Potworne rozczarowanie. Nie tylko szatą graficzną (Kapitan Ameryka ma tu, bez względu na wydarzenia ten sam beznamiętny i tępy wyraz twarzy i puste spojrzenie, z pozostałymi bohaterami wcale nie jest lepiej),ale i samą opowieścią. Trudno w to uwierzyć, ale późniejsi scenarzyści filmu, CHRISTOPHER MARKUS i STEPHEN McFEELY, którzy rzekomo adaptowali ten komiks na ekran, znacznie odbiegli od tej historii i... wszystko zrobili lepiej. Zamienili tę opowieść w zimnowojenne ambiwalentne kino szpiegowskie, mętne, niejasne i z tego też względu fascynujące. A tu: szewc kowala buch przez łeb, i tyle.

Potworne rozczarowanie. Nie tylko szatą graficzną (Kapitan Ameryka ma tu, bez względu na wydarzenia ten sam beznamiętny i tępy wyraz twarzy i puste spojrzenie, z pozostałymi bohaterami wcale nie jest lepiej),ale i samą opowieścią. Trudno w to uwierzyć, ale późniejsi scenarzyści filmu, CHRISTOPHER MARKUS i STEPHEN McFEELY, którzy rzekomo adaptowali ten komiks na ekran,...

„Kapitan Ameryka. Zimowy Żołnierz” to komiks, który dostarczył mi mnóstwa niespodzianek. Po album ze scenariuszem Eda Brubakera i rysunkami Steva Eptinga, Michaela Larka, Johna Paula Leona, Toma Palmera i Mike’a Perkinsa sięgnęłam z powodu mojej miłości do produkcji filmowych z uniwersum Marvela i ogromnego głodu, który odczuwam, czekając na pojawienia się kolejnych ekranizacji. Tym razem postanowiłam, że okres oczekiwania na nowe filmy poświęcę na poznanie komiksowych pierwowzorów przygód moich ulubionych bohaterów. Okazało się, historia przedstawiona w komiksie „Kapitan Ameryka i Zimowy Żołnierz” znacząco różni się od opowieści ukazanej w ekranizacji o tym samym tytule.

Kapitan Ameryka w towarzystwie Agentki 13, Nicka Fury’ego i okazjonalnej pomocy ze strony Falcona oraz Iron Mana musi zmierzyć się z wrogiem, który uzyskał dostęp do kosmicznej kostki i za jej pomocą zaczyna mącić głównemu bohaterowi w głowie. Główną opowieść przeplatają wspomnienia Steve’a z okresu II wojny światowej, kiedy u boku młodego Buckiego Barnesa walczył z agentami Hydry i Red Skullem.

Lektura „Zimowego Żołnierza” była dla mnie ciekawym doświadczeniem, głównie ze względu na to, że poznałam inną - niż przedstawioną w filmie - historię tytułowych bohaterów. Największym zaskoczeniem okazała się dla mnie kreacja Buckiego, którego czytelnik poznaje jako gorliwego i utalentowanego w walce nastolatka, który trafił pod skrzydła Kapitana dopiero po odbyciu szkolenia wojskowego. W komiksie o wiele dokładniej wyjaśniono również proces stworzenia Zimowego Żołnierza. Dużą niespodzianką był dla mnie fakt, że we fragmentach przedstawiających retrospekcje wojenne u boku Rogersa walczyli również inni bohaterowie należący do uniwersum Marvela. W tytule pojawiło się wiele intrygujących postaci, o których w filmach nie było wzmianki. Lektura komiksu pozwoliła mi odkryć całkiem nową historię Kapitana i Buckiego.

Nigdy nie byłam fanką amerykańskich komiksów o superbohaterach, ale historia Steve’a i jego towarzyszy rozbudziła moją ciekawość i chętnie dowiem się, jak potoczy się dalej, może będę miała również okazję przekonać się, jakie wątki z komiksów zostały przeniesione na duży ekran.

