Klub detektywów

Okładka książki Klub detektywów Jean Harambat
Okładka książki Klub detektywów
Jean Harambat Wydawnictwo: Marginesy komiksy
136 str. 2 godz. 16 min.
Kategoria:
komiksy
Tytuł oryginału:
Le Detection Club
Wydawnictwo:
Marginesy
Data wydania:
2020-07-08
Data 1. wyd. pol.:
2020-07-08
Liczba stron:
136
Czas czytania
2 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788366500587
Tłumacz:
Paweł Łapiński
Tagi:
komiks detektywi crime agatha christie chesterton sayers dorothy Anglia
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Indyjska włóczęga Alain Ayroles, Juanjo Guarnido
Ocena 8,2
Indyjska włóczęga Alain Ayroles, Juan...
Okładka książki Eileen Gray. Dom pod słońcem Zosia Dzierżawska, Charlotte Malterre-Barthes
Ocena 6,6
Eileen Gray. D... Zosia Dzierżawska,&...
Okładka książki Agatha Christie. Miss Marple. Noc w bibliotece Olivier Dauger, Dominique Ziegler
Ocena 6,6
Agatha Christi... Olivier Dauger, Dom...

Oficjalne recenzje i

Niektóre zasady są po to, by je łamać



4824 98 70

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
80 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
221
217

Na półkach:

Klub Detektywów to toporna zabawa konwencją klasycznego kryminału. Jakby ktoś mnie zapytał, dla kogo jest ten komiks, stwierdziłbym że absolutnie dla nikogo. Dzieci szybko znudzą niezrozumiałe dla nich dialogi, a dorosłych z kolei odrzuci dziecinny charakter komiksu. Szkoda, bo potencjał takiej historii wydawał się bardzo obiecujący, a dostaliśmy historię o niczym i dla nikogo.
Więcej przeczytasz tutaj: https://popkulturowcy.pl/2020/08/19/klub-detektywow-recenzja-komiksu/

Klub Detektywów to toporna zabawa konwencją klasycznego kryminału. Jakby ktoś mnie zapytał, dla kogo jest ten komiks, stwierdziłbym że absolutnie dla nikogo. Dzieci szybko znudzą niezrozumiałe dla nich dialogi, a dorosłych z kolei odrzuci dziecinny charakter komiksu. Szkoda, bo potencjał takiej historii wydawał się bardzo obiecujący, a dostaliśmy historię o niczym i dla...

więcej Pokaż mimo to

avatar
24
23

Na półkach:

Jean Harambat wpadł na szalony pomysł – wskrzesił autorów „złotego okresu” fikcji kryminalnej i kazał im rozwiązać klasyczną zagadkę zamkniętego pokoju. W rolę śledczych wcielają się między innymi: G.K. Chesterton, D.L. Sayers, J.R. Knox czy wreszcie Agatha Christie, czyli członkowie elitarnego Detection Club.

Dziwi mnie decyzja, aby angielską nazwę tego stowarzyszenia konsekwentnie tłumaczyć jako „Klubu Detektywów”. Nikt tam przecież detektywem nie był. Rozumiem, że album z angielskim tytułem na okładce mógł być marketingowo kłopotliwy w przypadku szerszej dystrybucji, ale nic nie stało na przeszkodzie, aby już we właściwej treści komiksu posługiwać się angielską nazwą – tym bardziej, że zapisu oryginalnego używa się też w polskiej literaturze przedmiotu. Co więcej, w komiksie Harambata nie brakuje angielskich wstawek, więc takie „Detection Club” nie powinno nikogo uwierać bardziej niż „I do”, „please” czy inne „how extraordinary”, których w wypowiedziach bohaterów pełno.

W każdym razie fabuła komiksu kręci się wokół tego właśnie klubu i rzekomo przestrzeganych przez jego członków dziesięciu zasad pisania kryminałów. Rzekomo - bo sama Christie, uważana dzisiaj za królową gatunku, w „Zabójstwie Rogera Ackroyda” z premedytacją naruszyła jeden z fundamentów fikcji kryminalnej, co zresztą skutkowało pewną nieufnością wśród członków Detection Club, którzy nie od razu i nie tak znowu chętnie powitali pisarkę w swych szeregach.

