rozwińzwiń

Lucyfer. Tom 1

Okładka książki Lucyfer. Tom 1 Mike Carey, Peter Gross, Scott Hampton, Ryan Kelly, Dean Ormston, Warren Pleece, Chris Weston
Okładka książki Lucyfer. Tom 1
Mike CareyPeter Gross Wydawnictwo: Egmont Polska Cykl: Lucyfer (tom 1-3) Seria: DC BLACK LABEL komiksy
544 str. 9 godz. 4 min.
Kategoria:
komiksy
Cykl:
Lucyfer (tom 1-3)
Seria:
DC BLACK LABEL
Tytuł oryginału:
Lucifer Omnibus vol. 1
Wydawnictwo:
Egmont Polska
Data wydania:
2021-04-21
Data 1. wyd. pol.:
2021-04-21
Liczba stron:
544
Czas czytania
9 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
9788328160187
Tłumacz:
Paulina Braiter-Ziemkiewicz
Tagi:
Lucyfer diabeł piekło
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Lucifer #50 Mike Carey, Chris Weston
Ocena 0,0
Lucifer #50 Mike Carey, Chris W...
Okładka książki Hellblazer. Mike Carey 3 Giuseppe Camuncoli, Mike Carey, Marcelo Frusin, Leonardo Manco
Ocena 7,3
Hellblazer. Mi... Giuseppe Camuncoli,...
Okładka książki Hellblazer. Mike Carey 2 Chris Brunner, Mike Carey, Steve Dillon, Marcelo Frusin, Leonardo Manco
Ocena 7,1
Hellblazer. Mi... Chris Brunner, Mike...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Rodzina z domku dla lalek Mike Carey, Peter Gross, Vince Locke
Ocena 7,1
Rodzina z domk... Mike Carey, Peter G...
Okładka książki Blade Runner: 2019 tom 1 Michael Green, Andres Guinaldo, Mike Johnson
Ocena 7,3
Blade Runner: ... Michael Green, Andr...
Okładka książki Batman Knightfall: Prolog Jim Aparo, Chuck Dixon, Tom Grindberg, Doug Moench, Graham Nolan, Dennis O'Neil, Joe Quesada
Ocena 8,0
Batman Knightf... Jim Aparo, Chuck Di...
Okładka książki Batman: Trzech Jokerów Jason Fabok, Geoff Johns
Ocena 7,2
Batman: Trzech... Jason Fabok, Geoff ...
Okładka książki Joker: Zabójczy uśmiech Jordie Bellaire, Jeff Lemire, Andrea Sorrentino
Ocena 7,0
Joker: Zabójcz... Jordie Bellaire, Je...
Okładka książki Sandman: Preludia i nokturny Mike Dringenberg, Neil Gaiman, Malcolm Jones III, Sam Kieth
Ocena 8,1
Sandman: Prelu... Mike Dringenberg, N...
Okładka książki DCEased. Nieumarli w świecie DC Stefano Gaudiano, Trevor Hairsine, Tom Taylor
Ocena 7,6
DCEased. Nieum... Stefano Gaudiano, T...

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
84 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
66
55

Na półkach: ,

Lucyfer opuścił piekło by zacząć prowadzić klub na ziemi. Ma jednak swój własny plan, który realizuje.

Ciekawe postacie poboczne. Wciągająca fabuła z jednym głównym wątkiem. Rysunek to jeden minus ponieważ autorów w tomie było kilku. Niektóre części są zrobione bardzo dobrze inne są brzydkie.

Sam główny bohater jest postacią dwuznaczną. Napewno okurtną i zimną ale jednocześnie w tym wszystkim sympatyczną. Ma swój magnetyzm.

Ciekawi mnie co będzie w następnych tomach więc czytać będę dalej.
Bardzo mnie cieszy to, że są nawiązania do komisów o Sandamanie oraz o Constantinie. Duży plus za to że całość jest spójnym uniwersum.

