Aleksandra. Ukraińska saga rodzinna

Okładka książki Aleksandra. Ukraińska saga rodzinna Lisa Weeda
Okładka książki Aleksandra. Ukraińska saga rodzinna
Lisa Weeda Wydawnictwo: W.A.B. literatura piękna
368 str. 6 godz. 8 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2022-11-09
Data 1. wyd. pol.:
2022-11-09
Liczba stron:
368
Czas czytania
6 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788383182056
Tłumacz:
Iwona Mączka
Średnia ocen

6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
32 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
396
323

Na półkach:

„Pod skórą mamy białą sierść,
w sercu tkwi złota strzała,
jesteśmy ranni, ale wciąż żyjemy”

Liza, Holenderka będąca potomkinią donieckich kozaków przekracza granicę pomiędzy Ukrainą a utworzoną przez prorosyjskich separatystów i nieuznawaną przez większość państw Ługańską Republiką Ludową. Kobieta dzierży w dłoni płótno z zapisanym na nim drzewem genealogicznym rodziny. Na prośbę swojej mieszkającej od wielu lat w Rotterdamie babci Aleksandry ma je złożyć na grobie spoczywającego w nieznanym miejscu Koli, ostatniego kozackiego przedstawiciela rodu, który zginął podczas wojny w Donbasie.

Saga rodzinna autorstwa holenderskiej autorki o ukraińskich korzeniach Lisy Weedy zawiera elementy łączące realizm magię. Jej główna bohaterka niczym Alicja z książki Lewisa Carrolla trafia do wyimaginowanego świata i zawieszonego między krainą żywych i umarłych pałacu, gdzie spotyka swojego nieżyjącego pradziadka Nikołaja, z którym odtwarza losy rodziny i miejsca, gdzie żyły poprzednie pokolenia kozackiego rodu Krasnowców.
Członkowie familii przeżyli wiele zakrętów historii, przejęcie władzy przez bolszewików, odebranie majątku w ramach kolektywizacji rolnictwa i walki z kułactwem, uczestniczyli w wojnie polsko-rosyjskiej w 1920 roku, doświadczyli tragedii Holodomoru, podczas drugiej wojny światowej musieli lawirować między Niemcami i Rosjanami, byli ofiarami wywózek do pracy przymusowej do Rzeszy lub ginęli na froncie wielkiej wojny ojczyźnianej, wiele lat później walczyli w Afganistanie, zmagali się z prozą życia w Sowieckim Sojuzie, a już współcześnie po nastaniu niepodległej Ukrainy okazało się, że czas względnego spokoju nie potrwa długo, bo nad ich ojczyznę znów nadciągają czarne chmury, które znów odmienią życie jej mieszkańców.

Książka jest niesamowitą opowieścią o historii Ługańska i całej Ukrainy od Rewolucji Październikowej, poprzez okres drugiej wojny światowej i czasy Związku Radzieckiego, aż po Pomarańczową rewolucję i wojnę w Donbasie.
Jej baśniowo-mroczna forma być może lepiej, niż jakaś poważna naukowa praca historyczna pozwala zrozumieć zawiłe losy naszych sąsiadów ze wschodu. Na pewno jest to udany powieściowy debiut autorki, która kilka dni temu wydała w Holandii swoją kolejną powieść pod tytułem „Dans dans revolutie”.

„Pod skórą mamy białą sierść,
w sercu tkwi złota strzała,
jesteśmy ranni, ale wciąż żyjemy”

Liza, Holenderka będąca potomkinią donieckich kozaków przekracza granicę pomiędzy Ukrainą a utworzoną przez prorosyjskich separatystów i nieuznawaną przez większość państw Ługańską Republiką Ludową. Kobieta dzierży w dłoni płótno z zapisanym na nim drzewem genealogicznym rodziny....