Zagadka w „Klubie detektywów” nie jest specjalnie wyszukana, ale to w niczym nie przeszkadza, ponieważ stanowi ona jedynie pretekst do sprytnej zabawy formą. Harambat wymyślił sobie, że w ramach jednej historii zlekceważy wszystkie bez mała zasady, na których miał opierać się klasyczny kryminał. I, trzeba przyznać, wyszło mu to co najmniej dobrze. Jego komiks to powiew świeżości na lekko już zatęchłej scenie klasycznego whodunnit.

Ale nie jest to tytuł wolny od wad – bohaterowie są jednowymiarowi, humor z gatunku raczej tych niewybrednych, no i ostatecznie to lektura tylko na raz. Z drugiej strony, czy w równym stopniu nie są to też słabości klasycznej powieści detektywistycznej?

Jean Harambat wpadł na szalony pomysł – wskrzesił autorów „złotego okresu” fikcji kryminalnej i kazał im rozwiązać klasyczną zagadkę zamkniętego pokoju. W rolę śledczych wcielają się między innymi: G.K. Chesterton, D.L. Sayers, J.R. Knox czy wreszcie Agatha Christie, czyli członkowie elitarnego Detection Club.

Dziwi mnie decyzja, aby angielską nazwę tego stowarzyszenia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1175
1143

Na półkach:

Klub Detektywów zrzeszający w swych szeregach angielskich pisarzy i pisarki powieści kryminalnych naprawdę istniał. Założył go w 1930 roku C.K. Chesterton i był jego przewodniczącym w zasadzie do swej śmierci. Prezentowany tutaj komiks autorstwa Jeana Harambaty przedstawia w nieco groteskowy sposób głównych członków klubu oraz tak zwany Kodeks Knoxa. Jest to zbiór dziesięciu zasad według których pisarze mieli tworzyć swe dzieła. Zasady te w pewnym stopniu utrudniały napisanie ciekawej książki, ale też, co trafnie wyśmiewa komiks, ograniczały wyobraźnię autora. Bowiem ta nie lubi szablonów.

Uwielbiam literaturę kryminalną oraz wszelkiej maści filmy, seriale i gry z tego gatunku. Sam w czasach licealnych napisałem kilka krótkich kryminałów, które jednak moje polonistki wpakowały do kosza. Dziś zostały mi jedynie szkice koncepcyjne z tamtego okresu, ale w zeszłym roku postanowiłem je nieco zmodyfikować, rozwinąć i napisać owe kryminały na nowo. Jednak tworząc je zawsze świadomie lub też nie, łamałem prawa Ojca Ronalda Knoxa, gdyż uważałem je za wyjątkowo nudne.

Pozwólcie, że je przytoczę, cytując tutaj w zasadzie pierwsze strony tego komiksu:
1. Sprawcą musi być ktoś pojawiający się w historii wcześnie, ale czytelnik nie może znać jego myśli.
2. Detektyw nie może korzystać przy rozwiązywaniu zagadki ze zjawisk nadprzyrodzonych.
3. Wykorzystanie tajnego przejścia więcej niż raz nie będzie tolerowane. A nawet w przypadku pojedynczego zastosowania akcja musi dziać się w domu, w którym taki element architektoniczny jest możliwy do przewidzenia.
4. Nie wolno stosować nieznanych trucizn ani skomplikowanych maszyn w sposób, który mógłby sprawić, że czytelnik poczuje się zakłopotany długim wywodem naukowym w momencie kulminacji.
5. W historii nie powinien występować żaden Chińczyk.
6. Detektywowi nie może pomagać przypadek. Dlatego też należy unikać intuicji zsyłanej przez siłę wyższą. Każde przeczucie musi mieć swoje źródło, a także zostać potwierdzone.
7. Detektyw nie może sam być winny zbrodni.
8. Detektyw nie może korzystać przy rozwiązaniu zagadki z poszlak, które nie zostały przedstawione czytelnikowi.
9. Obserwatorzy mają prawo wyciągać własne wnioski oraz je przedstawiać.
10. Nie należy wykorzystywać postaci bliźniaków ani sprytnych przebrań.

