Przyznaję, że było to moje pierwsze spotkanie z audiobookiem. Zmusiły mnie do tego zawirowania ze zdrowiem. Nie mogłam czytać, a bez literatury nie potrafiłabym przeżyć nawet jednego dnia, więc mój narzeczony naszpikował mój telefon "książkami czytanymi".

Już w trakcie słuchania zrobiłam małe rozeznanie i zrozumiałam, że oto mam przyjemność obcować z bodaj największą tego typu polską produkcją, nagraną z ogromnym rozmachem. Każdy bohater jest "czytany" przez innego aktora, do tego w tle słychać wszystkie adekwatne odgłosy, typu tętent końskich kopyt czy szczęk oręża. Dzieje się naprawdę dużo. Wielkie brawa za realizację!

Niestety po wysłuchaniu całości, która trwa niemal 24 godziny, mam mieszane uczucia. Audiobooki zdecydowanie nie są dla mnie. Po pierwsze - czytam zdecydowanie szybciej, a w tej formie zmuszona byłam poświęcić tej pozycji o wiele więcej czasu. Po drugie - cenne minuty zabierały mi usilne próby dopasowania każdego nowego głosu do jakiegoś znanego mi aktora. Tak już mam, to pewnie jakaś odmiana nerwicy natręctw. W związku z tym wiele razy gubiłam wątek, cofałam nagranie - bardzo irytujące. Po trzecie - audiobook zdecydowanie nie jest formą dla mnie. Wiele razy złapałam się na tym, że zaczynałam traktować nagranie, jak telewizor grający w tle albo radio - przestawałam słuchać, wyłączałam się i zajmowałam czym innym albo zwyczajnie... zasypiałam! Tak, kilka razy mi się to zdarzyło :)

W związku z tym wszystkim, przyznaję się bez bicia, że całość pamiętam, jak przez mgłę i jedynie w zarysach. Postanowiłam się nie kompromitować streszczaniem zarysu fabuły, bo przyswojona przeze mnie w tej formie, na pewno nie będzie miała wiele wspólnego z rzeczywistością. Poświęciłam temu nagraniu okrągłą dobę (a nawet z okładem, biorąc pod uwagę ciągłe przewijanie do tyłu), a tak niewiele z niego zapamiętałam! Z jednej strony mi wstyd, jednak z drugiej usprawiedliwiam się tym, że z papierowymi egzemplarzami nie mam takich kłopotów.

Reasumując, bardzo doceniam ogrom pracy włożony w realizację tej superprodukcji. Niemniej raczej nie sięgnę po kolejnego audiobooka, bo zwyczajnie "nie czuję" tej formy. Książkę muszę widzieć i trzymać na kolanach, by w pełni się nią cieszyć.

Przyznaję, że było to moje pierwsze spotkanie z audiobookiem. Zmusiły mnie do tego zawirowania ze zdrowiem. Nie mogłam czytać, a bez literatury nie potrafiłabym przeżyć nawet jednego dnia, więc mój narzeczony naszpikował mój telefon "książkami czytanymi".

Już w trakcie słuchania zrobiłam małe rozeznanie i zrozumiałam, że oto mam przyjemność obcować z bodaj największą tego...