Mińsk. Przewodnik po Mieście Słońca
- Kategoria:
- reportaż
- Seria:
- Sulina
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2020-07-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-07-01
- Liczba stron:
- 152
- Czas czytania
- 2 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381910460
- Tagi:
- Białoruś bieda demagogia manipulacja mentalność obyczajowość polityka relacje międzyludzkie reportaż społeczeństwo życie codzienne Mińsk
Jeśli przyjeżdżacie do Mińska pociągiem z Europy, zanim powita was Plac Bramy Miasta Słońca, musicie przejść przez czyściec – pierwszą Bramę strzegącą granicy Krainy Szczęścia” — przestrzega Artur Klinau i natychmiast rozbudza ciekawość czytelnika. Następnie wprowadza go w świat szerokich placów, pomników, kolumnad i pałaców górujących nad życiem szarych ludzi. Pokazuje utajnione życie wewnętrzne Miasta — otwarte podwórka stanowiące centrum życia mikrospołeczności, bramy opanowane przez filozoficznie nastawionych pijaczków i kobiety-orchidee tęskniące do lepszego życia, parki pełne miłości i nienawiści. Ludzie i Miasto są ze sobą nierozerwalnie związani, zniewoleni przez siebie nawzajem.
Jednak „Mińsk. Przewodnik po Mieście Słońca” jest nie tylko wspaniałym albumem socjalistycznej architektury, lecz także esejem o burzliwej historii Białorusi, powieścią autobiograficzną i poetycką wizją odrealnionego świata idei. Według autora, ma być to pierwszy krok do zbudowania mitologii Mińska.
Wirtualna Polska
Nowa Europa Wschodnia
eNotes.pl
Przegląd polityczny
Odra 2012
RADIOPIN
Gdy pewnego razu znajdziesz się na skrzyżowaniu dwóch głównych ulic swego rodzinnego miasta i uświadomisz sobie niemożliwość realizacji twoich życiowych idei, staniesz pod ścianą i dalej nic, to pozostanie ci już tylko ucieczka w groteskę. Tak zawsze robili inni. Tak właśnie, w białoruskim Mińsku, przystanął dzisiaj Artur Klinau i zapisał nam spowiedź swego dotychczasowego życia. Wsłuchajmy się w jego monolog z powagą, aby choć w części zrozumieć współczesnego Białorusina. Oto historia człowieka urodzonego w Mieście Słońca, posłuchajmy jej...
Leon Tarasewicz
Po Mińsku można chodzić całymi dniami i nie zobaczyć tego, co opisał Artur Klinau. Udało mu się bowiem pokazać, że ta betonowa pustynia prowadzi własne, pełne wewnętrznej logiki życie. Że jest monumentalnym pałacem, miastem poświęconym słońcu, mieniącym się wszystkimi odcieniami żółci pod kobaltowym niebem. Labiryntem, atlasem architektury, barokowo-konstruktywistyczną fasadą, za którą tętni biedne, ale barwne i tajemnicze życie. Nie każdy może je dostrzec, bo Mińsk niechętnie odkrywa przed przyjezdnymi swe tajemnice. Książka Klinawa to klucz do Miasta, ale też do zrozumienia dzisiejszej Białorusi i jej dziwnej historii.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Życie w komunistycznym mieście
„Czy było lepsze miejsce, w którym odrodzić się mogło Miasto Słońca Utopii, Wyspy, której nie ma, niż Kraina, której nie ma, zamieszkana przez Naród, którego nie ma, ze stolicą w Mieście, którego nie ma? Miasto Słońca jako fizyczne ciało mogło zamieszkać jedynie w mieście idealnie bezcielesnym”.