Czytając choćby kryminały Christie widać, że autorka, która należała przez wiele lat do Klubu Detektywów i też występuje w tym komiksie, nieraz łamała w swych pracach powyższe prawa. Wystarczy przypomnieć sobie "Kurtynę" wydaną po jej śmierci, ale spisaną w czasach, gdy przygody Herculesa Poirota dopiero rozkwitały. Komiks Jeana Harambaty również na każdym kroku łamie Kodeks Knoxa i robi to w wyjątkowo udany sposób. W zasadzie od pierwszych stron czytelnik widzi które punkty kodeksu zostały naruszone, a z czasem jest tego coraz więcej.

Bowiem fabuła komiksu dotyczy, jakżeby inaczej, zbrodni. Tutaj mamy nie tylko kliszę pewnych schematów kryminalnych, ale też monstrualną liczbę nawiązań do złotej ery tego gatunku z okresu międzywojennego XX wieku. Tak naprawdę miłośnicy literatury kryminalnej będą niemal na każdej stronie mogli wyłapać jakiś easter egg. To sprawia, że komiks czyta się szybko, przyjemnie, a sama zagadka, choć jej rozwiązanie nie jest specjalnie trudne, zostaje w punkcie kulminacyjnym przedstawiona w iście interesujący sposób. Brakuje mi jedynie jakiejś szerszej notki biograficznej o autentycznym Klubie Detektywów, jednak to już można nadrobić samemu wyszukując informacje w anglojęzycznym Internecie.

Klub Detektywów zrzeszający w swych szeregach angielskich pisarzy i pisarki powieści kryminalnych naprawdę istniał. Założył go w 1930 roku C.K. Chesterton i był jego przewodniczącym w zasadzie do swej śmierci. Prezentowany tutaj komiks autorstwa Jeana Harambaty przedstawia w nieco groteskowy sposób głównych członków klubu oraz tak zwany Kodeks Knoxa. Jest to zbiór...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1443
1180

Na półkach:

Znakomita zabawa. Scenariusz w bardzo kreatywny sposób wywraca do góry nogami wszystkie utarte schematy znane z klasycznych historii detektywistycznych. Sporo humoru i uroku, a to wszystko z dodatkiem zaskakujących twistów godnych "prawdziwych" kryminałów. Jak najbardziej polecam!

https://www.instagram.com/polishpopkulture/

Znakomita zabawa. Scenariusz w bardzo kreatywny sposób wywraca do góry nogami wszystkie utarte schematy znane z klasycznych historii detektywistycznych. Sporo humoru i uroku, a to wszystko z dodatkiem zaskakujących twistów godnych "prawdziwych" kryminałów. Jak najbardziej polecam!

https://www.instagram.com/polishpopkulture/

Pokaż mimo to

avatar
862
752

Na półkach:

Nie ma nic bardziej podniecającego dla pisarza powieści detektywistycznych niż udział w eksperymencie. Na zaproszenie ekscentrycznego bogacza grupka pisarzy udaje się na wyspę, by poznać zupełne inne podejście do dedukcji i analizy. Oto Mr Roderick Ghyll, właściciel bogatej, urządzonej nowocześnie posiadłości przedstawia zebranym jego pomysł na rozwikłanie każdej detektywistycznej zagadki. Będzie on nie tylko sposobem na dowiedzenie kto w jakimkolwiek utworze literackim zabił czy zrabował, ale także pomoc policji. Tyle że zaraz po pokazie miliarder w niewyjaśnionych okolicznościach znika. Tu pojawia się już prawdziwe śledztwo.


Policja jednak jak to policja: cieszy się, że ma pod ręką kogoś, kto pomoże jej w śledztwie. Szybko namawia do współpracy pisarzy, a ci, każdy na swój sposób, próbuje dociec co stało się z panem Ghyllem. Podczas tych prób obserwujemy nie tylko proces dedukcji każdego z autorów, ale także poznajemy ich przyzwyczajenia (drzemki „Baronowej”, wieczorne czytanie „biblii” Knoxa, zamiłowanie do broni Dorothy),charaktery (cięte rozmowy Agathy z Chestertonem, animozje pomiędzy Knoxem a Majorem) czy manie (plany sytuacyjne i miłość do map czy schematów Carra).