więcej Pokaż mimo to

avatar
285
147

Na półkach: , , ,

Główna bohaterka Lisa jest wnuczką tytułowej Aleksandry, której rodzina przetrwała liczne tragedie i wojny. Była podzielona przez to, że cały czas musiała opowiadać się po którejś stronie konfliktów. Lisa niesie do Ługańska losy swojej rodziny w postaci stuletniego kawałka materiału wyszywanego czarnymi i czerwonymi nićmi, symbolizującymi śmierć i życie. Musi odnaleźć grób Koli i domknąć linię jego życia. Historia prowadzi czytelnika przez czas wielkiego głodu, wojen, nielegalnych referendów, represji, protestów na Majdanie, aż do 2018 roku. Mamy tutaj realizm magiczny przeplatający się z historią. Książka jest napisana w dość specyficzny, mistyczny sposób i wymaga pełnego skupienia nad lekturą, bo łatwo się w jej pogubić. Myślę, że warto ją przeczytać, by dowiedzieć się więcej o sytuacji w Ukrainie od środka i uświadomić sobie jak długo tak naprawdę trwa ta wojna. Jesteśmy z Wami💛💙

Główna bohaterka Lisa jest wnuczką tytułowej Aleksandry, której rodzina przetrwała liczne tragedie i wojny. Była podzielona przez to, że cały czas musiała opowiadać się po którejś stronie konfliktów. Lisa niesie do Ługańska losy swojej rodziny w postaci stuletniego kawałka materiału wyszywanego czarnymi i czerwonymi nićmi, symbolizującymi śmierć i życie. Musi odnaleźć grób...

więcej Pokaż mimo to

avatar
451
451

Na półkach: , , , , ,

Książka opowiada i losach pewnej rodziny na tle XX i XxI - wiecznej historii Ukrainy, począwszy od komunizmu, Wielkiego Głodu, przez okupację niemiecka aż do wydarzeń z 2014 roku. Opowieść o tej rodzinie snuje się jak haft wykonywany przez lata na płótnie prze poszczególne lata.
Książka ma też magiczny wątek - pojawiają się w nim jelenie, w które zmieniaja się niektórzy członkowie rodziny, aby chronić innych lub zwiastować pewne wiadomości.
Akcja skacze pomiędzy poszczególnymi dekadami, pojawiają się różni bohaterowie i tym samym imieniu, co troszkę utrudniało słuchanie.

Książka opowiada i losach pewnej rodziny na tle XX i XxI - wiecznej historii Ukrainy, począwszy od komunizmu, Wielkiego Głodu, przez okupację niemiecka aż do wydarzeń z 2014 roku. Opowieść o tej rodzinie snuje się jak haft wykonywany przez lata na płótnie prze poszczególne lata.
Książka ma też magiczny wątek - pojawiają się w nim jelenie, w które zmieniaja się niektórzy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
99
88

Na półkach:

Tę książkę czytało mi się wyjątkowo trudno z racji miejsca akcji, którym jest Ukraina, a także wątek, jaki jest w niej poruszany, którym okazuje się być II Wojna Światowa i trochę bardziej aktualne czasy, w których nadal dochodzi do zamieszek wojennych. Tym bardziej przygnębiający okazuje się fakt, iż autorka napisała tę książkę w 2021 r. więc nie miała ona pojęcia, do czego dojdzie w niedalekiej przyszłości. Jest to piękna historia rodzinna, która opisuje, jak ważne potrafią być rodzinne więzy i tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie. Lisa, główna bohaterka utworu otrzymuje od swojej babci bardzo ważną misję. Odnalezienie grobu przodka i dostarczenie pamiątki rodzinnej, którą okazuje się być płótno z wyhaftowanym drzewem genealogicznym. Ma to przynieść ukojenie i wieczny spokój Koli, przodkowi Lisy.

Jest to szczególnie niebezpieczne, ponieważ miejsce jego spoczynku znajduje się na terytorium toczącego się obecnie konfliktu zbrojnego. W tym momencie książki okazuje się, że nie jest to jedyna linia historyczna. Lisa cofa się do wydarzeń z odległej przeszłości i poznaje losy swoich przodków.

