"- Dlaczego tak trudno nam słuchać, gdy ludzie mówią o nas dobre rzeczy? - wyszeptał."
Pochodząca z Dublina Celine Kiernan związana jest od lat z branża filmową. Prócz tego, że jest pisarką, jest też ilustratorką i animatorką filmów rysunkowych. Trylogia Moorehawke jest jej literackim debiutem.
"- Cały czas łudzimy się nadzieją, że wszystko zostanie po staremu, i to jest właśnie najgorsze, nie mam racji? - powiedział cicho, wpatrując się w Lorcana. - Gdybyśmy tylko mogli wyzbyć się tej głupiej iluzji, tego przekonania, że tym razem będziemy mogli zostać. Że tym razem wszystko zostanie po staremu. Bylibyśmy o wiele szczęśliwsi."
Wynter, córka Lorda Moorehawke, Obrońcy Tronu, po kilku latach powraca ze swym ojcem w swoje rodzinne strony z Krain Północy. Stęskniła się za tym miejscem i za przyjaciółmi. Niestety królestwo nawet
w najmniejszym stopniu nie przypomina tego, które znała do tej pory. Koty, zniknęły a duchy się ukrywają. Nic nie jest takie jak powinno. Wszyscy zachowują się inaczej. Wszystko się zmieniło. Pod rządami Jonathana nastały mroczne czasy. Wynter nie umie sobie wytłumaczyć tego co tu zaszło. Ma tylko dwa wyjścia: albo poddać się rządom władcy lub walczyć o przywrócenie porządku. Jedno jest pewne. Cokolwiek nie zdecyduje, wpłynie to na osoby z jej nabliższego otoczenia. Co postanowi dziewczyna i jakie to będzie miało skutki na królestwo i przyszłe życie?
"Miała wrażenie, że świat stanął na głowie, a ona bezskutecznie usiłuje utrzymać w nim równowagę. Co takiego się stało, że koty nie odpowiadają na grzeczne powitania, a duchy boją się zamienić kilka słów z przyjacielem?"
Akcja powieści dzieje się w okresie średniowiecza. Rzadko czytam książki osadzone w tym czasie. Tym razem zrobiłam jednak wyjątek i tego nie żałuję. "Zatruty tron" napisany jest prostym językiem, choć dało się wyczuć, że był trochę kreowany na styl średniowieczny aby jak najlepiej oddać tamte czasy. Nie utrudniało to jednak w żaden sposób zrozumienia treści.
"- Co ty wyprawiasz? - spytał, mierząc dygoczącego Lorcana gniewnym spojrzeniem. Lorcan łypnął na niego okiem i natychmiast odwrócił głowę, od razu było widać, że ma coś na sumieniu.
- No wiesz – wychrypiał. - To i owo."
Celine Kiernan ma cudowną zdolność opisywania bohaterów i łączących ich więzi. "Zatruty tron" to przykład przepięknej więzi jaka może połączyć ojca z córką. Wynter nie jest taka jak inne nastolatki. Mimo tego co się dzieje wokół niej stara się zachować zimną krew. Nie podejmuje pochopnych decyzji. Nie jest jej jednak łatwo, ponieważ nie może liczyć na wsparcie ze strony przyjaciół. Z kolei jej ojciec, Lorcan, jest niezwykle dzielny. Mimo choroby troszczy się o Wynter. Robi wszystko by jego córka w przyszłości była samowystarczalna, aby nie musiała liczyć na pomoc innych. Tylko ona tak naprawdę wie przez co przechodzi jej ukochany ojciec. Łączące ich relacje wywarły na mnie duże wrażenie.
"- Razi chciał żebyś zaczekał na niego tutaj – przypomniała.
- Razi może mnie pocałować w mój merroński tyłek – rzucił ze znużeniem i zniknął wśród cieni, a drzwi zamknęły się za nim z cichym trzaskiem."
Nie zauważyłam, aby w Polsce Trylogia Moorehawke była jakoś bardzo znana. Nie wiem czy jest to wina słabej promocji czy po prostu seria ukazała się w złym momencie, gdy nie było zainteresowania na tego typu książki. Cieszę się jednak, że dałam się skusić na tę pozycję, gdyż bardzo miło spędziłam przy niej czas.
Z pewnością jak będę miała okazję to sięgnę także po kolejne części aby poznać dalejsze losy Wynter i jej najbliższych. Zwłaszcza, że mają takie cudowne okładki od których nie mogę wzroku oderwać!
"- Dlaczego tak trudno nam słuchać, gdy ludzie mówią o nas dobre rzeczy? - wyszeptał."
Pochodząca z Dublina Celine Kiernan związana jest od lat z branża filmową. Prócz tego, że jest pisarką, jest też ilustratorką i animatorką filmów rysunkowych. Trylogia Moorehawke jest jej literackim debiutem.
"- Cały czas łudzimy się nadzieją, że wszystko zostanie po staremu, i to jest...