Pośród tych wszystkich historycznych odniesień i wyobrażeń o autorach powieści kryminalnych nie tkwi sama tajemnica: co stało się z Ghyllem i kto zawinił jego zniknięciu? Jaki był udział Erica, a jaki lokaja? A może to żaden z nich? Ostatecznie odpowiedzi na te pytania prawdopodobnie nie są tak skomplikowane, ale ważniejsze dla pisarzy i nas, czytelników, jest przecież gonienie króliczka, niż złapanie go, nad czym ubolewa policja.

Nie ma nic bardziej podniecającego dla pisarza powieści detektywistycznych niż udział w eksperymencie. Na zaproszenie ekscentrycznego bogacza grupka pisarzy udaje się na wyspę, by poznać zupełne inne podejście do dedukcji i analizy. Oto Mr Roderick Ghyll, właściciel bogatej, urządzonej nowocześnie posiadłości przedstawia zebranym jego pomysł na rozwikłanie każdej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
685
525

Na półkach:

Wciąż potrzebujemy genialnych detektywów – ekscentryków, którzy na podstawie chmury poszlak odsłaniają tajemnicę zbrodni. Najlepiej jeśli owa zbrodnia miała miejsce w zamkniętej przestrzeni (pokój, zamek, wyspa, posiadłość, muzeum lub inny przybytek, w którego podejrzani nie mają prawa się oddalić dopóki charyzmatyczny detektyw nie rozwikła zagadki. Taką zabawę fundują nam zarówno książkowe kryminały mistrzyni Agaty, jak i filmowe - np. fenomenalne "8 kobiet", "Trop", "Zabity na śmierć", "I nie było już nikogo", czy serial "Wyspa Harpera".
"Klub Detektywów" podejmuje podobną tematykę, ale Jean Harambat podwójnie odwraca sytuację: po pierwsze bohaterami opowieści są autorzy kryminałów, a nie ich literackie wytwory, po drugie - łamie wszystkie zasady poprawnie tworzonych kryminałów przyjęte przez członków Klubu.
Klub Detektywów to autentyczne stowarzyszenie, założone w 1930 roku, które do dzisiaj przyjmuje w swoje szeregi wyłącznie autorów kryminałów. W chwili przyjęcia w poczet czołowych reprezentantów tego gatunku autorzy muszą złożyć oficjalną przysięgę, że w swojej działalności będą twardo trzymać się reguł pisania prawdziwego kryminału. Wykroczenie poza określone schematy (między innymi wprowadzenie ingerencji sił nadprzyrodzonych, czy obsadzanie w roli mordercy detektywa) grozi usunięciem ze stowarzyszenia, co kiedyś przydarzyło się Agacie Christie. Pisarze spotykali się regularnie w celu wymiany doświadczeń, literackich dyskusji oraz wspólnych inicjatyw wydawniczych. Członkowie Klubu toczyli dedukcyjne pojedynki, zadając sobie nawzajem złożone zagadki do rozwiązania. W ten sposób, nad filiżankami herbaty i kieliszkami sherry, wykuwały się fabuły przyszłych powieści. Stowarzyszenie funkcjonuje nieprzerwanie do dziś, a jego wieloletnią przewodniczącą (aż do śmierci w 1976 roku) była Agatha Christie – jedna z założycielek Klubu. Lista członków klubu jest długa i wyjątkowo reprezentatywna, wystarczy wymienić takie osoby jak: G.K. Chesterton, John Dickson Carr, Dorothy L. Sayers, Major A.E.W. Manson, Baronowa Emma Orczy czy ojciec Ronald Knox.
Owo szacowne towarzystwo zostaje zaproszone na prywatną wyspę pewnego ekscentrycznego milionera, który prezentuje autorom powieści detektywistycznych robota Erica (autentyczny twór technologii z 1928 roku),który podobno jest w stanie rozwiązać każdą kryminalną zagadkę w oparciu o metody matematyczne. Pisarze z nieufnością odnoszą się do dzieło techniki. Kiedy gospodarz posiadłości zostaje zamordowany - jednym z podejrzanych staje się ów robot, a grupa światłych umysłów rozpoczyna śledztwo...
