rozwińzwiń

Gładzenie zwierząt

Okładka książki Gładzenie zwierząt Tomasz Lorenc
Okładka książki Gładzenie zwierząt
Tomasz Lorenc Wydawnictwo: Dom Literatury w Łodzi, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich oddział w Łodzi Seria: szumy zlepy ciągi poezja
61 str. 1 godz. 1 min.
Kategoria:
poezja
Seria:
szumy zlepy ciągi
Wydawnictwo:
Dom Literatury w Łodzi, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich oddział w Łodzi
Data wydania:
2023-12-01
Data 1. wyd. pol.:
2023-12-01
Liczba stron:
61
Czas czytania
1 godz. 1 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366318908
Tagi:
poezja polska polska poezja współczesna poezja współczesna
Średnia ocen

8,5 8,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Pragnienie. Antologia Nowego Dokumentu Tekstowego 2021 Tomasz Berrachec, Tadeusz Charmuszko, Marcin Czyż, Marcin Hanuszkiewicz, Anouk Herman, Gabriel Leonard Kamiński, Wojciech Kopeć, Martyna Łogin-Trenda, Tomasz Lorenc, Mirosław Mrozek, Kuba Niklasiński, Joanna Nowak, Bogdan Nowicki, Martyna Pankiewicz, Łukasz Pawłowski, Klaudia Pieszczoch, Anna Piliszewska, Marlena Prażmowska, Ida Sieciechowicz, Tomasz Smogór, Michał Sokołowski, Monika Stępień, Weronika Stępkowska, Miłosz Tomkowicz, Magdalena Walusiak, Anna Maria Wierzchucka, Tomasz Wojtach, Grzegorz Wołoszyn, Rafał Zięba
Ocena 8,8
Pragnienie. An... Tomasz Berrachec, T...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,5 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
5981
1384

Na półkach: ,

Za tą zaskakującą i budzącą konsternację okładką kryje się prawdziwa poetycka uczta! Już sam tytuł zbioru Tomasza Lorenca zapowiada, że będziemy tu kroczyć po ścieżkach nieoczywistych, zwodniczych, nieustannie się rozwidlających. „Gładzenie zwierząt” – to tytułowe wyrażenie, jeszcze przed lekturą, daje szerokie pole do interpretacji. Jednak po przeczytaniu – tych możliwości raz będzie przybywać, to znów będą się kurczyć! Taka to poezja!

Męski podmiot oprowadza nas po świecie zwyczajnym, prozaicznym. A jednak wiedzie nas wcale nie głównym szlakiem, a raczej zbacza na manowce. Wciela się w rolę swoistego przewodnika, który pokazuje, że można żyć inaczej – pełniej, głębiej! Mało tego, podmiot – dzięki kuglarskim sztuczkom lirycznym, pokazuje także, jak to jest być „żytym”! Zmienia perspektywy, umożliwia patrzenie jednocześnie z zewnątrz i (do) wewnątrz – na to, co nas otacza, ale i do (od) środka – na to, co wypełnia.

Urzekają mnie te gierki poetyckie Lorenca. Przestrzeń wiersza jest u niego polem eksperymentu (także formalnego). Dzięki językowym zabiegom autor jest w stanie tworzyć wielowymiarowe opowieści – o człowieku, o naturze i wzajemnych interakcjach, o świecie i jego potrzebach.

[tekst wiersza na blogu]

Niezwykłe są metafory i porównania autora. One prowadzą w kolejne rejony refleksji. Lorenc buduje te opowiastki za pomocą serii obrazów, impresjonistycznych kadrów, jakie pogłębia poprzez niejednoznaczność, aluzje, skojarzenia.

Mamy zatem człowieka uwikłanego w relacje z naturą. To byt zdający się ulegać przeobrażeniom – potrafi bowiem przybierać postać istot, o jakich rozmyśla, z którymi współistnieje. Opowiada o niełatwych rzeczach. Czasem bywa delikatny, bo przecież nie mówi wprost, zwodzi nas trochę, dystansuje, by w finale utworu nie mieć nad nami litości. A niekiedy właśnie nie oszczędza nas ani trochę, a puentą tylko potęguje emocje.

Są w tym zbiorze wielkie cierpienie i piękno, bezduszność i czułość, obcość i empatia. Jest człowiek i jest przyroda. I mogłoby się wydawać, że to połącznie naturalne, ale nic bardziej mylnego. I wiersze Tomasza Lorenca pokazują, że nie bez powodu ludzi umieszczamy obok natury, bo przecież instynktownie oddzielamy świat ludzi i świat zwierząt (niczym mięso od kości). Bo wcale nie jesteśmy jednością, nie jesteśmy równi. Ciągle nam jeszcze wiele brakuje, nadal atakujemy z pozycji intruza.

Człowiek bywa antybohaterem lirycznej przestrzeni u Lorenca. To ten, co burzy porządek, wkłada ręce w czystą taflę wody, octem „rozpuszcza skrzep w [kaczej – K.M.] głowie” czy „używa narzędzi”.

Ten tom wobec tego można potraktować jako swoisty hołd oddany zwierzętom. Przy czym poetycka „zoolatria” Lorenca nie tyle wynosi je do roli bóstwa, co raczej człowieka sprowadza do roli oprawcy. W „Gładzeniu zwierząt” poeta pokazuje kontrast między spokojną egzystencją kaczki, świni, czy pszczoły a bestialskim budzeniem tego porządku przez ludzką ingerencję. Człowiek-kat jest drapieżnikiem, który zniewala, zabija i (najczęściej) zjada swoje ofiary.

