Zsunęła się z krzesła. Ciennik

Okładka książki Zsunęła się z krzesła. Ciennik Krzysztof Bielecki
Okładka książki Zsunęła się z krzesła. Ciennik
Krzysztof Bielecki Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy literatura piękna
232 str. 3 godz. 52 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
2023-05-19
Data 1. wyd. pol.:
2023-05-19
Liczba stron:
232
Czas czytania
3 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788381965910
Tagi:
literatura polska
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
18 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1026
498

Na półkach:

"Jedenaste: nie bądź!"

Od pierwszych stron tej pod każdym względem wysmakowanej książeczki (nietypowy, poręczny format, elegancka kolorystycznie obwoluta zapowiadająca klimatyczne, oszczędne ilustracje Mimi Wasilewskiej) miałem wrażenie, że stykam się oto z wyjątkową prozą, która - w prozie właśnie, ale poetyckiej przez język - eksploatuje na nowo ten sam temat, ten sam ból, co "Pożegnanie z matką" Różewicza. I rzeczywiście matka pisarza jest tu wszechobecna, choć już właśnie nieobecna. (...)

Więcej na stronie: https://nakanapie.pl/ksiazka/zsunela-sie-z-krzesla-ciennik/opinia/1615561

"Jedenaste: nie bądź!"

Od pierwszych stron tej pod każdym względem wysmakowanej książeczki (nietypowy, poręczny format, elegancka kolorystycznie obwoluta zapowiadająca klimatyczne, oszczędne ilustracje Mimi Wasilewskiej) miałem wrażenie, że stykam się oto z wyjątkową prozą, która - w prozie właśnie, ale poetyckiej przez język - eksploatuje na nowo ten sam temat, ten sam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
84
12

Na półkach:

Początek bardzo dobry, później troszkę się dłuży. Jest nieco nierówna, ale moim zdaniem i tak warta przeczytania za bardzo szczerą wiwisekcję.

Początek bardzo dobry, później troszkę się dłuży. Jest nieco nierówna, ale moim zdaniem i tak warta przeczytania za bardzo szczerą wiwisekcję.

Pokaż mimo to

avatar
105
92

Na półkach:

Pozycja o powolnym znikaniu z życia ważnych dla nas osób. Miłość syna do matki. Nie powiem, że lekko się czytało, ale myślę, że warto.

Pozycja o powolnym znikaniu z życia ważnych dla nas osób. Miłość syna do matki. Nie powiem, że lekko się czytało, ale myślę, że warto.

Pokaż mimo to

avatar
509
509

Na półkach:

Proza Krzysztofa Bieleckiego jest trudna do określenia, a tym bardziej do zrecenzowania, przedziwna i czarowna. To wspomnienie, epitafium, portret, a jednocześnie zmaganie się ze stratą, z samym sobą, z własną słabością, że to takie trudne, a właściwie wręcz niemożliwe. Wszystkie te piękne zdania poświęcone są matce, próbują zatrzymać pod powiekami jej kruchy wizerunek, tej młodej, pięknej, płynącej z leniwym uśmiechem na dmuchanym materacu synowskiej miłości. Tej zabieganej, stale między pracą, a domem. No i w końcu tej niepełnej, porwanej alzheimerową nirwaną, tej ledwie będącej, już na skraju być i nie być, bez świadomości siebie. A potem przyszedł ten dzień, którego nie można cofnąć ani wymazać, gdy matka, ot tak, nagle, po prostu zsunęła się z krzesła. „Tamtego dnia zsunęło się z krzeseł rozstawionych na kuli ziemskiej tysiąc dziewięćdziesiąt sześć matek, z tego trzysta sześć w Chinach. To żadne pocieszenie. Nie będę się dzielił mamą z Ziemią.” Autor przywołuje scenę, w której matka, w lękliwym pośpiechu, stara się zebrać z podłogi rozsypane korale, chwycić je nim znikną pod szafą czy między deskami parkietu. Teraz on w ten sposób ratuje swoje życie z matką, w miejsce koralików zbierając litery i budując z nich przeszłość zanim się zatrze w pamięci, przepoczwarzy i bezpowrotnie zafałszuje.