Lucyfer opuścił piekło by zacząć prowadzić klub na ziemi. Ma jednak swój własny plan, który realizuje.

Ciekawe postacie poboczne. Wciągająca fabuła z jednym głównym wątkiem. Rysunek to jeden minus ponieważ autorów w tomie było kilku. Niektóre części są zrobione bardzo dobrze inne są brzydkie.

Sam główny bohater jest postacią dwuznaczną. Napewno okurtną i zimną ale...

więcej Pokaż mimo to

avatar
737
674

Na półkach: ,

https://salomonik.eu/blog/przeczytane/3229-lucyfer-tom-1

https://salomonik.eu/blog/przeczytane/3229-lucyfer-tom-1

Pokaż mimo to

avatar
373
57

Na półkach: , ,

Historia Lucyfera jest rewelacyjna i niezwykle rozbudowana. Spotykamy się tu również z ciekawym stylem narracji prowadzonej z punktu widzenia kilku postaci, co można było również zauważyć w komiksach o Sandmanie, w których to Niosący Światło ukazał się po raz pierwszy. Należę także do grona osób które najpierw widziały adaptację tego komiksu na Netflixie, a dopiero potem poznały oryginał. Mogę zatem jedynie polecić innym konieczne zapoznanie się z pierwowzorem, gdyż historia Lucyfera i sama jego postać jest kompletnie inna niż ta ukazana w serialu.

Historia Lucyfera jest rewelacyjna i niezwykle rozbudowana. Spotykamy się tu również z ciekawym stylem narracji prowadzonej z punktu widzenia kilku postaci, co można było również zauważyć w komiksach o Sandmanie, w których to Niosący Światło ukazał się po raz pierwszy. Należę także do grona osób które najpierw widziały adaptację tego komiksu na Netflixie, a dopiero potem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
189
188

Na półkach: , , , , , , , , ,

Są takie tytuły, których brak znajomości stanowi ujmę dla komiksomaniaka. Do takich na pewno należy serii o Lucyferze, która powstała dzięki pomysłowi Neila Gaimana, jaki zaprezentował światu w czwartym tomie Sandmana. Lucyfer opuścił piekło i założył sobie luksusowy klub o nazwie Lux. I jest tu też Mazikeen. To tyle z podobieństw do serialowego odpowiednika. Komiksowy Lucyfer nie jest proceduralem. To horror. Boska rozgrywka istot, których ludzkość nie jest w stanie pojąć. To gra pomiędzy Lucyferem a Niebem. Misterna zabawa, gdzie wszystkie chwyty są dozwolone.

Samo wprowadzenie zaprezentował nam ojciec pomysłu, czyli Gaiman. Jego wstęp jest niepokojący, wprowadza bohaterkę, która ma indiańskie korzenie i jest kluczem do tej rozgrywki upadłego anioła. Ktoś spełnia spontaniczne życzenia losowych ludzi. Sytuacja, która wymaga interwencji góry, a ta decyduje się na uzyskanie pomocy od Lucyfera. Amenadiel zleca mu zadanie i się zaczyna. To dopiero początek.

Potem mamy mozolne budowanie planu Lucyfera, który rusza w teren, aby ktoś wywróżył mu z specyficznej talii tarota. Mamy wizytę w zamku pewnej bogini, gdzie każdy spiskuje jak ubić bohatera serii, a który chce odzyskać swoje skrzydła. Mamy otworzenie pewnej bramy, której obecność wywołuje reakcję zastępów niebieskich, co doprowadza do inwazji anielskiej na Ziemię i konfrontacją pomiędzy aniołami. Mamy formę piekła, która wygląda jak wersja dworu rodem z XVI czy XVII wieku we Francji. Intrygi. Zabójstwa. Mamy też w końcu dziewczynkę, która ma specyficzne moce i która pełni tu ważną rolę, a jej losy kilka razy przetną się z Lucyferem, który odważy się nawet stworzyć pewną formię własnej Ziemi, gdzie zajrzymy do Raju w wersji Lucyfer Deluxe. A to ułamek ogromu wątków, jakie tu są.