„Kapitan Ameryka. Zimowy Żołnierz” to komiks, który dostarczył mi mnóstwa niespodzianek. Po album ze scenariuszem Eda Brubakera i rysunkami Steva Eptinga, Michaela Larka, Johna Paula Leona, Toma Palmera i Mike’a Perkinsa sięgnęłam z powodu mojej miłości do produkcji filmowych z uniwersum Marvela i ogromnego głodu, który odczuwam, czekając na pojawienia się kolejnych...

Brubaker jak zawsze w wysokiej formie. Nieważne czy pisze swoje oryginalne opowieści czy superbohaterów, zawsze można liczyć na świetny komiks. Zimowy Żołnierz to technothriller szpiegowski, elementy superhero są dość stonowane. Jest sporo akcji, ale zawsze w imię trzymającej w napięciu intrygi. Kapitan Ameryka nie jest tu sztampowym, patriotycznym harcerzykiem, tylko bardzo ludzkim bohaterem, szarganym demonami przeszłości i wojny. Po patetycznym bełkocie o "amerykańskim śnie" nie ma nawet śladu. Brubaker tworząc nowe otwarcie dla Kapa, opowiada świeżą, oryginalną historie, a jednocześnie w bardzo naturalny sposób wplata w fabułę elementy originu i przeszłości głównego bohatera. Komiks sprawdzi się dla fanów i dla tych, którzy nigdy nie mieli styczności z Kapitanem Ameryką. Do scenariusza świetnie pasują stonowane ilustracje Eptinga i Larka, który rysuje retrospekcje. Prawdopodobnie najlepszy komiks o Kapitanie jaki kiedykolwiek powstał.

Brubaker jak zawsze w wysokiej formie. Nieważne czy pisze swoje oryginalne opowieści czy superbohaterów, zawsze można liczyć na świetny komiks. Zimowy Żołnierz to technothriller szpiegowski, elementy superhero są dość stonowane. Jest sporo akcji, ale zawsze w imię trzymającej w napięciu intrygi. Kapitan Ameryka nie jest tu sztampowym, patriotycznym harcerzykiem, tylko...

Kapitan Ameryka w szpiegowskim, dreszczowym, miejscami ponurym wydaniu. To też dzięki licznym retrospekcjom stanowiącym uzupełnienie fabuły. Czytasz z myślą: "ciekawe co dalej?" Ideealna forma komiksu o Kapie, do której pasuje tzw. Zimowy Żołnierz.

Kapitan Ameryka w szpiegowskim, dreszczowym, miejscami ponurym wydaniu. To też dzięki licznym retrospekcjom stanowiącym uzupełnienie fabuły. Czytasz z myślą: "ciekawe co dalej?" Ideealna forma komiksu o Kapie, do której pasuje tzw. Zimowy Żołnierz.

Wielokrotnie słyszałem peany na cześć Eda Brubakera i skuszony tymi opiniami sięgnąłem po jego run Daredevila. Seria bardzo mi się spodobała. Scenariusz był rewelacyjny. Postanowiłem, że kolejny komiks, który przeczytam, musi być napisany przez Brubakera. Sięgnąłem więc po "Zimowego Żołnierza".

W trakcie lektury miałem momentu zachwytu, znużenia i zmęczenia. Według mnie scenariusz jest po prostu dobry. Nie jest to arcydzieło, ale daleko mu do miana całkowitej porażki. Historia jest całkiem ciekawa, postacie dobrze napisane, ale nic ponadto. Mam problem z antagonistą, który wydał mi się nijaki. Na słowa uznania zasługuje szata graficzna. Ilustracje są bardzo dobre, a sceny walk dość dynamiczne. Postacie narysowane z dbałością o szczegóły. Komiks polecam, ale raczej nie sięgnę po kolejne tomy.

Wielokrotnie słyszałem peany na cześć Eda Brubakera i skuszony tymi opiniami sięgnąłem po jego run Daredevila. Seria bardzo mi się spodobała. Scenariusz był rewelacyjny. Postanowiłem, że kolejny komiks, który przeczytam, musi być napisany przez Brubakera. Sięgnąłem więc po "Zimowego Żołnierza".

W trakcie lektury miałem momentu zachwytu, znużenia i zmęczenia. Według mnie...

