Highway of Tears: A True Story of Racism, Indifference and the Pursuit of Justice for Missing and Murdered Indigenous Women and Girls
- Kategoria:
- reportaż
- Tytuł oryginału:
- Highway of Tears: A True Story of Racism, Indifference and the Pursuit of Justice for Missing and Murdered Indigenous Women and Girls
- Wydawnictwo:
- Doubleday Canada
- Data wydania:
- 2019-09-24
- Data 1. wydania:
- 2019-09-24
- Liczba stron:
- 352
- Czas czytania
- 5 godz. 52 min.
- Język:
- angielski
- ISBN:
- 9780385687577
- Tagi:
- przemoc wobec rdzennych kobiet Kanada rdzenne ludy Kanady rasizm
A searing and revelatory account of the missing and murdered Indigenous women and girls of Highway 16, and an indictment of the society that failed them.
For decades, Indigenous women and girls have gone missing or been found murdered along an isolated stretch of highway in northwestern British Columbia. The highway is known as the Highway of Tears, and it has come to symbolize a national crisis.
Journalist Jessica McDiarmid investigates the devastating effect these tragedies have had on the families of the victims and their communities, and how systemic racism and indifference have created a climate where Indigenous women and girls are over-policed, yet under-protected. Through interviews with those closest to the victims—mothers and fathers, siblings and friends—McDiarmid offers an intimate, first-hand account of their loss and relentless fight for justice. Examining the historically fraught social and cultural tensions between settlers and Indigenous peoples in the region, McDiarmid links these cases to others across Canada—now estimated to number up to 4,000—contextualizing them within a broader examination of the undervaluing of Indigenous lives in this country.
Highway of Tears is a powerful story about our ongoing failure to provide justice for missing and murdered Indigenous women and girls, and a testament to their families and communities' unwavering determination to find it.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 343
- 123
- 26
- 10
- 10
- 7
- 4
- 4
- 2
- 2
Cytaty
Bądź pierwszy
Dodaj cytat z książki Highway of Tears: A True Story of Racism, Indifference and the Pursuit of Justice for Missing and Murdered Indigenous Women and Girls
Dodaj cytat
OPINIE i DYSKUSJE
Temat zasługuje na lepszą pisarkę i tłumacza, mimo dobrych intencji obecnych.
Temat zasługuje na lepszą pisarkę i tłumacza, mimo dobrych intencji obecnych.
Pokaż mimo toMam wrażenie że momentami chaotyczna, plus kilka niedopowiedzeń, np. o tym czym były szkoły z internatem (gdybym nie miała tej wiedzy przed przeczytaniem książki nie miałabym pojęcia o co chodzi)
Mam wrażenie że momentami chaotyczna, plus kilka niedopowiedzeń, np. o tym czym były szkoły z internatem (gdybym nie miała tej wiedzy przed przeczytaniem książki nie miałabym pojęcia o co chodzi)
Pokaż mimo toBardzo ciężka lektura, po którą sięgnęłam po przeczytaniu niesamowicie poruszających 27 śmierci Toby'ego Obeda.
Książka porusza problem przemoc wobec rdzennych kobiet w Kanadzie.
Książka ciekawa i trudna ale gorzej napisana niż Toby.
Bardzo ciężka lektura, po którą sięgnęłam po przeczytaniu niesamowicie poruszających 27 śmierci Toby'ego Obeda.
Pokaż mimo toKsiążka porusza problem przemoc wobec rdzennych kobiet w Kanadzie.
Książka ciekawa i trudna ale gorzej napisana niż Toby.
Temat trudny i ciężki, ale bardzo ważny. Szczególnie dla mnie, wychowanej w jednolitym społeczeństwie - ponieważ ta książka niestety opowiada o rasizmie i dyskryminacji, także systemowej. Muszę przyznać, że Kanada naprawdę ma wiele za uszami i nie jest tak miłym krajem jak widzimy na memach w internecie. Niestety styl autorki nie jest moim ulubionym i momentami mieszali mi się imiona i która dziewczyna/kobieta była którą. Ale wciąż polecam i sądzę, że to ważna książka.
Temat trudny i ciężki, ale bardzo ważny. Szczególnie dla mnie, wychowanej w jednolitym społeczeństwie - ponieważ ta książka niestety opowiada o rasizmie i dyskryminacji, także systemowej. Muszę przyznać, że Kanada naprawdę ma wiele za uszami i nie jest tak miłym krajem jak widzimy na memach w internecie. Niestety styl autorki nie jest moim ulubionym i momentami mieszali mi...
więcej Pokaż mimo toMiałam z tą książką problem.
