Melissa Nathan w świetnej formie. Jej debiutancka książka "Duma, uprzedzenie i gra pozorów" przykuwa uwagę od pierwszej strony. I przyczynia się do bezsennej nocy [siedziałam do trzeciej nad ranem, aby ją skończyć].

Muszę przyznać, że niewiele potrzeba, aby przekonać mnie do zakupu książki. W przypadku debiutu Nathan wystarczyło jej nazwisko - spośród trzech przeczytanych przeze mnie w jednej zakochałam się całkowicie, druga okazała się strzałem w dziesiątkę, a trzecia miłym spędzeniem czasu bez fajerwerków - i nawiązanie tytułowe po powieści Jane Austen [serio, chcecie kupić czytelnika? Nawiążcie sprytnie do Dumy i uprzedzenia, a jeśli zrobicie to w sposób inteligentny i w miarę oryginalny, to klient wróci. Oni zawsze wracają]. Choć owszem trochę obawiałam się porażki, to bez wahania kupiłam książkę i tego samego wieczora rozpoczęłam lekturę.

Trzeba przyznać, że Melissa Nathan potrafi zawładnąć czytelnikiem. I zawsze wychodzi do niego z pomysłem. Przerobienie "Dumy i uprzedzenia" na własną, nowszą wersję było ryzykowne, choć z góry skazane na sukces. Nathan nie zawodzi czytelnika, dając mu o wiele więcej niż mógłby się spodziewać.

"Duma i uprzedzenie" istnieje i tu, staje się nawet bazą do opowieści autorki. Jest ciągle żywa, przytaczana i obecna w fabule, ale w ten sposób, że to nie razi. Często bohaterowie sami komentują, że zachowują się niczym postaci autenowskiej powieści. Zaś przeniesienie problemów i kolejnych schematów od Austen [zły Wickham, który uwodzi Lydię na przykład] jest ciekawe i możliwe do wydarzenia się w XXI wieku. A często są to nawet logiczne rozwiązania.

Zaś same postaci - trudno ich nie polubić. Mają własne przywary, żadne nie jest opisane jako ideał. Henry Noble i Jasmin świetnie spisują się - ich relacje są żywe, prawdziwe i świetnie zaplanowane. Zrobienie z Jasmin feministki - och, jak pokochałam jej teksty - było genialnym posunięciem.

Zdecydowanie Melissa Nathan staje się moją ulubioną autorką chick lit.

Melissa Nathan w świetnej formie. Jej debiutancka książka "Duma, uprzedzenie i gra pozorów" przykuwa uwagę od pierwszej strony. I przyczynia się do bezsennej nocy [siedziałam do trzeciej nad ranem, aby ją skończyć].

Muszę przyznać, że niewiele potrzeba, aby przekonać mnie do zakupu książki. W przypadku debiutu Nathan wystarczyło jej nazwisko - spośród trzech przeczytanych...