Książka na pewno znajdzie swoich fanów w gronie osób interesujących się kultura Ukraińską, historią czy wielką mocą, jaką niesie ze sobą symbolika i prastare wierzenia. Opiera się ona przede wszystkim na miłości i ogromnej siły rodziny, która potrafi przezwyciężyć każde przeciwności losu.

Tę książkę czytało mi się wyjątkowo trudno z racji miejsca akcji, którym jest Ukraina, a także wątek, jaki jest w niej poruszany, którym okazuje się być II Wojna Światowa i trochę bardziej aktualne czasy, w których nadal dochodzi do zamieszek wojennych. Tym bardziej przygnębiający okazuje się fakt, iż autorka napisała tę książkę w 2021 r. więc nie miała ona pojęcia, do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
383
190

Na półkach: ,

Czytając tę książkę cały czas miałam z tyłu głowy smutną myśl: "ona już jest nieaktualna". Lisa Weeda napisała ją w 2021 roku, a sytuacja Ukrainy jest zupełnie inna niż była jeszcze rok temu. Patrząc na historię z ostatnich stu lat, która jest przedstawiona w powieści, człowiek łapie się z przerażeniem za głowę co się działo i zaczyna doceniać - szczególnie jeśli jest się z młodego pokolenia, które urodziło się w wolności i dostatku - własne życie. Jest to książka, która skłania do refleksji i dobitnie uświadamia, że nie tylko my, jako Polacy, mieliśmy trudną historię. Oprócz tego, co napisałam wyżej, "Aleksandrze" trzeba też przyznać, że została napisana z pomysłem - autorka w ciekawy sposób połączyła wątki z odległej i bliskiej przeszłości rodziny, i wplotła je w historię głównej bohaterki, Lisy, która tę przeszłość odkrywa na targanej wojną Ługańszczyźnie. Jedyne czego mi zabrakło, to dokończenia wątku samej Lisy. Bohaterka poznaje historię swoich przodków, ale nie wiemy jak zakończyła się jej historia. Szkoda, bo pozostawia to w czytelniku lekki niedosyt.

Czytając tę książkę cały czas miałam z tyłu głowy smutną myśl: "ona już jest nieaktualna". Lisa Weeda napisała ją w 2021 roku, a sytuacja Ukrainy jest zupełnie inna niż była jeszcze rok temu. Patrząc na historię z ostatnich stu lat, która jest przedstawiona w powieści, człowiek łapie się z przerażeniem za głowę co się działo i zaczyna doceniać - szczególnie jeśli jest się z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1437
1207

Na półkach:

