rozwińzwiń

Requiem

Okładka książki Requiem Antonio Tabucchi
Okładka książki Requiem
Antonio Tabucchi Wydawnictwo: Universale Economica Feltrinelli literatura piękna
144 str. 2 godz. 24 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Requiem. Uma alucinação
Wydawnictwo:
Universale Economica Feltrinelli
Data wydania:
2014-01-01
Data 1. wydania:
2014-01-01
Liczba stron:
144
Czas czytania
2 godz. 24 min.
Język:
włoski
Tłumacz:
Sergio Vecchio
Średnia ocen

9,0 9,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Opowieści niesamowite z języka włoskiego Massimo Bontempelli, Dino Buzzati, Giuseppe Tomasi di Lampedusa, Tommaso Landolfi, Alberto Moravia, Anna Maria Ortese, Luigi Pirandello, Antonio Tabucchi, Juan Rodolfo Wilcock
Ocena 7,5
Opowieści nies... Massimo Bontempelli...
Okładka książki Literatura na Świecie nr 9-10/2018 (566-567) Donald Barthelme, Raymond Carver, Joseph Conrad, Steven Millhauser, Liam O'Flaherty, Redakcja pisma Literatura na Świecie, Antonio Tabucchi
Ocena 6,5
Literatura na ... Donald Barthelme, R...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
9,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
21
1

Na półkach:

Oniryczny spacer po Lizbonie. Wspaniale się czyta. Wyborna lektura dla wszystkich miłośników Portugalii i nie tylko! To moje pierwsze zetknięcie z tym autorem, zainteresował mnie właśnie wątek portugalski, na pewno sięgnę po inne jego książki. Piękna proza z subtelną nutką humoru.

Oniryczny spacer po Lizbonie. Wspaniale się czyta. Wyborna lektura dla wszystkich miłośników Portugalii i nie tylko! To moje pierwsze zetknięcie z tym autorem, zainteresował mnie właśnie wątek portugalski, na pewno sięgnę po inne jego książki. Piękna proza z subtelną nutką humoru.

Pokaż mimo to

avatar
1178
1154

Na półkach:

Piękna oniryczna opowieść: trochę tu zaświatów, nieco poezji, sporo nostalgii, mało dialogów, wyrafinowany język – wszystko co kocham. Nie przypadkiem „saudade” to najbardziej portugalska rzecz pod słońcem…. To 5. moja książka włoskiego Autora i kolejna wielka satysfakcja.

Można by powiedzieć, że „nic się tu nie dzieje”, co nie byłoby nieprawdą. Nie ma także żadnego tradycyjnego zakończenia. Ale w sumie: po co? To po prostu próba (a przecież właśnie nią jest esej),próba, bez pretensji do czegokolwiek, lekkiego przynajmniej uchwycenia fenomenu Portugalii, którą Tabuchhi jest zafascynowany - na tyle, że tę książkę napisał w tymże języku.

Bohater odbywa nostalgiczno-śnioną podróż – nawet nie tyle w przeszłość, ile do własnej jaźni. Spotyka się z dawno zmarłym przyjacielem, przedziera się przez powidoki - ledwie zarysowanego - smutnie zakończonego związku i traumy zdrady, pojawia się także zmarły ojciec.

Najważniejsze jest jednak spotkanie z ukochanym, nie tylko Autora, wielkim poetą Fernando Pessoą. „Pragnę także wypić za +saudosismo+, za nasze upodobanie do smutku i tęsknoty, powiedział Mój Gość, znowu unosząc kieliszek, tęsknię do +saudosismo+, dzisiaj już nikt nie jest saudosistą, gdzie się podziała nasza tradycja narodowa?”.

Tak, na przekór to jednak kwintesencja przemijania, i w wymiarze zbiorowym, i jednostkowym, a portugalskość aż bucha - „saudade” do sześcianu. To esencja narodowej psychiki: 500 lat temu największe obok Hiszpanii mocarstwo morskie i kolonialne; dziś malutki, nieliczący się kraik na skraju Europy…

W sumie spadli z wyższego konia niż my…. I tylko podziw, że to włoski pisarz tak pięknie oddał ten melancholijny nastrój.