Sięgając po książkę pod tytułem „Mińsk. Przewodnik po Mieście Słońca” zupełnie nie wiedziałem, czego się po niej spodziewać. Pewną podpowiedzią było wydawnictwo. Tytuł ten ukazał się bowiem w serii Sulina nakładem Czarnego, słynącego ze znakomitych reportaży. Jego autorem jest Artur Klinau, białoruski pisarz, scenarzysta, malarz i architekt. Mana swoim koncie dwie powieści, za jedną z nich w roku 2014 otrzymał Nagrodę Literacką im. Jerzego Giedroycia.
Jednak tytuł książki niektórych może wprowadzić w błąd. Nie jest to bowiem klasyczny przewodnik po mieście. Trudno byłoby go wziąć do ręki i spacerować z nim po Mińsku, chociaż nie jest to niemożliwe. Mimo to, a może właśnie dlatego, pozycja ta bardzo przypadła mi do gustu.
Autor porusza w nim bowiem szereg interesujących wątków i tematów. Czyni to w sposób prawdziwie ciekawy i zajmujący czytelnika. Jego styl i język są bardzo oszczędne, ale dzięki temu książka jeszcze zyskuje. Biorąc ją do ręki, byłem zaskoczony jej objętością – liczy tylko sto pięćdziesiąt stron.
O czym więc pisze Klinau? Według mnie przede wszystkim pisze o rzeczywistości komunistycznego państwa. O życiu w komunistycznym mieście i kraju, niezależnie od tego, jak on się nazywa i gdzie leży. Oczywiście autor urodził i wychował się w Mińsku. Nie może więc dziwić fakt, że jednym z bohaterów jego powieści jest tytułowy Mińsk. Pisze o nim z pewnym sentymentem – wszak wszyscy mamy wyidealizowany obraz swego kraju lat dziecinnych. Jednak wraz z upływem lat, wraz z wchodzeniem w dorosłość Artur Klinau zauważa wszystkie paradoksy i cienie komunistycznego miasta, komunistycznego kraju i komunistycznego systemu. Punkt po punkcie obnaża je przed swoim czytelnikiem.
Jednak punktem wyjścia dla autora jest historia. Tutaj mam najwięcej zastrzeżeń. Autor pisze bardzo skrótowo, wielkie historyczne procesy i wydarzenia często kwituje jednym zdaniem. Stąd też wskazane jest, aby czytelnik był zorientowany w historii Rzeczypospolitej Obojga Narodów i Rosji, inaczej bowiem ciężko będzie mu zrozumieć mocno hasłowe wywody autora. Szczerze wątpię, czy czytelnik zachodni zrozumie te fragmenty. Do niektórych fragmentów również ja mam zastrzeżenia. Otóż autor stwierdza, że „w roku 1569 Księstwo Litewskie zawarło z Królestwem Polskim unię skierowaną przeciwko wschodnim agresorom”. Informacja ta, chociaż prawdziwa jest pozbawiona szerszego kontekstu. Autor ciągle pisze o Litwie, o Wielkim Księstwie Litewskim. Nie zauważa, że już od 1385 roku Litwa znajdowała się w unii z Polską. Fragment o Wojnie Północnej jest tak napisany, że ktoś nieznający historii bardzo niewiele z niego zrozumie.
Jest jednak coś, co jest olbrzymią wartością dodaną tej książki. To wspomniana już przeze mnie charakterystyka życia w komunistycznym państwie. Czy bowiem życie wyglądało tak tylko w Mińsku? A może każde państwo za Żelazną Kurtyną było takim właśnie Miastem Słońca. Miejscem, które rządziło się swoimi prawami. Miejscem, gdzie „Słowo było ważniejsze od Rzeczywistości” – cóż za genialna fraza. Komuniści nie przejmowali się rzeczywistością. Oni ją kształtowali. Jeżeli coś nazywali, to ludzie tak na to mówili. Nikt nie mógł mieć własnego zdania. Nikt nie mógł żyć poza Systemem, który otaczał i przenikał wszystko.
Czego mi w książce zabrakło? Zabrakło mi dziejów najnowszych Mińska. Dość powiedzieć, że o epoce Łukaszenki autor wspomina na kilku stronach dopiero w Epilogu. Szkoda, że autor nie poświęcił nieco więcej miejsca, aby przybliżyć czytelnikom, jak Mińsk wygląda obecnie.
