Przegwizdane
- Kategoria:
- literatura obyczajowa, romans
- Tytuł oryginału:
- Meme dans les orties
- Wydawnictwo:
- Sonia Draga
- Data wydania:
- 2019-07-17
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-06-01
- Data 1. wydania:
- 2016-03-09
- Liczba stron:
- 232
- Czas czytania
- 3 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381108546
- Tłumacz:
- Agnieszka Rasińska-Bóbr
Ferdinand Brun nie zawsze był zrzędliwym zgorzkniałym starcem. Kiedyś był po prostu zrzędliwym zgorzkniałym młodzieńcem. Dziś ma osiemdziesiąt trzy lata i ani krzty chęci, by się zmienić. Jego jedyny cel? Unikanie hordy wścibskich sąsiadek o morelowych, lawendowych i brzoskwiniowych włosach. Jego największa radość? Wkurzanie sąsiadki, pani Suarez, która dyryguje całą kamienicą. Tak, to dopiero przyjemność! A tych nie ma w życiu Ferdinanda wiele.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Na zmiany nigdy nie jest za późno
Jeśli myślicie, że po przekroczeniu osiemdziesiątki można już tylko wieść życie nudne i do bólu przewidywalne, przeczytajcie o perypetiach Ferdinanda Bruna. Stały rytm dnia, niezmącony niczyją obecnością, spokojne doczekanie końca swoich dni, nawet jeśli brzmi mało przekonująco, jest jego marzeniem, a przynajmniej tak mu się wydaje. Marzeniem niedoścignionym, bo nieustannie coś lub ktoś burzy ten plan idealny… Żona odchodzi z listonoszem, ukochana suczka prawdopodobnie ginie w wyniku podstępu znienawidzonej sąsiadki, o której śmierć, nawiasem mówiąc, nasz bohater zostaje posądzony, a jakby tego było mało, własna córka chce oddać go do domu starców. Krótko mówiąc: przegwizdane.
Aż chciałoby się powiedzieć: dobrze mu tak, w pełni sobie na to zasłużył. Ferdinand nie jest w końcu takim zwyczajnym staruszkiem… Nie stara się nawet zachowywać pozorów człowieka spokojnego, niewadzącego nikomu. Wręcz przeciwnie, do perfekcji opanował sztukę uprzykrzania życia irytującym go sąsiadkom. Wydaje się, że uczynił sobie z tego świetną rozrywkę, tak dla urozmaicenia samotnie spędzanych dni. Nie stał się zgorzkniały wskutek wieku, zawsze był nie do zniesienia. Co więcej, nie chce się zmienić, nie wierzy w to, że ludzie, zwłaszcza starzy, mogą się, ot tak, zmienić. W pojedynkę rzeczywiście może to być trudne, wręcz niemożliwe, ale kiedy w jego życie nieproszenie wkroczą dwie kobiety, nawet nie zdąży się zorientować, a będzie już zupełnie innym człowiekiem…
„Przegwizdane” to rozczulająca i przezabawna historia pomyłek i niewiarygodnych zbiegów okoliczności. Potrafi rozbawić i wzruszyć niemal jednocześnie, zaskakując przy tym wartką akcją. Mamy tu niedoszłe samobójstwo, upozorowane zabójstwo i wreszcie oskarżenia o morderstwo. Komiczny na ogół wydźwięk książki nie zmienia faktu, że pełna jest ona mądrych i pięknych refleksji na temat relacji międzyludzkich, starości i przemijania. Sama autorka przyznaje w podziękowaniach, że niezwykłej otuchy i odwagi przed podjęciem decyzji o wydaniu książki dodały jej głosy pierwszych czytelników, których lektura zmotywowała do wprowadzenia pozytywnych zmian, np. odnowienia dawno zerwanych kontaktów. To wspaniałe, kiedy historie mają taką moc oddziaływania. Właśnie to jest moim zdaniem głównym przesłaniem książki: na zmianę nigdy nie jest za późno. Skala przemiany Ferdinanda w pewnym momencie przeraża jego samego. Jest gotów natychmiast wyjechać na drugi koniec świata, aby pomóc córce i choremu wnukowi. Rzecz jeszcze chwilę temu nie do pomyślenia w jego pedantycznie uporządkowanej przestrzeni, tym bardziej gdy weźmiemy pod uwagę, że prawdopodobnie będzie to wyjazd na zawsze, bez powrotu.
