to zawsze szansa na powiew świeżości i otwarcie się na nowy fantastyczny świat. Przyznam też, że opis książki, tytuł i okładka wydały mi się intrygujące.

„Więcej niż zło” opowiada historię z perspektywy kilku osób: Eustachego, Słowika i Raviego. Eustachy to starszy wędrowiec, który nigdzie nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Drugi tom cyklu Materia Sekunda to powieść, na którą czekałam z niecierpliwością. Pierwsza część tj. „Sługa krwi” zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Historia skończyła się w tak emocjonującym momencie, że oczekiwanie na kolejny tom było nie do zniesienia. „Sługa honoru” od pierwszych stron łapie i kontynuuje ten sam poziom napięcia.

Już na wstępie miałam wrażenie, że podział na tomy nie znajduje odzwierciedlenia w treści. Zwykle wdrażamy się w fabułę powoli a najważniejsze wątki są wspomniane, więc łatwo odnaleźć się na nowo w sytuacji. W tym wypadku z marszu jest się wrzuconym w wir akcji, która toczy się tak jakby był to kolejny rozdział a nie cały tom. Dlatego radzę czytać oba tomy, jeden po drugim albo przypomnieć sobie ostatnie rozdziały „Sługi krwi” przed lekturą „Sługi honoru”, aby uniknąć oszołomienia.

Styl powieści jest taki sam jak w poprzednich częściach. Mamy dużo magii, pojedynków na śmierć i życie oraz intryg. Przed Olafem stawiane są kolejne wyzwania a on sam z trudem odnajduje się w nowym świecie. Na szczęście los stawia na jego drodze ludzi, na których pomoc może liczyć. Jako człowiek lojalny i honorowy zjednuje sobie nawet cesarza, z czym wiąże się większa władza i odpowiedzialność. Niestety poszerza się też grono jego wrogów. Zmuszony grać w grę, której zasad nie rozumie, stara się przeżyć, aby choć na chwilę wrócić do swojego świata i spotkać swoich bliskich.

Niestety recenzja nie byłaby uczciwa, gdybym nie wspomniała o pewnym irytującym zjawisku. Kilka razy pewne zdarzenia miały miejsce ni z gruszki ni z pietruszki. Jakiś wątek jest budowany i rozwijany przez dłuższy czas, po to tylko by nowo wprowadzona postać bez żadnego tła, czy wcześniejszego wspomnienia, swoimi czynami zupełnie odwróciła bieg historii po czym zniknęła. Albo sytuacja gdzie Olaf długo planuje obronę miasta, która przybiera zły obrót po czym, w momencie kulminacyjnym, traci przytomność i budzi się już po wszystkim w zupełnie innych okolicznościach. Tak jakby jedne zdarzenia nie wynikały z drugich i nie stanowiły jednej konsekwentnej fabuły. W jednej chwili zwycięstwo wydaje się nie do osiągnięcia a kilka zdań później jest już po wszystkim. Do tego powtarzalny motyw kiedy w ostatniej chwili nadchodzi niespodziewana i czasem nie logiczna pomoc a bohaterowie na zawołanie ujawniają kolejne moce lub umiejętności.

Mimo tych zastrzeżeń i po lekkim przymrużeniu oka „Sługa honoru” to wspaniała pozycja, która tradycyjnie kończy się w tak intrygującym momencie, że chyba nie wytrzymam do następnego tomu. Z chęcią będę wracać do całej serii, bo to wspaniały hołd dla przyjaźni, honoru i waleczności. Szczerze polecam i gorąco zachęcam nie tylko do tej książki, ale do całych cykli Materia Prima i Materia Sekunda.

Drugi tom cyklu Materia Sekunda to powieść, na którą czekałam z niecierpliwością. Pierwsza część tj. „Sługa krwi” zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Historia skończyła się w tak emocjonującym momencie, że oczekiwanie na kolejny tom było nie do zniesienia. „Sługa honoru” od pierwszych stron łapie i kontynuuje ten sam poziom napięcia.

Już na wstępie miałam wrażenie,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Pozytywka. Tajemnice przeszłości Benedicte Carboneill, Gijé
Ocena 7,8
Pozytywka. Taj... Benedicte Carboneil...