Reasumując książka „Mińsk. Przewodnik po Mieście Słońca”, była dla mnie prawdziwą literacką ucztą. Nie spodziewając się tego zupełnie, otrzymałem fascynujące studium życia w komunistycznej rzeczywistości. Autor zastanawia się, czy na Ziemi można zbudować Utopię? Czy może ten eksperyment był tak tragiczny, bo przeprowadzili go Rosjanie?
Polecam gorąco wszystkim interesującym się komunizmem, próbą opisu komunistycznej rzeczywistości i uchwycenia jej istoty. Według mnie to świetna książka.
Wojciech Sobański
Książka na półkach
- 223
- 162
- 51
- 9
- 5
- 5
- 4
- 4
- 4
- 3
Cytaty
Jak widać, Szczęście – podobnie zresztą jak Sens – pozostaje dla nas tajemnicą, czarnym kwadratem, rzeczą samą w sobie, której nie potrafimy...
RozwińNawiasem mówiąc, gdybyście przekraczali granice dwadzieścia lat temu, w czasach prohibicji, robotnicy chętnie pomogliby wam zdobyć za podwój...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
To wcale nie jest xiążka o Mińsku. To xiążka o dzieciństwie i młodości jej autora. Mińsk jest tam tylko tłem. I to jednym z wielu.
To wcale nie jest xiążka o Mińsku. To xiążka o dzieciństwie i młodości jej autora. Mińsk jest tam tylko tłem. I to jednym z wielu.
Pokaż mimo toPowątpiewałem kiedy czytałem, że nie jest to przewodnik turystyczny po Mińsku. Ale to prawda. To coś zupełnie innego. Coś co stoi w poprzek. Jedną nogą opiera się o pamiętnik, drugą o biografię, a gdzieś między tym wszystkim mamy historię, reportaż, wspomnienia.
Powątpiewałem kiedy czytałem, że nie jest to przewodnik turystyczny po Mińsku. Ale to prawda. To coś zupełnie innego. Coś co stoi w poprzek. Jedną nogą opiera się o pamiętnik, drugą o biografię, a gdzieś między tym wszystkim mamy historię, reportaż, wspomnienia.
Pokaż mimo toBiorąc pod uwagę ilość stron tejże książki nie spodziewałem się by autor w niej wyczerpał temat ale spodziewałem się ciekawej opowieści o Mińsku. Nie dostałem takowej. Zamiast tego dostałem napuszony, egzaltowany i chwilami bełkotliwy tekst, nudny, mało wnoszący i stylistycznie okropny.
Szkoda czasu...
Biorąc pod uwagę ilość stron tejże książki nie spodziewałem się by autor w niej wyczerpał temat ale spodziewałem się ciekawej opowieści o Mińsku. Nie dostałem takowej. Zamiast tego dostałem napuszony, egzaltowany i chwilami bełkotliwy tekst, nudny, mało wnoszący i stylistycznie okropny.
Pokaż mimo toSzkoda czasu...
Nie dajcie się zwieść tytułowi, nie jest to przewodnik po mieście, nie znajdziecie w nim opisów budynków, historii aglomeracji czy opowieści o sławnych mieszkańcach. Za to otrzymacie ciekawą opowieść o dzieciństwie, pełna hiperboli i metafor, proustowskich Magdalenek, które przybierają formę konkretnych budowli oraz dzielnic. Nie znajdziecie tutaj buntu przeciwko zastanemu porządkowi świata, ale dowiecie się dlaczego Białorusini żyją w Mieście Słońca i Kraju Słońca.
Czytając "Mińsk" przypomniał mi się "Wysoki zamek" Lema, podobny sposób przedstawienia miasta. Jednak Lwów był przyczynkiem do wywodów filozoficznych, a Mińsk bardziej do socjologicznych.