Ta opowieść mówi coś jeszcze. Bardzo często to dopiero inni motywują nas do działania, dlatego warto otaczać się ludźmi, przy których chcemy być lepsi. W każdym drzemie pozytywny potencjał, chęć czynienia dobra, potrzeba tylko czasu i odpowiednich ludzi na drodze, by to z człowieka wydobyć. Ferdinand długo dojrzewał do spojrzenia dalej niż czubek własnego nosa. Pewnie sam nigdy by się na to nie odważył, na szczęście spotkał osoby, dzięki którym odkrył najlepszą wersję samego siebie. Piękna, lekka i pokrzepiająca lektura.
Monika Kurek
Oceny
Książka na półkach
- 317
- 208
- 45
- 26
- 11
- 10
- 9
- 8
- 8
- 6
Cytaty
Mówi się, że człowiek staje się dorosły, gdy uświadamia sobie, że pewnego dnia umrze.
Niech pan przestanie rezygnować z różnych rzeczy, gdy nie wszystko idzie po pana myśli. Trzeba czasem przełknąć dumę. Umieć przegrywać [s.14...
Rozwiń
Opinia
Ciepła opowieść o zrzędliwym, aczkolwiek sympatycznym staruszku i jego zmaganiu się z całym światem: wścibskimi sąsiadkami, płaczącymi dziećmi, brudnym, zapuszczonym mieszkaniem i własnymi ograniczeniami. 83 - letni Ferdinand Brun najbardziej na świecie chciałby mieć "wieczny spokój i czekać, aż śmierć sama znajdzie jego adres". Zanim jednak do tego dojdzie będzie musiał: przeżyć nagłą i niespodziewaną stratę własnego psa; poznać gadatliwą i nie dającą się spławić uczennicę klasy piątej; zostać oskarżonym o morderstwo z premedytacją; zjeść "czarną polewkę"; przeżyć na własnej skórze rajd Formuły 1; a przede wszystkim uciec od domu starców, choć to nie wszystkie jego dokonania...
Bardzo sympatyczna lektura skrząca humorem od pierwszych stron. Książka udowadnia, że codzienne życie człowieka w podeszłym wieku może być interesujące, a jednocześnie skłaniać do refleksji nad własnym postępowaniem. Niby zwykła, banalna historia, pozbawiona przekombinowanych postaci i nagłych zwrotów akcji, a jednak pozostawia po sobie ślad. Napisana lekkim piórem opowieść może być dobrą odskocznią po wyczerpującym dniu lub przerywnikiem między trudniejszymi lekturami: w sam raz na plażę, do ogrodu, czy jako sposób spędzenia deszczowego, niedzielnego popołudnia. Ja, niecierpliwie czekam na kolejne tytuły spod pióra Aurélie Valognes. Serdecznie polecam!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu SONIA DRAGA.
Ciepła opowieść o zrzędliwym, aczkolwiek sympatycznym staruszku i jego zmaganiu się z całym światem: wścibskimi sąsiadkami, płaczącymi dziećmi, brudnym, zapuszczonym mieszkaniem i własnymi ograniczeniami. 83 - letni Ferdinand Brun najbardziej na świecie chciałby mieć "wieczny spokój i czekać, aż śmierć sama znajdzie jego adres". Zanim jednak do tego dojdzie będzie musiał:...
więcej Pokaż mimo to