Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Powieść o problemach nastolatki, czy może raczej podręcznik psychologiczny?
"Panna Nikt" Tomka Tryzna to z pewnością pozycja, którą powinna mieć na swoim koncie każda współczesna nastolatka (a także nastolatek), która ma małe problemy ze zrozumieniem siebie, otoczenia i określeniem swoich wartości. Mogłabym przytoczyć Wam tu fabułę, jednak to nie takie proste, ponieważ trudno określić o czym dokładnie opowiada owa książka... Zwłaszcza, że narrator jest pierwszoosobowy. Pan Tomek pisze jako piętnastoletnia dziewczyna, która na pierwszy rzut oka przypomina nam ośmioletnie dziecko, a cała jej ... dość brutalna moim zdaniem historia, rozpoczyna się "od pierwszego krwi płynienia"...
Zaciekawiłam Was? Chcielibyście wiedzieć o książce więcej?
Gdzie możecie ją dostać - prawdopodobnie szkolna biblioteka posiada chociaż jeden tom, ale księgarnie z pewnością również są zaopatrzone w tą pozycję.
A teraz może jakiś cytat, który zaostrzy wasz apetyt?
„Żeby pomagać innym- mówi Pimpuś- trzeba najpierw pomóc sobie. Cóż to za komiczny widok, gdy ślepy prowadzi ślepego.”
Apayan.

Powieść o problemach nastolatki, czy może raczej podręcznik psychologiczny?
"Panna Nikt" Tomka Tryzna to z pewnością pozycja, którą powinna mieć na swoim koncie każda współczesna nastolatka (a także nastolatek), która ma małe problemy ze zrozumieniem siebie, otoczenia i określeniem swoich wartości. Mogłabym przytoczyć Wam tu fabułę, jednak to nie takie proste, ponieważ...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Naprawdę chciałabym napisać jakąś dobrą recenzję mojej ukochanej pozycji, jaką jest "Charlie" Stephena Chbosky, która oddałaby jak wspaniała jest ta książka, ale po prostu nie umiem... Na samą myśl tylko mam dziwne uczucia... No ale spróbuję...

Gdy tylko spojrzałam na okładkę, powiedziałam wyraźne NIE.
Od razu mnie odepchnęła, niemal wyczuwałam na odległość kolejne pisemko a la "50 twarzy Greya", którym zachwycałoby się całe pokolenie... Mimo to pod namową koleżanki, z okładki przeniosłam wzrok na pierwsze strony.
Znów odrzucenie...
Zawsze myślałam, że pierwsze 3-4 strony, to ma być ta zachęta, która ma sprawić, że czytelnik chce wiedzieć co będzie dalej. Tutaj tak nie było... Wręcz na myśl przyszła mi inna książka, "Skóra". Pamiętałam jednak, że bardzo mi się podobała, więc przebrnęłam dalej, nieświadomie pozwalając sobie zatopić w morzu przemyśleń głównego bohatera, który z każdym kolejnym słowem ciekawił mnie coraz bardziej.
Były momenty, do których wracałam, jednak nie dlatego, że było coś niezrozumiałego a dlatego, że po prostu były tak świetne, że chciałam je przeczytać jeszcze raz i jeszcze...
Koniec był dla mnie jak uderzenie czymś ciężkim w głowę z zaskoczenia. Zabolało, nie wiedziałam co się dzieje... Podświadomie chciałam więcej, chciałam wiedzieć co dalej. W miarę jednak zastanawiania się doszłam do wniosku, że autorka zakończyła w idealnym momencie. Rozwiązanie zagadki, która przeplata się przez treść a zarazem jest jej meritum dosłownie zwaliło mnie z nóg. Nie tego się spodziewałam, naprawdę... Wyobrażałam sobie coś kompletnie innego.
Sam sposób pisania tej odważnej moim zdaniem powieści, za pomocą listów znów przywodzi mi na myśl Draculę, choć tam pojawiały się jeszcze zapiski z dzienników bohaterów. Mimo to i tak jestem zachwycona.
Uważam jednak, że ta pozycja nie jest dla wszystkich. Właściwie jest dla tej nielicznej garstki ludzi, która zdoła zrozumieć przekaz jaki stara się wpoić w umysły czytelników autor. Co narkotyki naprawdę robią z człowiekiem... Nie każdy "inny" musi być taki z własnej winy... Mniejszości seksualne, nieodwzajemnione miłości... Historia z życia wzięta...
Sami bohaterowie zostali wspaniale przedstawieni. Różnorodność charakterów, zachowań...
Choćbym nie wiem jak chciała nie jestem w stanie przyczepić się czegokolwiek...