A jednak i to tylko część prawdy. Bo w wierszach tego zbioru jest też dużo czułości, kierowanej w stronę człowieka. Podmiot Lorenca jest wnikliwym obserwatorem, skupia swoją uwagę na nawet najdrobniejszych aspektach. Naprawdę wiele widzi, nic mu nie umknie. I pochyla się nad tym, co go porusza. Kreśli przed nami portrety niezwykłe, bardzo ciekawe – w ujęciu i wymowie, jak choćby „trucicielkę”. Autor daje tym czytelnikowi różnorodne zagwozdki, także moralnej natury.

Znajdzie się tu też kilka prztyczków danych współczesności, tej szeroko pojętej. Ale i w tym temacie Lorenc jest dość wszechstronny, a jego wiersze wnikają bardzo głęboko pod powierzchnię tematu. Można pomyśleć, że w tekstach „o ludziach” autor traktuje nas jako po prostu gatunek zwierząt, który także jest „gładzony” i to w wymiarze najbardziej smutnym i bolesnym – bo poprzez autodestrukcję. Poeta wszak nie przechodzi obojętnie wobec takich kwestii jak choćby wojna w Ukrainie.

Wielkim walorem poezji Lorenca jest niejednoznaczność. Autor tworzy konkretne sceny i właściwie nie ma problemu ze zwizualizowaniem sobie opisywanej sytuacji. A jednak nie dopowiada wszystkiego, urywa pewne wątki, żongluje frazami, sprawnie operuje przerzutnią. To sprawia, że wkrada się nieoczywistość, droga interpretacyjna rozwidla się, sensy się namnażają. I dzięki temu także te wiersze stają się opowieściami uniwersalnymi.

Dość gęsta jest atmosfera wierszy z „Gładzenia”. Właściwie to można czuć się tu jak pod wodą, zresztą w te rejony także nas podmiot zabiera. To porównanie ma na celu ukazać, że z jednej strony wszystko w tej poezji płynie swoim naturalnym nurtem, choć niekiedy wpada do niego coś, co burzy stałą strukturę. Najczęściej zaś zachłystujemy się tymi wersami – najpierw wrażenie na nas robią pomysły autora, a potem jego przesłania…

[tekst wiersza na blogu]

Genialny jest Lorenc w lawirowaniu między sensami, w płynnych (i czasem łatwych do przeoczenia) zmianach perspektywy, w tych wszystkich (bardziej lub mniej) subtelnych nieoczywistościach oraz celowym zwodzeniu czytelnika. Jestem pod wielkim wrażeniem, ile możliwości odczytania tworzy autor, jak bardzo pozwala odbiorcy wnikać w te konstrukcje. No i jak dużo nam oferuje!

Z ogromną przyjemnością oraz satysfakcją łamiemy poetyckie szyfry Lorenca, obserwujemy jego niewiarygodny zmysł językowy, który pozwala na precyzję wypowiedzi i równocześnie otwiera kolejne wymiary. Z uwagą śledzę te gry napięć, jakie dzieją się tu w warstwie języka. Zachwycam się tymi labiryntami, gdzie autor tak znakomicie przechodzi ze sfery słów w obręb obrazu. I odwrotnie.

Odbieram ten tom także trochę jak poszukiwanie jeszcze swojego optymalnego sposobu wyrazu. Bo widać, że Tomasz Lorenc ma sporo do powiedzenia, jego refleksje są niezwykłe, często wskazuje on bardzo nietypowe kierunki, prowokuje do myślenia abstrakcyjnego. Autor testuje, bada możliwości, pojawia się sporo eksperymentów oraz zabawy, także formą. Jestem bardzo ciekawa, w jakiej odsłonie zaprezentuje się w następnej książce.

Mnóstwo uczuć kiełkuje podczas czytania. To wielka zasługa Tomasza Lorenca, który potrafi tak sprytnie manewrować między słowami, zaganiać nas w kozi róg i znienacka podrażnić czułe miejsca. I robi to znakomicie. Poprzez humor, obraz (czasem ocierając się o poetykę szoku poprzez makabrę, naturalistyczny opis),ironię, groteskę. Lorenc lubi rozmaite zabawy słowne – one zawsze służą mu do czegoś więcej niż tylko do funkcji ludycznej. Bo nie w głowie mu nas rozweselać lub poklepywać po plecach, gdy obok „pióra chlapią po oczach i ścianach”, gry trwa „obcinanie skrzydeł żyletką brzytwą”, „zdychają świnie”. Często zahaczamy tu również o kwestie uniwersalne, moralne, metafizyczne.

Te wiersze silnie tętnią. Pulsują jeszcze długo po lekturze. Obrazy powracają pod powieki, każą się nieustannie oglądać. A potem jeszcze oczekują emocji, a one nadchodzą, a jakże! I nad tym już nikt nie ma kontroli…

Za tą zaskakującą i budzącą konsternację okładką kryje się prawdziwa poetycka uczta! Już sam tytuł zbioru Tomasza Lorenca zapowiada, że będziemy tu kroczyć po ścieżkach nieoczywistych, zwodniczych, nieustannie się rozwidlających. „Gładzenie zwierząt” – to tytułowe wyrażenie, jeszcze przed lekturą, daje szerokie pole do interpretacji. Jednak po przeczytaniu – tych możliwości...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    2
  • Ulubione
    1
  • 2024
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Gładzenie zwierząt


Podobne książki

Przeczytaj także