Na półkach:

Dobra. Koniec żartów. Ten tom wciąga jeszcze bardziej niż dwa poprzednie, a całość czyta się naprawdę cudownie – dobrze jest za każdym razem wrócić do poprzednich tomów, chociażby dla samego klimatu komiksu.

„Tajemnice przeszłości” to już nie przelewki. Można się „troszkę” przestraszyć i … poczuć szybsze bicie serca. Historia wciąga i jest szybka. Daje powiew świeżości i zaskakuje niemal na każdej stronie.

Niezmiennie podkreślę, że cykl „Pozytywka” nie dość, że stoi na wysokim poziomie, jeśli chodzi o historię, to daje ogrom radości przez to, jak jest wydany. Każdy kadr jest dopracowany i piękny.

Czekam, aż moje szkraby dorosną, by przenieść ich do świata „Pozytywki”, w którym ja odnalazłam swoje własne ja.

Dobra. Koniec żartów. Ten tom wciąga jeszcze bardziej niż dwa poprzednie, a całość czyta się naprawdę cudownie – dobrze jest za każdym razem wrócić do poprzednich tomów, chociażby dla samego klimatu komiksu.

„Tajemnice przeszłości” to już nie przelewki. Można się „troszkę” przestraszyć i … poczuć szybsze bicie serca. Historia wciąga i jest szybka. Daje powiew świeżości i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka zaklasyfikowana jako młodzieżowy thriller to coś czego byłam ciekawa, ale nie miałam zbyt wygórowanych oczekiwań. Zdaje sobie sprawę, że ciężko jest zadziwić lub zszokować kogoś kto ma tyle horrorów i kryminałów na koncie. Niemniej zawsze należy dawać szansę książkom i serialom, bo nieraz można trafić na prawdziwe perełki.

„Ktoś z nas kłamie” to historia czwórki amerykańskich nastolatków, którzy są podejrzani o zabicie swojego kolegi Simona. Do zabójstwa doszło kiedy cała piątka odsiadywała szlaban. Warto wspomnieć, że ktoś wrobił ich w ten szlaban podrzucając do plecaków telefony.

Simon był osobą powszechnie nielubianą ze względu na aplikację jaką stworzył, a która zajmowała się ujawnieniem kompromitujących lub zgoła nielegalnych sekretów uczniów liceum w Bayview. Wielu licealistów zawdzięcza mu najgorsze chwile swojego życia, jednak głównymi podejrzanymi stają się: Abby, Bronwyn, Nate i Cooper. Artykuły na ich temat miały się dopiero ukazać, więc każde z nich mogło chcieć powstrzymać Simona.

W toku śledztwa na jaw wychodzą kolejne nieprzyjemne fakty, które Czwórka z Bayview wolałaby ukryć.

Tak jak się spodziewałam ta książka nie była wielkim odkryciem, ani zaskoczeniem. Samo morderstwo dosyć nudne i banalne. Naprzemienna narracja z perspektywy czwórki głównych podejrzanych wyhamowuje fabułę, choć chwilami było dosyć ciekawie. Czytanie przypominało rollercoaster, w którym chęć odłożenia książki przeplata się z autentyczną potrzebą poznania co będzie dalej. Główne postacie raczej płaskie i przewidywalne. Ich los był mi obojętny Dochodzę do konkluzji, że może jestem za stara na ten vibe i pora odłożyć książki młodzieżowe na półkę. Jednak czuję, że gdzieś tam czai się pewien potencjał, który być może został wykorzystany w serialu Netflixa. Mam taką gorącą nadzieję i spieszę obejrzeć serial.

Ta książka zaklasyfikowana jako młodzieżowy thriller to coś czego byłam ciekawa, ale nie miałam zbyt wygórowanych oczekiwań. Zdaje sobie sprawę, że ciężko jest zadziwić lub zszokować kogoś kto ma tyle horrorów i kryminałów na koncie. Niemniej zawsze należy dawać szansę książkom i serialom, bo nieraz można trafić na prawdziwe perełki.