Biorąc w ręce jakikolwiek reportaż spodziewam się dobrej budowy, tematu, pokazania mi czegoś nowego lub poszerzenia obecnej wiedzy. Tu nie wiem czy zagrało źle tłumaczenie, bo nie mam porównania z oryginałem - budowa od początku do końca była taka sama. Nawet epilog się nie wyróżnił jako podsumowanie.
Od początku jakoś dobrze się czytało. Potem zauważałam zgrzyty: brak wyróżnień zaginionych dziewczyn (było ich dużo, ale miałam wrażenie, że zostały wrzucone "do jednego worka"),ciągle ten sam sposób pisania sprawiający u czytelnika uczucie rutyny i nudy. Niestety. No i opisy, jest za dużo opisów niczego nie wprowadzających do spraw.
Wydaje mi się, że ta książka jest odbiciem tych wszystkich spraw i podejścia ze strony władz, policji, mieszkańców Kanady i Rdzennej ludności. Dużo starań, dużo mówienia, marszów, próśb, rozklejania plakatów - a efekt niestety słaby.
Od pewnego momentu zauważyłam też coś o czym przeczytałam tu w opiniach: ginęły głównie dziewczyny z rodzin dysfunkcyjnych. Dziewczyny naiwne i ufne obcym, łapiące stopa w czasach niebezpiecznych jakby do nich nie docierały wiadomości nawet tzw pocztą pantoflową, jakby problem ich nie dotyczył. Część z nich nadużywała alkoholu, narkotyków, prostytuowała się lub otaczała szemranym towarzystwem.
Dlaczego akurat one? Dlaczego szwędały się po mieście lub autostradzie po nocy? Dlaczego były wybielane przez autorkę? Dlaczego Rdzenna społeczność nie potrafiła sama się organizować tylko liczyła wiecznie na pomoc władz, która miała ich problemy gdzieś daleko z tyłu głowy? Dlaczego zamiast działać woleli popadać w nałogi? Gdzie ich instynkt samozachowawczy skoro mają większy kontakt z naturą od bladych twarzy?
Im dalej w książkę, tym więcej pytań. I oskarżeń rzucanych w kierunku wszystkich...
To nie jest reportaż dla osoby twardo stąpającej po ziemi, dla kogoś kto walczy o swoje nie tylko słowem, dla kogoś kto nie obwinia wszystkich innych za niepowodzenia. Bo trzeba powiedzieć szczerze: gdyby np nastolatki nie było w nocy na opustoszałej drodze (a spałaby smacznie w domu) to nikt nie miałby szansy jej porwać i zabić. Wiem, jej obecność nie pozwala na zrobienie jej krzywdy, ale jak to się w Polsce mówi: okazja czyni złodzieja.
To jest tylko główny wątek wokół którego kręci się cała Kanada, ludność i... organizacje śledcze i nawet ONZ. To najbardziej powalony reportaż jaki miałam "przyjemność" przeczytać.
Chaos. Brak współpracy pomiędzy wszystkimi, obwinianie się podczas gdy kolejne dziewczyny ginęły i ginąć będą. Tym jest ta książka.
Miałam z tą książką problem.
więcej Pokaż mimo toBiorąc w ręce jakikolwiek reportaż spodziewam się dobrej budowy, tematu, pokazania mi czegoś nowego lub poszerzenia obecnej wiedzy. Tu nie wiem czy zagrało źle tłumaczenie, bo nie mam porównania z oryginałem - budowa od początku do końca była taka sama. Nawet epilog się nie wyróżnił jako podsumowanie.
Od początku jakoś dobrze się czytało. Potem...
Kanada – ponoć najlepsze miejsce do życia. Piszę w ten sposób, bo sam po trosze tak myślałem, mając gdzieś z tyłu głowy wyniki aktualnych badań. Według nich Montreal i Toronto są dwoma najlepszymi miastami do życia na świecie. Ale sięgnąłem po książkę „Autostrada łez” i długo zbierałem szczękę z podłogi.
