Najnowsze artykuły
-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik252
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[7]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Średnia ocen:
7,2 / 10
9 ocen
Ocenił na:
3 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (1 plus)
Czytelnicy: 18
Opinie: 3
Zobacz opinię (1 plus)
Popieram
1
Przeczytał:
2012-07-01
2012-07-01
Średnia ocen:
7,1 / 10
293 ocen
Ocenił na:
9 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (0 plusów)
Czytelnicy: 672
Opinie: 43
Zobacz opinię (0 plusów)
Na początku nieco odpychała, w miarę zagłębiania się w tekst oswajałem się z bohaterami, aż zaczęła się stopniowa ekscytacja i fascynacja treścią. Godna pozycja, swoisty przewodnik, tutorial, wprowadzający we współczesne realia Górnego Śląska.
Na początku nieco odpychała, w miarę zagłębiania się w tekst oswajałem się z bohaterami, aż zaczęła się stopniowa ekscytacja i fascynacja treścią. Godna pozycja, swoisty przewodnik, tutorial, wprowadzający we współczesne realia Górnego Śląska.
Pokaż mimo to
Popieram
0
Przeczytał:
2012-06-24
2012-06-24
Średnia ocen:
7,3 / 10
274 ocen
Ocenił na:
9 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 663
Opinie: 41
Średnia ocen:
7,3 / 10
63 ocen
Ocenił na:
9 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 169
Opinie: 11
Średnia ocen:
7,8 / 10
14 ocen
Ocenił na:
9 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 30
Opinie: 4
Średnia ocen:
7,3 / 10
26 ocen
Ocenił na:
6 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 59
Opinie: 7
Średnia ocen:
7,7 / 10
18 ocen
Ocenił na:
8 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 43
Opinie: 5
Z dużą dozą ekscytacji, potęgowanej przez wysiłki związane z polowaniem na najnowsze wydanie (2010) i niedosyt po wcześniejszym kontakcie z archaiczną, pierwszą edycją z poprzedniej epoki, sięgnąłem po tą pozycje. I srodze się zawiodłem.
Lech Szaraniec to nie Dariusz Jerczyński, więc uporczywe epatowanie pojęciami typu "powrót do Macierzy", eseistyczne rozważania na temat bohaterstwa mieszkańców poszczególnych osad w powstaniach śląskich itp. nie zaskakiwały.
Byłoby to zrozumiałe, gdyby w owym podkreśleniu polskości byłaby widoczna szczególna konsekwencja, celowe zamierzenie, połączone stylistyką typową dla współczesnego pisarstwa historycznego. Tymczasem jest to efekt dosłownej kalki tekstu z pierwszych wydań, o czym w sposób dobitny świadczą wspominki o heroicznych czynach klasy robotniczej czy niezwykle istotnych - w poprzedniej epoce! - zjazdach komunistów (por. rozdział dot. Murcek). Tezę o swoistej kserokopii potwierdzają liczne literówki i istotne błędy merytoryczne (dom przy ulicy Płochej!, ulica Kredy miast Kredytowej - pierwsze z brzegu przykłady dotyczące moich okolic). By tekst od 1980 (bodaj pierwsze wydanie) nie został poddany korekcie?
Tymczasem o Śląsku da się pisać obiektywnie, bez zbędnego, "piastowskiego" heroizmu, patosu, czy z drugiej strony - nachalnego, przesadnego przewartościowania i odrzucania wszystkiego, co polskie. Polecam chociażby niedawne wydawnictwa związane z Bractwem Gospodarczym Związku Górnośląskiego (Andrzej Złoty, Piotr Greiner, Jerzy Polak).
Zastrzeżenia mam też do dokonanej w książce delimitacji dzielnic (osad wg stosowanego w publikacji języka). Domyślam się, że na mapach zaznaczono maksymalny, historyczny zasięg danej osady, co może - bez stosownego komentarza - nieco zakłamywać obraz granic danej dzielnicy. Taka pozycja jak "Osady..." mogłaby rozwikłać problem rozgraniczenia w miejscach, gdzie granice naturalne z racji rozbudowy miasta zatarły się i jednocześnie brak jednego umownego i powszechnie akceptowanego punktu granicznego (jak ul. Graniczna na granicy śródmieścia i Zawodzia). Podawane granice są całkowicie niespójne, niech za przykład posłuży punkt styku Koszutki i Bogucic. A raczej 3 punkty wg autora: wschodnia pierzeja al. Korfantego (wg materiału kartograficznego w haśle Bogucice), ul. Ordona (tekst załączony do tego samego hasła Bogucice), ul. Modrzewiowa (zamieszczona mapa Koszutki). Nigdzie nie ma przypisu dotyczącego okresu, z jakiego pochodzi dana granica, co powoduje zamęt.
Ponadto wyznaczając granice Dębu (Dębia - taką odmianę autor "zaproponował" opisując os. Ducha) na zamieszczonej mapie autor pokusił się o przekroczenie granic miasta Katowice i zaznaczenie fragmentu Parku Śląskiego jako części tej osady. Nie zdecydował się na to w przypadku Klimzowca, Janowa i Szabelni, kończąc ich obszar na granicy współczesnego miasta, których związki z terenami - odpowiednio - Chorzowa i Mysłowic są znacznie większe.
Dyskusyjne ponadto jest umieszczanie w takim opracowaniu (wybiórczo!) współczesnych osiedli deweloperskich, wraz z ich marketingowym nazewnictwem. Szczególnie gdy pominięto część mniejszych, starszych osiedli (z okresu PRL). Czymże lepsze są dwa bloki, szumnie nazwane osiedlem "Uroczysko" na skraju lasu panewnickiego, od pobliskich kilkunastu bloków, mających swoją - istotnie, nieoficjalną - nazwę osiedla Bema?
Zastrzeżenia mam także do zastosowanego materiału kartograficznego. Skorzystano z map wydawnictwa PGK Katowice, bardzo rzetelnych. W "Osadach..." zamieszczono jednak bardzo ubogą, ogołoconą z wielu warstw wersję, co rodzi wręcz groteskowe sytuacje, typu pozostawiona nazwa ulicy, zaś usunięto jej przebieg (por. mapa Podlesia).
Na plus, co ratuje ostatecznie przyznane 3 gwiazdki, bardzo duża liczba fotografii - współczesnych i archiwalnych, w tym z lat 90. XX wieku, który to okres często jest "czarną dziurą" - już nie współczesność, ale jeszcze nie archiwum.
Opracowanie, które mogło rozwikłać wiele wątpliwości dotyczących katowickich dzielnic (osad) potęguje jeszcze wątpliwości, a ponadto jest dość trudne w odbiorze przez zbędny patos, nasiąknięty jeszcze "czerwoną" manierą pisarską. Aczkolwiek ja jestem tylko młodocianym dyletantem, nie zaś doktorem nauk humanistycznych.
Z dużą dozą ekscytacji, potęgowanej przez wysiłki związane z polowaniem na najnowsze wydanie (2010) i niedosyt po wcześniejszym kontakcie z archaiczną, pierwszą edycją z poprzedniej epoki, sięgnąłem po tą pozycje. I srodze się zawiodłem.
więcej Pokaż mimo toLech Szaraniec to nie Dariusz Jerczyński, więc uporczywe epatowanie pojęciami typu "powrót do Macierzy", eseistyczne rozważania na temat...