Rewelacyjny komiks choć spodziewałem się czegoś jeszcze lepszego. Tożsamość Zimowego Żołnierza nie zaskoczyła , ponieważ już z filmu wiedziałem że to Bucky. Za to fabuła jest inna niż w filmie i to plus , bo nie wiedziałem czego się spodziewać. Zaskoczyło mnie pojawienie się córki Red Skulla , która nie wie kim jest i Crossbones Ją zabiera. I to , że pojawił się Iron Man pod koniec i pomógł Kapitanowi. Samo zakończenie również na plus , gdy Bucky wszystko sobie przypomina i chcę zniszczyć magiczną kostkę , ale dotykając przynosi się w inne miejsce. I jeszcze dowiadujemy się , że Red Skull przeżył. Relacja Steve i Sharon również na plus. Myślałem , że od początku będą parą , a tu jest wspomniane , że się rozstali.

Rewelacyjny komiks choć spodziewałem się czegoś jeszcze lepszego. Tożsamość Zimowego Żołnierza nie zaskoczyła , ponieważ już z filmu wiedziałem że to Bucky. Za to fabuła jest inna niż w filmie i to plus , bo nie wiedziałem czego się spodziewać. Zaskoczyło mnie pojawienie się córki Red Skulla , która nie wie kim jest i Crossbones Ją zabiera. I to , że pojawił się Iron Man...

Niezły komiks szpiegowsko-polityczny z właściwą dla Marvela dozą akcji i demolki miast :-)
Steve Rogers po raz kolejny próbuje powstrzymać swojego odwiecznego Red Skulla, lecz tym razem do gry wchodzą także postsowieccy oligarchowie wspomagani przez świetnie wytrenowanego zabójcę - tajemniczego Zimowego Żołnierza. W trakcie galopującej akcji towarzyszą nam inne gwiazdy Marvela, na czele z Nickiem Furym oraz Agentką 13. We wszytko zamieszana jest Kosmiczna Kostka - pożądany przez wszystkie strony konfliktu artefakt.
Komiks świetnie pokazuje emocje bohaterów, w szczególności niezbyt przyjemne wspominki Kapitana dot. czasów wojny, podczas których stracił najlepszego przyjaciela. Całość zilustrowana jest szczegółowymi, bardzo dokładnymi rysunkami. W komiksie nie pojawiają się niepotrzebne wątki, postacie główne jak i występujące towarzysko mają co robić a ich działania są sensownie umotywowane.
Polecam ten komiks nie tylko fanom Marvela, ale wszystkim, którzy lubią wartką akcję. W tym komiksie nie mamy natłoku wszechmocnych postaci czy magicznych/kosmicznych artefaktów, z związku z czym historia jest mniej "oderwana od rzeczywistości". Dlatego będzie się ją dobrze czytało także i osobom niezbyt gustującym w kinowym MCU.

Niezły komiks szpiegowsko-polityczny z właściwą dla Marvela dozą akcji i demolki miast :-)
Steve Rogers po raz kolejny próbuje powstrzymać swojego odwiecznego Red Skulla, lecz tym razem do gry wchodzą także postsowieccy oligarchowie wspomagani przez świetnie wytrenowanego zabójcę - tajemniczego Zimowego Żołnierza. W trakcie galopującej akcji towarzyszą nam inne gwiazdy...

Ciekawa i godna polecenia.

Ciekawa i godna polecenia.

Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz to zaskakująco dobra lektura. Sam bym sobie tego nie kupił, ale było w bibliotece
Raczyńskich to wziąłem i jestem mega usatysfakcjonowany, dotąd byłem Marvelowym ignorantem. Ed Brubaker dopisany do notesika.

Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz to zaskakująco dobra lektura. Sam bym sobie tego nie kupił, ale było w bibliotece
Raczyńskich to wziąłem i jestem mega usatysfakcjonowany, dotąd byłem Marvelowym ignorantem. Ed Brubaker dopisany do notesika.

https://salomonik.eu/blog/przeczytane/3157-kapitan-ameryka-zimowy-zolnierz

https://salomonik.eu/blog/przeczytane/3157-kapitan-ameryka-zimowy-zolnierz