Pisanie Bieleckiego jest rodzajem pamiętnika, który on zwie ciennikiem, gdyż przywołuje w nim cienie przeszłości, nieco chaotycznie, tak jak się mu one objawiają. Ten bezład w niczym nie przeszkadza, a nawet sprawia, że ciekawi jesteśmy, dokąd autor za chwilę nas poprowadzi. Czy będzie to przedczas, czyli chwile znane mu częściowo z opowiadań, w dużej jednak mierze będące wytworem jego wyobraźni. Dni, gdy rodzice dopiero się poznali, magiczny czas ich świeżej, niezakłóconej nieporozumieniami i zmartwieniami miłości, gdy oboje byli młodzi i piękni jak marzenie, a Krzysztof nie pojawił się jeszcze nawet w planach. To ważne dla niego przedbycie, gdy matka unosiła się na obłoku szczęścia, z którego potem dość szybko spadła na ziemię, by podołać pracy, wychowaniu dzieci i ciągłemu niedoczasowi, który przygasił nieco blask jej spojrzenia. Mając w pamięci jej ostatnie, „ukryte” lata, przywołuje mniej przygnębiające obrazy, matkę taką, jaką chciałby przechować w pamięci. Ale wspomnienia, jak to one, przychodzą jak chcą i kiedy chcą. Tak więc i tutaj te z lat 50-tych ustępują miejsca współczesnym, by jednak uparcie powracać, pozwalając niekiedy zaistnieć też owym późniejszym, tak żywym w pamięci Krzysztofa. Każdy lubi bowiem od czasu do czasu spojrzeć na siebie nastoletniego, młodzieńca, a później młodego mężczyznę, jeszcze naiwnego, jeszcze bez ciężkiego bagażu, zdolnego lekko frunąć w kolejny dzień.

Dlaczego akurat ta opowieść jest tak niezwyczajna, co ją wyróżnia z powodzi wspomnień, pamiętników i dzienników, jakich na rynku wydawniczym mamy całe mnóstwo? Jej niepodrabialnym atutem jest język. To co autor potrafi z nim zdziałać, jak go przekształca, by stworzyć nową jakość literackiej metafory, jak go wygina w neologizmy i nowe znaczenia i jakiej wartości emocjonalnej mu przydaje, układając wyrazy w taki, a nie inny ciąg, to wszystko zadziwia i porusza. Jak te powidoki się kojarzą! Matka podająca małemu Krzysiowi tran na łyżeczce, a po latach sama przypominająca tę łyżeczkę właśnie, łyżeczkę zawiniętą w całun, maleńką, kruchą, już nie tutaj, a jeszcze nie tam.

Autor odpływa w kosmos wspomnień, we wszechświat, który teraz skurczył się, bo dla jednego bytu nie potrzeba już takich przestrzeni. Powoli ulegał on erozji, ograniczał się, zapominał, wreszcie znikał bezpowrotnie, całe jego połacie. Krzysztof Bielecki chce zatrzymać matkę w świecie, jaki dla niej stwarza, w tym z przeszłości, w ścianach zbudowanych z żółtego sera, tego samego, który będąc dzieckiem kupował w pobliskim sklepiku. W owym statku kosmicznym, który pomieści akurat ich dwoje, by wyruszyć Drogą Mleczną tam, gdzie życie może trwać, gdzie śmierć matki nie dosięgnie.

Leitmotivem jest tutaj także wyobrażanie sobie więzi łączącej rodziców, także tej intymnej, jaką znali tylko oni sami. W tym przypadku kobiecość matki wysuwa się na pierwszy plan. Często bywa tak, że pragniemy nie tylko zachować pamięć minionego, ale też nadrobić wszystko to, czego nie zdążyliśmy zrobić, o co zapomnieliśmy zapytać, czego, mimo całej uważności, nie spostrzegliśmy w porę. Nadganiamy to wyobraźnią, znów żyjemy „wtedy”, stwarzamy ten czas na nowo, uzupełniamy, dopisujemy zakończenia. Autor czyni podobnie. To jeden ze sposobów radzenia sobie z nieobecnością, która boli.