Dużo tego, bo i tom zbiera ponad 20 zeszytów z serii, co przekłada się na bite ponad 500 stron fantastycznej rozrywki. Tylko, że mocno specyficznej. Carey bardzo się stara tutaj dorównać twórcy Sandmana i tworzy coś własnego. Coś dobrego, ale to jeszcze nie jest jego magnum opus. Niemniej wyobraźnia autora zaskakuje w wielu momentach, jak i sam Lucyfer, który jest fascynującą postacią. Upadły dąży do własnego celu, pomagając innym tylko wtedy, gdy mu się to kalkuluje. To postać interesowana i starając się zawsze wyprzedzać wrogów o te kilka kroków. A mimo tych negatywnych aspektów i tak się mu kibicuje.

Tom ilustruje cała gama artystów, ale co najważniejsze, całość jest zgrana stylistycznie. Nie mam tu faworytów, a to tylko świadczy o jakości tego tomu, bo kadry wyglądają fantastycznie. Takie wydanie to istny rarytas dla kolekcjonerów. Przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Jestem zachwycony, chociaż zdecydowanie nie wszystkie historie były grzechu warte. Gdyby nie słabsze momenty w fabule, to byłoby arcydzieło. A tak jest "tylko" piekielnie dobra lektura.

Są takie tytuły, których brak znajomości stanowi ujmę dla komiksomaniaka. Do takich na pewno należy serii o Lucyferze, która powstała dzięki pomysłowi Neila Gaimana, jaki zaprezentował światu w czwartym tomie Sandmana. Lucyfer opuścił piekło i założył sobie luksusowy klub o nazwie Lux. I jest tu też Mazikeen. To tyle z podobieństw do serialowego odpowiednika. Komiksowy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
228
85

Na półkach: ,

Trudno o bardziej wyeksploatowaną przez popkulturę postać. Widzieliśmy go już w prawie każdej możliwej odsłonie – strasznej, przerażającej, groteskowej i śmiesznej. Mike Carey, wraz z kilkoma przyjaciółmi, postanowił się zmierzyć z legendą Lucyfera i pokazać go z jeszcze innej strony. Pierwotnie postać Lucyfera możemy podziwiać w świetnej serii Neila Gaimana – „Sandman”. Tam jednak miał rolę drugoplanową, tutaj, w zbiorczym wydaniu EGMONTU, zawierającym trzy zeszyty „Sandman presents Lucifer”, oraz „Lucifer” zeszyty 1-20, jest głównym bohaterem, na co zdecydowanie sobie zasłużył. Miałem pewne obawy, że zobaczę tu xero z Gaimana, ale Carey pokazał, że ma wcale niemniejszą fantazję i zbudowanie własnego, solidnego i ciekawego uniwersum, nie jest dla niego niczym specjalnie trudnym.

W naszej wyobraźni słowo „Lucyfer” kojarzy się dość jednoznacznie – na początku wierny przyboczny Stwórcy, później zbuntowany i skłócony z nim, zostaje pozbawiony anielskich przywilejów i strącony do Piekła, którego staje się panem. Widzimy zatem potężnego, rogatego demona siedzącego na tronie z czaszek i dla zabawy rozrywającego ludzkie dusze. Otaczają go krzyki rozpaczy i bólu, jego podkute nogi liżą języki wiecznego ognia, a demony i inne potworności szaleją wokół niego, aby się przypodobać. Jego to nuży. Po eonach spędzonych w piekielnych kręgach, postanawia wyrwać się zaświatów, porzuca intratną posadę Władcy Piekła i wyrusza do Los Angeles, po nowe doświadczenia i aby bliżej poznać ludzi. Ale oczywiście nie będzie udawał jakiegoś tam zwykłego człowieka – staje się z marszu właścicielem luksusowego nocnego klubu w LA, przyjmuje postać świetnie zbudowanego przystojniaka, otacza się pięknymi kobietami i nie żałuje sobie wydatków i uciech. Z zewnątrz kompletnie zamerykanizowany i do bólu ugrzeczniony, w środku pozostaje pełnym doświadczenia i pewności siebie arogantem, dla którego niewiele ponad jego zadowolenie się liczy. Na początku tak o nim myślałem, jednak po lekturze całości, wygląd ten i jego spokojne, stonowane zachowanie zdają się być przemyślane i sensowne.

