Wahałam się czy zabrać się do tej książki, bo to kolejna autobiografia. Z drugiej strony autorkę już znałam a tytuł intrygował - w końcu mnie też przydałaby się nieraz pomoc wszystkich świętych i jakaś skuteczna rada. Otworzyłam książkę i przeczytałam pierwsze zdanie: życzę Ci zdrowia i miłości. Roześmiałam się. Przynajmniej kobieta wie dla kogo pisze. :). Tak właśnie postanowiłam poznać pracę pisarki. Jak się okazuje wszystko może stać się materiałem do przemyśleń. Od gównianych spraw typu: dlaczego facet wywozi klozet do lasu, po przeczytane wiersze Rilkego. Pani Marta spotkała w życiu wielu interesujących ludzi i wspomina o nich w swojej książce, wielu twórców, artystów, ale i osób jej bliskich. Oczywiście nie sposób pominąć również książek przeczytanych, ciekawych wniosków i spostrzeżeń, bo pisarka jest przede wszystkim obserwatorką otaczającego świata. Interesująco pisze o chwilach pracy, o grafomanii, o używanym języku, wulgaryzmach, nawet o feminizmie, ogólnie o życiu w szczelinie pomiędzy rzeczywistością a światem przez siebie kreowanym.
Przy czytaniu tej autobiografii zdałam sobie sprawę, że niektóre utwory są dla ludzi pocieszeniem, służą pomocą, autorka dostaje od czytelników listy, czasem z prośbami, często jest utożsamiana z bohaterkami. Stąd może pomysł żeby wspomnieć coś o swoim życiu, o drobnostkach, rodzinnych Katowicach, komputerze Albercie. O tym jak tworzy kobieta z rodziną. Sama pisze o swoim warsztacie i pracy pisarza jasno i czasem brutalnie, o swoich początkach, o reakcji innych, wszystko bez słodzenia, może czasem puszcza oko do czytelnika, mogę powiedzieć całkiem nieźle. Książkę czyta się dobrze, lekko, rozdziały przeplatane są wierszami. Polecam, bo to lektura nie tylko dla początkujących pisarzy i kobiet.

Wahałam się czy zabrać się do tej książki, bo to kolejna autobiografia. Z drugiej strony autorkę już znałam a tytuł intrygował - w końcu mnie też przydałaby się nieraz pomoc wszystkich świętych i jakaś skuteczna rada. Otworzyłam książkę i przeczytałam pierwsze zdanie: życzę Ci zdrowia i miłości. Roześmiałam się. Przynajmniej kobieta wie dla kogo pisze. :). Tak właśnie...