Choroba Alzheimera staje się tutaj niemile widzianym, jednak silnie obecnym złym bohaterem, który po kolei zabiera wszystko, co ważne, by rozumieć, a nawet tylko dostrzegać świat. To bohater przeklęty, którego jednak nie sposób unicestwić. Podobnie śmierć. I trudno pogodzić się z faktem, ze człowiek, który tyle zrobił, który dał nam życie i przez nie bezpiecznie przeprowadził, nagle przestaje być, a z czasem zatrze się po nim wszelki materialny ślad. Zostanie tylko pamięć. I rozmowa. Bo z najbliższymi nadal się rozmawia, mówią do nas stamtąd, przynajmniej w niczym nieograniczonej, zwielokrotnionej tęsknotą wyobraźni.

Wspomnienia są nieposłuszne, urywają się, dają miejsce dygresjom. Z jednej śmierci robi się kilka, z jednej matki – „mojej”, buduje się ta inna – „nie moja”, która napływa strumieniem pamięci. Z rodzinnej winnicy w Koziej Górze koło Strzelec wyrasta inna, we Francji. Opowieść z „Dekameronu” ożywa. Prince zasypia w wannie z polskim wydaniem „Ulissesa” w ręce. To magia słowa i wolność pisarza, który, niczym stwórca, może wszystko. Krzysztof Bielecki zaś skrzętnie z tego przyzwolenia korzysta, ku naszej czytelniczej radości.

Przez karty ciennika przemyka też pandemia, kolejne jej fale, kto by tam je liczył. A także całe mnóstwo myśli rozmaitych, o wszystkim, ważnym i mniej istotnym – co przecież pozostaje bardzo ocenne. O wolności, z wątpliwością, czy mając świadomość łączącej się z nią samotności, dalej tak bardzo jej pożądamy. O miłości, cielesnej i bezcielesnej, o tym, co z nami po śmieci, o marzeniach zrodzonych z lektur… Ich rozpiętość jest niebywała. Zdumiewa też niekiedy kierunek, w którym podążają. Język płynie za myślą, wciąż nawracając, potykając się o siebie samego, by za chwilę samego siebie przeskoczyć, budując coś nowego, jakiś twór przemyślnie inteligentny.

Ciennik jest jednym wielkim poetyckim zaskoczenie o dużej emocjonalnej sile rażenia. Mieści w sobie wszystkie lęki i niezgody autora, jego złość i żal, rozpacz straty, całe pokłady tęsknoty i otwarte serce, podatne na ciosy. Trzeba odwagi, by tak obnażyć się wewnętrznie przed nieznanymi sobie ludźmi, wiedząc w dodatku, że nie wszyscy zdołają odczytać intencje autora i je docenić. Widać jednak ogromną potrzebę wyrzucenia z siebie wszystkich tych uczuć, które już się nie mieszczą, przekazania ich dalej, być może po to, by i one nie uległy powszechnemu „znikaniu”, by pamięć matki pozostała w przestrzeni, gdy syn z jakichś powodów nie będzie już mógł sam nieść jej w sobie, jak to czyni dzisiaj.
Książkę przeczytałam dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Proza Krzysztofa Bieleckiego jest trudna do określenia, a tym bardziej do zrecenzowania, przedziwna i czarowna. To wspomnienie, epitafium, portret, a jednocześnie zmaganie się ze stratą, z samym sobą, z własną słabością, że to takie trudne, a właściwie wręcz niemożliwe. Wszystkie te piękne zdania poświęcone są matce, próbują zatrzymać pod powiekami jej kruchy wizerunek, tej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
545
152

Na półkach:

„Człowiek spierający się z Alzheimerem o sens życia zaczyna dostrzegać najpierw umiarkowanie widoków, potem ich oszczędność, dalej skąpstwo, wreszcie nic.” ~ „Zsunęła się z krzesła. Ciennik”, Krzysztof Bielecki, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2023, s. 57.