Ten anielski (hehe) spokój na Ziemi, przerywa mu wizyta pewnego boskiego wysłannika, który ma dla niego propozycję nie do odrzucenia. Czy Lucyferowi uda się wykonać powierzone zadanie, jakie przygody go czekają, kogo spotka na swej drodze? Uchylę Wam nieco rąbka tajemnicy, a jeśli recenzja się spodoba i sami zechcecie wpaść w wir tej historii, zdobądźcie swój egzemplarz pierwszego z trzech zbiorczych tomów przygód Gwiazdy Zarannej, od EGMONTu. Swoją drogą, dla takich wydań sam chętnie posiedziałbym trochę w Piekle. Twarda oprawa, 540 stron, świetny papier i doskonałe kolory – coś pięknego (nie tak pięknego, jak ludzka postać Lucyfera, ale zawsze 😉).

Pierwsza historia – „Diabelska alternatywa”, pochodząca z „The Sandman Presents: Lucifer 1-3” to dzieło Neila Gaimana. Człowieka o nieograniczonej i niesamowicie rozbudowanej wyobraźni. Jej plastyczność widać doskonale na tych 80 stronach komiksu. Dziwne światy przenikają się z rzeczywistością, dawni bogowie czyhają aby wedrzeć się do naszej rzeczywistości, chcąc ją zniszczyć. Metafora goni metaforę, a Lucyfer musi wykorzystać wszystkie swoje dary i sztuczki, aby nie nastał kres ludzkości. W oko wpadł mi bardzo sugestywny fragment, który doskonale opisuje z czym musi zmierzyć się Gwiazda Zaranna aby ukończyć misję:

„Zrozum mnie dobrze. Cokolwiek tam żyło, nadal żyje, choć wasz gatunek opuścił to miejsce pół miliona lat temu. Są tam puszcze czarnych dębów, wysokich na dziesiątki metrów, niewidzialnych w ciemności. Są tam stworzenia… drapieżcy… którzy nic nie jedli od całych epok geologicznych. Zapomnieliście o Bezgłośnych, ale oni o was nie zapomnieli. Chcą byście wrócili do domu, chcą poczuć wasz strach i zaznać waszej czci. Lecz o ile dla nich ciemność jest domem, dla was to jedynie łono”.

Lucyfer wyrusza więc na misję. Za pomocnicę i nie tylko ma Rachel, siostrę zamordowanego brata, która zrobi wszystko aby spróbować przywrócić go do życia. Wędruje więc z dawnym Panem Piekła po przeróżnych przedziwnych, tajemniczych i historycznych miejscach, dowiadując się o sobie, swojej przeszłości i przyszłości coraz to nowych, zaskakujących rzeczy. Coraz częściej poznaje też to, co czycha za zwiewnym woalem naszej rzeczywistości, a co chce coraz mocniej na nią oddziaływać i przedzierać się tutaj. Opowieść fajnie pokazuje jaki tak naprawdę jest Lucyfer, co nim kieruje i jaki stosunek ma do ludzi. Podróż obojga bohaterów spodoba się z pewnością fanom Dantego i jego „Boskiej komedii” 😉.