Album otwiera scena zaprzysiężenia na członka Johna Dicksona Carra: pierwszego Amerykanina w brytyjskim gronie. Uroczystość zaprzysiężenia pozwala nam poznać treść wyznawanych przez pisarzy „dziesięciu przykazań”, sformułowanych przez Ronalda Knoxa – duchownego katolickiego i zarazem znawcę Sherlocka Holmesa. Zasady nie zezwalają m.in. na rozwiązanie zagadki przy pomocy zjawisk nadprzyrodzonych, używania (zbyt często) motywu tajnych przejść czy futurystycznej technologii. Wytyczne dekalogu Knoxa stanowią fabularną oś całego albumu – zwłaszcza w obliczu zagadki, przed którą znienacka stają literaci. Na naszych oczach powstaje bowiem kryminał antyklasyczny, łamiący po kolei wszystkie dziesięć złotych zasad Klubu. Pojawiają się w nim zakazane skomplikowane maszyny, bliźniacy, tajne przejścia czy służący Chińczyk.
To opowieść przewrotna, pełna ironii, pełna pojedynków charakterologicznych między autorami kryminałów. W towarzyskiej mieszance indywidualności, gdzie cynizm miesza się z brytyjskim poczuciem humoru, szczególnie silnie wyróżnia się para G.K. Chesterton i Agatha Christie. Współzawodnictwo „pisarskie”, jak i pewna nic sympatii i słowne przytyki stają się podstawą dobrej warstwy humorystycznej. Harambat wykorzystuje brytyjski komizm postaci, wplatając go w sensacyjny wymiar opowieści. Pisarze zabierają się za swe śledztwa niespiesznie, z iście brytyjską flegmą. Większość czasu spędzają na słownych przepychankach lub kontemplacji kornwalijskich krajobrazów i smakowaniu obfitych posiłków. Narasta dezorientacja bohaterów, jak i czytelnika. Znalezione poszlaki pisarze zachowują dla siebie, odkrycia dokonywane są „poza kadrem”, nazwisko winnego podpowiada szósty zmysł, na wyspie pojawia się zagadkowy przybysz, a android ujawnia inne oblicze. W efekcie absurdalnie wręcz przypadkowe rozwiązanie zagadki nie przynosi spodziewanej satysfakcji.
Komiks przyrządzony został z dużym wyczuciem konwencji i potwierdzony literacką biegłością scenarzysty. Jeśli chodzi o oprawę graficzną (rysunki: Jean Jacques-Rouger),prezentuje ona "styl prasowy": prostota rysunków staje się ich siłą i dodaje pozycji dodatkowej warstwy satyrycznej. Kreska odwołuje się do tradycji brytyjskiej karykatury i prasowych historyjek obrazkowych z epoki. Paleta barw jest dobrze dobrana z lekko widocznym gradientem. Całość naprawdę bardzo dobrze współgra z treścią pisaną. Jest dynamicznie, z dbałością o szczegół, lekko i prosto. Kontury są wyraźne, barwy mocne, a dialogów jest sporo, choć - jak wypada w medium wizualnym - niebagatelne znaczenie mają też obrazy i umiejętnie komponowane kadry. Klub Detektywów świetnie oddaje nastrój dawnej epoki.
Komiks Harambata jest zatem po części hołdem dla minionej epoki, złotej ery (przerwanej gwałtownie przez II wojnę światową). Swoją przewrotną narracją, łamaniem złotych zasad i rozczarowującym zakończeniem udowadnia czytelnikom, jak wielką wagę dla radości z lektury ma przestrzeganie reguł dekalogu Knoxa.

„Powieść kryminalna jest jak gra planszowa, w ramach której czytelnik nie mierzy się z przestępcą, ale z autorem!” – konstatuje sam G. K. Chesterton.

