-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński4
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać8
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2018-05-28
2015-05-20
2015-04-11
2015-03-20
2014-12-18
2014-10-04
2013-10-19
Zbiór porad życiowych spisanych przez jezuitę Baltasara Graciána, które 350 lat od wydania wciąż są aktualne. Podchodziłem do tych zaleceń sceptycznie, podejrzewałem, że będą one dość mocno "kościelne" i uciążliwe. Po lekturze stwierdzam, że byłem nazbyt nieufny. Na pewno będę jeszcze wracał do wypisanych przeze mnie ustępów i wierzę, że wcielenie ich w życie może pomóc w byciu szczęśliwszym i bardziej spełnionym człowiekiem.
Zbiór porad życiowych spisanych przez jezuitę Baltasara Graciána, które 350 lat od wydania wciąż są aktualne. Podchodziłem do tych zaleceń sceptycznie, podejrzewałem, że będą one dość mocno "kościelne" i uciążliwe. Po lekturze stwierdzam, że byłem nazbyt nieufny. Na pewno będę jeszcze wracał do wypisanych przeze mnie ustępów i wierzę, że wcielenie ich w życie może pomóc w...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-24
Opowieść nieszczęśliwie zakochanego mężczyzny o swojej ukochanej, która po postrzeleniu walczy o życie na stole operacyjnym. Na czym skończy opowieść? Czy kobieta przeżyje? Czy życie naprawdę przechodzi nam przed oczami, gdy umieramy? A może to inni myślą o naszym życiu, gdy my spokojnie kroczymy ku nicości?
Opowieść nieszczęśliwie zakochanego mężczyzny o swojej ukochanej, która po postrzeleniu walczy o życie na stole operacyjnym. Na czym skończy opowieść? Czy kobieta przeżyje? Czy życie naprawdę przechodzi nam przed oczami, gdy umieramy? A może to inni myślą o naszym życiu, gdy my spokojnie kroczymy ku nicości?
Pokaż mimo to2014-02-03
2014-02-27
O, widzę, że właśnie wyszedłeś z biblioteki dolnośląskiej. Co tam ściskasz pod pachą? Miłość we Wrocławiu? Ach, bardzo przyjemna książka. Chodź, chodź, opowiem ci o niej. Co? Nie masz czasu? Nie wykręcaj się. Ludzie, którzy nie mają czasu, nie chodzą do bibliotek.
Co cię w ogóle skłoniło do wypożyczenia tej książki? Lubisz Wrocław, ale nie znasz go zbyt dobrze? Przyjechałeś tu na studia? To się świetnie składa, bo autorzy tych opowiadań też wcale tak dobrze tego miasta nie znają. No już, nie patrz tak na mnie. Naprawdę. Spośród wszystkich autorów tylko pan Ziemiański jest rodowitym wrocławianinem. I ja, ale ja jestem tylko lokalnym gadułą. No już, nie ociągaj się. Już prawie jesteśmy. Gdzie? Zaraz zobaczysz.
Widzisz? Brama do Nadodrza. Pan Chwin nie mógł o niej wiedzieć, bo powstała w czerwcu dwa tysiące trzynastego roku, a antologia, którą ściskasz pod pachą, została wydana dwa lata wcześniej. Dlaczego w Krakowie? Nie wiem.
Po co cię tu przyciągnąłem? Pan Chwin powołał do życia dwóch kuglarzy, Istavana i Pogo, i spójrz tam! Istavan podgląda na szczudłach Mariolę, która właśnie rozstała się z Grzegorzem. Smutna sprawa, a miało być o miłości… No, ale na ulicy Łokietka nic romantycznego się nie zdarza. Tu jest zbyt szaro. No, nie zerkaj na nowo odnowione kamienice. Byłeś kiedyś z dziewczyną w ogrodzie botanicznym? Nie? Szkoda, bo to bardzo dobre miejsce do spacerów. Obudziłyby się w tobie wspomnienia czytając o tych błaznach. Czemu zwalniasz? Chcesz mi uciec? Ani mi się waż.
Chodź, wracamy do Rynku. Nie marudź. To blisko, nie moja wina, że pani Iwasiów tam umieściła swoich bohaterów. Hania siedzi w Literatce, czeka na nas. Nie patrz tak na mnie. Żartuję. Rozmawia z panią Nataszą. O czym? No, a o czym można rozmawiać? O miłości. Wszystkie rozmowy są o miłości, tylko nie zawsze wprost.
Hania przygotowuje się do pisania scenariusza, ale czy to najważniejsze? Nie, na pewno nie. O spójrz, już jesteśmy, wchodź. Tylko uważaj na schodek! Dzień dobry, przepraszam, ten tu? Jest nietutejszy!