Ukraina, to dzisiaj teren zmagań wojennych, jednakże, jak pokazuje historia, to również kraj, którego los nie oszczędzał, a walki bratobójcze od szeregu lat wpisują się w krwawą kartę jego mieszkańców.
Z ciekawością sięgnęłam zatem po książkę autorstwa Lisy Weedy, która wydana została nakładem Wydawnictwa Wab, zatytułowaną „Aleksandra. Ukraińska saga rodzinna”, gdyż ciekawa byłam punktu widzenia autorki, na zagmatwaną historię jej narodu, przedstawioną przez pryzmat wydarzeń dotyczących jej własnej rodziny.
Szereg biograficznych wątków wplecionych w „Aleksandrę” sprawia, że jest ona nietuzinkową, przejmującą powieścią Jest to książka niezwykła, bardzo bolesna i dogłębnie wzruszając, gdyż stanowi hołd, jaki autorka złożyła swoim przodkom. Tytułowa Aleksandra, dla bliskich Sura, to jej babcia, która jeszcze w czasie okupacji niemieckiej, wraz z kuzynkami została deportowana do Niemiec, i która resztę swych dni spędziła na obczyźnie, tęskniąc za rodzinnym domem. Bolesne wspomnienia przeżyć jakie dotknęły bliskich autorki w okresie II wojny światowej rozpoczynają przegląd zdarzeń wpisanych w losy jej rodziny. Obok historii babki równolegle jednak prowadzona jest opowieść o bardziej współczesnych zmagań wojennych, osadzonych tym razem w Republice Ługańskiej, na której teren w 2014 roku wkroczyły wojska rosyjskie. To właśnie brak jakichkolwiek wieści o wujku Lisy - Koli, sprawia, że jej wiekowa babka wysyła ją na ukraińskie stepy z pewną życiową misją. Ma ona dopełnić wątki rodzinnej historii i odnaleźć ślady zaginionego, a w konsekwencji pozyskać wiedzę o miejscu jego pochówku, która uzupełni puste miejsce w wyszywanym ręcznie, przez szereg lat, płótnie, na którym oznaczone zostały koleje losu rodziny Lisy. To pieczołowicie wyhaftowane drzewo genealogiczne stanowi drogowskaz w odnalezieniu się w historii wpisanej w karty „Aleksandry”. Przewodnikiem po krainie zaświatów, zwanej Pałacem Rad, do której po przekroczeniu, w dramatycznych okolicznościach, Ługańskiej granicy, trafi młoda Holenderka o ukraińskich korzeniach, będzie jej pradziadek - Nikołaj. Charyzmatyczna postać, o wielkim sercu i równie wielkiej dumie z przynależności do Kozaków dońskich. Gdzie ich ta wspólna podróż przez czas i historię doprowadzi? Jakie nieznane karty rodzinnych losów odkryje on przed swą wnuczką? Przeczytajcie samo, nie tylko dlatego, że książkę tę czyta się zapartym tchem, ale również po to, aby lepiej zrozumieć podłoże wojny, która dotkliwie dotyka schodnią część Ukrainy. I bez tego kontekstu wskazać należy, że Autorka tworzy wręcz mistyczne studium, w którym duchowość jest równie ważna co ukazanie historycznych aspektów rosnących przez lata animozji, które swym zarzewiem sięgają wieki wstecz. Dumny naród Kozaków dońskich przez wieki walczył o swoją niezależność, dążył do ochrony swych korzeni, stając w obronie własnych rządów, kultury i tradycji. Hart ducha i siła charakteru sprawiały dodatkowo, że stanie na straży narodowego dziedzictwa stało się równie ważne jak dbałość o umacnianie rodzinnych więzi, które mimo przeciwności losu pozwalały przetrwać nawet najbardziej dotkliwe dziejowe burze.
Ile może znieść zatem ciemiężony naród i czy jest w stanie zadbać o własną niepodległość?
Dajcie się oczarować urokowi prozy autorki i pozwólcie się zabrać w podróż przez pełne zawirowań dzieje ukraińskiego narodu z obszarów Półwyspu Krymskiego. Będzie przejmująco, ale i pouczająca, z pewnością nie będzie nudno, gdyż autorka nie pozostawia miejsca na bierne i pozbawione emocji przyglądanie się kreślonej przez siebie historii. Niepostrzeżenie sami wciągnięci zostaniecie w wir historii, która na długo zapadnie Wam w pamięć. Polecam gorąco tą poruszającą lekturę.

Ukraina, to dzisiaj teren zmagań wojennych, jednakże, jak pokazuje historia, to również kraj, którego los nie oszczędzał, a walki bratobójcze od szeregu lat wpisują się w krwawą kartę jego mieszkańców.
Z ciekawością sięgnęłam zatem po książkę autorstwa Lisy Weedy, która wydana została nakładem Wydawnictwa Wab, zatytułowaną „Aleksandra. Ukraińska saga rodzinna”, gdyż...

więcej Pokaż mimo to

avatar
816
297

Na półkach:

73/63k/52/2022 ig:@liber.tinea

Kiedy tylko widzę na okładce jakiejś książki hasło: “saga rodzinna” i dodatkowo w opisie znajduję informację, że dzieje danej rodziny przedstawiane są na tle ważnych wydarzeń historycznych, moje oczy z nagłego impulsu pożądania tej lektury robią się od razu tak wielkie, jak te, u sławnego kota ze “Shreka”. Gdy trafiłam na “Aleksandrę”, książkę o losach ludzi żyjących na terenach strefy konfliktu w Donbasie, aktualnie bardzo istotnych dziejowo, a o których tak naprawdę wiem stosunkowo niewiele, to od razu poczułam, że muszę ją przeczytać. Teraz, już po zakończeniu tej czytelniczej przygody, wychodzi na to, że niestety oczekiwałam od tej powieści zbyt wiele. Dlaczego? Pisząc w ogromnym skrócie - jest ona dosyć… dziwna. Niby wszystko wydaje się być w porządku, traktuje o ważnych sprawach, można je sobie z treści wyłuskać, ale jednak wątki metafizyczne zbytnio przytłoczyły te realne zajścia i bardzo ciężko było mi się odnaleźć w chaotycznej fabule.

Zarówno utrzymana w pięknych, niebiesko - żółtych barwach, symbolizujących Ukrainę okładka, jak i opis książki, są naprawdę bardzo zachęcające. Lisa, współczesna dziewczyna ukraińskiego pochodzenia, mieszkająca w strukturach zachodniej cywilizacji, otrzymuje od swojej babci, tytułowej Aleksandry, rodzinne płótno z wyszytym drzewem genealogicznym. Haft ten nie jest dokończony, został przerwany w momencie niewyjaśnionej śmierci jednego z członków rodu, Koli, który nie może pośmiertnie zaznać spokoju. Ten kawałek materiału stanowiący już relikwię i mający dla familii ogromną symbolikę, złożony przez Lisę na grobie zmarłego, ma mu ten spokój zapewnić, pomóc w “przejściu na drugą stronę”. Grób Koli znajduje się właśnie na podzielonym wojną terytorium w Ukrainie, przez prorosyjskich separatystów okrzykniętym Ługańską Republiką Ludową, więc dostać się tam wcale nie jest Lisie tak łatwo. Dziewczyna przedziera się szturmem przez granicę, biegnąc pomiędzy ludźmi załatwiającymi codzienne sprawy, umyka żołnierzom i wpada na zaminowane pole pszenicy, skąd trafia do wyimaginowanego pałacu zaginionego Kozaka Dońskiego. W tym nadnaturalnym miejscu przebywa duch jej zmarłego pradziadka, który prowadzi ją przez zawiłe wydarzenia z życia różnych osób z ich rodu - od początku dwudziestego wieku, aż po 2018 rok.

Byłam zaskoczona formą tej powieści i niestety kompletnie mi ona nie odpowiadała. Przez większość czasu namawiałam samą siebie do lektury i gdyby nie był to egzemplarz recenzencki, to zakładam, że zaniechałabym dalszego czytania. Początek książki odczuwałam jako mętny i niepoukładany. Kilka linii czasowych, zagmatwane koligacje, do tego raczej toporne wątki fantastyczne. Trochę tego było dla mnie za dużo i trudno mi było wejść do świata tej opowieści. Mogę tę formę porównać do wyrywkowego pamiętnika, w którym metafizyczne wstawki mieszają się z codziennością. Uważam to za dobry zamysł, ale akurat w tym przypadku wykonanie poszło w zbyt grząski grunt i zepsuło mi przyjemność z czytania. Myślę, że dla członków tego klanu powieść Pani Lisy Weedy z pewnością stanowi cenny pamiętnik rodzinny na historycznym tle Ukrainy, ale dla osoby postronnej większość wydarzeń jest wyrwana z kontekstu i niejednolita. Uczestnikom zdarzeń, karmionym od dziecka tymi opowieściami, ta z pewnością ładnie napisana kronika pokoleniowych tragedii i dziejów, nie mogłaby się nie spodobać, jednak na dłuższa metę była męcząca dla kogoś z zewnątrz, kto musiał co chwilę kartkować strony do drzewa genealogicznego, które odrobinę pomagało rozeznać się w powiązaniach.