Jessica McDiarmid jest znaną kanadyjską dziennikarką, pochodzącą z terenów północno-zachodniej Kolumbii Brytyjskiej, czyli zachodniej części Kanady. Tytułowa „Autostrada łez” to odcinek autostrady numer 16, który przebiega przez niezwykle trudny teren tego kraju, zamieszkiwany głównie przez Pierwsze Narody. Chociaż rdzennych mieszkańców jest tam dużo, to nie są oni traktowani w uprzywilejowany sposób. Według statystyk właśnie pierwsi mieszkańcy są częściej narażeni na przemoc. I ta dyskryminacja to pierwsze, co mocno rzuca się w oczy w tej opowieści.
„Autostrada łez” to obszerny i skrupulatny opis przypadków zaginięć oraz morderstw, ale w połączeniu z historią kraju również opowieść o rasizmie i kolonializmie Kanady. Dlatego drugą wyraźnie widoczną kwestią w tej pozycji jest ogrom pracy autorki. Kilka lat zbierania materiałów, setki rozmów i osobiste zaangażowanie McDiarmid dodają tej i tak mocnej opowieści dodatkowych emocji.
Trudno ich jednak nie odczuwać, skoro w każdym rozdziale spotykamy ogrom zła, skierowany w kobiety i dziewczyny z rdzennej ludności. A przytoczonych historii przez McDiarmid jest tak dużo, bo przez kilka dekad Pierwsze Narody spotykały się jedynie z obojętnością władz i służb. Jest więc „Autostrada łez” pozycją gorzką, wręcz studium dyskryminacji i pokazem (szkoda, że mocno skróconym) skutków kolonializmu. McDiarmid obala też tutaj mit wspaniałego państwa policyjnego, bo służby w tym kraju mają wiele za uszami. A młodociane kobiety nadal giną na autostradzie nr 16.
Mocna, gorzka, otwierająca oczy pozycja, szkoda tylko, że trochę popsuta słabą redakcją polskiego tłumaczenia. Mimo to „Autostrada łez” bardzo zainteresowała mnie historią Kanady, którą zamierzam w niedalekiej przyszłości zgłębić.
Kanada – ponoć najlepsze miejsce do życia. Piszę w ten sposób, bo sam po trosze tak myślałem, mając gdzieś z tyłu głowy wyniki aktualnych badań. Według nich Montreal i Toronto są dwoma najlepszymi miastami do życia na świecie. Ale sięgnąłem po książkę „Autostrada łez” i długo zbierałem szczękę z podłogi.
więcej Pokaż mimo toJessica McDiarmid jest znaną kanadyjską dziennikarką, pochodzącą z...
Przepastne przestrzenie, majestatyczne góry, niezgłębione lasy i dzika przyroda Kanady fascynuje mnie od lat. Piękna i nieco niedostępna, magnetyzuje, imponuje krajobrazem. Długi czas nie zdawałam sobie sprawy, że wśród urody tych zatok i jezior, ukryty jest również pewien złowrogi cień, a Kanada nie od zawsze i nie dla każdego jest ziemskim rajem. Pierwszym szokiem była lektura "27 śmierci Toby’ego Obeda" Joanny Gierak-Onoszko, która prawdziwie łamie serce, a opisane w niej obrazy na zawsze już każą patrzeć na tej kraj z innej, smutnej, perspektywy.
Podobnie będzie w "Autostradzie Łez" Jessiki McDiarmid, która dotyka góry lodowej problemu klasowej dyskryminacji. Ten reportaż to przede wszystkim bolesna historia ludzkiej obojętności, ignorancji ugruntowanej rasizmem i seksizmem.
Przez dziesięciolecia kobiety i dziewczęta z domostw ludów pierwotnych ginęły lub zostawały znalezione martwe na odosobnionym odcinku kanadyjskiej autostrady w północno-zachodniej Kolumbii Brytyjskiej. Gęste lasy, brak zasięgu telefonicznego i publicznego transportu przez dekady tworzyły idealne warunki dla przestępców. Przede wszystkim zaś kusił ich i rozochocał zupełny brak konsekwencji, milczące przyzwolenie kojarzone z lekkimi obyczajami ofiar, oraz niemal całkowita bezczynność organów ścigania.
Autostrada numer 16 wije się niczym wąż przez gęste lasy, wyludnione miasteczka i dziesiątki rezerwatów Indian. Wąska, dwupasmowa droga skrywa prawdziwie mroczną tajemnicę - według policyjnych danych od 1969 roku w jej okolicy zaginęło lub zostało zamordowanych co najmniej 18 kobiet. Organizacje obrońców praw człowieka przekonują jednak, że policyjne statystyki są niekompletne, a liczbę ofiar można liczyć w dziesiątkach, a sam proceder wciąż jeszcze trwa.
