Donald jako kierowca superauta - wiadomo jak to się skończy... a przecież chciał tylko ratować Daisy:) Kaczspira historia o Poskromieniu złośnika - kto nie łapie aluzji ten z gimbazy! albo z nowego wykazu lektur :P Dziobas i Bogarto rozwiązują sprawę niszcząc tańczące roboty i muszą zająć ich miejsce na scenie. Zainfekowany esencją nienawiści Miki musi stawić czoła całemu światu! Uważajcie na to co pijecie:P i na Frustka Impetyka! W tytułowej historii Donald pod wpływem mocy z kosmosu konstruuje wrota kosmiczne, Diodak coś podejrzewa, na szczęście sposobność do ataku mija. Indyjska Kwaudia [= Kacznecja] zdobywa Sknerusa dzięki odrobinie... octu! Donald i spółka jako kaczory przyszłości nie znające uroków jedzenia - przerażająca perspektywa!

Donald jako kierowca superauta - wiadomo jak to się skończy... a przecież chciał tylko ratować Daisy:) Kaczspira historia o Poskromieniu złośnika - kto nie łapie aluzji ten z gimbazy! albo z nowego wykazu lektur :P Dziobas i Bogarto rozwiązują sprawę niszcząc tańczące roboty i muszą zająć ich miejsce na scenie. Zainfekowany esencją nienawiści Miki musi stawić czoła całemu...

W tym gigancie wyróżniają się przede wszystkim świetny komiks "Poskromienie złośnika", który jest parafrazą klasycznego dzieła Szekspira "Poskromienie złośnicy". W umiejętny sposób przekłada komedię Szekspira na realia komiksu z Kaczorem Donaldem i spółką.

W tym gigancie wyróżniają się przede wszystkim świetny komiks "Poskromienie złośnika", który jest parafrazą klasycznego dzieła Szekspira "Poskromienie złośnicy". W umiejętny sposób przekłada komedię Szekspira na realia komiksu z Kaczorem Donaldem i spółką.

Pamiętam, że swego czasu, czyli w moim dzieciństwie te " książki - komiksy " były bardzo popularne, dlatego też tak przyslowiowo trochę rytualnie przeczytałam jeden.Ogolnie przygody donalda wolalam po stokroć oglądać w telewizji niż w komiksie. Zawsze miałam bowiem nie zbyt dbre zdanie o komiksach i nie czytalam ich jeśli można to w ogóle tak nazwać, bo przecież więcej tam obrazków niż tekstu.Moim zdaniem komiksy nie uczą wyobraźni, bo wszystko jest tam podane praktycznie jak na tacy a książki zmuszają czytelnia do zadania sobie trudu myślenia. Zawsze uwazlam i uważam nadal komiksy za plytkie, przeznaczone dla tych masowych odbiorców, którym nie chce się myśleć lub nie mają wyobraźni a chcą żyć w uludnym przeszwiadczeniu, że są oczytani.Dlatego też nigdy nie ulegalam nigdy modą i fascynacja na komiksy taki jak np.kaczor donald, Asterix i Obeliks, czy Tytus, romek i atomek, zamiast tego wolalam książki a przygody tych bohaterów ogladalam z chęcią, ale w telewizji a nie na kartce papieru:-)

Pamiętam, że swego czasu, czyli w moim dzieciństwie te " książki - komiksy " były bardzo popularne, dlatego też tak przyslowiowo trochę rytualnie przeczytałam jeden.Ogolnie przygody donalda wolalam po stokroć oglądać w telewizji niż w komiksie. Zawsze miałam bowiem nie zbyt dbre zdanie o komiksach i nie czytalam ich jeśli można to w ogóle tak nazwać, bo przecież więcej tam...