A o to wiersz, który nie jest spoilerem a może w jakiś sposób zachęci do przeczytania tej książki:

Raz na żółtej kartce w zielone linie
napisał wiersz.
Zatytułował go Chops,
bo tak nazywał się jego pies
i o nim właśnie ten wiersz.
Nauczyciel postawił mu piątkę
i przyznał specjalne wyróżnienie.
Matka uściskała go i powiesiła wiersz na drzwiach kuchni
i odczytywała go ciotkom.
To było w roku, kiedy ojciec Tracy zabrał dzieciaki do zoo
I pozwolił im śpiewać w autobusie,
I urodziła mu się siostrzyczka
z małymi paznokietkami i łysą główką.
Jego matka i ojciec ciągle ją całowali,
A dziewczyna z sąsiedztwa wysłała mu
Walentynkę podpisaną rządkiem iksów.
Zapytał wtedy ojca co to znaczy.
Ojciec zawsze kładł go do łóżka.
I zawsze pamiętał, żeby go utulić na dobranoc.


Raz na białej kartce w niebieskie linie
napisał wiersz
I zatytułował go Jesień,
Bo tak nazywała się pora roku
I o tym był ten wiersz.
Nauczyciel postawił mu piątkę
i poprosił go, żeby pisał jaśniej.
Matka tym razem nie powiesiła wiersza na drzwiach kuchni,
bo były świeżo pomalowane.
Dzieciaki powiedziały,
że ojciec Tracy pali cygara
I zostawia pety na kościelnej ławce,
które czasami wypalają dziury,
To było w roku, kiedy jego siostra dostała okulary
z grubymi szkłami i w czarnych oprawkach.
Dziewczyna z sąsiedztwa roześmiała się,
kiedy poprosił ją, żeby poszli na spotkanie ze Świętym Mikołajem,
A dzieciaki powiedziały mu,
dlaczego jego matka i ojciec bez przerwy się całowali.
Jego ojciec już nie utulał go do snu,
I wściekał się,
Kiedy go wołał.

Raz na kartce wyrwanej z notesu
napisał wiersz.
Zatytułował go Pytania o niewinność,
bo to pytanie dotyczyło jego dziewczyny
I o tym był ten wiersz.
Profesor postawił mu piątkę
i dziwnie na niego popatrzył,
A jego matka nie powiesiła tego wiersza na kuchennych drzwiach,
bo nigdy go jej nie pokazał.
To był rok, w którym umarł ojciec Tracy,
A on zapomniał,
Jakie jest zakończenie Credo,
Przyłapał siostrę,
Jak obściskiwała się z kimś na werandzie.
Jego matka i ojciec nigdy się już nie całowali
ani nawet nie rozmawiali ze sobą.
Dziewczyna z sąsiedztwa za bardzo się malowała
I kiedy ją całował, dostawał od tego ataku kaszlu,
ale mimo to ją całował.
bo tak się robi.
O trzeciej nad ranem położył się do łóżka.
Jego ojciec głośno chrapał.

