Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jessica McDiarmid
1
7,4/10
Pisze książki: reportaż
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,4/10średnia ocena książek autora
123 przeczytało książki autora
343 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Autostrada łez Jessica McDiarmid
7,4
Przepastne przestrzenie, majestatyczne góry, niezgłębione lasy i dzika przyroda Kanady fascynuje mnie od lat. Piękna i nieco niedostępna, magnetyzuje, imponuje krajobrazem. Długi czas nie zdawałam sobie sprawy, że wśród urody tych zatok i jezior, ukryty jest również pewien złowrogi cień, a Kanada nie od zawsze i nie dla każdego jest ziemskim rajem. Pierwszym szokiem była lektura "27 śmierci Toby’ego Obeda" Joanny Gierak-Onoszko, która prawdziwie łamie serce, a opisane w niej obrazy na zawsze już każą patrzeć na tej kraj z innej, smutnej, perspektywy.
Podobnie będzie w "Autostradzie Łez" Jessiki McDiarmid, która dotyka góry lodowej problemu klasowej dyskryminacji. Ten reportaż to przede wszystkim bolesna historia ludzkiej obojętności, ignorancji ugruntowanej rasizmem i seksizmem.
Przez dziesięciolecia kobiety i dziewczęta z domostw ludów pierwotnych ginęły lub zostawały znalezione martwe na odosobnionym odcinku kanadyjskiej autostrady w północno-zachodniej Kolumbii Brytyjskiej. Gęste lasy, brak zasięgu telefonicznego i publicznego transportu przez dekady tworzyły idealne warunki dla przestępców. Przede wszystkim zaś kusił ich i rozochocał zupełny brak konsekwencji, milczące przyzwolenie kojarzone z lekkimi obyczajami ofiar, oraz niemal całkowita bezczynność organów ścigania.
Autostrada numer 16 wije się niczym wąż przez gęste lasy, wyludnione miasteczka i dziesiątki rezerwatów Indian. Wąska, dwupasmowa droga skrywa prawdziwie mroczną tajemnicę - według policyjnych danych od 1969 roku w jej okolicy zaginęło lub zostało zamordowanych co najmniej 18 kobiet. Organizacje obrońców praw człowieka przekonują jednak, że policyjne statystyki są niekompletne, a liczbę ofiar można liczyć w dziesiątkach, a sam proceder wciąż jeszcze trwa.
Dziennikarka Jessica McDiarmid skrupulatnie bada niszczycielski wpływ tych tragedii na rodziny ofiar i ich społeczności. Przeprowadza wywiady z najbliższymi zaginionych – matkami i ojcami, rodzeństwem i przyjaciółmi – i przedstawia relację z pierwszej ręki o ich stracie i nieustannej walce o sprawiedliwość. Sylwetki dziewczyn kreśli niezwykle rzetelnie, ich familijnie historie są bardzo szczegółowe, co sprawia, że chwilami możemy mieć wrażenie, że za mocno odchodzimy od głównego toru wydarzeń. Myślę, że w ten sposób autorka pragnie dać czytelnikowi pełny, wielowymiarowy obraz zdarzeń. Stworzyć możliwość spojrzenia na całe zaplecze wraz z napięciami społecznymi i kulturowymi między osadnikami a rdzenną ludnością.
Ten sposób przedstawienia faktów sprawia, że niektóre rozdziały są swego rodzaju wyzwaniem, które warto jednak podjąć, nawet jeśli o książce trudno powiedzieć, że czyta się lekko i płynnie.
„Autostrada Łez” dotyka tego, co bolesne i wciąż nieprzepracowane. Jest próbą wskazania przyczyn tej tragicznej porażki w zapewnieniu sprawiedliwości ofiarom, świadectwem niezachwianej determinacji ich, pozostawionych samym sobie, rodzin.
Morderstwa rdzennych kobiet są plamą na honorze tego kraju, tym mocniej zawstydzającą, że przez lata miały one miejsce przy pasywności kanadyjskich obywateli.
Teoria o jednym człowieku, seryjnym mordercy grasującym na Autostradzie Łez, już dawno została obalona. Tym, który ma na sumieniu najwięcej indiańskich istnień, okazuje się system- obecnie w tym kontekście mówi się coraz częściej o kanadyjskim ludobójstwie.
Reportaż McDiarmid jednoznacznie pokazuje, że korzenie tej tragedii sięgają znacznie głębiej niż pierwsze odnotowane zniknięcia kobiet. Przeczytamy tutaj również o próbach "ucywilizowania" ludów pierwotnych, o odbieraniu ich dzieci, o pogrążonych w niesławie szkołach z internatem.
"Autostrada Łez" to jednak przede wszystkim ściskające gardło historie dziewcząt i kobiet, którym przyszło żyć i umrzeć w miejscu, w którym nikogo poza najbliższymi nie obchodził ich los. Polecam!
Autostrada łez Jessica McDiarmid
7,4
Tym razem mam dla Was trudniejszy temat. Książka mówi o losach młodych kobiet, pochodzenia rdzennego, które przez lata ginęły w okolicach autostrady nr 16. w Kanadzie…
Poznacie te dziewczyny z imienia i nazwiska, zobaczycie, jak wyglądały - w książce są zamieszczone ich zdjęcia - dowiecie się, jak ich szukano… I tu pojawia się problem - otóż poszukiwania nie były zbyt dogłębne. Niestety uprzedzenia względem osób pochodzenia rdzennego do dzisiaj mają wpływ na życie tych osób. Dziewczynki - bo często były to nastolatki - ginęły w każdym roku, a poszukiwania szybko traciły rozpęd i gdyby nie rodzina, czy organizacje społeczne, szybko by poszły w zapomnienie… To co się działo wzdłuż tej autostrady przyprawia o ciarki. Trudno też uwierzyć w taki obrót spraw…
Niezmiernie trudny temat dyskryminacji z powodu pochodzenia, oceniania po pozorach, które miały bezpośredni wpływ na nieudolność działań organów ścigania. Poznacie bardzo tragiczną kartę historii współczesnej Kanady. Czy jesteście na to gotowi?
Książka napisana niesamowicie rzetelnie i szczegółowo, zawiera ogromną wiedzę wynikającą z potężnej pracy autorki. Liczne wywiady, dane statystyczne, treści poparte dokumentacją, zdjęcia - to wszystko daje pełen obraz sytuacji. Do tego napisana przystępnym językiem. Jednak nie da jej się „połknąć” za jednym posiedzeniem. Poznacie gorycz i wielki smutek rodzin tych dziewczyn, ludzi, który latami starali się dowiedzieć, co się stało z ich córkami, siostrami… Ja, czytając, musiałam robić sobie przerwy, żeby odpocząć od wyzierającej z tej książki rozpaczy.
Czy uważacie, że dyskryminacja z powodu pochodzenia, koloru skóry czy wierzeń religijnych nadal jest problemem w naszym społeczeństwie? Czy może należą one już do przeszłości dawno minionej?