"- Dlaczego tak trudno nam słuchać, gdy ludzie mówią o nas dobre rzeczy? - wyszeptał."
Pochodząca z Dublina Celine Kiernan związana jest od lat z branża filmową. Prócz tego, że jest pisarką, jest też ilustratorką i animatorką filmów rysunkowych. Trylogia Moorehawke jest jej literackim debiutem.
"- Cały czas łudzimy się nadzieją, że wszystko zostanie po staremu, i to jest właśnie najgorsze, nie mam racji? - powiedział cicho, wpatrując się w Lorcana. - Gdybyśmy tylko mogli wyzbyć się tej głupiej iluzji, tego przekonania, że tym razem będziemy mogli zostać. Że tym razem wszystko zostanie po staremu. Bylibyśmy o wiele szczęśliwsi."
Wynter, córka Lorda Moorehawke, Obrońcy Tronu, po kilku latach powraca ze swym ojcem w swoje rodzinne strony z Krain Północy. Stęskniła się za tym miejscem i za przyjaciółmi. Niestety królestwo nawet
w najmniejszym stopniu nie przypomina tego, które znała do tej pory. Koty, zniknęły a duchy się ukrywają. Nic nie jest takie jak powinno. Wszyscy zachowują się inaczej. Wszystko się zmieniło. Pod rządami Jonathana nastały mroczne czasy. Wynter nie umie sobie wytłumaczyć tego co tu zaszło. Ma tylko dwa wyjścia: albo poddać się rządom władcy lub walczyć o przywrócenie porządku. Jedno jest pewne. Cokolwiek nie zdecyduje, wpłynie to na osoby z jej nabliższego otoczenia. Co postanowi dziewczyna i jakie to będzie miało skutki na królestwo i przyszłe życie?
"Miała wrażenie, że świat stanął na głowie, a ona bezskutecznie usiłuje utrzymać w nim równowagę. Co takiego się stało, że koty nie odpowiadają na grzeczne powitania, a duchy boją się zamienić kilka słów z przyjacielem?"
Akcja powieści dzieje się w okresie średniowiecza. Rzadko czytam książki osadzone w tym czasie. Tym razem zrobiłam jednak wyjątek i tego nie żałuję. "Zatruty tron" napisany jest prostym językiem, choć dało się wyczuć, że był trochę kreowany na styl średniowieczny aby jak najlepiej oddać tamte czasy. Nie utrudniało to jednak w żaden sposób zrozumienia treści.
"- Co ty wyprawiasz? - spytał, mierząc dygoczącego Lorcana gniewnym spojrzeniem. Lorcan łypnął na niego okiem i natychmiast odwrócił głowę, od razu było widać, że ma coś na sumieniu.
- No wiesz – wychrypiał. - To i owo."
Celine Kiernan ma cudowną zdolność opisywania bohaterów i łączących ich więzi. "Zatruty tron" to przykład przepięknej więzi jaka może połączyć ojca z córką. Wynter nie jest taka jak inne nastolatki. Mimo tego co się dzieje wokół niej stara się zachować zimną krew. Nie podejmuje pochopnych decyzji. Nie jest jej jednak łatwo, ponieważ nie może liczyć na wsparcie ze strony przyjaciół. Z kolei jej ojciec, Lorcan, jest niezwykle dzielny. Mimo choroby troszczy się o Wynter. Robi wszystko by jego córka w przyszłości była samowystarczalna, aby nie musiała liczyć na pomoc innych. Tylko ona tak naprawdę wie przez co przechodzi jej ukochany ojciec. Łączące ich relacje wywarły na mnie duże wrażenie.
"- Razi chciał żebyś zaczekał na niego tutaj – przypomniała.
- Razi może mnie pocałować w mój merroński tyłek – rzucił ze znużeniem i zniknął wśród cieni, a drzwi zamknęły się za nim z cichym trzaskiem."
Nie zauważyłam, aby w Polsce Trylogia Moorehawke była jakoś bardzo znana. Nie wiem czy jest to wina słabej promocji czy po prostu seria ukazała się w złym momencie, gdy nie było zainteresowania na tego typu książki. Cieszę się jednak, że dałam się skusić na tę pozycję, gdyż bardzo miło spędziłam przy niej czas.
Z pewnością jak będę miała okazję to sięgnę także po kolejne części aby poznać dalejsze losy Wynter i jej najbliższych. Zwłaszcza, że mają takie cudowne okładki od których nie mogę wzroku oderwać!
"- Dlaczego tak trudno nam słuchać, gdy ludzie mówią o nas dobre rzeczy? - wyszeptał."
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPochodząca z Dublina Celine Kiernan związana jest od lat z branża filmową. Prócz tego, że jest pisarką, jest też ilustratorką i animatorką filmów rysunkowych. Trylogia Moorehawke jest jej literackim debiutem.
"- Cały czas łudzimy się nadzieją, że wszystko zostanie po staremu, i to jest...