I dlatego zaczął pisać kolejny wiersz
na kawałku papierowej torby.
Zatytułował go Absolutnie nic,
Bo o tym był ten wiersz.
Sam sobie postawił piątkę
I cięcie na każdym cholernym nadgarstku.
Powiesił wiersz na drzwiach łazienki,
Bo tym razem nie miał szans dotrzeć do kuchennych drzwi. "

Naprawdę chciałabym napisać jakąś dobrą recenzję mojej ukochanej pozycji, jaką jest "Charlie" Stephena Chbosky, która oddałaby jak wspaniała jest ta książka, ale po prostu nie umiem... Na samą myśl tylko mam dziwne uczucia... No ale spróbuję...

Gdy tylko spojrzałam na okładkę, powiedziałam wyraźne NIE.
Od razu mnie odepchnęła, niemal wyczuwałam na odległość kolejne pisemko...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Och, Adrian...

Och, Adrian...

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobry pomysł, ale źle zrealizowany.

Dobry pomysł, ale źle zrealizowany.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobra, ale strasznie przewidywalna.

Dobra, ale strasznie przewidywalna.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Recenzja do gazetki szkolnej, do której czasem piszę....

Smagnięcia pejczem, skórzane pasy krępujące ręce, podniecające ukąszenia…
Większość pewnie już wie, jaka pozycja zostanie przeze mnie skrytykowana i zmieszana z błotem w tym numerze… Jednak dla tych, którzy jeszcze się nie domyślają, mam krótką i zwięzłą odpowiedź…
„50 twarzy Greya” E.L. James.
Wzbudza kontrowersję? Niesmak? Czy może raczej budzi nowe zmysły? Pożądanie? Zanim jednak sięgniemy po książkę, warto jest dowiedzieć się czegoś o autorce…

Pod pseudonimem E. L. James ukrywa się była producentka telewizji BBC Erika Leonard. Początkowo zamieszczała swoją twórczość na blogu fanów sagi o wampirach - miała to być kontynuacja losów bohaterów "Zmierzchu". Jej wpisy zostały jednak usunięte jako zbyt pornograficzne. Wydawnictwo, które odważyło się opublikować książkę Leonard, nie spodziewało się takiego sukcesu i burzy medialnej. Niedawno w bitwie o zekranizowanie "Pięćdziesięciu twarzy Greya" brały udział największe wytwórnie filmowe. Krucjatę przeciwko powieści rozpoczęli już niektórzy duchowni. Autorka jeszcze podgrzewa atmosferę, mówiąc w wywiadach, że w "50 twarzach Greya" opisała tylko swoje fantazje erotyczne.

Tyle powinno nam w zupełności wystarczyć, by zamiast wydawać pieniądze na tą pozycję, zakupić na przykład słodycze. Niestety, są i tacy ciekawscy, między innymi ja, którzy nie wiedzą co robić z pieniędzmi, więc kupują takie pisadełka jak to, ponieważ gdybym nazwała to powieścią, obraziłabym takich pisarzy jak Meg Cabot, Bram Stoker, Stephen King czy nawet Henryk Sienkiewicz.
Jak oczywiście się wszyscy domyślają, filary tej książki to sceny erotyczne Uległej i jej Pana… Ale zacznijmy od początku…

Książka zaczyna się od przedstawienia nam wyglądu głównej bohaterki – Anastazji. Wystarczy nam pierwszy akapit, żeby stwierdzić, że dziewczyna jest najbardziej zakompleksioną kobietą roku ( cóż za podobieństwo do Zmierzchu ).
Kolejne wydarzenia oczywiście mają za zadanie dobić nas jeszcze bardziej. Wyobraźmy sobie bowiem, że jesteśmy dziennikarzami, którzy musza przeprowadzić wywiad z kimś bardzo znanym, często pokazującym się w mediach… I nagle łapie nas choroba? Kogo innego moglibyśmy wybrać na swoje zastępstwo, jak nie totalnie pozbawioną gracji, zakompleksioną, niepewną siebie, nic nie wiedzącą o tym człowieku swoją współlokatorkę?! Niewiarygodne? Takie rzeczy tylko w 50 twarzach…
Ale to przecież jeszcze nie koniec. Już po chwili bowiem, nasza kochana bohaterka pojawia się na wywiadzie, z nieziemsko przystojnym, greckim bogiem Adonisem… Akhm, nie przepraszam. Z nieziemsko przystojnym, greckim bogiem Christianem Grey’em. W każdym calu, dosłownie, idealny. A ona? Ona oczywiście nie może zapominać o tym, że jest teraz świetną podróbką Belli, więc zaraz na progu wykłada się jak długa na podłodze Adonisa Christiana Grey’a.
A to jest wciąż dopiero pierwszy rozdział…