„Ktoś z nas kłamie” to historia...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Zatrzymać się. Złapać oddech. Poczuć spokój i siłę marzeń. Chłonąć książkę ze spokojem, angażując w nią całe swoje serce.

„Zaklinacz koni” pozostanie ze mną na zawsze.
Miłość, przygoda, emocje, ludzka dusza, strata.
Nie mogłam przestać czytać. Wracałam myślami do tej historii. Czułam ją głęboko i mocno.

Czas staje w miejscu. Wypadek, który zmienia wszystko w życiu Grace i jej konia Pielgrzyma. Wydarzenie, które udowadnia jak przewrotny jest los i jak jedna sytuacja wpływa na inne. To historia też o tym, jak jeden człowiek określa drugiego.

Wiele tu wzruszeń - prawdziwych, bo łzy naprawdę płynęły. Kibicowałam mamie Grace, która nie chciała uśpić zranionego emocjonalnie i fizycznie konia. Wierzyłam w jej siłę walki i chęć pomocy. Nie mogłam wyjść z podziwu, kiedy odnalazła zaklinacza koni. Tom Booker – koński psychoterapeuta zmienia wszystko. Staje się osobną, wielką historią „Zaklinacza koni”.

Kiedy widzę, że książka jest światowym bestsellerem sprzedanym w ponad 20 milionach egzemplarzy, nie zawsze po nią sięgam. Tutaj dostałam coś pięknego, niesamowitego, jedynego w swoim rodzaju, wzruszającego i pokazującego, jak wielką siłę mają życie i uczucia.

Zatrzymać się. Złapać oddech. Poczuć spokój i siłę marzeń. Chłonąć książkę ze spokojem, angażując w nią całe swoje serce.

„Zaklinacz koni” pozostanie ze mną na zawsze.
Miłość, przygoda, emocje, ludzka dusza, strata.
Nie mogłam przestać czytać. Wracałam myślami do tej historii. Czułam ją głęboko i mocno.

Czas staje w miejscu. Wypadek, który zmienia wszystko w życiu Grace i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobrze, że raz na jakiś czas (czytaj: przy okazji wydania kolejnego tomu "Kaczogrodu" od Egmontu) można na chwilę zapomnieć o poważnych sprawach, które spędzają nam sen z powiek. Przenoszę się zatem do mojego osobistego świata i chwytam zbiór komiksów Carla Barksa "Skarb Pizarra"z lat 1958-1959 - tutaj nic złego nie może się stać.

W środku standardowo ponad dwieście stron Barksa. Tym razem pojawił się dość ciekawy miks postaci - oprócz wiodących prym Donalda, Sknerusa i siostrzeńców mamy również Gęgula, Lisa Chytrusa, Wilka Bardzozłego, a nawet słonika Dumbo, których raczej nie widywałem w takim zestawieniu. No cóż, przynajmniej uświadomiłem sobie, że Carl Barks to nie tylko gadające kaczory. Mimo wszystko moimi faworytami są zawsze klasyczne dziesięciostronicówki w stylu "Donald + siostrzeńcy", których w tym tomie jest od groma. Co więcej, jeden z nich - "Piknik na skraju plaży" to wypisz-wymaluj niemal identyczny scenariusz co "Dziewczyny lubią stokrotki" - widocznie Barks uznał, że pomysł był bardzo dobry i warto do niego wrócić po latach. Nawet komiks tytułowy - "Skarb Pizarra" to ledwie dwudziestostronicowa, niezbyt rozwleczona historia. I w sumie dobrze, już dawno mówiłem, że w krótszych formach Barks sprawdza się najlepiej - i zdania nie zmieniłem.

Moje top 3: "Łatwe zlecenie", "Pierwszy dzień wiosny", "Odpowiedzialny i opiekuńczy".

Fajnie, że doczekałem czasów, w których mogę skompletować komiksy będące częścią mojego dzieciństwa. Oby te czasy były spokojniejsze dla wszystkich.

Do następnego...

Dobrze, że raz na jakiś czas (czytaj: przy okazji wydania kolejnego tomu "Kaczogrodu" od Egmontu) można na chwilę zapomnieć o poważnych sprawach, które spędzają nam sen z powiek. Przenoszę się zatem do mojego osobistego świata i chwytam zbiór komiksów Carla Barksa "Skarb Pizarra"z lat 1958-1959 - tutaj nic złego nie może się stać.