Po tym jakże udanym wstępie, przechodzimy płynnie do Mike’a Careya i jego interpretacji postaci Lucyfera. Zmienia się zdecydowanie kreska rysunku, bo Scott Hampton, odpowiadający za oprawę graficzną części „sandmanowej” lubuje się w mocno rozmytych konturach postaci, jednobarwnym i mało szczegółowym tle oraz wszechobecnych cieniach, o tyle rysownicy odpowiedzialni za kolejne historie (Chris Weston, Warren Pleece, Peter Gross, Dean Ormston oraz Ryan Kelly) stawiają na ostrość i wyrazistość poszczególnych kadrów, zmienia się także sposób kolorowania, na nieco bardziej „thorgalowy”. Jako, że jest to ogromne wydanie, zbierające bardzo różne historie, podrzucę poniżej po kilka zdań o każdej. Zapewne przemycę w nich jakieś SPOJLERY – więc jeśli nie czytaliście jeszcze „Lucyfera”, możecie to pominąć i przejść do moich przemyśleń po skończonej lekturze 😉.



„Wróżba z sześciu kart” przenosi akcję i naszych bohaterów do początku obecnego millenium, do Niemiec. Lucyfer nie jest jedynym bezskrzydłym aniołem na Ziemi. W Niemczech żyje Kronikarz Ludzkości – Meleos. Prowadzi on klimatyczną bibliotekę, w której każdy może znaleźć coś dla siebie. Jest również twórcą tajemniczej talii kart, której bohaterowie coraz mocniej dopominają się uwagi, i z której chce skorzystać również Gwiazda Zaranna. W tle mamy wątek faszystowski oraz pewną młodą dziewczynę, która zostaje „wybrana” i wpleciona w akcję i główny wątek historii Lucyfera. Spotykają się na chwilę, ale mam wrażenie, że nie jest to ich ostatnia konfrontacja…

„Zrodzona z umarłymi” to, właściwie kryminalna opowieść o wyjątkowej dziewczynce – Elaine, obdarzonej wieloma niesamowitymi darami, niedostępnymi dla zwykłych śmiertelników. Musi je w pełni wykorzystać aby uchronić się przed złem, i pomóc swojej najlepszej przyjaciółce, Monie. To także historia o zemście, Lucyfer odgrywa tu marginalną rolę, aczkolwiek jest to kolejny element całości dla nas, czytelników. Bowiem Basanos, których poznaliśmy w poprzedniej historii, wyjawili Diabłu pewien sekret…

„Dom o komnatach bez okien” – historia prowadzona w dwóch miejscach, ale tym samym czasie. Lucyfer udaje się do pewnej krainy, by odzyskać swoje skrzydła od Pani Izanami, która urządziła w domu o komnatach bez okien swoje prywatne Piekło, kolekcjonując dusze żywych ludzi, a jej synowie za wszelką cenę chcą pozbyć się Lucyfera. Tymczasem w LA zaczynają zbierać się demony – Jin en Mok – Bezkształtni, których przyciąga otwarta przez Gwiazdę Zaranną Brama do innych światów. Akcja się rozkręca, Lucyfer ryzykuje, bo w tym świecie jest śmiertelny, a jego gospodarze niekoniecznie chcą oddać mu skrzydła, o ile w ogóle je mają. Szukają więc pretekstu do zaatakowanie Diabła i pozbycia się go. Mazikeen dzielnie walczy z demonami o Bramę, ale przegrywa i ginie. Na odsiecz przybywa jednak Jill, która jest naczyniem dla kart Basanos i ochrania Bramę. Lucyfer odzyskuje skrzydła i wraca do spalonego i zniszczonego LUX.

„Dzieci i potwory” anielskie zastępy pod przywództwem Amenadiela szykują się do ataku na Lucyfera. On jednak doskonale zdaje sobie z tego sprawę, i przygotowuje się na to, ma kilka asów w rękawie. Zdobył kilka potężnych artefaktów, potworne „dziecko ze słoja”, przywołał swoje sługi, które mają chronić Portal podczas jego nieobecności. Wskrzeszona Mazikeen, której Jill dodatkowo oddała piękną twarz, nie może się z tym pogodzić, i rusza aby odzyskać dawny wygląd. Elaine, która widzi zmarłych i jej martwa przyjaciółka Mona, zostają ostrzeżone przez duchy babć o tym, że coś potężnego i złego nadchodzi i szuka Elaine. Na chwilę pojawia się Śnienie, ale po to tylko aby przeszedł przez nie pewien mężczyzna, który stracił żonę i chce popełnić samobójstwo. Lucyfer zaprasza go więc do siebie i opowiada prawdę o całej sytuacji. Śnienie jest jedynie przejściem pomiędzy światami, a spotkanie mężczyzny odmieni jego życie o sto osiemdziesiąt stopni i zwiąże go niespodziewanie z Elaine.