Dziennikarka Jessica McDiarmid skrupulatnie bada niszczycielski wpływ tych tragedii na rodziny ofiar i ich społeczności. Przeprowadza wywiady z najbliższymi zaginionych – matkami i ojcami, rodzeństwem i przyjaciółmi – i przedstawia relację z pierwszej ręki o ich stracie i nieustannej walce o sprawiedliwość. Sylwetki dziewczyn kreśli niezwykle rzetelnie, ich familijnie historie są bardzo szczegółowe, co sprawia, że chwilami możemy mieć wrażenie, że za mocno odchodzimy od głównego toru wydarzeń. Myślę, że w ten sposób autorka pragnie dać czytelnikowi pełny, wielowymiarowy obraz zdarzeń. Stworzyć możliwość spojrzenia na całe zaplecze wraz z napięciami społecznymi i kulturowymi między osadnikami a rdzenną ludnością.
Ten sposób przedstawienia faktów sprawia, że niektóre rozdziały są swego rodzaju wyzwaniem, które warto jednak podjąć, nawet jeśli o książce trudno powiedzieć, że czyta się lekko i płynnie.
„Autostrada Łez” dotyka tego, co bolesne i wciąż nieprzepracowane. Jest próbą wskazania przyczyn tej tragicznej porażki w zapewnieniu sprawiedliwości ofiarom, świadectwem niezachwianej determinacji ich, pozostawionych samym sobie, rodzin.
Morderstwa rdzennych kobiet są plamą na honorze tego kraju, tym mocniej zawstydzającą, że przez lata miały one miejsce przy pasywności kanadyjskich obywateli.
Teoria o jednym człowieku, seryjnym mordercy grasującym na Autostradzie Łez, już dawno została obalona. Tym, który ma na sumieniu najwięcej indiańskich istnień, okazuje się system- obecnie w tym kontekście mówi się coraz częściej o kanadyjskim ludobójstwie.
Reportaż McDiarmid jednoznacznie pokazuje, że korzenie tej tragedii sięgają znacznie głębiej niż pierwsze odnotowane zniknięcia kobiet. Przeczytamy tutaj również o próbach "ucywilizowania" ludów pierwotnych, o odbieraniu ich dzieci, o pogrążonych w niesławie szkołach z internatem.
"Autostrada Łez" to jednak przede wszystkim ściskające gardło historie dziewcząt i kobiet, którym przyszło żyć i umrzeć w miejscu, w którym nikogo poza najbliższymi nie obchodził ich los. Polecam!
Przepastne przestrzenie, majestatyczne góry, niezgłębione lasy i dzika przyroda Kanady fascynuje mnie od lat. Piękna i nieco niedostępna, magnetyzuje, imponuje krajobrazem. Długi czas nie zdawałam sobie sprawy, że wśród urody tych zatok i jezior, ukryty jest również pewien złowrogi cień, a Kanada nie od zawsze i nie dla każdego jest ziemskim rajem. Pierwszym szokiem była...
więcej Pokaż mimo toRzetelnie napisany reportaż. Autorka korzystała z wielu źródeł oraz przeprowadziła dużo rozmów z różnymi osobami. W książce przedstawiono spojrzenie na sprawę nie tylko z perspektywy rodzin ofiar i zaginionych, ale także z perspektywy policjantów, którzy zaangażowani byli w śledztwa. Minusem książki jest to, że przez około pierwsze 100 stron można odnieść wrażenie, że autorka ciągle przywołuje rasizm jako powód przemocy wobec rdzennych mieszkanek Kanady, ale nie uzasadnia takiego wniosku w żaden sposób. Na szczęście w dalszej części książki się to zmienia i Jessica McDiarmid skupia się na wyjaśnieniu zjawiska rasizmu systemowego i podejścia policji oraz rządu do autochtonów. Ponadto fragmenty dotyczące marszów mogłyby być krótsze, bo czytanie ich może być odrobinę nużące, ale z drugiej strony opisanie tych wydarzeń pokazuje jak usilne były próby zwrócenia uwagi na problem autostrady przez rodziny zaginionych. Zdecydowania polecam każdemu, kto jest zainteresowany losami rdzennych mieszkańców północnej ameryki.