Co? Kim była ta dziwna para? Ta kobieta to Hania, o której ci właśnie opowiadam, a chłopak? Przecież nie mogę ci opowiedzieć wszystkiego. Przeczytasz, dowiesz się. Tak w ogóle, to ile ty masz lat? Dziewiętnaście? Młody jesteś, ale pełnoletni. To dobrze, bardzo dobrze. Inaczej mógłbyś się zdemoralizować. A to dopiero początek!
Zapamiętaj tę nazwę: Literatka, już cię tu nie będę ciągnął, ale to znane miejsce. Tymczasem za mną! Do katedry! Patrz jak się zachmurzyło, schowamy się tam przed deszczem. Czy to daleko? Nie, Stare Miasto we Wrocławiu jest wprost stworzone do spacerów. Po drodze opowiem ci o Marysi.
Kto to? A czytałeś kiedyś 350 przepisów. Jak zrobić z siebie idiotkę? To ona je pisze. Pewnego wieczoru spotkałam ją rozmawiającą z jakimś brzdącem pod podstawówką, przystanąłem ciekawy, jak rozwinie się to spotkanie. Po chwili dołączył do nich wysoki, szczupły nastolatek i strasznie się pokłócił z Marysią.
Co cię to interesuje? O tym napisał pan Karpowicz. Bardzo przyjemna historyjka, podobno widział później Marysię i Arka, tego szczupłego nastolatka, razem na mieście. Nie patrz tak na mnie, nic więcej ci nie zdradzę, sam przeczytasz. Kobiety potrzebują miłości.
No i się rozpadało, szybko, do katedry już niedaleko.
Przysuń się do mnie, nie będę krzyczeć, bo nie wypada w miejscu świętym. A, że przewodnicy z niemieckimi wycieczkami się tym nie przejmują? Im za to płacą. Aber ja, jaaaa.
Mam nadzieję, że nie jesteś przesadnie bogobojny i świętojebliwy? No nie krzyw się tak. Musiałem użyć tego słowa, bo to o tym będzie. Jak to? W katedrze takie rzeczy? Takie słowa? To ja ci tylko powiem, żebyś uważnie obserwował parę, która właśnie coś do siebie szepce w piątej ławce. Trochę krótkie te jej spodenki, prawda? Jak wstanie, zwróć uwagę na jej kształtne łydki. Czytałeś Gombrowicza? Nie? Pan Kuczok na pewno przeczytał, też powinieneś.
Udręka i ekfraza to kolejna historia, którą poznasz. Gdzie się podziała ta para? Poszli pozwiedzać wnętrze. Dlaczego się tak głupio uśmiecham? Bo wiem, co się święci i, jak wygląda zwiedzanie kościelnych naw...
Chyba przestało już padać. Idziemy, zanim powiem za dużo. Wyglądasz na lekko zmęczonego. Chodź, pójdziemy się napić piwa.
Przeszkadza ci dym? Papieros to atrybut pisarza, twórcy. Widzisz tego pana w czarnej bandance? To Maciej Malicki. Obserwuje właśnie Inną. Tak, to takie imię. Nie pamiętam skąd. Podoba ci się? Imię? Nie, dziewczyna. Jest mniej więcej w twoim wieku, ubrana na czarno. Ładna, mi też się podoba. Czujesz? Perfumy! Bardzo ładne. Zapamiętaj ich zapach. I nie jedz czosnku, jeśli chcesz się z kimś całować. Znowu się na mnie dziwnie patrzysz. Tak ci mówię, dobra rada bardziej doświadczonego kolegi.
Dopij piwo i idziemy nad Odrę. Tylko nie podchodź za blisko. Czemu? Zapytaj pana Orbitowskiego. Ja wychowałem się nad rzeką i nic tam nie zauważyłem. Może miałem szczęście? Patrzysz na mnie jakoś tak wyczekująco. Jest za wcześnie, więc nie wezmę cię pod balkon Jacka, na którym właśnie dopija czwarte piwo. Nie zacznie już piątego, wróci do łóżka, do Ani. Cieszysz się, że w końcu ktoś opowie o szczęśliwej miłości? Ciesz się, ciesz. Tylko nie mów, że nie ostrzegałem.
Skąd jesteś? Skąd? E, to nie wiem gdzie to. Macie u was w mieście. Co? To wioska? A, to pewnie nie macie staczy. Pani Pachla opowiada o takim jednym, strasznie upierdliwy typ. Widywałem go w Rynku, ale już od dawna go nie było… Podobno wystał sobie miłość u jednej z barmanek, w którymś z pubów na Rynku. Czy spacerowali po mieście trzymając się za ręce? A widziałeś kiedyś spacerującego stacza? To był dziwny związek. Do dziś unikam wzroku ludzi pracujących w ten sposób. Są jacyś tacy… Niedostępni i czujni?