Nie dajcie się zwieść tytułowi, nie jest to przewodnik po mieście, nie znajdziecie w nim opisów budynków, historii aglomeracji czy opowieści o sławnych mieszkańcach. Za to otrzymacie ciekawą opowieść o dzieciństwie, pełna hiperboli i metafor, proustowskich Magdalenek, które przybierają formę konkretnych budowli oraz dzielnic. Nie znajdziecie tutaj buntu przeciwko zastanemu...
więcej Pokaż mimo toJeśli szukasz klasycznego przewodnika turystycznego - to nie jest książka dla Ciebie. A czym jest ta pozycja?
Autor wyrusza w liryczną podróż po mieście swojego dzieciństwa, opisując historię narodu białoruskiego, który tak naprawdę jest narodem litewskim mocno dotkniętym wpływami rosyjskimi. Opowiada historię jednego z Miast Słońc w Krainie Wiecznej Szczęśliwości jaką według władz był Kraj Rad.
Najlepiej opisuje to sam autor, tak przedstawiając socjalizm i komunizm: "Świątynia, której nie ma. Kraina, której nie ma. Naród, którego nie ma. Miasto, którego nie ma. Wyspa, której nie ma. Miejsce, którego nie ma. Utopia".
Dla mnie bardzo pouczająca i ciekawa pozycja, szkoda trochę, że najnowsze wydanie nie jest tak mocno aktualne jak powinno być - trochę zabrakło mi obecnego spojrzenia na to miasto, ten kraj, ten naród i jego walki nad tym, aby uwolnić się od "mateczki Rosji".
Jeśli szukasz klasycznego przewodnika turystycznego - to nie jest książka dla Ciebie. A czym jest ta pozycja?
więcej Pokaż mimo toAutor wyrusza w liryczną podróż po mieście swojego dzieciństwa, opisując historię narodu białoruskiego, który tak naprawdę jest narodem litewskim mocno dotkniętym wpływami rosyjskimi. Opowiada historię jednego z Miast Słońc w Krainie Wiecznej Szczęśliwości jaką...
Jeśli szukasz klasycznego przewodnika turystycznego - to nie jest książka dla Ciebie. A czym jest ta pozycja?
Autor wyrusza w liryczną podróż po mieście swojego dzieciństwa, opisując historię narodu białoruskiego, który tak naprawdę jest narodem litewskim mocno dotkniętym wpływami rosyjskimi. Opowiada historię jednego z Miast Słońc w Krainie Wiecznej Szczęśliwości jaką według władz był Kraj Rad.
Najlepiej opisuje to sam autor, tak przedstawiając socjalizm i komunizm: "Świątynia, której nie ma. Kraina, której nie ma. Naród, którego nie ma. Miasto, którego nie ma. Wyspa, której nie ma. Miejsce, którego nie ma. Utopia".
Dla mnie bardzo pouczająca i ciekawa pozycja, szkoda trochę, że najnowsze wydanie nie jest tak mocno aktualne jak powinno być - trochę zabrakło mi obecnego spojrzenia na to miasto, ten kraj, ten naród i jego walki nad tym, aby uwolnić się od "mateczki Rosji".
Warto.
Jeśli szukasz klasycznego przewodnika turystycznego - to nie jest książka dla Ciebie. A czym jest ta pozycja?
więcej Pokaż mimo toAutor wyrusza w liryczną podróż po mieście swojego dzieciństwa, opisując historię narodu białoruskiego, który tak naprawdę jest narodem litewskim mocno dotkniętym wpływami rosyjskimi. Opowiada historię jednego z Miast Słońc w Krainie Wiecznej Szczęśliwości jaką...
