Chrześcijaństwo po prostu
- Kategoria:
- filozofia, etyka
- Tytuł oryginału:
- Mere Christianity
- Wydawnictwo:
- Media Rodzina
- Data wydania:
- 2002-06-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2002-06-01
- Liczba stron:
- 216
- Czas czytania
- 3 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 8372780420
- Tłumacz:
- Piotr Szymczak
- Tagi:
- religia etyka duchowość chrześcijaństwo
Podczas ostatniej wojny światowej BBC przeprowadziło z C.S. Lewisem cykl rozmów o wierze chrześcijańskiej. W rezultacie powstała z tego książka dla tych, którzy chcą wierzyć, ale przeszkadza im w tym intelekt. Autor posiada niezwykły talent do logicznego wyjaśniania kontrowersyjnych kwestii, prostego ujmowania skomplikowanych zagadnień. Porusza problemy od dawna sprawiające kłopot wnikliwym i krytycznym wyznawcom religii, jak i tym, którzy przekonać się do wiary nie potrafią ze względu na jej swoiste "sprzeczności", jak na przykład kwestię zła i tzw. Boskiego przyzwolenia na nie.
Jest to wspaniała lektura, która może stać się pasjonującą przygodą zarówno intelektualną, jak i duchową - dla wierzących i nie wierzących, dla chrześcijan i niechrześcijan.
"Nie należy przejmować się żartownisiami, którzy usiłują ośmieszyć chrześcijańską nadzieję "nieba", twierdząc, że ani im w głowie "w nieskończoność grać na harfie". Takim ludziom można odpowiedzieć, że skoro nie rozumieją książek dla dorosłych, nie powinni o nich rozmawiać. Wszelkie biblijne obrazy (harfy, korony, złoto itp.) to przecież nic innego, jak symboliczna próba wyrażenia tego, co niewyrażalne. [...] Ktoś, kto rozumie te symbole dosłownie, równie dobrze mógłby uznać, że Chrystus - nakazując nam być podobnymi do gołębi - chciał, abyśmy składali jaja." (fragment książki)
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 1 526
- 872
- 251
- 56
- 55
- 24
- 17
- 15
- 10
- 7
Opinia
Mnóstwo popiołu, w którym znajdziecie diament.
Fundamentem przekonań autora, głównym wątkiem i początkiem książeczki jest twierdzenie, że istnieje „prawo moralne” (za Kantem chyba „prawo moralne we mnie i niebo gwiaździste nade mną”), które jest prawem naturalnym (autor sensownie dowodzi, że każdy człowiek ma taki moralny zmysł), każdy odczuwa jego działanie, a więc Bóg istnieje.
Do wszystkich elementów tego wywodu można się przyczepiać. Czy istnieje „prawo moralne” w sensie absolutnym? Czyli coś w rodzaju prawa naturalnego?
Po pierwsze, zakładanie, że istnieją „prawa naturalne” i zarazem odstępstwa od tych praw, jest nielogiczne. „Naturalne” to znaczy „zgodne z prawami natury”. No ale jeśli coś istnieje, to z samego tego faktu wynika, że musi być zgodne z prawami natury, bo gdyby było wbrew prawom natury, to po prostu by nie istniało. Nie może istnieć coś niezgodnego z naturą, czy prawami natury.
W związku z tym samo założenie, że istnieją „prawa naturalne” oraz istnieją odstępstwa od tych praw jest błędem logicznym. Ale i coś więcej – jest zakłamane, bo autor nie mówi prawdy, która brzmiałaby tak: „Ja mam takie a takie przekonania, ale uważam je za coś więcej niż moje osobiste przekonania, głoszę, że to są uniwersalne prawa moralne”, zamiast tego kłamie, zwodzi, albo sam siebie oszukuje, mówiąc: „Istnieją prawa naturalne, które ja tylko poznałem, wyczytałem w świętych księgach lub przejąłem od moich autorytetów i podporządkowałem się im. Jeśli zaś ktoś kieruje się innymi prawami niż owe moje "prawa naturalne", to błądzi.”
Tyle samo w tym zakłamania, co w tekście: „Bóg nienawidzi pedałów. Ja nic przeciw nim nie mam, ale skoro Bóg ich nienawidzi, no to i ja ich potępiam. Działam tylko z prawami naturalnymi”.
Weźmy przykład. Dzisiaj uważamy gwałt na kobiecie (albo niewolnictwo) za sprzeczny z „prawem moralnym” a jeszcze 200-500 lat temu uważano za sprzeczne z prawem moralnym to, że żona odmawia mężowi współżycia, zaś pojęcie gwałtu małżeńskiego było zupełnie nieobecne w „moralności naturalnej”. Gdyby ktoś twierdził, że kobieta ma prawo odmówić mężowi współżycia, byłoby to ocenione jako działanie sprzeczne z „prawem naturalnym” (no bo to wszak żona, a odmawia mężowi).