Wciąż potrzebujemy genialnych detektywów – ekscentryków, którzy na podstawie chmury poszlak odsłaniają tajemnicę zbrodni. Najlepiej jeśli owa zbrodnia miała miejsce w zamkniętej przestrzeni (pokój, zamek, wyspa, posiadłość, muzeum lub inny przybytek, w którego podejrzani nie mają prawa się oddalić dopóki charyzmatyczny detektyw nie rozwikła zagadki. Taką zabawę fundują nam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
571
520

Na półkach:

Nic specjalnego. Graficznie poprawnie (na poziomie Śledzia),fabularnie dosyć nijakie. Czas akcji i pomysł ciekawy, ale jakoś całość nie porywa. Wolałbym chyba jakąś bardziej wyszukana intryge. Dialogi za to dobre, zwłaszcza przekomarzanki dwóch bohaterów. Ale za mało żeby zostało na dłużej. Można pominąć.

Nic specjalnego. Graficznie poprawnie (na poziomie Śledzia),fabularnie dosyć nijakie. Czas akcji i pomysł ciekawy, ale jakoś całość nie porywa. Wolałbym chyba jakąś bardziej wyszukana intryge. Dialogi za to dobre, zwłaszcza przekomarzanki dwóch bohaterów. Ale za mało żeby zostało na dłużej. Można pominąć.

Pokaż mimo to

avatar
2203
2027

Na półkach:

Klub detektywów to elitarne stowarzyszenie założone w 1930 roku w Wielkiej Brytanii, którego członkami byli najznamienitsi pisarze kryminałów. To właśnie owa organizacja stała się bodźcem dla Jean’a Harambata do stworzenia komiksu kryminalnego, gdzie główne role ogrywają twórcy kryminałów. Brzmi dość przewrotnie? Po części tak właśnie jest, dzięki czemu tytuł naprawdę jest godny uwagi.

Akcja komiksu przenosi czytelnika do drugiej połowy lat 30-tych XX wieku, kiedy członkami wspomnianego klubu (który notabene funkcjonuje do dzisiaj) byli: GK Chesterton, John Dickson Carr, Dorothy L. Sayers, Major A.E.W. Manson, Baronowa Emma Orczy, ojciec Ronald Knox i Agatha Christie. Śmiem przypuszczać, że większość z tych nazwisk niewiele mówi przeciętnemu rodzimemu czytelnikowi, musi więc ona na słowo uwierzyć, że były to persony literackie, które wniosły ogromny wkład w rozwój i popularyzację gatunku kryminałów. Wymienione towarzystwo zostaje zaproszone na prywatną wyspę pewnego mocno ekscentrycznego bogacza. Krezus prezentuje autorom poczytnych powieści detektywistycznych robota Eric’a (autentyczny twór technologii z 1928 roku),który jest zdolny rozwiązać każdą kryminalną zagadkę. Twórcy niezbyt przychylnym okiem patrzą na dzieło umiejące na podstawie tylko kilku wskazówek rozwiązać ich długo przygotowywane literackie kryminalne intrygi. W niezbyt dobrych nastrojach udają się oni na spoczynek, który będzie dla nich ostatnią chwilą wytchnienia przez kolejnymi czekającymi ich poważnymi wyzwaniami. Następnego dnia okazuje się bowiem, że gospodarz posiadłości, został zamordowany, a jednym z podejrzanych jest właśnie robot. Nic nie jest jednak takie proste i grupa światłych umysłów, będzie musiała przeprowadzić wnikliwe śledztwo prowadzące do rozwiązania tej tajemnicy.

Jean Harambat tworząc graficzną powieść detektywistyczną z autorami poczytnych kryminałów w rolach głównych, sięga po pewne sprawdzone cechy gatunku (szczególnie te charakterystyczne dla twórczości lat 30-tych). Cały zaserwowany tutaj wątek kryminalny jest dobry, jednak na pewno nie można o nim napisać rewelacyjny. Na rynku znajdziemy całą masę innych o wiele lepszych komiksów detektywistycznych, które o wiele bardziej przypadną do gustu miłośnikom tego segmentu popkultury. Twórca w wielu miejscach idzie tutaj na łatwiznę, sięgając po sprawdzone schematy, które nie zawsze wszędzie pasują. Ogromnym plusem owego wątku jest za to próba pokazania znanych literatów w sytuacji, kiedy starają się oni być równie błyskotliwi, jak i własne twory, co nie zawsze im wychodzi.