Biorąc do ręki książkę spodziewałem się czegoś co będzie bardziej odpowiadało pojęciu "przewodnik". Miałem nadzieję, że poznam Mińsk. Czy tak się stało? W pewnym sensie tak. Poznałem Mińsk Artura Klinaua. Ruszyłem razem z nim na włóczęgę po Mińsku jego dzieciństwa. Wędrowałem po mieście wrażeń, odczuć i wspomnień. Nie była to wędrówka lekka, łatwa i przyjemna, ale dotarłem do końca i specjalnie nie żałuję, że nie prowadził mnie po Mińsku zwykły "przewodnik".
Biorąc do ręki książkę spodziewałem się czegoś co będzie bardziej odpowiadało pojęciu "przewodnik". Miałem nadzieję, że poznam Mińsk. Czy tak się stało? W pewnym sensie tak. Poznałem Mińsk Artura Klinaua. Ruszyłem razem z nim na włóczęgę po Mińsku jego dzieciństwa. Wędrowałem po mieście wrażeń, odczuć i wspomnień. Nie była to wędrówka lekka, łatwa i przyjemna, ale dotarłem...
więcej Pokaż mimo toMomentami przygnębiający, momentami liryczny obraz Mińska, malowany na tle wspomnień autora z czasów Związku Radzieckiego, uzupełnionych elementami historycznymi, politologicznymi a nawet filozoficznymi. Zgrabnie to wszystko napisane, poruszające, ale w tej formule quasi-eseju Klinau zmarnował jednak szansę na bardziej kompleksową, ciekawszą opowieść, w której znaczyłyby się związki między przeszłością a teraźniejszością, w której miasto zyskałoby pełniejszą podmiotowość. "Mińsk. Przewodnik po Mieście Słońca" można (i pewnie warto) przeczytać, ale książka pozostawia po sobie jednak jakieś poczucie niedosytu.
Momentami przygnębiający, momentami liryczny obraz Mińska, malowany na tle wspomnień autora z czasów Związku Radzieckiego, uzupełnionych elementami historycznymi, politologicznymi a nawet filozoficznymi. Zgrabnie to wszystko napisane, poruszające, ale w tej formule quasi-eseju Klinau zmarnował jednak szansę na bardziej kompleksową, ciekawszą opowieść, w której znaczyłyby...
więcej Pokaż mimo toKrytyczne, zarazem liryczne spojrzenie na dzieciństwo i młodość autora, spędzone w "Krainie, której nie ma. Narodzie, którego nie ma. Mieście, którego nie ma. Wyspie, której nie ma. Miejscu którego nie ma", czyli w Utopii, jaką był Związek Radziecki. Mikrokosmos jednego ze sztandarowych projektów socrealistycznej urbanistyki: Mińska służy za pretekst do opowiedzenia o utopii komunistycznego świata generalnie.
To wciągający portret miasta, którego uroda daleka jest od europejskich kanonów, a kształt podyktowała potrzeba wcielenia w kamień i beton programu ideologicznego utopii komunistycznej. Jest to także emocjonalna, niełatwa rozprawa z dorastaniem i życiem w tym wyjątkowym świecie, w którym autor wychowuje się, wierzy w niego, po czym wiarę swą traci. Towarzyszy mu niepozbawione goryczy spojrzenie na trudne losy Białorusi i Białorusinów: kraju i narodu o tragicznej historii i nieskrystalizowanej tożsamości.
Znakomita książka, choć poszukiwaczy faktów, literatury historycznej czy "twardego" dokumentu trzeba ostrzec: to przede wszystkim literackie eseje bliższe literaturze pięknej niż reportażowi.
Autor zajmuje się Mińskiem (miastem i życiu w nim) z czasów sowieckich, nie współczesnych. Mimo to po przeczytaniu podjąłem decyzję: muszę jak najszybciej odwiedzić Mińsk, z książką A. Klinaua w kieszeni.