Następny element rozumowania brzmi tak: „Skoro istnieją uniwersalne prawa moralne, to dowodzi, że ktoś je nam wszczepił”. Tymczasem nawet gdyby takie prawa istniały, to wcale nie wynika z nich, że jakiś „dobry Bóg” je nam wszczepił! Zwierzęta też mają „prawa naturalne”. Oto jeden ze słynniejszych eksperymentów: kapucynka, która wykona jakąś wyuczoną pracę (np. przeniesie kamyk z jednego pudełka do drugiego) dostaje w nagrodę ogórka i zjada go ze smakiem. Ale jeśli widzi, że za tę samą pracę druga kapucynka dostaje winogrono (czyli o wiele lepszy smakołyk), jest oburzona i odmawia jedzenia ogórka, rzuca nim i nie wykonuje więcej pracy. Kapucynki też mają więc jakieś rozumienie sprawiedliwości. Zwierzęta zachowują się altruistycznie, umieją powstrzymać się przed zrobieniem komuś krzywdy, współpracują, pomagają sobie i nawet poświęcają życie aby uratować pobratymców.
To znaczy Bóg też wszczepił im „prawo naturalne”? Identyczne jak ludziom? Czy inne? Krokodyle i lamparty, słonie, żyrafy, kawki delfiny mają wszczepione identyczne prawo naturalne? No bo jeśli nie, to gdzie tu „uniwersalne prawo naturalne”?
Ponadto wszystkie te zachowania zwierząt daje się logicznie wytłumaczyć np. doborem krewniaczym. Nie musi istnieć rozumny, świadomy i dobry programista. Czyli kapucynki mają zmysł sprawiedliwości, bo wytworzyła go ewolucja, ale ludzie dlatego, że wytworzył go Bóg?
Nawet jeśliby istniało uniwersalne, ponadczasowe i wszechobecne „dobro” albo „prawo moralne” itp., to z tego żadną miarą nie wynika konieczność istnienia stwórcy tego prawa.
Wiele jest takich rozważań (i gorszych nawet – dla przykładu rozważania nad „obrażającym boga striptizem” i seksualnością, małżeństwem, wiernością itp., choć autor sam przyznaje, że jest nieżonaty! – klasyka! Faceci deliberujący o usuwaniu ciąż. Autor posunął się nawet do takiego sformułowania: „Potworność stosunku pozamałżeńskiego” albo to „głową małżeństwa jest mąż” – Chryste! Inne kuriozum, to pochwała wojny, która się tu i ówdzie przewija przez książkę! Chrześcijanin pochwala wojnę? Litości!).
Już chciałem tę książkę ciepnąć w kąt, gdzie trzymam śmieci. Ale mniej więcej w środku natrafiłem na perełkę! Autor opisuje dlaczego chrześcijanin nie powinien osądzać innego człowieka. Wywód jest niesamowity! To tak naprawdę rozwinięcie metafory wdowiego grosza, ale tę część trzeba przeczytać. Ciarki na plecach. Serio! Ten fragment przedstawia doskonały wykład humanistycznego, tolerancyjnego podejścia do innych ludzi.
Ja w ogóle nieco brzydzę się książkami religijnymi. Zawsze zalatuje mi od nich jakimś źle ukrywanym fałszem, jakimś skarłowaciałym (lub nie) fanatyzmem, dowodzeniem z góry przyjętych tez, nieżyciową ideologią, do której sam autor często sam się nie stosuje, zaściankowością i czymś najgorszym: rezygnacją ze sceptycyzmu, który uważam za szczyt ludzkiego intelektu. Wiara w jakiś sposób upośledza sceptycyzm, a wręcz czyni z niego wadę, cnotę zaś z bezmyślności i „ślepej wiary” i w ten sposób upośledza też rozum, obiektywność, rozsądek itp. (a mimo to z jakiegoś perwersyjnego powodu czasem wciągam takie lektury). Ta książka niestety nie jest wolna od tych wszystkich wad. Jednak fragment rozwijający przesłanie „nie sądźcie” uważam za genialny! I piękny.
Niestety, w odróżnieniu od gąszczu innych fragmentów, które czasem są wręcz mdlące np. rozważania autora na temat „głową małżeństwa jest mąż i nawet kobiety tak czują…”, „mężczyzna jest sprawiedliwszy niż kobieta w stosunku do obcych” zęby bolą jak się to czyta.
Jeszcze inne kuriozum (jak chrześcijanin może dojść do takiego wniosku?): „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. A ponieważ słusznym jest, że gdy samemu popełni się morderstwo, to trzeba oddać się w ręce policji i zostać powieszonym, to w takim razie można karać innych za grzechy – np. zabijać nieprzyjaciół. Nie widzę nic niestosownego w tym, ze sędzia-chrześcijanin skazuje kogoś na śmierć (parę stron wcześniej mój zachwyt wzbudził rozdział "nie sądźcie") i nadal kocha go jak siebie samego! Zabijać wolno, ponieważ przykazanie „nie zabijaj” ma na myśli tak naprawdę „nie morduj”.
Klasyczna fanatyczna szajba, w której jaskrawa sprzeczność wygląda na rozsądną. Jak natrafiłem na ten fragment, to już resztę sobie darowałem.
Mnóstwo popiołu, w którym znajdziecie diament.
więcej Pokaż mimo toFundamentem przekonań autora, głównym wątkiem i początkiem książeczki jest twierdzenie, że istnieje „prawo moralne” (za Kantem chyba „prawo moralne we mnie i niebo gwiaździste nade mną”), które jest prawem naturalnym (autor sensownie dowodzi, że każdy człowiek ma taki moralny zmysł), każdy odczuwa jego działanie, a więc Bóg...