Tryptyk „Siejba czasu”, „Miecz obosieczny” oraz „Czyny przodków”. Pierwsze dwie historie pokazują jak ważnymi postaciami u Mike’a Careya są bohaterki płci żeńskiej. Mazikeen nadal poszukuje swojej twarzy, podróżując jako piękność i nie mogąc zdjąć zaklęcia ani podmienić swojego fizys z innym. Sięga więc po dość ryzykowny sposób na osiągnięcie celu. Nie udaje jej się, ale zyskuje coś zdecydowanie ważniejszego i potężniejszego, co być może da jej w końcu należyty status w świecie tworzonym i kreowanym przez Gwiazdę Zaranną, gdzieś poza działaniem czasu i boskimi wpływami…

„Miecz obosieczny” z kolei, ukazuje wciąż rozwijającą się i coraz mocniej aspirującą do głównej bohaterki – Elaine Belloc, która wyrusza na poszukiwania odpowiedzi. Jej chęć poznania siebie i swojego prawdziwego pochodzenia zmuszą ją do wyprawy do niezwykłych krain, gdzie zobaczy rzeczy nie mieszczące się jej w głowie. Niemniej szybko się tam odnajdzie, zmieni także nieco zdanie co do aniołów, które uważa za złe – w końcu jest w teamie Lucyfera. Świetna historia, odkrywa kilka ciekawych smaczków i ładnie łączy kilka wątków. Wprowadza także nieco koloru i szaleństwa znanego ze „Śnienia”.

„Czyny przodków” to jedna z najlepszych historii całego zbioru. Mimo, że króciutka, to może wywrócić do góry nogami postrzeganie Lucyfera, a już na pewno dobitnie pokazuje jaką mocą włada teraz Gwiazda Zaranna, i jak się nią bawi tworząc alternatywne do biblijnych historie, i wykorzystując oraz kpiąc ze swego anielskiego brata, Amenadiela.

„Potępieńcze związki 1-3”. Jako, że Lucyfera nie ma w Piekle, w jednej z jego wielu domen, demony bawią się z nudów w maskaradę, racząc się przy tym bólem dręczonych od eonów ludzkich dusz. Kiedy dowiadują się, czego dokonał Gwiazda Zaranna, część chce oddać Diabłu należny hołd i scalić „stare” Piekło z nowym wszechświatem, stworzonym przez Lucyfera poza Bramą. Ciekawa, zamknięta historia, osadzona w rzeczywistości do złudzenia przypominającej tę z XIX-wiecznej Francji. Tyle, że z demoniczną interpretacją dworu, szlachty, balów, pojedynków i zakulisowych intryg.

Ostatnia, krótka opowiastka, „Kazanie w głosie gromu”, to klasyczna zachęta, aby sięgnąć po kolejne historie. Zapowiedź czegoś dużego, rozochocenie czytelnika, wyzwanie rzucone Bogu…