No właśnie, jest i wątek polski, przyjaciela narratora. „Miał na imię Tadeusz, odpowiedziałem. Tadeusz Wacław. Co za dziwaczne imiona, zdziwił się Dozorca Cmentarza. Jego rodzice byli Polakami, wyjaśniłem, ale on nie czuł się Polakiem, był Portugalczykiem. (…) Jak się nazywał, zapytał. Słowacki, odpowiedziałem”.

Ale i tak najważniejsza jest tu opowieść sama w sobie, zgodnie z tym, co czytamy:

„Idealna noc na słuchanie opowieści, a także na ich opowiadanie, nie chciałby pan przypadkiem posłuchać jakiejś opowieści? Dlaczego miałbym słuchać opowieści, zdziwiłem się, nie widzę powodu. Powód jest prosty, odparł, ponieważ mamy księżyc w pełni, a pan siedzi tu sam i patrzy na rzekę, pańska dusza jest samotna i stęskniona, moja opowieść mogłaby pana rozweselić. Słyszałem dzisiaj mnóstwo przeróżnych opowieści, powiedziałem, i chyba innych nie potrzebuję. (….) Zawsze potrzebujemy opowieści, nawet kiedy wydaje się nam, że tak nie jest”.

I jeszcze inne cytaty:

„Wszystko było wtedy inne, bardziej błyszczące, jakby czyściejsze. To młodość, stwierdziłem, to nasze oczy”.

„Zapytałem: dziecko było twoje czy moje? Bo ja wiem, wzruszył ramionami, tak czy inaczej, byłoby nieszczęśliwe”.

„Wszystkie lekarstwa, które maja leczyć duszę to świństwo, stwierdził, duszę leczy się przez żołądek”.

„Lepiej używać pióra niż pięści, to bardziej wyrafinowany sposób wyrównywania rachunków”.

„Drogi panie, to przyzwoity pensjonat, nie wynajmujemy pokoi pojedynczym osobom, mam nadzieję, że mnie pan dobrze zrozumiał? Nie, nie zrozumiałem pana, upierałem się, proszę mi to lepiej wytłumaczyć. Wynajmujemy tylko parom, nie chcemy tu podglądaczy ani zboczeńców”.

„A może podrapię pana po plecach? zaproponowała Viriata, nie byłoby panu miło zasypiać, gdyby ktoś drapał pana po plecach?”

„Herpes jest jak wyrzut sumienia, spoczywa w nas, nie dając o sobie znać, aż pewnego dnia budzi się i atakuje, potem znowu zasypia, bo udaje się nam go uspokoić, ale na zawsze w nas pozostanie, na wyrzut sumienia nic nie można poradzić”.

„Najwyższą prawdą jest fikcja”.

PS Zaimponowała mi tłumaczka Alina Pawłowska-Zampina. W powieści była mowa o haśle w krzyżówce: „Jego nazwiskiem nazwano prątki gruźlicy albo więcej niż lubi”. Oczywiście chodzi o słowo ”Kocha”. I teraz, na Boga!, jak to brzmiało w oryginale? Drugie hasło było już łatwiutkie do przełożenia: „Do najniższego głosu kobiecego dodaj dwie samogłoski, a otrzymasz nazwisko współczesnego architekta” (dodam, że otwierało ono niemal każdą encyklopedię – w czasach, gdy jeszcze je wydawano…).

Piękna oniryczna opowieść: trochę tu zaświatów, nieco poezji, sporo nostalgii, mało dialogów, wyrafinowany język – wszystko co kocham. Nie przypadkiem „saudade” to najbardziej portugalska rzecz pod słońcem…. To 5. moja książka włoskiego Autora i kolejna wielka satysfakcja.