Pomińmy więc teraz te wszystkie wstępy, aż za bardzo oczywiste sygnały, jakie wysyła naszej biednej Anastazji Christian, oraz fiołkowe zaloty biznesmena, i przejdźmy do tego, co interesuje Was drodzy czytelnicy najbardziej…
Seks.
A tego w tej książce jest od groma. Z chęcią przytoczyłabym Wam nawet niektóre cytaty, które z pewnością od razu zniechęcą Was do tej książki, jednak wiem, że to byłby pewnie mój ostatni artykuł w tej gazecie. Wracając jednak do konkretów.
A są one następujące:
Christian Grey, zamożny biznesmen, tak naprawdę jest skrytym fanem BDSM, czyli inaczej stosunków płciowych polegających na zasadach Pan i Uległa. Wierzę w waszą wyobraźnię, że dopowiecie sobie resztę…
Pani Leonard zbiła fortunę na tym, że my usilnie próbujemy wyobrazić sobie niektóre sytuacje z jej książki. Opisy większości scen są bowiem niedopracowane, obrzydliwe… Mam wrażenie, że po przeczytaniu tej książki, mój zasób słów zmniejszył się o 20% a mózg wypłynął uchem. Wam też to grozi, ale i tak wyczuwam, że będziecie chcieli to przeczytać. Nie liczcie jednak na nic specjalnego, pozycja jest bowiem drętwa, pozbawiona granic, a zakończenie nie ma za grosz sensu. Ufam jednak, że nie dobrniecie do zakończenia, tak jak mnie, głupiej się udało. Zrobiłam to jednak tylko na potrzeby artykułu.
Pragnę również zaznaczyć i przypomnieć, że autorka chyba czasami nie wie co zrobić z bohaterami, dlatego właśnie wstawia sceny erotyczne. Seks na biurku, seks pod prysznicem, seks w jakiejś szopie, seks w windzie… Nie, to był żart, nie było seksu w windzie. Było za to pieszczenie się pod stołem, w domu rodziców Christiana, podczas gdy ci jedli obiad. Właśnie przy tym stole. Jeszcze nie do końca obrzydzeni? To nic … Mam tego więcej… Ale nie, nie dam Wam. Poszukiwanie tych cytatów sprawi tylko, że nic już pewnie nie zjem, przez najbliższy tydzień.
Podsumowując… Książka nie pobudza zmysłów, nie odkrywa naszych ukrytych pragnień, za to odkrywa składniki naszego obiadu, które z pewnością wrócą się, jeśli przeczytacie tą książkę.

Tak więc daję jej cudowną, piękną, upragnioną ocenę -1/10 i liczę na to, że Nasze pokolenie jednak naprawi ten świat, bo jeśli nie to boję się tego, co będą czytać moje dzieci…

Recenzja do gazetki szkolnej, do której czasem piszę....

Smagnięcia pejczem, skórzane pasy krępujące ręce, podniecające ukąszenia…
Większość pewnie już wie, jaka pozycja zostanie przeze mnie skrytykowana i zmieszana z błotem w tym numerze… Jednak dla tych, którzy jeszcze się nie domyślają, mam krótką i zwięzłą odpowiedź…
„50 twarzy Greya” E.L. James.
Wzbudza kontrowersję?...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ulubiona część, zdecydowanie. Szkoda, że film tak spieprzyli...

Ulubiona część, zdecydowanie. Szkoda, że film tak spieprzyli...

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Spodziewałam się czegoś lepszego...

Spodziewałam się czegoś lepszego...

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to