W środku standardowo ponad dwieście stron...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Giganci - 1 - Erin Lorien Aureyre, James Christ, Paul Drouin, Lylian
Ocena 7,4
Giganci - 1 - ... Lorien Aureyre, Jam...

Na półkach:

Najnowsza seria wydawana przez EGMONT przenosi nas w nieznany świat Gigantów. Jak się okazuje od wielu lat są oni obecni na naszym świecie, a nawet toczą ze sobą wojny. Przegrany jednej z takich bitew spoczywa w lodowcu na Grenlandii i nie stanowi już zagrożenia. Nic jednak nie trwa wiecznie, zmiany klimatu powodują topnienie lodowców, a co za tym idzie coraz bliższe wydaje się uwolnienie Giganta.

Pozostali Giganci nie mogą biernie czekać, już teraz przygotowują się do nadchodzącego zagrożenia. Potrzebna jest im jednak pomoc ludzi, szczególnie tych o dobrym sercu. Kolejne tomy przedstawiać nam będą pojedynczych bohaterów opowieści. W pierwszym zeszycie poznajemy Giganta Yrso oraz dziewczynkę Erin. Yrso to duch lasu, który potrafi przyspieszać wzrost roślin i ich dojrzewanie. Od lat jest on związany z Erin, oboje są dla siebie źródłem siły.

W trakcie poznawania historii naszych postaci oraz ich więzi, powoli otwierają się przed nami podstawy fabuły. Poznajemy szczątkowe informacje o dawnej bitwie Gigantów, dowiadujemy się o organizacji, która chce wykorzystać Giganty do swoich, zapewne niecnych planów. Przyznam szczerze, mimo, że jest to komiks raczej do młodszych odbiorców to mnie bardzo zainteresował. Ciekawie przedstawiono postaci, fabuła, mimo że szczątkowa może zainteresować, jest jeszcze wiele niewiadomych, myślę, że opowieść ta może jeszcze nie raz zaskoczyć. Jako zaletę należy również wymienić przecudowną warstwę graficzną. Kolejne kadry zachwycają swoją kolorystyką, ukazaniem piękna przyrody oraz surowości Grenlandii. Styl graficzny idealnie pasuje do przekazywanej treści.

Powiem szczerze, że tytuł ten mocno mnie zainteresował. Z niecierpliwością czekam na kolejne tomy i nowych bohaterów opowieści. Tytuł ten mimo, że przeznaczony jest głównie dla młodzieży, to zapewne zainteresuje niejednego starszego czytelnika

Najnowsza seria wydawana przez EGMONT przenosi nas w nieznany świat Gigantów. Jak się okazuje od wielu lat są oni obecni na naszym świecie, a nawet toczą ze sobą wojny. Przegrany jednej z takich bitew spoczywa w lodowcu na Grenlandii i nie stanowi już zagrożenia. Nic jednak nie trwa wiecznie, zmiany klimatu powodują topnienie lodowców, a co za tym idzie coraz bliższe wydaje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Mały i niepozorny komiks.
Zaskoczył mnie swoją wielkością i tematyką.
Niewiele stron, a tak wiele przekazu.
Owszem – to idealny komiks dla dzieci.
Nauczy ich bardzo wiele, na tak niewielu stronach.
Stronach ciepłych i pięknych.
Pokaże czym jest wspólna zabawa i jak wiele daje.
Doda odwagi, energii, wzruszy i pouczy.
Życzę sobie, aby książkowe półki moich dzieci były wypełnione tak wartościowymi pozycjami jak ta.

Mały i niepozorny komiks.
Zaskoczył mnie swoją wielkością i tematyką.
Niewiele stron, a tak wiele przekazu.
Owszem – to idealny komiks dla dzieci.
Nauczy ich bardzo wiele, na tak niewielu stronach.
Stronach ciepłych i pięknych.
Pokaże czym jest wspólna zabawa i jak wiele daje.
Doda odwagi, energii, wzruszy i pouczy.
Życzę sobie, aby książkowe półki moich dzieci były...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to