Można by powiedzieć, że „nic się tu nie dzieje”, co nie byłoby nieprawdą. Nie ma także żadnego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
74
33

Na półkach:

To pierwsza książka Tabucchiego, z którą się zetknęłam. I muszę przyznać, że dla niektórych może być prawdziwą ucztą intelektualną. Mamy w niej mnóstwo odniesień do antropologii, psychologii, lingwistyki i filozofii.

Bohater powieści dokonuje rozliczenia ze swoją przeszłością. Spotyka w swoim śnie najpierw ojca, później najlepszego przyjaciela poetę, odwiedza miejsca, które były mu kiedyś bliskie, a wszystko to odbywa się w scenerii dawnej Lizbony. Książka ma być hołdem, złożonym ukochanej Portugalii i właściwie wszystko opowiedziane przez bohatera łączy się bezpośrednio, jak w przypadku poetów Mario de Sa-Carneiro i Pessoi, czy pośrednio jak w przypadku Liszta, z Lizboną. Do tego na każdym kroku autor serwuje nam typowe portugalskie dania, często podając dokładny sposób przyrządzania potrawy. Poznajemy wszystkie sarrabulho, migasy, poejady. Z racji mojego wegetarianizmu najbardziej spodobały mi się migdałowe ciasteczka, których recepturę opracowali portugalscy mnisi i nazwali wdzięcznie „brzuszkami aniołków z Mirandeli”. W tle gdzieś słychać smutne i melancholijne fado lub muzykę Viano da Mota. Wszystko, co łączy się z Lizboną.

Ale nie jest to zwykły przewodnik po lizbońskich zaułkach. W książce dominuje nostalgia i tęsknota za dawną świetnością miasta. Przemijanie dotyka nie tylko ludzi związanych z narratorem, ale też wszystkich miejsc, budynków czy też przedmiotów, z którymi bohater się zetknął.

Autor napomyka o Kafce, Freudzie, Orfikach, szczegółowo opisuje Obraz Boscha „Kuszenie św. Antoniego”, nawiązuje do eposu o Gilgameszu i czytelnik ma sam powiązać wspomniane elementy z powieścią. Powinien wiedzieć, że występujący w rozdziale 9. poeta Botto przyznał się otwarcie do homoseksualizmu, wywołując skandal obyczajowy. Stąd mamy w powieści kelnera homoseksualistę i porównanie jego zachowania do cech Botty. Jest to niewątpliwie doskonałe zadanie dla kulturoznawcy z zamiłowaniami lingwistycznymi, natomiast przekracza zdolności percepcyjne kogoś, takiego jak ja, z inżynierskim podejściem do życia. Momentami czułam się trochę tak, jak opisany w książce farmer z Teksasu, który przez dziesięciolecia zamawia u kopisty kolejny fragment tego samego obrazu Boscha i obwiesza nimi ściany swojego domu, wierząc, że obcuje z wielką sztuką.

Również przeszkadzał mi układ graficzny tekstu, w którym nie wyodrębniono dialogów. Wszystko opisane jest w jednym ciągu, co moim zdaniem znacznie utrudnia odbiór powieści.

Jest to z pewnością wartościowa książka, jednak mam wątpliwości, czy sięgnę po nią po raz drugi. Ale dla wielbicieli Portugalii i zwolenników onirycznych powieści, „Requiem” może okazać się bardzo ciekawą lekturą.

To pierwsza książka Tabucchiego, z którą się zetknęłam. I muszę przyznać, że dla niektórych może być prawdziwą ucztą intelektualną. Mamy w niej mnóstwo odniesień do antropologii, psychologii, lingwistyki i filozofii.