Choć dla mnie nie była to ani łatwa, ani przyjemna lektura, to z pewnością znajdzie ona grono odbiorców, którym odpowiadają przeskoki w czasie i miejscach co kilka akapitów (nawet i bez ostrzeżenia Czytelnika) oraz ogrom symboliki przemycony w magicznych wydarzeniach. Być może moje rozbuchane oczekiwania wobec tej historii powodują we mnie uczucie zawiedzenia. Liczyłam, że dostanę coś na miarę “Ósmego życia” Nino Haratischwili, lub coś choć w połowie tak dobrego jak tamta “Saga rodzinna” właśnie, bo nawet wtedy byłoby to już coś monumentalnego. Niestety nie otrzymałam tego na co liczyłam…

Owszem, zdarzały się i fragmenty, które rzeczywiście mnie zaciekawiły. Jednak jak wszystkie i te wątki szybko się urywały, wydarzenia przeskakiwały gdzie indziej i gasły we mnie iskierki wzbudzonego zainteresowania. Choć ogólnie nie jestem książką zachwycona, to podoba mi się jedno z przesłań, jakie powierza Czytelnikowi. Granice tworzone przez polityków, władców świata, dzielą nie tylko grunty, ale głównie próbują podzielić ludzi. Zwykle im się to udaje i rodzi się między nimi nienawiść. Zarówno między obcymi, z różnych nacji, jak i tymi bliskimi, rodzinami. Granice państw są przecież niewidzialne i ustalane przez ludzi. Świat nie mądrzeje i nie uczy się na błędach przodków… Dlatego stale trzeba nam przypominać, że wszyscy pochodzimy z jednego miejsca i każdej istocie należy się szacunek w tym całym szaleństwie walki o wpływy i pieniądze.

73/63k/52/2022 ig:@liber.tinea

Kiedy tylko widzę na okładce jakiejś książki hasło: “saga rodzinna” i dodatkowo w opisie znajduję informację, że dzieje danej rodziny przedstawiane są na tle ważnych wydarzeń historycznych, moje oczy z nagłego impulsu pożądania tej lektury robią się od razu tak wielkie, jak te, u sławnego kota ze “Shreka”. Gdy trafiłam na “Aleksandrę”,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
288
287

Na półkach:

Jest rok 2018, Lisa wnuczka tytułowej Aleksandry próbuje przedostać się do Ługańska, miejsca objętego wojną. Jest to niezmiernie ważne dla jej babki. Ma bowiem dostarczyć na grób wuja haftowane płótno. Dziewczyna przekracza jednak granicę nielegalnie, wykorzystując moment nieuwagi pograniczników. Biegnąc ile sił w nogach trafia do Pałacu Rad gdzie wraz z pradziadkiem poznaje historię swojej rodziny.

„Aleksandra” nie należy do łatwych lektur. Mnóstwo w niej historii, bólu, walki o wolność, ale i irracjonalnych zjawisk. Przeskakujemy co i rusz między strefami czasowymi, w których momentami można się lekko pogubić.
Jednakże nie zabrakło tu wątków rodzinnych opartych na miłości i oddaniu, jak również rodzinnych manipulacjach.
Autorka tą powieścią przybliża nam historie kraju, który nadal zmaga się z najazdem agresora.
Jeśli ktoś lubi sagi rodzinne to zachęcam aby zatopił się w lekturze „Aleksandry” i poznał historię rodziny Krasnowów.

Jest rok 2018, Lisa wnuczka tytułowej Aleksandry próbuje przedostać się do Ługańska, miejsca objętego wojną. Jest to niezmiernie ważne dla jej babki. Ma bowiem dostarczyć na grób wuja haftowane płótno. Dziewczyna przekracza jednak granicę nielegalnie, wykorzystując moment nieuwagi pograniczników. Biegnąc ile sił w nogach trafia do Pałacu Rad gdzie wraz z pradziadkiem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
469
274

Na półkach: , ,

Lisa, główna bohaterka „Aleksandry” Lisy Weeda, przebiega przez granicę między Ukrainą a Ługańską Republiką Ludową, nieuznawanym, sztucznym tworem utworzonym w 2014 roku przez prorosyjskich separatystów. Biegnie przez ziemię siłą wyrwaną Ukrainie, przeciętą widoczną jedynie na mapach kreską, która przedzieliła lasy i pola, a wraz z nimi rodziny i łączące je więzi. Granica nie przecięła jednak pamięci, nie stała się nieprzekraczalnym murem, nie odseparowała tego, co miała odseparować.