————————————————————————————————————————————

Chyba najbardziej podoba mi się w tym wydaniu różnorodność. Mamy tu zarówno klasyczne opowieści, których bohaterem jest Gwiazda Zaranna, ale nie brakuje także mocno zeschizowanych wątków i postaci. Lokacje zmieniają się bardzo często, zarówno te realne, jak i te pochodzące z innego świata, i są świetnie przedstawione, zaskakując czytelnika rozmachem i „dziwnością”. Jako, że jest to wydanie zbiorcze, historie w nim zebrane mocno się od siebie różnią, choć prowadzą do jednego finału. Albo kilku finałów, bo jak już wydawało mi się, że Carey doprowadził nas do zakończenia, na następnej stronie dostawałem obuchem nowego wątku, przedłużającego opowieść. Wraz z postępami w czytaniu, historia Lucyfera staje się coraz bardziej skomplikowana i wielowymiarowa. Jego plany są dalekosiężne, z każdą stroną ambitniejsze, i z czasem wykraczają poza wszelkie ramy czasu i przestrzeni – dosłownie. Przygody opisane na kartach komiksu prowadzone są dwutorowo – na Ziemi, wśród ludzi i lekkiej ingerencji magii oraz nadnaturalności, oraz w innych światach i innym czasie, poprzez które nasz bohater płynnie przechodzi i pojawia się w nich w dowolnym momencie, przeważnie najodpowiedniejszym dla siebie i swoich planów. Dzieje się bardzo dużo, ludzie będący tłem w opowieści, prowadzący swoje nudne i przewidywalne żywoty, zupełnie nie zdają sobie sprawy z tego co się dzieje wokół nich, jak wiele alternatywnych światów i czasoprzestrzeni ich dotyka, przenika i wpływa na nich. To przeogromne uniwersum, niezwykle plastyczne, w którym poruszają się byty wykraczające daleko poza ludzką wyobraźnię.

Podoba mi się również fakt, że poszczególni rysownicy interpretują scenariusz Careya na swój sposób, każdy ma specyficzną kreskę, kolory u jednych są nieco wyblakłe, natomiast inni stawiają na jaskrawość i lekką kolorystyczną przesadę. Neil Gaiman był „jedynie” konsultantem, ale widać, że jego wpływ na autorów jest niepodważalny.

Jeśli ktoś ma ochotę poznać Lucyfera, zasmakować jego arogancji i obojętności, przeżyć ciekawe przygody i poznać światy zwykle niedostępne dla zwykłych śmiertelników, to myślę, że wybór tego wydania jest strzałem w „10”. Czyta się długo, ale ja ani na chwilę nie poczułem się znudzony. Kolejne opowieści ładnie się zazębiają, cały czas widać trzon wokół którego biegną wątki poboczne, postaci są ciekawe i nieliniowe. Chociaż cały czas mam wrażenie, że Lucyfer jest ponad wszystkim w sensie wiedzy o tym co ma się wydarzyć. Jakby to już przeżył i miał czas na wnioski i opracowanie strategii, którą będzie mógł wykorzystać. Niczego się nie boi, doskonale prowadzi historię, wie co, gdzie, kiedy i komu powiedzieć, aby maksymalnie wykorzystać go dla własnych celów. Jakby był panem wszechrzeczy i posiadł całą wiedzę. To trochę przesada, bo z góry skazuje jego przeciwników na porażkę. A on robi wszystko z takim spokojem, jakby przeżywał te dni, te sytuacje już po wielokroć.

Trzeba dodać, że bardzo ważnymi i mającymi ogromny wpływ na całą historię postaciami w uniwersum Mike’a Careya, są dzieci. Występują w prawie każdym wątku, i często są ich głównymi bohaterami. Również kobiety to ważna część całej historii. Scenarzysta stawia je przeważnie ponad mężczyznami, tak jakby bardziej cenił ich umiejętności, wrażliwość i możliwości – Mazikeen, Jill, Elaine, Musubi, pani Izanami i wiele innych, to one tak naprawdę często tworzą kręgosłup historii, i bez nich byłaby ona dziurawa, jak ser szwajcarski.

Ale żeby nie było za słodko, to zostanę fanem jedynie uniwersum, bo sama postać Lucyfera nie przemawia do mnie. Patrząc na niego w kontekście historyczno / mainstreamowym, to drugi biegun naszych wyobrażeń. Widziałbym go bardziej jako postać rodem z np. „30 dni nocy” – w końcu jest uosobieniem czystego zła, więc powinno być brutalnie, mrocznie i krwawo. Albo chociaż w stylu Johna Constantine’a – bo trochę mnie razi ta jego fizyczna doskonałość, wygląda momentami jak z boysbandu. Aczkolwiek rozumiem założenie scenarzysty i rysowników – to miał być ukłon w stronę popkultury, i zerknięcie na Diabła z zupełnie świeżej strony.