Rzetelnie napisany reportaż. Autorka korzystała z wielu źródeł oraz przeprowadziła dużo rozmów z różnymi osobami. W książce przedstawiono spojrzenie na sprawę nie tylko z perspektywy rodzin ofiar i zaginionych, ale także z perspektywy policjantów, którzy zaangażowani byli w śledztwa. Minusem książki jest to, że przez około pierwsze 100 stron można odnieść wrażenie, że...
więcej Pokaż mimo toKsiążka jest aczytalna. Sam temat jest bardzo interesujący i zasługuje na rozgłos.
Momentami widać błędy w tłumaczeniu i stylu pisania tłumacza, co w pewien sposób przekłada się na to, w jaki sposób czyta się tę pozycję.
Sama autorka mocno skupia się na rasizmie i dyskryminacji i stara się jak najbardziej "wybielić" ofiary i pokazać, że to co im zostało zrobione to wina systemu, a nie dziewczyn. Absolutnie nie umniejszam wagi problemu, ale czy przypadkiem nastoletnie narkomanki prostytutki na głodzie nie są bardziej skłonne do znajdowania ryzykowanych sytuacji?
Książka jest aczytalna. Sam temat jest bardzo interesujący i zasługuje na rozgłos.
więcej Pokaż mimo toMomentami widać błędy w tłumaczeniu i stylu pisania tłumacza, co w pewien sposób przekłada się na to, w jaki sposób czyta się tę pozycję.
Sama autorka mocno skupia się na rasizmie i dyskryminacji i stara się jak najbardziej "wybielić" ofiary i pokazać, że to co im zostało zrobione to wina...
Kanada nie jest moim wymarzonym miejscem ani do mieszkania ani do pracy. Przeraża mnie jej ogrom . Drugie największe terytorium świata ma liczbę mieszkańców porównywalną do Polski. Każdy mój wyjazd do Kanady był mroczny i zimny. To kraj, który został utworzony pod fałszywym pretekstem współpracy i zgody od rdzennych plemion. Od tamtego czasu rdzenna ludność została zepchnięta na margines egzystencji.
Autostrada Łez, to trzecia najlepsza książka jaką przeczytałam o Kanadzie. To historia dziewcząt zamordowanych przy autostradzie 16 w Kolumbii Brytyjskiej. Rozległe i odludne terytoria wokół tej autostrady z miejscami bez sieci komórkowych, autobusów z biedną ludnością bez dostępu do własnego pojazdu, zmusza wielu do podróży autostopem. Podróżują tak wszyscy, nie tylko młode, rdzenne Kanadyjki. Ale te narażone są najbardziej na to, że już nigdy do domu nie wrócą.
„W „hierarchii” ofiar na łamach prasy codziennej rdzenne kobiety i dziewczęta od dawna znajdują się na samym dole, bez względu na wykonywany zawód, osiągnięcia, wygląd czy okoliczności. Ta „hierarchia” ofiar nie dość że może sugerować sprawcom, że atak na rdzenne kobiety pozwoli im uniknąć reperkusji, ponieważ są one i tak odrzucane przez społeczeństwo, to jeszcze przyczynia się do braku zainteresowania ze strony opinii publicznej i policji.”
Dziennikarka, Jessica McDiarmid wróciła w ten smutny, rodzinny region by opisać konflikt pomiędzy rdzennymi mieszkańcami i przybyłymi na te tereny białymi.
Opisała dziesiątki historii porwań i zaginięć młodych, rdzennych dziewcząt i jakie skutki miały te wydarzenia na życie rodzin zaginionych. Opowiedziała jak wielką traumę wywarły te nigdy niewyjaśnione przestępstwa na poszczególne życia ludzkie. Nikt nie poniósł kary, w większości nie odnaleziono ciał ofiar.
Pierwszorzędna relacja z północnoamerykańskiego rasizmu i obojętności wobec ofiar.
Chciałabym kiedyś przeczytać słoneczną i szczęśliwą opowieść o Kanadzie.
Kanada nie jest moim wymarzonym miejscem ani do mieszkania ani do pracy. Przeraża mnie jej ogrom . Drugie największe terytorium świata ma liczbę mieszkańców porównywalną do Polski. Każdy mój wyjazd do Kanady był mroczny i zimny. To kraj, który został utworzony pod fałszywym pretekstem współpracy i zgody od rdzennych plemion. Od tamtego czasu rdzenna ludność została...
więcej Pokaż mimo to