Lisa biegnie, goniona strachem przed uzbrojonymi żołnierzami, obserwowana zdziwionym wzrokiem mijanych kobiet i mężczyzn, ciągnących na Ukrainę rzędem wraz z paczkami i pakunkami, na handel, na wymianę, po lepsze życie.

Lisa niesie w ręku cenny dar – wyszywany czarnymi i czerwonymi nićmi kawałek materiału, stuletnie płótno, które podróżowało wraz z babką Lisy, przekraczało europejskie granice, nasiąkało rodzinną legendą, zagubieniem i miłością do ukraińskiej ziemi, dzieliło losy Krasnowów i było niczym księga zapisująca jej dzieje.

Lisa nie przekracza granicy dla rozrywki. Nie idzie za pracą, nie wraca z Ukrainy z handlu warzywami, chlebem, rajstopami, nie niesie ze sobą pary nowych majtek. Nie ucieka do Ługańska i nikogo nie goni. Był to pomysł jej babki, szalonej babki, mówi pogranicznikowi Lisa; płótno ma odbyć ostatnią podróż do domu. Jest bowiem niepełne, niedopisane, tak jak rodzinna historia – nad imieniem Koli ścieg się urywa gdzieś w 2015 roku. Lisa musi przenieść serwetę do Ługańska, by domknąć czas, odnaleźć grób Koli i położyć na nim rodzinny artefakt. Inaczej Kola będzie stracony.

Lisa biegnie. Pokonuje granicę wbrew ostrzeżeniom, wbrew zakazowi. Słowa babki Aleksandry są silniejsze niż obawa przed wojną, na której teren Lisa wraca. Biegnie przez pola pszenicy, nie dostrzegając tablicy z ostrzeżeniem o minach. Przewraca się, a gdy podnosi wzrok, widzi przed sobą Pałac zaginionego Kozaka dońskiego i mieszkającego w nim, zmarłego kilkadziesiąt lat wcześniej prapradziadka, Nikołaja. I tu właśnie zaczyna się prawdziwa i jednocześnie oniryczna opowieść, która prowadzi Czytelnika przez czas i historię, przez lata wielkiego głodu, wojen i kułactwa, nieuczciwych referendów, wysyłek, protestów na Majdanie i narodowego separatyzmu. Lisa przeżywa ponownie dzieje wywiezionej do Holandii Aleksandry, czuje ścisk przerażonych ciał zebranych w pociągowym wagonie, zakupuje ziemniaki w zmrożonej ziemi i chucha w zmarznięte dłonie, zastanawia się, czy inny wykopany dół zakryje maszynę do szycia, drży przed esesmanami, bolszewickimi chłopcami i Ługańskimi bojówkarzami. To właśnie tu, w tej wieży Babel, monumencie radzieckiej siły, Lisa spotka swych zmarłych kuzynów i… Lenina, który zszedł z cokołu.

„Aleksandra” to, jak można przeczytać na okładce, „Ukraińska saga rodzinna”. Pełna wzruszeń i bólu, miłości i troski o losy najbliższych, ludzi przeciętnych i zwykłych, a mimo to tych, których dotknęła i pokiereszowała pisana wielką literą Historia. Nieco mistyczna, zwłaszcza wtedy, gdy na jej kartach pojawia się biały jeleń ze złotą strzałą lub gdy wraz z dziadkiem główna bohaterka wędruję pomiędzy piętrami wyidealizowanego Pałacu Rad, pomnika socjalizmu i Stalina, budynku istniejącego jedynie w jej świadomości, będącego snem na jawie, a jednocześnie grobowcem historii. Napisana w dość specyficzny sposób, wymagająca skupienia i powolnego dawkowania sobie porwanych fabularnie wątków, w czym z pewnością ułatwia drzewo genealogiczne rodziny Krasnowów. „Aleksandra” jest opowieścią o niesprawiedliwości i niemocy maluczkich wobec wichrów historii. O tym, jak ważna jest pamięć, rodzina i tradycja. Zaskakujące może wydać się natomiast, ile w historii Aleksandry i rodziny Krasnowów znaleźć można podobieństw, wspólnych cech pomiędzy losami Ukraińców i Polaków.