Obejrzałem jakiś czas temu także serial, który nieco inspirowany jest postacią Lucyfera w takiej odsłonie. Ale zarówno fabuła jak i jakość zdecydowanie rozjeżdżają się z komiksem. Na plus dla komiksu oczywiście. Z chęcią zerknąłbym za to wierną ekranizację wizji Careya, bo jest tam całe mrowie scen, który na wielkim ekranie zrobiłyby fajne wrażenie. Ciekawie jest tu pokazana nie tylko walka „dobra” ze „złem”, ale i samych pobudek tegoż „dobra”. Cała sfera nadnaturalna, podzielona na dwa wrogie sobie obozy, zdaje się także przede wszystkim spełniać własne marzenia i plany. To mogłoby być całkiem udane, o ile graficy pracujący nad filmem, zaangażowaliby się tak samo jak ci odpowiedzialni za komiksy, a scenarzystą byłby Mike Carey 😉.

Trudno o bardziej wyeksploatowaną przez popkulturę postać. Widzieliśmy go już w prawie każdej możliwej odsłonie – strasznej, przerażającej, groteskowej i śmiesznej. Mike Carey, wraz z kilkoma przyjaciółmi, postanowił się zmierzyć z legendą Lucyfera i pokazać go z jeszcze innej strony. Pierwotnie postać Lucyfera możemy podziwiać w świetnej serii Neila Gaimana – „Sandman”....

więcej Pokaż mimo to

avatar
735
436

Na półkach:

mimo że kolorowa to bardzo mroczna opowieść, porusza tak wiele aspektów człowieczeństwa podkreślając wszystkie słabości śmiertelników, że nie wystarczy ją łyknąć w jeden wieczór (a jest co łykać.., waży tyle, że można...) zostanie ze mną na długo, .. mamy tu tyle demonów i makabry, że już rozumiem dlaczego scenariusz serialu jest tylko częściowo oparty na oryginale.... baaardzo polecam, ale potrzeba mocnych nerwów, niektóre kawałki czytam tylko przed południem ;))

mimo że kolorowa to bardzo mroczna opowieść, porusza tak wiele aspektów człowieczeństwa podkreślając wszystkie słabości śmiertelników, że nie wystarczy ją łyknąć w jeden wieczór (a jest co łykać.., waży tyle, że można...) zostanie ze mną na długo, .. mamy tu tyle demonów i makabry, że już rozumiem dlaczego scenariusz serialu jest tylko częściowo oparty na oryginale.......

więcej Pokaż mimo to

avatar
375
59

Na półkach: ,

Wyższą ocenę zostawiam dla kolejnych tomów - jestem pewien, że będzie tylko lepiej. Komiks o zasłużonej reputacji, niewiele ustępujący dokonaniom Gaimana.

Wyższą ocenę zostawiam dla kolejnych tomów - jestem pewien, że będzie tylko lepiej. Komiks o zasłużonej reputacji, niewiele ustępujący dokonaniom Gaimana.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    102
  • Chcę przeczytać
    73
  • Posiadam
    39
  • Komiksy
    11
  • Komiks
    8
  • Ulubione
    6
  • 2021
    5
  • Teraz czytam
    4
  • 2023
    3
  • Fantastyka
    3

Cytaty

Więcej
Mike Carey Lucyfer. Tom 1 Zobacz więcej
Mike Carey Lucyfer. Tom 1 Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Thorgal Saga: Wendigo. Tom 02 Fred Duval, Corentin Rouge
Ocena 7,0
Thorgal Saga: ... Fred Duval, Corenti...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...

Przeczytaj także