Największą zaletą komiksu Klub detektywów nie jest więc sprawa kryminalna, a bohaterowie, którzy przez swoją różnorodność charakterów, mocno ze sobą kolidują. Każdy z nich skrycie zazdrości innemu, jednocześnie będąc przeświadczonym o swojej wyższości, co prowadzi do licznych paradoksów, gdzie sarkazm staje się bronią obusieczną. W towarzyskiej mieszance indywidualności, gdzie cynizm miesza się z typowo brytyjskim poczuciem humoru, mocno wyróżnia się para GK Chesterton i Agatha Christie. Dwójkę z pozoru różnych postaci łączy zarówno wspólne współzawodnictwo „pisarskie”, jak i pewna nic sympatii, do której żadne z nich się nie przyznać. Słowne przytyki (wielkie brawa dla tłumacza, za świetne dostosowanie tekstu do naszego runku) wypływające z ich ust i kierowane w swoją stronę, stają się tutaj podstawą naprawdę dobrej warstwy humorystycznej. Harambat wykorzystuje więc w 100% brytyjski komizm postaci, wplatając go w sensacyjny wymiar dzieła, dzięki czemu całość czyta się niebywale przyjemnie, zdając sobie sprawę, że niczego nie można tutaj traktować nazbyt poważnie.

Cała recenzja na:

https://popkulturowykociolek.pl/kryminal-pelen-humoru-recenzja-komiksu-klub-detektywow/

Klub detektywów to elitarne stowarzyszenie założone w 1930 roku w Wielkiej Brytanii, którego członkami byli najznamienitsi pisarze kryminałów. To właśnie owa organizacja stała się bodźcem dla Jean’a Harambata do stworzenia komiksu kryminalnego, gdzie główne role ogrywają twórcy kryminałów. Brzmi dość przewrotnie? Po części tak właśnie jest, dzięki czemu tytuł naprawdę jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
750
488

Na półkach: ,

Niespecjalnie czekałem na ten komiks i w sumie złapałem za niego szukając jakiejś odskoczni od poważniejszych historii. Wszak graficznie ta pozycja wydawała mi się niezwykle lekka. Jak się okazało w treści również daleko jej do powieści kryminalnych. Jean Harambat nie do końca dobrze wyważył tu akcenty. Główny wątek kryminalny szybko schodzi na plan dalszy głównie dlatego, że jest niezbyt interesujący. Natomiast na plan pierwszy wysuwają się relacje między autorami powieści kryminalnych. I to głównie dzięki tym interakcjom "Klub detektywów" bardzo dużo zyskuje. Dodatkową atrakcją jest warstwa graficzna, która doskonale uzupełnia się z jednak dość humorystyczną treścią. Polecam nie tylko fanom kryminałów, ale też osobom, które chociażby odrobinę kojarzą takie postaci jak Agatha Christie, Gilbert K. Chesterton, czy John Dickson Carr...a nawet jeżeli nie kojarzą, to na pewno będą się dobrze bawić podczas lektury.

Niespecjalnie czekałem na ten komiks i w sumie złapałem za niego szukając jakiejś odskoczni od poważniejszych historii. Wszak graficznie ta pozycja wydawała mi się niezwykle lekka. Jak się okazało w treści również daleko jej do powieści kryminalnych. Jean Harambat nie do końca dobrze wyważył tu akcenty. Główny wątek kryminalny szybko schodzi na plan dalszy głównie dlatego,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1782
54

Na półkach:

Detektywistyczny komiks o detektywach-autorach powieści kryminalnych (prawdziwych).

Detektywistyczny komiks o detektywach-autorach powieści kryminalnych (prawdziwych).

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    95
  • Chcę przeczytać
    21
  • Komiksy
    16
  • Posiadam
    15
  • 2020
    8
  • Komiks
    7
  • 2021
    3
  • Kryminał
    2
  • 2020
    2
  • Biblioteka
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Klub detektywów


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...
Okładka książki Thorgal Saga: Wendigo. Tom 02 Fred Duval, Corentin Rouge
Ocena 7,0
Thorgal Saga: ... Fred Duval, Corenti...

Przeczytaj także