Książkę otrzymałem dzięki portalowi Sztukater.pl

Lisa, główna bohaterka „Aleksandry” Lisy Weeda, przebiega przez granicę między Ukrainą a Ługańską Republiką Ludową, nieuznawanym, sztucznym tworem utworzonym w 2014 roku przez prorosyjskich separatystów. Biegnie przez ziemię siłą wyrwaną Ukrainie, przeciętą widoczną jedynie na mapach kreską, która przedzieliła lasy i pola, a wraz z nimi rodziny i łączące je więzi. Granica...

więcej Pokaż mimo to

avatar
114
114

Na półkach:

Tytułowa Aleksandra to Babcia Lisy, która jako dziecko została wywieziona z Ukrainy na zachód . Lisa na jej prośbę,  rusza w 2018 roku do Ługańska żeby odnaleźć grób swojego wujka i zostawić na nim haftowane płótno - rodzinna pamiątkę.  Niestety jest to miejscowość opanowana przez prorosyjskich separatystow i Lisa musi przejść kontrolę. Uczciwe przejście nie wchodzi w grę, więc dziewczyna wykorzystuje moment wybuchu nieopodal i zaczyna biec przed siebie nie zważając na strażników. Wbiega w pole. Nagle pojawia się budynek i ktoś otwiera drzwi. Lisa w niewyjaśniony sposób rusza w podróż do przeszłości, a przewodnikiem jest Jej pradziadek.Nikołaj opowiada jej historię rodziny, kiedy mieli cudowne gospodarstwo, jak zostali zniewoleni przez system, który odebrał im wszystko. Mimo tragizmu, czytając można poczuć ciepło opisywanych spotkań rodzinnych i pełna miłości atmosferę.  

Jest tutaj cały wachlarz emocji. Rozdzielona rodzina, walka o wolność, ogrom strachu i obaw. Niepewność jutra. Władza,  dla której liczy się "wielkość" nie ludzie.Poszczególne rozdziały zabierają nas też do roku 2014, kiedy ma miejsce rewolucja na Majdanie oraz do wcześniejszych lat- lat 30 ubieglego wieku. Opisany jest sposób w jaki krajanie walczyli pomiędzy sobą,  jak zostali podzieleni przez władzę . 
A wszystko dla dobra i w imię wolności, którą i jedni i drudzy rozumieli "po swojemu". Jedni uważali, że wolność da wyzwolenie spod zasięgu rosyjskiego, drudzy wręcz przeciwnie...

Opowieść pozwala nam poznać i zrozumieć historię Ukrainy, oczami mieszkańców, szczególnie w odniesieniu do dzisiejszych wydarzeń. To co dzieje się aktualnie to ciąg dalszy walki o wolność. To walka o siebie, niepodległość i dziedzictwo - o swój kraj. 
Autorka pięknie wplotla sagę rodzinną w historię kraju nie pomijając szczegółów

Tytułowa Aleksandra to Babcia Lisy, która jako dziecko została wywieziona z Ukrainy na zachód . Lisa na jej prośbę,  rusza w 2018 roku do Ługańska żeby odnaleźć grób swojego wujka i zostawić na nim haftowane płótno - rodzinna pamiątkę.  Niestety jest to miejscowość opanowana przez prorosyjskich separatystow i Lisa musi przejść kontrolę. Uczciwe przejście nie wchodzi w grę,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    102
  • Przeczytane
    43
  • Posiadam
    13
  • Literatura piękna
    4
  • Teraz czytam
    3
  • 2023
    2
  • Audiobook
    2
  • 2022
    2
  • Proza
    1
  • Obyczajowe
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Aleksandra. Ukraińska saga rodzinna


Podobne książki

Przeczytaj także