Bohater powieści dokonuje rozliczenia ze swoją przeszłością. Spotyka w swoim śnie najpierw ojca, później najlepszego przyjaciela poetę, odwiedza miejsca,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1232
815

Na półkach: , ,

Jeden dzień z życia w Lizbonie w fantasmagorycznych dziwach, w pamięci niedopowiedzeń. Niemal wyrwa w czasoprzestrzeni, która pochłania ofiary jednostki otumanionej przez sen przepowiedziany z czeluści superego. Kopanie w podświadomości, która zabiera nas do wspomnień, do przechodni wyrwanych z książek, gdzie fikcja przeobraża się w namacalny byt szukając dialogu z przybyszem z odległej epoki. Tabucchi podejmuje owe tematy, które rezonowały ze mną odkąd w półśnie widywałem towarzyszy niedoli, ludzi pogrążonych w bezsilności, tęskniąc za popękanym marmurem, który niegdyś był domem lub schronieniem. Biegła dusza majaczy i szuka porządku w nieporządku. Obijając się o zatarte wspomnienia, gdzie spotyka się zmarłych i osoby, z jakimi nie mieliśmy możliwości, by powiedzieć ,,dobranoc''.

Oniryczna scena zabiera go wgłąb ludzkiego pożegnania z tymi, co siedzą w kącie kabli neurologicznych. Próba wyjaśnienia zdarzeń minionych, gdzie szuka się ciepła melancholii, gdzie opowiada się o czasach zburzonych, sentymentalne ramy bolą oraz drapią czaszkę pełną rozrzuconych puzzli. Wspaniała rzecz dla osób, które nie szukają w literaturze ocalenia.

Jeden dzień z życia w Lizbonie w fantasmagorycznych dziwach, w pamięci niedopowiedzeń. Niemal wyrwa w czasoprzestrzeni, która pochłania ofiary jednostki otumanionej przez sen przepowiedziany z czeluści superego. Kopanie w podświadomości, która zabiera nas do wspomnień, do przechodni wyrwanych z książek, gdzie fikcja przeobraża się w namacalny byt szukając dialogu z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1087
130

Na półkach: ,

FANTASMAGORIE MROCZNEJ LIZBONY

Impulsem do napisania historii stał się sen. Tabucchi śnił zmarłego ojca i rozmowę z nim w języku portugalskim. Języku, którego ojciec nie znał. Przytacza ten sen w opowiadaniu i staje się on jedną z kilku rozmów. Ewokuje postaci z pamięci i z zaświatów, by jeszcze raz z nimi porozmawiać, bardziej ustalić pewne fakty, niż rozliczyć. Spotkania odbywają się w mrocznych miejscach Lizbony: cmentarz, walący się dom przy latarni morskiej, hotel którego dni świetności minęły. Wszystko to daje obraz miasta pozbawionego słońca. Pozostało jedzenie, tak samo pyszne, jak kiedyś i ludzie uczynni i przyjacielscy, jak zwykle.

Historia napisana żywym, ciekawym językiem wciąga od samego początku. Czyta się szybko nie wiedząc do końca, w którym kierunku pójdzie balansowanie na styku jawy, snu i fantastyki i czy granica ta nie zostanie przekroczona. Dla mnie to połączenie hołdu oddanego miastu z odwieczną potrzebą jeszcze jednego spotkania z tymi, którzy odeszli.

FANTASMAGORIE MROCZNEJ LIZBONY

Impulsem do napisania historii stał się sen. Tabucchi śnił zmarłego ojca i rozmowę z nim w języku portugalskim. Języku, którego ojciec nie znał. Przytacza ten sen w opowiadaniu i staje się on jedną z kilku rozmów. Ewokuje postaci z pamięci i z zaświatów, by jeszcze raz z nimi porozmawiać, bardziej ustalić pewne fakty, niż rozliczyć. Spotkania...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    63
  • Przeczytane
    45
  • Posiadam
    8
  • Ulubione
    5
  • Literatura włoska
    3
  • Poszukiwane
    3
  • Własne
    1
  • Więcej niż raz
    1
  • Letteratura italiana
    1
  • Poniewczasy
    1

Cytaty

Więcej
Antonio Tabucchi Requiem Zobacz więcej
Antonio Tabucchi Requiem Zobacz więcej
Antonio Tabucchi Requiem Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także