Książka Krzysztofa Bieleckiego jest inna. Inna niż wszystkie inne, powstałe przed nią [a zapewne i po niej] książki stawiające w centrum śmierć bliskiej osoby. Właściwie: najbliższej – własnej Matki. Ta inność może wynikać – jeśli się nad tym bardziej, pozaliteracko zastanowić – z oczywistości: każda matka jest własną Matką, inną od innych matek [a także z milionów innych powodów].

„Zsunęła się z krzesła. Ciennik” to tematyczny miszmasz. Na pierwszym miejscu: Matka. Ale poza tym: ojciec, dziadek, filozoficzno-teologiczne przypuszczenia, myśli o spotkanych kiedyś ludziach, przedmiotach. Pytania o sens, rozmyślania co by było gdyby, co dalej. Do tego groteskowe sceny. Ale i twarda rzeczywistość: choroba Alzheimera, pandemia. A jeszcze fikcja: postać Tytusa Emfazy Cienkiego. I nawiązania: choćby do „Ulissesa” i „Procesu”. A to i tak jeszcze nie wszystko.

Gdybym miał powiedzieć, o czym jest książka Bieleckiego, ująłbym to następująco: jeśli „Ulisses” Joyce’a jest o dniu z życia człowieka, to „Zsunęła się z krzesła. Ciennik” jest również o dniu z życia człowieka, jest to jednak dzień z życia człowieka pogrążonego w żałobie.

Najbardziej poruszył mną obraz postępującej choroby. Jednak ze względu na mnogość tematów, uważam, że każdy znajdzie w tej książce jakiś fragment, który wybrzmi mocniej.

Na pewno nie jest to tytuł dla każdego. Sam odbiłem się od niektórych fragmentów [wspomniany Tytus Emfazy Cienki]. Jednak polecam Wam lekturę Bieleckiego. Nawet jeśli nie podejdzie Wam jego proza, przeczytacie coś wyjątkowego. Inne od wszystkiego innego.

Egzemplarz książki do recenzji otrzymałem od Wydawcy w ramach współpracy barterowej.

Dłuższa recenzja na mojej stronie - link: https://karols.pl/zsunela-sie-z-krzesla-ciennik-krzysztof-bielecki-recenzja/

„Człowiek spierający się z Alzheimerem o sens życia zaczyna dostrzegać najpierw umiarkowanie widoków, potem ich oszczędność, dalej skąpstwo, wreszcie nic.” ~ „Zsunęła się z krzesła. Ciennik”, Krzysztof Bielecki, Państwowy Instytut Wydawniczy, 2023, s. 57.

Książka Krzysztofa Bieleckiego jest inna. Inna niż wszystkie inne, powstałe przed nią [a zapewne i po niej] książki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1079
632

Na półkach:

Nowa książka Krzysztofa Bieleckiego jest dopracowana w każdym calu. Spójrzmy chociażby na tytuł. „Zsunęła się z krzesła. Ciennik” informuje czytelnika, jeszcze zanim ten weźmie egzemplarz do ręki, że jest to relacja o śmierci matki. To przecież ona zsunęła się pewnego dnia z krzesła. Podsuwa także myśl, że autor postanowił pisać w formie dziennika (pierwsza z kilku dostrzeżonych przeze mnie gier słownych),tylko nie takiego tradycyjnego. Ciennik to zgodnie ze słownikiem języka polskiego „drzewo pozostawione w czasie wyrębu lasu do ocieniania młodych drzewek” . Tym drzewem w książce Bieleckiego jest właśnie jego matka, z której cienia on, autor, wyrastał przez całe życie.