Krytyczne, zarazem liryczne spojrzenie na dzieciństwo i młodość autora, spędzone w "Krainie, której nie ma. Narodzie, którego nie ma. Mieście, którego nie ma. Wyspie, której nie ma. Miejscu którego nie ma", czyli w Utopii, jaką był Związek Radziecki. Mikrokosmos jednego ze sztandarowych projektów socrealistycznej urbanistyki: Mińska służy za pretekst do opowiedzenia o...
więcej Pokaż mimo toNigdy nie byłam w Mińsku i być może dlatego wyobrażałam go sobie jako szare, betonowe miasto o monumentalnym, socrealistycznym sznycie. Czytając książkę Artura Klinau, zobaczyłam jednak miasto, owszem, pokiereszowane przez historię, ale pełne dźwięków i zapachów, oraz na swój sposób piękne. Tak piękne, jak wydawać się może dowolne miejsce na świecie, w którym spędziło się szczęśliwe chwile.
W „Przewodniku po Mieście Słońca” nie znajdziemy ani listy zabytków, ani standardowych informacji przydatnych podczas zwiedzania. Tak naprawdę autor oprowadza nas po swoim dzieciństwie przypadającym na przełom lat 60.i 70., a spędzonym właśnie w Mińsku. Odwiedza adresy, które kiedyś były ważne dla jego rodziny, albo z różnych względów budzą miłe wspomnienia, takie jak na przykład to:
[…] Przy delikatesach stał jeszcze jeden nader interesujący nas obiekt, mianowicie automat z wodą sodową. Woda z syropem kosztowała trzy kopiejki. Automaty przypominały Mojdodyry - potwory z książeczki dla dzieci. Wyciągały kanciaste łby i zbijały się na ulicach w stadka po dwie, trzy lub cztery sztuki. Ich otwarte w zdumieniu paszcze zawsze głupawo wgapiały się we mnie, kiedy podchodziłem do jednego z nich, wkładałem rękę w trapezowatą gębę, płukałem szklankę i wrzucałem w otwór w głowie trzy kopiejki. Głowa chwilę myślała, a potem z cichym odrzutowym pomrukiem napełniała szklankę musującą wodą. Czasami głowa myślała długo, udając, że nie wie, czego się od niej chce. Wówczas należało zwinąć dłoń w pięść i z całej siły trzasnąć w zdumioną gębę. Zazwyczaj działało. Do szklanki płynęła zimna woda z syczącymi bąbelkami; była to najpyszniejsza woda sodowa na świecie.[s. 30]
Szlak wędrówki widzie przez gmatwaninę podwórek do parków zdobionych pseudo-antycznymi wazami lub wprost na Prospekt, gdzie mieściły się wspomniane delikatesy i kino Tęcza. Stąd można od razu udać się na rozległe place, które były świadkiem niejednego pochodu pierwszomajowego lub na wyludniony obecnie Ptasi Rynek, gdzie w niedziele handlowano zwierzętami. Są jeszcze pałace, które w zależności od pogody mogły wydawać się żółte lub czerwone, jest też garnizon, który zawsze rozbrzmiewał odgłosami musztry i wojskowych piosenek.
Mińsk Artura Klinau bardzo łatwo zobaczyć i poczuć. I choć określenie „Miasto Słońca” używane jest ironicznie, nie mam wątpliwości, że jest zarazem metaforą skrywającą autentyczne uczucia autora. W przeciwnym wypadku nie powstałby tak liryczny portret miasta. Nie wyidealizowany, ale czuły, a przez to daleki od stereotypów związanych z Białorusią. I świetnie, bo aż się chce wyruszyć za wschodnią granicę.
http://czytankianki.blogspot.com/2015/03/miasto-sonca.html
Nigdy nie byłam w Mińsku i być może dlatego wyobrażałam go sobie jako szare, betonowe miasto o monumentalnym, socrealistycznym sznycie. Czytając książkę Artura Klinau, zobaczyłam jednak miasto, owszem, pokiereszowane przez historię, ale pełne dźwięków i zapachów, oraz na swój sposób piękne. Tak piękne, jak wydawać się może dowolne miejsce na świecie, w którym spędziło się...
więcej Pokaż mimo to