Czy mi się wydaje, czy łapie cię zadyszka? We Wrocławiu nie ma czasu na nudę ani odpoczynek. Ale młody jesteś, wyrobisz się. Idziemy do Mleczarni. Co? Nie wiesz, gdzie to jest? Niemożliwe. Koło synagogi. No i znowu to spojrzenie. Musisz się go oduczyć, bo ci tak zostanie i żadna kobieta cię nie zechce. Musisz być ciekawy!
Pójdź po piwo, ja nam zajmę miejsce…
Przez chwilę się bałem, że nie wrócisz. Uważaj! Stolik stoi nierówno na bruku, porozlewasz piwo. Odwróćmy role. Rozejrzyj się dookoła i powiedz mi, po co cię tu sprowadziłem. Wycieczka niemiecka? Blisko. Para dwudziesto trzy, czteroletnia? Cieplej, ale to nie para. Jak to? Skąd wiem? Zapytaj pana Pasewicza. Facet pochylony nad notatnikiem z Wyborczą w dłoni? Gorąco, parzy!
Jakbyśmy mieli więcej czasu i posiedzieli tu dłużej, zobaczyłbyś, że chłopiec siedzący do tej pory z dziewczyną żegna się z nią beznamiętnie i rozpoczyna rozmowę z fanem Michnika. Cóż, będziesz musiał o tym przeczytać, bo jedziemy pod budynek Komendy Wojewódzkiej Policji.
Widzisz tego mężczyznę o kulach, który właśnie wyszedł? Przestań się zachwycać budowlą. Nie o architekturze rozmawiamy, a o miłości. Co? Że jeszcze nic nie powiedziałem o miłości? Cały czas o niej mówię, ale mnie nie słuchasz.
Co zrobiłbyś dla miłości? Zapowietrzyłeś się. Nie wiesz? Widać, że nie jesteś zakochany. Ludzie zakochani nie mają takich dylematów. I pokonają nawet śmierć. Zupełnie jak pewien student chemii, w sprawie którego prowadzi śledztwo ten o kulach. Swoją drogą wiesz, kim jest z zawodu pan Pilipiuk? Archeologiem. Dokładnie. Nie będziesz zaskoczony czytając.
Krzywo na mnie patrzysz. Mówisz, że powinienem wziąć w cudzysłów ten cały mój monolog, że to wcale nie miłość. Wcale nie o Wrocławiu i, że tylko cię niepotrzebnie ciągam po ulicach i, że nogi cię bolą. Tak zwane opowiadanie o miłości mogę sobie uskuteczniać gdzie indziej. Już naprawdę kończę. Prawie.
Nie będę cię ciągnął na Gaj, bo i tak widzę, że jesteś wykończony. Zwłaszcza, że niestety nie spotkalibyśmy tam Mileny, która fatalnie zauroczyła się w Maksymilianie. Dlaczego? Aj, nie chcę o tym mówić. Jakaś muszka wpadła mi do oka. Masz chusteczki?
Widziałeś nowy budynek dworca? Szkoda, że Grin, Grzegorzewska i Świetlicki opisali go, gdy był brudny i zaniedbany. Julia, Dyduch i Mistrz wyglądaliby zupełnie inaczej wysiadając z pociągu z Krakowa na odnowionym peronie. Czy Julia wyglądałaby jeszcze piękniej? Chyba tak. Widziałeś kiedyś brzydką dziewczynę o imieniu Julia? Albo, jak wolę mówić ja, Hulia? Dlaczego przez h? Bo jadą do Meksyku, a po meksykańsku j czyta się jak h. Co się śmiejesz? A, że nie ma języka meksykańskiego, a w Meksyku mówią po kastylijsku? Nie wymądrzaj się młody.
Wargi mnie już bolą od gadania. Chodźmy do Nieba, późno się już zrobiło. O tej porze powinniśmy tam wpaść na Piotra, Patrycję i Karolinę. Ta ostatnia jest bardzo piękną kobietą. I jakże interesującą. Czasem na nią wpadam i tonę w jej czarnych oczach.
Rozglądasz się za nimi. Piotr to ten ważniak w garniturze. Jest jakimś dyrektorem w firmie w Pasażu Słonecznym. Jest troszkę za stary dla kobiet, z którymi siedzi, wiem. Patrycja jest jego asystentką, niezbyt dobrze spotkać szefa w pubie, co? Znasz tę piosenkę? „To Moon River z filmu Śniadanie u Tiffany’ego z Audrey Hepburn. Hepburn gra Holly Godlightly, która to śpiewa, akompaniując sobie na gitarze. Muzyka Henry Mancini, ten, który napisał też muzykę do Różowej pantery, słowa Johnny Mercer”. Skąd to wiem? Oj tam, czytało się to i owo.