Tytuł mówi zatem całkiem dużo, a jego uzupełnieniem jest okładka. Stworzyła ją Mimi Wasilewska, projektantka, która przyzwyczaiła nas do wzorów, stonowanych barw i przesłania płynącego ze szczegółów. Nie inaczej jest tym razem. Mamy w centrum krzesło, jego cień oraz dłoń. Czy pomocną, niech każdy czytelnik oceni po lekturze. Zwraca uwagę także szarość, najlepiej definiująca życie bohaterów w Polsce (również nasze trwanie tu i teraz) oraz białe kropki, plamy, które odczytuję nie jako deszcz łez, a element czystości, niewinności. Nie bez znaczenia dla odbioru książki są pojawiające się grafiki, a nawet format. Mały, kieszonkowy, jak nieznaczące bywa życie osób, które odchodzą z tego świata.

Tym wstępem chciałem podkreślić dwie rzeczy. Z jednej strony imponuje ogrom pracy, jaki włożyło wiele osób w powstanie tego dzieła. Z drugiej już na tym etapie widać cechę charakterystyczną pisarstwa Krzysztofa Bieleckiego - umiłowanie szczegółu. Autor „Noża” w poprzednich książkach próbował tworzyć coś z niczego. Opisywał małe gesty, przedmioty, nieistotne zdarzenia, wszystkie te elementy otoczenia, które w danym momencie są mało ważne i łatwo ulotne. W „Zsunęła się z krzesła. Ciennik” ich nagromadzenie jest chyba jeszcze większe. Koła ciężarówki, niewielki żuk, kamienie, spodnie, kurtki ortalionowe i wiele innych. Część z nich zyskuje w książce nowe życie, inne są wręcz symboliczne (skały, których nie da się ruszyć z miejsca) Już na początku czytamy „Wtedy się myślało, że to, czego nie zobaczy się dziś, zobaczy się jutro. A to nieprawda. Wszystko, co miniesz, miniesz bezpowrotnie” . Taka właśnie jest ta książka.

Myliłby się jednak ten, który wrzuciłby „Zsunęła się z krzesła. Ciennik” do szuflady z napisem „książki o radzeniu sobie z traumą po śmierci rodzica”. Bo tak, to opracowanie jest pewnie swego rodzaju terapią. Odczytuję je jednak przewrotnie, zupełnie z innej strony. Dla mnie nowy utwór Krzysztofa Bieleckiego to paradoksalnie refleksja o braku miejsca na żałobę. O tym, że smutek i cierpienie nie jest dobrym pomysłem na dalszą egzystencję. Właśnie dlatego tak dużo tu absurdu i specyficznego humoru. Autor jest zdystansowany, rezygnuje z ckliwości, ale nie zapomina o zachowaniu czułości tak dla matki, jak i czasów minionych.

W „Zsunęła się z krzesła. Ciennik” znajdziemy co najmniej kilka wątków, które w typowej (czy coś takiego istnieje?) książce o odchodzeniu nie mogłyby mieć miejsca. Wielce interesujący był moment, gdy bohater wyznaje, że chciałby, aby jego ciało spoczęło między grobami Woody’ego Allena i Giovanniego Antoniniego. Dlaczego ich? Prawdopodobnie chodzi tu o pewną niezależność, wierność swoim nietypowym przyzwyczajeniom, także zmienność w czasie, która cechuje przecież samego autora książki. Innym ciekawym zabiegiem jest wprowadzenie do relacji postaci fikcyjnej, niejakiego Tytusa Emfazego Cienkiego. Muszę przyznać, że fajny z niego gość. Zakochany, z mnóstwem przygód, nieumiejący zejść z radarów, choć bardzo by tego pragnął. Tytus Emfazy Cienki podkreśla przewrotność tej prozy, jej daleki od żałoby wymiar. Nadaje też książce dynamiki. Znajdziemy tu też odwołania do „Dekameronu”, refleksje na temat zarazy czy dość nietypowe podejście do spełniania ostatniej woli zmarłego.

