Po raz kolejny sprawdza się stare przysłowie ,,Nie oceniaj książki po okładce"
,,W otchłani" chodziła mi po głowie już od kilku miesięcy, parę razy wpadłam na nią w księgarni, innym razem mijałam osoby z tą książką w ręce. W pewnym momencie poczułam się prześladowana :)
Tytuł i opis intrygował mnie i to bardzo. Natomiast okropna różowa okładka odstraszała i wzbudzała wstręt. Na jej niekorzyść działał również fakt że nie jest to gatunek, po który sięgam często i który mnie zadowala. W końcu jednak kiedy nadarzyła się okazja i książka znalazła się w moim pobliżu postanowiłam sama sprawdzić czy zawartość znajduje się w grupie razem z opisem i tytułem czy w tej drugiej. A może jest gdzieś pomiędzy?
To co jako pierwsze rzuciło mi się w oczy to przyjemny i lekki język autorki. Nie będę ukrywać że dzięki temu odetchnęłam z dużą ulgą, bo strasznie męczy mnie i kosztuje dużo wysiłku przebrnięcie przez coś pisanego na siłę.
Fabuła - kolejny ogromny plus powieści. Moim zdaniem największy. Zawsze fascynował mnie kosmos i jego tajemnice. A bycie mrożonką na statku kosmicznym, lecącym aby zaludnić nową planetę to dosyć intrygujący pomysł i z pewnością wzbudzający ogromną ciekawość ( przynajmniej moją).
Cieszę się że autorka nie ograniczyła się jedynie do wątku miłosnego. Mamy tajemnice, mamy morderstwa, zagadki, poczucie grozy, niepewności. A to wszystko przeplatane jest jedynie rodzącym się uczuciem. Dzięki czemu fabuła tworzy spójną całość.
Bohaterowie przypadli mi do gustu. Chociaż powiem szczerze że były momenty kiedy nie rozumiałam ani ich sposobu myślenia ani tym bardziej zachowania.
Cały czas z tyłu głowy krążyła mi jedna myśl: ,,Czy gdyby Starszy nie był jedynym młodym towarzyszem Amy to obdarzyłaby go uczuciem? W pewien sposób została przecież pozbawiona wyboru.
Do czego mogłabym się przyczepić? Momentami nic się nie działo. Było zwyczajnie nudno. Ale jako że jest to pierwsza część trylogii, swego rodzaju wprowadzenie to myślę że można to autorce wybaczyć.
Podsumowując ,,W otchłani" to bardzo przyjemna lektura, zupełnie inna od tego czego się spodziewałam patrząc na okładkę. Z pewnością pokuszę się o kontynuację :)

Po raz kolejny sprawdza się stare przysłowie ,,Nie oceniaj książki po okładce"
,,W otchłani" chodziła mi po głowie już od kilku miesięcy, parę razy wpadłam na nią w księgarni, innym razem mijałam osoby z tą książką w ręce. W pewnym momencie poczułam się prześladowana :)
Tytuł i opis intrygował mnie i to bardzo. Natomiast okropna różowa okładka odstraszała i wzbudzała...