O czym napisał jedyny wrocławianin? Czy naprawdę nie wiesz? Tak, dokładnie. O miłości. I siedmiu schodach, które uniemożliwiały Jarkowi cieszenie się życiem. Świetny chłopak, swoją drogą. W liceum był uwielbiany przez dziewczyny, aż do wypadku, który go sparaliżował i uwięził we własnym mieszkaniu.
Mieszkał w mojej bramie. Raz czy dwa razy razem z bratem z trudem znieśliśmy go z tych paru schodków. Napisałem paru, bo dla pełnosprawnej osoby to niezauważalna ilość. Dla Jarka była to przeszkoda nie do pokonania. Dobrze, że jest Internet. Cieszę się, że udało mu się poznać Martę. Zasługiwał na kogoś dobrego.
Wychodzisz już? No dobrze, nie będę cię już zatrzymywał. To prawda, księżyc już dawno wznosi się nad miastem. Tylko powiedz mi, zanim zaczniesz czytać książkę. Czy kochałeś się kiedyś we Wrocławiu?
O, widzę, że właśnie wyszedłeś z biblioteki dolnośląskiej. Co tam ściskasz pod pachą? Miłość we Wrocławiu? Ach, bardzo przyjemna książka. Chodź, chodź, opowiem ci o niej. Co? Nie masz czasu? Nie wykręcaj się. Ludzie, którzy nie mają czasu, nie chodzą do bibliotek.
Co cię w ogóle skłoniło do wypożyczenia tej książki? Lubisz Wrocław, ale nie znasz go zbyt dobrze?...
2014-07-13
Gdy zbliżam się do ostatnich stron niektórych książek, zaczynam odczuwać nieznośny stres i przyspiesza mi serce. Tak miałem też tym razem. Chyba moje ciało martwi się tym, co ze sobą zrobię, gdy mój romans z bohaterami dobiegnie nieuniknionego końca.
Czując się niczym wojerysta z zapartym tchem czytałem kolejne listy, które (choć przecież napisane przez Somozę dla czytelnika, czyli dla mnie) nie były przeznaczone dla moich oczu. Dałem się wciągnąć bez reszty w grę Carmen del Mar i ... Tego kogoś, kto jej odpisywał.
Gdy zbliżam się do ostatnich stron niektórych książek, zaczynam odczuwać nieznośny stres i przyspiesza mi serce. Tak miałem też tym razem. Chyba moje ciało martwi się tym, co ze sobą zrobię, gdy mój romans z bohaterami dobiegnie nieuniknionego końca.
Czując się niczym wojerysta z zapartym tchem czytałem kolejne listy, które (choć przecież napisane przez Somozę dla...
Jeśli dzisiaj lub jutro spotkasz tę książkę, kup ją i zacznij czytać.
Oczywiście, nie wszystkie opowiadania są bardzo dobre. Są nierówne, kilka poruszyło mnie niesamowicie, inne już zapomniałem. Tytuł doskonale zapowiada zawartość, nie będziesz zaskoczony/a.
Po przeczytaniu ostatniej strony kołacze mi w głowie jedno zdanie: nigdy nie zadawałem sobie sprawy, że miłość tak bliska jest szaleństwu.
Horacio Quiroga mistrzowsko opisuje stany emocjonalne, które przeżywają jego bohaterowie. Kochamy, szalejemy i mordujemy razem z nimi. Chociaż prawdziwy kunszt w budowaniu postaci i atmosfery Horacio ukazuje dopiero w odrobinę dłuższych opowiadaniach. Moim zdaniem dwa najdłuższe teksty w zbiorku (bardzo krótkie mimo wszystko) są zdecydowanie najlepsze, i to je, jeśli jesteś zbyt zabiegany/a, powinieneś koniecznie przeczytać.
Najbardziej znane teksty ze zbioru to prawdopodobnie: El almohadón de pluma i A la deriva. (Poduszka z pierza i... Nie znam polskiego tytułu)
Osobiście urzekły mnie:
Una estación de amor -- Czas miłości
Los ojos sombríos -- <brak w polskim wydaniu>
La muerte de Isolda -- Śmierć Izoldy
El perro rabioso -- <brak w polskim wydaniu>
Nuestro primer cigarro -- Nasz pierwszy papieros
La meningitis y su sombra -- Gorączka i jej cień
Jeśli dzisiaj lub jutro spotkasz tę książkę, kup ją i zacznij czytać.
więcej Pokaż mimo toOczywiście, nie wszystkie opowiadania są bardzo dobre. Są nierówne, kilka poruszyło mnie niesamowicie, inne już zapomniałem. Tytuł doskonale zapowiada zawartość, nie będziesz zaskoczony/a.
Po przeczytaniu ostatniej strony kołacze mi w głowie jedno zdanie: nigdy nie zadawałem sobie sprawy, że miłość tak...