Nie chcę przez to wszystko powiedzieć, że „Zsunęła się z krzesła. Ciennik” jest książką łatwą w lekturze. To zupełnie nie tak. Czytając nie będziemy się głośno śmiać, jak przy dziełach Petra Sabacha. Krzysztof Bielecki od swojego debiutu w 1980 roku jest stosunkowo mało czytany i recenzowany. Z jakiegoś powodu (nie do końca mi rozpoznanego) wielu czytelników zna dzieła Wiesława Myśliwskiego, Mariana Pilota czy powiedzmy Waldemara Bawołka. Autor „Noża” takiego przywileju nie dostąpił. Może tu chodzić o brak większych nagród w dorobku, albo specyficzną hermetyczność jego prozy. To umiłowanie szczegółu, mocne cięcie zdań, nadawanie znaczenia nawet kropkom, gry słowne (spiż/spisz). Ale nie tylko. Krzysztof Bielecki tworzy dzieła nasiąknięte filozofią. Dyskusyjne w tym sensie, że są one swoistą autorozmową, a jednocześnie dialogiem z nami, czytelnikami. Efektem takiej formuły jest duże nagromadzenie pięknych zdań, gotowych sentencji, przez które nie można przelecieć jak przez dialog policjanta ze złodziejem. Także niepewność czy to co napisane, w innych okoliczność, z odmiennym bagażem doświadczeń, nie byłoby fałszem lub nadmiernym uproszczeniem. Czyta się to zatem wolno, wymaga skupienia, ale w zamian daje naprawdę bardzo wiele. Tak w kontekście gotowych myśli, jak i refleksji na temat odchodzenia (nie tylko rodzica, ale też czasów, mód, przedmiotów, znajomych) oraz metod twórczych.

Recenzja ukazała się pod adresem http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2023/08/recenzja-zsunea-sie-z-krzesa-ciennik.html

Nowa książka Krzysztofa Bieleckiego jest dopracowana w każdym calu. Spójrzmy chociażby na tytuł. „Zsunęła się z krzesła. Ciennik” informuje czytelnika, jeszcze zanim ten weźmie egzemplarz do ręki, że jest to relacja o śmierci matki. To przecież ona zsunęła się pewnego dnia z krzesła. Podsuwa także myśl, że autor postanowił pisać w formie dziennika (pierwsza z kilku...

więcej Pokaż mimo to

avatar
277
13

Na półkach: ,

Wymęczona .Taka niepozorna książeczka a potrafi dać w kość .Zdarzało mi się zacząć i nie doczytać do końca z tą było tak że dotrwałem do jej zakończenia i to można nazwać sukcesem. Nie powiem początek interesujący ,nawet tak do połowy dało się to czytać względne ale później już nie mogłem tego stylu pisania i tej historii ,która głównie opiera się na wspominaniu matki ,kilka celnych myśli ,jakiś Tytus czyli nie wiem kto to....,sceny na cmentarzu to jakiś horror .Ja tego nie kupuje ,ale kupiłem i są książki o których się nie pamięta i są takie żeby czym prędzej zapomnieć .

Wymęczona .Taka niepozorna książeczka a potrafi dać w kość .Zdarzało mi się zacząć i nie doczytać do końca z tą było tak że dotrwałem do jej zakończenia i to można nazwać sukcesem. Nie powiem początek interesujący ,nawet tak do połowy dało się to czytać względne ale później już nie mogłem tego stylu pisania i tej historii ,która głównie opiera się na wspominaniu matki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
594
393

Na półkach: , , ,

Mam mocno mieszane uczucia. Nie porwało mnie, nie przemówiło, choć widzę, że jest w tym coś własnego i niebanalnego. Trochę szkoda, że na mnie nie działa.

Mam mocno mieszane uczucia. Nie porwało mnie, nie przemówiło, choć widzę, że jest w tym coś własnego i niebanalnego. Trochę szkoda, że na mnie nie działa.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    36
  • Przeczytane
    21
  • Posiadam
    3
  • Samodzielne
    1
  • Wydawnictwo PIW
    1
  • Czytnik
    1
  • 2023
    1
  • Powieść
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Zsunęła się z krzesła. Ciennik


Podobne książki

Przeczytaj także